Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Znalezione w d. 1 Września 1844 r. było jednem z najważniejszych i najobfitszych, jakie się kiedykolwiek zdarzyły. To co z niego ocalało od tygla jeszcze kilkanaście tysięcy sztuk wynosić mogło. Część monet z tego wykopaliska pochodzących dostała się zaraz dziedziczce J. W-ej Dembińskiej, część przywłaszczył sobie miejscowy ekonom, a znaczna pewnie część przeszła wprost od włościan do żydków.
Partyą J.W-ej Dembińskiej przeglądał i z niej systematyczny zbiór ułożył dziś już nie żyjący uczony lubownik numizmatyki Strzelecki; z partyi zatrzymanej przez Ekonoma zaopatrzyli zbiory swoje ówczesny Naczelnik miejscowego powiatu Piątkowski i W-y Teofil Żebrawski Inżynier i zasłużony archeolog Krakowski. Jakaś część także znalazła się w Kielcach u złotnika, do stopienia mu przyniesiona.
Partya J.W-ej Dembińskiej była najobfitszą w okazy, i najrozmaitszą w typy. Oprócz bowiem bieżącej monety obejmowała kilkanaście typów przedawnionych, jakich w innych partyach nie było. W partyi znów przez W-go Żebrawskiego nabytej ukazały się 3 typy, jakich nie posiadała Pani Dembińska, których dwa nosiły na sobie imiona najpóźniejszych w całem wykopalisku książąt. Te, jako epoką swoją czasu zakopania skarbu najbliższe, najobficiej w niem znaleźć się były powinny. Tymczasem, od chwili pojawienia się swego wychodziły na plac numizmatycznego handlu zawsze jako monety rzadkie, a że zawsze z jednego rozchodziły się źródła, i zawsze były przedmiotem zyskownych numizmatycznych spekulacyi, okoliczność ta z kilkoma jeszcze ubocznemi połączona, podała w podejrzenie owe monetki, tak dalece, że większa część, zwłaszcza technicznie usposobnionych numizmatyków, wcale w ich autentyczność nie wierzy, tem bardziej kiedy się przekonano, że i Naczelnik Piątkowski partyą swoją przeszło ze 100 sztuk złożoną, nabył od tego samego Ekonoma Pełczyskiego, od którego i tamte pochodzić miały, a w partyi Piątkowskiego nie było wcale owych numizmatycznych osobliwości.
Lelewel najgorliwiej upierał się za autentycznością owych zakwestyonowanych brakteatów; przeciwnie Petersburgski numizmatyk R. S. Bernard Koene bez ogródki utrzymywał, że są fałszywe. Co do mnie, już w pierwszej pracy mojej przedstawiłem czytelnikowi tak powątpiewania, jak i powody, dla których owe monety w szeregu monet Piastowskich objąłem. Pogląd mój nie zmienił się od tego czasu, bo nie przybyło żadne nowe, podobne Pełczyskiemu wykopalisko. Przyznaję najzupełniej zasadność wszystkim, co do tych brakteatów zachodzącym, a w dziwny sposób wzajemnie się wspierającym podejrzeniom, ale i tego zamilczeć nie mogę, że są to zawsze tylko podejrzenia, i żadne z nich nie jest tak silne, aby przeciw niemu nie można było czegoś możliwego, choćby nawet nie zbyt prawdopodobnego przytoczyć. Przecież niedowierzanie hebrajsko-napisowym monetom Mieszka utrzymywało się przez lat przeszło 30 zanim pierwszy Bernard Koene odważył się coś w ich obronie przemówić, a i wtedy głos jego nie był słuchany, dopóki wynalezione wykopalisko w Wieńcu stanowczo mu słuszności nie przyznało.
W każdym razie jeśli zakwestyonowane Pełczyskie brakteaty są podrobionemi, przyznać trzeba, że są podrobionemi nader zręcznie, i z gruntowną rzeczy znajomością. Nie tylko bowiem pod względem rysunku, ale i pod względem wagi odpowiadają w zupełności miejscu, jakie im w szeregu numizmatycznym naznaczyć chciano, a to są jednak warunki, na które prosty i samym tylko materyalnym zyskiem powodowany fałszerz nie łatwo by się zdobył.
Z resztą ponieważ są to typy końcowe, a tem samem na ocenienie innych typów Pełczyskiego wykopaliska żadnego nie wywierają wpływu, i jedynie datę ukrycia onego w ziemię zabałamucać mogą, pozostawienie ich więc na miejscu w niczem nie szkodzi nauce, zwłaszcza, że stojąc na końcu są niejako po za liniją i każdy z czytelników sam sobie o nich osobiste przekonanie wyrobić może.
Rozbiór wykopaliska Pełczyskiego był już przezemnie w r. 1847 dopełniony; widzę jednak potrzebę powtórzyć go w tem miejscu, raz dla tego, że jednocześnie z wydaniem pierwszego dziełka o pieniądzach Piastowskich otrzymałem kilka tablic z rysunkami pieniążków Pełczyskich, staraniem niegdy Strzeleckiego przygotowanemi, na których znalazło się kilka typów, o jakich przedtem wiadomości nie miałem, drugi raz dlatego, że odkrycie późniejszych brakteatowych wykopalisk w Kluczborku, Wieńcu i w Głębokiem musialo koniecznie oddziałać na pojmowanie brakteatów znalezionych w Pełczyskach.
Wspomniałem już wyżej, że wykopalisko to zawierało w sobie znaczną ilość typów przedawnionych, dawność jednych była oczywista, skorośmy takie same w innych nierównie wcześniejszych wykopaliskach widzieli, drugich przedawnienia domniemywać się można z tego, że się od ogółu brakteatów Pełczyskich wyróżniają, a w szczupłej nader pojawiły się liczbie.
Wszakże przedawnione monety Pełczyskie nie przechodziły po za granicę 12-wieku. Najstarsze z nich trzy typy Urbanickie były najpóźniejszemi w Woli Skromowskiej, czwarty zaś im prawie spółczesny znany był z Urbanie i Golic. Wszystkie (z wyjątkiem pierwszego, który może być pomnikiem z końca panowania Bolesława Krzywoustego) w tamtych wykopaliskach na panowanie Władysława 2-go przypadły.
Dalej znalazły się w Pełczyskach trzy denary cienkie Golickie, z tych zaś dwa z imieniem Bolesława, wszystkie na panowanie Bolesława Kędzierzawego przypadające, i czwarty podobnie Bolesławowski tamtym zupełnie odpowiedni i z niemi spółczesny. Pomiędzy wymienionemi wyżej monetami trzeci typ Skromowski i Urbanicki w liczbę waryantów bogaty, liczył ich kilka w Pełczyskach, bezimienny typ Golicki miał ich dwa, wszystkie zaś inne typy i same poprzednich typów odmiany, w pojedynczych tylko znalazły się okazach.
Z typów Głogowskich, albo z Głogowskiemi związek mających, okazało się w Pełczyskach 8. Z liczby tej 6 następujących:
których epoki dotąd z ścisłością oznaczyć nie można, musiały także być przedawnionemi, z uwagi na szczupłą liczbę okazów, jakich dostarczyły. Dwa tylko cienkie denarki jeden z imieniem Ś-go Wacława, a drugi Władysławowski, o których niżej mowa będzie, znalazły się liczniej, a epoka ich już w Bekerowskiem wykopalisku wskazana.
Do przedawnionych także, a przynajmniej do monet niepewnej epoki policzyć należy dwa cienkie denary następujące:
z których pierwszy w trzech odmianach dwustronnych, drugi w tyluż jednostronnych przedstawił na swych tablicach Strzelecki. Wszystkie te denarki i brakteaty prawie pojedynczo się znajdowały.
Było jeszcze w Pełczyskach kilka innych brakteatów pojedynczych, albo w bardzo ograniczonej znajdujących się liczbie, które pomimo tego nie mogą być w tej kategoryi zamieszczone. Niektóre bowiem z nich pokazały się w wykopaliskach obejmujących w sobie monety z końca 12-go i początku 13-go wieku, inne choć w tych wykopaliskach nie widziane, do tamtoczesnych monet przecież widocznie zbliżone, pewnie się epoką swoją od epoki zakopania skarbu Pełczyskiego oddalają. Wyliczę one czytelnikowi przy opisie drugiej części tego wykopaliska.
