Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Z tego co się wyżej powiedziało widoczną jest rzeczą, że ten okres zaczyna się w numizmatyce Piastowskiej jeśli nie za życia Mieszka II-go, to przynajmniej zaraz po jego śmierci; a ponieważ mamy w nim imiona tylko Bolesława i Władysława, a jedne i drugie na licznych i odmiennych od siebie typach, wnosić należy że się kończy za panowania Władysława II-go. W każdym zaś razie monety Bolesława II-go czyli Śmiałego i Władysława I Hermana, wśród denarów tego okresu znajdować się muszą.
Od śmierci Chrobrego (r. 1025) do wstąpienia na tron Śmiałego (r. 1058) przeszło 30 lat upłynęło. Strącając z tej przestrzeni czasu 9-o letnie panowanie Mieszka, do którego opisany wyżej typ 22-gi dał się choć z niezupełną pewnością odnieść, z pozostałych 24-ch lat ziemia nic nie wykryła, jak tylko same tak zwane Wendyjskie miseczkowate denary, liczne wprawdzie i między sobą rozmaite, ale bądź całkowicie nieme, bądź też z porozdzielanemi od siebie pojedynczemi napisu literami, których znaczenie wielokrotnie i dowolnie tłomaczyć sobie można.
Wśród takich to monet mieszczą się nasze menniczne pomniki z czasów Ryxy i Kaźmirza, te więc odszukać, i w szeregu monet Piastowskich zamieścić, będzie w tem miejscu mojem zadaniem. Zanim zaś do tego przystąpię, muszę raz jeszcze zwrócić uwagę czytelnika na ogół tak zwanych Wendyjskich monet. Będzie to może pod wielu względami powtórzeniem tego co się już w pierwszej części powiedziało, ale powtórzeniem obok nie ustalonej jeszcze o tych monetach opinii jeśli nie koniecznem, to przynajmniej przydatnem.
OGÓLNY RZUT OKA NA TAK ZWANE WENDYJSKIE DENARY
Pierwszym badaczem który zwrócił uwagę uczonych numizmatyków na miseczkowate z krzyżem pieniążki, był jak to już raz wspomniałem Mader. Nie wielką ich rozmaitość miał on pod ręką, a że pochodziły z wykopalisk na Pomorzu Bałtyckiem razem z monetami 11-go wieku znajdowanych, przypisał one Wendom, gdyż pisarze Niemieccy tak nazywali w ogólności plemiona Słowiańskie w owym czasie pobrzeża Bałtyku zamieszkujące. Po Maderze przez długie lata nikt nie poruszył tego przedmiotu. Lubownictwo zbiorów numizmatycznych było wprawdzie w Niemczech upowszechnione, ale sama nauka trzymając się w granicach lubownictwa poprzestawała na powierzchownem badaniu gabinetowych szufladek, a ci co się nią zajmowali nie mieli bynajmniej ochoty do rozwikłania trudnych, a w każdym razie, niewdzięcznych wątpliwości. Owe zagadkowe z krzyżami pieniążki były monetą tak pospolitą, że o ich posiadanie nikt się nie ubiegał, w każdym zbiorze zajmowały podrzędne miejsce monet niepewnych, na które zbieracze mało uważali, autorowie też numizmatyczni czy to katalogując jaki gabinet, czy nawet zdając sprawę o jakiem wykopalisku, kładli je niejako za liniją, dając im ogólny napis so genannte Wendische Munzen.
Taki był stan wiadomości o tych osobliwszych monetach wtedy kiedy w r. 1847 pierwszą pracę moją nad numizmatyką Piastowską w świat puszczałem, i moje co do nich zapatrywanie się objaśniłem. Z tego także stanowiska wychodzili ci, którzy ówczesne zdanie moje, krytykowali. Dzisiaj taki stan rzeczy zmienił się nieco. Już w r. 1844 P. Juliusz Friedlaender opisem wykopaliska Obrzyckiego pokazał Niemieckim numizmatykom jak się na tego rodzaju odkrycia zapatrywać należy, a przykład ten znalazł naśladowców zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach morzu Bałtyckiemu przyległych. Tym sposobem przybyły nam dokładne opisy kilku wykopalisk w których się owa Wendyjska moneta znalazła, liczba znanych jej typów pomnożyła się znakomicie, dziś więc można coś więcej nad proste domysły przytoczyć na poparcie swych mniemań.
I u nas także pod tym względem nie mało nowego ziemia na wierzch wyrzuciła, tak dalece że kilkanaście już zaznaczamy wykopalisk z owej miseczkowatej monety jeśli nie wyłącznie, to przynajmniej przeważnie złożonych. Z tej liczby 5 miałem sposobność z dostateczną dokładnością rozpoznać. Takiemi były wykopaliska z pod Chruszczyny, Grójca, Skrwilna, Woli Skromowskiej, i ostatnie z niewiadomego miejsca przez P. Beyera w r. 18G7 od żydka w Warszawie nabyte, które w swojem miejscu pod nazwą Beyerowskiego opisałem. Na przedmiocie zatem do uwag i domysłów nie zbywa.
Do, liczby tych wykopalisk opisanych w pierwszej części obecnego, dziełka, już po jej wydrukowaniu przybyło, jeszcze jedno znalezione we wsi Rzeczka Wólka pod Ciechanów wem, a pod względem swej zawartości najbardziej do Beyerowskiego, zbliżone. Część tego wykopaliska w ilości przeszło 2500 sztuk wagi łutów nabył w Warszawie P. Leon Zwoliński obywatel z Gubernii Wołyńskiej gorliwie numizmatycznym badaniom oddany. Drugą część około, 2-u fontów ważącą oglądał na miejscu prof. Przyborowski.
W partyi P. Zwolińskiego znajdowało, się około 70 sztuk zwykłego niemiseczkowatego stempla po największej części Niemieckich, począwszy od Ottonów z Adelajdą. Najpóźniejsze z nich odnosiły się do Andrzeja Króla Węgierskiego (✝ 1060) i jego następcy Salomona, oraz Hermana ks. Saskiego (Dannenberg Nr 597 (✝ 1086), z czego widać że skarb musiał się dostać do ziemi już po opuszczeniu kraju przez Bolesława Śmiałego.
Pomiędzy monetkami Wendyjskiego typu znajdowały się liczne odmiany pieniążków z krzyżem i osobliwszą chorągwią na stronie głównej, oraz inne z napisem S. Piotra S. PETRVS i jeden wyraźny Sieciech zkąd inąd już przedtem znany.
Prof. Przyborowski w obejrzanej przez siebie partyi nie nowego, dla naszej numizmatyki, nie znalazł. P. Zwoliński obiecuje się zająć szczegółowym opisem całego, wykopaliska, które ze względu na znakomitą ilość, a przytem rozmaitość sztuk owej miseczkowatej monety między któremi znalazł się najwyraźniejszy Sieciech wielkiego, dla naszej nuimizmatyki jest interesuj przynosi bowiem dotykalny dowód, że jeśli nie wszystkie, to przynajmniej znaczna część podobnej fabryki pieniążków jest wyrobem Polskich mennic.
Wendyjskie owe denary tak z powyższych wykopalisk pochodzące, jak wszystkie inne pod tem nazwiskiem znane, albo się pod nie pociągać dające, oprócz osobliwszego brzegów wywinięcia to mają jeszcze spólnego, że po jednej stronie przedstawiają stale tak zwany krzyż kawalerski. Z drugiej strony lubo także po większej części jest na nich wyobrażenie krzyża, przecież zdarzają się niekiedy i inne godła, jak np. ręka Opatrzności, chorągiew, postorał i tp. Sam zaś krzyż po tej stronie rozmaite kształty przybiera; bywa bowiem albo prosty z zaokrągleniem! ramionami, albo patryarchalny, bądź zupełny bądź nie zupełny, albo wreszcie tworzą go berło z pastorałem w formę krzyża złożone.
Co do napisów: połowa przynajmniej znajdowanych u nas tak zwanych Wendyjskich denarów jest ich zupełnie pozbawioną, na wielu w otoku są tylko nic nieznaczące kreski, na niektórych i tego nawet nie widać W tym względzie to jeszcze ogólnego jest do zauważania, że beznapisowe Wendyjskie denary zawsze są od napisowych mniejsze, po największej części z gorszego zawsze wybijane metallu, i takie właśnie najdłużej u nas w obiegu się utrzymywały. Napotkamy je jeszcze w wykopaliskach dostarczających monety z pierwszej połowy XII-go wieku. Tam gdzie się napisów domyślać można, te zawsze złożone są z liter pojedynczych, klinowałemi znakami od siebie porozdzielanych. W napisie zupełnym takich liter bywa zwykle 4 odpowiednio ramionom krzyża ustawionych, często przecież jednej, dwóch, albo nawet trzech niedostaje. — Litery same nie mają nigdy właściwego sobie kształtu, ale są albo mocno spłaszczone, a takie w otoku stoją prosto, albo z boków ściśnięte, a wtedy poziomo są położone. Do pierwszych należą C, H, V, X, do drugich A, E, R, U. Litera I w jednem lub drugiem bywa położeniu. Litera zaś O czasem się także na tych monetkach znajdująca doskonale jest okrągłą. Innych liter napisowych na zwykłych Wendyjskich denarach nie dośledzi, a ten osobliwszy ich kształt i rozdzielenie od siebie klinowatemi znakami jest także jednem z najogólniejszych znamion ten rodzaj monety od innej wyróżniających.
Na denarach przedstawiających krzyż patryarchalny widać zwykle po obu stronach litery V, E, R czasem oprócz tego literę H a rzadziej już O. Na denarach znów mających krzyż prosty tęporamienny widzimy po stronie tego krzyża litery RIXA albo PIX po stronie zaś krzyża kawalerskiego litery CRVX. Denary z berłem i pastorałem nie mają zupełnego napisu, zwykle nawet są całkiem nieme; jednakże literę R a niekiedy i X napotkać na nich można.
