Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Jakkolwiek praca moja nad numizmatyką Piastowską w roku 1847 ogłoszona była już wypływem nagromadzenia znacznych do tej nauki materyałów, jakkolwiek wykopaliska po tym roku odkryte liczbę tych materyałów przeszło o drugie tyle zwiększyły, a nawet niektóre z dawniejszych lepiej pozwoliły zrozumieć, jakkolwiek nareszcie światłe zdanie znawców nie jedną już rozjaśniło wątpliwość, przecież nie jest jeszcze nauka na tym stopniu, aby wszystkie znane typy Piastowskie można było w systematyczny a niewątpliwy szereg porządkiem dat ustawić. Dały się już w niej odkryć pewne niewzruszone punkta, ale jest wiele wątpliwych, wiele nawet niedostatecznie obsadzonych, a całkiem niedających się dotąd obsadzić pewnie także nie mało się znajdzie.
Te atoli ostatnie nie przeszkadzają wcale do zbudowania jakiego takiego w numizmatyce Piastowskiej systematu. W liczbie bowiem znanych typów znajdują się niewątpliwie nietylko pomniki menniczne pierwszych Królów naszych, ale i takież pomniki wszystkich książąt panujących w Krakowie poczynając przynajmniej od śmierci Mieszka 2-go aż do Bolesława Wstydliwego włącznie, a obok nich znajduje się jeszcze potrosze monet w innych dzielnicach Polski wybijanych. Było by więc z czego piękny i w jednym przynajmniej kierunku nieprzerwany szereg monet Piastowskich ułożyć, gdyby każda z nich niewątpliwe w tym szeregu miejsce mogła sobie mieć naznaczone. Tak jednak nie jest: a przyczyna tego nie leży w niedostatecznej liczbie znanych typów, a tem samem w braku wykopalisk któreby nam nowych dotąd nie postrzeganych dostarczyły, ale spoczywa w braku takich wykopalisk, któreby typy już znane w odmiennych niż dotąd przedstawiły kombinacyach.
Dotychczasowe bowiem wykopaliska pomimo tego że ich łącznie z poprzednią pracą około 50 opisałem, nie tworzą wszystkie jednostajnego i niczem nie przerwanego ciągu, ale raczej tworzą pewne gruppy rodzajem znajdujących się w nich monet od siebie odmienne, a często słabo z sobą połączone, albo nawet całkiem oddzielne. Pobieżny ich przegląd niebędzie jak mi się zdaje bezużytecznym.
PIERWSZA GRUPPA. Na pierwszem miejscu między wykopaliskami z Piastowską monetą należy położyć wykopaliska w Kruszwicy i Landsbergu nad Wartą w poprzedniej pracy mojej pod liczbą 11 i 14 wspomniane, tu zaś bardziej szczegółowo o ile się dało opisane. Gruppa ta o której typach posiadamy nawiasowe tylko wiadomości od numizmatyków sposobem katalogowym one opisujących, dokładniejszego jeszcze obrobienia wymaga, i dziś niejako jeszcze po za liniją stoi.
Obejmuje ona niewielki wprawdzie, ale w roliczne odmiany bogaty szereg typów całkiem niemych, bezspornie jednak do Lechickiej Słowiańszczyzny należących, w pierwszych latach Polski Chrześcijańskiej, a w części może i przed zaprowadzeniem u nas Chrześcijaństwa wybijanych. Stempel na nich właściwie dwustronny, ale blaszka tak cienka, że się na niej wycisk rysunku z jednej tylko strony mógł uwydatnić, z drugiej zaś słabe zaledwie ślady uderzenia zostały. Z powodu takiej cienkości blaszek częstokroć myncarze ówcześni nie zadawali sobie pracy w dwustronnem ich wybijaniu, ale każdą stronę stempla na oddzielnych wytłaczali sztukach. Dla tego między pieniędzmi tej epoki, obok sztuk na dwie strony choć niedołężnie bitych znajdują się i brakteaty jedne tylko stronę stempla przedstawiające. Tego rodzaju monetę Niemieccy numizmatycy nazywają półbrakteatami (Halbbrakteaten). Tej więc nazwy i ja używać będę jako techniczną przynajmniej stronę przedmiotu przypominającej.
Że taka półbrakteatowa moneta ze wszystkich Polskich najdawniejszą być musi, okazały to niektóre z wykopalisk drugą gruppę stanowiących, gdzie się obok monet X-go i XI-go wieku w zniszczonych po największej części okazach znalazła. Widzieliśmy ją między innemi pod Gośliną, w Jarocinie, pod Płockiem i w Sójkowicach.
Oprócz typów zupełnie oryginalnych występują w tej gruppie niezgrabne naśladowania Dorestackich solidów Karola Wielkiego, nad którem to naśladowaniem ciekawe i oryginalne spostrzeżenia znajdzie czytelnik w wydrukowanym przezemnie katalogu monet zbioru niegdy Tadeusza Wolańskiego.
DRUGA GRUPPA. Na drugiem miejscu występuje wielka gruppa wykopalisk w których monety X-go i XI-go wieku jądro że tak powiem skarbu stanowiły. Liczba ich dosyć znaczna, a naukowe obrobienie wielu dostatecznie przedmiot wyczerpuje. Układając w tablicę chronologiczną te które bliżej zbadanemi zostały, obraz ich i porządek zakopania w ziemię okazuje się następujący.
1. Obrzyckie w liczbie 210 sztuk examinowane mogło być ukryte w ziemię między latami… 913—997 Nie miało żadnego Polskiego typu, ani też miseczkowatych pieniążków Wendyjskiemi zwykle zwanych.
2. z pod Służewa rozpoznawane w liczbie około 70 sztuk zakopanych w ziemię około r. 1010 miało tylko połamane kawałki najdawniejszych naszych półbrakteatów i jeden Solid Bolesławowski z imieniem Cesarzowej Adelajdy. Tak zwanych Wendyjskich pieniążków w sobie nie zawierało.
3. pod Gośliną w liczbie sztuk 100 ocalone około r. 1014. Znalazły się w niem podobnież półbrakteaty gruppy poprzedniej, i kilka Bolesławów między któremi jeden prawdopodobnie Polski. Wendyjskich pieniążków z krzyżami po obu stronach, o jakich będzie mowa w gruppie następnej nie było.
4. w Jarocinie W liczbie około 800 sztuk—opisane z epoki około r. 1014 zawierało 3 półbrakteaty każdy odmienny; z tych jeden przedtem nieznany.
5. Rzewińskie w liczbie 196 sztuk między latami 1014—1020 zawiecało 7 sztuk Polskiej monety a wtem 3 typy jako to Misico (Typ 11 odm. a) princes polonie i Boleslaus dux inclitus grubej roboty. Wendyjskich miseczek nie widziałem.
6. pod Łęczycą w liczbie przeszło 1000 sztuk w latach 1016—1030. Znalazły się w niem pojedynczo te same typy Polskie jak w poprzedniem. Wendyjskich talerzyków niebyło.
7. Poznańskie opisane przez Danenberga — około r. 1024 zawierało 2 monety polskie to jest princes Polonie i Boleslaus rex Wendyjskich w niem nie było.
