Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Obraz urządzeń mennicznych w pierwszych pięciu wiekach Polski Piastowskiej


Na podstawie opisanych wyżej wykopalisk skreślony.

Rozebrany wyżej szereg wykopalisk Piastowskiej monety nie jest wprawdzie zupełnym; widział już czytelnik czego mu nie dostaje, aby mógł rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości zachodzące w średniowiekowej numizmatyce naszej. Z tem wszystkićm dostarcza on już teraz nie przerwanego ciągu mennicznych pomników które na tej ziemi były w obiegu od czasów najdawniejszych aż do połowy przynajmniej XII-go stulecia; a tem samem przedstawia może nie dosyć jeszcze wybitny, ale główne przynajmniej zarysy uchwycić dający obraz pierwotnych mennicznych urządzeń w Polsce. Obraz ten starać się będę w tem miejscu czytelnikowi ukazać; w czem abym był zrozumialszym, zastanowić muszę choć pobieżnie jego uwagę nad tem jak podobne urządzenia stały w całej zachodniej części Europy, skąd światło wiary prawdziwej, a z niemi pojęcie cywilizacyi spółecznej do tej krainy zawitały.

W czasach świetnej potęgi Rzymu srebro było metalem przeważnie używanym w mennicach tamecznych imperatorów. Bite z niego tak zwane denary rozchodziły się wszędzie gdzie tylko stanął Rzymski żołnierz, a i po zatym szlakiem chętne znajdowały przyjęcie, dopóki je czysty kruszec zalecał. Już w początku 2-go wieku kiedy po zawojowania Dacyi i Pannonii przez Trajana Rzymskie legijony zbliżyły się do krajów Słowiańskiem plemieniem osiadłych, Cesarskie denary poczęły się obficie i w okolicach Nadwiślańskich pojawiać. Mamy tego liczne dowody nietylko w pieniążkach tu i owdzie pojedynczo znajdowanych, ale i w całych mniej więcej bogatych wykopaliskach, denarów Trajana, obu Antoninów i Kommoda (117—192) obficie dostarczających. Wkrótce atoli po Kommodzie i aż do Galliena (✝ 267) zniżała się córa, bardziej stopa srebra w Rzymskiej monecie, a jednocześnie zmniejszył się i jej napływ na ziemię tutajsza, i już z tej epoki złote jedynie sztuki Trajana Decynsza i jego rodziny niekiedy się u nas wykopują.

Wreszcie za czasów Aureliana (r. 270) srebro wyszło zupełnie z używania w Rzymskich mennicach. Monetę wybijano wyłącznie ze złota lub miedzi, miedziane tylko pieniądze zapewne dla zabezpieczenia od szkodliwego wpływu powietrza cynową niekiedy pokrywano blaszką. Dyoklecyan (r. 290) wznowił wprawdzie użycie srebra w mennicy, ale było ono więcej nierównie ograniczone niż w pierwszych dwóch wiekach Cesarstwa, a pod następcami Dyoklecyana (z małym wyjątkiem) coraz się więcej ograniczonem stawało. Srebrny pieniądz był i drobniejszym, i coraz rzadszym, tak dalece: że po rozdziale Państwa Rzymskiego na dwa Cesarstwa, monety ostatnich zachodnich Cesarzów mamy tylko wybijane ze złota.

Naśladowały ten system ludy zamieszkałe w krajach zachodnich przedtem od Rzymu zależnych jako to: Frankowie w Gallii, a Wissygotowie na półwyspie Iberyjskim. Z ich mennic prawie wyłącznie złoty wychodził pieniądz, i przez trzy wieki z górą zachód Europy innej monety nie widział, a tylko na wschodzie mała ilość srebra od czasu do czasu się pojawiała. Było to zapewne skutkiem znacznego podrożenia tego kruszcu, i zmniejszenia się różnicy poprzednio między jego wartością, a wartością złota zachodzącej.

Dopiero od połowy 8-go wieku srebro weszło na nowo do mennicznego użytku. Wprowadzili go pierwsi Karolowingowie we Francyi Pepin i syn jego Karol Wielki, którego to ostatniego nazwać można założycielem nowego mennicznego systemu w zachodniej Europie.

Jakoż Karol wznowiwszy wybijanie choć pod odmienną formą dawnych Rzymskich denarów, wagę ich ściśle oznaczył, a obieg tej nowej monety obwarował karami postanowionemi na tych, którzyby one wzbraniali się przyjmować. Oprócz Francyi był on jeszcze panem całych Niemiec, od morza do Elby, i znacznej części Włoch. Na całym tym obszarze pod nim i jego następcami w 90 przeszło mennicach bito srebrną monetę, zrazu bezwątpienia niechętnie widzianą, która jednak przy energicznych środkach przymusowych jakiemi zabezpieczono jej obieg, wkrótce dawny złoty pieniądz zastąpiła zupełnie.

Karol porównawszy stopę dawnego złotego Solda z nowemi denarami a tem samem zniżywszy takową na 25¹²/₂₀ granów czystego srebra, ustanowił nową pieniężną rachubę na Liwry zawierające w sobie solidów 20, i od tego czasu wznowioną monetę Rzymską denarów soldami po łacinie solidi zwać poczęto.

System bicia podobnej solidowej monety wkrótce się upowszechnił w krajach Chrześcijańskich zachodu. Wprowadzili go u siebie Monarchowie Anglosaxońscy z pewną tylko co do rysunku odmianą; z tamtąd przeszedł wraz z religiją Chrześcijańską do Danii a następnie do Szwecyi.

Znamy wiele ordynacyi mennicznych z czasów Karola Wielkiego, i jego następców. Z nich się okazuje że nowo zaprowadzona moneta miała w pewnym względzie przymusowy obieg; co wskazuje że jej wartość obiegowa musiała być wyższą od wartości wewnętrznej. Z drugiej atoli strony przestrzegano aby nowe solidy bite były z czystego srebra, aby przepisaną wagę trzymały, i aby imię panującego na sobie nosiły. Myncarzy którzyby lżejszą monetę lub z podlejszego kruszcu wybijali ucięciem prawej ręki karano.

Dopóki berło Cesarkie zostawało w rękach potomków Karola Wielkiego, dopóty na pieniądzach Cesarstwa imię samego tylko imperatora występowało. W drugiej atoli połowie X-go wieku wygasła dynastya Karolowingów, i korona Cesarska dostała się na głowę książąt Niemieckich. Cesarze z tych domów aby ułatwić podboje w niezależnych od nich pokoleniach Słowiańskich, zdając część swojej władzy na możniejszych prałatów i baronów w bliższem zetknięciu z temi plemionami będących, rozdawali im pomiędzy innemi przywileje wybijania własnej odrębnej monety.