Wziąłem tu pod rozbiór 3 najpospolitsze typy które się powtarzają we wszystkich naszych wykopaliskach. Co do innych jakich przykład widzieliśmy w wykopalisku Beyerowskiem, a jakich później wykopalisko pod Ciechanowem dostarczyło, mówić coś ogólnego byłoby zawcześnie; w zbyt małej bowiem znalazły się liczbie, aby zdanie swoje na nich opierać można; a wreszcie niektóre z nich są widocznem naśladowaniem monet Niemieckich, jakie na obszerną skalę u nas rozwinięte przedstawiał nam poprzedzający solidowy okres.
Wracając do przywiedzionych wyżej napisów, z tych jeden tylko napis CRVX po stronie krzyża Kawalerskiego jest zrozumiały, i godłu monety odpowiedni; wszystkie inne są już zagadkowe i dowolnemu tłumaczeniu podlegają. Gdzie na odwrociu pieniążka w napisie są litery PIX te także Christi z greckiego czytać można. Ale wtedy trzeba przypuścić że denar z wizerunkiem krzyża po obu stronach nosi niezwykłym sposobem rozdwojony napis CRVX CHRISTI do jednego tylko krzyża odnosić się dający. Jest to zboczenie od prostego sensu z trudnością dopuszczalne, a przynajmniej bezprzykładne na innych mennicznych pomnikach.
Trudniej jeszcze zdać sobie sprawę ze znaczenia jakie mieć mogą litery RIXA. Gdybyśmy w nich wyraz Christiana upatrywać chcieli należałoby w napisie już nie jednego, ale czterech bardzo ważnych zboczeń dopuścić. Nietylko bowiem i tutaj legenda do jednego tylko mogłaby się odnosić krzyża, wtedy kiedy pieniądz ich dwa przedstawia, ale jeszcze grzeszyła by i przeciw wyrażeniu, i przeciw ortografii, i przeciw używanemu systemowi w skróceniach.
Grzeszyłaby przeciw wyrażeniu dla tego, że nie mówimy krzyż Chrześcijański ale krzyż Chrystusowy, po łacinie CRVX CHRISTI i w żadnem dawnem piśmie nikt się z wyrażeniem CRVX CHRISTIANA nie spotka; grzeszyłaby przeciw ortografii dla tego, żeby przedstawiała litery greckie z łacińskiemi w jednym napisie zmieszane, a przeciw systemowi skróceń dla tego, że brakowałoby w niej samogłoski odpowiedniej przedostatniej syllabic, która w skróconym wyrazie zawsze była zachowywaną. Tyle i tak nie normalnych zboczeń na raz dopuścić trudno, dla tego wedle mego zdania w czterech literach RIXA co innego niż wyraz Christiana ukrywać się musi
W literach VERH możnaby łatwo upatrzyć początek imienia Wernera, a w skutek tego monety powyższemi literami oznaczone bez dalszego rozbioru odnieść do Niemiec północnych, gdzie to imię było zwyczajne, i kilku nawet biskupów one nosiło. Ale stoi temu na przeszkodzie krzyż patryarchalny Niemieckim monetom zupełnie obcy, jaki przeciwnie u nas może nawet przed Mieszkiem I-ym był w używaniu, jak to widzieliśmy na kilku poprzednich równie półbrakteatowych jak i solidowych typach — Obok takich zatem okoliczności niepodobna w literach VERH upatrywać imię jakiego niemieckiego Wernera.
Taki jest ogólny charakter tak zwanych Wendyjskich pieniążków. Że źródło i pierwsze nawet ich wzory mogą pochodzić od Słowian zaodrzańskich, temu nie ma potrzeby zaprzeczać. — Plemiona te przedtem wolne shołdował dla siebie Bolesław Chrobry, aby Niemcom nie dać do nich przystępu. — Pod gnuśnem panowaniem Mieszka wybiły się znowu na wolność, a wtedy łatwo im mogła przychodzić chęć posiadania własnej monety, a następnie wyrugowania z obiegu solidów na Niemiecki wybijanych sposób; i trzeba przyznać ze celu takiego dopięły. Nam w tem miejscu o to tylko chodzi, czy i o ile podobna moneta u nas była naśladowaną że zaś tak być musiało mamy tego najoczywistsze dowody.
Trzy bowiem typy wyżej przezemnie rozebrane stanowią nietylko główny, ale nawet często wyłączny wydobywanych z ziemi ówczesnych skarbów zasób, a z pomiędzy nich sprawozdawcy wykopalisk nadbałtyckich jeden tylko w opisach swoich powołują a o dwóch innych milczą zupełnie. Tych ostatnich zatem ojczyzną już tylko Polska być może. Lecz i trzeci zanadto jest u nas obfitym, aby mu stanowczo naszego obywatelstwa odmawiać, zwłaszcza że zamieszczone na nim wyobrażenia jak to wyżej wykazałem odpowiadają wyobrażeniom na pieniądzach Polskich używanym, na Niemieckich zaś żadnego nie mają przykładu. Te zatem typy będą głównym dalszych moich uwag przedmiotem.
Ale są jeszcze inne monety tej kategoryi z nieznanych bliżej źródeł pochodzące, których z szeregu monet Piastowskich wyłączać mi się nie godzi. Nietylko bowiem Niemcy pretensyi do nich nie roszczą ale jeszcze pomimo bliskiego z denarami Wendyjskiemi podobieństwa, pomimo nawet takiego samego kawalerskiego krzyża jaki się na tamtych znajduje, mają one inne znamiona po których Polskie ich pochodzenie łatwiej wyrozumieć się daje. Epoką swoją zdają się innym tak zwanym Wendyjskim spółczesne, a choćby nawet były późniejszemi, to ze względu na taką samą fabrykę która ten szereg monet zarówno od wcześniejszych solidów, jak i od następnych denarów wyróżnia, w jednej kategoryi opisane być muszą.
MONETY ZA PANOWANIA RYXY I KAŹMIRZA I-go WYŁĄCZNIE, A DŁUGO JESZCZE POTEM POWSZECHNIE W OBIEGU U NAS BĘDĄCE
Przy rozbiorze wykopalisk miał sposobność zauważyć czytelnik że denary tak zwanej Wendyjskiej fabryki znajdowały się bądź same, bądź też zmieszane z wcześniejszemi od nich solidami w skarbach już pod panowaniem Bolesława Śmiałego w ziemię ukrytych, a że w późniejszych wykopaliskach towarzyszą im imiona Bolesława i Władysława, wniosek ztąd oczywisty, że wyłączny ich obieg skończył się za panowania Bolesława II-go który także denary pod swojem imieniem zaczął w mennicach wybijać. Czy jeszcze w tym czasie oraz za rządów Władysława Hermana była bitą jaka na sposób Wendyjski moneta, nie masz pewności; lubo nie zbywa na skazówkach otwierających pole do podobnego mniemania, skoro z całego 20 letniego okresu rządów tego ostatniego monarchy jeden dopiero typ się znalazł, który z zupełną pewnością do tej epoki odnosić się daje. W każdym razie to jest pewnem, że prawie od śmierci Bolesława Chrobrego aż do roku mniej więcej 1070, to jest przez cały ciąg panowania Królowej Ryxy i jej syna Kaźmirza I-go a z początku i wnuka Bolesława, innej monety w Polsce nie było.
Co do Ryxy: jakkolwiek niepewne i nieledwie tajemnicze są świadectwa kronik o udzielnych rządach tej pani, na to się przecież zgadzają, że królowała w Polsce podobno jeszcze za życia zniedołężniałego męża, i że jak na kobietę królowała energicznie, (pro modo faeminino regnum honorifice gubernaret) powiada Gallus (aequo violentior est visa) mówi Kadłubek.
Wyobrażenia, a ztąd i upodobania Niemieckich Księżniczek jeśli kiedy to w owych czasach nie mogły przypadać do smaku Polakom i w ogólności plemionom Słowiańskiego pochodzenia. Wychowane w zasadach możności bezwarunkowego rozrządzenia życiem i majątkiem poddanych, musiały się wydawać uciążliwemi dla Słowian nawykłych do dawnego gminowładztwa, które nawet monarchiczna władza w Polsce wprawdzie ścieśniała, ale go nie obalała zupełnie. Raził także prostodusznych Polaków wykwintny ale chytry dworu Niemieckiego obyczaj, raziło lekceważenie tego co oni za święte dla siebie uważali; skoro zatem wodze monarszego rządu osłabły, a za przykładem Zaodrzańców udzielność możniejszym Panom Polskim zasmakowała, Królowa zniechęcona dobrowolnie opuściła Królestwo.
Nie długo zatem panowała Ryxa w Polsce, ale w każdym razie panowała przez czas dostateczny do utrzymania w mennicach prawa Królewskiego majestatu. Wnosząc ze zdania jakie o niej zostawili kronikarze, trzeba przyznać, że jej na chęci utrzymania tego prawa nie zbywało, sama też z siebie dosyć była bogatą, aby obmyśleć potrzebne do tego środki materyalne, gdyby się na takowe skarb Królewski zdobyć nie mógł. Bicie pieniędzy przez wdowy Królewskie nie było także nowością. Niedawny przykład Emmy wdowy po Bolesławie Czeskim łatwo mógł do naśladowania zachęcać. Wśród massy zatem Wendyjskich u nas wykopywanych denarów pieniądz Ryxy także znajdować się może.
Zdaje się że powszechne zalanie kraju monetą Zaodrzańską nastąpiło jeszcze za życia Mieszka, i że krajowe mennice wcześnie przed jego śmiercią musiały czynności zaprzestać, albo też nową w wybijaniu monety przyjąć formę. W inny sposób nie podobna sobie wytłumaczyć tak rzadkiego pojawiania się solidów z jego smieniem w wykopaliskach solidowych, a zupełny ich brak w pośród tak licznie znajdowanych Wendyjskiej fabryki denarów. Ryxa jako Niemka nie byłaby pierwsza zaprowadzała monety tak mocno od Niemieckich solidów odmiennej, ale jej panowanie zastać musiało już wprowadzoną tę zmianę, i tak zakorzenioną, że wracać do dawnej formy było niepodobieństwem.
