Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Architektura


Przedhistoryczny megaron, składający się z celi i przedsionka, ozdobionego u wejścia słupami między wystającemi częściami ścian bocznych jest pierwotypem greckjej świątyni. Przeznaczenie domu ludzkiego na pomieszkanie bogów było dziełem wielkiej doniosłości religijnej i artystycznej. Wstąpienie bogów do mieszkań ludzkich czyniło ich bliższymi ludzkiej istocie, ich charakter i kult stawały się bardziej ludzkimi, a fantazya artystyczna miała odtąd wytknięty kierunek. Gdy bogowie mieszkają w najpiękniejszych i najwspanialszych ludzkich domach, więc postać ich musi odpowiadać najpiękniejszej i najsilniejszej postaci ludzkiej. Pod względem architektonicznym zyskała przez to świątynia grecka w przeciwieństwie do egipskiej bardziej zamkniętą i jednolitą całość i nawet na najwyższym stopniu swego rozwoju zachowała postać idealnego domu ludzkiego, (niezawisłego od przypadkowych okoliczności i potrzeb). Jakby wota ofiarne, budowano świątynie bóstwu. Święty przybytek czyli Cela, t. j. prostokąt ścianami zamknięty, otaczano słupami, na których, jakby orle skrzydła, unosiły się trójkątne przyczółki dachu, rzeźbami ozdobione.

Wiele jednak wieków minęło, zanim helleńskie świątynie osiągnęły tę skończoną postać. Nie ulega wątpliwości, że najpierw stawiano drewniane budowle, które dla ozdoby i wzmocnienia okładano kruszcowemi płytami. W Sycylii i południowej Italii, czyli w tak zw. Wielkiej Grecyi, przykrywano najwyższe wysterczające części drewnianego belkowania kolorowemi terrakotami. Ochraniało to drzewo od wpływów atmosferycznych, lecz i zdobiło i dlatego zachował się ten zwyczaj nawet wtedy, gdy zamiast drzewa używano już powszechnie kamienia. Także pod względem kształtu i zarysu świątyni nastąpiły z czasem znaczne zmiany. Najstarszą jest niewątpliwie »poprzednica« czyli tak zw. świątynia z antami (templum in antis). Przedsionki po obu stronach celi powstają tu przez wydłużenie ścian bocznych. Między niemi ustawiano dwa słupy, na których opierały się wystające przyczółki dachu. Później opierał się przyczółek wyłącznie na słupach tak, że one zajmowały całą ścianę frontu (Prostyles), podczołek. Świątynia o dwóch podczołkach z przodu i z tyłu nazywa się dwu czółkiem (amnprostylos).

Gdy celę otoczono dokoła szeregami słupów, osiągnęła grecka świątynia kształt skończony, idealny, Jest to tak zw. obwodnica (peripteros).

Świątynia o podwójnych rzędach słupów (dipteros), jakkolwek przez to ozdobniejsza, była już poniekąd zepsuciem tej boskiej harmonii, którą podziwiamy w zwykłym peripterosie. Mąci się w niej już miara i stosunek wzajemnych części, a cela bardziej odosabnia się od otaczającego ją krużganka (peristylu). Helleńska architektura przeżyła byt polityczny i religię starożytnych Greków; jako ideał i wzór wieczysty przyświeca ona późniejszym pokoleniom, a wszelkie pomysły ludzkie na polu budownictwa przewyższa bezwzględną logicznością, szlachetnością wymiarów, harmonią i wewnętrznym, duchowym związkiem konstrukcyjnych i dekoracyjnych części. Tylko na niej dadzą się jasno odczytać i zrozumieć prawa fantazyi architektonicznej.

Wiadomo, jak wielką rolę w historyi i w całym bycie starożytnych Greków odgrywa przeciwieństwo szczepowe Dorów i Jonów; na polu sztuki wyraził się ów dualizm utworzeniem dwóch odmiennych stylów architektonicznych, jońskiego ido ryckiego. Są one obrazem pokrewnych, a jednak odmiennych wyobrażeń i uczuć, genialnym wytworem greckiego ducha, który przyjęty ze wschodu pomysł ujmowania budowli w pewien system reguł i proporcyi ożywił całą potęgą młodzieńczej myśli i wlał weń poczucie skończonego piękna.

*****

Na południe od Neapolu i Salerneńskiej zatoki, wśród pustej dziś okolicy nad morzem wznoszą się potężne ruiny trzech świątyń starożytnego miasta Paestum czyli Posejdonii. Oczy podróżnego najsilniej pociąga ku sobie środkowa, największa świątynia, niegdyś Neptunowi poświęcona. Ciemno-niebieska toń morza prześwieca zdała przez otwarte szeregi kolumn.

Ponad równiną, burzanami i spaloną od skwaru słonecznego trawą porosłą, wznosi się podmurowanie o trzech stopniach,wyższych nad ludzkie kroki. Dla wygody i ułatwienia wejścia wstawiono półstopnie lub murowano równię pochyłą, zwaną szkarpą.

Przypatrując się greckiej świątyni pamiętać musimy o tern, że każda jej cząstka to nie kamień martwy tylko, lecz jakby żyjąca istota, przemawiająca silnie do greckiej wyobraźni swoją wewnętrzną treścią, swojem przeznaczeniem i stosunkiem do całości.

Styl dorycki, który w tej świątyni Pozejdona występuje w całej swej pierwotnej czystości i surowości z końca VI. w. przed Chr. pozwala jaśniej i dokładniej niż styl joński wejrzeć w to wewnętrzne życie budowli i zrozumieć jego naturalny rozwój. Wyrazem doryckiego słupa w stosunku do potężnego belkowania jest tu olbrzymia siła, dźwigająca ciężar niezwykły. Aby wyrazić to uczucie, stawiano na wschodzie setki kolumn lub potężnej grubości walce, Grek jednak nie działał ogromem, lecz idealnem opracowaniem kształtów. Podmurowanie (Krepidoma), zwykle z potężnych ciosów kamiennych zbudowane i często na głębokich fundamentach oparte, ma kształt prostokąta, otoczonego dokoła trzema stopniami, którymi można się dostać na górną powierzchnię, zwaną styl obatem. Słupy do ryckie wyrastają wprost ze stylobatu bez żadnej u dołu podstawy; ma to być wyrazem mocy, mającej w ziemi swój początek na wzór potężnych dębów, czerpiących swą siłę wprost z łona ziemi, Na samych słupach spostrzegamy najpierw ich zwężenie się ku górze. Daje to oku pewność, że słup sam wywrócić się nie może. Trzon słupa nie ma powierzchni gładkiej, lecz jest cały, od góry do dołu, równoległemi, półokrągłemu wcięciami wyżłobiony. Wcięcia te stykają się ze sobą ostrą krawędzią. Są one także wyrazem siły, jakby ku wnętrzu słupa skupionej, ściśniętej wobec ogromu ciężaru, który na słupie spoczywa; zarazem wybitnie zaznaczają dążenie słupa w górę i sprawiają przyjemną odmianę światła i cienia. Lecz linie krawędzi, jak w ogóle w całym budynku, tak i na słupach, nie są matematycznie proste, tylko jakby od oka utworzone wydymają się, to znowu zwężają się nieznacznie, nawet cały słup nabrzmiewa nieco w pośrodku (entasis), a ta ogólna, ledwie dostrzegalna chwiejność linii dodaje wdzięku i elastyczności i jest także jedną z tajemnic greckiego ducha twórczego, który w ten sposób umiał ożywiać martwy materyał.