8. W Kowalu w liczbie 450 sztuk opisane obszerniej przez Danenberga z epoki około r.1020 zawierało dwa solidy Mieszkowe i dwa solidy z napisem PRINCES POLONIE.
9. W Starodworku w liczbie przeszło 1000 sztuk — opisane obszerniej przez P. J. Friedlaendera z epoki około r. 1025 zawierało w sobie 5 typów polskich z tych dwa Mieszkowe, dwa Bolesławowskie i Princes Polonie i jeden z typów Mieszkowych przedtem nie znany; w ogóle Polskich szt. 14. Monet miseczkowatych takich jakich nam późniejsze wykopaliska dostarczają, nie było.
10. W Łęgu liczba okazów nie wiadoma czas zakopania około r. 1030. Wpośród Etelredów i Kąnutów Angielskich, Czeskich Odalryków, i Henryków Niemieckich zawierało w sobie parę solidów Mieszkowych.
11. pod Ciechanowem w liczbie 171 sztuk, dostarczyło dwóch typów Polskich, Princes Polonie i nieznanego przed tem Bolesława, który się również i w Starodworku pokazał. Rozbiorem tego wykopaliska zajął się P. Groote numizmatyk z Hannoweru ale rezultat jego pracy nie jest mi znany.
12. pod Lądem w liczbie około 250 sztuk, zawierało w sobie dwa typy Polskie, a między niemi, Bolesława z napisem Sanctus Petrus przedtem nieznanego, i 3 typy zagadkowe Polskiemi być mogące. Z powodu odesłana okazów do Peterburga wykopalisko to nie było bardziej szczegółowo rozbierane.
13. Trzebuńskie w liczbie około 300 sztuk między 1040—1047. Oprócz pieniędzy z rączką i napisem BSACISLAV VSEBOR. (Typ 5) bardziej do Czeskich niż do Polskich monet zbliżonych, nic Polskiego w sobie nie miało. Miseczkowate pieniążki Wendom zwykle przypisywane w tem wykopalisku już się znajdowały.
14. Lednogórskie W liczbie 70 sztuk znane około r. 1030 z Polskich monet miało tylko jeden okaz solidu Mieszkowego odmiany b, to jest cieńszego i lżejszego od poprzednich.
15. Majkowskie oglądane przez P. Szaniawskiego w Kaliszu w liczbie paryset sztuk około r. 1030 miało tylko jedne niewyraźną monetkę z napisem PRINCES POLONIE barbarzyńskim.
16. Z pod Płocka w liczbie około 200 szt. między 1046—1054. Oprócz ułamków naśladowanych Dorestackich Karola Wielkiego solidów zawierało w sobie 11 sztuk Polskich, a w tem 5 typów mianowicie: Misico Typ. 11 a, Boleslaus dux inditus grubej roboty taki jak w Rzewinie, inny z tymże samym napisem poprawniejszego rysunku, Princes Polonie, i Boleslaus Bex. W partyi tego skarbu przezemnie examinowanej tak zwanych Wendyjskich pieniążków nie widziałem. Podobne monety znalazły się także w Sójkowicach.
17. z pod Płońska w liczbie przeszło 3000 szt. około 1065, miało tylko jeden typ Bolesławowski Dux inditus grubej roboty jak w Rzewinie, pod Łęczycą i Płockiem a oprócz tego niemy podobny do Nr 65 katalogu Wolańskiego. Tak zwane Wendyjskie denary obficie się tu znalazły.
18. Z pod Kłecka W liczbie 64 sztuk między 1055—1062 miało jednego Bracislav Vsebor i nieco Wendyjskich zupełnie tak jak Trzebuńskie.
19. bez miejsca opisane przez Dannenberga pod nazwą „Zweite Fund” w powołanym już przezemnie Berlińskim numizmatycznym pamiętniku. Zachowane w z emi około r. 1090.
20. Bornholmskie opisane z datą zakopania około roku 1040 z Polskich monet miało Misico (typ 11 b) i Bolesława z Ruskim napisem.
21. Pinczowskie w liczbie tylko 49 sztuk z ziemi wydobyte, zakopane między 1055—1058 miało tylko jednego Bolesława z Ruskim napisem i miseczkowate Wendyjskie pieniążki.
Z powyższego wyliczenia widać że wykopaliska te, drugą gruppę stanowiące zawierały w sobie niemal wyłącznie samą monetę zagranicznego stempla. Porównywając bowiem całą massę pieniążków jakie się z tego źródła po rękach rozeszły z szczupłą bo nawet 50-ciu niedochodzącą liczbą okazów które za Polskie mogą być poczytanemi, okazuje się że te ostatnie nawet ¹/₁₀₀części w tej ogólnej całości nie wynosiły. A przecież tylokrotne na naszej ziemi podobnych skarbów wykopanie każę wnosić że one zawierać w sobie musiały miejscową obiegową monetę.
Że u nas wielka massa obcych pieniędzy mogła być w ów czas w obiegu to zdawało się rzeczą nader prostą, przy względzie na stosunki i powodzenie zwycięzkiego oręża ówczesnego naszego króla Bolesława Wielkiego. Z Cesarzem Ottonem łączyły go węzły przyjaźni, a Daniją pokrewieństwo, Czechów kilkakrotnie pokonywał; nic więc dziwnego że monety Niemieckie, Duńskie, Angielskie i Czeskie po całej rozchodziły się Polsce. Ale dla czego wśród tak licznych obcych przybyszów tak rzadko właściwie Polski pojawiał się pieniądz, to było rzeczą nie do wytłumaczenia.
Bliższy jednak rozbiór kilku wykopalisk tej gruppy, a mianowicie też Łęczyckiego, nastręczył domysł który tę osobliwość znakomicie rozjaśnia. W tem bowiem wykopalisku te same typy zagraniczne znajdowały się już to w pięknych i wykończonych, już to w innych im podobnych ale niezgrabnie naśladowanych okazach. Znalazły się niektóre rozpoczęt m dopiero, a jeszcze nie wykończonym stemplem wybite, znalazły się wreszcie blaszki pod stempel przygotowane, ale żadnego jeszcze nie mające na sobie wycisku. Zdaje się zatem że zapas monety w tem wykopalisku znalezionej był własnością jakiegoś myncarza wybijającego w Polsce monetę pod stemplem obcym, według dokładnych pierwowzorów dokładnie naśladowanym, a taki stan rzeczy dal się dostrzedz i w innych wykopaliskach, od czasu jak na niego bliższa uwaga zwrócona została.
Wielkie jest zatem podobieństwo do prawdy, że wszystkie owe naśladowania poprawnych zagranicznych wzorów wyszły z pod rąk naszych mniej doskonałych artystów, i że nadmierna ówczesnej zagranicznej monety ilość, jakiej nam dostarczają wykopaliska niemal corocznie znajdowane, nie pochodzi wcale z obcego do Polski napływu, ale jest poprostu wyrobem rękodzielni krajowych.