Do jej panowania najbardziej przystaje pieniądz następujący:
s. g. w obwodzie perłowym krzyż prosty tęporamienny, w kątach między jego ramionami naprzemian pierścienie i kulki; w otoku litery RIXA (Christi) rozmaicie rozstawione i zawsze klinowatemi znakami od siebie pooddzielane.
s. o. w podobnymże obwodzie krzyż kawalerski mocno wypukły napis w literach rozmaicie ustawionych i klinikami pooddzielanych CRVX.
W okazach wyraźnych i poprawnie wybitych srebro czyste; waga gran 16; okazy beznapisowe są lżejsze, i z podlejszego wybite kruszczu.
Jest to jeden z typów znajdowanych wyłącznie w granicach Polski Piastowskiej. Że pochodzi z pierwszej połowy XI-go stulecia właśnie z czasu kiedy Królowa Ryxa w Polsce rządziła, na to się wszyscy numizmatycy zgadzają. Dlaczegóżby więc wybicia tego denaru jej odmawiać? miała przecież do tego i tytuł i sposobność, a prostszą nierównie jest rzeczą w literach RIXA widzieć imię tej królowej, niż dla upatrzenia w nich skróconego wyrazu Christiana domyślać się licznych, a mało prawdopodobnych epigraficznych zboczeń.
Zresztą imię to na monecie nie sama Królowa zamieścić mogła, mógł je położyć i syn Kaźmirz już za swego panowania, tak jak to czynili Ottonowie z imieniem Cesarzowej Adelajdy, która dla pierwszego była małżonką, dla drugiego matką, a dla trzeciego nawet babką.
Odmian w tym typie jest bez liku; główniejsze zamieściłem na tablicy IV pod literami a do l. Między niemi wyróżnia się cokolwiek odmiana i na której krzyż nie jest tęporamienny, ale właściwie Karołowiugowski, to jest z rozszerzonemi nieco u góry ramionami, taki jaki najwięcej na Niemieckich monetach był używanym. Ściśle zatem biorąc odmiana ta nie bardzo się kwalifikuje do zamieszczenia w tem miejscu. Umieściłem ją też jedynie dla tego, że w otoku strony odwrotnej ma wyobrażenie wagi złotniczej, a tego rodzaju obce znaki wśród otokowego napisu właściwe są naszym Piastowskim monetom, i wielokrotne ich przykłady zobaczymy niżej na typach niewątpliwie Polskich.
Odmiana ta znalazła się w wykopalisku Beyerowskiem, a położony na niej znak dowodzi, że nie wyszła z żadnego pokątnego mennicznego warsztatu.
s g. krzyż jak na poprzednim; w otoku wspacznie PXI.
s. o. Krzyż kawalerski jak na poprzednim; w otoku SCS PETRVS.
Srebro czyste, a przynajmniej wysokiej próby; fabryka i całe wejrzenie monety tak zwanym denarom Wendyjskini zupełnie odpowiada.
Widzieliśmy już w poprzednim okresie monetę Bolesławowską z imieniem Ś-go Piotra; tu mamy drugą wybitą w epoce denarów Wendyjskiej fabryki. Imię to może zarówno oznaczać mennicę Poznańską, do czego powody w swojem miejscu przytoczyłem a może też wskazuje przeznaczenie obu monet na świętopietrze dla Rzymu.
Są bowiem ślady że nasi monarchowie od początku Chrześcijaństwa przesyłali stolicy Apostolskiej pewną daninę, a do jej stałego uiszczania miał się właśnie wedle świadectwa kronik zobowiązać Król Kaźmirz I, z którego epoki menniczne pomniki tutaj rozbieramy. Ze bito na ten cel osobną monetę, mamy na to świadectwo Kronikarza Jana około połowy 14-go wieku żyjącego, za którego czasów na pieniądzach dla świętopietrza przeznaczonych wyobrażano głowę Ś-go Jana. Działo się to i gdzieindziej, jak dowodzą tego solidy Angielskie z napisem moneta Sancti Petri.
Brak takiego wyraźnego orzeczenia na naszym pieniążku, a może i słowa kroniki Jankowej spowodowały Lelewela do uznania go za monetę biskupią bitą w Poznaniu, na taki jednak wykład trudno się zgodzić. Dotąd bowiem wątpliwą jest rzeczą aby jacy nasi biskupi oprócz Wrocławskich otwierali własne mennice, choć w późniejszych czasach niektórzy z nich przywileje na to od panujących zyskiwali. Nierównie prawdopodobniejszą jest rzeczą, że monety z imieniem Ś-go Piotra stanowiły pieniądz Królewski bity w mennicy Poznańskiej, chociaż w takim razie częściej by się w wykopaliskach powinny pojawiać.
Typu o którym w tem miejscu głównie mowa dwa dotąd okazy znane były do roku zeszłego. — Oba posiadał P. Beyer jeden z wykopaliska pod Pińczowem, a drugi z wielu różnemi denarami tego samego rodzaju od jednego z Warszawskich starozakonnych złotników nabyty. Pierwszy znajduje się obecnie w zbiorze Hr. Ordynata Zamojskiego w Warszawie, a drugi podobno u Hr. Leona Skórzewskiego w Lubostroniu; atoli w końcu tegoż roku pojawiły się jeszcze w bogatem wykopalisku pod Ciechanowem jedne z całkowitym, drugie z szczątkowym napisem. Po za granicą dawnej Polski dotąd pomienionego pieniążka nie znaleziono.
s. g. w obwodzie perłowym krzyż patryarchalny, czasem zupełny, zwykle niezupełny: w otoku litery VER zwykłemi klinikami albo kółkami od siebie pooddzielane.
s. o. w podobnymże obwodzie krzyż kawalerski bardzo wypukły. — W kątach między jego ramionami rozmaite znaki — napisy zwykle te same co na stronie głównej.
Srebro niejednostajne, od czystego do 8-ej próby się zniża. — Waga także rozmaita. Niektóre okazy zupełnie bez napisowe, a te zawsze lżejsze i podlejsze od innych.
Pieniądz ten ze wszystkich miseczkowatych denarów najdawniejszym się wydaje. Prawdopodobnie pierwsze jego okazy z nad morza Bałtyckiego do nas przybyły i w krajowych mennicach przez długi czas były naśladowane. Jakoż znajduje się on także w wykopaliskach Pomorskich, ale tam znajduje się w okazach wyraźnych, i z czystego, a przynajmniej wysoką próbę trzymającego kruszcu wybitych, kiedy u nas obok wyraźnych i dobre srebro mających, widzimy ogromną liczbę okazów ladajakiej roboty i dobroci. Z napisu parę tylko zostaje liter, niekiedy wszystkie nikną, a końce krzyża patryarchalnego same tylko zastępują kulki. Napisu VERH albo ERV albo jakiegokolwiek innego któryby z rozstawienia powyższych liter złożyć można, krajowe dzieje wcale nie objaśniają, ale ten mógłby po prostu oznaczać imię jakiego myncarza. Mało co przedtem bowiem Czesi idąc za przykładem mennic Anglosaksońskich imię myncarzy na swych pieniądzach od czasu do czasu zamieszczali.
Wyobrażeniem krzyża patryarchalnego łączy się ten pieniądz z typami 3, 10 i 21. — A że takiego krzyża nie widzimy na monetach Niemieckich, pieniądz ten, tak zresztą u nas pospolity zaliczyłem do krajowych, na co już z tego jednego względu zasługuje, że w drugiej połowie wieku XI-go w powszechnym u nas był obiegu, choćby się tu nawet z po za granicy Polski Lechickiej dostał.
Z licznych odmian jakie ta monetka równie jak poprzedzająca przedstawia, a z których kilka na Tablicy IV zamieściłem, na szczególniejszą zasługuje uwagę odmiana h na której po obu stronach w otokowym napisie szczególne położone są znaki, to jest chorągiew i pastorał. Pochodzi ta odmiana z wykopaliska Beyerowskiego, a ma poniekąd styczność z monetkami typu następującego, na których również połączenie najwyższej władzy świeckiej z duchowną obrazowo jest przedstawione.
s. g. w grubym perłowym obwodzie berło z pastorałem na krzyż ułożone. — W otoku czasem litery VER, zwykle jednak w miejscu napisu otokowego pojedyncze kreski.
s. o. w podobnymże obwodzie krzyż kawalerski mocno wypukły. W kątach między jego ramionami naprzemian litery V i kropki. — W napisie bywa niekiedy V i X zresztą nic nieznaczące kreski.
Srebro i waga bardzo niejednostajne — na wielu okazach zupełny brak napisu a nawet całego otokowego obwodu, te są zwykle małe i z dosyć lichego kruszcu.
Jest to trzeci z najpospolitszych u nas tak zwanych Wendyjskich denarów, a jeden z tych jakich nie zauważano dotąd w żadnem z wykopalisk po za granicą Polski znajdowanych. Zdaje się być od poprzednich typów późniejszym, bo im późniejsze jest wykopalisko tem stosunkowa onego ilość widocznie wzrasta.
Pieniążek ten pochodzący niewątpliwie z epoki panowania u nas króla Kaźmirza I-go przypomina mimowolnie podanie Kronikarzy o pierwotnym zakonnem powołaniu tego monarchy. Zaprzeczają wprawdzie temu nowsi dziejopisarze lekceważący tradycyą jeśli jej piśmienne nie popierają autentyki, ale już sam Naruszewicz którego za twórcę tej szkoły uważać można, nie mógł się zdecydować czy w tym przedmiocie pójść za opowiadaniem najdawniejszego z kronikarzy Galla, czy też za późniejszym znacznie Długoszem, i rzecz zostawił nie rozstrzygnioną. A dużo w tej mierze jest do powiedzenia, dlaczego Gallus mógł w swojej kronice, a raczej panegiryku wielkiego wojownika króla Bolesława III-go pominął szczegół o zakonnem życiu jednego z jego przodków, i dla czego późniejsi powołanej kroniki przepisywacze uzupełniali jej text w tem miejscu.
Ale nie tu do tego jest miejsce. Tutaj dosyć przytoczyć że nasz pieniążek tradycyą o pierwotnem zakonnem powołaniu Kaźmirza w dziwny sposób popiera. Rysunek bowiem na nim przedstawia najoczywiściej połączenie władzy monarszej, z dostojnością kościelną. Miało wprawdzie świecką udzielność wielu Biskupów Niemieckich jeszcze z nadań Ottona I-go, jak Arcybiskupi Koloński, Moguncki i Trewirski, mieli ją nieco później Magdeburscy, między któremi byli nawet Wernerowie, nasza zatem monetka mogłaby być któremu z takich biskupów przypisana.