Tak pełen życia i siły zbliża się słup do belkowania. Tu pod naciskiem potężnego ciężaru górna część słupa, jakby się rozmiażdżyła, tworząc głowicę czyli kapitel. Przekrój głowicy jest w tej, jak i wszystkich świątyniach doryckich głównym probierzem siły i wdzięku, najbardziej charakterystycznem znamieniem całości. Głowica składa się z trzech części: szyi, toku i wieka. Szyję stanowią trzy wcięcia na samym słupie i trzy pierścienie nad niemi, jakby dla wzmocnienia w tern ważnem miejscu wytrzymałości słupa, tok czyli echinus, to ćwierćwałek eliptyczny, który w starszych świątyniach doryckich jest więcej na zewnątrz wydęty, a w późniejszych tak skupiony, że jego przekrój tworzy prawie prostą linię. Na toku spoczywa głaz kamienny abacus czyli wieko, łączące głowicę z belkowaniem. 

Na słupach opiera się najpierw wiązanie, z potężnych tramów kamiennych złożone, gładkie, bez wszelkiej ozdoby. Jest to nadsłupie czyli architraw, który w innych świątyniach greckich, jak w Partenonie ateńskim, pokrywały napisy, rozety i złote tarcze. Po nad tem spokojnem przejściem znowu ruch i życie objawia się w najwyższej części belkowania, zwanej stropowcem czyli fryzem. Fryz składa się z tryglifów i metop. Try glify (trójwręby) są to wystające końce belek, podłużnych i poprzecznych, z dwoma równoległemu wyżłobieniami, metopy to miejsca między tryglifami, niegdyś próżne a później zamknięte płytami kamiennemi, zwykle pokrytemi płaskorzeźbą. W świątyni Pozejdona w Paestum nie ma płaskorzeźb, ale też nie wiemy, czy ta świątynia wogóle kiedykolwiek została skończoną. Na architrawie odpowiada każdemu tryglifowi listewka z sześcioma perełkami (guttae). Nad fryzem biegnie gzyms wieńczący czyli gej z on, utworzony z płyt kamiennych, tu szczególnie naprzód wysuniętych. Od spodu, jakby zakończenie ukośnych krokwi dachu zdobią gzyms w miejscach ponad metopami i tryglifami płytki z trzema szeregami po sześć zwieszających się stożkowatych czopków czyli kropelek.

Po nad gzymsem po obu głównych stronach świątyni wznoszą się trójkątne frontony, przyczółki (tympanon), które wprawdzie w tej świątyni pozbawione są zwykle zdobiących je posągów, lecz zato tem łatwiej pozwalają oku jednem spojrzeniem objąć i zrozumieć całą harmonię wysokości i rozmiarów tej budowli. Tępy kąt u szczytu przyczółka jest jakby wynikiem idealnego obliczenia sił i ciężarów, użytych w tym budynku, wyraża on dokładnie, ile w końcu pozostało z całego ogromu sił, pnących się w górę i zdolności dźwigania. Brak w tej świątyni rynny kaflowej (sima), która zwykle biegnie wzdłuż krawędzi pochyłego dachu i którą spływa woda na ziemię przez paszcze lwów daleko od murów, brak także palmetek czyli naszczytników (akroterya), które zdobiły wierzchołek i narożniki dachu, lecz za to tem silniej występuje poważna, piękna całość, surowa i potężna. 

Światło wpadało do wnętrza świątyni tylko przez drzwi otwarte. Krużganek dokoła celi między jej ścianami a kolumnadą miał powałę ozdobioną »kasetonami«. Były to kamienne płyty z czworokątnemi wgłębieniami, z których wystawały rzeźbione róże. Powała celi była płaską, drewnianą, opierającą się jeszcze na dwóch szeregach słupów wewnętrznych. W świątyniach z czasów najwyższego rozkwitu tworzono zwykle dwa szeregi słupów, jedne nad drugimi, przedzielone architrawem, dolne zwykle doryckie, a górne jońskie. W tej jednak starożytnej świątyni i górny rząd słupów ma kapitele doryckie, o nieco rażących, bardzo wydętych tokach.

Wizualizacja
Wizualizacja

Jako najpiękniejsze przeciwieństwo doryckiego stylu powstał obok niego styl joński. Z początku tylko w Azyi dla pewnych szczególniejszych celów używany, stał się dopiero z czasem osobnym, swobodnie dającym się zastosować stylem architektonicznym. Zarys ogólny (struktura) budynku jest tu ta sama, co w stylu doryckim, tylko wykonanie części odmienne. Wyrazem jońskiego słupa nie jest pełne trudu dźwiganie ciężaru, lecz jest on raczej jakby kwiatem, pięknie rozkwitniętym. Wszystko tu jest lżejsze, ozdobniejsze i swobodniejsze. Słup nie wyrasta wprost z podmurowania, lecz spoczywa na podstawie (basis), złożonej z dwóch pierścieni, szerszego i węższego, często ozdobionych rzeźbą, naśladującą plecionkę. W azyatyckich budowlach spoczywa ta stopa słupa jeszcze na płycie kwadratowej (plintus). Trzon o wiele wysmuklejszy, lecz za to mniej silnie zwężający się ku górze, jak w stylu doryckim posiada także to nieznaczne nabrzmienie we środku (entasis). Żłobki nie łączą się ostremi krawędziami, lecz pozostawiają między sobą wąskie, gładkie paski, jakby dla okazania, że słup joński nie potrzebuje tak wielkiego natężenia siły jak dorycki. Jońska głowica na starożytnych świątyniach ateńskich niezrównanej piękności, łączy się z trzonem obręczą, ozdobioną sznurem pereł; nad nią występuje tok ozdobiony płaskorzeźbą, przedstawiającą tak zwane »wołowe oczy«. Dalej jednak, jakby kwiat z .toku wyrastający, z idealnie elastycznej masy utworzony, spływa po obu bokach tok w bogatych skrętach, t. zw. wolutach lubślimącznicach. Wieko jest niską płytą czworogranną, o krawędziach ozdobionych również wołowe mi oczkami czyli t. zw. »kimationem«.

