Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Arte Sacra - Jednym z największych ewenementów artystycznego życia w stolicy Italji była niewątpliwie II Międzynarodowa Wystawa Sztuki Kościelnej, - zorganizowana w gmachu Galleria Nationale d’Arle Moderna w Valle Giulia. Poniżej przytaczam 4 komunikaty, zamieszczone w prasie polskiej (na podstawie depesz P. A. T., podanych przez dzienniki), zachowując uwagi własne, na temat sekcji polskiej, na potem.
1. Wystawa sztuki religijnej w Rzymie. Grono sędziowskie 11 Międzynarodowej Wystawy Sztuki Religijnej w Rzymie składać się będzie z następujących artystów, powołanych przez prezesa, lir. D. Vecchi’ego di Val Cismon: Baccio Bacci, E. Baroni, F. Ferrazzi, P. Gaudenzi, G. Guerrini i A. Selva. Jak wiadomo, weźmie udział w wystawie 9 krajów, a pośród nich i Polska, dla której wybrano już jedną z najlepszych sal w Pałacu Wystawowym na Valle Giulia. Komisarzem sali polskiej na wystawie będzie prawdopodobnie prof. Jan Henryk Rosen, który wykańcza obecnie drugi fresk w kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo.
2. Otwarcie międzynarodowej wystawy sztuki kościelnej król zwiedza sekcję polską. Król Wiktor Emanuel, w obecności kardynała Wikarjusza Marchetti-Selvaggianiego oraz członków korpusu dyplomatycznego, w tej liczbie ambasadora polskiego oraz członków rządu, dokonał uroczystego otwarcia 2-giej Międzynarodowej wystawy sztuki kościelnej. Wystawa zawiera około 2000 prac, w lej liczbie około połowy włoskie! Sekcja Polska na wystawie urządzona pod kierunkiem komisarza prof. Jana Henryka Rosena, zajmuje dwie sale. Król, oprowadzany po dziale polskim przez ambasadora Wysockiego i komisarza Rosena, wykazał duże zainteresowanie sekcją Polską, oświadczył przytem, że pamięta epizod bohaterskiej śmierci ks. Skorupki, wyobrażony na kartonie Rosena. Król zwrócił uwagę na prac u Sichulskiego “trzej Królowie” i z zadowoleniem stwierdził bogactwo polskiej grafiki oraz podkreślił swoiste cechy architektury kościelnej w Polsce.
3. Katalog międzynarodowej wystawy sztuki kościelnej. Ukazał się katalog II Międzynarodowej Wystawy Sztuki Kościelnej, z którego wynika, że wystawa obejmuje 49 sal i zgórą 2000 obiektów, z czego około 60% włoskich. Wstęp do katalogu sekcji polskiej opracowany przez dr. Terleckiego zawiera treściwy, aczkolwiek siłą rzeczy schematyczny opis rozwoju polskiej sztuki kościelnej. Jak wiadomo, sekcja polska liczy około 160 objektów, z czego przeważna część dzieł grafiki, kilka obrazów i dwie rzeźby.
4. Mussolini zwiedza dział polski na wystawie sztuki religijnej. Premjer Mussolini zwiedzał międzynarodową wystawę sztuki religijnej w Rzymie. W pawilonie polskim, składającym się; z dwu sal, oprowadzał szefa rządu włoskiego sekretarz Ambasady R. P. dr. Tad. Chromecki. Mussolini zatrzymał się dłużej przed dziełami prof. Rosena, który maluje obecnie kaplicę Ojca Św. w Castel Gandolfo. Ambasador włoski przy Watykanie de Vecchi udzielał Mussoliniemu dodatkowych wyjaśnień o pobycie Ojca Świętego Piusa XI, ówczesnego nuncjusza Achillesa Ratti’ego, w Warszawie w r. 1920-ym. Pozatem Mussolini zwraca specjalną uwagę na prace Skoczylasa, łączące motywy narodowe z chrześcijańskimi, oraz na projekt kościoła Opatrzności wr wyk. architekta Bohdana Pniewskiego. Mussolini nie taił swego podziwu dla dobranych eksponatów polskich.
A teraz przejdźmy do szczegółowego omówienia rzymskiej imprezy, zwłaszcza zaś Sekcji Polskiej.
1. Geneza i charakter udziału Polski.
Ambasada R. P. w Rzymie, w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i z Towarzystwem Szerzenia Sztuki P. wśród Obcych, zgłosiła oficjalnie udział Polski w tej wystawie, a mianowicie: grafiki o tematach religijnych i architektury (planów, oraz powiększeń fotograficznych z nowoczesnych budynków kościelnych, w Polsce już wzniesionych, w zgięciu nie projektowanych).
Wobec niedawnego udziału Polski w Międzynarodowej Wystawie Sztuki Religijnej yy Padwie (1931-1932), gdzie były szeroko uwzględnione inne działy, Rząd postanowił zwłaszcza ze względu na koszt transportu, asekuracji etc. udział nasz w wystawie Rzymskiej ograniczyć do wspomnianych dwu tylko działów.
Niemniej jednak każdy artysta mógł na swój własny koszt i ryzyko zgłosić swój udział bezpośrednio do Komitetu Wystawy - także w innych działach. “Tosspo” nie miało w zasadzie powodów sprzeciwiać się temu.
Nikt nie przewidywał, iż rzecz taka pomści się w sposób aż nadto dotkliwy na całości Sekcji Polskiej i w konsekwencji na prestiżu naszej sztuki religijnej.