Namnożyło się tedy różnego rodzaju solidów nie obowiązazanych do noszenia na sobie Cesarskiego imienia, których znaczna część wyszła tym sposobem z pod ogólnych urządzeń mennicznych Cesarstwa, a przynajmniej z pod oka ścisłej nad niemi kontroli, i w których mniej już przestrzegano sprawiedliwej wagi kruszcu, lub jego dobroci, byle tylko miały ogólną powierzchowność do powierzchowności monety Cesarskiej zbliżoną.

W takim stanie była kwestya menniczna w całej oświeconej to jest Chrześcijańskiej części Europy w drugiej połowie X-go stulecia, w epoce kiedy u nas Mieszko 1 sam chrzest przyjąwszy światło prawdziwej wiary począł upowszechniać w narodzie; a dowody tego stanu mamy piśmienne i pewne bo w znacznej części na samych ordynacyach mennicznych oparte. O najdawniejszym atoli ustroju tej kwestyi w Polsce podobnych piśmiennych dowodów nie masz, a i kroniki nawet żadnych nam w tym względzie nie dostarczają skazówek. Ogromne bogactwa Chrobrego wychwala Ditmar, wzmiankę o nich znajdujemy i na nagrobku tego monarchy; o bogactwach Śmiałego mówi Gallus, wspominają inni o posyłaniu pieniędzy do Rzymu przez pierwszych Monarchów naszych; ale te wszystkie natracenia tyle tylko dowodzą, że użycie pieniędzy jako środka obiegowego było pod ów czas Polakom znane, i nierozstrzygają jeszcze tej głównej wątpliwości, czy takowe u nas wybijano, czy też posługiwano się monetą obcą drogą handlu albo zdobyczy wojennych do kraju wchodzącą. Już ta sama obojętność ówczesnych kronikarzy na przedmiot tak ściśle w czasie późniejszym u nas z prawami majestatu złączony każę się domniemywać, że wtedy do niego tak wielkiej wagi nie przywiązywano; że w pieniądzu patrzano tylko na kruszec, stempel zaś na nim wybity był dla ogółu obojętnym. W Gallusie i Długoszu znajdujemy opis wprowadzonych przez Bolesława Chrobrego urządzeń podniesienie powagi majestatu na celu mających; żadnej w tym opisie wzmianki o biciu pieniędzy monarszych, lub o karach na ich fałszerstwo postanowionych, o czem Cesarskie menniczne urządzenia tak często wspominają.

Danych zatem do zbadania pierwotnej historyi naszych mennic w samych tylko wykopaliskach ówczesnej monety szukać należy. Zobaczmy jak się w nich ta kwestya przedstawia, aż do epoki w której zależność onej od praw majestatu jest już niewątpliwą i widoczną.

Widzieliśmy wyżej jaki był ustrój menniezny w Cesarstwie i w innych krajach Chrześcijańskich już od początku 8-go wieku; ale po za obrębem granic ówczesnego cywilizowanego świata a mianowicie też u Lechitów inna była rzeczy postać. Napływ Hunnów i Awarów a następnie Madżiarów zwanych w ów czas Turkami odciął ich kraje od wschodniego Cesarstwa, od zachodniego przedzielały je nieprzebyte lasy puszczą Hercyńską zwane. Użycie metallowej monety bez wątpienia długo im było obce. Podatki i kary sądowe opłacano w futrach lub zbożu a niekiedy innych towarach jak tego dowodzą najdawniejsze prawodawcze pomniki. Złoto wyszło zupełnie z użycia, a przynajmniej stać się musiało niemiernie rządkiem, kiedy go w żadnem z tamtoczesnych wykopalisk nie widać. Wszelką jubilerszczyznę do ozdoby stroju niewieściego służącą wykonywano z cienkich blaszek i drucików srebrnych które zapewne gotowe drogą handlu wchodziły. Na poodobnych blaszkach wybijano niekiedy religijne lub kabalistyczne amulety nie mające wcale obiegowego przeznaczenia, ale do noszenia tylko służące. Pieniądz gotowy przychodził jedynie z odległego wschodu, a stanowiły go prawie wyłącznie szerokie dinary Kalifów Arabskich zmieszane niekiedy z małą ilością srebrnych Byzantynów, licho na zagraniczny obieg wybijanych. Niejednorodny taki pieniądz nie mógł służyć za monetę, ale był poprostu towarem, choć towarem bezwątpienia cenionym, i zwłaszcza przez złotników podobnie jak dziś ozdobne kamienie poszukiwanym.

Zbliżenie się Karola Wielkiego i jego następców do granic Słowiańsczyzny dało poznać Lechitom monetę ustanowioną w nowem zachodniem Cesarstwie. Podobać się ona musiała kiedy ją u siebie naśladować poczęli. Wzorem do tego naśladowania były solidy Karólowskie bite w mieście (Dnerstaedt Dorestatus) w dzisiajszem Królestwie Niderlandów. Jaką drogą zawitały do nas wyroby tak odległej mennicy, i dla czego one jedne za wzór sobie obrano, trudno odgadnąć. To pewna że tylko Dorestackie solidy znalazły na tutajszej ziemi naśladowanie, może dla tego że na nich żadnych znaków Chrześcijańskich nie było. 

W ciągu 116 lat (772—888) trzech monarchów z imieniem Karola panowało nad Dorestatem. Pierwotny zatem stempel Karola Wielkiego z czasem wyrodził się w tem mieście, i tak wyrodzony dopiero musiał się dostać do Polski, gdzie się bardziej jeszcze od głównego pierwowzoru oddalił. Łatwo się o tem przekonać porównywając z nim cienkie nasze blaszki pod Kruszwicą znalezione. Wnosić ztąd należy, że wzór do tutajszych naśladowali Dorestackiej monety nie przyszedł do nas pod panowaniem Karola Wielkiego, ale pod rządami którego z późniejszych Karolów to jest między r. 840 a 888. Na tę właśnie epokę kronikarze nasi kładą panowanie Piasta i Ziemowita, i do niej też odnieść należy wykopalisko Kruszwickie w spisie zbioru niegdy Tadeusza Wolańskiego powołane. Szczątki tego rodzaju monety widzieliśmy także w wykopaliskach: pod Gośliną, pod Płockiem i w Sójkowicach, i to jest jak się zdaje nasz najdawniejszy właściwy pieniądz to jest blaszka wyłącznie do obiegu przeznaczona.

Który z pierwszych Piastów zaprowadził u nas tę nowość zawcześnie odgadywać; następne jednak wykopaliska ścisłego dowodu w tym względzie dostarczyć powinny. Dziś to tylko jest pewna że owe blaszki Karólową monetę naśladujące a raczej przedrzeźniające bite być musiały jedynie na potrzebę wewnętrznego obiegu; zbyt się bowiem i wagą i cienkością od swych pierwowzorów odróżniały, aby je za jedno z tamtemi udawać chciano. Do ich wybijania służył bezwątpienia ten sam gotowy materyał z jakiego i złotnicy wyrabiali dętki do naszyjników kobiecych. Podobne blaszki używane były w naszych mennicach przez czas długi, nawet już w epoce kiedy światło wiary prawdziwej już się do Polski przeciskać zaczęło. Wybijano na nich rozmaite typy, zdaje się nawet że ten sam system menniczny długo jeszcze pod panowaniem Mieszka 1-go pozostał bez zmiany. Wszystkie owe typy przez dzisiajszych numizmatyków półbrakteatami zwane stanowiły u nas miejscową obiegową monetę, różną od obcej, która drogą handlu naprzód ze Wschodu, a później z Zachodu przybywała do kraju, a którą tylko jako towar i materyał do przerobienia uważano.

