Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ortochromatyzm czyli barwoczułość polega na wprowadzeniu do emulsji żelatynowej pewnych barwników lub też na skąpaniu w nich gotowej już płyty zwyczajnej. Ponieważ ta ostatnia, będąc zielonawo-żółtą, nie wchłania barwy zielonej, żółtej i pomarańczowej, przeto nadaje się jej takie zabarwienie, które zamiast odbijać te barwy będzie je chłonęło, czyniąc płytę czułą na te barwy. Rozumieć pod tern należy oczywiście nie oddanie barwy w jej istocie, tylko we właściwym stopniu jej natężenia, czyli w jej walorze, bo tylko o to idzie w fotografji monochromowej, dającej po wywołaniu negatywy czarne, nie kolorowe pozytywy.
Barwoczułość, wynalazek której zawdzięczamy pracom Vogla, jest pierwszym poważnym krokiem fotografji na drodze do harmonji tonów. Przed jej odkryciem negatyw o walorach malarsko nienagannych nie mógł istnieć. Zrozumiemy to lepiej jeśli uwzględnimy poniżej umieszczoną tabelkę czasu niezbędnego naświetlenia różnych barw w stosunku do błękitnej (i białej). A więc przy i sekundzie naświetlenia barwy błękitnej, naświetlać trzeba:
barwę fioletową — 4 sek. pomarańczową — 120 sek.
barwę zieloną — 12 sek. czerwoną — 1800 sek.
barwę żółtą — 36 sek.
Stosunek aktyniczności barw nietylko więc nie jest jednaki, lecz wyraża się w cyfrach 1 :4 : 12: 36 :120 :1800. Łatwo zrozumieć, że praktycznie niepodobieństwem jest naświetlać obraz sto lub tysiąc razy dłużej z powodu obecności w nim tonów ciepłych. Potrzeba zatem wprowadzić w płycie zwyczajnej dwie zmiany: obniżyć jej nadmierną czułość na tony zimne, a następnie podwyższyć jej czułość na tony ciepłe.
Pierwsze osiągamy przez wkręcenie lub nasadzenie na objektyw szkła żółtego (filtru), o czem powiemy obszerniej niżej. Drugie daje dodatkowe zabarwianie płyty, (które powinno być nie dodatkowem, tylko normalnem i powszechnem). Barwniki z gatunku anilinowych, jak eozyna, erytrozyna i inne zabarwiają płytę na różowopomarańczowy kolor i w ten sposób zmniejszają znacznie czas naświetlenia, konieczny do oddania tonów ciepłych. Na tern polega ortochromatyzm.
Pierwotne kąpanie w barwnikach anilinowych płyt zwyczajnych, jako dość żmudne i dające dobre wyniki tylko na przeciąg krótki, zostało niebawem zastąpione wprowadzeniem barwników do zawiesiny już przy samem fabrykowaniu. Różne nazwy płyt barwoczułych, jak ortochromatyczne, izochromatyczne, chromowe, oznaczają zawsze jedno : barwoczułość na kolory ciepłe oprócz czerwonego i tylko osobno od nich stoi rodzaj panchromatyczny, czyli wszechbarwoczuły, gdzie płyta oddaje należycie i barwę czerwoną. Rozumie się samo przez się, że jeśli płytę zwyczajną wystawia się na światło czerwonej latarni przy wywoływaniu bez obawy zaszarzenia czyli dymku (wualu), to z płytami barwoczułemi należy być w tym względzie bardzo ostrożnym, oglądając je tylko bardzo krótko i to przy świetle ciemno-czerwonem, słabem i aktynicznie skontrolowanem, a wszechbarwoczułych wcale nawet na takie światło nie można wystawiać.
Ostatnie lata przyniosły ważne ułatwienie wywoływania płyt barwoczułych i wogóle wysokoczułych w postaci odczulacza (desensibilizatora). Barwniki jak feno-safranina i pinakryptol posiadają właściwość odbierania płytom znacznej części ich czułości na światło. Gram takiego barwnika, rozpuszczony w pięciu litrach wody, daje zapas kąpieli, w której zanurza się po ciemku płytę po naświetleniu a przed wywołaniem, co następnie pozwala obchodzić się z tak odczuloną płytą znacznie swobodniej, gdyż można ją wtedy bez obawy dymku wywoływać i oglądać nietylko przy jakiemkolwiek świetle czerwonem, ale i przy żółtem. Jest to manipulacja zarówno łatwa jak pożyteczna, którą warto stosować z reguły przy wywoływaniu wszelkich płyt, ponieważ i płyta zwyczajna przy prześwietleniu może mieć skłonność do szarzenia. Odczulanie w połączeniu z bromkiem potasu w wywoływaczu zapewnia negatywom klarowność (przejrzystość), bardzo potrzebną przy procesie pozytywowym wysokoczułych. Zdaje się jednak, iż barwoczułość tych ostatnich nie dorównywa poprzednim.