2. Organizacja Sekcji Polskiej.
Dyrekcja “Tosspo”, opierając się na zasadach, ustalonych w porozumieniu z czynnikami rządowcini, przystąpiła do zbierania materjałów z zakresu grafiki i architektury dla rzymskiej wystawy. Rozesłano około 50 zawiadomień i zaproszeń do art. grafików i architektów, rozpisano szereg listów, robiono wszelkie starania, ażeby zabezpieczyć sobie odpowiedni materiał wystawowy z obu dziedzin. Rozesłano też odpowiednie komunikaty do prasy, celem poinformowania o zamierzonej imprezie także i tych grafików i architektów, którym dla jakichkolwiek względów, technicznych czy innych, nie przesłano bezpośrednio zaproszeń.
Graficy zgłosili się dość licznie, tak, że nie brakło w rezultacie żadnego artysty, znanego ze swej działalności na polu grafiki religijnej; architekci natomiast odpowiedzieli na skierowane do nich zaproszenia w małej tylko mierze. Niemniej jednak, w ciągu kilku miesięcy usilnych starań, udało się zebrać zarówno z dziedziny grafiki jak i architektury materjał bardzo poważny; podkreślić tu należy, że niektórzy uczestnicy wystawy w Sekcji Polskiej nic cofnęli się nawet przed osobisterni ofiarami w formie pokrycia części kosztów za sporządzanie np. fotografij, powiększeń fotograficznych etc.; na organizację udziału Polski w wystawie rzymskiej nic było mianowicie żadnych specjalnych subsydjów.
Ilość i rodzaj eksponatów. Ich opracowanie.
Ostatecznie, po przezwyciężeniu najrozmaitszych trudności, “Tosspo“ zebrało materjał wystawowy, w postaci: a) 53 eksponatów z dziedziny architektur) kościelnej, oraz b) - 96 rycin o motywach religijnych, t. j. razem 149 objektów. Jak na zaznaczenie w wystawierzyniskiej polskiego acte de presence et de complaisance - w myśl ustalonych zgóry zasad materjał zupełnie dostateczny, poważny.
Materjał ten reprezentował w wybranych starannie okazach działalność 3 naszych architektów i 21 grafików.
Architekci: Gawlik Z., Jakimowicz K., Pniewski B.
Grafity: Cieślewski T. syn, Goryńska W., Gutkowska AL, Konarska J., Korzeniowska W., Kowalski L., Krasnodębska-Gardowska B., Mińska-Golińska Ir., Mrożewski S., Obrębska Al., Pawlikowska L., Pochwalski J., Skoczylas Wł., Stehlik-Wiślicka L., Steller T., Sznuk-Koskowska Z., Telakowska W., Tyrowicz L., Wiszniewski K., Wolska-Berczowska M., Żurawski Wł.
Zaznaczyć należy, że np. B. Pniewskiego “Projekt Kościoła p. w. Opatrzności Bożej w Warszawie” (odznaczony I nagrodą na konkursie) ilustrowało 12 ad hoc wykonanych powiększeń fotograficznych w dużych rozmiarach, a “Projekt konkursowy Bazyliki Morskiej w Gdyni” (również I nagroda) - 10 plansz.
“Tosspo”, przesyłając powyższy materjał na ręce Ambasady R. P. w Rzymie - dołączyło do tego transportu: a) szczegółowy katalog wszystkich eksponatów (z podaniem nazwisk i imion autorów oraz ich adresów), opracowany w języku polskim i włoskim; b) fachowy opis, w przekładzie na język włoski, projektu “Kościoła p. w. Opatrzności Bożej” (z informacjami co do ślubu Sejmu 4-letniego w 1791 r., oraz ustawy Sejmu Konstytucyjnego z 17. III. 1921 r.), opis techniczny, uwzględniający zarazem projekt rozwiązania sytuacyjnego, opracowany w formie autoreferatu przez prof. B. Pniewskiego; c) kilkadziesiąt fotografij formatu 13x18 cm, jako materjał propagandowy dla prasy włoskiej i zagranicznej.
Jak z powyższego wynika, nie szczędzono ani kosztów, ani trudu, byleby skromny ilościowo pokaz polski (tylko grafika i architektura!), podać w odpowiedniej formie i zapewnić sobie z tego odpowiedni moralny pożytek.
Wobec konieczności oszczędnościowych, “Tosspo” nie wystąpiło do M-wa z propozycją mianowania i wysłania do Rzymu osobnego komisarza, celem zaaranżowania Sekcji Polskiej na miejscu; zdawało się, że rozmieszczenie w dogodnym lokalu wystawowym tak sumiennie i starannie opracowanego materjału, materjału wprost wypieszcznego, opatrzonego wszelkimi objaśnieniami w jęz. polskim i włoskim, numerami, różnemi odpowiednikami i gotowym włoskim katalogiem - zupełnie wystarczy.
Nikt nie marzył wprawdzie o tein, ażeby Sekcję Polską aranżował na miejscu w Rzymie Polak, tem mniej polski artysta, a cóż dopiero polski malarz religijny! - sama rzecz jednak nie budziła niepokoju, nie budziła żadnych wątpliwości.
Spodziewano się, że Ambasada Rp. powierzy materjał zebrany przez “Tosspo” rzymskiemu komitetowi, a ten, już zajmie się sam rozmieszczeniem eksponatów'. Istniała przecież Commission di Collocamento złożona z 7 członków .
4. J. II. Rosen komisarzem Sekcji Polskiej.
W okresie wstępnych przygotowań do wystawy, zgłosił się do Ambasady Rp. w Rzymie bawiący tam właśnie prof. J. H. Rosen z propozycją urządzenia Sekcji Polskiej.
Czy umiałby ktokolwiek wskazać lepszego kandydata? Polak, artysta, profesor Politechniki lwowskiej i autor malowideł w Katedrze Ormiańskiej we Lwowie, malarz religijny, zaszczycony zamówieniami dla Castel Gandolfo przez samego Papieża!
Podnieść należy z uznaniem, że propozycja była bezinteresowna; cała praca również. Ambasada chętnie skorzystała z tej propozycji i powierzyła prof. Rosenowi urządzenie Sekcji Polskiej, oddając mu zarazem cały materjał, nadesłany z Warszawy przez „Tosspo“.