Ta druga część obejmująca w sobie monetę zakopaniu skarbu więcej spółczesną, nie jest także w rozmaitość typów ubogą, liczyła ich bowiem 23, między któremi 6 tylko było takich, co po jednemu albo po dwa okazy liczyły, 9 miało ich już po kilka lub kilkanaście, a 8 stanowiły główną całego skarbu podstawę; te już na sta i nieledwie na tysiące rachować było można. W tych 23 typach napotykamy:
a) z imieniem Władysława typów 2: oba w kilku waryantach po największej części dwustronnie bitych. Niektóre okazy drugiego typu z Ś-m Wojciechem, były brakteatowe jedne lub drugą stronę denaru przedstawiające, a te połowę tylko całkowitych denarów ważyły.
b) z imieniem Ś-go Wacława
jeden typ prawie zawsze dwustronny, cienkością rylca do poprzednich denarków Władysławowskich z Ś-ym Wojciechem mocno zbliżony, i spoinie z tamtym w wykopaliskach Głogowskiem i Bekerowskiem znaleziony.
c) z imieniem Leszka
LIZCVS, LICVS albo LETZVS także jeden typ rzadko dwustronny, najczęściej brakteatowy; brakteaty odpowiednie odwrotnej stronie denaru najobfitsze, ale po raz pierwszy w tem wykopalisku widziane. Brakteat głównej strony denaru był między Bekerowskiemi.
d) z imieniem Ś-go Wojciecha
typ jeden w wykopaliskach Głogowskiem i Bekerowskiem także znaleziony. Okazy tego brakteata były nieliczne.
e) z imieniem Bolesława typów 6: z których jeden dwustronny, inne brakteatowe. Ostatni typ z napisem BOLE pojawił się tylko w partyi Krakowskiej od ekonoma Pełczyskiego nabytej. Później P. Beyer przywiózł z zagranicy taki sam zupełn e z napisem DVX BOL z niewiadomego pochodzący źródła. W innych partyach monet Pełczyskich podobne brakteaty nie miały żadnego napisu. Z tego powodu autentyczność powyższego napisowego typu jest dla niektórych numizmatyków podejrzaną.
f) z napisem hebrajskim
znalazł się jeden tylko brakteat w pojedynczym i bardzo zniszczonym okazie, znany już z wykopaliska Bekerowskiego. Oprócz niego nie było w tym oddziale skarbu Pełczyskiego żadnych brakteatów z napisem zagadkowym, jakich tak obficie dostarczyły poprzednio opisane wykopaliska.
g) monety beznapisowe
Takich wykopalisko Pełczyskie liczyło 12 typów, z liczby których 5 w ogromnej ilości znalezione, powinny być uważane za bieżącą w epoce zakopania skarbu monetę. Do wcześniejszych należą następujące:
- wszystkie z wyjątkiem pierwszego i przedostatniego w wykopaliskach Głębokieńskiem, Wienieckiem albo Bekerowskiem widziane, w Pełczyskach zaś pojedynczo lub w małej liczbie okazów znalezione.
Najpóźniejszemi zaś wydają się poniższe, z których ostatni dwustronny połowę przynajmniej całego skarbu stanowił:
Taki jest obraz wykopaliska Pełczyskiego w granicach typów, żadnemu podejrzeniu nie podpadających. Widzimy w niem słabe jedynie ślady monety Wrocławskiej, widzimy nieco więcej Wielkopolskiej, najprzeważniejszą atoli część onego stanowiły ściśle Krakowskie typy. Między niemi nie znajdujemy wcale imion Mieszka, ani Kaźmirza, choć nie zbywa na przestarzałych denarach ich poprzednika, Bolesława Kędzierzawego, a nawet Władysława 2-go których epokę wykopaliska Woli Skromowskiej, Urbanie i Golic stanowczo objaśniają.
Okazuje się ztąd, że regularny ciąg naszych mennicznych pomników rozpoczyna się w wykopalisku Pełczyskiem, dopiero od śmierci Mieszka, a przedstawia imiona Władysława, Bolesława i Leszka, dwóch pierwszych zarówno na typach Wielkopolskich, jak innych, wyraźnej wskazówki miejsca wybicia nie mających.
Monety Władysławów. Typów z wyraźnem imieniem Władysława było w Pełczyskach tylko 3 z tych jeden ściśle Wielkopolski, z rozbioru wykopaliska Bekerowskiego okazał się monetą Władysława Odonicza albo też Laskonogiego, którzy obaj po śmierci Mieszka jednocześnie w Wielkopolsce panowali. Większe prawdopodobieństwo przemawia za ostatnim, jak o tem w swojem miejscu obszerniej wspomniałem.
Drugi denar z wyobrażeniem dwóch figur spólnie chorągiew trzymających i napisem LODISLA albo tylko LODI wybity jest przez tego samego Laskonogiego, podczas jego panowania w Krakowie. Widoczne podobieństwo z monetą jego następcy, to jest Leszka, o której niżej mowa będzie, datę i pochodzenie tego pieniążka dostatecznie wykazuje.
Między przedawnionemi typami wykopaliska Pełczyskiego znalazł się jeszcze jeden Władysław, któremu epoki dotychczas nie można z pewnością naznaczyć. Dostarczyło go w obfitości wykopalisko Głogowskie. Znalazł się również pod Praszką, gdzie zapewne znaczną część wykopaliska stanowił, tu zaś był tylko wyjątkowym, i oprócz Pani Dembińskiej nikt inny tego typu z Pełczysk nie dostał.
Ale pomiędzy temi samemi przedawnionemi typami znajdowały się w Pełczyskach cztery bezimienne także do jakiegoś z Władysławów odnosić się dające.
Z tych pierwszy odpowiada w zupełności denarom Skromowskim i Urbanickim, na niektórych okazach szczątkowe imie Władysława przedstawiającym i według nich jest naśladowany, trzem innym odpowiedni denar z wyraźnem już imieniem Władysławowskiem natrafił P. Beyer jednym z prywatnych zbiorów Niemieckich. Powierzchowność i fabryka tego denaru przybliża go najwięcej do owych Głogowskich Władysławów z modlącą się niewiastą, których opoka dotąd wątpliwa. Zdawałoby się, że oba powyższe typy, łącznie z owemi czterema beznapisowemi należą do Władysława 2-go, ale dla czego nie było ich w Skromowskiej Woli, a zwłaszcza też w Urbanicach, to trudno wyrozumieć, skoro, jak to w swojem miejscu przywiodłem niepodobna przypuszczać, aby monety Władysławowskie w tem ostatniem wykopalisku znalezione do Władysława Hermana należeć miały.
Denar z imieniem Ś-go Wacława, opisany już został wyżej pod wykopaliskami Głogowskiem i Bekerowskiem. Jest on widocznie spółczesny cienkim Władysławowskim denarkom, z przyklękającą figurą książęcą, a nawet fabryką swoją bardzo się do tamtych przybliża, choć nosi na sobie imię Krakowskiego patrona. Monetka ta prawdopodobnie również do Władysława Laskonogiego należy.
Brakteat z imieniem Ś-go Wojciecha, widocznie Gnieźnieński, zdaje się pochodzić z drugiej połowy XII wieku, był już bowiem poprzednio po dwakroć znajdowany w towarzystwie monet Mieszka 3-go. Jest on zatem jednym z małej liczby typów koniec XII stulecia w wykopalisku Pełczyskiem przedstawiających. Do tej kategoryi należy także:
Brakteat hebrajsko napisowy z legendą benedictio & gaudium, znany podobnież z wykopaliska Bekerowskiego. Oba w pojedynczych tylko pojawiły się tutaj okazach.
Monety z imieniem Leszka. Do książąt z tem imieniem dwa tylko typy Pełczyskie odnosić się dają. Pierwszy z nich pod względem swej wiarogodności nie podejrzany czasem dwustronny, częściej nierównie brakteatowy, przedstawia na głównej stronie dwie figury spoinie chorągiew trzymające, z otokowym napisem LETZVS, LINCVS albo LICVS. Plan rysunkowy zgodny z opisanym wyżej denarem Władysława Laskonogiego, i tak samo zaniedbane wybicie jedne epokę obu tym pieniążkom wyznaczają. Ostatni zatem denar, równie jak odpowiednie jemu brakteaty stemplem jednej albo drugiej strony denaru wybite, mogą tylko do Leszka Białego należeć.