Na tak kształtnych słupach spoczywa belkowanie lekkie, bogato ozdobne. Architraw składa się z trzech ponad siebie występujących pasów, co daje wrażenie większej lekkości, fryz jest nieprzerwanym szeregiem płaskorzeźb na barwnem tle występujących, wszystkie części przyczółka bardziej niż w stylu doryckim wiotkie i bogato ozdobne listwami z płaskorzeźbą, przedstawiającą palmety, meandry lub kimatyon.

W końcu stworzyła sztuka grecka jeszcze styl koryncki. W greckich budowlach spotykamy zaledwie początki tego stylu, który dopiero u Rzymian rozwinął się wspaniale. W całości i w częściach słup koryncki zupełnie równa się jońskiemu. Tylko głowica tworzy okrągły kielich, otoczony dokoła dwoma rzędami liści akantu (jest to t. zw. rozdzieniec). Z pośród liści wystrzela w górę ośm łodyg: po dwie obok siebie, po bokach zwijają się w piękne i silne skręty, tworzące zarazem 4 wystające naroża kapitelu. Wysokie wieko, o krawędziach w łuk wyciętych i rzeźbą ozdobionych, pokryte jest często palmetą lub kwiatem. O powstaniu korynckiego stylu opowiada starożytna anekdota: Rzeźbiarz Kallimachos, żyjący w Atenach około roku 400 miał powziąć pierwszą myśl korynckiego kapitelu z kosza na grobie pewnej korynckiej dziewczyny, oplecionego naturalnie dokoła liśćmi akantu. Najpiękniejszym przykładem korynckiego stylu w Grecyi jest pomnik Lizykratesa w Atenach z r. 334. przed Chr. Nietylko okrągła budowla jest tu dokoła otoczoną półsłupami korynckimi, lecz podstawa na górze, na której wznosił się trójnóg, tworzy wspaniale rozwiniętą głowicę koryncką; fryz, dziś już tylko w części zachowany, przedstawia w płaskorzeźbie ukaranie korsarzy tyrheńskich przez bożka Dyonizosa, który ich przemienia w delfiny. Pomnik ten był nagrodą dla śpiewaka Lizykratesa za odniesione na igrzyskach dyonizyjskich zwycięstwo, byłoto bowiem zwyczajem wynagradzać śpiewaków i naczelników chórów złotym lub bronzowym trójnogiem na pięknej podstawie. Tak powstała w Atenach cała ulica takich pomników na północ od teatru Dyonizyosa. Ze wszystkich jednak ten się tylko zachował dzięki okoliczności, że aż do naszych czasów umieszczona w nim była biblioteka francuskiego klasztoru Kapucynów. Dziś jest własnością francuskiego rządu i pod jego pozostaje opieką.

(Polichromia.) Gdyby Grecy już od początku byli używali jako materyału budowlanego różnobarwnego, połyskującego marmuru, kto wie, czyby się była u nich obudziała potrzeba barwnego ozdabiania świątyń. Lecz kamień, drzewo, glina wymagały dla większej trwałości i zabezpieczenia przed wilgocią osłonięcia terrakotami, które już bardzo wcześnie nauczono się zabarwiać i wypalać. Drugim jednak, może ważniejszym jeszcze powodem było zamiłowanie Greków do wszelkich barw, za pomocą których silniej można odtworzyć życie natury w sztuce, niż sposobem plastycznym. Nawet najpiękniejsza rzeźba nie zdoła już z odległości wywrzeć takiego wrażenia, jak barwa, która poszczególne części budowy silnie od siebie oddziela i pozwala wyraźniej wystąpić wszelkim ozdobom.

Ślady użycia barw zachowały się też w istocie w najstarszych świątyniach w Sycylii, Attyce i w Olimpii na Peloponezie. Malowano zwykle kapitele słupów, tak doryckich, jak jońskich, wszystkie pomniejsze ornamenty, liście, meandry, kimatyony; niebieską barwą wyróżniały się tryglify, podczas gdy rzeźby w metopach i tympanonie występowały prawdopodobnie na tle czerwonem. Tak samo ściany i powała celi świeciły bogatą polichromią. Dopiero użycie różnobarwnych płyt marmurowych w czasach Aleksandra Wielkiego wyparło ostatecznie polichromię ze świątyń greckich.

(Przegląd historyczny). Szczątki starojońskich budowli z 7. i 6. wieku prz. Chr. (świątynia na Samos, w Efezie i Muecie) są tak nieznaczne, iż nie można z nich nic pewniejszego wywnioskować. Dlatego najstarszy okres architektury greckiej obejmuje dopiero pomniki za czasów Solona powstałe a kończy się razem ze zwycięstwem Greków nad Persami (600—470). W tym czasie panuje styl dorycki. Należą tu ogromne ruiny więcej niż 20 sycylijskich świątyń w Selinunt, Agrigencie, Syrakuzach i Segesta. Ogólny charakter budowli wskazuje jeszcze pewną ociężałość; niskie, grube słupy, belkowanie potężne i ciężkie, głowice o tokach bardzo na zewnątrz wydętych. Najlepiej zachowanym i najpiękniejszym pomnikiem jest powyżej opisana świątynia Pozejdona w Paestum. Mniej pamiątek z tego okresu znajduje się w Grecyi. Należą tu jednak największe wykopaliska nowoczesne, dokonane przez rząd niemiecki w świętym gaju Zeusa, t. zw. »Altis« w Olimpii na Peloponezie, gdzie się odbywały owe sławne panhelleńskie igrzyska. Od niepamiętnych czasów aż do Filipa Macedońskiego a nawet i później jeszcze budowali tam Grecy wspaniałe świątynie, pałace, gimnazya, skarbce i pomniki. Dopiero gdy w r. 394. prz. Chr. zaprzestano odbywania igrzysk, upadła zarazem i świetność Olimpii. Najpierw w okresie wielkich wędrówek rozmaite barbarzyńskie ludy, zwabione nagromadzonemi tam bogactwami, wtargnęły do świętego okręgu Zeusa; na nic się nie przydała potężna twierdza, którą ówcześni mieszkańcy Olimpii zbudowali dla obrony tego miejsca; jacyś obcy przybysze nawet się tam osiedlili i wkrótce wśród świątyń pogańskich powstał pierwszy kościół chrześciański, którego ruiny zachowały się do dnia dzisiejszego. Nieuszanowano pamiątek pogańskich a rozbite na cząstki najpiękniejsze rzeźby a nawet całe metopy ze świątyni Jowisza znaleziono wmurowane w nędzne lepianki ówczesne.