Płyta barwoczuła odda szaro te barwy, które na płycie zwyczajnej wypadłyby czarno. Jest to jednakże tylko pierwsza połowa poprawienia nieprawidłowości oddania płyty, ściągająca tony od czarnego krańca bliżej ku środkowi. Takie same ściągnięcie tonów należy uskutecznić od końca białego, to jest trzeba przytłumić oddziaływanie koloru niebieskiego i fjoletowego, które płyta oddaje zbyt jasno. Wprawdzie płyta barwoczuła ma wrażliwość na tony zimne obniżoną, ale jednak nie w takim stopniu, by nie był konieczny zabieg dodatkowy. Ponieważ chemja nie zna sposobu całkowitego uregulowania chemicznego wrażliwości płyty na te barwy, więc znaleziono wyjście zdumiewająco proste a skuteczne. Nie mogąc sobie z tymi kolorami poradzić unikamy ich, to jest przeistaczamy przez nałożenie na objektyw szkła żółtego — kolor niebieski w zielony, a fioletowy — w zielono-czerwony, które płyta barwoczuła potrafi oddać należycie, w odpowiednim stopniu gamy szarej.
Żółte szkła (filtry) barwiono pierwotnie na brunatno-żółto, co było mało celowem i bardzo przedłużało czas naświetlania. Następnie ulepszono zabarwienie do czysto żółtej barwy zapomocą auraminy, pikrynowy lub tartrazyny. Ustalono jednak wkońcu, iż najskuteczniejszą neutralizacją błękitu przy najjaśniejszym odcieniu, wymagającym stosunkowo najkrótszych naświetleń jest kolor żółto-zielonawo-złocisty, który też dotychczas panuje bez współzawodnictwa. Są oczywiście filtry o innych zabarwieniach, ale te używają się nietylko do stłumienia błękitu i fioletu, ale do prawidłowego oddania innych barw na płytach wszechbarwoczułych i autochromowych (kolorowych).
Filtry tańsze sporządza się z warstewki odpowiednio zabarwionej żelatyny, ściśniętej pomiędzy dwiema szklanemi tafelkami, oklejonemi papierem. Warte zalecenia są jednak tylko filtry z pojedyńczej, płaskorównoległej tafli szkła, zabarwionego w samej masie, a to szczególniej ze względu na zdjęcia objektywami długoogniskowemi przy większym wyciągu miecha. Dodatkowe załamanie światła w grubości dwuch tafelek szklanych, ledwie wyczuwalne przy krótkiej ogniskowej, powoduje przy wyciągu dłuższym przesunięcie płaszczyzny ostrości, a więc konieczność dodatkowego kontrolowania obrazu na szkle matowem, a przy teleobjektywach sprowadzić czasem może wręcz niemożliwość nastawienia na ostrość. Filtry żelatynowe bez szkieł ochronnych muszą być stanowczo odrzucone, gdyż rysują się, ścierają i łatwo stają się nieużyteczne.
Filtry wyrabiają się w kilku odcieniach jaśniejszych i ciemniejszych, nazywanych cyfrą ilokrotności przedłużonego naświetlenia. Do krajobrazu i portretu najprzydatniejsze są jasne (2— 3 krotne), rzadziej średnie (5 krotne). Ciemne (10 krotne), zbyt silnie przytłumiają błękit i oddając go prawie czarno, dają efekty nienaturalne, których się należy wystrzegać — służą one do reprodukcji przedmiotów kolorowych na płytach wszechbarwoczułych.
Z tego, co tu zostało powiedziane o roli filtru, nie należy przypuszczać, iż wystarczy go przystosować do objektywu, ażeby i na płytach zwyczajnych otrzymać wyniki zadawalające. Tak nie jest, bo chociaż filtr przytłumi i w tym wypadku cokolwiek działanie kolorów zimnych, to jednak nie spotęguje działania ciepłych. To też komplet filtrów jest nieodzownem zaopatrzeniem fotografika. Warunek to tak dalece niezbędny, że bez wahania twierdzić można, iż bez filtrów krajobrazu wcale nie należy fotografować.