Polsce przyznano na wystawie dwie sale: większą i mniejszą (Nr. 11 i 12), między Austrją i Szwajcarją.
Na zaproszenia, wysłani przez komitet wystawy (nie przez “Tosspo”) do poszczególnych artystów' polskich, odpowiedzieli tylko: A. Madeyski, J. Mehoffer, J. H. Rosen i K. Sichulski.
W rezultacie takiego stanu rzeczy, polską rzeźbę religijną reprezentowała jedna maleńka statuetka w marmurze i jeden medalion w bronzie A. Madeyskiego.
Nasze malarstwo religijne reprezentowane było przez 3 (trzy) obrazy J. Mehoffera, 2 (dwa) studia rysunkowe J. H. Rosena (kartony do malowideł w Castel Gandolfo). oraz - de facto) bo w katalogu figurowały cztery - 3 (trzy) prace K. Sichulskiego.
Razem: 1 statuetka, 1 medalion, 2 duże rysunki, 1 karton do witrażu i 5 obrazów.
Otóż takie dwa działy, osobno wT katalogu wymienione (oddzielnie: Seultura i oddzielnie: Pitlura) abstrahując od artystycznej wartości eksponatów, reprezentowały polską rzeźbę i polskie malarstwo religijne w sposób wysoce osobliwy.
Każdy cudzoziemiec musiał zapytać: “czyż to istotnie wszystko, na co może się zdobyć polska sztuka religijna w zakresie rzeźby i malarstwa?”
Takim odezwaniom się należało zapobiec. Jak? Albo przez niewystawienie “działów” rzeźby i malarstwa, skoro na apel komitetu odpowiedziało zaledwie 3 malarzy i 1 rzeźbiarz, albo też przez wyraźne zaznaczenie w katalogu wystawy, że (stosownie do decyzji czynników rządowych i porozumienia z “Tosspo”) udział oficjalny Polski ogranicza się tylko do działu architektury i grafiki.
Tymczasem w przedmowie do Katalogu Sekcji Polskiej jest mowa o wielu innych rzeczach, ale o tem ani słowa.
Wprawdzie odbito na maszynie specjalne ulotki, rozdawane prasie, z odpowiednią informacją, ale jak świadczą niektóre głosy krytyki, komunikaty te niezawsze trafiały tam, gdzie trzeba.
5. Dwie sale Sekcji Polskiej.
W sali pierwszej, większej, pomieszczono “działy” rzeźby i malarstwa, nic więcej. Wrażenie pustki było wprost przerażające. Na ścianach, na jaskrawo żółty kolor pomalowanych, tu i ówdzie jakiś obraz. Na jednej z dwu większych, podłużnych ścian, figurował) np. tylko dwa, duże wprawdzie, ale beznadziejnie nudne, bo suche i pozbawione wszelkiego żywszego wyrazu rysunki J. H. Rosena. I nic poza tem.
Przesadnie jasny ton ścian potęgował jeszcze silniej owo przykre wrażenie pustki, braku, niedokończenia jakgdyby, zwłaszcza przy górnem, po rzymsku intensywnem oświetleniu wnętrza. Efekt był oczywiście okropny.
W sali drugiej, mniejszej, J. H. Rosen usiłował pomieścić wszystkie inne eksponaty, a więc ni mniej ni więcej, tylko 149 (tak!) plansz architektonicznych i graficznych, nadesłanych przez “Tosspo”. Można sobie łatwo wyobrazić wynik tego rodzaju usiłowania!
Każda piawie z 96 rycin opiawiona była starannie w passe-par-tout.
Każda przecież rycina, jeśli ma działać, jeśli ma być wogóle zauważona i widziana, musi mieć wokoło trochę powietrza, t. zn. wolnego miejsca.
Tymczasem na wystawie, chcąc zmieścić jak najwięcej, stłoczono wszystko razem, bez składu i ładu, w zasadzie w potrójny rząd, rycina przy rycinie, bez względu na passe-par-tout, które nadomiar złego poprzebijano na wylot gwoździkami.
Z 53 plansz architektonicznych, przybito do muru, bez żadnego zabezpieczenia, tu i ówdzie, jakąś luźną planszę nad potrójnym rzędem rycin, tak, że oko ludzkie zgoła nic dojrzeć nie mogło! A czasem, ni stąd, ni zowąd, obok drzeworytów.
Komisarz Sekcji P. nie liczył się wcale z tem, że ryciny jednego i tego samego grafika powinny być wystawione razem, obok siebie; ani z tem nawet, że jeśli szereg plansz dotyczy jednego projektu arch., i jeśli szereg rycin stanowi jeden cykl pod jednym tytułem i najeden temat to powinny być umieszczone koniecznie razem.
Toteż najednej ze ścian można było obserwować taki np. logiczny i systematyczny układ:
Jakimowicz (fotografja proj. kościoła) - Gawlik (fot. perspektywy Katedry Katowickiej, jedna wyrwana z cyklu sześciu) Gawlik (fot. proj. Bazyliki Gdyńskiej z lotu ptaka, jedna z pośród czterech) - Krasnodębska (IH-a Stacja Krzyżowa z pośród czternastu) Jakimowicz (kościół św. Teresy, rys.) - Krasnodębska (i i 11 Stacja Krzyż.) - Jakimowicz (kościół M. B. Zwyc., rys.) Gawlik (Bazylika Gd., fot. wnętrza, jedna z cyklu 4-ch) Sznuk-Koskowska (św. Hubert) Goryńska (jedna rycina z pośród nadesłanych 4-ech) - Mińska-Golińska (jedna rycina z pośród nadesłanych 3-ch) - Gutkowska (jedna z 2-ch).