Próbowali tedy jak widać pierwsi Piastowie nasi zaprowadzenia u siebie monety odrębnej, więcej zastosowanej do potrzeb miejscowych niźli być mogły ciężkie Arabskie albo Byzantyńskie pieniądze, ale taki stan rzeczy długo pozostać nie mógł. Przez połączenie się Mieszka z Czeską księżniczką a następnie przez przyjęcie Chrześcijaństwa Polska wszedłszy w bliższe stosunki z Zachodem, w głównych przynajmniej swoich instytucyach coraz bardziej na sposób Europejski urabiać się musiała, w czem bezwątpienia dwór panującego przodkował. Dawna blaszkowata moneta bita według systemu przez poprzedników zaprowadzonego nie była już stosowną, bo tylko na wewnętrzne potrzeby kraju wystarczać mogła. W mnożących się zaś coraz bardziej zetknięciach z ówczesnym ucywilizowanym światem małego była użytku. Zmniejszył się handel ze wschodem, a z nim i napływ tamecznej srebrnej monety; natomiast cisnęły się do Polski różnorodne Niemieckie, Anglosaxońskie i Czeskie solidy wygodniejsze w obiegu, bo grubsze i mniej łomkie od miejscowych półbrakteatów. Ilość tej napływowej monety zwiększyć się musiała w skutek pomyślnych wojen Chrobrego z Niemcami; dalsze wybijanie dawniejszych cienkich blaszek żadnego już nie miało celu, każdy się bowiem chętniej o grubsze i ważniejsze solidy ubiegał. 

Ustalony widocznie obieg obcej monety i tak chętne onej przyjmowanie którego dowód liczne wykopaliska nam przynoszą, ośmieliły prywatnych spekulantów do jej naśladowania. Zyski na tem choćby bez uszczuplania w wadze i dobroci srebra były oczywiste, bo wartość obiegowa Niemieckich solidów (jak to wyżej wskazałem) musiała być wyższą od ich wartości wewnętrznej, a nie groziły żadnem niebezpieczeństwem, bo takich spekulantów nie mogły dosiągnąć po za obrębem Cesarstwa kary na pokątnych wybijaczów monety postanowione. Zalały więc kraj, i całą obiegową potrzebę opanowały różnorodne solidy obcego stempla, a taki stan rzeczy według świadectwa wykopalisk przeszło pół wieku trwać musiał.

Ale i monarchowie Polscy tej epoki czując zapewne potrzebę powściągnienia takiego nieporządku, usiłowali zaprowadzić u siebie oddzielną monetę do stopy solidów Cesarskich zastosowaną. Próbował tego Mieszko I, wznawiał wielokrotnie te próby syn jego Bolesław Wielki, bili nawet pieniądz od wielu Niemieckich ważniejszy 25 do 29 gran, zrzekając się tym sposobem spodziewanych i praktykowanych gdzieindziej na biciu monety zysków; ale właśnie z tego powodu pieniądz taki i w ograniczonej ilości z mennic wychodził, i jako lepszy od solidów w zwykłym obiegu będących, częściej przetapianiu i przebijaniu ulegał.

Daty zniknięcia z obiegu dawnych półbrakteatowych blaszek dziś jeszcze ściśle oznaczyć nie można. Wykopaliska bowiem w Kruszwicy i Landsbergu które tego rodzaju monety dostarczyły nie są nam ze wszystkiemi swemi szczegółami znane. To pewna że w czasie ich ukrycia w ziemię obieg podobnych blaszkowatych pieniędzy był w pełnej swojej sile, i że przy końcu panowania Mieszka 1-go już nie miał miejsca. Nie było takich półbrakteatów w Obrzycku (r. 990) a szczątki ich tylko już jako prosty kruszec dostały się do ziemi pod Gośliną (r. 1014) i jeszcze zabłąkały się pod Płockiem i w Sójkowicach.

Upowszechnienie u nas już w wieku X-u prawdziwych i naśladowanych monet obcego stempla, usiłowania naszych monarchów a mianowicie też Bolesława Chrobrego do wprowadzenia w obieg własnej monety, i trudności z jaką się ich pieniądz przez nawał obcych solidów przeciskał, licznemi wykopaliskami są udowodnione. Znajdowano je wielokrotnie w różnych stronach kraju, jak w ziemi Łęczyckiej i Sochaczewskiej, a najobficiej w Płockiej i w Wielkopolsce. Wykazują one jak szczupła ilość pieniędzy Polskiego typu jakby tylko wyjątkowo pokazywała się u nas w obiegu, jak rozmaitej wagi próbowano, aby z jednej strony zjednać im chętne przyjęcie, a z drugiej od przetapiania one zasłonić. Wykazują dalej, że taki stan nieładu i zamieszania mennicznego któremu nawet energiczne panowanie Bolesława Chrobrego końca położyć nie mogło, trwał do połowy przynajmniej XI0 stulecia, a i na długo po tem ślady po sobie zostawił.

Z tem wszystkiem wkrótce po śmierci Chrobrego a prawdopodobniej po śmierci syna jego Mieszka II-go widać usiłowania ku naprawie takiego nieładu. Wypuszczane przez tych Monarchów solidy lubo w rysunku od Niemieckich i Czeskich odmienne, ogólną swoją powierzchownością bardzo się jeszcze do tamtych zbliżały, tak że wprawne tylko oko w śledzeniu odmienności rysów mogło je od ostatnich odróżnić. Jak tylko uznano potrzebę wywołania monety obcego stempla, i zakazania aby jej nadal nie przyjmowano, należało koniecznie zmienić całkiem powierzchowność krajowego pieniądza. To też wykopaliska z drugiej połowy XI-go wieku ukazują nam ten pieniądz w postaci osobliwych miseczek z mocno wywiniętemi na obie strony brzegami, które miały w tem nad poprzednią formą wyższość, że robiły monetę trwalszą, zasłaniały ją od wytarcia, a łakomym na srebro złotnikom obrzynanie onej utrudniały. Imię monarchy po największej części na tych nowych pieniążkach zamilczane, widać tylko na nich po obu stronach wyobrażenie krzyża któremu niekiedy z jednej strony napis CRVX towarzyszy.