W pierwszej połowie VI. w. po Chr. zniszczyły większą część budynków dwa straszne trzęsienia ziemi a do tej katastrofy przyłączyły się w sto lat później wylewy Alfejosu i Kladeosu i przykryły wszystkie ruiny piaskiem i namułem do wysokości 5 metrów. Tak zniknęła z powierzchni ziemi a wkrótce i z pamięci ludzkiej starożytna Olimpia. Pierwszą myśl wykopalisk olimpijskich powziął jeszcze zeszłego wieku Winkelmann, lecz dopiero w r. 1874 udało się pozyskać dla tej sprawy rząd niemiecki uczonemu historykowi Ernestowi Curtiusowi; on też wraz z architektem Adlerem i wielu inżynierami i archeologami wykonał uchwałę parlamentu niemieckiego, który na ten cel przeznaczył 800.000 marek. W 6 zimowych półroczach odsłonięto całą przestrzeń starożytnej Olimpii i dotarto aż do wejścia do Stadyonu i hippodromu, gdzie się właściwie odbywały igrzyska. Znalezione rzeźby zawiodły ilością swoją ogólne oczekiwania, jednak sam Hermes, arcydzieło Praksytelesa, należy do najwspanialszych pomników, jakie nam starożytność pozostawiła i już dla niego samego opłaci się podróż do Olimpii. Ponadto wiele architektonicznych i topograficznych wiadomości przyniosły wykopaliska olimpijskie.

Na pierwszy rzut oka przedstawia się dzisiejsza Olimpia jak jedno ogromne pole szarych ruin, przypominających pompejańskie, lecz gorzej od nich zachowanych. Chcąc mieć dziś najlepszy przegląd całości, trzeba stanąć na stoku wzgórza Kronosa, czyli t. zw. Kronionu, wznoszącego się na północ od wykopalisk i w części mirtowym gajem pokrytego. Wyraźnie rozróżnić można murem otoczony święty okręg »Altis«, 200 m. długi a 175 m. szeroki, aż do stóp pagórka przylegający. Na wschód ogranicza go t. zw. »sala Echa«, wąski a na 100 m. długi portyk (stoa), budynek ozdobiony kolumnadą; mur zachodni zaczyna się koło »prytanejonu«, wielkiej czworokątnej budowli, w której podejmowano zwycięzców na igrzyskach w osobnej sali, gdzie się znajdował ołtarz Hestyi. Poza obrębem południowego muru znajdują się ruiny wielkiego budynku, oznaczonego jako »buleuterion«, t. j. dom rady olimpijskiej. Wewnątrz okręgu odkopano ruiny świątyń: Hery, Zeusa, matki bogów t. zw. metroon, exedre Heroda, t. j. półkoliste zakończenie wodociągu, wreszcie skarbce, ołtarze i liczne posągi jako wota na cześć bogów lub zwycięzców olimpijskich, którym dopiero jednak po trzeciem zwycięstwie wolno było przemienić posąg swój w Altis na własny portret. W północno-wschodniej stronie okręgu wchodziło się długim korytarzem do stadyonu, miejsca właściwych igrzysk. 

Świątynia Hery olimpijskiej przenosi nas w bardzo starożytne wieki, gdy jeszcze budowano wyłącznie z drzewa i gliny. Słupy peripterosu są tak cd do objętości, jak i wykończenia, n. p. ilości żłobkowań bardzo rozmaite, widocznie więc stawiano po kolei i w miarę potrzeby, w miejsce drewnianych kamienne także i belkowanie musiało pierwotnie być drewniane; w tej właśnie świątyni znaleziono posąg Hermesa Praxytelesowego według cennych wskazówek Pausaniasa, podróżnika i pisarza greckiego z i wieku po Chrystusie.

Ale koronę wszystkich budowli stanowiła świątynia Zeusa z 5 wieku z twardego wapienia muszlowego zbudowana i skończona w r. 456 prz. Chryst. Twórcą jej miał być miejscowy budowniczy Libon. Świątynia Zeusa jest to dorycki peripteros 6-cio słupowy, z celą podzieloną dwoma rzędami również doryckich słupów na 3 nawy. Ślady tego podziału zachowały się wyraźnie a w przedsionkach nawet części mozaikowej podłogi. Całą przestrzeń rozkopano nawet poniżej dawnego poziomu tak, że fundamenty widać. Gdy się n. p. stanie przy północnej stronie świątyni, to głową sięga się tylko do wysokości 2-go stopnia, ponad którym wznosi się jeszcze trzeci o i/2 metra wyżej. Stylobat ma 95 kroków długości a 42 szerokości. Olbrzymie słupy, rozbite na części, leżą dziś tak, jak niegdyś padły obok świątyni, jeden obok drugiego, inne części, bezładnie rozrzucone na wielkiej przestrzeni dokoła. Przekroje potężnych słojów tworzą powierzchnię koła o średnicy 2 metry wynoszącej; dorosły człowiek z rozkrzyżowanemi ramionami zupełnie za takim słojem może się ukryć. Ze ścian celi zachowały się tylko małe urywki tu i ówdzie, tak n. p. część ściany północnej, wysokości prawie 2 metry i przytykająca do niej ściana poprzeczna, oddzielająca celę od zachodniego przedsionka. Cała ruina dziś jeszcze zajmuje dominujące stanowisko nad przestrzenią świętego Altis. Z najwyższego szczytu dachu witała przybyszów Nike, jakby ulatająca w powietrze bogini zwycięstwa, dzieło mistrza Pajoniosa (obecnie w muz. Olimpijskiem). Obydwa przyczółki zdobiły grupy postaci, więcej niż naturalnej wielkości, z szarego kamienia wyrzeźbione, na wschodnim walka Pelopsa i Ojnomaosa, na zachodnim walka Lapitów z Kentaurami. Grupy te, ułożone według domysłu archeologów, nie bardzo ze sobą w tej kwestyi zgodnych, zdobią dziś dwie podłużne ściany największej sali Muzeum Olimpijskiego, zbudowanego na wzgórzu opodal wykopalisk. W muzeum tern znajduje się także owa Nike i Hermes Praksytelesa a oprócz tego w osobnych salach ogromna ilość ułomków rzeźb, bronzów i terrakot w części dotychczas jeszcze nie uporządkowanych. W r. 1895 ustawiono tu także pomnik Curtiusa, głównego odkrywcy starożytnej Olimpii.