Taki sposób pojmowania rzeczy wspierają jeszcze niektóre choć więcej uboczne okoliczności. W wykopaliskach bowiem z tego rodzaju monetami znajdujemy bardzo często srebrne ułomki różnych ozdób stroju niewieściego, albo też na drobne kawałki połamane pieniądze, jedne i drugie do żadnego innego użytku, jak tylko do przetopienia na kruszec służyć nie mogące, a niekiedy gotowe już stopionego srebra większe lub mniejsze sztabki. To wszystko razem lub w części widzieliśmy w wykopaliskach z Obrzycka, z pod Paprotni, z pod Gośliny, z Sójkowic, Majkowic i w Pinczowskiem a w części z pod Łęczycy, Kłecka i Łęgu. Oczywisty ztąd wniosek, że monety w powyższych miejscowościach znalezione nie mogły należeć do jakiegoś skrzętnie grosz zbierającego ziemianina, ale raczej były własnością złotnika, który je sam może w części wybijał, a przynajmniej na przetopienie gromadził.
Potrzebę wybijania monety pod obcym stemplem mogły wywołać u nas rozgałęzione stosunki kraju, i powszechny w cywilizowanym świecie tejże monety obieg. Nie zdaje się jednak aby ono miało miejsce w publicznych albo monarszych mennicach, gdyżby się te do naśladowania typu zagranicznego na lepszych rytowników bezwątpienia zdobyły. Wnosząc z tego co nam dostarczają wykopaliska, mogło ono być spekulacyą prywatnych złotników, może pokątną, a może nawet upoważnioną. W każdym razie fakt naśladowania u nas obcej monety ma za sobą wielkie prawdopodobieństwo, boć nie można przypuszczać aby typy jednorodne a tem samem z jednej mennicy wychodzące, tak wielką różnicę w okazach pod względem rysunku i wykończenia przedstawiały. Na karb samej tylko pokutnej spekulacyi kłaść go trudno. Zbyt wiele znajduje się wykopalisk z podobnie naśladowanemi typami aby wszystkie za własność samych fałszerzy poczytywać się dały.
Prędzej przypuścić można że w Polsce przed Chrześcijańskiej, kiedy pieniądz nie był uważanym za oznakę majestatu, ale po prostu za środek handlową zamianę ułatwiający, i kiedy panujący na obniżaniu jego wartości zysków nie zakładali, każdy mógł wybijać monetę komu tylko materyalne środki na to pozwalały, a wybijał taką, jaka w danym czasie powszechne miała przyjęcie. Zaprowadzenie w Polsce Chrześcijaństwa a z niem i Zachodnio-Europejskich instytucyi nie od razu mogło zmienić podobny stan rzeczy, jeśli ten poprzednio miał miejsce. Na to potrzeba było pewnego czasu, i przywyknienia ludności do nowej pod imieniem panującego monarchy wybijanej monety. Ta nawet będąc pod Mieszkiem I, a w części i Bolesławem Chrobrym znacznie cięższą od spółczesnej Niemieckiej i Czeskiej, nie mogła się upowszechnić, bo ją zaraz prywatni złotnicy dla zysku przetapiali. I to nam właśnie tłumaczy tak rzadkie w podobnych wykopaliskach pojawianie się pieniędzy z imionami naszych monarchów.
Długo zatem nawet po zaprowadzeniu miejscowego monarszego stempla mogła zachodzić u nas potrzeba wybijania bardziej upowszechnionej zagranicznej monety; ale aby się w tóm upewnić nie dosyć jest badać wykopaliska w granicach dawnej Polski znajdowane; znać potrzeba jeszcze stan wykopalisk krajów ościennych podobnej monety dostarczających. Dziś to tylko zaznaczyć można że owe naśladowane zagraniczne typy napotykamy w wykopaliskach nieledwie jednocześnie w ziemię zagrzebywanych, i w miejscowościach zbyt od siebie odległych, aby można było przypuszczać że wszędzie obawa klęski wojennej była zagrzebania skarbu powodem. Inna zatem jakaś objawić się musiała przyczyna takiego ukrywania nagromadzonych srebra zapasów, i to na raz w różnych stronach Polski. Tą właśnie przyczyną mogło być ostateczne zajęcie na skarb dochodów mennicznych, i wydany w skutek tego zakaz monarszy dalszych tego rodzaju spekulacyi.
Takie uwagi nastręczają się co do monet zagranicznego stempla w wykopaliskach tej gruppy tak obficie znajdowanych. Pozostaje mi jeszcze pomówić kilka słów o owej szczupłej ilości typów krajowych jakie poprzednim nieledwie wyjątkowo tu i owdzie towarzyszyły.
Widzimy na nich dwa tylko monarsze imiona, to jest Mieszka i Bolesława; jeden zaś z typów lubo nosi na sobie tytuł Polskiego władcy Princes Polonie imienia onego bliżej nie wskazuje. Że wszystkie Boleslawowskie typy o ile są tutajsze należą do Chrobrego, to żadnej wątpliwości podlegać nie może. Zresztą niektóre z nich przedstawiają tytuł Rex jemu tylko jednemu właściwy, inne znowu mają napis ruski jaki ze spółczesnych Bolesławów Chrobry tylko miał sposobność kłaść na swej monecie. W tym względzie zatem żadna zdaniem mojem trudność nie zachodzi; ale ocenienie Mieszków i zagadkowego pieniążka z napisem PRINCES POLONIE nie jest tak łatwe, jakby się napozór zdawało.
Co do Mieszków.
Mieszkowych solidów mamy w tej gruppie dwa typy. Jeden z nich z rączką Opatrzności raz się dopiero pojawił w Starodworku, w wykopalisku którego data ukrycia w ziemię nie zdaje się wiele od r. 1024 późniejszą, i z tego powodu monetka ta bardziej na panowanie Mieszka 1-go niż na 2-go przypada. Ale niska onej waga w porównaniu z Mieszkowemi solidami z pod Rzewina, Łęczycy i Płocka, oraz rączka opatrzności którą widzimy na monetach Czeskiego Brzetysława i na niektórych z wywiniętemi brzegami denarach które u nas około połowy XI-go wieku w pełnym były obiegu, nader silnie przemawia za przyznaniem jej Mieszkowi drugiemu.
Drugiego z typów Mieszkowych z koroną i krzyżem znamy dwie odmiany, których stempel narysowany wprawdzie wedle jednego planu, ale które zresztą tak pod względem wagi jak i całej powierzchowności mocno się od siebie różnią, a co ważniejsza nigdy się razem w jednem wykopalisku nie znajdują. Wszystkie solidy odmiany a jakie miałem pod ręką ważyły od 20 do 26 gran, i wszystkie pochodziły z wykopalisk z tej strony Prosny znalezionych, między któremi były takie, których data ukrycia w ziemię nie wątpliwie śmierć Chrobrego uprzedziła. Przeciwnie wszystkie okazy odmiany b tego samego typu znalezione wyłącznie po za granicami teraźniejszego Królestwa, w wykopaliskach po największej części z późniejszą nierównie datą, o ile przezemnie były ważone, zaledwie dochodziły gran 16.
Gdy obok tego weźmie się jeszcze na uwagę że na tych ostatnich obok odmiennego rysunku korony i krzyża wybicie jest dokładniejsze, a blaszka lepiej przygotowana i równa, choć litery wspaczne, i w barbarzyński sposób stawiane, naturalne rodzi się pytanie, czy obie te odmiany jednemu tylko Mieszkowi I-u przypisać należy, czy też nie wypada raczej każdą z nich do innego Mieszka odnieść. Dziś jest ono jeszcze dla nauki zagadką do której rozwiązania więcej jeszcze nowych wykopalisk potrzeba. To wszakże już dzisiaj pewnem się być zdaje, że odmiana a musi należeć do Mieszka 1-go bo się znalazła w Rzewinie gdzie nie było żadnej monety po roku 1024 wybitej, a znalazła się w okazach na których długoletni obieg ślady swoje zostawił.