Ale świeckiej władzy duchownych prałatów nigdy nie oznaczało berło. Tamci będąc wassalami Cesarskiemi przy inwestyturze mieli wręczaną sobie chorągiew jako znamię świeckiego dostojeństwa. Berło zaś było zawsze znakiem zupełnej i od nikogo nie zależnej udzielności, i w owych czasach sam jedynie król mógł je na swoich monetach wyobrażać.
A z resztą dla czegóż ten napozór biskupi pieniądz nie znajduje się w stronach w których prawo posiadania własnych mennic biskupom służyło? Jeśli w Magdeburgu albo w tamtych mniej więcej stronach został wybitym, jakiż może być powód że się w takiej obfitości u nas z ziemi wydobywa?
Według osnowy Długosza i zgodnych z nim kronikarzy, Polacy za dyspensę Kaźmirza od ślubów zakonnych przyjęli wraz z monarchą obowiązek golenia głowy po zakonnemu. W takiem położeniu rzeczy król względem swoich poddanych, pod zakonną regułę niejako podciągniętych, był poniekąd także zakonnym zwierzchnikiem. Jeśli więc fakt jest prawdziwym, to odbicie onego na monecie nie w inny sposób jak przez umieszczenie na niej, biskupiego czy opackiego pastorału nastąpić mogło.
*****
Następne kilka typów po jednej już tylko stronie noszą znamiona tak zwanej Wendyjskiej fabryki. Przecież do jednej z poprzedniemi kategoryi należą, bo z późniejszemi denarami ściśle Polskiego pomysłu nic spólnego nie mają. Cztery pierwsze to jest typy 26, 27, 28 i 29 znalezione zostały jak się zdaje razem gdzieś na Szlązku i przesłane były P. Bernardowi Koene do Petersburga który je opisał i figury dokładne ich ogłosił. Z wyjątkiem ostatniego którego kilkanaście okazów przywiózł P. Beyer do Warszawy z jednej, ze swych licznych numizmatycznych wycieczek, żadnego innego nie miałem sposobności w oryginale oglądać. P. Koene atoli zalicza one do najpóźniejszych Wendyjskich, których epokę posuwa on o pół wieku dalej, niż ją nasze wykazują wykopaliska.
Opisanie ich szczegółowe uważam za zbyteczne; każdy sobie one z zamieszczonych tu figur dopełni. Zwrócę tylko uwagę czytelnika na znajdującą się na niektórych rękę Opatrzności, przypominającą opisany wyżej typ 22, oraz na dodany w polu monety znak miecza, który znowu te monetki łączy z niektóremi późniejszemi denarami Bolesława Śmiałego.
z głową Ś-go Jana jest wyrobem mennicy Wrocławskiej, i odpowiada świadectwu o Świętopietrzu jakie nam zostawił wspomniony wyżej kronikarz Janko z Czarnkowa, którego jednak słowa zdają się odnosić do późniejszych Szlązkich Świętopietrzów. Moneta więc o której mówię w tem miejscu może być tak dobrze denarem Ś-go Piotra, jak i królewskim; tyle tylko zdaje się pewnem, że do Polski, i do epoki Kaźmirza I-go należy.
Na zakończenie tej części numizmatyki naszej należy jeszcze wspomnieć o dwóch denarach bardzo ciekawych i bardzo wyróżniających się, które ponieważ dotąd w nielicznych dopiero pojawiły się okazach, nie wiele pewnego pozwalają o sobie powiedzieć, a mogą się z czasem bardzo ważnemi pokazać, jak się to z samego ich opisu okaże.
s. g. w polu monety w samym środku rodzaj trójlistu; do koła litery K A złączone w monogram i dalej Z L O P.
s. o. w perłowym obwodzie krzyż kawalerski: między jego ramionami znaki. W otoku niedobitym widać tylko litery X E i O.
Srebro jak się zdaje z miedzią mieszane, zawsze dosyć wysokiej próby.
Jeżeli w niedobitem miejscu na odwrociu tego denaru znajduje się litera R spoina wszystkim Wendyjskiej fabryki denarom, strona ta przedstawiałaby w napisie wyraz REX, bo pierścień okrągły na niektórych tego rodzaju monetach widzieć się dający, raczej za znak menniczny, niż za literę O poczytać by można. W takim razie w niezgrabnych literach strony głównej nietrudno byłoby upatrzeć wyrazy KAZ (Kazimirus) POL (Polonie) a wtedy moneta dawałaby całkowitą legendę w słowach Kazimirus Polonie rex odnoszącą się przedziwnie do panowania Kaźmirza I-go.
Z takiem jednak tłumaczeniem wstrzymać się należy dopóki nie będziemy mieli więcej tej wyjątkowej monetki okazów, z którychby mianowicie o napisie strony odwrotnej dokładniejsze można było mieć wyobrażenie; strona bowiem główna daje się dostatecznie zrozumieć z okazu jaki miałem pod ręką. Cokolwiek zaś na niej da się wyczytać, to pewna że czas jej wybicia na tę epokę przypada, a już z tego jednego powodu z szeregu monet zagadkowych, podczas panowania Kaźmirza I-go u nas w obiegu będących, wyłączaną być nie może.
Okaz tej monety znalazł się pojedynczo w wykopalisku Beyerowskiem razem z mnóstwem okazów typu 23, 24 i 25, i obecnie należy do bogatego zbioru monet Piastowskich Hrabi Ordynata Zamojskiego.
W wykopalisku pod Rzeczką Wólką o którem wyżej wspomniałem znalazł się cienki 11-o granowy solidus z dosyć wydatnym krzyżem Anglosaksońskim z jednej, a czemś niezrozumiałem po drugiej stronie. Obok krzyża trzy razy powtórzona litera H oraz pojedyncze litery I, T, może O i krzyżyk. W otokowej legendzie drugiej strony dosyć wyraźne litery C A S E M I, bardzo do imienia naszego Króla Kaźmirza przypadające. Szkoda że okaz w ogólności mocno niedobity i uszkodzony niepozwala stanowczej opinii o sobie wytworzyć. To co na nim dostrzegłem tutaj czytelnikowi w wiernym przerysie przedstawiam.
s. g. w polu monety figura jakby herbowy klejnot do Odrowąża albo Ogończyka podobny: napis do koła wspak + Z E T E C H — (Sieciech).
s. o. w perłowym obwodzie krzyż kawalerski, w otoku CVX.
Srebro i waga odpowiada denarom z napisem Ryxy.
Ciekawy ten pieniążek z kilkoma innemi zwykłemi Wendyjskiej fabryki denarami znalazł u złotnika w Wrocławiu P. Przyborowski lektor Warszawskiego uniwersytetu. Jest on bardzo wyraźnie wybity, wszystkie rysy na nim widzieć można dokładnie; wątpliwość przeto co do znaczenia pojedynczych liter zachodzić tu nie może. Drugi podobny okaz znalazł P. Leon Zwoliński w partyi monet fabryki Wendyjskiej wykopanych przy końcu roku zeszłego pod Ciechanowem, gdzie były inne jeszcze typy prawdopodobnie imię Sieciecha przedstawiające.
Dla wiadomości czytelnika zamieszczam tu rysunek takiego pieniążka pochodzącego z wykopaliska w Rzeczce Wólce pod Ciechanowem. W napisie onego biorąc jedno odwrócone D za C jak to ma miejsce w inicyałach późniejszego secholastycznym zwanego alfabetu, można wyczytać ZEDECHV coby także oznaczało Sieciecha.
Napis więc na tej monetce przedstawia niewątpliwie imię Sieciecha, imię które w tej epoce w częstem było u Polaków używaniu. Już za czasów Chrobrego znany był Sieciech pan bezwątpienia zamożny, i w znaczeniu u króla będący, który w dziedzictwie swojem Sieciechowie klasztor dla Benedyktynów fundował, i szczodre dla nich uposażenia od króla samego otrzymał. Temu wybicia owego denaru przypisywać nie można, bo sam styl onego każe go do późniejszej odnieść epoki. Czytamy następnie w Kronice Węgierskiej o Wojewodzie Sieciechu, pod którego bliższym dozorem zostawali królewiczowie Węgierscy, w Polsce pod opieką królów Kaźmirza i Bolesława Śmiałego przebywający; za Władysława Hermana głośnym był także Sieciech ulubieniec książęcy, i namiestniczą w całej Polsce władzę trzymający. Kto był ten ostatni, czy ten sam wojewoda króla Kaźmirza o którym kronikarz Węgierski wspomina, czy też syn albo jaki krewny tamtego, z kronik wyrozumieć nie można; tyle tylko pewna że aż do r. 1097 to jest przez cały niemal ciąg panowania Władysława Hermana on trząsał całym krajem, i więcej nawet od samego monarchy mógł i znaczył.
Rozbiór wykopalisk naucza nas że jeszcze długo pod Bolesławem Śmiałym jedyną monetą u nas w obiegu będącą były denary na sposób Wendyjski wybijane, do jakich właśnie należy monetka z napisem Sieciecha; ze szczupłej liczby denarów z imieniem Władysława I. (do którego dotychczas jeden tylko typ odnosić się daje) konieczny także nasuwa się wniosek, że i pod tem panowaniem największą część monety obiegowej stanowiły także same krzyżowe z wywiniętemi brzegami pieniążki; imię zatem Sieciecha mogło się na nich tak dobrze za czasów Kaźmirza I-go albo Bolesława II-go, jak i pod Władysławem I pojawić. Tem bardziej zaś to niebyłoby niepodobnym do prawdy, że właśnie tego ostatniego Sieciecha kroniki robią podejrzanym o bunt przeciw swemu monarsze, a jeżeli tak było istotnie, to mu łatwo mogło przyjść na myśl wybić pod swojem imieniem pieniądz wartością kruszcu książęce monety przewyższający.