Drugi okres obejmuje czasy od wojen perskich aż do upadku greckiej niepodległości w bitwie pod Cheroneją (470—338). Niebywałe zwycięstwo małego narodu nad światowładną potęgą azyatycką, obudziło w nim poczucie własnej siły i wspaniały rozwój wrodzonych zdolności na wszystkich polach działalności narodowej. Sztuka święci także swój tryumf w całym szeregu genialnych mistrzów, których dzieła jako niedoścignione wzory piękna, pozyskały im sławę nieśmiertelną. Atyka i Ateny, które najwięcej ofiar poniosły w walce o niepodległość i najgłówniej ją wywalczyły, stają się teraz ogniskiem helleńskiej cywilizacyi i tak w polityce, jak i we wszystkich dziedzinach myśli i pracy ludzkiej przodują całemu narodowi. Tu na atyckiej ziemi osiągnęła także architektura w tym czasie najwyższą doskonałość i idealne form skończenie. Styl atycki usunął wszelką zdrętwiałość i chropowatość tak w starojońskim jak doryckim stylu, i wzniósł obydwa na najwyższy stopień doskonałości, kładąc tamę zbytecznej wybujałości kształtów i wiążąc silniej poszczególne części budowy w jedną organiczną całość. Nigdy piękniej i szlachetniej nie objawiła się owa boska miara, zwana harmonią w dziejach sztuki.

Jeszcze do okresu przejściowego należą świątynie w Ramnos, starsza Temidy, zupełnie megaron przypominająca i druga nieskończona, poświęcona bogini Nemesis. Świątynia Pallas Ateny w Eginie na szczycie góry nad całą wyspą dominującej, tworzyła peripteros zbudowany z piaskowca; tylko rzeźby w przyczółkach i dach z marmuru były wykute.

Tezeion w Atenach
Tezeion w Atenach

Najlepiej zachowanym pomnikiem greckiego świata starożytnego jest Tezeion na środku obszernego placu Kolonos Agoreos w Atenach w części miasta, która w wiekach starożytnych była głównem targowiskiem t. zw. »Kerameikos«. Burze dwóch tysięcy lat przeszły bez śladu nad tą piękną świątynią dzięki temu głównie, iż zaraz po zaprowadzeniu chrześciaństwa zamieniono ją na kościół św. Jerzego. Brak tylko słupów przedniego pronaosu, zresztą peristyl, cela, opistodomos, belkowanie i dach dobrze utrzymane. Cała z białego marmuru jest jednem z najszlachetniejszych dzieł atycko-doryckiego stylu. Metopy, silnie zębem czasu dotknięte, przedstawiały prace Herkulesa i dzieła Tezeusza na podłużnych ścianach. Fryz wewnętrzny t. zw. “zoforos”, otaczający celę, zdobią metopy przedstawiające walkę Ateńczyków z Amazonkami i Lapitów z Kentaurami.

Ponad świątynie i pałace starożytnego miasta Tezeusza, wznosi się dumnie stroma, ciemna skała Akropolisu na 156 m. nad poziom morza, które w niewielkiej oddali wciska się w zielone wybrzeża błękitnemi zatokami. Niegdyś siedziba bajecznych królów ateńskich, już przez mitycznego Kekropsa miała być murem otoczoną; później była tylko, świętym przybytkiem bóstw opiekuńczych miasta.

Tylko ze strony zachodniej można się dostać na Akropolis przez drzwi w murze zewnętrznym, tak zwaną »bramę Beule’go« od nazwiska odkrywcy francuskiego w połowie zeszłego stulecia. Starożytne wejście na zamek stanowiły w skale wykute stopnie wchodzące u góry pod kolumnadę podwójnego portyku otwierającego pięć bram do wnętrza. Na 12 doryckich słupach opiera się belkowanie tympanonem uwieńczone ; na prawo i na lewo przytykają obszerne czworokątne budowle. Większa północna zwana dziś pinakoteką, mieściła sławne obrazy Polignota, mniejsza południowa była prawdopodobnie odwachem straży zamkowej. Cała ta ogromna brama zamkowa, największy pomnik świeckiej architektury ateńskiej, ma postać wspaniałego pałacu z pentelickiego marmuru wzniesionego.

Pod kierunkiem mistrza Mnesiklesa zbudowano owe Propyleje w ciągu 5-ciu lat począwszy od r. 437 przed Chr. Dziś jeszcze, jak przed tysiącem lat, mimo zniszczenia przez czas i ludzi, zachwycają one oko swoją wieczną młodością.

Jeszcze przed wejściem pod kolumnadę Propylejów przy murze na prawo, wstępujemy po wąskich marmurowych stopniach na bastyon południowo-zachodni, dźwigający małą lecz prześliczną świątyńkę Ateny zwycięskiej tak zw. »Nike Apteros«. Zaledwie 8 m. długa, a 5 szeroka, wznosi się na niskiem trzystopniowem podmurowaniu i ma z dwu stron na 4 jońskich słupach oparte przyczółki. Jest to więc dwuczołek cztero-słupowy, »amfiprostylos tetrastylos«. Jej nadzwyczajną piękność stanowi nietylko Iśniącobiały pentelicki marmur, misternie wyżłobione lekkie i smukłe jońskie kolumny, lecz także piękny wieniec płaskorzeźb fryz zdobiących. Przedstawiają one Atenę w otoczeniu bogów, a także walki Greków z Persami. W starożytności były nawet ściany celi obrazami pokryte. Świątynia ta pochodzi z czasów Peryklesa, a stanowiła zapewne wotum ofiarne na cześć Ateny za zwycięstwa odniesione nad Persami, a szczególniej za bitwę Salamińską.

Świątynia bogini Nike na Akropolis ateńskiem.
Świątynia bogini Nike na Akropolis ateńskiem.

Trudnobo o wspanialszy i bardziej malowniczy widok jak ów, który się roztacza z przedsionków tej świątyni. Całe miejsce wiekopomnej sławy Ateńczyków, którą się okryli w bitwie morskiej pod Salaminą w r. 480, widać stąd jak na dłoni z najdrobniejszymi szczegółami. Na lewo niedaleko na brzegach kwitnących łąk i pól widać lazurową toń morza, otwartą zatokę Falerońską, półwysep Munichię, miasto i kolisty port Pireusu, wyspę Salaminę a nawet niską, małą a jednak tak ważną w owej bitwie wysepkę Psytaleę. Trochę w oddali na przedzie za eleuzyjską zatoką po nad sine wierchy wystrzela ciemniejszy szczyt Akro-Koryntu. Tuż na prawo u stóp Akropolisu piętrzą się potężne szare skały i tworzą pagórek imponujący starożytnością swojej tradycyi. To wzgórze Aresa, gdzie mężowie ateńscy zasiadali na sądy i rządy. Wprost dalej wyżyna skalista P n y x, miejsce zgromadzeń ludu, na którem dziś jeszcze widać długą ścianę wykutą w skale, tylko w kilku miejscach przerwaną wschodami a poniżej jako podmurowanie obszernego placu olbrzymi mur półkolisty. Wprost na prawo ku północy najpierw w środku wielkiego placu wśród niewielkiego skweru prześliczny Tezeion słupami okolony, a potem już ogromna moc domów i dachów wyłącznie jasno-szaremi dachówkami pokrytych, wśród których jakby dla urozmaicenia jednostajności tej szaro-żółtej masy wysterczają wszędzie ciemno-zielone cyprysy i drzewa figowe. Na całej tej przestrzeni tylko 2 kominy fabryczne z poczerniałymi szczytami przypominają nam wiek XIX; natomiast wiele prześlicznych budynków i pałaców, okazałych świątyń i gmachów publicznych, a wszystko o barwach jasnych, wesołych, swobodnych, jak duch wolnej Grecyi unoszący się nad krajem i ukochanem miastem. W oddali piętrzą się domy na stoku wyniosłego Lykabetu, którego stromy szczyt wieńczy kopuła cerkiewki. 