Co się tyczy odmiany b, względem niej to jeszcze zauważyć wypada, że wspaczny w jej otoku napis a przytem nieregularnie rzucane i jakby z sobą powiązane kreski składających go liter, przypominają cokolwiek najpóźniejszą, bo tytuł Królewski na sobie noszącą monetę Bolesława 1-go jaka się znalazła pod Płockiem.
Lubo dziś jeszcze nie rozłączam od siebie obu tych odmian, zamieszczam jednak w tem miejscu te drobnostkowe spostrzeżenia, a to dla tego, abym zwrócił uwagę przyszłych badaczy tak na podobieństwo obu do innych monet, jak i na różnice między niemi samemi zachodzące. Z ciągłą na jedno i drugie bacznością niech śledzą położenie każdej z nich w zdarzyć się mogących tamtoczesnych wykopaliskach, a dotychczasową zagadkę na jedne lub drugą stronę z łatwością, rozwiążą.
Nie byłby to jedyny przykład w naszych mennicach późniejszego dawnych typów naśladowania. Zupełnie to samo widzimy na monetach Władysławowskich Woli Skromowskiej i Głogowa. Na jednych i drugich ten sam plan rysunkowy walki rycerza ze lwem, albo popiersia książęcego i biskupiego, i te same między niemi różnice jakie między odmianami namienionego typu Mieszkowego zachodzą; inna grubość blaszki, inny sposób bicia, inne nareszcie wykonanie prawie tego samego rysunkowego planu. Zresztą i co do nich ta sama również zachodzi okoliczność, że się w żadnem wykopalisku jedne z drugiemi razem nie znalazły. Zamieściwszy w poprzedniej pracy mojej w mowie będący typ domysłowo pod Mieszkiem 2-im rzeczywiście jedynie do przeniesienia jego odmiany a pod panowanie Mieszka 1-go mam dostateczne powody.
Co do monetki z napisem Princes Polonie. Jakie miejsce jest dla niej właściwe trudno się także stanowczo oświadczyć. Znalazła się bowiem niemal wszędzie gdzie tylko był jaki Polski pieniądz. Z naszych wykopalisk widzieliśmy ją w Rzewińskiem, Łęczyckiem, Poznańskiem, Płockiem, Sojkowickiem, Majkowskiem i Ciechanowskiem, a widzieliśmy w towarzystwie odmiany a drugiego Mieszkowego typu jak i rozmaitych Bolesławów, a mam jeszcze powody do mniemania że i w towarzystwie Mieszków odmiany b niejednokrotnie się znajdowała. Jej waga małą tu może być skazówką, jest bowiem bardzo niejednostajną, i kiedy okazy zupełne i napis wyraźny na sobie noszące do 29 gran ciężkie, najcięższe nawet solidy Mieszkowe przeważają, inne z barbarzyńskim napisem wagi wielu Bolesławówskich nie dochodzą. Ptak ukoronowany na ich głównej stronie zbliża je do niektórych Czeskich monet z imieniem Bolesława, które tamtejsi numizmatycy mają za pieniądz naszego Chrobrego, wybity w razie przemijających jego rządów w Pradze. Pod jego zatem panowaniem i ja kładę ten zagadkowy pieniądz a nastręczające się uwagi co do okoliczności jakie do wybicia onego dać mogły powód, przytoczę w swojem miejscu, przy chronologicznem opisaniu znanych Piastowskich typów.
Tyle co do monet niewątpliwie Polskich tej gruppy; pozostaje mi jeszcze zwrócić uwagę numizmatycznych badaczy na niektóre inne typy zarówno zagadkowe dla Niemców, jak i dla nas powodem zagadki być mogące. Chcę mówić o dwóch typach zamieszczanych w opisach Niemieckich wykopalisk pod nazwą „Unbestimte Deutsche Munzen.”
Pierwszy z nich w otokowym napisie nosi stałe imię HIADMERVS albo w całości albo z opuszczeniem dwóch ostatnich liter HIADMER. W pośrodku krzyż a między jego ramionami 4 kulki. Na stronie odwrotnej splot trójlistny a w otoku wspak NVOTAIOS albo NVOTEANI w całości, niekiedy z przełożeniem następstwa liter.
Drugi typ przedstawia w polu monety krzyż z kotwicowatem u dołu zakończeniem; w napisie otokowym ODDVMEFIT albo ODDVMEECIT, z drugiej zaś strony w perłowym obwodzie krzyż zwyczajny z napisem w otoku CMANADRAK albo ATNOHMNEN.
Ponieważ oba powyższe typy zwykle w wykopaliskach razem się znajdują widać ztąd że albo są spółczesne, albo też jeden po drugim bezpośrednio wybity został. U nas w jednem dopiero wykopalisku Płońskiem zostały dostrzeżone, ale na Pomorzu są one dosyć zwyczajne. Znalazły się np. w wykopalisku pod Schwan w Meklemburskiem, a pod Farve we wschodnim Holsztynie nieledwie główną część bo ³/₇ całego skarbu stanowiły. Jakoż wykopalisko to na 1556 monet Europejskich liczyło 225 sztuk Hiadmerów, a drugich 442, obok przeszło 250 sztuk obu Bernardów duków Saskich; zkąd widać że złożone było przeważnie z monet niższej Saxonii przed rokiem 1040 wybijanych, gdyż data ukrycia onego w ziemię wkrótce po tym roku wypada.
Nasze pieniążki a mianowicie też Hiadmery, fabryką swoją zbliżają się najwięcej do monet Wigmana hr. Hamelandu jednego z Saskich Komesów, znanego i w naszej historyi z powodu walki z Mieszkiem I toczonej. Zdaje się zatem, że ojczyzny dla nich gdzieś między ówczesną Saxonija a morzem Baltyckiem szukać należy. Zamieszkiwały w ów czas tamte strony, owszem całe pobrzeże morza różne pokolenia Słowiańskie, po większej części w stanie bałwochwalstwa żyjące, i pod zwierzchnictwem wielu udzielnych Królików zostające. Znaczną część tych pokoleń Bolesław Chrobry orężem pod swoje panowanie podciągnął, a przynajmniej ich Królików hołdownikami swymi uczynił. Ale z drugiej strony Cesarze Niemieccy pod pozorem rozpowszechnienia Chrześcijaństwa roszcząc sobie prawo do wszystkich krajów w bałwochwalstwie żyjących, rozciągali choć imiennie władzę swoją nad niepodbitemi jeszcze w tamtej stronie Słowiańskiemi plemionami, ustanawiając zawczasu swoich starostów którzyby nad niemi zwierzchnictwo w imieniu Cesarza wykonywali. Takich pełnomocników Cesarskich zwano Margrabiami. Nie byli oni w tym charakterze ani udzielnymi ani dziedzicznymi; był to rodzaj Generałów którzy mieli obowiązek korzystać z każdej sposobności, aby plemiona bądź niezawisłe, bądź innym Słowiańskim panom podległe, pod panowanie Cesarskie podciągnąć. W tej stronie Cesarstwa było takich Margrabiów dwóch, to jest północny i wschodni, z których ostatni głównie Pomorze miał na oku.
