Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

WOJCIECH GERSON


<Z POWODU WYSTAWY RETROSPEKTYWNEJ W WARSZAWSKIEJ ZACHĘCIE>. 

NADEWSZySTKO trzeba umiłować piękno przyrody, tę odwieczną krynicę wszelkich powabów, aby następnie za pośrednictwem umiejętności rysowniczej dojść do możności wylania na zewnątrz pomysłów natchnionych tą miłością, a sformułowanych przez poczucie i znajomość zasad rysowniczych« – oto credo artystyczne W. Gersona <1831 -1901), którego setną rocznicę urodzin uczciło warszawskie Tow. Zachęty Sztuk Pięknych specjalnie w tym celu zorganizowaną wystawą retrospektywną. 

Znaczenie działalności Gersona jako malarza, teoretyka sztuki i tłumacza, a nadewszystko jako malarza-pedagoga, jest dla naszej kultury artystycznej w drugiej połowie XIX wieku niezmiernie doniosłe. 

Gerson wykształcił liczne pokolenie naszych artystów, dał im wiedzę rzetelną, natchnął ich szacunkiem dla sztuki i artyzmu, wzbudził w nich cześć, umiłowanie i podziw dla naszej przyrody -' jest też jednym z głównych twórców polskiego pejzażu. 

Do uczniów jego należą – prócz mnóstwa innych, gdyż ograniczam się tutaj do wymienienia tylko najwybitniejszych : A. Bilińska, J. Chełmoński, A. Kędzierski, A. Wierusz Kowalski, St. Lentz, St. Masłowski, J. Pankiewicz, W. Piechowski, Wł. Podkowiński, W. Szymanowski <jako malarz), J. Stanisławski, St. Wolski, L. Wyczółkowski. 

»Szukanie czystości rysunku w sztuce malarskiej stanowiło zasadniczą cechę Gersona, jako nauczyciela – pisze o nim J. Chełmoński w 1904 r, – Pokazując nam znakomite dzieła artystów odrodzenia, Gerson chciał zwrócić naszą uwagę na konieczność używania natury, jako materjału twórczego. Nie mistrzów naśladować nam kazał, lecz – jak oni – studjować naturę. Rad udzielał ze słodyczą i życzliwością. Pamiętam uwagę jego niesłychanej ceny dla pejzażystów, a mianowicie, że nigdy nie należy notować koloru ziemi, nie namalowawszy przytem nieba. Twierdził, że zawód malarza jest bardzo trudnym i niezmiernej pracy wymagającym«... 

O! Gdyby tak ktoś umiał i chciał przekonać o tern wszystkiem różnych dzisiejszych malarzy-poszukiwaczy »własnej nowej formy«, którzy tak chętnie »nowej« formy szukają, choć »stare j« nie nauczyli się rozumieć i którzy nie wiedzą o tern, że nową formę znajdzie się jedynie wtedy, kiedy się posiada talent, wiedzę, inwencję i własną, nową treść do wypowiedzenia ! 

Dla siebie bardzo wymagający, dla swych uczniów wyrozumiały i życzliwy, umiał sobie Gerson zdobyć wielki autorytet, potrafił młode artystyczne pokolenie zachęcić i wdrożyć do sumiennej i uczciwej pracy, przyzwyczaić do solidnych studjów natury. 

I nie zaszkodziło to żadnemu z wymienionych na wstępie jego uczniów... Nie zniweczyło ich indywidualności: ile nazwisk, tyle niemal odrębnych zupełnie malarskich fizjonomij! 

W czasach, kiedy W. Gerson wstępował na artystyczną widownię, obowiązywała w malarstwie, w myśl powszechnie przyjętych zasad, osobliwa hierarchja rodzajów malarstwa: najwyżej stało, wedle tej klasyfikacji, malarstwo religijne i historyczne,- inne wszystkie rodzaje były niższe,- a malarstwo rodzajowe (genre) i pejzażowe, zaliczone były do gatunków najniższych. 

Dopiero o wiele później, w latach 80-tych i 90-tych ubiegłego stulecia, zaczął St. Witkiewicz przekonywać ludzi o tern, że »Kaśka kopiąca rzepę« może być większem dziełem sztuki od »Zamoyskiego pod Byczyną«, jeśli »Kaśka« jest malowana z talentem i dobrze, a »Zamoyski« licho! 

Ale Gerson, stypendysta warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych w Akademji Petersburskiej, którą ukończył w 1855 r. uzyskując medal, ale Gerson, późniejszy »Akademik« i honorowy profesor, Gerson, wielbiciel Leonarda da Vinci i sztuki wielkiej, monumentalnej – nie miał w sobie nic z artysty-rewolucjonisty,- hołdował tedy ówczesnym mylnym mniemaniom, zmuszał się do malowania historycznych kompozycyj, choć dusza mu się rwała do bezpośredniego obcowania z przyrodą, do malowania widoków Polski, którą niemal całą zwiedził wszerz i wzdłuż, przywożąc potem ze sobą napęczniałe teki przepysznych studjów i notatek. To »Gersonowskie archiwum« jest niepomiernie cennem źródłem także dla naszej archeologii, etnografji, sztuki ludowej; wystarczy przypomnieć, że na długo, przed Witkiewiczem (który dopiero w r. 1886 był pierwszy raz w Zakopanem}, Gerson sam »odkrył« Podhale, jego sztukę i skarbnicę góralskich motywów zdobniczych, rysując już w 1860 r. zakopiańskie krzesła, stoły i t. d. 