Drugi brakteat co do imienia LESTCVS nie zostawia żadnej wątpliwości, ale autentyczność jego jest jak to wyżej wspominałem dla wielu podejrzaną. Gdyby się prawdziwym okazał, wątpić nie można, że do Leszka Czarnego należy. Co do niego jeszcze mi kilka uwag niżej przytoczyć wypadnie.
Monety Bolesławów. Wykopalisko Pełczyskie 5 oddzielnych typów z tem imieniem dostarczyło, lecz oprócz nich, niektóre okazy obficie znalezionego beznapisowego brakteata przedstawiały na sobie napis BOLE. Ponieważ jednak wszystkie te napisowe okazy rozeszły się po zbiorach wyłącznie z partyi przez P. Zebrawskiego nabytej, z tego powodu u wielu numizmatyków za podrobione uchodzą.
Z pomiędzy Bolesławów Pełczyskich, nie było żadnego w wykopaliskach przed końcem XII-go wieku w ziemię ukrytych, jak np. w Głębokiem i w Kluczborku. Nie było ich nawet i w Wieńcu, gdzie się już znajdowały brakteaty z pierwszej połowy następnego stulecia. Dwa jedynie pokazały się między Bekerowskiemi, cztery inne stanowiły nowy dla nauki nabytek.
Bekerowskie, jak to w swojem miejscu widział czytelnik przypadały tam na Bolesława Pobożnego księcia Wielkopolskiego, co się zgadza także z epoką głównych brakteatów Pełczyskich.
Trzy następne z napisem BOLESLAVS DVX albo DVX BOLESLAVS należą bezwątpienia do Bolesława Wstydliwego. Ostatni z nich poczytywał Lelewel za monetę Bolesława Pobożnego, zapewne z uwagi na znajdujące się na nim wyobrażenie biskupa; to jednak, według mego zdania, raczej Ś-go Stanisława w r. 1252 kanonizowanego, niż Ś-go Wojciecha przedstawia. Sam zaś pieniądz, jeden z najliczniejszych w Pełczyskiem wykopalisku za miejscową monetę poczytywanym być musi.
Brakteat z napisem BOLE, jeżeli jest prawdziwym, także do Bolesława Wstydliwego należy. Co do niego nadmienić trzeba, że czynione mu przez numizmatyków zarzuty najmniej mają podstawy. Ta okoliczność, że się tylko w jednej partyi monet Pełczyskich pojawił, sama jedna nie jest mojem zdaniem dostateczną do jego potępienia, skoro żadna inna przeciw niemu nie walczy, i skoro późniejsze podstępne zamieszczenie napisu na monecie inne znaki w tem miejscu mającej, jest pod względem technicznym niepodobną do wykonania rzeczą, tak aby na niej żaden ślad pierwotnych znaków nie został. Nie można również spuścić tego z uwagi, że liczne nader beznapisowe brakteaty tego samego typu, rysunkiem swoim, acz niezgrabnie nader wykonanym, mocno przypominają jedne z pieczęci Konrada Ks. Mazowieckiego. Wiadomo z dziejów, jak ten chciwy władzy i niespokojny książę dobijał się o najwyższą władzę, mianowicie też w księstwie Krakowskimi!, jak z niej prawego tronu dziedzica, a swego pupilla wyzuć pragnął, i jak niekiedy ową opiekuńczą władzę w ręce Henryka Ks. Szlązkiego składać musiał; nic zatem dziwnego, że na pieniądzach niemych pod jego stemplem wybijanych imię Bolesława niekiedy występowało.
Monety beznapisowe. Pozostają do ocenienia całkiem beznapisowe denary i brakteaty, w liczbie 13-u typów znalezione w Pełczyskach, z pomiędzy których jeden powtórzył się w Głębokiem, dwa w Wieńcu, a trzy znane już były z Bekerowskiego wykopaliska.
O brakteacie, który się powtórnie w kilkunastu okazach znalazł w Głębokiem, tyle tylko z pewnością powiedzieć można, że pochodzi z XII-go wieku. Wyobrażone na nim głowy monarsza, rycerska i biskupia, okazują widocznie, że rysunek ten nie jest przypadkowym, ale jakąś myśl w sobie zawiera Monarcha przedstawiony w koronie na głowie i z jabłkiem królewskiem w ręku, rycerz z głową odkrytą i chorągwią, biskup w pontyfikalnych przyborach nie pozostawiają żadnej wątpliwości względem tego co mają oznaczać. Przez podobne zestawienie trzech tak odmiennego znaczenia wyobrażeń chciał może artysta wyrazić władzę najwyższą podzieloną między monarchę, duchowieństwo i stan rycerski przeciw któremu to podziałowi tak energicznie występował w Krakowie Mieszko, że i władzy i stolicy młodszemu bratu ustąpić musiał. Bez wątpienia pieniądz ten nie powstał pod jego panowaniem, i chyba do epoki Kaźmirza Sprawiedliwego, to jest do lat 1177—1194 zaliczyć go można.
Z brakteatów które się w Wieńcu powtórzyły o jednym już wyżej mówić miałem sposobność. Jest to ten sam na którym wyobrażenie do wyobrażenia na jednej pieczęci książęcia Konrada zbliżone, a czasem i napis BOLE się znajduje.
Drugi z wyobrażeniem rycerza z podłużnej belkami w poprzecz podzielonej tarczy odpowiada znowu jednej z pieczęci Przemysława 1-go Ks. Wielkopolskiego. Z powodu tego podobieństwa w pierwotnej pracy mojej o pieniądzach Piastowskich położyłem go pod wspomnionym książęciem. Muszę jednak w tem miejscu zrobić uwagę, że wykopalisko w Głębokiem przed końcem wieku XII-go do ziemi schowane dostarczyło w przeważnej ilości brakteata mniejszego wprawdzie co do wymiarów, i z wyobrażeniem Świętego rycerza (prawdopodobnie Ś-go Maurycego lub Wacława) który podobnież podłużną, i w poprzecz przebelkowaną tarczę w lewem ręku trzyma. Na samem więc podobieństwie tarczy zdania o tej monecie opierać nie można, i bezpieczniej go do całkiem niepewnych zaliczyć.
Znaczenie pierwszego brakteata z pomiędzy Bekerowskich wyjaśniłem w swojem miejscu. Rozwiązuje go inny napisowy brakteat z napisem BOŁ chociaż lepiej nieco narysowany, wszakże zupełnie podług tego samego planu. Oba z wielkiem podobieństwem do prawdy można położyć pod Bolesławem Pobożnym książęciem Wielkopolskim na Kaliszu.
O dwóch innych znanych podobnież z wykopaliska Bekerowskiego trudno cokolwiek powiedzieć. Wyobrażone na jednym z nich cztery główki w czterech oddzielnych łukach nie mogą być bez znaczenia. Wolański który podobny brakteat w zbiorze swoim posiadał opisując go w katalogu uważał na nim wyobrażenia czterech Ewangelistów, w późniejszych pracach swoich wołał w nim widzieć obrazowe przedstawienie Światowida dawnego Słowiańskiego bożyszcza. Ta monetka przypomina planem swoim Szlązki brakteat z napisem S. IOANNES CARITAS i zdaje się pochodzić z XII-go albo z pierwszych lat XIII-go stulecia.
O drugim z wyobrażeniem książęcia siedzącego z mieczem w ręku nic powiedzieć nie można. Znajdująca się na nim duża litera T musi mieć swoje znaczenie, ale któż je odgadnie? Znajdowała się taż sama litera na innym brakteacie znalezionym w Wieńcu także siedzącą figurę na sobie przedstawiającym co Braki Głębokiem, jeszcze widoczniej wskazuje, że przypadkową być nie może. Brakteat ten w skarbie Pełczyskim do wyjątkowych typów należy, i od daty jego zakopania znacznie wcześniejszym być musiał.