Jakkolwiek Bolesław Chrobry zhołdowawszy dla siebie tamtą część kraju nie dopuścił nigdy tego rodzaju Margrabiów do rzeczywistej władzy, przybierali ją jednak choć imiennie, a po śmierci Chrobrego korzystając z małej skwapliwości do wojny syna jego Mieszka, nie zaniedbali praw niby Cesarskich zbrojno na rzecz swoją dochodzić.
Jeden z takich margrabiów wschodnich Geron 2-gi zginął w bitwie przeciw Bolesławowi w r. 1015 broniąc praw Cesarskich do Pomorza. Syn jego Ditmar (Thiedemarus) objął po nim margrabstwo, które sprawował do r. 1029 po czem przeszło na wnuka imieniem Udona czyli Ottona. Szczegółową o tych Margrabiach wzmiankę obejmuje Anna lista Saxo pod r. 1029 przy czem zamieszcza całą prawie genealogiją tego domu.
Mamy więc tutaj obok siebie imiona Ditmara (Thiedemarus Hiadmerus) i Ottona (Udo O du) które z małą przemianą liter przedziwnie naszym monetkom odpowiadają. Jakoż i epoka ich jest ta sama, i miejsce wybicia nie inne być może jak pogranicze Saxonii i Pomorza. O pierwszej przekonywają wykopaliska, o drugiem fabryka jak się rzekło bardzo do monet hrabi Wigmana zbliżona.
Z wielkiem zatem podobieństwem do prawdy można wymienione wyżej zagadkowe pieniążki poczytać za monetę dwóch wschodnich Margrabiów Ditmara i Udona, a przyjąwszy to przypuszczenie, łatwo zrozumieć i usprawiedliwić tak wielką ich ilość jaką wykopalisko z pod Farve dostarczyło. W rzeczy samej różnią się te monety pomysłem rysunkowym od wszystkich monet Niemieckich, i przedstawiają coś wyłącznego, coś jakby prowincyonalnego, a co ma styczność z monetami Polską numizmatykę bliżej obchodzącemi.
Co do napisów na stronie odwrotnej te rzeczywiście sensu zrozumiałego nie dają, lubo są bardzo wyraźne. Wszakże w literach CMANADRAK możnaby dopatrywać imienia Andraga jednego z ówczesnych Królików Słowiańskich nad brzegami Bałtyckiego morza. Między tymi Królikami był także w tym samym czasie i Udo, tego ostatniego jednak nie śmiałbym poczytać za twórcę monety z krzyżem, bo wątpię aby on znaków Chrześcijańskich chciał na swym pieniądzu używać. W każdym zatem razie owe zagadkowe solidy mają ścisły związek z historyą ówczesnego Pomorza.
TRZECIA GRUPPA. Trzecią gruppę stanowią wykopaliska z pod Zaniemyśla, Grójca, Chruszczyny, Skrwilna i jedno niewiadomego pochodzenia nabyte przez P. Beyera od żydka złotnika w Warszawie w rozmaitość typów ze wszystkich najbogatsze.
W tej gruppie występuje wyłącznie osobliwsza miseczkowata moneta po największej części beznapisowa, albo mająca na sobie zagadkowo układane napisy. Typy między temi pieniążkami dosyć liczne ale nie wszystkie zarówno w ilość okazów bogate. Najpospolitsze mają po jednej stronie krzyż w rozmaitym przedstawiony kształcie, albo pastorał z berłem skrzyżowany. Pastorały pojedyncze, chorągwie, albo inne znaki w polu monety na wyjątkowych jedynie typach się ukazują. Z drugiej strony na wszystkich bez wyjątku grubo wyrobiony krzyż kawalerski.
Że wszystkie te pieniążki są wyrobem drugiej ćwierci XI-go wieku to się okazuje oczywiście z monet pewnych razem z niemi znajdowanych i na to też pomiędzy numizmatykami powszechna jest zgoda. Jakoż w wykopaliskach: Obrzyckiem (997) pod Gośliną (około 1013), Rzewińskiem (1014—1020), Łęczyckiem (1016— 1030) oraz Poznańskiem przez Dannenberga opisanem, o którem w przypisie do objaśnienia wykopaliska Rzewińskiego wspomniałem, słowem w wykopaliskach których data ukrycia w ziemię rok 1025 wyprzedza, wcale tego rodzaju monet nie było. Znajdowały się zaś razem z monetami poprzedniej gruppy w wykopaliskach Trzebuńskiem (około 1040) Kłeckiem (1055—1062) oraz w dwóch Pomorskich również przez Dannenberga rozbieranych, a Kłeckiemu spółczesnych, albo nawet od niego późniejszych. Z drugiej strony te same miseczkowate monety dawały się widzieć obficie obok pieniążków niewątpliwie z całej drugiej połowy XI0 wieku pochodzących, jak w Woli Skromowskiej i Urbanicach.
Znaczenie przecież tych osobliwych i tak obficie znajdowanych monet dotąd stanowczo nie zostało odgadnione. Co do miejsca nawet ich wybicia domysły tylko panują. Wprawdzie już od początku bieżącego stulecia zwrócił na nie uwagę uczonych ojciec średniowiekowej numizmatycznej krytyki Mader, i oznaczył je nazwą pieniędzy Wendyjskich, ale od tego czasu wiadomości co do nich nie postąpiły, chociaż przybyło wiele typów nieznanych Maderowi, oraz wykopalisk w których się obok innych monet pewnych znalazły. Większa część numizmatyków dotąd jeszcze zalicza one do niepewnych Niemieckich, niektórym typom Saxonija za miejsce bicia wskazując, a wszelkie przeciwne temu przypuszczeniu teoryc za proste marzenia poczytują. Takie jednak wyroki bez przytoczenia motiwów ferowane ani obowiązują, ani przekonywają.
Co do mnie; już w dziełku poprzedniem o Pieniądzach Piastowskich rzuciłem domysł że znaczna część tego rodzaju monet u nas wybijaną być musiała. Wskazałem na niektórych znajdujący się napis RIXA który odpowiada zupełnie imieniu Królowej Ryxy jakiś czas rządy kraju w tej epoce sprawującej. Zgorszył się z tego między innymi Petersburgski recenzent mojej pracy, przytoczył że to są dobrze znane Brandeburskie fenigi, ale że nie wskazał źródeł z którychby się o tem można było przekonać, ja w dawniejszej niewiadomości pozostałem, i znów bez przewodnika własnemi spostrzeżeniami kierować się muszę.
Przedewszystkiem zauważyć tu potrzeba tę okoliczność: że pomijając rysunek który bywa niekiedy z typów Niemieckich naśladowanym, samo techniczne wykonanie tak zwanych Wendyjskich monet, gruppę o której mówię stanowiących, ma coś tak odrębnego że w całej Niemieckiej numizmatyce nic podobnego nie dopatrzy.