WOJCIECH GERSON, MOTYW ZE WSI BUKOWINA (akwar.).
WOJCIECH GERSON, MOTYW ZE WSI BUKOWINA (akwar.).

A jednak – był dzieckiem epoki i do tej strony swej artystycznej działalności nie przywiązywał wcale zbyt wielkiej wagi. Gerson, który z taką prawdą i szczerością malował płowe nieba i nadwiślańskie piaski, z taką prostotą rysował sosnowe lasy i konary starych dębów, który, pierwszy bodaj, zaczął odtwarzać wspaniały świat tatrzańskich wirchów, ten sam Gerson – jak konstatuje St. Witkiewicz – »namalował mnóstwo obrazów, ilustrujących historyczne anegdoty, w których cały wypłowiały konwenans akademizmu, cały skład rupieci zszarzałych komunałów rozpościera się, przedrzeźniając pozami i minami dramat, uczucie, bohaterstwo i obrazując swemi rudemi cieniami poczucie harmonji barwnej«. 

Wymagał tego duch czasu i Gerson oprzeć mu się nie mógł, nie umiał. 

Ale nic to! Dziś, kiedy patrzymy na tego rodzaju prace Gersona, jak np. Zabójstwo Przemysława (stanowiące własność Zbiorów Zachęty}, patrzymy na nie w perspektywie historycznej i dlatego są one dla nas może bliższe, ciekawsze, bardziej zrozumiałe, aniżeli ongi dla St. Witkiewicza. 

Rzecz prosta jednak, bardziej do nas przemawiają urocze wprost Gersonowskie widoki, zdumiewające nietylko ścisłością obserwacji, ale i bezpośredniością szczerego odczucia, pomysłowością kompozycyjnego ich ujęcia. 

Pisma Gersona są dziś całkowicie zapomniane. 

Mało komu wiadomo np., że temu to właśnie artyście zawdzięczamy pierwszy polski przekład Leonardowskiego Traktatu o Malarstwie (Warszawa 1876}. Gerson, który uczył się włoskiego języka u swego kolegi z warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych Tosioa, oraz u Chęcińskiego, sam, drogą antykwaryczną, zdobył tekst traktatu, drukowany po włosku w r.1651 w Paryżu, sam go przetłumaczył, a wreszcie – co jest rzeczą tak niezmiernie charakterystyczną dla naszych polskich stosunków – sam go wydał własnym nakładem! 

WOJCIECH GERSON, SZAŁAS PRZY CZARNYM STAWIE W TATRACH (akwar.).
WOJCIECH GERSON, SZAŁAS PRZY CZARNYM STAWIE W TATRACH (akwar.).

A w »Słowie wstępnem« napisał: 

»Uważam za nader szczęśliwą chwilę tę, w której po długich usiłowaniach mogę podzielić się nareszcie z prawdziwie miłującymi malarstwo przyswojoną ojczystej mowie cząstką spuścizny literackiej po genjalnym człowieku, po wielkim malarzu włoskim XVI w., z którym jak z gwiazdą zarania wybłysł świt stanowczy odrodzonych w chrześcijaństwie sztuk pięknych«... 

Ponadto wydał m. in. przekład (z niemieckiego) studjum J. Bochenka o Normalnej postaci mężczyzny i kobiety, wykreślonej nowym sposobem (Warszawa 1895) oraz zebrał w osobnej broszurze uwagi swoje o Znawstwie prawdziwem i rzekomem w malarstwie (Warszawa, 1895 nakład autora), gdzie dowodzi, że ci mogą być dobrymi znawcami dzieł sztuki, którzy z wrażeń życiowych, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych dobrze sobie zdają sprawę: «To jest miara, którą nosimy w sobie: innej miary na ocenianie dzieł sztuki niema, nad moc wrażenia«. 

Na osobną uwagę zasługuje jeszcze książka Gersona Zdobnictwo Rękodzielnicze i Rysunek do niego zastosowany w zarysie (1896, z 46 rysunkami w tekście i 11 tablicami): domaga się tam autor »ścisłej baczności na logikę konstrukcyjną«, radzi zwrócić się do własnych zasobów ornamentowych, jakie można znaleźć w naszem budownictwie drzewnem i tłumaczy konieczność »wzbogacenia kraju naszego wyrobami, nosić mogącemi piętno oryginalności swojskiej«. 

Nazwisko Wojciecha Gersona, tak zasłużonego dla naszej artystycznej kultury – zapisane jest trwale na jednej z piękniejszych kart dziejów polskiej sztuki. 

MIECZYSŁAW TRETER.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new