Czy taka osobliwsza forma była rodzimym krajowym wymysłem, czy też wypływem jakiego postronnej monety naśladownictwa, to się jeszcze stanowczo rozstrzygnąć nie da. Według niej bili także swój pieniądz Słowianie bliżej morza osiedli, ale kto od kogo wzoru pożyczył, to jest jeszcze zagadką. Dostrzegane na podobnych pieniążkach imiona Ottona lub Henryka przypadają na czas późniejszy od epoki w której u nas liczne skarby z tego rodzaju monetą zakopywano, coby za dawniejszością naszej przemawiało; ale na tóm nic jeszcze budować nie można; typy bowiem z powołanemi imionami są rzadkie, i że tak powiem wyjątkowe wśród massy innych żadnego wyraźnego imienia na sobie nie noszących.

Bądź co bądź, czy wzór do tych osobliwych pieniędzy był miejscowym, czy też skądinąd do nas przyszedł, czy nawet one już gotowe do Polski przywędrowały, tego przynajmniej zaprzeczyć nie można, że po wycofaniu z obiegu dawniejszych różoimiennych solidów one stanowiły u nas monetę obowiązującą, i monetę przez długi czas wyłączną. Widzieliśmy pierwsze jej zjawienie się w wykopalisku Trzebuńskiem (o. 1040), Pinczowskiem (o. 1056), pod Kłeckiem (o. 1060), pod Płońskiem (o. 1065) kiedy jeszcze spoinie z poprzedniemi solidami krążyła. Widzieliśmy ją następnie samą jednę w wykopaliskach z pod Zaniemyśla, Chruszczyny, Grójca i Skrwilna, w czterech oddzielnych Polski prowincyach, w Wielkopolsce, Małopolsce, Mazowszu i ziemi Dobrzyńskiej, widzieliśmy ją nareszcie obok nowo zaprowadzonych już niezaprzeczenie Polskich imiennych denarów w Goryczanach, Dobiesławicach, Skromowskiej Woli i Urbanicach, przez cały ciąg panowań Bolesława Śmiałego, Władysława Hermana, Bolesława Krzywoustego i Władysława 2-go; pod Kędzierzawym dopiero zniknęła.

Epoka wprowadzenia u nas w obieg tej monety przypada na czas po śmierci Mieszka 2-go to jest na panowanie Ryxy i jej syna Króla Kaźmirza Odbudowcy, któremu to ostatniemu przypisać należy jej upowszechnienie i ostateczne wycofanie dawniejszych solidów na wzór Niemiecki wybijanych.

Że więc owe miseczkowate pieniążki przez wielu numizmatyków Wendom bez wyłączenia przypisywane były monetą od roku mniej więcej 1040 do 1070 u nas obowiązującą, na to mamy liczne i oczywiste w wykopaliskach świadectwa, ale nie zbywa także na dowodach przekonywających że to nie był żaden z obcych stron przybyły pieniądz, owszem że wybijanie onego nietylko dla Polski, ale w samej Polsce miało miejsce. Trzy bowiem typy z pomiędzy miseczkowatych pojawiły się u nas we wszystkich wykopaliskach gdzie się tylko podobna moneta znalazła, a z pomiędzy tych jeden tylko daje się widzieć w wykopaliskach odkrywanych po za granicami Polski Piastowskiej. Nie znajdujemy wprawdzie na nich wyraźnego imienia Kaźmirza w dokładnie zaś wypisanem imieniu RIXA niektórzy upatrują skrócenie wyrazu Christiana, ale gdyby nawet tak było, to wszystko jeszcze nie wystarcza aby owym miseczkowatym pieniążkom Polskiego pochodzenia zaprzeczać, skoro ich się tyle u nas z ziemi wydobywa, i skoro znamy jeden z wyraźnem imieniem Sieciecha ZETECH któremu czystej Polskości odmówić nie podobna.

W każdym razie zrozumiałe napisy nader się rzadko trafiają na tego rodzaju monecie, i uważać je należy za wyjątkowe. Owszem zdaje się że ją z zasady chciano mieć niemą, aby jako międzynarodowa rozleglejszy zakres obiegu sobie zjednała. W jej zaprowadzeniu widać oczywiście jakąś myśl przewodniczącą. Był to może jedyny sposób do zupełnego wywołania dawnych solidów zagraniczny stempel noszących, które u nas przy braku znajomości pisma pieniądz monarszy prawie całkiem głuszyły, a może też przez wprowadzenie monety Pomorskim Słowianom przyjemnej chciał Król Kaźmirz buntujące się tameczne plemiona w ściślejszej podległości utrzymać.

Wykopaliska wykazują do oczywistości jaki nieład panować musiał w mennicach naszych w epoce obiegu solidów zagranicznego typu, i jak dalece waga Polskiego pieniądza ustalić się wtedy nie mogła. Najdawniejsze Mieszkowe typy od 26 do 20 gran ważyły, bezimienne z wyraźnym napisem PRINCES POLONIE dochodziły nawet do 29, barbarzyńsko naśladowane jeszcze 23 gran trzymały. Bolesławowskie solidy pod tym względem najniejednostajniejsze w rozmaitych typach miały po 26, 20, 18 a nawet tylko po 16 gran. Ostatnią wagę przedstawiają solidy z napisem Ruskim, w końcu zapewne panowania Chrobrego wybijane. Po 16 także gran ważą cienkie pieniążki z imieniem Mieszka w najpóźniejszych wykopaliskach drugiej gruppy znajdowane (Typ. 11 b), które z tego powodu (jak już wyżej wspomniałem) bardziej na panowanie Mieszka 2-go niż pierwszego przystają. Wagę zatem 16 gran uważać należy za normalnie przyjętą dla denaru, w epoce kiedy o uporządkowaniu kwestyi mennicznej, naprawdę u nas myśleć zaczęto.

Taką właśnie wagę trzymają denary miseczkowate z imieniem Ryxy, i w ogólności wszystkie te które w wykopaliskach dawniejszym solidom towarzyszą, a nawet większa część takich które same w sobie całe wykopaliska stanowią, jak to miało miejsce w Grójeckiem, z pod Skrwilna i w Beyerowskiem. W jednej tylko Chruszczynie wyjątkowo dało się widzieć dużo lżejszych i na podlejszym kruszcu wybijanych miseczek, co dowodzi że i ta moneta z czasem się wyradzała, bądź dla tego że jej stopę zniżano, bądź też dla tego że ją podobnie jak dawniejsze solidy z krzywdą ogółu pokątnie naśladowano.

Skarby pod Płońskiem i Kłeckiem w początkach rządów Bolesława Śmiałego do ziemi schowane przekonywają, że Król Kaźmirz pomimo całego usiłowania nie potrafił jeszcze nowemu pieniądzowi wyłączności w obiegu zapewnić, i że za jego czasów dawne obcego stempla solidy przynajmniej w niektórych stronach kraju w równej prawie połowie z miseczkowatemi denarami obiegowy pieniądz stanowiły. W Beyerowskim skarbie który się w ostatnich latach tego panowania do ziemi dostał nie ma już naśladowanych solidów, miseczkowate pieniążki całkiem przeważają, przy nich widać jedynie ślady oryginalnej monety Węgierskiej jaką sprowadzały do nas blizkie stosunki tego kraju z Polską i jej monarchą w owym czasie zachodzące. Oczywiście owe miseczkowate pieniążki długo jeszcze pod rządami tego Króla były wybijane, a przynajmniej one prawie wyłącznie zaspokajały obiegową kraju potrzebę.