Albo taka kombinacja: Pawlikowska (wszystkie 4 ryc.) - Wiszniewski (1 z pośród 9-u) Cieślewski (1) - Skoczylas (1 z pośród nadesł. 10-ciu) - Obrębska (1 z 3-ch).
Projekty B. Pniewskiego, stanowiące chlubę współczesnej naszej architektury, były np. tak podane: w grupie 3 plansz z proj. Kościoła Opatrzności B. (nadesłano ich razem dwanaście!), znalazło się nagle wnętrze Bazyliki Gdyńskiej (jedna plansza z nadesłanej serji dziesięciu!).
Czy wystarczy?
Tego rodzaju pomysłowe i staranne rozmieszczenie nader cennych zresztą eksponatów, zbieranych w ciągu wielu miesięcy z prawdziwym trudem - odebrało właściwym działom: architektury i grafiki całe nieledwie ich znaczenie.
Czyż można dziwić się wobec tego, że w' fachowcem sprawozdaniu, jakie Raoul Angles zamieścił w Nr. 60 tygodnika paryskiego Beaux-Arts, ustęp o Polsce brzmi w sposób następujący:
La Pologne, dont la section est dirigé par M. Rosen, choisi par Pie. XI pour exécuter dans son oratoire privé de Castel Gandolfo deux fresques sur l'histoire de la Pologne, expose entre autres les cartons de ces fresques -compositions très étudiées - des œuvres de Hoeffer (zapewne: Mehoffer), etc.
O architekturze i grafice razem 14g eksponatów - ani słowa!
Taksamo Piero Scarpa, krytyk dziennika tak poważnego, jak Il Messaggero (Nr. z dn. g. 11. b. r.), nie wspomina wcale o architekturze i o grafice w Sekcji Polskiej!
Jeżeli zaś mimo to wszystko król wioski i Mussolini zauważyli np. piace Sichulskiego, Skoczylasa i Pniewskiego, jeżeli jeden z krytyków niemieckich napisał: Die Polen überraschen u. a. mii technisch meisterhaften Holzschnitten tu można sobie, wyobrazić, jakiby był efekt naszej wystawy, gdyby ryciny i plansze arch, rozmieszczono rozsądnie i przejrzyście, z taktem i z szacunkiem wobec grafików i architektów.
Ale Commissario della mostra, delegata delPAmbasciala di Polonia pr. S. Al. d Re d'Italia: Professore Jan Henryk Rosen (47, via Principe Amedeo-Roma) jak podano w katalogu na czele wykazu dzieł polskich zlekceważy! sobie w sposób w prost niebywały oba oficjalne i główne działy naszej wyslawy, t. zn. zarówno architekturę, jak i grafikę, spychając je do mniejszej sali, rozmieszczając je byle jak i byle gdzie, nic wystawiając większości plansz architektonicznych.
A przecież należało raczej spodziewać się, że “komisarz i delegat Ambasady Rp.”, więc osoba o charakterze oficjalnym, zastosuje się do dyrektywy, przez nasze czynniki oficjalne, kładąc cały możliwy nacisk na 2 główne i oficjalne działy naszej Sekcji, rozmieszczając jc jak najstaranniej w większej sali (skoro eksponatów w tych obu działach było: 149), przeznaczając salę mniejszą na 8 obrazów i 2 rzeźby (raczej: artystycznie wykonane bibeloty, niż rzeźby), choćby nawet w\ padlo schować swoje własne dwa kartony, nie wytrzymują te zresztą żadnego porównania z artystyczną wartością prac J. Mehoffera (“Droga Krzyżowa” I i II) i K. Sichulskiego…
6. Katalog Sekcji Polskiej.
W katalogu oficjalnym wystawy Polska zajmuje odrębne miejsce (jak każde inne państwo), na sir. 103-117.
Krótki wstęp, o rozwoju sztuki religijnej w Polsce (tylko w XIX i XX w.), napisał W. F.
Ze słów tego wstępu można odnieść wrażenie, że Z. Stryjeńska należy do najwybitniejszych przedstawicieli naszej “młodej” sztuki religijnej (obok Michalaka, Roguskiego, Dunikowskiego i Szczepkowskiego). Zamiast tego, może byłoby lepiej choć kilka słów poświęcić J. Mehofferowi i K. Sichulskiemu, którzy rzeczywiście brali udział w wystawie.
Zdanie: La scultura. è rappresentata all’attualle mostra dalla statua di Cristo dello scultore J. A. Madeyski etc . “rzeźba jest reprezentowana na obecnej wystawie przez statuę Chrystusa” it. d.) - uważać należy za lapsus calami. Czyż jedna drobna wymiarami statuetka, choćby wykonana genjalnie (a taką nie jest!) może reprezentować całą polską rzeźbę religijną.
Informacja, że projekty Pniewskiego “jednoczą w sobie charakter subtelny i wysmukły (il carattere sottile e slanciato) katedr gotyckich z charakterem amerykańskich drapaczy nieba” skłoniły B. Paulucci (w L'Avvenire d'Italia z dn. 20. II. br.) do wyrażenia takiej opinji: “Wystawione projekty arch, wykazują, c o zrobiono i co się robi w Polsce i dla stworzenia nowego stylu w architekturze kościelnej. Ależ jakiż jest ten nowy styl? Zjednoczenie subtelnego i wysmukłego charakteru katedr gotyckich z charakterem... amerykańskich drapaczy nieba…” Te kropki są tu wymowne.
Czy, zamiast takiej informacji nie byłoby lepiej powiedzieć coś rzeczowego o projektach Pniewskiego? zacytować słów kilku z fachowego opisu, przesłanego przez “Tosspo”, określającego koncepcję układu planu, istotę rozwiązania sytuacji, jako niezmiernie ciekawego zagadnienia, także urbanistycznego?