Wszystko to atoli są tylko domysły, które z powodu naszego zagadkowego pieniążka można przytoczyć, ale przy których upierać się trudno, mając jedynie za podstawę dwa pojedyncze znalezione onego okazy.
*****
Dziesięć opisanych wyżej typów stanowi całe numizmatyczne bogactwo jakie nam ziemia z epoki od r. 1034 mniej więcej do roku 1070, od czasu do czasu z łona swego wyrzuca, a które nam wśród ogółu mennicznych pomników naszych wypełniać ma między innemi panowanie jednego z najzasłużeńszych królów i jego matki. Wprawdzie wśród ogólnego rozstroju jaki właśnie w tej epoce panował upaść musiały i upadły bezwątpienia tak instytucye jak sztuki, i zamęt menniczny jaki nam ówczesne wykopaliska przedstawiają, łatwym jest do wytłumaczenia do czasu objęcia rządów przez Kaźmirza I-go a nawet kilka lat później, ale kiedy ten monarcha dawny porządek przywrócił, i wszystko na nowo w karby ujął, niepodobna przypuszczać aby zapomniał o mennicy, zwłaszcza jeśli się do płacenia denaru Ś-go Piotra zobowiązywał. Dla czegóż tedy z całego tego przeszło ćwierćwiekowego przeciągu czasu nie mamy innej monety nad kilka owych zagadkowych talerzykowatych pieniążków? Miałożby to być całe nasze z owej epoki menniczne bogactwo? Czyżby w niedługich latach po śmierci Chrobrego tak dalece oświata w Polsce upadła żeby się już nie znalazł rytownik imię monarchy na monecie wyrazić zdolny? Czyż nam jeszcze inne tamtoczesne pomniki ziemia dotychczas w łonie swojem ukrywa, lub też czy wybici na wolność zaodrzańscy Słowianie tak dalece kraj nasz monetą swą zarzucili, żeby wybijanie nowej stało się nie potrzebnem, albo niemożliwym odstąpienie od zagadkowego na niej rysunku? Wszystko to są pytania na które dziś jeszcze stanowczo odpowiedzieć nie można. Dziś z żalem przypuścić potrzeba że się inne pomniki menniczne z owego czasu nie znajdą, skoro owe miseczkowate pieniążki łączą się w wykopaliskach bezpośrednio z monetami późniejszego Bolesława, jak tego przykład widzieliśmy w Woli Skromowskiej, a często także z massą monet stempla zagranicznego w 10-ym i 11-ym wieku u nas w obiegu będących, jak pod Trzebuniem i Kłeckiem.
Cóżkolwiek bądź to przecież widzimy z czasów Kaźmirza w rzeczy mennicznej ulepszenie, że się moneta obiegowa w kraju ujednostajniła, a tak dawniej rozpowszechnione naśladowanie, a raczej fałszowanie monety zagranicznej w zupełności ustało. Już od tego czasu grubej roboty Niemieckie i Anglosaksońskie solidy nie pojawiają się w wykopaliskach, a pieniądz Węgierski lub Czeski, jaki się czasem między niemi zabłąkał, nie jest już naśladowanym, ale zupełnie oryginalnym.
Następne denary choć także bite z brzegami mocno wystającemi mają jednak więcej urozmaicony i ściśle miejscowy rysunek; spotykamy na nich imię Bolesława i Władysława, a że typy jednych i drugich są rozmaite, między niemi zatem monety dwóch Bolesławów i dwóch Władysławów na przemian po sobie następujących znaleźć się mogą.
MONETY BOLESŁAWA II (ŚMIAŁEGO)
Widzieliśmy wyżej jaka ogromna massa niemych z krzyżami pieniążków była u nas w obiegu za panowania Kaźmirza l-go, i jak długo po jego śmierci w tym obiegu pozostała. W wykopalisku Skromowskiej Woli zagrzebanem w ziemię po r. 1139 w połowie były z późniejszemi monetami zmieszane, a w Urbanickiem którego data ukrycia po r. 1148 przypada, jeszcze się ich kilkanaście znalazło.
Bolesław zatem wstąpiwszy na tron w r. 1058 zastał i dostateczną obiegowej monety ilość, i co większa typ jej tak ustalony, że go innym naraz zastąpić było niepodobieństwem. Trzeba było koniecznie naśladować go czas jakiś, a obok niego dopiero nowe i ile możności formą do niego zbliżone powoli wypuszczać.
Niekwapił się też bezwątpienia Bolesław z wprowadzeniem tej zmiany; najdawniejsze bowiem jego monety zdradzają już pobyt Króla w Kijowie, a tem samem dopiero po r. 1068 jeśli nawet nie po 1075 wybitemi być mogły.
Do tego czasu i za jego panowania wybijać musiano miseczkowate pieniążki z krzyżami na dawniejszy sposób, i do tej pewnie epoki odnoszą się wszystkie beznapisowe typów 23-go, 24-go i 25-go okazy.
Polskiego zaś pochodzenia monety z tego panowania są następujące:
s. g. ukoronowana głowa monarchy w prawo; pod nią ramie koszulą rycerską zbrojne z podniesionym w górę mieczem; z tyłu głowy najczęściej litera Z czasem kulki lub inne znaki.
s. o. brama o 3-ch wieżach kulistemi kopułami zakończonych.
Waga dosyć jednostajna, mniej więcej gran 10, srebro niejednostajnej, ale w ogólności nizkiej próby; brzeg monety wystający, i postać widocznie miseczkowata.
Uważam ten denar za najdawniejszy z Bolesławowskich dla tego, że w takich tylko znalazł się wykopaliskach, w których nie było wcale monet wybijanych pod następnem panowaniem, jak w Goryczanach i Chromieńcach, gdzie mu towarzyszyły obok miseczkowatych Wendyjskiej fabryki pieniążków okazy innego typu, z wyraźnem imieniem Bolesława, o których niżej mowa będzie.
Główna strona tego denaru wyobraża popiersie Królewskie z wzniesionym do cięcia mieczem, odwrotna bramę o 3-ch wieżach kulisto w stylu wschodnim zakopułowanych, oczywiście bramę Kijowską. Bolesław po dwa kroć Kijów zdobywał; raz w roku 1068, wspomogając książęcia Kijowskiego Izasława przeciw Wszesławowi Księciu Połockiemu, przez braci Izasława na księztwo Kijowskie wyniesionemu, drugi raz w roku 1075 kiedy go znowu przeciw bratu Wszewołodowi bronił. Gallus o jednej tylko wyprawie na Ruś wspominając, świadczy wyraźnie że Bolesław zdobywszy Kijów odnowił w nim na złotej bramie cięcie Chrobrego. Długosz a za nim późniejsi odnoszą to zdarzenie do drugiej wojny Ruskiej to jest do r. 1075.
Najwyraźniejszy onego obraz mamy na naszym pieniążku który z tego powodu za późniejszy od r. 1075 uważać wypada. Liczne okazy jego znalazły się w Goryczanach, z pod Chromieńców także kilka podobnych rozeszło się po Galicyjskich zbiorach; odmian między niemi nie wiele, a te różnią się między sobą głównie brakiem lub obecnością krzyżyka na czole monarchy, oraz obecnością lub kształtem litery Z z tyłu głowy Królewskiej. Coby wspomniona litera znaczyć miała dotąd nie wiemy, i na jakiekolwiek prawdopodobne jej odgadnienie natrafić trudno.
Około r. 1834 był ten pieniążek bardzo pospolity, posiadały go wszystkie dawniejsze zbiory, a najliczniej Konstanty Świdziński i Baron Rastawiecki, którzy okazy onego z wykopaliska w Goryczanach pochodzące z pierwszej otrzymali ręki. Dzisiaj rzadziej nie równie pojawia się w numizmatycznym handlu i już po 4 ruble za sztukę bywał płacony.
s. g. w perłowym obwodzie głowa odkryta w praico z włosami w tył zaczesanemi. W otoku napis BOLEZLAVS niekiedy tylko EZLAVS a w miejscu pierwszych trzech liter miecz.
s. o. jeździec na koniu z włócznią. Z tyłu głowy jeźdźca litery S i Z pojedynczo albo razem, albo też inne znaki.
Srebro dosyć liche i niejednostajnej od 5-ej do 10-ej próby. Waga także rozmaita, cięższe gran 14 przeważają, lżejsze mało co więcej ważą nad 9; brzeg monety mocno wystający, modelowanie wypukłe, kreski liter klinowate.
Liczne odmiany tego typu zależą przedewszystkiem na zupełności napisu, powtóre na uzbrojeniu rycerza, potrzecie na znakach z tyłu jego głowy położonych. Znaczniejsze odmiany otokowego napisu wyżej już przywiodłem. — Jeździec zamiast dzidy miewa niekiedy chorągiewkę, a tarczę czasem tak wazką, że ją raczej za miecz poczytywać by można. Co do znaków z tyłu głowy jeźdźca z tych najpospolitszemi są litera S albo 6 kulek we dwa rzędy ułożonych. — Okazy z większą liczbą kulek są rzadkie, wybite bardziej płasko, wagę mają większą, i lepsze srebro. — Niekiedy obok litery S znajduje się mała litera Z; takie okazy są także ważniejsze i z lepszego srebra od innych, a dla poprawnej zupełnie legendy oraz wyraźniejszego wybicia większą od innych mają wartość. Odmiany z krzyżykiem albo dwiema belkami zawsze z podłego wybijane są kruszcu. Najrzadszą jest odmiana przedstawiająca samą tylko literę Z, ale napis na niej jest błędny i niezupełny.
Denary tego typu nie jednokrotnie u nas musiały być znajdowane. Należały one przed r. 1830 do pospolitych monet. Wykopalisko Skromowskiej Woli w r. 1844 dostarczyło ich na nowo do 70 sztuk, z których jednakże wiele okazów były mocno pozacierane.
Miarkując z tego wykopaliska, należy wnioskować że to jest ostatnia z monet za Bolesława II-go wybitych. Wyobrażony na niej jeździec zarówno pod względem technicznego wykonania, jak i pomysłu, jest pierwszym w numizmatyce Polskiej przykładem; nie jest on wzięty od Czechów choć tam już poprzednio książę Brzetysław konno się na solidach wyobrażał, różnica w tym względzie za nadto wielka. Więcej przypomina on niektóre monety plemion Celtyckich, u których koń był ulubionem, jeśli nie koniecznem do wystawiania na pieniądzu godłem.
zupełnie podobny poprzedniemu z tą tylko różnicą, że po stronie głównej w miejscu główki ma mały karolowingowski krzyżyk z drobnemi w kątach ramion kulkami.
