Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
OD NAJDAWNIEJSZYCH lat, jak sięgają zabytki ceramiczne, wyrabiano figurki z gliny i pokrewnych jej produktów ziemnych. Poprzez starożytne bóstwa egipskie, tanagryjskie sceny mitologiczne i z życia codziennego, następnie majoliki włoskie i fajanse, aż do wynalezionej w Europie w w. XVIII porcelany, zawsze w tym materiale znajdujemy ucieleśnienia idei i obserwacji. Tworzyli figury, względnie rzeźby, artyści, którzy, jako tłumacze zjawisk przyrodzonych, trafiali do wewnętrznej potrzeby ludzkości i do ich upodobania przez wypływającą z rzeźby łatwą formę zrozumienia, to też figury zawsze były powszechnie lubiane i cieszyły się popularnością. W miarę udoskonalania materjałów aż do szczytu, t. j. do wynalezienia porcelany, tego najszlachetniejszego z produktów ceramicznych, rozwijała się twórczość artystyczna, aż w wieku XVIII stała się, obok pewnego odłamu wielkiej sztuki, czemś dla ludzkości bardzo bliskiem, bo odtwarzała wszelkie przejawy życia, od abstrakcji do najpospolitszej rzeczywistości i od sfery społeczeństwa najwyższej do najniższej. Figurki porcelanowe stały się więc ogólnym benjaminkiem i dzisiaj, tak jak dawniej, cieszą się sympatją.
Porcelana została wynaleziona w Europie w samą porę, bo w wieku, kiedy życie cechuje lekkość i błyskotliwość, zbytek i jakaś powszechna kokieterja, a te objawy dają się doskonale odtwarzać w miniaturowych społeczeństwach porcelanowych, w materjale, który pięknością i wszystkiemi swojemi zaletami zepchnął metal, kość słoniową i t. d.
Wytwórczość rzeźbiarska stanęła w pierwszej fabryce porcelany w Miśni (Meissen) w Saksonji odrazu na wysokim poziomie. Odbiorcami figurek było towarzystwo wykwintne, które stawiało wysokie wymagania, szczególny jednak nacisk na wysoki stopień artystyczny wyrobów kładł właściciel fabryki, król August II, wytworny mecenas sztuki, znawca i zbieracz porcelany z Chin i Japonji, które to kraje wyprzedziły Europę w wynalezieniu porcelany o wiele setek lat. Już od samego początku ustalenia się produkcji w fabryce miśnieńskiej t. j. od r. 1713 porucza król swemu nadwornemu złotnikowi i cyzelerowi, sławnemu JanowiJakóbowi Irmingerowi, kierowanie oddziałem rzeźbiarskim, szczególnie co do naczyń. Do modelowania figur został wkrótce powołany rzeźbiarz Kirchner i inni, główny jednak rozkwit rzeźby w porcelanie miśnieńskiej nastąpił po zejściu nowej gwiazdy, artysty, który fabryce przyniósł wiele zaszczytu, obok korzyści materialnych, stworzył styl, a swoje nazwisko wsławił tak dalece, że przebiło ono zazdrosne mury Albrechtsburgu, mieszczącego fabrykę, zmuszoną do dzielenia się sławą z artystą. Nie było bowiem zwyczaju ogłaszania nazwisk twórców, a cała zasługa i sława spadały na fabrykę, artyści swych dzieł nie podpisywali, znaczyli je tylko dla celów kontrolnych. Zaledwie parę sztuk jest, wyjątkowo, sygnowanych, reszta cala nosi tylko znak fabryczny, jako markę ochronną, zaś o artyście nikt nie wiedział. Nowsze dopiero badania, prowadzone z nadzwyczajną skrzętnością, odkryły zasługi artystów i ich dzieła, oznaczyły ich cechy charakterystyczne i zinwentaryzowały na podstawie badań archiwalnych, tak, że dzisiaj rozpoznaje się już figury według artystów, a nie marek fabrycznych, tak saskich, jak i innych.