Toż samo da się powiedzieć o innym brakteacie po raz pierwszy w tymże skarbie znalezionym, a wielkością i całym planem swoim do poprzedniego zbliżonym. Inne brakteaty nieme z wykopaliska Pełczyskiego pochodzące a w żadnem innem ani poprzednio ani później nie dostrzeżone są następne.
Pierwszy podobny do opisanego już wyżej brakteatu zamieszczonego w pierwotnej pracy mojej pod Przemysławem 1-ym przedstawia także któregoś ze świętych książąt albo rycerzy. Przypomina on cokolwiek Magdeburskie brakteaty z wyobrażeniem Ś-go Maurycego; wszakże nie wątpliwie jest Polskim, bo go wyróżnia do tamtych nietylko delikatniejszy rylec, ale i stopa menniczna znacznie wyższa w Magdeburskiej monecie. Znaleziony pojedynczo, a przynajmniej w nader szczupłej liczbie okazów, każę się domniemywać że od epoki zakopania skarbu w ziemię znacznie dawniejszym być musi.
Drugi z wyobrażeniem książęcia na tronie pod baldachinem siedzącego w ogromnej massie znaleziony w Pełczyskach jest widocznie bliższym daty tego zakopania. Ubiór książęcej osoby na tym brakteacie, postawa w jakiej taż jest narysowaną, przypomina zupełnie jedne stronę cienkich denarów z Ś-ym Wacławem, od której go wyróżnia jedynie grubej roboty rylec. O tej monecie trudno dzisiaj tworzyć sobie jakieś domysły, gdyż sama data ukrycia w ziemię Pełczyskiego skarbu jest dotąd pod kwestyą, a powodem tego są dwa typy wątpliwej autentyczności w nim jakoby znalezione, które gdyby się okazały prawdziwemi posunęłyby ową datę naprzód o lat 20 i o całe dwa panowania.
Trzeci brakteat tej kategoryi równie liczny jak poprzedni, a tem samem jak się zdaje mniej więcej onemu spółczesny, planem swoim przypomina owa wyżej opisaną o czterech główkach monetkę, ale na niej główki w lukach wycinkowych zamieszczone nie zdają się być jednakowego znaczenia. Owszem można wypatrzyć na nich coś podobnego com już poprzednio wskazał na brakteacie Głębokieńsko-Pełczyskim, a przynajmniej między niemi główkę monarchy z berłem i główkę biskupa w mitrze rozróżnić można. Litera S. przy jednej z główek stojąca może jest skazówką że wszystkie mają oznaczać świętych. Takimi Świętymi uznawanymi za Patronów Polski w drugiej połowie XII wieku z której w każdym razie skarb Pełczyski pochodzi, byli Ś. Wojciech, Ś. Wacław, Ś. Floryan i Ś. Stanisław; gruba jednak robota tego brakteatu nie pozwala attrybutów każdego z tych świętych rozeznać.
Poprzednie dwa brakteaty oraz ten na którym niekiedy napis BOLE czytać się daje choć rysunkiem bardzo odmienne, rodzajem rylca wielkie do siebie przedstawiają podobieństwo, i wzajemną spółczesność wykazują.
Ostatnie trzy beznapisowe monety Pełczyskie odmiennego są rodzaju. Przedewszystkiem są one zwykle dwustronne, lubo w dwóch przynajmniej typach trafiały się i brakteaty jedną. lub drugą stroną całkowitego denaru wybijane.
Pierwsza z nich przedstawia po obu stronach dwie siedzące osoby, a powierzchownością swoją zbliża się do Krakowskich monet Władysława Laskonogiego, które wyżej opisałem, i nieledwie z pewnością wyrzec można, że z tamtemi jest ściśle spółczesną. Nad następnemi dwoma denarami nieco obszerniej zastanowić się wypada.
Na pierwszym widzimy z jednej strony dwie ukoronowane osoby spoinie berło trzymające; osoba z lewej strony siedząca ma twarz męzką a na głowie koronę cesarską, drugiej twarz jakby niewieścia a korona zwyczajna nie zamknięta. Na odwrociu tego denaru widać siedzącą na tęczy osobę otoczoną gwiazdami i trzymającą w rękach dwa wieńce. Z prawego rogu tęczy występuje odkryta głowa jakby włożenia wieńca oczekująca.
Strzelecki w tablicach przygotowanych do opisu wykopaliska Pełczyskiego zamieścił 3 odmiany tego ciekawego denaru, na których ta druga strona może główną stronę stanowiąca zawsze jest jednakową, choć nic tym samym uderzoną stemplem. Z tych na jednym tylko (pięknej jak na ów czas roboty) dwie osoby strony przeciwnej widoczne, na dwóch innych więcej zaniedbanego rylca jedna tylko wyraźna, miejsce bowiem drugiej niedokładnie odbite nie pozwala rozeznać co na sobie przedstawiać miało.
Nie ulega wątpliwości że główna strona tej monetki na wszystkich jej odmianach ta sama, przedstawia obrazowo nagrodę któremuś ze zmarłych (prawdopodobnie książąt) po śmierci na lepszym świecie wymierzoną. Apokaliptyczne wyobrażenie siedzącego na tęczy Chrystusa otoczonego gwiazdami, i stojącego przed nim człowieka, oraz aureoliczny wieniec nad głową tego ostatniego trzymany zdają się do oczywistości za tem przemawiać. Coś podobnego możnaby wnosić i z wyobrażenia na drugiej stronie monety jeśli się ono nie odnosi do koronacyi Boga Rodzicy. Na okazie bowiem poprawnie wybitym widać w tem miejscu Pana Niebieskiego sadzającego obok siebie ziemskiego monarchę. Różnica koron na głowach tych dwóch osób jest tutaj bardzo widoczna.
Monetka ta zatem wybitą być musiała z powodu śmierci któregoś z żałowanych Krakowskich książąt, najprawdopodobniej Kaźmirza Sprawiedliwego. Wszystkie jej odmiany nieledwie w pojedynczych okazach znalazły się w wykopalisku Pełczyskiem, skąd wniosek że od daty jego ukrycia w ziemię dawniejszą być musi.
Ostatnia z beznapisowych tego wykopaliska monet tysiącami w niem znaleziona a tem samem jak się zdaje zakopaniu onego spółczesna, w niezgrabnych swych rysach przedstawia po jednej stronie wyobrażenie jakiegoś ze Świętych Męczenników w kapie książęcej i dwiema gałęziami palmowemi w rękach, z drugiej zaś wystawiony jest na niej anioł nad Apokaliptyczną tęczą jakby umarłego do zmartwychwstania powołujący.
Pogłoski o blizkim końcu świata do których się widocznie to przedstawienie odnosi, ponawiały się od czasu do czasu zwłaszcza w epoce kiedy do nich ogół większą niż dzisiaj przywiązywał wiarę. Ponawiają się one i dotąd głównie przy zbliżaniu się lat jubileuszowych to jest co każde ćwierć wieku. Około roku 1150, 1175 i 1200 dały początek licznym religijnym fundacyom wywołując pogardę bogactw światowych, a i później w każdej porze obudzały gorętszą religijną gorliwość. Nasz pieniążek powstał zapewne w jednej z takich epok w drugiej połowie XII-go stulecia, to jest około roku 1250 albo 1275. W każdym razie jeszcze za życia Bolesława Wstydliwego. Zastąpienie napisu szeregiem kółek (jakie na nim widzimy) przypomina kilka innych podobnież niemych tego czasu brakteatów.
Na tej epoce i na tej monetce kończą się niewątpliwe Pełczyskie typy. Co do podejrzanych z imieniem Leszka i Przemysława mówiłem już w ogólności na samym początku opisu tego wykopaliska; Leszka wyobrażenie dałem przy rozbiorze typów Leszkowych. Przemysławy w kilku znanych mi odmianach tutaj zamieszczam.
Powiedziałem że wszystkie wyszły bezpośrednio albo przynajmniej pośrednio z Krakowa, z jednej jakoby partyi od rządcy Pełczyskiego nabytej, że ich nie było w innych partyach od tego samego rządcy pochodzących, i przywiodłem podejrzenia jakie ma względem nich większość numizmatycznej publiczności.