Jedyny dotąd znany okaz tego pieniążka pojawił się w Warszawie około r. 1850 i przeszedł do zbioru Hr. Henryka Steckiego. Gdzie i z jakiemi innemi monetami został znaleziony, dziś już dowiedzieć się trudno. Hr. Stecki utrzymywał podobno że go nabył jako pochodzący z pod Dobiesławie, ale tego rodzaju pieniążków z konikami nie zauważył w tem wykopalisku P. Kaźmirz Bandtkie który miał sposobność oglądać one w szczegółach, zanim jeszcze z Warszawy wywiezionem zostało. Nabyciem tego pieniążka ja także wcześniej od Hr. Steckiego byłem traktowany, ale mi o jego pochodzeniu nic nie wymieniano. Wybicie na nim mocno wypukłe i litery klinowate, tak dalece że pod tym względem okazom typu poprzedniego zupełnie jest podobny. — Hr. Stecki kazał z niego zrobić galwaniczne kopije, i te tylko w niektórych zbiorach widzieć można. — Sam oryginał nabyty został później przez P. Beyera i dziś znajduje się pewnie w zbiorze Hrabi Ordynata Zamojskiego.
s. g. w zwykłym obwodzie litera S w środku w sposobie krzyża przekreślona. W otoku napis BOLEZLAI albo BOLEZLAVS.
s. o. w takimże obwodzie głowa Ś-go Jana na prosi, w otoku S. JOHAN.
Srebro z miedzią mieszane, wyższej jednak próby jak w poprzednich; brzeg mocno wystający, i postać monety miseczkowata.
Jest to pieniążek wybity w mennicy Wrocławskiej z imieniem Bolesława II-go. Przybliżoną datę jego wybicia trudno oznaczyć, znane bowiem dotąd 3 jego okazy niewiadomo gdzie i z jakiemi innemi monetami znalezione zostały. Z tych okazów jeden należący dziś do zbioru Hrabiny Natalii Kickiej napotkałem w Lublinie w bardzo małym numizmatycznym zbiorku, gdzie między innemi były i Skromowskie pieniążki, ale właściciel nie mógł mię zapewnić czy go razem z niemi dostał, a w każdym razie powierzchowność jego była nieco odmienna. Drugi okaz posiadał w Krakowie P. Antoni Strzelecki. — Trzeci drogą korespondencyi dosłał z zagranicy P. Beyer; ten ostatni wraz z całym bezwątpienia najbogatszym zbiorem Piastowskich monet przeszedł następnie na własność Hrabi Ordynata Zamojskiego. Dotąd zatem jest to monetka bardzo rzadka, a obok tego bardzo ważna i ciekawa.
Przekreślona litera S jaką widzimy na tym denarze oznacza zapewne wyraz Signum. W takim kształcie widzimy ją na wielu późniejszych pieczęciach, gdzie także w miejscu całego wyrazu Sigillum albo Signum bywa zamieszczaną. — Że znak powyższy w ten sposób czytać należy dowodzi tego otokowy napis na okazie hrabiny Kickiej, w którym imię Królewskie w drugim przypadku jest położone, tak że całość napisu Signum Boleslai przedstawia.
W zbiorach monetom Szlązkim poświęconych możeby się więcej jeszcze okazów tego denaru znalazło. U nas w żadnem wykopalisku nie był dotąd widziany.
MONETY WŁADYSŁAWA I-go HERMANA
Z całego dwudziestodwuletniego panowania tego Książęcia jeden dopiero typ wykazały nam wykopaliska, któremu towarzyszy zawsze ogromna stosunkowo ilość bezimiennych Wendyjskiej fabryki denarów. Wielkie jest zatem podobieństwo do prawdy że tego rodzaju moneta bitą jeszcze była za jego rządów, a przynajmniej że w powszechnem jeszcze była użyciu. — Denar do tego panowania niewątpliwie odnieść się dający jest:
s. g. głowa w prawo zwrócona z zaczesanymi w tył włosami w otoku +VLADISLAVS.
s. o. w zwyczajnym albo perłowym obwodzie brama o trzech wieżach spiczastemi daszkami nakrytych i krzyżami u góry zakończonych. W otoku +. CRACOV. Na niektórych okazach w miejscu napisu miasta znajduje się napis VOCEIKVS albo VO+VO+VO+. Są znów inne z odwrociem bez napisowem, których otok kilka spółśrodkowych obwodów wypełnia.
Mówi się tu o odwrociach główniejszych, pośrednich wyliczyć by nawet nie można. To rysy twarzy książęcej, to jej wielkość, to mniejsza lub większa zupełność napisu, tak dalece różnią pomiędzy sobą pojedyncze okazy, że pomiędzy kilkudziesięcią nawet dwóch zupełnie do siebie podobnych, to jest ściśle tym samym stemplem uderzonych nie dopatrzy. Litery na wszystkich składają się z pojedynczych klinowatych kresek, i pod tym względem najwięcej się zbliżają do liter na monetach typu 35 należących do Bolesława II-go.
Waga jest niejednostajna, najcięższe ważą gran 15, a te mają do koła na stronie głównej gruby perełkowy obwód (odm. a) i w podobnymźe obwodzie na stronie odwrotnej Krakowską bramę. Najwięcej jest takich co ważą tylko 10½ grana, a napisy na tych rzadko znaleść można całkowite. Zupełnonapisowe i lepszą fabrykę mające ważą gran 13½ a beznapisowe tylko 7.
Srebro dosyć wysoką trzyma próbę i nie tak wielkie zachodzą w tym względzie różnice na pieniążkach tego typu. Próba srebra środkuje między 10 a 12.
Druga to Piastowska moneta z zamieszczonem całem nazwiskiem miejsca wybicia. Na jednym z solidów Bolesława Chrobrego widzieliśmy wypisane po łacinie Gniezno Civitas Gnezdun a na tej łacińską pisownią, z polskiem atoli zakończeniem, wyrażono Kraków. Znajdujące się na niektórych dotąd bardzo nielicznych okazach w miejscu miasta Krakowa imię Voceikus nie odnosi się zapewne do Ś-go Wojciecha, ale oznacza podskarbiego, albo myncarza Krakowskiej mennicy.
Cztery razy ta monetka pojawiła się w naszych wykopaliskach. Na Wawelu przed r. 1830 kilkanaście jej sztuk znaleziono. Wykopalisko Dobiesławickie dostarczyło ich daleko więcej i to po większej części w wyborowych okazach. Z tego jednak źródła mała tylko ilość rozeszła się po niektórych zbiorach, a nic się nie dostało do numizmatycznego handlu. W Skromowskiej Woli było ich także sztuk kilkadziesiąt, po największej części mocno zniszczonych; wreszcie w końcu roku zeszłego ukazało się w Warszawie kilkanaście nowych tej samej monetki okazów, pod względem dochowania mało do życzenia przedstawiających, których pochodzenie dotąd nie jest mi wiadome. W każdym razie dziś jeszcze bardzo łatwo znajduje nabywcę; okazy z całkowitym napisem a zwłaszcza z poprawnym rysunkiem około r. 1847 do 20 złotych były płacone. Zdaje się że stempel do tych ostatnich przygotowywali sprowadzeni z Czech rytownicy, których wzory kształcąca się pod ich okiem Polska młodzież niezgrabnie naśladowała.
Porównanie rozmaitych tego pieniążka okazów naprowadza na domysł że Władysław Herman pierwszy zaczął myśleć o uporządkowaniu kwestyi mennicznej w Polsce na podstawie miejscowych pomysłów. Za poprzedniego panowania pieniądz bity był wprawdzie w kilku mennicach, ale wszystkie dostarczały jedynie tak zwanej czarnej monety, bo białych denarów na sposób Wendyjski wybijanych jeszcze w ów czas znaczna była obfitość. Władysław zatrzymując z poprzedniego panowania najwyższą wagę 13-o granową pojedynczego denaru, przedewszystkiem kruszec w mennicy poprawił, później wagę onego do 15 gran podniósł, i obok całkowitych, połowiczne także 7—10 granowe wybijał. Zwiększenie to wagi denaru nie może być przypadkowe, okazy bowiem 15 gran mające łatwe są do rozeznania od innych po grubym zewnętrznym perłowym obwodzie, tak właśnie jak w nowszych czasach za rządu Księstwa Warszawskiego dziesiątki od piętaków rozróżniano. Połowiczne znów denary nie mają po stronie odwrotnej otokowego napisu, ale cały otok jak się to już wyżej rzekło spółśrodkowemi kółkami wypełniony.
Pieniądz ten w samym końcu panowania Władysława Hermana wybitym się zdaje.
MONETY BOLESŁAWA III-go KRZYWOUSTEGO
Aby dobrze zrozumieć przebieg rzeczy mennicznej pod panowaniem Bolesława Krzywoustego, należy sobie przypomnieć zaszłe w tym czasie niektóre okoliczności które się odbiły w mennicach.
Wiadomo że Władysław Herman oprócz prawego dziedzica w osobie Bolesława, zrodzonego z ślubnej żony Judyty Księżniczki Czeskiej, miał starszego wiekiem pobocznego syna Zbigniewa, którego nawet ku końcowi swego panowania za takiego uznał, a zarząd kraju pomiędzy niego i Bolesława rozdzielił. — Rozdział ten uszanował po śmierci ojca Bolesław, ale Zbigniew człowiek ambitny i chciwy władzy, a przytem niespokojnego charakteru, sam pragnął zasiąść na Polskim tronie. W tym celu łącząc się z licznemi kraju nieprzyjaciółmi, Pomorzanami, Czechami i Niemcami, kilkakrotnie Polskę napadał, a odniesionemi nawet klęskami nie nauczony, coraz nowe przeciw Bolesławowi knował zamachy. Uprzykrzyło się to nareszcie książęciu, i kiedy w przystępie niezadowolenia wymówił, że chciałby się już raz pozbyć tak blizkiego a tak zaciętego wroga, usłużni żołnierze w r. 1116 Zbigniewa życia pozbawili.