Gdy starożytny Ateńczyk przestąpił progi Propylejów, zaraz go uderzył widok kolosalnego posągu spiżowego, Ateny Promachos, wystawionego przez Kimona z łupów na Persach zdobytych; dziś śladu z niego nie zostało. Także zaledwie tylko fundamenty w najnowszych czasach odkryte oznaczają w pośrodku zamkowego placu miejsce, gdzie się wznosiła najstarsza świątynia Ateny Polias przez Persów spalona. Temistokles użył podobno ruin tej świątyni na odbudowanie północnego muru otaczającego zamek w chwili groźnej, gdy nie było czasu na sprowadzenie innego materyału; dziś jeszcze widać w murze z tej strony części słupów i belkowania. Dopiero więc Peryklesowi przypadło w udziale odtworzyć dawną świetność Akropolisu i wzniesieniem wspaniałych pomników okazać wdzięczność ateńskiego ludu dla bóstw wybawczych. Wówczas na lat kilkanaście zamienił się cały zamek w wielką pracownię artystyczną, a pomniki tam stworzone stały się wcieleniem ideału piękna w architektonicznej myśli ludzkiej.

Po nad wszystkie inne budowle zamku wznosi się majestatyczny Partenon, najwybitniejszy pomnik złotego wieku Periklesa (447—432 przed Chr.) poświęcony Atenie dziewicy, zarazem najznakomitszy i najwspanialszy pomnik starożytności. Już Kimon na tern miejscu, niedaleko południowego muru Akropolis zaczął budować świątynię, której jednak nie ukończył. Jego dziełem są potężne fundamenty dla wyrównania silnego spadu terenu od strony południowej. Później cały budynek wzniesiony został z pćntelickiego marmuru przez budowniczych Iktinosa i Kalikratesa, jednak pod naczelnem kierownictwem Periklesa. Zewnętrzne przyozdobienie było dziełem genialnego przyjaciela Periklesa Fidyasza, który przez lata całe ze swymi uczniami pracując, wybudował 62 wielkich a 36 małych słupów, wykonał około 50 posągów naturalnej wielkości, dalej fryz mający 160 m. długości, złożony z 92 metop i posąg Ateny ze złota i kości słoniowej 12 m. wysoki. Gdy ów posąg w r. 438 ustawiono, oddaną została świątynia do publicznego użytku. 

Trzystopniowe podmurowanie o stopniach 55 cm. wysokich tworzy stylobat 70 m. długi, a 30 m. szeroki; 46 doryckich słupów po 17 na podłużnych, a 8 na frontowych stronach tworzyły jakby baldachim wspaniały nad celą, która znowu o 2 stopnie (70 cm.) ponad stylobat się wznosiła. Przeszedłszy dwa obszerne pronaosy, oddzielone od siebie kratą żelazną między słupami, wchodzimy do głównej części celi, tak zwanego Hekatompedos. Dwa szeregi po 9 słupów dzieliły to miejsce na 3 nawy. Tu stał na ciemniejszej podstawie posąg Ateny. Nad celą była drewniana, bogato pomalowana powała kasetowa. Dalej ściana przedzielała ostatnią część świątyni t. zw. Opistodom, połączony drzwiami z środkową celą. Wschodni tympanon zdobiła grupa rzeźbiona przedstawiająca urodzenie Ateny z głowy Zeusa, zachodni znany spór Ateny, z Pozejdonem o panowanie nad miastem. Odłamki tych posągów są częścią w Londynie (Brytyjskie Muzeum), częścią w Paryżu, częścią w Muzeum na Akropolis.

Wykopaliska na zachodnim stoku Akropolis w Atenach. Ruiny Świątyni Dyonizosa
Wykopaliska na zachodnim stoku Akropolis w Atenach. Ruiny Świątyni Dyonizosa

Co do przeznaczenia Partenonu podzielone są zdania. Wiemy, iż w tej świątyni przechowywano skarb związku ateńskiego, prawdopodobnie kończyły się w nim także uroczystości panatenejskie. W V. wieku po Chr. zamieniono Partenon na kościół chrześciański i poświęcono czci Matki Boskiej. W r. 1460 stał się Partenon tureckim meczetem i dobudowano na nim minaret. W r. 1687 Wenecyanie pod Koeniksmarkiem oblęgli Turków na Akropolis, a pewien oficer niemiecki z Luneburgu okrył się smutną sławą rzucenia bomby na ten wspaniały zabytek sztuki; 300 osób wówczas poległo, a ślady tego barbarzyńskiego czynu pozostały do dzisiaj w doszczętnem prawie zniszczeniu słupów i ścian środkowej części. Jeszcze w tym samym wieku znowu Turcy w zachodniej części ruin umieścili swój meczet. W XVIII. wieku uległ Partenon rabunkowi lorda Elgina, który wywiózł wszystkie rzeźby, jakie tylko od murów mógł oderwać. W 1827 w czasie greckiej wojny o niepodległość, znowu wiele ucierpiała świątynia. Dopiero z chwilą rozbudzenia zamiłowania dla pamiątek starożytności w XIX. stuleciu ogłoszony został Partenon jak i cały Akropolis pomnikiem narodowym i oddany pod opiekę rządu greckiego i Eforyi starożytności. W ostatnich latach wskutek trzęsienia ziemi zaczęła grozić zawaleniem się część zachodnia, dlatego ustawiono rusztowania i zabrano się do jej restauracyi, o ile na to pozwalają skromne środki rządu greckiego. Dziś jeszcze, choć smutna ruina imponuje ten klasyczny przybytek bogini-dziewicy zarówno kolosalnością swoich wymiarów, jak i doskonałą harmonią wszystkich swoich części.