Druk wykazu eksponatów był ułatwiony. “Tosspo” przesłało niemal zupełnie gotowy katalog (działu grafiki i architektury), w jęz. włoskim, 11 stron skryptu maszynowego. Można było oszczędzić sobie zbytecznego trudu tłumaczenia imion polskich na jęz, włoski; ani Francja, ani Austrja, ani Niemcy tego nie zrobiły i było dobrze.
Należało raczej dopilnować korekty, niezbyt starannej, a zwłaszcza jednolicie przeprowadzonej zasady: albo podawać adresy przy wszystkich nazwiskach wystawców (jak było w skrypcie), albo też przy żadnej z nich. Tymczasem, przy niektórych nazwiskach adresy są, przy innych brak: ośmiu ostatnich wedle alfabetu grafików, pozbawiono adresów. Dlaczego i za co?
O tem, że organizacją wystawy w obu właściwych i głównych działach zajmowało się “Tosspo”, że ono właśnie zebrało i dostarczyło 149 (na 159) eksponatów, o tein niema najmniejszej nigdzie wzmianki.
Austrja np. nie wstydziła się bynajmniej zaznaczyć wyraźnie' w katalogu, że realizacją programu Sekcji Austrj. zajmowała się Gesellschaft zur Förderung Gest. Kunst im Auslande (której statut wzorowany jest na statucie “Tosspo”) oraz Oest, Gesellschaft für Christliche Kunst.
Wprawdzie “Tosspo” nie dba o reklamę, wprawdzie takie przemilczenie to mała rzecz ale zawsze trochę to nieładnie i niesprawiedliwie...
Na 88 reprodukcyj w katalogu, Polsce poświęcono tylko 2, jak Szwajem ji i Czechosłowacji (Szwajcarja liczy w katalogu 62 pozycyj, a Czechosłowacja 87, z tego 15 stanowią książki i nuty); Francja ma 3 reprodukcje, Austrja i Niemcy po 4, a Węgry aż
7. Trudno!
7. Opinje krytyki włoskiej i polskiej.
Niemożna powiedzieć, ażeby odgłosy udziału Polski w wystawie rzymskiej były w prasie włoskiej dostatecznie liczne i rzeczowe. Do tego przyzwyczaiła nas zresztą krytyka włoska, która omawiając wystawy międzynarodowe wszelkiego typu, urządzane we Włoszech, główną uwagę poświęca zawsze... sekcji włoskiej. Króciutkie wzmianki, zawsze jednak z wymienieniem kartonów J . ll. Rosena, poświęciły Polsce pisma: II Giornale d’Italia (z dnia io, II. br.), II Messaggero (9. II. - Piero Scarpa), II Lavoro Fascista (10. II. Alberto Neppi), Corriere della Sera (11. 11. Il Giornale ďItalia (13. II. - Carlo Tridenti) i L'Avvenire d'Italia (20. II. - Bianca Paulucci, nieco dłuższy ustęp).
Zapewne, musiały być jeszcze inne glosy prasy, ale tylko powyżej wymienione są nam bezpośrednio znano.
Wiadomo nam tylko - pośrednią drogą - że w Quadrivio (z 25. II.) zamieścił artykuł Giuseppe Pensabene, który ocenił nasze eksponaty z dziedziny grafiki jako najlepszy bodaj i najciekawszy dział całej wystawy zagranicznej (nic szczędząc natomiast surowej krytyki obrazom, pomieszczonym w sali pierwszej). Cóż powiedziałby P. Pensa bene, gdyby mu pokazano naszą grafikę odpowiednio wystawioną, z taktem, sensem i planem?
Co powiedzieliby, i on może i może inni krytycy, gdyby w taki sam racjonalny sposób wystawiono nasz dział architektury, liczący (niestety nie na wystawie - ale w przesyłce): 53 plansz dużego formatu, także pod wzgl. formy zewnętrznej nader efektownych?
W L.Osservatore Romano (Nr. 43 z dn. 22. II.) ukazał się obszerniejszy artykuł dr. Wł. Terleckiego p. t. L’Ingresso e la Sviluppo dell'Arte Cristiana in Polonia, z ładnemi widokami kościołów w Krakowie, Lwowie, Wilnie i Białce, z reprodukcją ołtarza W. Stwosza. Autor podkreślił tu słusznie, że Sekt ja Polska na wystawie nie daje zupełnego obrazu naszej sztuki religijnej. Szkoda, że nic wspomniano o tem we wstępie do katalogu.
W prasie polskiej ukazało się kilka artykułów o wystawie rzymskiej, oraz mnóstwo notatek, prawic z reguły błędnych i opartych na wręcz fałszywych informacjach.
Owe błędne informacje naszej prasy, zdarzające się nawet tu i ówdzie glosy surowej krytyki Sekcji Polskiej, najrozmaitsze plotki, szerzone drogą ustną, oraz wzgląd na architektów i grafików, którzy z zaufaniem powierzyli “Tosspo” swe prace, a którzy zostali na wystawie rzymskiej zlekceważeni przez komisarza J. H. Rosena w sposób jeszcze chyba nigdy i nigdzie niepraktykowany - to wszystko razem było powodem skreślenia niniejszych uwag, dla uczynienia zadość interesom artystów wystawców', dla wyświetlenia prawdy, dla nauki na przyszłość.
A teraz kilka przykładów i cytatów z prasy polskiej. W Kurjerze Warszawskim (Nr. 44 z b. r.) ukazała się notatka w słynnej już rubryce: “Ze świata”, następującej treści:
“Artyści polscy na wystawie sztuki kościelnej w Rzymie. Na otwartej w niedzielę, dnia 11 b. r., przez króla włoskiego międzynarodowej wystawie sztuki kościelnej w Rzymie, dwie sale, zarezerwowane dla Polski, zawierają drzeworyty i obrazy na szkle oraz prace dekoracyjne Stanisława Wyspiańskiego, Józefa Mehoffera, Kazimierza Sichulskiego, posąg Chrystusa i medaIjony Madeyskiego, wreszcie kartony fresków w kaplicy papieskiej w Caste Gandolfo, pędzla prof. Henryka Rosena.