Przeciwnie taką samą miseczkowatość znajdujemy na monetach Polskich bitych niewątpliwie w Krakowie i Wrocławia i niewątpliw drugiej połowie XI-go wieku; a to jedno już wskazuje, że głównej ojczyzny tak zwanych Wendyjskich pieniążków raczej w Polsce, niż w Niemczech szukać należy. Więcej jeszcze: na jednym z denarów niewątpliwie tej gruppy tak samo wywinięte brzegi i w wieku XI u nas dobrze znajome. Jak wielka szkoda że nie znamy wykopaliska w którem się znalazło ta nader ciekawa monetka i że nie wiemy jakie inne pieniążki prócz Wendyjskich onej towarzyszyły.
Lecz i w pomysłach rysunkowych pieniążki te nierównie więcej są zbliżone do Polskich monet, niż do Niemieckich. Na dwóch bowiem najpospolitszych typach widzimy albo krzyż patryarchalny obcy zupełnie numizmatyce Niemieckiej, albo prosty tęporamienny który się także nader rzadko na Niemieckich monetach przytrafia. Obie zaś te formy krzyżów oddawna były używane w mennicach Polskich. Pomijając już dawniejsze typy, widzimy pierwszą na solidach Bolesława Chrobrego z napisem Słowiańskim, drugą na pieniądzach Mieszka i tego samego Bolesława z napisem REX BOLESLAVS. A przecież są to typy których Polskie pochodzenie żadnej wątpliwości podlegać nie może.
Obok tego jest jeszcze jedna okoliczność wyróżniająca tak zwane monety Wendyjskie od Niemieckich, a z monetami Polskiemi im spólna, to jest zamieszczanie wśród otokowego napisu pewnych mennicznych znaków. Jakoż widzimy w tem miejscu na niektórych typach coś podobnego do chorągwi, na innych pastorał, na innych znowu szalę złotniczą; tak jak na monetach Polskich pierwszej połowy XII stulecia. Widzimy rozliczne podobne znaki cały napis częstokroć zastępujące. Jeśli zaś berło z pastorałem skrzyżowane nie daje się widzieć na Polskich niewątpliwych monetach, równie i na Niemieckich go nie masz.
Z drugiej strony i tego spuścić nie można z uwagi, że się tak zwane Wendyjskie fenigi znajdują na ziemi Polskiej w różnych i to odległych od siebie miejscowościach; jako to: pod Zaniemyślem w Wielkiej Polsce, Chruszczyną w Małopolsce, Grójcem w Mazowszu, Skrwilnem w ziemi Dobrzyńskiej; że się znajdują często same, bez żadnych innych monet jak właśnie w wykopaliskach dopiero wymienionych, często także zmieszane w równych prawie ilościach z monetami niewątpliwie Polskiego pochodzenia, tam gdzie się zaledwie pojedynczo obcy pojawił pieniądz, i gdzie również Niemieckich monet wcale nie było; jak w Woli Skromowskiej, Goryczanach i Urbanicach. Oczywisty ztąd płynie dowód, że one we wszystkich tych miejscach musiały stanowić ówczesną obiegową monetę, i że jeśli nie wszystkie, to przynajmniej najznaczniejsza ich część bitą była u nas, tak dobrze jak późniejsze Bolesławowskie i Władysławowskie podobnie miseczkowate denary.
Że się tego rodzaju monety znajdują często i obficie na Pomorzu to zdaniem mojem powyższego dowodu nie osłabia, a to z dwóch przyczyn: raz dla tego że (o ile znam opisy tamecznych wykopalisk ową tak zwaną Wendyjską monetę w sobie zawierających) nie była ona nigdzie samą, ale zawsze z monetami Niemieckiemi i innemi zachodnio-Europejskiemi zmieszaną, mogła zatem być tak samo tam naleciała jak Czeskie i Anglosaxofiskie solidy; powtóre (co nierównie ważniejsza) dla tego: że w opisanych wykopaliskach nie znajduję wcale dwóch właśnie u nas najpospolitszych typów, i to takich z których jeden przedstawia imię Ryxy a drugi berło z pastorałem skrzyżowane.
Zdania mego zatem co do owych miseczkowatych z krzyżami pieniążków w poprzedniem dziełku o monetach Piastowskich objawionego dotąd odmienić nie mogę. Owszem dotąd najmocniej jestem przekonany, że jeśli nie wszystkie, to trzy z nich przynajmniej są monetą krajową, i w granicach ówczesnej Polski bitą. Przy opisie szczegółowym typów Piastowskich (jeśli mi go Pan Bóg ogłosić pozwoli) raz jeszcze do tego przedmiotu powrócę, i dowody ku poparciu poglądu mego przytoczę. Tutaj tylko dodam że w każdym przypadku gdyby nawet po za granicą Polski wybicie ich miało miejsce, to i w takim razie z szeregu monet naszych wyłączane być nie mogą, skoro najoczywiściej się okazuje, że w pewnej epoce, i to przez długi czasu przeciąg one jedne całą obiegową monetę u nas stanowiły.
CZWARTA GRUPPA. Czwartą gruppę tworzy 5 następujących wykopalisk: 1) w Goryczanach, 2) w Chromieńcach, 3) w Dobiesławicach, 4) w Woli Skromowskiej i 5) w Urbanicach. Monety tej gruppy zrazu jeszcze miseczkowate, później widocznie cienieją; zawsze jednak brzeg cokolwiek wywyższony zachowując. W każdem z wymienionych wykopalisk obecność Wendyjskich pieniążków nie przypadkowa. W Woli Skromowskiej i w Goryczanach stanowiły one prawie połowę wykopanego skarbu, a w Urbanicach gdzie się już część monet następnej gruppy znalazła, także się jeszcze choć w małej liczbie pojawiły.
Z tych wszystkich wykopalisk to co w Woli Skromowskiej zostało wyorane, jako najobszerniejszą przestrzeń czasu w sobie mieszczące, najwięcej dla nauki przynosi światła. Obok tak zwanych Wendyjskich miseczek mocno już długim obiegiem zniszczonych, widzieliśmy w niem denary Bolesławowskie dwojakiej fabryki obok denarów Władysławowskich w tym samym wypadku będących. Że więc między niemi jest Bolesław Siniały i Władysław Herman to już jest niezawodnym dla numizmatyki pewnikiem, i dziś nikt nie zaprzecza że typ 33 (P. P.) pierwszemu, a typ 35 (P. P.) drugiemu przypisany być winien. Ale co do innych typów temi samemi imionami oznaczonych nie było powszechnej zgody. W poprzedniej pracy mojej o pieniądzach Piastowskich przyznałem Bolesławowskie Krzywoustemu, a Władysławowskie synowi jego Władysławowi 2-mu. W tem mniemaniu mocniej mnie jeszcze utwierdziło wykopalisko Urbanickie, w którem te same denary Władysławowskie które widzieliśmy w Woli-Skromowskiej w towarzystwie monet niewątpliwie od nich wcześniejszych, tu pokazały się razem z monetami późniejszego Bolesława i to takiego, któremu w Golicach niewątpliwe monety Bolesława Kędzierzawego towarzyszyły. Pomimo jednak takiego stwierdzenia, powyższa klassyfikacya Bolesławów i Władysławów Skromowskich poprawniejszym stemplem wybitych mogłaby być zachwianą, a nawet całkiem obaloną, gdyby się z czasem okazać miało że z pomiędzy kilku typów Bolesławowskich razem w Golicach znalezionych jedne do Krzywoustego, a drugie do Kędzierzawego należą. Większa bowiem lub mniejsza rylca stemplowego dokładność tak dobrze może być wypływem różnicy w miejscu bicia monety, jak i epoki w której wyszła z pod myncarskiego młota, a odkrycie nowego jakiego skarbu w którym by się Golickie Bolesławy znalazły obok Władysławów Głogowskich wskazałoby nową do porządkowania pieniążków tej epoki podstawę, może nawet lepiej rozwiązującą wiele numizmatycznych trudności, w których rozbiciu dziś przypuszczeniami jedynie posługiwać się można.