Blisko północnej krawędzi Akropolisu wznosi się najstarsza świątynia Ateny E recht ej on, w czasie wojny peloponezkiej przebudowana w ozdobnym jońskim stylu i poświęcona razem Atenie Polias i Pozejdonowi Erechteuszowi. Świątynia ta, nie ma tej regularnej struktury, co inne greckie, a to nietylko dla podwójnego kultu, ale zarazem dla nierówności gruntu w tem miejscu, co należało zręcznie wyzyskać. Cela Ateny wznosi się o trzy metry wyżej ponad celą Pozejdona i jest od niej ścianą oddzielona. Oprócz przedsionka na północnej stronie, w której za kolumnadą słupów jońskich widać dziś jeszcze prześliczną rzeźbioną ramą ujęte drzwi w ścianie celi, znajduje się na południowej stronie krużganek słynny 6 pięknemi postaciami kobiet, które zamiast słupów podtrzymują belkowanie. Są to tak zwane karyatydy. W świątyni znajdował się starożytny posąg Ateny z drzewa oliwnego, tu paliło się wieczne światło w złotej lampie, dziele rzeźbiarza Kallimacha. W starożytności pokazywano także trójząb Pozejdona i drzewo oliwne, którem Atena obdarzyła swoje miasto. Podanie opowiada, że gdy Persowie w r. 480 zamek spalili, zgorzało także owo drzewo oliwne lecz po 2 dniach wyrósł nowy pęd na łokieć długości. ,Odbudowanie Erechtejonu rozpoczęło się zaraz po odwrocie Persów, lecz przerwano je w ciężkich chwilach pelloponezkiej wojny i ukończono dopiero w r. 407. Jak dalece Erechtejon był wyłącznie jońską religijną i narodową świętością, dowodzi okoliczność, iż królowi spartańskiemu Kleomenesowi, jako Doryjczykowi, wzbroniła doń wstępu kapłanka. Zewnętrzny kształt budowli był niewątpliwie takim, jakim się zachował do dnia dzisiejszego, wnętrze natomiast ulegało rozmaitym zmianom w ciągu wieków, służąc jako kościół w wiekach średnich, a następnie Turkom, jako harem.

Inne odkryte ruiny na Akropolis pochodzą ze znacznie późniejszych rzymskich czasów. W południowo-wschodniem narożu występuje na znacznej przestrzeni odkryty obwodowy mur Kimoński z potężnych ciosów zbudowany. Tu pod nad teatrem Dyonizosa stały niegdyś grupy posągów, które Pergameński król Attalos I, ofiarował na pamiątkę zwycięstwa nad Keltami w czasie ich napadu na Małą Azyę. 

Wiele interesujących pomników rzeźby, na Akropolis wykopanych, zawiera znajdujące się tamże muzeum. Są to ważne dzieła sztuki z okresu przejściowego od pierwszych początków skulptury greckiej na wyspach morza Egejskiego, aż do rozbudzenia się oryginalnej twórczości mistrzów atyckich.

Skała Akropolisu ze swoimi murami i ruinami tak niezrównanej piękności przejmuje zachwytem duszę wykształconego widza. Ideał ludzkiej myśli i ludzkiego ducha nigdy i nigdzie nie ucieleśnił się tak potężnie i tak pięknie, jak w tem wielkiem dziele Peryklesa, które dziś po tylu burzach, choć rozstrzaskane gromami i dotknięte zbrodniczą ręką dzikich i ucywilizowanych barbarzyńców, dziś jeszcze w całym swoim opłakanym stanie, stoi dumne i piękne, niedoścignione i trwałe, jak dyament wśród piasków pustyni i wymowniej, niż cała filozofia grecka świadczy o nieśmiertelności ducha ludzkiego i dzieł jego.

Iktinos, twórca Partenonu, wsławił się także budową innych świątyń: Demetery w Eleusis i Apollona w Bassii, (nazwa starożytna Figalia), na granicy Arkadyi i Elidy na szczycie góry noo m. wysokiej. Na wielką skalę podjęte wykopaliska rządu greckiego w Eleusis przyczyniły się nie mało do wyjaśnienia kultu bogini Demetery i tajemniczych mysteriów, na jej cześć odprawianych. Z Aten do Eleusis prowadzi »święta droga«, którą niegdyś postępowały uroczyste procesye niosące posąg tej bogini, z świątyni tej zachowały się tylko fundamenta i podmurowanie. Lepiej się utrzymała świątynią w Bassa. 

Na trzystopniowem podmurowaniu wznosi się dorycki Hexastylos (obwodnica 6-cio słupowa) z okresu najpiękniejszego rozkwitu greckiej architektury. Słupy, cokół, ściany celi i kawałki architrawu dziś pozostałe wskazują, iż cała świątynia zbudowana była głównie z żółtego wapienia w pobliżu łupanego. Kolumny peristylu na obu podłużnych i jednym wązkim boku, zachowały się jeszcze w całości równie jak i potężne tramy architrawu, spoczywające na pięknych regularnych kapitelach.

W części zachowały się także do połowy wysokości ludzkiej wznoszące się ściany celi i fundamenta pozwalające dokładnie odróżnić trzy główne części: pronaos, celę i opistodom. 

Przez długie wieki istnienie tego świetnego pomnika sztuki helleńskiej nie było znane nikomu, chyba okolicznym pasterzom owiec. Przypadkiem odkrył go pierwszy francuski architekt Bocher wr. 1765. Lecz dopiero w r. 1811 zbadała świątynię ekspedycya naukowa urządzona staraniem archeologa Stackelberga. Wówczas przewieziono także stamtąd na wyspę Korfu cały fryz, składający się z 23 płyt marmurowych, który potem rząd angielski nabył dla Brytyjskiego Muzeum za 15.000 funtów szterlingów. Przedstawiona jest na nim w wypukłorzeźbie walka Ateńczyków z Amazonkami i Lapitów z Kentaurami. 

Okres trzeci (338 do 146 przed Chr.) od bitwy P0^ Cheroneą aż do zawojowania Grecyi przez Rzymian. W tym czasie pozostaje Grecya pod panowaniem Macedońskiem. Wyprawy Aleksandra Wielkiego łączą świat helleński ze wschodem. Ze spadku po nim powstaje szereg królestw, w których hellenizm znajduje nową ojczyznę. Powstają nowe miasta na sposób helleński zbudowane, nowe świątynie według wzorów helleńskich ; przepych nowych dworów królewskich objawia się nietylko w pielęgnowaniu helleńskiego sposobu życia i helleńskiej wiedzy, lecz także na polu sztuki stara się szlachetnością form helleńskich osłonić i usprawiedliwić świeżość i często nieprawość swego istnienia. Tak zyskała sztuka grecka z końcem IV. wieku przed Chr. nowe zadania; rozszerzyła się w przestrzeni i w treści, służąc licznym władcom, którzy zdobyte bogactwo hojną ręką zużywali dla blasku i uświetnienia swych tronów.