Zdanie moje o zarzutach im czynionych które wielokrotnie słyszeć miałem sposobność również czytelnikowi przedstawiłem oświadczając, że przeciw każdemu z nich coś możliwego choć trudno dopuszczalnego daje się przytoczyć. To prawda że się Leszkowe brakteaty pokazały naprzód z gładkiem zupełnie polem, że później kiedy się już niemi bliższe nasyciły zbiory, wystąpiły na plac inne ścisłe tym samym stemplem wybite, ale już pewne dodatkowe znaki w gładkiem dawniej polu mające. Że pierwsze Przemysławy pojawiły się z napisem PREMISLAVS a później kiedy im z niewłaściwie wypisanego imienia zarzut zrobiono, dały się widzieć inne z imieniem właściwem PREMISLIVS, że ich okazy z polem zakratkowanem poprzedzone były innemi z polem gładkiem, wszystko to przecież jak wyżej powiedziałem są poszlaki niemające doniosłości niewątpliwego dowodu, tylko instynktowi, że tak powiem w pomoc przychodzić mogą. Ale są inne ważniejsze, bo z samej natury rzeczy wynikające, których tu przemilczeć nie można.
Przyjmując owe zakwestyonowane Leszki i Przemysławy za prawdziwe, datę ukrycia w ziemię Pełczyskiego skarbu pod panowaniem tego ostatniego położyć wypada. We wszystkich wykopaliskach żadnemi dodatkami nie zabałamuconych, epokę tę oznaczały typy w największej znalezione obfitości. Tak było w Skromowskiej-Woli gdzie najpóźniejsze monety Władysława 2-go zarazem były najliczniejszemi, tak było w Urbanicach, gdzie obok równie licznych tego samego Władysława denarków było kilkaset sztuk najpierwszego z następnych Bolesławowskich typów, tak nareszcie było i w Głębokiemu gdzie bieżącą monetę stanowiły w podobnejże liczbie znalezione niektóre Mieszka 3-go brakteaty. Stosując to powszechne prawidło do wykopaliska w Pełczyskach, to brakteaty Przemyślawowskie jako najpóźniejsze, i ukryciu onego w ziemię spółczesne, powinny się były znajdować obficie, zwłaszcza jeśli między niemi było kilka waryantów. Liczniej się jeszcze powinny były ukazać Leszki, panowanie bowiem Przemysława w Krakowie było przerywane, bo mu się nie dał ustalić na niem Łokietek, kiedy Leszek pomimo wewnętrznych rozterek nie pozwolił się nigdy wyzuć z Krakowskiego tronu, w Krakowie ciągle mieszkał, tam umarł, a 10 lat jego panowania przy trzykrotnej corocznie zmianie stempla, mogło było znaczną ilość nie tylko okazów ale nawet waryantów do ówczesnego obiegu dostarczyć. Wyjątkowa obu tych monet rzadkość w tak bogatem wykopalisku jak Pełczyskie jest rzeczą zupełnie abnormalną i do zrozumienia trudną.
To jest wszystko co o tych dwóch końcowych typach powiedzieć mogę. Powołując się wreszcie na to com o nich kiedyś w pierwotnem dziełku mojem namienił, sąd o wierze jaką do nich przywiązywać można samemu czytelnikowi zostawiam, w niczem jego zdania nie krępując.
Wykopalisko w Wieleniu oraz dawniejsze w Kikole, Mąkolinie i pod Izbicą.
Wykopaliska o których tu mówić zamierzam zupełnie odmienne od poprzednich zawierały w sobie monety. Grubością rysów drewnianym jak się zdaje wybijanych stemplem zbliżają się one do monet z pod Wojsławic i Środy, ale różnią się od nich mocnem zagłębieniem tła wyniosłą zamkniętego obwódką, a wreszcie i niższą próbą kruszcu.
O trzech ostatnich wspomniałem w pierwotnej pracy mojej zaliczając do naszej numizmatyki niektóre znalezione w nich typy? ale twierdzenie moje ostrą wywołało krytykę. Wprzódy już bowiem uczony Berliński numizmatyk Vossberg wiele tego rodzaju pieniążków a między niemi kilka z tych które mi się Polskiemi wydawały, opisał jako monety krzyżackich miast i komturów. Trudno mi było bronić mojego zdania, tem bardziej że sam znałem nie wątpliwe krzyżackie typy, ten sam rodzaj bicia przedstawiające, a nawet u nas razem z innemi znajdowane. Nie miałem też zamiaru poruszać na nowo tej materyi, i byłbym uczynione mi przez Bernarda Koene a później i przez Lelewela zarzuty zupełnie bez odpowiedzi zostawił, gdyby się nie pojawiło nowe podobnych monet wykopalisko, zwiększające prawie o 6 razy liczbę znanych poprzednio tego rodzaju typów.
Mając sposobność bliższego rozpatrzenia się w takiej mnogości nowych monet tę sarnę zupełnie powierzchowność mających raz jeszcze muszę podnieść kwestyą dotyczącą ich znaczenia, a przedewszystkiem wejść w bliższy rozbiór tego, co o nich rzeczywiście trzymał uczony monograf Staro-Pruskiej numizmatyki Vossberg, i przedstawić uwagi jakie się przeciw jego opinii nastręczają.
Na dwóch tablicach przedstawił typów dobrze odróżnić się dających rozszczególnienia.
Zbyteczna sądzę rzeczą zastanawiać się nad każdym szczegółowo typem; co do niektórych bowiem nie masz wątpliwości że są krzyżackie, co do innych znowu sam Vossberg objawił powątpienia swoje w tym względzie. Wszakże nad kilkoma wypada się nieco zatrzymać, i opiniję tego numizmatyka względem nich rozpatrzyć. I tak:
Typ 5 z gwiazdą na tarczy (f. 33—36) zaliczył Vossberg do prusko-krzyżackich na tej zasadzie, że wielki mistrz zakonu Michał Kuchenmejster (1414—1442) trzech gwiazd w herbie swoim używał. Przeciw takiemu argumentowi dużo powiedzieć można. Kto się tylko w nauce heraldyki zagłębiał, ten się na to nie zgodzi aby tarcza z jedną gwiazdą i tarcza z trzema gwiazdami jeden i ten sam herb oznaczała, zwłaszcza też w wieku 15 i zwłaszcza w Krzyżackim zakonie, kiedy i gdzie herbowa rycerskość była w największym rozwoju. Z resztą aż do przedostatniego mistrza Fryderyka książęcia Saskiego którego najwyższa godność już na wiek 16 zachodzi, nic mamy żadnego przykładu aby wielcy Mistrzowie kładli kiedykolwiek własny herb na monecie.
Typ. 8 (f. 39) dla tego zamieszcza Vossberg między monetami Krzyżackiemi że znajdujące się na nim dwa krzyżyki uważa za znak zakonu. Wątła to nader pobudka: nie znał jeszcze świat Pruskiego zakonu kiedy w chrześcijańskich krajach krzyż był nieledwie koniecznym na monecie godłem. Zresztą (jak to wyżej przywiodłem) pod względem heraldycznym dwa małe krzyżyki kotwicą czy też palmą od siebie przedzielone nie można poczytać za herb jednemu wielkiemu krzyżowi odpowiedni, a zwłaszcza za herb używany przez zakon krzyżacki w wieku 15-m z którego znamy liczne monety z właściwym tego zakonu herbem, w niczem do godła na naszym brakteacie nie podobnym.
Typ 12 (f. 59—69) w jedenastu odmianach przez Vossberga przedstawiony wyobraża coś co tak dobrze za bramę miejska, jak i za koronę poczytywane być może. Pod bramą na niektórych okazach znajduje się mały krzyżyk który Vossberg uważa za znak Niemieckiego zakonu, i tego rodzaju brakteaty miastu Chełmnu albo Toruniowi przypisuje. Na taki wykład łatwo by się zgodzić można, ale wtedy cóż robić z takiemi okazami które w tem miejscu mają kwiatek, kulę, pierścień albo niekiedy orzełka. Jeżeli okazy krzyżyk pod bramą przedstawiające muszą być koniecznie dla tego znaku krzyżackiemi, to w logicznem następstwie okazy z innym znakiem należałoby uznać za wybite po za obrębem posiadłości krzyżackich.