Polska jest pierwszym krajem, który ofiarował wystawę prac swoich artystów na rzecz “Opera Nazionale per Mezzogiorno d'Italia", głównej protektorki wystawy.
Całość obejmuje 49 sal. Po raz pierwszy w wystawie wzięły udział też zakony Franciszkanów i Dominikanów, przedstawiające prace artystów zakonnych. Wystawa wywarła wielkie wrażenie i spotkała się z niezwykle pochlebną oceną krytyków”.
Analogiczne informacje ukazały się w Głosie Narodu (Kraków, Nr. 43), w Gazecie Porannej (Lwów, z dn. 15. Il.), w Gazecie Gdyńskiej (Nr. 37).
Otóż - prawie wszystko: nieprawda!
Nie było w Sekcji Polskiej żadnych “obrazów na szkle”, żadnych “prac dekoracyjnych St. Wyspiańskiego”, nie było “posągu Chrystusa i medalionów Madeyskiego” (była tylko mała statuetka i jeden medaljon), Polska wcale nie “ofiarowała wystawy prac swoich artystów na rzecz” etc. (jak to się robi?! co to znaczy “ofiarować wystawę?”), dalej wystawa, jeśli “wywarła wielkie wrażenie”, to tylko wrażenie przykre i przygnębiające, a nie “spotkała się z niezwykle pochlebną oceną”, tylko wręcz przeciwnie, spotkała się z sądem ujemnym zarówno całej niemal krytyki, jak i samego jury, które nie wahało się w katalogu wystawy (str. 15-16) wyrazić swej opinji, m. i. w następujących słowach: La Commissione... ha dovuto constatare con rammaneo l’assoluta mancane? di culture, di spirito religioso e di preparazione tecnica nella grandissima maggioranza delle opere preseniâta. E neeessario dichiararlo apertamente...
Chyba dość wyraźnie
“Ofiarowanie wystawy” przez Polskę polegało na tem, że Ambasada Rp. zrobiła piękny i szlachetny gest, ofiarowując na ręce dyrektora Gen. Sekretarjatu, P. Giovanni Minozzi'ego, jeden z polskich eksponatów, a kwotę uzyskaną z jego sprzedaży na rzecz L'Opera Nazionale per il Mezzogiorno d'Italia (na sieroty) .
Inne znów dzienniki, z Dniem Pomorskim (Toruń, Nr. 57 naczelny, informowały, że Mussolini zainteresował się polską grafiką, a “następnie obejrzał dokładnie projekty nowych kościołów, wyrażając podziw dla architekta Pniewskiego, który wystawił projekt kościoła na Ramionku”.
Otóż B. Pniewski takiego projektu nie wystawiał; wystawił go K. Jakimowicz.
Orientacja w sprawach sztuki i kultury, ścisłość informacji, poziom umysłowości i czystość polszczyzny mnóstwa naszych dzienników zdumiewają w sposób wprost przygnębiający.
W Kurierze Lwowskim (Nr. 95) ukazał się obszerny artykuł, na całą kolumnę, podpisany: (R). Są tam reprodukcje, naturalnie obce, a ustęp poświęcony Polsce brzmi:
“Z malarzy polskich biorą udział w wystawie: prof. Alchofier, Sichulski i Rosen, którego szkice do fresków w letniej siedzibie Ojca św., Castel Gandolfo, zajmują całą ścianę”.
To wszystko! Ciekawy dowód zainteresowania się Polaka i polskiego pisma występem Polski na terenie międzynarodowym. Tak, ale tu nic idzie o sport, o piłkę nożną - to usprawiedliwia i autora i redakcję...
W tydzień po otwarciu wystawy, w nr. 48 wileńskiego Słowa, ukazała się korespondent ja z Rzymu pióra L. Kocimskiego, p. t.: “Sekcja Polska na wystawie w Rzymie”.
Z dłuższego artykułu pozwalam sobie zacytować najbardziej ciekawe ustępy: “W monumentalnym gmachu Galerji sztuki współczesnej otwarto uroczyście II Międzynarodową! Wystawę Sztuki Kościelnej z udziałem wystawców z 8 krajów, a między temi i z Polski. Przygotowania do wystawy trwały zgórą rok. Dwanaście miesięcy, to dużo czasu, aby wybrać objekty wystawowe i syntetycznie oddać obraz rozwoju danej gałęzi sztuki. Dużo czasu, aby nawet własne błędy naprawić i odpowiednio przeżuć program wystawowy. Snąć czas ten wystarczył innym organizatorom sekcyj narodowych, gdyż istotnie oddają one syntetycznie całokształt tego, co w dziedzinie sztuki kościelnej dokonało się i dokonywuje w danym kraju. Wystarczy zobaczyć sekcję czeską, aby się o tem przekonać, wystarczy rzucić okiem na sekcję austrjacką, węgierską, lub szwajcarską, nie mówiąc już o kolosach, jak niemiecka i włoska, a nawet (choć w złym guście) francuska. Niestety, nic można tego powiedzieć o sekcji polskiej. Snąć na jej urządzenie na tym poziomie, na jakim udziały polskie w wystawach zagranicznych winny być postawione, zabrakło czasu”.