Wśród takiej pracy jednak coraz bardziej ginął u artystów greckich ów wewnętrzny, oryginalny popęd do tworzenia wspaniałych dzieł sztuki, coraz bardziej zmuszeni byli iść za głosem upodobań swoich panów, rozmiłowanych jedynie w przepychu, zbytku i uciechach życia. Zajmowano się głównie odtwarzaniem dawnych wzorów lecz ich wzniosłość zastępowano efektownością, miejsce pouczającej zajęła treść zabawna, a w szczegółach zjawia się wiele form źle zrozumianych lub bez wszelkiego znaczenia. Odnosi się to zarówno do architektury jak i rzeźby. Oto w tem rozumieniu rzeczy nazywamy ten okres i w sztuce hellenistycznym.

Mniej w tym czasie budują świątyń, więcej teatrów i pałaców.

Duchowi nowego czasu i powszechnemu dążeniu do przepychu odpowiadał najlepiej styl koryncki, mający teraz szerokie zastosowanie, choć bardzo często łączono go ze stylem jońskim i doryckim, stwarzając przez to budowlę wystawną, ale nie jednolitą.

Teatr w Epidauros
Teatr w Epidauros

Do południowego stoku ateńskiego Akropolis przypiera w wielkiej części w skale wykuty olbrzymi i wspaniały teatr Dionyzosa, kolebka sztuki dramatycznej greckiej, miejsce, na którem po raz pierwszy wzbudzały podziw publiczności tragedye Esehylosa, Sofoklesa, Eurypidesa i komedye Arystofanesa. Ruiny teatru znajdują się w świętym okręgu bożka Dycnyzosa, z którego kultem od najdawniejszych czasów łączyły się mimiczne przedstawienia. Na podstawie najnowszych wykopalisk w rozmaitych stronach Grecyi i badań naukowych prof. Dorpfelda udało się poniekąd obalić dawniejsze błędne wyobrażenia o greckim teatrze. W najdawniejszych czasach składał się teatr z tak zwanej »orkiestry« czyli tanecznicy w kształcie zupełnego koła wyrównanego, na którem odbywały się przedstawienia i pląsy chóru. We środku orkiestry stał ołtarz Dyonyzosa (Tymele). Do koła, zwykle na stokach kotliny, otaczającej orkiestrę, były ławki z drzewa, a później z kamienia, ułożone ponad sobą amfiteatralnie tj. stopniowo; na nich zasiadali widzowie. Była to tak zwana widownia (Koilon). Dopiero później, gdy ze zwykłych śpiewów chóralnych na cześć Dyonyzosa rozwinął się dramat i tragedya, okazała się potrzeba wybudowania z jednej strony przed orkiestrą i widownią budynku zwanego »Skene«, z którego po obu bokach wychodziły ku widowni dwa skrzydła (Paraskenia), obejmujące między sobą podwyższenie i ścianę z początku prowizorycznie, a dopiero za rzymskich czasów stale zbudowaną i kolumnami ozdobioną ścianę (proskenio), jako tło dekoracyjne dla gry artystów. Widownia wskutek tego nie stanowiła już zamkniętego koła, lecz tylko wycinek trochę większy od pół koła. Przedstawienie za greckich czasów odbywało się na dole w orkiestrze, a chóry i artyści wchodzili tam dwoma wejściami między obu skrzydłami budynku scenicznego, a końcami widowni (Parodoi). Aby między osobami chóru rozpoznać artystów, nosili wysokie obuwie zwane koturnami. Dopiero w rzymskich czasach powstała scena w naszem pojęciu tego wyrazu tj. podwyższone miejsce, na którem się gra odbywa (Logeion). Taką jest teorya Dorpfelda, a wykopaliska teatrów, dokonane w rozmaitych okolicach Hellady np. w Torikos, Mantynei i wielkiego teatru w świętym okręgu Asklepiosa (Eskulapa) w Epidauros potwierdziły jego przypuszczenia, i zyskały im prawie powszechne uznanie. W teatrze Dyonyzosa w Atenach znaleziono szczątki okrągłej orkiestry pod fundamentami budynku scenicznego. Dzisiejsza orkiestra wyłożona jest płytami marmurowemi. Widownia jest w części wykuta w naturalnej skale na stoku Akropolisu i dzieliła się za pomocą wstawionych w siedzenia w równych odstępach małych stopni na 13 klinów (Kerkides). W połowie wysokości amfiteatru szersze przejście (Diazoma) oddzielało część wyższą siedzeń od niższej. Teatr dawał wygodne pomiesczenie dla 30.000 widzów. W najpierwszym, natniższym rzędzie stały marmurowe krzesła ozdobione rzeźbą i jak napisy wskazują preznaczone dla kapłanów Dyonyzosa, znakomitych osób i dobroczyńców Aten.

Za czasów sławnego mówcy Likurga (w roku bitwy pod Cheroneją) dokończono budowy tego wspaniałego teatru i ozdobiono go licznymi posągami znakomitych dramaturgów. Jeszcze dwa razy później uległ teatr przebudowie, za czasów cesarza Hadriana (117— 138 po Chr.) i w czasie już zupełnego upadku sztuki dramatycznej greckiej w III. wieku po Chr. za archonta Fedrosa.

Jeszcze w okresie przejściowym, lecz już w charaktere nowych czasów zbudował rzeźbiarz budowniczy Skopas około r. 330 przed Chr., świątynię Ateny Alea w Tegei w Arkadyi, godną uwagi z tego powodu, że w niej wszystkie 3 style greckie znalazły zastosowanie. Z ateńskich pomników powstał w tym czasie znany już nam pomnik Lizykratesa. Szczególniej piękne budowle powstały w Małej Azyi, jak np. świątynia Ateny w Priene, dzieło Piteosa, który jest także twórcą olbrzymiego grobowca tak zwanego Mauzoleum w Halika masie. Królowa Artemizya kazała wznieść ten pomnik swojemu mężowi Mauzolusowi, zmarłemu w r. 353 przed Chr. Na prostokątnem podmurowaniu, kryjącem w sobie kryptę grobową, wznosił się joński peripteros, a na nim zamiast dachu piramida stopniowa. Na jej szczycie umieszczona była kwadryga tj. wóz dwukołowy wyścigowy zaprzężony w 4 konie, któremi powoził olbrzymiej postaci Mauzolus. Stąd powstała nazwa mauzoleum na oznaczenie wspaniałego pomnika grobowego.

Należą wreszcie do tego okresu olbrzymie budowle na zamku Pergameńskim, a mianowicie ołtarz Eumenesa II,, odkryty i odkopany kosztem niemieckiego rządu przez archeologów Kozego i Humanna. Na wyniosłej platformie, na którą wspaniałe prowadziły wschody, znajdował się we środku ołtarz kolumnadą otoczony.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new