Tę mimowolną śmierć przyrodniego brata ciągle wyrzucał sobie Bolesław; przedsięwziął z tego powodu pokutę, i odbył pielgrzymkę do grobu Ś-go Wojciecha w Gnieźnie, gdzie otrzymał uroczyste rozgrzeszenie, a to się stało około r. 1119. — Pielgrzymkę tę upamiętniła mennica (zapewne Gnieźnieńska) wybiciem cienkich srebrnych blaszek przedstawiających rozgrzeszenie pokutującego książęcia przez Ś-go męczennika, i od tego czasu imię i wyobrażenie Ś-go Wojciecha weszło na monetę Polską.
Pomniki zatem menniczne z czasu Bolesława Krzywoustego na 2 dzielą się epoki; to jest na typy przed odbyciem książącej pielgrzymki do Gniezna, i na typy po tejże podróży wybijane, między któremi środkuje wspomniona wyżej na jedną tylko stronę wybita blaszka. Monet samej pierwszej epoki, zamkniętej ową pamiątkową blaszką dostarczyło nam wykopalisko Dobiesławickie, obok których w Skromowskiej Woli znalazły się późniejsze z napisem Ś-go Wojciecha typy.
Zacznijmy zatem od pierwszych.
s. g. Rycerz stojący trzyma w prawej ręce włócznię, w lewej podłużną tarczę; napis BOELZAV albo tylko BEAV.
s. o. brama Krakowska o trzech wieżach daszkami nakrytych i krzyżami zakończonych bez napisu.
Waga gran 12½ srebro 12-ej próby, brzegi monety dosyć wyniosłe, i cała postać nieco miseczkowata.
Rzadki ten pieniążek ukazał się po raz pierwszy w skarbie Dobiesławickim w nader szczupłej jednak ilości. Pomiędzy temi które przejrzane zostały, dwa tylko znalazły się tego typu okazy, obecnie w zbiorze Hr. Natalii Kickiej przechowywane, jeden z całym, a drugi z szczątkowym napisem. Ten ostatni powtórzył się także w Skromowskiej Woli, i znajduje się teraz w zbiorze Hr. Ordynata Zamojskiego. Dotychczas te 3 okazy jedynie są znane. Rycerz zbrojny wyobrażony na tym pieniążku oznacza bezwątpienia książęcia Bolesława, a dzida w jego ręku jest zapewne ową włócznią Ś-go Maurycego, którą między innemi podarunkami Cesarz Otton Bolesława Chrobrego obdarzył, a którą późniejsi książęta w miejscu berła, jako znamię książęcej dostojności używali. Monetka ta ze wszystkich monet Krzywoustego najdawniejszą się wydaje.
s. g. w perłowym obwodzie książę siedzący na tronie z głową odkrytą, prawą ręką miecz trzyma, lewą do góry jakby do błogosławieństwa wznosi. W otoku napis BOLEZLAVS, albo DVCIS BOLEZLAI, albo DENARIVS.
s. o. w perłowym obwodzie krzyż Jerozolimski w kątach jego ramion 4 kropki; napis w otoku DENARIVS albo niekiedy BOLEZLAVS.
Waga gran 14 do 16, srebro 12-ej próby. Pierwszy to jest pieniądz na którym wartość czyli nazwa wyrażona, czego w żadnej ówczesnej numizmatyce nie znajdziemy przykładu. Daje on świadectwo że Bolesław chociaż ciągle niepokojony przez sąsiadów, myślał nietylko o tem aby ich do spokojności i poszanowania siebie zniewolić, ale jeszcze aby swemu państwu dobry byt i dobrą wiarę wewnątrz przez wprowadzenie porządnego bicia monety zapewnić. Z tem wszystkiem jest to pieniądz wyjątkowy, którego wybijanie wkrótce zaniechanem być musiało.
Ze względu na wysoką swoją wagę ten pieniążek razem z poprzednim przez niektórych numizmatyków odnoszonym był do panowania Bolesława II-go. Niedosyć wyraźne okazy niektórych jego odmian mogły rzeczywiście dać powód do mylnego czytania legendy. Niekiedy albowiem znajdują się w niej ortograficzne pomyłki np. duenarius zamiast denarius, duecis zamiast ducis. Tak było właśnie z okazem przez niegdy Ignacego Zagórskiego posiadanym, w którym dwie pierwsze litery wyrazu duecis były zatarte, w czterech zaś ostatnich szanowny numizmatyk koniec wyrazu Regis upatrywał. Lecz wątpliwość tę rozwiązały okazy z całkowitą w ten sposób zmyloną legendą znalezione, a tem samem upadł argument z zamieszczonego jakoby na niej tytułu Królewskiego przeciw mojemu pojmowaniu rzeczy stawiany.
Z drugiej strony rozbiór wykopaliska w Dobiesławicach nie pozwala na zamieszczenie równie tej, jak poprzedniej monety pod Bolesławym Śmiałym, a to ze względu na znalezione w niem blaszki z wyobrażeniem pokuty Bolesława, i rozgrzeszenia onego przez Ś-go Wojciecha. Takie wyobrażenie przed panowaniem Krzywoustego, a nawet przed r. 1116 miejsca mieć nie mogło. Bolesław Śmiały nic spólnego z Ś-ym Wojciechem nie miał, i żadnem szczególnem nabożeństwem do jego grobu się nie odznaczył. Zresztą oba wyżej opisane typy, to jest 36 i 37 były jedynemi w Dobiesławicach jakie się obok licznych Władysławów znalazły. Jakżeby zatem można wytłumaczyć zupełną nieobecność monet Krzywoustego w skarbie w 16 albo 17 lat po jego wstąpieniu na tron w ziemię schowanym. Czyżby tak dzielny i tak dbały o swą władzę książę miał przez tak długi czas mennic swoich zupełnie zaniedbać, albo czyżby właściciel skarbu starą tylko monetę wraz z pamiątkowemi blaszkami przed okiem nieprzyjaciela ukrył, a najnowszą przy sobie zatrzymał? A jednak jedno lub drugie koniecznie należałoby przypuścić, gdyby dwa wyżej pod liczbą 36 i 37 opisane typy, miały się monetą Bolesława Śmiałego okazać.
Ale podobnemu pojmowaniu rzeczy nie tylko rozbiór wykopalisk stoi na zawadzie. Bardziej jeszcze sprzeciwia się onemu rozbiór typów. Na typie bowiem 36 mamy stojącego rycerza z włócznią, na 37-m siedzącą osobę z ręką w górę wzniesioną. Zupełnie te same figury zobaczymy na typach następnych, o których trudno wątpić aby przez kogo innego jak przez Krzywoustego były wybite, noszą bowiem po raz pierwszy zjawiające się na monecie imię Ś-go Wojciecha którego grób około r. 1118 Krzywousty z odznaczającą się pobożnością odwiedzał. Wprawdzie zdarzają się w numizmatyce przykłady wracania po niejakim czasie do zapomnianego już na monecie rysunku; w poprzedniem nawet dziełku mojem wykazałem jak na Polskich pieniążkach naśladowano rysunki znacznie dawniejszych Czeskich monet, ale tu chodzi nie tylko o samo podobieństwo rysunkowe, ale więcej jeszcze o podobieństwo, a raczej tożsamość rylca, i ręki do wykonania stempla użytej.
Wprawdzie na typie 36 widać litery klinowate, tak jak na monetach Bolesława Śmiałego i Władysława Hermana, ale postać rycerza, sposób w jakim artysta wyobraził jego twarz i zbroję, tak dalece tę monetę do następnych denarów z imieniem Ś-go Wojciecha zbliżają, że jedne i drugie możnaby nieledwie za dzieło tej samej ręki uważać.
Co do typu 37 ten łączy z następnemi głównie podobieństwo liter, które zachodzi także między nim a ową pamiątkową blaszką o której wyżej wspomniałem, a do której raz jeszcze powrócę. Litery te bowiem nie są złożone z pojedyńczych i od siebie poodzielanych klinowatych kresek, ale są ciągłe, to jest nakreślone bez żadnej przerwy z podstawkami na końcach na podobieństwo liter dzisiajszych. Takich liter nie przedstawiała żadna z monet poprzednio opisanych, ale je właśnie widzieć będziemy na pieniążkach dwóch następnych typów. Niepodobieństwo zatem jednych od drugich rozłączać, widzieliśmy je razem w jednem wykopalisku, jak to miało miejsce w Woli Skromowskiej. Zawsze obok siebie stać muszą, i jedynie albo wszystkie do Śmiałego, albo wszystkie do Krzywoustego należeć mogą. Że zaś zdarzenia których noszą na sobie świadectwo zaszły dopiero pod panowaniem ostatniego, jemu zatem a nie żadnemu innemu z Bolesławów przyznane być powinny.
Typ 37 zaliczyć także należy do najpierwszych pod panowaniem Krzywoustego wybitych, a przynajmniej przed r. 1118 z pod stempla wyjść musiał. — W skarbie Dobiesławickim był on najpóźniejszym, bo w nim okazy jego były najliczniejsze, i wcale nie zużyte. W Skromowskiej Woli znajdował się także, w mniejszej jednak ilości, i w mocno już zniszczonych okazach. Nie należy do bardzo rzadkich, ale jest wielce interesującym pomnikiem, i za wyraźne a przytem poprawne okazy których się niewiele z pod Dobiesławie rozeszło, śmiało zł. 20 i więcej nawet ofiarować można.
Blaszka pamiątkowa z powodu pokuty Bolesława wybita
Pomnik ten ze względów chronologicznych należy zamieścić w tem miejscu. Na tablicach ze względów technicznych zamieściłem go na czele brakteatów, i kilka znanych mi jego odmian znajdzie czytelnik na tablicy XIII.