Autor konstatuje następnie “dwie rzeczy: a więc - primo - kryzysowe obesłanie działu obrazów przy braku rzeźby religijnej, a secundo - pewne przeładowanie grafiką, która jest coprawda wyrazem ducha religijnego, lecz ma znacznie mniejsze zastosowanie przy zdobieniu wnętrz kościelnych. Poza tem, w porównaniu z innemi sekcjami, mimowoli narzucają się pytania: a więc w Polsce nie kwitnie złotnictwo kościelne? a więc w Polsce nic istnieje zdobnictwo hafciarskie i tkackie w zakresie szat liturgicznych ? a więc w Polsce nie wyrabia się sprzętu ołtarzowego?”
Na to trzeba odpowiedzieć: pojęcie sztuki religijnej, kościelnej, jest szersze, aniżeli pojęcie zdobnictwa, kościelnego; z tego wynika, że i grafika o tematach religijnych należy do sztuki “kościelnej”; choć trudno drzeworytami np. zdobić wnętrza kościołów. Następnie: złotnictwo kościelne, zdobnictwo hafciarskie i tkackie w zakresie szat liturgicznych oraz wyroby sprzętu ołtarzowego wszystko to w Polsce istnieje, ale na tak niskim poziomic, że trudno chlubić się tem na forum międzynarodowym. Poza tem: Polska zgłosiła udział oficjalny jedynie w dziale architektury i grafiki, i rzeczą komisarza było poinformować o tem całą prasę, a zwłaszcza, korespondenta pism polskich! Rzecz dziwna, że tego nie uczynił; może dlatego, że, jak to z arrangement wystawy wynika, ani dla architektury ani dla grafiki nie zdaje się mieć zbyt wiele szacunku?
Dalej pisze L. Kociemski:
“Jednem słowem na Wystawne rzymskiej Polska żyje kredytem moralnym przeszłości, nieco wzmożonym przez swoiste wartości niektórych tylko objektów wystawowych. Jeżeli tak dalej pójdzie, a kredyt się wyczerpie, to co będzie?...
Zdołaliśmy wykazać z punktu widzenia politycznego, iż jesteśmy rzeczywiście mocarstwem : wsiąkło to już nawet w najbardziej twarde głowy zagranicą. Baczmy pilnie na to, że mocarstwowość należy wykazywać na wszystkich polach, nie wyłączając kulturalnego, bo polityka, to jedynie piękny fronton wielkiego gmachu, który łatwo podlega sejsmicznym działaniom, o ile nie związany jest spoiście z wnętrzem, na które składa się sztuka i kultura kraju. Czyż doprawiły nie stać nas na to, aby na wielkich wystawmch zagranicznych nasz udział stal na poziomic gmachu, jakiśmy zdołali wybudować?
Nic zwrócono uwagi i na inny czynnik a mianowicie na fakt, że Rzym w roku jubileuszowym gromadzi tysiące i tysiące wiernych i kleru całego świata. Wierni ci i kler nic poniechają okazji zapoznania się z wysiłkiem narodów w dziedzinie sztuki religijnej i nas, Polaków, sądzie będą po tem, co im sekcja polska o sztuce kościelnej powie…
Polska natomiast musi przemawiać do mas pełnym wyrazem i pełną siłą własnej mowy kulturalnej i artystycznej, wyrazem wszechstronnym, gdyż ma do odrobienia czasy, w których z musu świeciła nieobecnością na tego rodzaju Olimpjadach. Nie możemy sobie pozwalać na jąkanie się lub mówienie półgębkiem, bo jedynie po próżnicy będziemy czas drogi tracili. Dobre to dla tych, którzy w poszczególnych okolicznościach będąc, mogą sobie pozwolić na luksus tracenia czasu. Każda stracona nadaremnie okazja może być dla nas nie do powetowania, a kto buduje, jak my, Polskę nietylko dla nas, lecz i dla dalekiego jutra, ma obowiązek baczenia na to, aby żadnej nie tracić okazji, aby każdą okoliczność dla budowy tej wyzyskać.
Gorzkie słowa, ale trudno im zaprzeczyć słuszności. Bardzo ciekawą rzeczową i w tym przypadku zupełnie miarodajną opinję o wystawie rzymskiej i o Sekcji Polskiej zawiera korespondencja z Rzymu, jaką ks. Dr. A. Syski nadesłał do Gazety Warszawskiej Nr. 151 . Czytamy tam m. i..
“Nawet i sędziowie, którzy wyznaczeni byli do oceniania i przyjmowania dzieł sztuki na tej Wystawie wystawionych, to samo przecież wyraźnie mówią. W raporcie swoim o tych dziełach sztuki tam wystawionych, konstatują oni ze smutkiem absolutny brak kultury oraz ducha religijnego i przygotowania nawet technicznego u olbrzymiej większości wystawców..
Z natury rzeczy najbardziej jednak zainteresowałem się działem polskim.
Jest on nieduży, lecz dosyć dobry. W grafice najlepszy jest tam Skoczylas i Krasnodębska Gardowska... W architekturze znów Pniewski i Gawlik. Rzeźbę reprezentuje tylko Antoni Madeyski. Wystawił on statuetkę Pana Jezusa w białym marmurze i medaljon Dzieciątka Jezus w bronzie. Obydwie te rzeczy są na miejscu i bardzo ładne. Madeyski zresztą w Rzymie, to chluba polska już nie od dzisiaj.
Co do malarstwa polskiego religijnego, to reprezentuje je na wystawie w Rzymie Józef Mehoffer, Kazimierz Sichulski i Jan Rosen.
Józef Mehoffer wystawił obraz św. Teresy od Dzieciątka Jezus i dwie swoje stacje u Ojców Franciszkanów w Krakowie. Rzeczy te obok Sichulskiego “Mędrców ze Wschodu” są prawdziwą ozdobą działu polskiego na Wystawie sztuki religijnej w Rzymie, bo niestety, Jan Rosen stanowczo nas tam zawiódł. Nie jest to widocznie malarz ani kościelny, ani historyczny. W czepku widać się urodził, kiedy zamówiono u niego obrazy polskie do kaplicy Ojca Św. w Castel Gandolfo, ale obydwa te obrazy, a więc zarówno obrona Częstochowy, jak i śmierć ks. Skorupki, dumą sztuki polskiej stanowczo chyba nic są i nic będą.