Tą gwiazdą opatrznościową okazał się zaangażowany do fabryki w r. 1731 młody rzeźbiarz, Jan Joachim Kandier. Syn pastora w Seligenstadt, koło Bischofswerda w Saksonji, ur. tamże w r. 1706. Kształcił się u swego ojca, także w mitologji, literaturze i sztuce starożytnej, następnie został przez tegoż oddany na dalszą naukę, wobec zdradzania zdolności artystycznych, do rzeźbiarza Thomae’go w Dreźnie. Obok nauki rysunków i t. d. pracował wraz z Thomae’m przy dekoracji Zwingeru, gdzie wykonał kilka większych prac tak dobrze, że zwrócił na siebie uwagę króla, który, poznawszy się na jego talencie, zrobił go nadwornym rzeźbiarzem w fabryce porcelany, a już w r. 1733 ciał mu tytuł „Modellmeister“.
Od chwili wstąpienia Kändlera do fabryki powiał inny wiatr. Naczynia, pokrywane dotąd malowidłami pod kierunkiem sławnego malarza Herolda, zaczęły się wypełniać ornamentem wypukłym, (fig. 5), nabrały formy, dostały bogate, wyginane pokrywy, ucha, rączki, lwie łapy u podstawy, dostosowane do bujności baroku (fig. 2 i 3). Obok tego pojawiły się z ręki Kändlera duże ptaki i zwierzęta, monumentalne figury, jak św. Piotra, 1 1/2 metra wysokości, Augusta II w 3/4 naturalnej wielkości i inne. Prace te świadczą już o wielkim talencie Kändlera, i są poważnemi dziełami sztuki, ale Kändlerowi, jako rzeźbiarzowi pomnikowemu, trudno było pogodzić się z nowym materiałem, do dużych dzieł się nie nadającym i wiele jego prac ulega w ogniu uszkodzeniu, a nawet zniszczeniu. Porcelana, podczas wypalania, kurczy się, duże sztuki rzadko wychodzą z pieca bez pęknięć i skrzywień. Widać to na okazach zachowanych w państwowych zbiorach, t. z. Johanneum w Dreźnie.
Największe zamówienia i najlepsze dzieła szły do zbiorów królewskich w t. z. pałacu japońskim, a więc serwisy, zastawy stołowe, figury i grupy, także małych formatów, do których się Kandler w krótkim czasie dostosował.
W figurach przeważały kompozycje mitologiczne w kilku odmianach i wielkościach, jak góra Parnasu (fig. 4), bogowie, boginie, serje apostołów, dalej zwierzęta, po największej części z białą polewą, nie malowane. Poza tem białe i kolorowe grupy allegoryczne i rodzajowe i wszystko inne, co życie ówczesne na temat nastręczało (fig. 1).
Dawny sposób ubierania stołów przy ucztach ozdobami z wosku lub z cukru został wyrugowany przez porcelanę w zupełności i prawie wszystkie wyroby były obliczone na ten cel. Spotykane dzisiaj figury i architektury są przeważnie cząstkami dużych, zbiorowych kompozyty dla ubrania stołu, tak, że setki sztuk odpowiednio zgrupowanych stanowiły całość pomyślanej dekoracji.
Do powodzenia figurek przyczyniała się bardzo epoka, w której styl rokoko dawał pole tak artyście, jak i masie porcelanowej do dogodzenia smakowi wytwornej publiczności. Białe i kolorowe, lśniące figurki w tanecznych ruchach, kokieteryjnych pozach i t. p. były najprawdziwszem odbiciem tego, co było główną treścią ówczesnej zabawy, a ponieważ Kandler był nietylko znakomitym rzeźbiarzem, ale i doskonałym obserwatorem, umiał w swoich kompozycjach wyzyskać wszystkie subtelne cechy ducha epoki. Są między jego figurkami kompozycje satyryczne i karykatury, a poza tern cały świat karnawału weneckiego i comedia del arte (fig. 6). Kandier stworzył styl, naśladowano go wszędzie, a jeden z uczonych niemieckich zaryzykował nawet twierdzenie, że rokoko urodziło się nie we Francji, lecz w Miśni.
Odbiorcami głównymi fabryki poza królem, był cały' jego dwór, a głównie minister hr. Brühl, który wprost bogactwo gromadził ze saskiej porcelany. Sławny też był serwis komponowany przez Kändlcra dla niego, t. z. „Schwancnservice“, drugi sławny był wykonany dla ministra Sułkowskiego. Przez składy w Dreźnie i Warszawie rozchodziły się figurki Kändlcra na cały świat.