Jednakże Bolesław Śmiały starał się wyjść z takiej biernej jednostajności, i stempel monety u siebie urozmaicić. Wykopaliska w Goryczanach, Chromieńcach i Skromowskich Woli dostarczyły nowych tego monarchy typów bitych jeszcze miseczkowato, ale z odmiennym już rysunkiem. Jeden z nich całkowicie niemy albo pojedynczą literę Z na sobie noszący a w rysunku widocznie szczerbiec i Kijowską bramę przedstawiający, zdaje się być między niemi najdawniejszym, bo go nie było już w Skromowskiej Woli przy monetach następców Bolesława. Nie mógł zaś być wybitym jak po roku 1075 w którym ten monarcha wedle świadectwa Gallusa zdobywszy Kijów pradziadowskie cięcie szczerbcem na jego bramie odnowił. Drugi późniejszy od poprzedniego i w wykopaliskach od niego pospolitszy nosi już wyraźne monarsze imię BOLESLAVS. Oprócz tych dwóch typów są jeszcze dwa inne znane tylko ze zbiorów. Wszystkie mają brzegi mocno wywinięte na podobieństwo Wendyjskiej fabryki denarów.

Waga tych nowych monetek Bolesława Śmiałego jest rozmaita: w jednych i tych samych typach między 13 a 9 gran środkuje: a co najważniejsza że srebro w nich w ogólności mocno z miedzią zmięszane w niektórych okazach aż do 5-ej próby się zniża. Zdaje się że wszystkie te nowo zaprowadzone pieniążki przy lepszych i cięższych z krzyżykami denarach stanowić miały tak zwaną czarną czyli zdawkową monetę.

Pod Władysławem Hermanem denary Wendyjskiego stempla stanowiły jeszcze połowę obiegowej monety. Widać to było w wykopaliskach z pod Dobiesławie i Skromowskiej Woli w których się pieniądze tego Monarchy znalazły. Tych pieniędzy dotąd jeden tylko typ jest znany, ale na nim spostrzegamy już znaczny w uporządkowaniu rzeczy mennicznej postęp, a między innemi miejsce wybicia oznaczone. Z rozmaitej wagi pojedynczych tego typu okazów której zawsze towarzyszy pewna w stemplu różnica, wnosić można że ta moneta miała sama jedna wystarczać całej obiegowej potrzebie, i że przeznaczoną była na zupełne zastąpienie poprzednich beznapisowych- miseczek. Dokładne i zupełnym napisem opatrzone okazy ważą jedne po 15, drugie od 13 do 10 gran. Pierwsze różnią się od ostatnich grubą perełkową obwódką tak właśnie jak w ostatnich czasach w mennicy Księstwa Warszawskiego dziesiątaki od piątaków odróżniano. Na jednych i drugich zamieszczoną była głowa i imię monarsze, z drugiej zaś strony brama miejska z napisem CRACOV. Obok wyżej wymienionych są jeszcze okazy ściśle połowiczne 7½ granowe a te znowu nie mają napisu Krakowa, ale rysunek bramy otoczony do koła kilkoma rzędami pereł wypełniającemi cały otok monety. We wszystkich brzegi mocno wywinięte, i postać ogólna widocznie miseczkowata.

Nie sprzyjał może tej nowości Wojewoda Sieciech całym krajem w ów czas, a nawet samym słabym monarchą według swej woli trząsający. Widzimy tem imieniem oznaczony ściśle Wendyjskiego typu denar, którego do innej epoki i do innego Sieciecha odnieść niepodobna. Ciekawy ten pieniążek okazuje jak miłą musiała być u nas wprowadzona przez Każmirza Odbudowcę moneta, i jakie trudności pokonywać musieli nasi monarchowie aby Polskę pod względem mennicznym postawić na równi z innemi ucywilizowanemi narodami, a jest wiele prawdopodobieństwa że i pod Władysławem Hermanem znaczna jeszcze ilość monety wychodziła z mennic pod dawnym Wendyjskim stemplem.

Powszechny też obieg denarów tego stempla przeciągnął się jeszcze przez całe panowanie Bolesława Krzywoustego; nowych jednak pod niem na ten sposób wybijanych nie widać. Pozostały tyłko reszty dawniejszych zbyt jeszcze obfite aby od razu wywołanemi być mogły, Z tem wszystkiem widać pod tym monarchą nowy krok naprzód w uporządkowaniu i przetworzeniu mennic. Najdawniejsze jego pieniążki wagą zbliżają się do średniociężkich monet ojcowskich, ale obok nich ukazają się w wykopaliskach wznowione całkowite 16-go granowe denary właściwem nawet napisem DENARIUS oznaczone. To jednak nie długo trwało. Dążność do obniżenia wartości denaru ujawniała się coraz bardziej, i poniejakim też czasie zaniechano wybijania monety na tak wysoką stopę.

Całą historyę monet Bolesława Krzywoustego przedstawiają nam wykopaliska w Dobiesławicach i Woli Skromowskiej; pierwsze zwłaszcza jest w tym względzie wielce nauczającem, bo obejmowało w sobie amuletowe brakteaty z wyobrażeniem rozgrzeszenia Bolesława, do których wybicia pokuta tego książęcia przy grobie Ś-go Wojciecha odbyta, mogła jedynie dać powód. Działo się to około roku 1120. Z przed tej daty mamy tylko w wykopalisku denary bite podług stopy ojcowskiej i nowo zaprowadzone blisko 16-go granowe. Późniejszą monetę tego monarchy dało nam poznać wykopalisko w Woli Skromowskiej. Pod względem rysunku widzimy na niej po raz pierwszy wprowadzoną figurę Ś-go Wojciecha i napis jego imienia, a średnia waga denaru już tylko około 10 gran wynosi. Obok całkowitych denarów trafiają się sztuki połowiczne z podobnym jak tamte na stemplu rysunkiem.

Pod panowaniem Krzywoustego widzimy jeszcze w obiegu nieco Węgierskiej monety. Wykopalisko Dobiesławickie dostarczyło dość licznych onej okazów z epoki Królów Andrzeja, Beli, Władysława i Kolomana. Zniknęła ona dopiero pod Władysławem 2-gim i już w Woli Skromowskiej jeden się tylko pieniążek z napisem BELA DUX pokazał.