Na wystawie w Rzymie ogląda się, rzecz prosta, tylko ich szkice, byłem jednak potem w Castel Gandolfo i widziałem już wykończone tam na miejscu w willi papieskiej, ale, niestety, nie zmieniam zdania - Rosen nas zawiódł. Śmierć ks. Skorupki wymalował on tak, jakby ks. Skorupkę właśni żołnierze nasi polscy, niewiadomo poco i naco, zamordowali, a i obronę Częstochowy przedstawił on niehistorycznie i bez efektu. Brak wprost siły w tych obrazach Rosena, brak natchnienia i rozmachu”.
8. Efekt wystawy i pożyteczna nauka na przyszłość.
Pomimo fatalnego sposobu wystawienia obu naszych działów oficjalnych (architektura i grafika), pomimo zlekceważenia ich przez... komisarza projekty arch. prof. B. Pniewskiego i utwory graficzne naszych artystów zwróciły jednak, bodaj po części, na siebie uwagę.
Wiadomo jak wystawy zwiedzają zazwyczaj różni dostojnicy, którzy muszą przebiec wszystkie sale i którym wypada udawać, że naogół wszystkie eksponaty zarówno żywo ich interesują.
Otóż pomimo niesłychanego bałaganu, w jakim znalazły się nasze plansze archit. i graficzne dzięki opiece J. H. Rosena, zarówno Król Wiktor Emanuel III, jak i Mussolini, zauważyli te oba po macoszemu w Sekcji Polskiej traktowane działy, przyczem Mussolini zwrócił m. i. specjalną uwagę na prace Skoczylasa i Pniewskiego. Tego rodzaju zachowanie się wysoko postawionych laików jest przecie bardzo znamienne a dla polskiej sztuki zaszczytne.
Jakże wielki mógłby być efekt w kołach fachowych, gdyby profesorowi politechniki lwowskiej a komisarzowi Sekcji P. było wiadomem, że wyrwanie z cyklu 10 plansz jednego tylko widoku wnętrza „Bazyliki Gdyńskiej" B. Pniewskiego, i pokazanie go bez żadnego rzutu, bez żadnego przekroju, bez żadnej elewacji niema wogóle najmniejszego sensu!... To samo dotyczy „Kościoła Opatrzności Bożej“.
Grafika nasza odniosła też, mimo wszystko, ogromny sukces. Oto wykaz rycin sprzedanych w Rzymie :
Cieślewski T. (syn) - i rycina; Goryńska W. (i); Gutkowska M. (2); Konarska J. (4); Korzeniowska W. (1); Kowalski Ł. (1); Mrozowski St. (1); Obrębska M. (1); Pawlikowska L. (2); Skoczylas VVL (8); Wiszniewski K. (2); Wolska-Berezowska M. (1); Żurawski Wł. (1).
Na 96 przesłanych rycin, aż 26 sprzedanych, a więc prawie jedna trzecia część.
A cóż dopiero gdyby... i t. d. (patrz wyżej !).
Pożyteczna, ale dość kosztownie, bo moralnym prestige’m naszej artystycznej kultury opłacona nauka na przyszłość, da się ująć w następujące punkty:
I. Wszelki udział Polski w wystawach międzynarodowych musi być pomyślany racjonalnie i dostojnie, a nie może być nigdy wynikiem jakiegokolwiek kompromisu, czy też oszczędnościowego, ale uprzejmościowego zaznaczania swego acte de presence.
Lepiej nic brać wcale udziału, niż brać udział w sposób nieodpowiedni przyczem jednak pamiętać należy o zasadzie, że les absents uni toujours tort!
II. Organizację Sekcji Polskiej powierzać należy jednemu człowiekowi, nie takiemu, który przypadkiem jest pod ręką i ma do tego ochotę, ale takiemu, który już poprzednio złożył dowody, że ma potrzebny takt i doświadczenie, że umie wywiązywać się z trudnego zadania. Eksperymentować, urządzać debjuty na terenie zagranicznym to ryzyko, na które pozwalać sobie nic wolno.
Oczywiście, ten kto organizuje wystawę, zbiera eksponaty, komponuje plan wystawy, powinien też aranżować ją na miejscu i pod ty ni względem wszelkie oszczędności są zgóry wyłączone, jako w konsekwencjach swych zbyt kosztowne i zbyt szkodliwe, choćby tylko pod względem moralnym; a przecież nie dla innych, jeno wyłącznie dla względów moralnych, organizuje się nasze zagraniczne imprezy propagandowe.
III. Państwo Polskie potrwa jeszcze długie czasy... Nic mamy żadnego powodu zbytnio się spieszyć. Dlatego w organizowaniu wystaw zagranicznych należy trzymać się spokojnie i wytrwale z góry określonego planu a tępić niemiłosiernie wszelkie dorywcze objawy zbyt wybujałej inicjatywy, zmierzającej do tego, ażeby w jak najkrótszym czasie, prędko a byle jak, przy jak najmniejszych środkach, urządzić jak najwięcej wystaw w możliwie licznych zagranicznych środowiskach.
Oby tylko ta nauka, bezsprzecznie chyba dla nas pożyteczna, nic poszła w las pod wpływem takich czy innych chwilowych politycznych konjunktur, takich czy innych nacisków i propozycyj ze strony czy to dyplomatów obcych wzgl. polskich, czy to zażartych, zawsze tak bardzo ruchliwych i tak niewypowiedzianie pomysłówych naszych inicjatorów prywatnych, rzeczników różnych kierunków, grup i organizacyj, zawianych aż nadto duchem społecznym!
Mieczysław Treter