Typy 13 (f. 70—74) i 14 (75—78) dla czego mają być koniecznie krzyżackie tego Vossberg wcale nie objaśnił. W rysach tego ostatniego upatruje on flagę chorągwi, w czem zdaniem majem wielka zachodzi wątpliwość. Pieniążki te z jednej widocznie wyszły mennicy, a znajdujące się na nich oczywiste częstego przebijania znaki nie zgadzają się wcale z urządzeniami mennicznemi zakonu, wedle których pieniądz tylko co lat 10 odnowieniu ulegał.
Typ 16 (f. 82—91) z koroną albo przynajmniej znakiem do korony podobnym przypisuje Vossberg miastu Królewcowi dla tego że jeden z jego okazów (f. 82) mający przedstawiać krzyż pod koroną podobny jest do godła używanego na pieczęciach tego miasta. Bardzo atoli jest rzeczą nie pewną aby brakteat ten nosił na sobie istotnie przedstawienie korony. Jest to coś podobnego do znaku na groszach Turońskich który numizmatycy poczytują nie za koronę ale za kajdany krzyż okalające.
Okazy tego typu z niewątpliwą koroną są pospolite w naszych wykopaliskach, ale na nich nigdy się krzyż nie znajduje. Łatwiej je zatem poczytać za monetę jakiegoś ukoronowanego lub o koronę ubiegającego się książęcia, a niżeli za miejską.
Co do typu 17 (f. 92—96) trudno zaprzeczyć widocznego podobieństwa z pieczęcią jednego z mieszczan Gdańskich żyjącego w połowie XV wieku, choć zatem wcale nie idzie, aby same brakteaty nie były od tej epoki wcześniejsze. Podobny bowiem znalazł się pojedynczo w Wieleniu. Nie masz wcale potrzeby zaliczać go do Polskiej numizmatyki, ale jest on wyraźną skazówką jeśli nie zupełnym dowodem, że w pewnej epoce, w epoce zamieszania monetarnego któremu Statut Wiślicki usiłował koniec położyć, biciem monety zajmowali się nietylko sami książęta albo biskupi. Już w poprzedniem mojem dziełku rzuciłem na pole krytyki to przypuszczenie, a wykopalisko w Wieleniu nowych w tej mierze dostarczyło potwierdzeń.
Dwa ostatnie typy z literami scholastycznemi D i B fig. 10, 102, 103, przypisuje Vossberg pierwszy Mistrzowi Konradowi von Jungingen (1393—1407) drugą któremu z biskupów z imieniem Bartłomieja albo Bertolda. W texcie także jego dzieła znajduje się podobny brakteat z literą V przypisany mistrzowi Ulrykowi von Jungingen (1406—1414). W tych monetach z których dwie pierwsze są najwidoczniej sobie spółczesne, wołałem widzieć pomniki menniczne dwóch braci Bolesława (1262—1313) i Konrada (1262—1294) Książąt Mazowieckich oraz Wacława książęcia na Płocku zmarłego około roku 1340.
Przywiodłem wyżej to co się nastręczało pod względem znaczenia niektórych Vossbergowskich brakteatów; ale nierównie ważniejsze nastręczają sii wątpliwości pod względem epoki do jakiej Vossberg owe pieniążki odnosi. Do objaśnienia np. typu 5 i 21 wyszukuje on danych z wieku XV, a źe wszystkie 22 typów przez niego opisanych tak są pod względem fabryki do siebie zbliżone, że je za jednoczesne, a przynajmniej za bliskoczesne poczytać wypada, naturalny rodzi się ztąd wniosek że owe miseczkowate brakteaty musiałyby być wyrobem myncarzy XV stulecia. Otóż przeciw takiej teoryi bardzo ważne przemawiają dowody.
Z zamieszczonego w Dogielu przywileju Hermana v Salza W-o Mistrza w Prusach (✝ 1240) można się domniemywać, że w owej epoce wielorakie tam musiały obiegać pieniądze. Położył koniec temu nieładowi W. Mistrz stanowiąc że w całej ziemi Pruskiej jedna tylko ma być moneta, to jest Chełmińska, która co lat 10 będzie przebijaną. Późniejsi Wielcy Mistrze udzielali bezwątpienia podobny przywilej i innym miastom, gdyż pod rokiem 1291 czytamy o denarach Toruńskiej monety w Mazowszu obieg mających. Bite więc były pieniądze krzyżackie wcześnie przed wiekiem XV, bo więcej jak od połowy XIII stulecia.
Statut Wiślicki (1347) zaprowadził w całej Polsce jednostajną, bo do stopy groszów Pragskich zastosowaną monetę. Jednocześnie Wielki Mistrz krzyżacki Winrych czyli Henryk z Kniprody (1351—1382) począł wybijać podobną. Ta przetrwała aż do upadku zakonu zmieniając się w dobroci stosownie do obniżenia się Srebra w Polskich półgroszkach. Znamy tego rodzaju monetę z imionami wszystkich wielkich Mistrzów następców Winrycha, ale Vossberg nie przytacza żadnego wykopania w któremby takim pieniądzom na dwie strony wybijanym towarzyszyły jednostronne grubym stemplem wytłaczane brakteaty; w żadnem zaś z czterech z podobnemi blaszkami znalezionych wykopalisk nie było monety Winrycha ani któregokolwiek z jego następców. Musi zatem to być pieniądz od połowy XIV wieku wcześniejszy.
Z tego wszystkiego okazuje się że opinija Vossberga który owe blaszkom o misec,.kowe typy po największej części odnosi do wieku XV nie może być uważaną za ostatnie słowo w nauce, i że przeciwne jego teoryi przypuszczenia innemi dowodami, a nie jego zdaniem zbijać należy. Nie zdaje mi się aby sama jego powaga była już w tej mierze wystarczającą. Przypatrzmy się teraz nowemu podobnych pieniążków wykopalisku.
Wykopalisko W Wieleniu. Przypadłe ono w lecie 1873 roku pod tem miastem w Wielkiem Księstwie Poznańskiem czyli dawnej Wielkopolsce w miejscu które nigdy nie zostawało w posiadaniu krzyżackiego zakonu a nawet od posiadłości krzyżackich znacznie było oddalone. Pochodzące z niego brakteaty dostały się w części do muzeum numizmatycznego w Berlinie, a w części P. Beyerowi numizmatykowi Warszawskiemu, który i dublety Berlińskie wydostał, a zgromadziwszy tym sposobem około 1600 lepiej dochowanych okazów najcelniejsze znalezione między niemi typy przy pomocy światłodruku odcisnął, i mnie prócz tego wszystkie oryginały dla lepszego rozpatrzenia udzielił.
W partyi którą miałem pod ręką znalazłem 310 odmian dających się jako tako odróżnić w rysunku, ale w ich szeregu trudno ustanowić ścisłą między typami granicę z powodu nieznacznego a stopniowego jednych w drugie przechodzenia. W każdym atoli razie liczba takich odrębnych typów przechodzi 150, jest więc przeszło 6 razy większą, od całego zapasu znanych Vossbergowi tego rodzaju monetek.
Trudno a bezpożytecznie byłoby opisywać każdem z nich w szczególności. Znajdzie je czytelnik wyobrażone na siedmiu dołączonych tablicach na których (o ile się dało) starałem się typy powinowate do siebie pozbliżać. Przytem dla uzupełnienia przedmiotu domieściłem niektóre typy z pod Mąkolina i Kikoła. Wszakże nad niektóremi Wieleńskiemi trzeba mi się nieco zastanowić.
Porównywając wykopalisko Wieleńskie z dwiema tablicami Vossberga, okazuje się że typów ściśle krzyżackich, to jest takich względem których pod tym względem nie może być zaprzeczenia, albo wcale nie było w Wieleniu, albo też te w pojedynczych tylko pojawiły się okazach. Niebyło również i niektórych innych, tak że tylko 9 typów Vossbergowskich znalazło w tem wykopalisku wyraźne uwydatnienie, a około 140 było Vossbergowi nie znanych.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w liczbie tych typów dużo, może nawet większa część jest zagranicznego pochodzenia, bo to nawet znaczniejsza ich wielkość wskazuje, ale i to zdaje się pewnem że wśród takiej mnogości pieniędzy znalezionych na ziemi Polskiej i miejscowe także znajdować się muszą. Wszakże granica między jednemi a drugiemi jest prawie niepodobną do wytknięcia. To więc co tutaj do wyjaśnienia tej kwestyi przywiodę, będzie tylko materyałem do rozwagi dla późniejszych numizmatyków.