Stanu menniczego w Polsce pod rządami tego Władysława mamy równie dokładny obraz tak w wymienionem dopiero wykopalisku, jak lepiej jeszcze w Urbanicach. W nich widzimy 4 typy mniej wprawdzie od poprzednich miseczkowate, ale zawsze z brzegiem nieco wystającym, i doskonale okrągłe. Obok nich krąży jeszcze po kraju znaczna ilość dawnych, mocno już wytartych denarów Wendyjskiego stempla. Z tych czterech typów na jednym tylko widać wyraźny i całkowity imienia monarszego napis; na drugim można go także choć szczątkowo w niektórych okazach dopatrzeć; dwa inne są nieme zupełnie. Denary napisowe które w tem panowaniu najdawniejszemi się okazują ważyły po gran 9. Waga ta w beznapisowych z popiersiem książęcem zniżyła się prawie do 7, co było zapewnie skutkiem nadużyć mennicznych zarządców; Widzimy ją bowiem później znowu poniesioną, i pierwotnej stopie prawie dorównywającą w pieniążkach beznapisowych, na których morderstwo bezbronnego wyobrażone.

Ale co szczególniej na monetach Władysława 2-go zastanawia, to niewyczerpana rozmaitość odmian jednego i tego samego typu. Ma ona miejsce szczególniej na pieniążku z jednej strony popiersie książęce, z drugiśj biskupie przedstawiającym. (T. 26 P. P.) Nie jest zaś przypadkową, ani też pochodzi z odmiennej ręki innego myncarza. ale rozmyślną, i cel pewien w sobie wskazuje. Widzieliśmy ją już wcześniej na niektórych Bolesława Śmiałego typach, nie masz jej atoli pod Władysławem Hermanem i Krzywoustym i dopiero pod Władysławem 2-gim ogromnie spostęgowana na nowo się ukazuje. Lelewel uważa w niej dowód częstego przebijania u nas monety a w dodatkowych znakach w polu stempla kładzionych upatruje środek rozróżnienia nowych pieniędzy od tych, które jako wywołane na wartości obiegowej traciły. W rzeczy samej trudno sobie w inny sposób wytłómaczyć podobne znaki, ale jeśli tak jest, to przypuścić trzeba że przynajmniej pod panowaniem Władysława 2-go przebijanie monety nierównie częściej jak 3 razy do roku miało miejsce. Jakoż monarcha ten tylko lat 9 władzę piastował, tymczasem powołanego wyżej typu znamy przeszło 50 odmian doskonale od siebie odróżnionych tak rozmaitością dodatkowych znaków, jak i rozmaitem onych rozmieszczeniem. Chybaby i to było skutkiem podobnych nadużyć, jak i zniżanie wagi denaru właśnie na pieniążkach tego typu głównie dostrzegać się dające, o którem wyżej nieco wspomniałem. 

Pod Bolesławem Kędzierzawym (1148—1173) wykopaliska ukazują nam nową postać rzeczy mennicznej. Wendyjsko-miseczkowaty pieniądz całkowicie wychodzi z obiegu, a z jego usunięciem bicie monety w obrączce to jest z brzegiem wystającym zaniechane. Ta wprawdzie większy niż poprzednio ma rozmiar, ale jest cienka i nie zawsze dosyć okrągła. Waga denaru w samym początku tego panowania na gran 8, ustanowiona w wielu późniejszych typach spada do 6-u i niżej. W końcu podnosi się znowu do 8-u a nawet nieco wyżej. Typy pod względem wagi środek trzymające są w ogólności nierównie rzadsze od skrajnych, niektóre nawet do wielkich osobliwości należą, co zdaje się wskazywać że je zaraz w owym czasie niszczono, jako przepisanej wagi nie trzymające. Znaki dodatkowe w polu monety są pod tem panowaniem mniej liczne jak poprzednio, ale za to urozmaica się na jej stemplu rysunek, szczególniej na typach niższą mających wagę.

Najpierwszą monetę z czasu Bol: Kędzierzawego mamy w wykopalisku Urbanickiem. Golickie dostarczyło nam prawie wszystkich, bo miałów sobie denary wybijane już po roku 1167, kiedy trzech tylko braci trzymało rozdzieloną między sobą Polskę. Ale ponieważ w niem nie było żadnych pieniędzy następnego książęcia Mieszka, ani też przy Mieszkowych monetach znanych z późniejszych wykopalisk żaden się z Golickich Bolesławów nie pojawił, nie można być pewnym czy oprócz tych ostatnich nie wychodziły z mennic inne jeszcze typy w samym końcu panowania Kędzierzawego Bolesława. Owszem jest wiele powodów do mniemania, że jeszcze za jego czasów zaszła ważna i stanowcza w Polskiej monecie odmiana.

Nie masz wątpliwości że w miarę jak obieg pieniędzy stawał się powszechniejszym, wysoka wartość pojedynczej onych jednostki coraz więcej musiała być niedogodną. W epoce solidów pomagano sobie łamaniem pieniądza na części, aby użycie onego ułatwić, ale gdy w miejsce solidów nastały denary z mocno wyniosłym brzegiem do przecięcia nawet niełatwe, a do rozłamania niepodobne, potrzeba drobniejszej monety coraz się bardziej czuć dawała. Może w tem leżał główny powód ciągłego zniżania stopy denarów, które w rzeczy samej zanadto było raptowne, aby go przypisać samej chęci osiągnienia mniej chwalebnych bo na ogólnej krzywdzie opartych zysków, których tacy monarchowie jak Bolesław Krzywousty nie potrzebowali, i bezwątpienia za niemi nie gonili.

Jakoż pod następcami Bolesława Kędzierzawego widzimy nowy rodzaj monety o połowę lżejszej, i na jednę tylko stronę wybijanej. Takiemi są wszystkie pieniążki Mieszka 3-go, a że im w wykopaliskach towarzyszą podobne wagą Bolesławowskie typy niewątpliwie z 12-go wieku pochodzące, być więc może że niektóre z nich do panowia Bolesława Kędzierzawego należą. Na ten wniosek naprowadzać się zdaje wykopalisko Bekerowskie, które nam dało poznać jednostronne pieniążki jednemu z dwustronnych Golickich typów odpowiadające. Była to pierwsza nader ważna w Polskiej monecie zmiana. Ale nie na tem jeszcze koniec.

Monety z przeszłych panowali wykazują nam działalność trzech przynajmniej mennic, w Gnieźnie, Wrocławiu i Krakowie, a nawet przez czas niejaki w Poznaniu. Aż do śmierci Krzywoustego wszystkie prowadzone były bez wątpienia na rachunek Królewskiego skarbu. Po rozdziale kraju między synów tego książęcia dawny stosunek menniczny jeszcze przez czas niejaki pozostał bez zmiany. Widzimy np. pieniążki z wyobrażeniem Ś-go Wojciecha godłem mennicy Gnieźnieńskiej bite z imieniem choć szczątkowem Władysława, a później z wyraźnem Bolesława Kędzierzawego. Gniezno nie należało do bezpośredniego udziału żadnego z powyższych książąt. Taki stan rzeczy trwał przynajmniej do r. 1168, w którym Szlązk w lenne dziedzictwo synom wygnanego Władysława został oddany. Zastało go jeszcze ukrycie w ziemię skarbu Golickiego zaszłe już po roku 1167, jak o tem w swojem miejscu wspomniałem.