Istnieją wprawdzie płyty, mające wprowadzony do zawiesiny przy fabrykacji barwnik identyczny z barwą filtru, tak zwane „sans écran“ , „ auto-filter“ i t. p. Płyty te teoretycznie uprawniają do obchodzenia się bez filtra, praktycznie jednak doświadczenie dotychczasowe wykazało, iż lepiej na tej ich właściwości nie polegać i założyć pomimo niej filtr jasny. Dlatego to powrócić należy do twierdzenia, iż fotografowanie bez filtra powinno być z dziedziny fotografji artystycznej, gdy w grę wchodzą przedmioty o barwie zimnej, całkowicie wygnane, jako absurdalne. Fotograf, który się zapozna z płytą barwoczułą, uzupełnioną filtrem, nigdy już nie powróci do płyty zwyczajnej, jak nie zechce grać na fujarce pastuszej o paru dźwiękach ten, któremu stało się dostępnem orkiestralne bogactwo tonów fortepianu ; jak nie zechce szkicować całe życie węglem ten, kto rozporządza kasetą i paletą malarza.
Przez lat pięćdziesiąt, aż do wielkiej wojny przemysł fotograficzny lekceważył zarówno filtr jak płytę barwoczułą i wyrabiał je mało i niechętnie. Trzeba było wzmożonego zapotrzebowania ze strony świadomych artystów, by tę obskurancką tyranję przemysłu zwalczyć. A stało się to w ostatnich latach tak dalece powszechnem, że już istnieją specjalne fabryki filtrów, a żadna fabryka płyt nie śmie pomijać wyrobu płyt barwoczułych.
Poznaliśmy decydujące znaczenie filtru dla należytego oddania walorów. Znaczenie to należy sobie dokładnie uświadomić, ażeby nie wpadać w grzechy poprzedniego pokolenia amatorów, które nie rozumiejąc roli filtra, uważało go zabobonnie za jakiś talizman, przy użyciu którego „fotografje lepiej wychodziły“ . A że większość amatorów nie miała tej ambicji, więc obchodzono się bez filtrów w przekonaniu, że wystarczy jeśli fotografje „wyjdą“ tylko „dobrze“ , a nie „jeszcze lepiej“ . Postępowanie współczesnego fotografa musi cechować rozwaga świadoma i pewna siebie.
Płyta barwoczuła, zarówno jak zwyczajna i jak każda szklana płyta posiada jeszcze jedną wadę zasadniczą, która musi być usunięta jako szkodliwa przy fotografowaniu przedmiotów świecących i jasnych. Jest nią wada odblasku (Halo, Lichthof), wynikająca z tego, że płyta szklana posiada dwie płaszczyzny oddzielone od siebie dość znaczną grubością masy szklanej. Odblask jest powrotnym, inaczej umiejscowionym promieniem światła. Promień po przejściu emulsji płyty i powierzchni przedniej, idzie w głąb szkła i odbijając się od tylnej powierzchni płyty, już nie na to samo miejsce powraca, kędy wszedł, tylko przechodzi gdzieś obok. Stąd wynika jasne obrzeżenie konturów przedmiotów silnie oświetlonych, rysunek ich niewyraźny aż do zatarcia i zbielenia, co wszystko występuje tern dobitniej i szkodliwej, im bardziej kontrastował przedmiot oświetlony z tłem otaczającem i im dłuższe było naświetlenie. Typowym przykładem odblasku są krajobrazowe zdjęcia amatorskie ze szczytami drzew jakgdyby wygryzionymi, anemicznie rozpływającymi się w białem niebie. Także i nieobecność chmur przypisać należy w części odblaskowi, który je wybiela i w ten sposób niszczy i te nędzne resztki chmur, jakie ocaleć mogły po przetłomaczeniu przez płytę zwykłą koloru błękitnego na biały. Bardzo szkodliwie występuje odblask przy słonecznych blikach i refleksach, albo przy oddaniu samego źródła światła. Lekko przymglone słońce, płonąca lampa nie dadzą się ująć na płytę odblaskującą i zamiast nich otrzymamy znacznie większe białe plamy. Ustalić można wogóle, że zjawisko odblasku występuje najszkodliwiej w silnem oświetleniu, a więc przedewszystkiem w krajoobrazie. Ustawicznie przerywana przez pstrociznę odblaskowej bieli gama tonów krajobrazu nabiera jeszcze większej analityczności, czem oddala fotografa jeszcze bardziej od jego celu, którym jest synteza.
Płyta wzorowa powinna wobec tego wszystkiego być bez odblaskową t. j. mieć odblask usunięty.