Z liczby 310 waryantów na 7-u tablicach tu wyobrażonych, połowa prawie w pojedynczych jedynie znalazła się okazach, których znaczna część wyszła pewnie z mennic po za granicami Polski leżących. Ale było ob)k tego więcej jak 10 typów gdzie liczba okazów przechodziła 30, 40, 70, 80, a nawet 100 sztuk, a takie jeśli nie za monetę miejscową, to przynajmniej za monetę blizkiej okolicy poczytać należy. W tym przypadku są typy Vossberga 1, 11, 12, 16 i 19 o których słusznie powątpiewać można aby wybite były w ziemiach zakonowi krzyżackiemu podległych.
Tyle się uwag nastręcza pod względem miejscowości z których mogą pochodzić brakteaty Wieleńskie. Zastanówmy się teraz nad epoką zakopania w ziemię samego skarbu. Zabłąkane w wykopalisku dwie od siebie nie zawisłe połówki monety Willebranda arcybiskupa Magdeburskiego pozwalają oznaczyć tę epokę z blizkiem podobieństwem do prawdy. Willebrand bowiem siedział na katedrze arcybiskupiej od r. 1239 do 1253, a choć jego pieniądz mógł być, i był zapewne w Wieleniu przedawnionym, to przecież jeśli się uważy tę okoliczność że cały skarb składał się z samej monety obiegowej, (bo srebra w kawałkach w nim nie było), trudno przypuścić żeby tak wyjątkowy bo na połowę przecięty pieniądz był w nim nad 50 lat dawniejszym. Oczywisty ztąd wniosek że daty zakopania skarbu pod Wieleniem, a przynajmniej daty wybicia składających go brakteatów po za rok 1300 przeciągać nie można. Widocznie pochodzą one z końca 13 stulecia, nim jeszcze szerokie grosze zaprowadzone zostały w Czechach, i nim tego rodzaju pieniądz w ościennych krajach naśladować zaczęto. Jest to okoliczność mocno podkopująca zdanie Vossberga o niektórych przynajmniej podobnej fabryki brakteatach.
W ogólności miseczkowate wybijanie pieniędzy wzięło jak się zdaje początek w okolicy Magdeburga Słowianami niegdyś osiadłej. W epoce kiedy pieniądz dwustronny był w obiegu, zasłaniano od wytarcia jego stempel brzegiem mocno na obie strony wywiniętym, w epoce jednostronnych brakteatów otaczano główne godła wyniosłą w koło obwódką. W obu epokach ten sposób bicia naśladowany był aż do przedrzeźniania na całem Pomorzu i w graniczących z niem Wielkopolskich prowincyach. W drugiej z tych epok naśladowali go także i krzyżacy, ale żadnej nie masz wątpliwości że on nie wziął początku w Prusach, tylko jak tam z dalszych przywędrował okolic, tak też do Kujaw i Mazowsza łatwo mógł zawitać.
Jak blizkie mieli stosunki z zakonem Mazowieccy i Kujawscy książęta nie potrzeba tu przypominać. Wszakże dziad panujących w końcu XIII wieku tamecznych książąt wprowadził go do Polski. Potomkowie jego częstokroć na dworze Wielkich Mistrzów pobierali wychowanie swoje, jeden z nich nawet mianowicie Ziemomysł książę Kujawski za widoczne ze szkodą Polski zbrojnym Mnichom sprzyjanie ustąpić musiał z dzielnicy. Cóż dziwnego że w wybijaniu swojej monety trzymali się systemu zaprowadzonego w Prusach przez krzyżaków, skoro część nawet Mazowsza i Kujaw była w posiadaniu zakonu, a ich mieszkańcy ciągłą z mieszkańcami reszty prowincyi zachowali styczność. Że zaś Ziemomysł wybijał własny pieniądz przytoczyłem na to w mojem miejscu piśmienny z jego epoki dokument.
Żadnej zatem wedle mego zdania wątpliwości nie podpada, że tak pomiędzy Wieleńskiemi brakteatami, jak w ogólności między brakteatami miseczkowatemi jakich nam dostarczyły poprzednie wykopaliska w Kikole, Mąkolinie i pod Izbicą są niektóre typy Polskie, choć rzeczywiście w ich oddzieleniu od krzyżackich i innych Pomorskich wielka zachodzi trudność skoro wszystkie są nieme.
Ta trudność z wielu pochodzi przyczyn. Złożyło się na nią nietylko rozdrabnianie się dzielnic książęcych, nietylko udzielanie praw mennicznych niektórym biskupom i miastom, ale najgłówniej zwyczaj częstego wywoływania i zmieniania stempli na monecie, co zwłaszcza przy systemie puszczania mennic dzierżawą do nieskończoności mnożyło menniczne typy. Zwyczaj ten praktykowanym był bezwątpienia nietylko w Polskich prowincyach, ale i w całej nadbałtyckiej Słowiańszczyznie, jeśli się nawet nie ztamtąd do nas dostał.
W takiem położeniu rzeczy największa część typów Wieleńskich pozostanie na zawsze dla nauki zagadką; to też w tem miejscu zastanowię uwagę czytelnika nad temi jedynie, które jeśli we do pewnych, to przynajmniej do prawdopodobnych wniosków prowadzą, a do takich należą przedewszystkiem typy noszące na sobie koronę albo ukoronowaną głowę.
Typy z wyobrażeniem korony:
zaliczył Vossberg do miasta Królewca, jak to już wyżej nadmieniłem. W rzeczy samej na pieczęciach tak starego jak i nowego miasta tego nazwiska znajduje się korona, ale nieodłączną od niej część herbu stanowi na pieczęci pierwszego krzyż pod koroną, a na pieczęci drugiego nad koroną i pod koroną gwiazda. Na 60 przeszło okazach tego typu wykopanych w Wieleniu nie było żadnego z krzyżem; znalazło się kilka z gwiazdą ale tylko z jedną, a że znamy jeszcze takie same brakteaty z kulką, z pierścieniem albo z kwiatkiem, widać więc że wszystkie te dodatkowe znaki nie należą wcale do herbu czyli do godła przedstawionego na monecie, ale służyły jedynie do rozróżniania sztuk nowo w obieg wprowadzonych, od tych które miały być wywołanemi.
Największa część okazów tego typu znalezionych w Wieleniu nie miała żadnego pod koroną znaku. Takich dostało się P. Beyerowi przeszło 40. Przypominają one cokolwiek pieczęć Pomorskiego miasta Starogrodu (Stargard) i gdyby się stanowczo okazały nie książęcemi, to je nierównie zasadniej należałoby uważać za monetę powyższego miasta, jak za pieniądz królewiecki, tem bardziej że można wątpić aby Królewiec założony dopiero w roku 1256 wzniósł się odrazu tak szybko, aby jeszcze przed końcem XIII stulecia monetą swoją ościenne kraje zalewał. Przypuszczenie zatem że to jest moneta którego z książąt korony Polskiej ma za sobą większe zdaniem mojem prawdopodobieństwo. Takimi książętami w końcu XIII wieku byli Przemysław książę Wielkopolski i Pomorski, a później Król Polski, i następca jego Władysław Łokietek. Pierwszy był rzeczywiście koronowanym Królem, a drugi we wszystkich ówczesnych przywilejach dziedzicem Korony Polskiej się pisał.