Ale oddanie Szlązka z zupełnem zrzeczeniem się wszelkiej nad tamecznemi miastami zwierzchności wpłynąć musiało na zmianę tego stanu. Wrocław odpadł od bezpośrednich Polskich dzierżaw a z nim odpadły i na rachunek nowego książęcia przeszły dochody z tamecznej mennicy ciągnione. W zasadzie nie służyło zapewne żadnemu z Książąt Szlązkich prawo zamieszczania na monecie swego imienia. Pozostało ono jeszcze przez czas niejaki wyłącznym Krakowskich monarchów przywilejem, ale pierwszy zaraz książę Szlązki na Wrocławiu miał właśnie imię Bolesława, mógł więc za życia Kędzierzawego kłaść na pieniądzu to imię bez ubliżania prawom majestatu. Skoro jednak tenże umarł, pieniądze Wrocławskiego książęcia już z jego imieniem wychodzić nie mogły. I w rzeczy samej występuje na nich wtedy samo tylko wyobrażenie i napis Ś-go Jana Chrzciciela jako patrona Szlązkiej stolicy.

Powyższy stan rzeczy wykazują nam wykopaliska Kluczborskie i Glębokieńskie obejmujące monety z czasów całego panowania Mieszka 3-go prawie do końca XII-go wieku, w których mamy dokładny obraz owoczesnych urządzeń mennicznych w zachodniej części Polski. Widzimy w tym obrazie że waga denaru przez Bolesława Kędzierzawego na 8 gran postanowiona utrzymywała się jeszcze przez czas niejaki po jego śmierci. Zniżyła się potem do 6-u ale w mennicach nie bito już całkowitych denarów, tylko jedno stronne, połowiczne, zrazu 4 granowe, następnie do 3-ch gran wagi spadające blaszki, u numizmatyków zwykle brakteatami zwane. Takich najliczniej dostarczały mennice Gnieźnieńska i Wrocławska, a podobne i w Krakowie bezwątpienia bite być musiały.

Dwukrotne usunięcie z tronu Mieszka oddziałało na prawa menniczne książąt po za obrębem dzielnicy Krakowskiej panujących. Mieszko raz wprowadziwszy na monetę swe imię, zamieszczał one ciągle i po ustąpieniu z Krakowa, kiedy już samą tylko Wielkopolskę posiadał. Uprzedził go nawet w tym względzie syn Otto w czasie zarządu prowincyą powyższą w imieniu i z upoważnienia ojca przez siebie sprawowanego, prawo podobne uzurpując. Zwiększyła się zatem w Polsce liczba książąt imiona swoje na monecie kładących; a gdy ich później kilku jednoimiennych w różnych stronach kraju panowało, powiększyły się trudności dla dzisiajszych badaczy w rozpoznaniu który pieniądz do którego z nich należy.

W epoce Mieszkowej to jest od r. 1173 do 1202 panowali oprócz niego: w Wrocławiu Bolesław Wysoki, w Lublinie i Sandomirzu a później w Krakowie Kaźmirz, a następnie syn jego Leszek. Wszyscy ci książęta będąc u siebie posiadaczami mennic własną monetę bezwątpienia wybijali. W wykopaliskach samej monety XII-go wieku, brakteatom Mieszkowym prawie wyłącznie tylko Bolesławowskie towarzyszą, te więc jedynie do Bolesława Wysokiego lub do Kędzierzawego należeć mogą; Kaźmirza słaby ślad ukazał się w Głebokiem; Leszek znalazł się także łącznie z brakteatami Mieszkowemi w późniejszem wykopalisku Wienieckiem. Od roku zatem 1137, z każdej mennicy pieniądz wychodził z innem imieniem Książęcem, i to była druga również nader ważna zmiana w myncarstwie Polskiem, która z czasem większe jeszcze pociągnęła za sobą. Za nią bowiem poszło między innemi zupełne w krótkim czasie wyrodzenie się monety Szlązkiej jak tego przykład mógł widzieć czytelnik w wykopalisku pod Środą.

Z resztą co do systemu monetarnego pod panowaniem Mieszka mamy już niejakie skazówki w Kadłubkowej kronice. Z nich widać że książę ten część przynajmniej dochodów mennicznych wypuszczał w dzierżawę kapitalistom prywatnym. Ci kilkakrotnie do roku puszczali w obieg coraz nowy pieniądz, obok którego i moneta książęca kursowała. Numisma principis numera non paleam mówi Kadłubek. Wykopaliska stwierdzając w zupełności przytoczenie Kadłubkowe nauczają jeszcze, że do podobnych dzierżaw przypuszczane było i plemię Izraela, już wtedy w Polsce rozsiadłe, i znacznych bezwątpienia przywilejów używające, kiedy się nie obawiało nietylko własnemi literami wypisywać na monecie imię Książęce, ale jeszcze kłaść przy niem w swoim języku pewne dowolne dodatki, albo w miejsce tego imienia jakieś allegoryczne i dla nich tylko zrozumiałe sentencye zamieszczać. Pobłażliwość w tym względzie ze strony władzy była bezwątpienia dla niego wielce wygodną, wśród niepewności jakie wówczas panowały z powodu ciągłych między książętami o tron Krakowski sporów.

W tych to niepewnościach leży zapewne główny powód tak częstego wypuszczania u nas zagadkowej albo zupełnie nawet niemej monety. Książęta wprawdzie nie potrzebowali zatajać na niej swojego imienia; każdy z nich przyszedłszy do władzy takową za słusznie sobie należną poczytywał. W innem jednak byli położeniu monetaryusze prywatni. W roku 1177, ustąpić musiał Mieszko z Krakowa i młodszy brat jego Kaźmirz za pana i monarchę uznany. Ale Mieszko nie dał wcale za wygraną, i nie przestał myśleć o odzyskaniu utraconego tronu, a zemsta jego groziła tym, któryby oznaczając pieniądz innego książęcia imieniem dali przeciw sobie dowód że się dawniejszemu przeniewierzyli. Niezrozumiałe napisy, a w końcu niemy zupełnie pieniądz usuwały wszelką podobnej zemsty obawę.

Monet z tego peryodu dostarczyły nam głównie wykopaliska Kluczborskie i Głębokieńskie, oba z samego końca XII-go wieku pochodzące, a w części Wienieckie w pierwszej połowie następnego w ziemi złożone. Ponieważ we wszystkich tych wykopaliskach monety książęce przynajmniej niektóre te same się powtarzają, każde zaś z nich ma sobie właściwe i gdzieindziej już spostrzegać się nic dające zagadkowe albo nieme typy, widać ztąd że pierwsze albo wcale nie ulegały ogólnemu wywoływaniu z obiegu, albo przynajmniej że to wywoływanie nie tak często względem nich następowało, jak względem owych niemych lub zagadkowych blaszek (palea) przedstawiających pieniądz prywatnych myncarzy. Tych ostatnich wielka rozmaitość, a powiększej części nader mała w każdym typie liczba okazów, a taki sam przypadek zachodzi i z typami hebrajskiemi zwłaszcza noszącemi na sobie ogólne i allegoryczne napisy. Jednych i drugich samo wykopalisko Głębokieńskie dostarczyło przeszło 80 typów, między któremi 3 tylko zapewne ściśle spółczesne zakopaniu samego skarbu, w znaczniejszej ilości się pokazały. Wszystkie inne miały zaledwie po kilka okazów, a wiele z nich były tylko pojedyncze.