Osiąga się to przez izolowanie zawiesiny od podkładki szklanej warstwą kolorową nieprzepuszczającą światła, albo też przez pokrycie takąż warstwą spodniej powierzchni płyty szklanej, co uniemożliwia powstawanie odblasków powrotnych promienia.
Ten drugi sposób łatwy jest do uskutecznienia środkami domowymi (lakier czerwony lub czarny) pod warunkiem dokładnego pokrycia i wysuszenia, jeśli idzie o niewielką ilość płyt. Zresztą obecnie już wszystkie fabryki wyrabiają płyty izolowane, aczkolwiek przez czas długi zaniedbywały ten niezmiernie ważny dział fabrykacji (Plaques antihalo, Lichthoffreie Platten, Backed Plates). Warstwa pokrywająca szkło, odmywa się automatycznie przy wywoływaniu, wewnętrzna warstwa barwnikowa odbarwia się przez kwaśny utrwalacz lub przez kąpiel z kwasu octowego, cytrynowego lub dwusiarczynu sodu.
Bezodblaskowość płyty usuwa opisane niemiłe zjawiska świateł rozmazanych, daje wyraźnie konturowane okna, źródła światła, chmury na błękicie, wpływa dodatnio na soczystość negatywu i na nienaganne oddanie światłocienia. Płyta bezodblaskowa jest konieczna przy wszystkich zdjęciach przedmiotów świecących i przy większości krajobrazów w słońcu. Kto jej użycia spróbował, nie zechce się bez niej obchodzić, a nie wiedząc zgóry, kiedy mu będzie potrzebna płyta bezodblaskowa, a kiedy — nie izolowana, będzie wolał raczej pracować na izolowanych zawsze, chociażby czasem niepotrzebnie, niż kiedykolwiek uczuć jej brak w potrzebie. Aczkolwiek więc płyty wyrabiają się osobno bezodblaskowe i osobno barwoczułe także, lepiej stale używać płyt mających obie te własności, połączone razem. Różnica kosztu jest niewielka, a pożytek stąd znaczny. Jeśli fotograf wybiera się na plener bez płyt odpowiednich, to naprawdę najlepiej uczyni, zostawiając w domu cały rynsztunek fotograficzny i idąc na gapia. Zaoszczędzi mu to przykrych zawodów.
Obchodzenie się z płytami nie jest rzeczą błahą. Płyty i negatywy brać należy w ręce za brzegi i oglądać, opierając palce o kanty. Nigdy nie należy przyciskać palca do emulsji, gdyż w ten sposób czyni się daktyloskopijne odciski, bardzo trudne do zaretuszowania. Przy świetle czerwonej latarni nie należy niepotrzebnie wystawiać wywoływanej płyty na działanie światła (chyba gdyby była odczuloną). Jakkolwiek nieaktyniczne w teorji, światło czerwone na dłuższą metę oddziaływa na płytę i powoduje jej zaszarzenie (dymek, wual), które występuje po wywołaniu i utrwaleniu i bardzo źle wpływa na wynik pozytywowy, zwłaszcza przy zdjęciach migowych, bo im był krótszy czas naświetlenia, tern silniej zaznacza się szarzyzna w cieniach, niszcząc delikatne półtony. To też zakładać płyty do kaset należy najlepiej pociemku, do czego nietrudno się przyzwyczaić.
Na płytach w czasie fabrykacji osiada kurz. Zwłaszcza przy opakowywaniu. Jakkolwiek nikłe, cząsteczki kurzu posiadają wymiary i jeśli nie będą usunięte z płyty, uniedostępnią w miejscach przylegania działanie światła. Po wywołaniu więc wystąpią one jako setki i tysiące drobnych przejrzystych punkcików, niby od ukłucia igłą, co jest prawie niemożliwe do zaretuszowania. Dla uniknięcia tego trzeba płytę przed włożeniem do kasety odkurzyć miękkim płaskim pendzlem i to samo uczynić z wnętrzem kasety.
Streszczając ostatnie rozdziały powtarzamy. Fotograf-artysta, o ile nie fotografuje przedmiotów, pozbawionych barw i wolnych od częściowego świecenia, uważa za bezużyteczne i szkodliwe płyty zwyczajne i pracuje wyłącznie na bez odblaskowych i barwoczułych. Przy tern nie używa bez koniecznej potrzeby płyt wysokoczułych i gdzie tylko można, poprzestaje na płytach o czułości średniej, jako przewyższających inne pod względem drobnego ziarna i soczystości.