Brakteaty z ukoronowaną głową:
popierają do oczywistości ten wniosek. Przecież te w żadnym razie nie mogą być Królewiecką monetą, zwłaszcza że wyobrażona na nich głowa w rozmaiłem bywa położeniu, co nie pozwala jej uważać za jakieś herbowe godło. To już niewątpliwie musi być moneta monarsza. Że nie jest ani Cesarsko-Niemiecką ani Czeską, to jak mniemam dowodzenia nie potrzebuje; nie ma ona żadnego podobieństwa z monetą tych krajów. Do kogóż tedy należeć może jak nie do naszego Przemysława, albo do jego następcy Władysława Łokietka? Obaj byli panami Pomorza, gdzie podobny sposób bicia pieniędzy był w używaniu, i oni jedynie w tamtych stronach mogli przedstawiać ukoronowaną głowę, tak jak ją przedstawiali na pieczęciach. Ścisły wybór między nimi nie łatwy, za pierwszym jednak większe niż za drugim przemawia prawdopodobieństwo.
O brakteatach z bramą miejska nie mam co mówić; takich jakie się znajdowały między Mąkolińskierai a które Vossberg wyobraził pod liczbami 61—69, a które wyraźna bramę przedstawiają, nie było wcale w Wieleniu. Wieleńskie mają na sobie wyobrażenie więcej do korony niż do bramy zbliżone, które także Krzyżackimi być nie mogą, i które raczej do dwóch poprzednich kategoryi zaliczyć wypada, tem bardziej że posiadają te same co i brakteaty z koroną dodatkowe menniczne znaki.
Brakteaty z figurą stojącego albo siedzącego książęcia najwięcej się zbliżają do monet Brandeburskich, choć nic można utrzymywać na pewno aby między niemi żadnych Polskich nie było. W żadnym razie Krzyżackicmi być nie mogą. Do tej kategoryi należy ów pod Nr 1, u Vossberga zamieszczony brakteat, który pomimo krzyża na tarczy i niezaprzeczonego podobieństwa z późniejszemi monetami Mistrzów Inflanckich łatwiej za Magdeburski albo-Brandeburski niż za Pruski poczytać. Należał on do najobfitszych w Wieleniu a na niektórych jego okazach książę w wyraźnej mitrze na głowie jest wyobrażony.
W ogólności znaczna część brakteatów z pod Wielenia nosi na sobie charakter monet Brandeburskich gdzie prawie w każdem większem miasteczku oddzielna znajdowała się mennica. Wiele z nich przedstawia wyraźne podobnych miast znaki. Obszerniejszego pod tym względem wywodu ma prawo oczekiwać nauka od P. Juliusza Friedlaendera który jako konserwator Muzeum numizmatycznego w Berlinie ma pod ręką nietylko znaczną część samego Wieleńskiego wykopaliska, ale i przystęp do źródeł gruntowniej one objaśnić mogących, na których mi zupełnie zbywa.
Brakteaty z wyobrażeniem rozpiętego orła:
tak są rozmaite że w żaden sposób nie można przypuścić aby wszystkie z jednej pochodziły miejscowości. Są zapewne między niemi Brandeburgskie, ale mogą być i Polskie zwłaszcza że w owej epoce Król Przemysław wznowił orła na pieczęci Królestwa. Najpodobniejsze do tego są małego rozmiaru z gładkiem okoleniem pieniążki. Brakteat z zębatą w koło orla obwódkę bardziej na Brandeburski wygląda. Z liczby pierwszych niektóre waryanty znalazły się dosyć obficie w Wieleniu. Szlązkiego orła nie widać między pieniążkami tego wykopaliska.
Brakteaty z wyobrażeniem biskupów albo godeł biskupich choć co do typów dosyć liczne, po większej jednak części w pojedynczych znalazły się okazach. Fabryka między niemi rozmaita. Wyróżniają się pod tym względem namienione już wyżej dwie połówki brakteatu Willebranda Arcybiskupa Magdeburskiego, oraz brakteat przedstawiający głowę biskupią w podwój nem, zewnątrz grubo perłowem okoleniu. Oba, a zwłaszcza ostatni nierównie są lepiej od innych modelowane i zaraz na pierwszy rzut oka zwracają na siebie uwagę.
Rzecz osobliwa, że podobne zupełnie okolenie znajdujemy na jednym z brakteatów z liliją czyli Gozdawą o których niżej mowa będzie, a znamy także brakteat jeszcze piękniejszej fabryki na którym obok głowy biskupiej także lilia się znajduje. Takiego nie było w Wieleniu, jest nawet prawdopodobnie od monet Wieleńskich późniejszym, ale naucza że lilia czyli Gozdawa może być w pewnych wypadkach poczytywaną za znak biskupi; a tem samem brakteat z powyższym znakiem za monetę biskupią. Lilija potrójna jest dziś herbem arcybiskupstwa czyli Kapituły Gnieźnieńskiej. Czy i kiedy używała też Kapituła pieczęci z jedną liliją nie mogę zapewnić, bo znane mi pieczęcie tejże Kapituły z końca 13-go wieku przedstawiają figurę Ś. Wojciecha. Jest jednak wielkie prawdopodobieństwo że pierwotnem onej herbem była tylko pojedyncza lilija, a w takim razie nasze brakteaty bardzo by przystawały arcybiskupom Gnieźnieńskim.
Do najciekawszych atoli typów Wieleńskiego wykopaliska należą brakteaty ze znakami odpowiedniemi herbom prywatnych rodzin. Może to są herby Biskupów, ale mogą być także herbami podskarbich albo nawet mennicznych dzierżawców. Są to atoli najwidoczniejsze herbowe godła, z których jedne odpowiadają bez żadnej różnicy używanym po dziś dzień herbom, inne choć od znanych herbów nieco odmienne, co do znaczenia swego jednak żadnej nie przedstawiają wątpliwości.
Do pierwszych należą naprzykład:
odpowiednie herbom Syrokomla, Gozdawa, Kościesza, Leliwa, Sternberg, Strzemię, Szeliga i Jasieńczyk. Ostatni jest może prostą oznaką podskarbiego; widzimy bowiem na innym brakteacie podobny klucz pod głową zamieszczony. Wątpić przeto można aby oznaczał herb miasta Pruskiego Heli, jak to zdaje się utrzymywać Vossberg.
Godła na brakteatach następujących:
choć nie odpowiadają ściśle znanym dziś herbom, bardzo jednak przypominają herby, Kozioł, Lis, Mądrostki i Trzywdar.
Do tej samej kategoryi należą i poniższe pieniążki, choć już między niemi podobieństwa do znanych dziś herbów upatrzyć nie można.
Rozpatrując się zbiorowo w całości wykopaliska Wieleńskiego wyznać należy, że żaden ze znalezionych w niem brakteatów nie odpowiada powierzchownością nie wątpliwie Polskim mennicznym pomnikom, i dla tego na pierwszy rzut oka raczej się one obcemi wydają. Ale i o tem trzeba pamiętać: Naprzód: że poczynając od roku 1280 przynajmniej do 1320, oprócz Pełczyskich Leszków i Przemysławów których wiarogodność jest pod zarzutem, a które zresztą zaledwie trzecią część powyższej przestrzeni czasu wypełniają, nie znamy żadnych monet naszych. Powtóre: że w Mazowszu i w Kujawach to jest w prowincyach w bliskiem zetknięciu z Prusami i Pomorzem będących, liczono wypłaty na stopę Toruńską a tem samem i wedle tej stopy i monetę wybijać musiano. Z tych też jedynie powodów nie godziło mi się pominąć milczeniem nastręczających się uwag nad brakteatami Wieleńskiemi, właśnie z powyższej pochodzącemi epoki. Bronić ich do upadłego nie mysie, ale także nie uznam się przekonanym, jeśli któś bez rozebrania i zbicia szczegółowo moich przypuszczeń, w ogólnych tylko wyrazach zarzuci mi niekrytyczność żem dobrze znane pieniądze zakonu Krzyżackiego polskiej numizmatyce chciał przywłaszczyć.
Wykopaliska w Kikole, Mąkolinie i pod Izbicą obejmowały również tej samej natury pieniążki co Wieleńskie; tamte jednak w rozmiarach i rodzaju fabryki więcej przedstawiały jednostajności. Jednego typu z Kikolskich, a czterech z Mąkolińskich nie było wcale w Wieleniu. Przy ostatnich znajdowały się także monety Krzyżackie. Uwagi wyżej przezemnie przywiedzione i do tych wykopalisk się odnoszą.