PIĄTA GRUPPA. Gruppę tę stanowią monety cienkie z brzegiem równym żadnego wywyższenia nie mającym. Właściwie należały by tu 3 wykopaliska lecz że się najwcześniejsze z nich Golickie z dwoma następnemi żadnym typem nie łączy, przeto dziś jeszcze od siebie rozdzielane być muszą. Dziś zatem w 5-ej gruppie może być postawione samo tylko wykopalisko Golickie jako samo jedno łączące się z poprzednią gruppą przez 3 typy z których jeden w Skromowskiej Woli a wszystkie 3 w Urbanicach obficie się znajdowały.
Golickie wykopalisko dostarczyło typów z samem tylko Bolesławowskiem imieniem; z których jeden nosząc na sobie wyobrażenie władzy podzielonej między kilku książąt, do żadnego wcześniejszego Bolesława jak do Kędzierzawego (1148—1173) należeć nie może, i za taki też przez wszystkich numizmatyków od dawna jest uważany. Dwa inne cięższe co do wagi i w rysunku odmienne, w technicznem tylko wykonaniu do poprzedniego zbliżone, uchodziły długo za monetę Krzywoustego, lecz że się spoinie z tamtemi znalazły, i że ich żaden typ Władysławowski nic przedziela, w dzisiajszym stanie nauki trzeba je koniecznie pod Kędzierzawym położyć.
Nie przeczę ja że ich forma zbyt poważna aby się zgodziła z wypadkami pod panowaniem Kędzierzawego zaszłemi i że nierównie bardziej panowaniu Krzywoustego przystoi, jak to utrzymywał ciągle jeden z doświadczonych numizmatyków dziś już nieżyjący Ignacy Zagórski, ale mniemam że dla średniowiekowej numizmatyki tego rodzaju instynktowe że tak powiem domysły nie są wystarczające, i że tam tylko badacz niemi powodować się może gdzie mu pozwalają na to inne pewniejsze a z samych wykopalisk czerpane skazówki. Znamy wprawdzie cienkie denary Władysławowskie wybornie w tem miejscu przypadające któreby teoryą niegdy Ignacego Zagórskiego w zupełności usprawiedliwiły, ale cóż! kiedy w dwóch wykopaliskach w których się obficie znalazły nie towarzyszył im żaden pieniądz Bolesławowski z liczby tych jakie wykopano w Golicach. Bezpieczniej zatem jak to już wyżej mówiłem wszystkie Bolesławy Golickie zostawić pod Kędzierzawym, niż rozdzielać je od siebie dziewięcioletnią przestrzenią czasu, żadnego przedstawiciela w tem wykopalisku nie mającą. Przy takiem tedy położeniu rzeczy stanowczy pewnik numizmatyczny z piątej gruppy wykopalisk wyprowadzonym być nie może.
Monety pochodzące z opisanych poprzednio wykopalisk, chociaż je na 5 grupp osobnych podzielić można, tworzą przecież jeden ciąg nieprzerwany, który się rozpoczyna niezgrabnem naśladowaniem solidów Karola Wielkiego, a kończy na cienkich denarach Bolesławowskich, widocznie do Bolesława Kędzierzawego należących, obejmuje zatem mniej więcej czterowiekową przestrzeń czasu. Zestawiając obok siebie wykopaliska, które tych monet dostarczyły można ułożyć pewien obraz wzajemną ich łączność i powinowactwo naocznie wykazujący, który też czytelnikowi w czterech w tem miejscu dołączonych tablicach przedstawić mam sobie za obowiązek.
Wybrałem do nich jedynie główniejsze i dokładniej poznane wykopaliska, mniej się troszcząc o inne, jeśli zwłaszcza pochodziły z epoki mającej zkąd inąd dostateczne przedstawienie. Znajdzie na niej czytelnik jedynie figury monet, do naszej numizmatyki należących, o zagranicznych zaś typach jakie im towarzyszyły podałem już wiadomość w uwagach przy opisie każdego wykopaliska zamieszczonych.
SZÓSTA GRUPPA. Bardzo zbliżoną do poprzedniej postacią zewnętrzną znalezionych monet, ale żadnym jak się rzekło typem z nią nie złączoną gruppę tworzą wykopaliska z pod Głogowa i Praszki. W obudwóch znalazły się właśnie takie Władysławowskie pieniążki któreby między Bolesławami Golickiemi wybornie środkować mogły. Na nieszczęście nie było przy nich żadnego z typów Golickich, lub te ostatnie wyprzedzających, a jeden z Bolesławowskich który się między Głogowskiemi pojawił, miał piętno mennicy Wrocławskiej która po roku 1169 należała do Bolesława książęcia Szlązkiego. Do jakiej zatem epoki owe Władysławy odniesione być powinny, tego dziś jeszcze z pewnością wyrzec nie można. Położyłem je wprawdzie obok monet Władysława 2-go, przypuszczając że być mogą wyrobem wyłącznie mennic Wielkopolskich, ale uczyniłem to jedynie na podstawie powinowactwa typów, które samo nie wystarcza do kierowania się po bezdrożach numizmatyki średniowiekowej. I ta zatem gruppa żadnego pewnika dla nauki jeszcze nie przedstawia.
Wszystkie pieniążki jakich dostarczyły wykopaliska w sześciu poprzednich gruppach zebrane to miały spólnego, że były dwustronne, a przynajmniej dwoma stemplami jednocześnie wybijane. Właściwie jednostronnych brakteatów kilka tylko sztuk pod Głogowem i Praszką się pokazało. Wykopalisk przeważnie brakteatowych mamy także kilka, a te możnaby zamknąć w jednej gruppie gdyby dostateczne z sobą miały połączenie. W braku tego należy je zostawić tak jak się same z sobą gruppują.
SIÓDMA GRUPPA. Do tej gruppy w liczbę i rozmaitość typów najbogatszej należą 4 wykopaliska: Bekerowskie, Kluczborskie, Wienieckie i Głębokieńskie, z których dwa ostatnie zaraz po wydobyciu z ziemi dla naukowych badań przystępne, mogły być dokładnie poznanemi, choć wielu typom z nich pochodzącym epoki z pewnością oznaczyć nie można. Kluczborskie u niegdy Praetoriusa przez lat kilka w tajemnicy przechowywane, i po jego śmierci dopiero na jaw wyszłe nie wiadomo w jakiej mu się części dostało; lecz gdy przez czas niezbyt długi pozostawało wtem więziennem zachwyceniu, i gdy przytem Praetorius to jedno tylko wykopalisko posiadał, można więc coś dosyć pewnego budować na spostrzeżeniach jakich Kluczborskie pieniążki dostarczają. Co do Bekerowskich tu już ostrożniej postępować wypada. Wprawdzie Becker sam lubownik i badacz numizmatyczny nabywane przez siebie wykopaliska trzymał (jak mię zapewniano) w osobnych paczkach, a w jednej z takich znajdowały się wszystkie przez P. von Posern Klett w Lipsku posiadane, i przezemnie w dziełku o Pieniądzach Piastowskich opisane monetki, ale że o pochodzących z tego źródła typach Becker nic w pismach swoich nie namienił, gdy sposobność ich widzenia u P. von Posern Klett miałem dopiero w roku 1847, to jest blisko w lat 40 po ich wydobyciu z ziemi, niepodobna bez obejrzenia się na inne strony pewnych wniosków z nich wyprowadzać.