Naczynia komponowane przez Kandlera rzucają się w oczy bogactwem formy. Wszędzie krzywe linje, ornamenty wyciskane i dekoracje z plastycznych kwiatków, naturalistycznie traktowanych (fig. 7). Figury uderzają ruchem i wyrazem, modelowane śmiało i bez błędu, niewymuszone, tchną świeżością kompozycji, tak że patrząc na nie wyczuwa się, że powstały od ręki, liez szkiców’ i rysunków (fig. 8).
Kandler, jako kierownik oddziału rzeźbiarskiego, miał wiele przydzielonych sił pomocniczych, dla których był nauczycielem i z których wielu wyprowadził na dzielnych współpracowników w Miśni, lub też samodzielnych rzeźbiarzy w innych fabrykach.
W latach pięćdziesiątych przełamuje się szczyt doskonałości wytwórczości Kändlcra, a wpływa na to wojna i pogorszenie się stanu ekonomicznego w kraju. Z wielkich zamierzeń porywa się jeszcze Kandler na wykonanie pomnika Augusta III na koniu, wysokości 17 łokci i sporządza model gipsowy, do wykonania jednak pomnika z porcelany nic przyszło. W Johanneum istnieje tylko pomnik ten w małym formacie, a z dużego jedynie głowa Augusta III.
Zmierzch rokoka i nowe formy klasycyzmu nie odpowiadają Kändlerowi i wytrącają mu z ręki berło pierwszeństwa. Tworzy rzeczy poprawne, czasem śmiałe w kompozycji, ale dla polotu i wybujałej fantazji już pola nic znajduje. Z wybitnych jego kompozycyj zasługuje na uwagę wykonany około r. 1765 pomnik Augusta III, jeszcze jeden powrót do kompozycji większych rozmiarów. Pomnik jest osobliwym pod względem zmieszania stylów, jest jakby odbiciem przeżytych przez Kändlcra w Miśni trzech epok. Orzeł ze wstęgą orderu orla białego barokowy, kartusz z herbami sasko-polskimi rokokowy, a całość kompozycji tchnie już wschodzącym klasycyzmem (fig. 9).
Ostatni dziesiątek lat pracy Kändlcra w miśnieńskiej fabryce przypada na okres, pod względem ekonomicznym, bardzo zły, kiedy fabryka licytacjami i wysprzedażami musi podtrzymywać swoją egzystencję. Nic był to zatem korzystny czas dla twórczości Kändlcra, już podstarzałego i zmuszonego do przezwyciężania siebie samego i dostosowywania się do nowych prądów i wymagań. W pracy wprawdzie nie ustaje, rzuca jeszcze trochę pięknych modeli, wreszcie zamyka chwalebną i wieczną pracę dla fabryki przez śmierć w r. 1775.
Spuścizna po Kändlerzc została bogata ; mimo kruchości materjału zachowało się wiele okazów w muzeach i zbiorach, pojawiają się także jego figury w handlu antykwarskim, ale coraz. rzadziej i z powodu wysokich cen są trudno dostępne. Fabryka w Miśni posiada dużo modeli Kändlera, podług których odrabiała figury prawie przez cały wiek ubiegły i powtarza je jeszcze dzisiaj, jednak różnią się one od figur wykonanych współcześnie z powstaniem modeli i pod okiem samego Kändlcra. Przy zestawieniu starej figury z nową, choćby najstaranniej wzorowaną na figurze starej, uderzy znaczna różnica na niekorzyść tej drugiej. Dobór kolorów, ton kładzionych farb, wykonanie i ścisłość stylu nigdy nie dorównują oryginałowi staremu, i zawsze ten oryginał będzie szlachetniejszy i wytworniejszy. Przyczyna tego leży głównie po stronie technicznej, inne bowiem dzisiaj są sposoby przyprawiania masy porcelanowej i farb, inaczej też jest szkolona nowoczesna ręka i inne jej uderzenie dłutem, lub pędzlem, natomiast nic leży różnica między porcelaną starą a nową w patynie, bo tej na porcelanie nie ma i najstarsze wyroby, o ile nic są wytarte i wydrapane, lśnią tą samą białością masy, lub kolorami farb, choć są z przed dwustu laty, jak dzisiejsze.
W tych walorach starych zabytków porcelany znajduje uzasadnienie zamiłowanie do niej i ceny często, ponad wagę złota.
R. ST. RYSZARD.