Ale dlaczego w żadnem z tych wykopalisk nie ma wyraźniej monety Kaźmirza, trudno sobie wytłumaczyć. Wprawdzie ten książę nie panował nad Szlązkiem i Wielkopolską, mogło zatem niebyć jego pieniędzy w Kluczborku i w Głębokiem ale niepodobna sobie zdać sprawy dla czego niebyło ich w Wieńcu w ziemi Kujawskiej która zostawała pod jego bezpośredniem zwierzchnictwem, i gdzie musiał być w obiegu jego pieniądz jeśli tylko takowy z mennic wychodził. Czyżby pod jego panowaniem książęca moneta wcale wybijaną nie była? Tymczasem znamy brakteaty imieniem Kaźmirza oznaczone. Po wielu zbiorach można widzieć ich dwa prawie zawsze w parze z sobą, i z jednym brakteatem z głową i napisem Ś-go Wojciecha chodzące. Dostarczyło ich jakieś wykopalisko znalezione w samym końcu zeszłego stulecia, którego ani szczegółów nie znamy, ani nawet miejsca znalezienia nie wiemy. Bardzo jest pożądanem dla nauki wydobycie z ziemi nowych okazów obu tych monetek, tem bardziej że brakteaty z napisem DVX CAZIM, zdają się na panowanie Kaźmirza Sprawiedliwego za lekkie, i epokę swoje innemi towarzyszącemi im monetami usprawiedliwiać muszą.

Wspomniana już przezemnie okoliczność, że w każdem z przytoczonych wyżej wykopalisk obok jednakowych prawie typów książęcych inne były typy zagadkowe, a zwłaszcza nieme, naprowadza jeszcze na ten wniosek, że jednocześnie musiało być u nas kilku monetaryuszów prywatnych których moneta w pewnym tylko obrębie była przyjmowaną. Toż samo właśnie okazuje się także z przywileju wydanego w r. 1250 dla miasta Miechowa, jak o tem wspomniałem wyżej w przypisie do rozbioru czterech wykopalisk monetę drugiej połowy wieku XII-go w sobie zawierających.

Do historyi monet wieku następnego mamy dotąd jedno tylko wykopalisko Pełczyskie. Wienieckie choć także przynajmniej 30 lat wieku XIII zarywa, zostać musi na boku, nie ma bowiem prawie żadnego z tamtem połączenia, może dla. tego że pochodzi z innej zupełnie okolicy. W Pełczyskach przedstawiał się głównie obraz mennicy Krakowskiej, a prawdopodobnie i nieco Wielkopolskiej. Wyraźnie Szlązkiej monety wcale w tem wykopalisku nie było. Pomijając typy przedawnione jakie się tam znajdowały, wyczytujemy na typach epoką swoją zakopaniu skarbu bliższych imiona Władysława, Leszka, i Bolesława. Wykopalisko to zatem obejmuje monetę z panowań Władysława Laskonogiego, Leszka Białego i Bolesława Wstydliwego, a w części i Bolesława księcia Kaliskiego, na których uwagi moje co do stanu i urządzenia mennic naszych wł X, XI, XII i XIII wieku zakończę.

Monety Laskonogiego ukazują znaczne zniżenie stopy denaru, które być może że jeszcze pod Kaźmirzem Sprawiedliwym nastąpiło. Denar z tej epoki waży już tylko gran 4, z mennic zaś wychodzą zarówno całkowite denary, jak i połowiczne dwugranowe brakteaty wycisk jednej albo drugiej strony denaru na sobie noszące, z któremi występowała szczególniej mennica Gnieźnieńska lepiej jak widać urządzona, i zdolniejszych rytowników mająca od Krakowskiej, w której znaczny pod tym względem okazuje się upadek. Nie poprawił się jej stan i pod Leszkiem Białym. Wybite w niej za panowania tego książęcia równie denary jak półdenarowe brakteaty i w rysunku są liche, i w napisach ledwie czytelne. Stopy ich jednak już nie zniżano: pierwsze gran 4, drugie gran 2, stałe trzymały.

Pod Bolesławem Wstydliwym podwyższyć musiano cokolwiek menniczną stopę. Znaleziona w Pełczyskach ogromna ilość całkowitych denarów z wyobrażeniem ostatecznego Sądu choć niemych ale z tej epoki pochodzących, trzyma więcej niż 4 grany, a brakteaty z Bolesławowskiem imieniem które tylko do tego książęcia lub do spółczesnego jemu Bolesława Pobożnego należeć mogą 2⅓ do 2½ gran ważą. Widać tu nawet pewną ku poprawie rzeczy mennicznej dążność. Wywoływanie monety nic było już zapewne tak częste; typów z napisami zagadkowymi nie ma wcale, a i beznapisowych liczba znakomicie się zmniejsza. Policzywszy te nawet które jak się zdaje są wyrobem wcześniejszej nad wiek XIII epoki, liczba wszystkich nie wynosiła w Pełczyskach 16-u kiedy się podobnych typów w Głębokiem przeszło 80, a w Wieńcu w wykopalisku szczupłem bo 400 niespełna sztuk wynoszącem, 33 znajdowało. Obok tego i rylec na stemplu znakomicie się poprawia, a w niektórych nawet typach do znacznej doskonałości dochodzi.

Zdaje się że normalna waga denaru dwustronnego już więcej nie spadła. Zdarzają się wprawdzie pomiędzy typami niememi (lubo i tu bardzo rzadko) drobne jednogranowe brakteaty, ale te raczej za czwartą część całego denaru uważać należy.

W ten sposób w poznanych dotąd wykopaliskach przedstawia się kwestya menniczna z pierwszych pięciu wieków Polski Piastowskiej. Przyszłe odkrycia wypełnią bezwątpienia ten obraz, ale nie mniemam aby główne onego zarysy zmieniły, a mianowicie: aby przekonały że tak licznie u nas znajdowane typu zagranicznego solidy, a następnie równie liczne miseczkowate tak zwanej Wendyjskiej fabryki denarki były monetą obcą przypadkowo do nas naleciała, nie zaś pieniądzem miejscowym do obiegu w Polsce przeznaczonym. Zbyt wiele już na to mamy dowodów twierdzących, aby pojawienia się przeciwnych można oczekiwać. Co do innych wniosków tych również kolej pozostanie ta sama, choćby nawet całe onych rusztowanie w skutek nowych odkryć w górę co do epoki posunąć przyszło.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new