Dla tego chociaż między Bekerowskiemi pieniążkami które mi P. von Posern-Klett pokazywał były dwa typy takie jakie się później pod Głogowem w towarzystwie samych dwustronnych monet pojawiły, nie śmiałbym na tej okoliczności budować wniosku że się te dwa wykopaliska z sobą przez powyższe dwa typy łączą. Zbyt ważna byłaby to dla nauki pewność, aby ją można było przedstawić za taką bez dokładniejszego rzeczy zbadania, chociaż wyznać potrzeba, że jest więcej jeszcze wskazówek równie jak zapewnienie P. v. Posern-Klett za nią przemawiających.
W każdym razie wykopaliska tej gruppy są wielce szacownym dla numizmatyki nabytkiem. Na licznych bowiem prawie wyłącznie brakteatowych monetach dostarczyły imion Mieszka, Bolesława, Leszka, Ottona, Henryka a prawdopodobnie i Kaźmirza. Takiej rozmaitości imion w żadnem z poprzednich wykopalisk nie było. Epokę ich także ścisłe oznaczyć można; obecność bowiem monet Arcybiskupów Magdeburskich oraz Margrabi Brandeburskiego Ottona które się razem z Wienieckiemi brakteatami znalazły, epokę tę na koniec wieku XII-go i na początek XIII-go z wszelką pewnością wskazują.
W tej zatem gruppie mieszczą się niewątpliwie monety Mieszka III-go i syna jego Ottona. Z równą nieledwie pewnością parę brakteatów hebrajskich z imieniem Leszka przypisać można Leszkowi białemu książęciu Krakowskiemu. Co do Henryka tu już większa zachodzi wątpliwość. Równocześnie bowiem z Wienieckiemi pieniążkami dwóch po sobie było Henryków na Szlązku, a oba oprócz Szlązka mieli choć czasowe panowanie nad takiemi częściami Polski, które mennice u siebie posiadały. Kaźmirz jeśli się potwierdzi jego obecność w wykopalisku Głębokieńskiem, dostrzeżona, nie inny być może jak Sprawiedliwy Krakowski. Ale Bolesławy niemal wszystkie są zagadkowe, bo się z nich jeden tylko między Bekerowskiemi brakteatami znaleziony później w Pełczyskach powtórzył. Ta zatem gruppa ze wszystkich najliczniejsza najwięcej wątpliwości do rozstrzygnienia przedstawia.
ÓSMA GRUPPA. Tę gruppę tworzy samo tylko wykopalisko z pod Środy Wienieckiemu ściśle spółczesne, bo temi samemi zagranicznemi typami co do swej epoki zaświadczone, ale innego zupełnie rodzaju brakteatów dostarczające. Tamte były drobnego, dokładnego a nawet dosyć poprawnego na swój wiek stempla; w znacznej części z napisami bardzo wyrażnemi i z kształtnych złożonemi liter. Te prawie wszystkie nieme jeśli mają niekiedy napis, to ten odgadywać dopiero potrzeba z liter potwornego nieraz kształtu. Oczywiście pieniążki te z innych stron pochodzić muszą niż Wienieckie, a że się znalazły w Szlązku w towarzystwie monet z zachodo-północy przybyłych, widać że ich ojczyzną Szlązk, choćby się to nawet z innych nie uwydatniało skazówek. Same z siebie niczego one nie nauczają, i dla naszej numizmatyki nieledwie są obojętne. Zdaje się że i wykopalisko w Wojsławicach do tej samej gruppy należy.
DZIEWIĄTA GRUPPA. Ostatnią nareszczie gruppę naszych brakteatowych monet stanowi wielkie wykopalisko Pełczyskie składające się z wyraźnych pieniędzy Władysława i Bolesława, oraz więcej już zagadkowych Leszka. Wyraźnych Leszków i Przemysławów nic liczę, gdyż ich wiarogodność jest pod zarzutem. Dosyć prawdopodobnie mieszczą się w tein wykopalisku Władysław Laskonogi, Leszek Biały i Bolesław Wstydliwy. Ponieważ jednak na typach niewątpliwych imię Leszka jest przekręcone i jakby szczątkowe, a Władysławów i Bolesławów było spółczesnie po kilku w podzielonej w ów czas Polsce, nie można zatem wiedzieć z pewnością, czy powyższa klassyfikacya monet Pełczyskich ma za sobą istotną prawdę.
Jest jeszcze jedna gruppa monet z epoki Piastowskiej z żadną z poprzednich nie połączona. Dostarczyły jej wykopaliska w Mąkolinie, Zaniemyślu, Kikole, pod Izbicą i w Wieleniu. O pierwszych czterech już w poprzedniem dziełku mojem we właściwem miejscu wspomniałem. Pieniążki z tych wykopalisk pochodzące są wszystkie nieme, co do rodzaju fabryki najdawniejszym Krzyżackim podobne chociaż z odmiennemi zupełnie od Krzyżackich godłami, a niekiedy z literami początkowym literom imienia niektórych Mazowieckich książąt odpowiedniemi. Opierając się na dokumentach wedle których książęta dzielnicy Mazowieckiej i Kujawskiej bili niewątpliwie swój pieniądz, oraz na tem że tak wyjątkowa moneta kilkakrotnie się u nas w wielkiej znalazła ilości, i sama jedna całe wykopaliska tworzyła, miejsce bicia kilku tego rodzaju typów odniosłem do Mazowsza i Kujaw, których książęta w blizkie a niekiedy serdeczne z Krzyżakami wchodzili stosunki. Powstał o to na mnie Petersburgski recenzent pracy mojej P. Bernard Koene, a zdanie jego w tym względzie potwierdził Lelewel. Niegdy Ignacy Zagórski w swojej recenzyi wcale się co do tego punktu nie oświadczył, i mniemam że zdania powyższych badaczy nie podzielał, sam bowiem widziałem że Mąkoliński pieniążek z literą B był w jego zbiorze pod Bolesławem Mazowieckim położony. Czy zdanie Koenego i Lelewela na powadze zdania Vossberga oparte ma za sobą prawdę bez względną, to jest czy się do wszystkich tego rodzaju typów odnosić może, to dziś jeszcze musi pozostać pod kwestyą. Przybyło nam wprawdzie po r. 1847 jedno znakomite podobnych monet wykopalisko w Wieleniu, ale i to jeszcze nie wystarcza do stanowczego rozbicia zachodzącej co do ich pochodzenia wątpliwości. Podało mi tylko sposobność rozebrać bliżej opinije Vossberga i moje co do nich uwagi czytelnikowi przedstawić.