Rysunek na nim przedstawia pokutnika klęczącego przed biskupem który go położeniem ręki na głowie rozgrzesza. Legenda na najzupełniejszych okazach przedstawia: po stronie pokutnika LBEZLAV po stronie zaś biskupa S-ALEBAID. — W niej imię Bolesława jest widoczne, z pozostałych zaś liter S.adalbeius da się z małą przemianą porządku ułożyć. Cały pomnik zatem upamiętnia rozgrzeszenie Bolesława u grobu Ś-go Wojciecha.
Brakteaty tego rodzaju zapewne gdzieś w Wielkopolsce znalezione posiadał w swoim czasie Tadeusz Wolański, i uważał one za pomnik ochrzczenia Mieczysława I które przypisywał Lucidusowi herbu Alebanda biskupowi Kruszwickiemu; ale takiego biskupa nie wskazują nam kościelne kroniki, a ochrzczenie też Mieczysława nie biskupowi Kruszwickiemu (którego wtedy być nie mogło) ale jakiemuś Czeskiemu kapłanowi jest przypisywane. Z tego powodu ogłaszając w r. 1847 drukiem spis monet Piastowskich niegdyś przez tego znakomitego zbieracza posiadanych, zwróciłem uwagę na prawdopodobniejsze tej osobliwszej blaszki znaczenie, zdanie zaś moje później Lelewel w zupełności podzielił.
Upatrywanie w literach S.ALEBAIDI imienia Ś-go Wojciecha może się komuś wydać naciąganem, ale w tym względzie pamiętać potrzeba że blaszka nasza jest najdawniejszym autentycznym pomnikiem, na którym widzimy po łacinie wypisane imię Ś-go Wojciecha. Kronika Galla byłaby wcześniejszą, gdybyśmy jej pierwopis wynaleść mogli, ale gdy najdawniejsze onej kopije 14-o dopiero wieku sięgają, na nich przeto nic w tej mierze budować nie można. Zdaje się źe łacińskie imię Adalbertus później dopiero się znalazło. Na monetach Władysława Hermana widzieliśmy je wypisane po prostu VOCEIKVS, dla czegóźby nie na pomniku Krzywoustego imię Adalbejus razić miało, bo zmieszania porządku liter w legendzie częste w tej epoce mamy przykłady.
W Dobiesławicach było podobno 9 podobnych blaszek po większej części zwiniętych w trąbkę, jak mię o tóm zapewniał P. Kaźmirz Bandtkie który miał sposobność całe wykopalisko w rękach księżnej Sapieżyny oglądać. Od tego czasu nigdzie się później nie pojawiły, i tylko w dawniejszych zbiorach znajdować one można. Cztery takie rozmaitej dobroci posiada zbiór ordynacyi Hr. Krasińskich, jedne posiadał niegdy Baron Edward Rastawiecki, jedne R. R. St. Reichel; kilka także znajduje się podobno w zbiorze XX. Czartoryskich, słowem znanych okazów kilkanaście by się naliczyło. Wtedy kiedy do nabycia były łatwiejsze nie znajdowały chętnych nabywców, niedowierzano albowiem ich autentyczności; teraz kiedy ta została stanowczo udowodnioną, już się z niemi spotkać nie można.
s. g. w polu, monety stojący rycerz z włócznią w prawej a tarczą w lewej ręce. Obok niego siedząca osoba z księgą na lewem ręku, prawą jakby do błogosławieństwa podnosi. Napisu nie ma.
s. o. w perłowym obwodzie muły Karolowingowski krzyżyk; w koło niego napis BOLEZLAV w otoku, po za obwodem S.ADALBIBAVS.
Waga gran 9½ srebro czyste.
Główna strona tego typu te same nieledwie nosi na sobie wyobrażenia jakie widział czytelnik na dwóch poprzednich pieniążkach. Rycerz ściśle jest ten sam, tak samo aż do najdrobniejszych szczegółów uzbrojony, i tak samo wyryty jak na typie 36; siedząca zaś osoba lubo na typie 37 książęcia, tu zaś biskupa przedstawia, chociaż pierwszego z mieczem, drugiego z księgą Ewangelii wyobraża, we wzniesieniu jednak ręki jedna do drugiej wielkie ma podobieństwo.
Pieniążek ten wybity został oczywiście już po odwiedzeniu grobu Ś-go Wojciecha przez Bolesława, i z wielkiem prawdopodobieństwem mniemać można że właśnie te odwiedziny dały powód do wprowadzenia na monetę obrazu lub imienia Ś-go męczennika, jeśli nie we wszystkich, to przynajmniej w Gnieźnieńskiej mennicy. Jedno lub drugie widzimy później zamieszczane na pieniądzach rozlicznych Bolesławów, Władysławów i Mieszka, dopóki Kaźmirz Wielki pod względem wagi i stempla na monecie zupełnej nie zaprowadził jednostajności.
Rzadki ten denar dwa razy dopiero znalezionym został. Naprzód pojedynczy jego okaz był wygrzebany w ogrodzie Klementowickim, a blisko w 40 lat później 14 okazów dostarczyło wykopalisko w Woli Skromowskiej. Od r. 1844 już go więcej nie widzieliśmy. W epoce w której mógł się ukazać w handlu numizmatycznym, przeszło po 25—60 złotych był płaconym.
Odmiany stempla są nieliczne i mało ważne, a zależą głównie na zupełności napisu imienia Ś-go Wojciecha. Niezupełność napisu imienia książęcego rzadziej się nierównie przytrafia.
s. g. jak na poprzednim.
s. o. w perłowym obwodzie krzyż Karolowingowski w kątach ramion kulki, kropki albo krzyżyki w otoku napis SADALBIBVS w całości albo rozmaicie skrócony, czasem wspacznie. BOLZAV IB.
Waga rozmaita, najcięższe mają po gran 11, średnie (a te są najpospolitsze) gran 9, najlżejsze tylko 5½. Srebro zwykle czyste, w niektórych okazach do 8-ej próby się zniża.
Jest to właściwie mała tylko modyfikacya poprzedniego typu, nierównie od niego pospolitsza, a nawet należąca do najzwyczajniejszych Piastowskich monet, choć dotąd jedno tylko wykopalisko Woli Skromowskiej tej monety dostarczyło.
W tym typie rozmaitość stempli jest nieskończona, ale te odróżniają się jedynie większą lub mniejszą zupełnością legendy. Najczęściej wyraża ona imię Ś-go Wojciecha; z imieniem książęcem BOLZAV wspacznie zamieszczonem jeden dopiero okaz widzieć miałem sposobność, który się dziś znajduje w zbiorze Hr. Natalii Kickiój. Co do znaczenia dodatkowych liter I.B. domniemaniami tylko posługiwać się można. Lelewel upatruje tak w nich jak i w ogólności we wszelkich innych, jakich przykłady pod następnemi panowaniami znajdujemy, znak legalności monety justa bona albo tym podobnie. Rzeczywiście przy częstej zmianie wartości pieniądza, jaka się pod następcami Krzywoustego rozpowszechniła, znaki tego rodzaju były niezbędne, ale nie sądzę aby za tego panowania zachodziła ich potrzeba. Bolesław był dość możnym aby potrzebował uciekać się do podobnych zasilania swego skarbu środków, a dosyć uczciwym aby chciał w ten sposób własnych poddannych z mienia wyzuwać. Wołałbym zatem w dodatkowych literach IB jeśli te nie są przypadkowemi, upatrywać jakiś znak menniczny, niż zaliczać monety Krzywoustego do smutnych upadku bogactwa i uczciwości rządu pamiątek.
Lekkie tej monetki okazy 5½ gran zdają się być obolami albo przynajmniej denarami połowicznemi względem całkowitych 11 gran liczących. Średnie 9 granowe wychodziły może z mennic książęcych sposobem nadużycia, a może też przez pokątnych myncarzy dla ich zysku były wybijane. Miejscem jej bicia równie jak poprzedniej było jak się zdaje Gniezno.
s. g. rycerz stojący przebija włócznią gardła do góry przewróconemu smokowi.
s. o. w podwójnym perełkowym obwodzie krzyż z kulkami na końcach ramion. W kątach krzyża zwykle 4 słońca i 4 małe kropki, czasem w miejscu słońca kulki.
Waga rozmaita; największa liczba okazów wazy gran 13 do 14 są jednak cięższe 16-o granowe i lżejsze zniżające się aż do 6½ grana. Srebro zwykle jest czyste; zdarzają się przecież okazy wybijane z kruszcu z miedzią mieszanego, a nawet 7 zaledwie próbę trzymające, zapewne wyrób ówczesnych fałszerzy.
Odmiany w stemplu mało ważne.
Zdawało by się że ten pieniądz jest najpóźniejszym z czasu panowania Bolesława Krzywoustego. Nie było go bowiem w Dobiesławicach, znalazł się zaś spoinie z innemi w Skromowskiej Woli obok monet późniejszego Władysława. Z temi ostatniemi powtórzył się raz jeszcze w Urbanicach, gdzie już innych monet Krzywoustego nie było. Wyższa przecież waga onego od wagi typów poprzednich kazałaby go w chronologicznym porządku przed tamtemi położyć.
Lecz ta wyższość wagi może ztąd pochodzić, że pieniądz ten z innej niż poprzednie wyszedł mennicy. Miejscem jego wybicia zdaje się być Kraków, gdyż wyobrażenie na nim rycerza ze smokiem odnosi się widocznie do znanego o Krakusie podania. Jest dosyć pospolitym, gdyż wykopalisko Skromowskie znaczną ilość tego typu dostarczyło.
Zapatrując się teraz na cały szereg monet które wedle rozbioru wykopalisk wypadają na epokę panowania Bolesława Krzywoustego, przychodzimy do wniosku że ten monarcha ciągnąc dalej rozpoczętą przez ojca w rzeczy mennicznej poprawę, przeprowadził one stanowczo, i przywiódł monetę do jakiegokolwiek ładu. Jeśli pominiemy bezimienne solidy z napisem Princes Polonie od 23 do 29 gran ważące, to od czasu zaprowadzenia u nas monety zachodnio Europiejskiemu pieniądzowi odpowiedniej, widzimy w niej przez czas niejaki regularne obniżanie się wartości w miarę i w stosunku obniżania się wartości monet ościennych. Jakoż i Mieszkowe solidy z całkowitą koroną od 20 do 26 gran są ciężkie; Bolesławowskie z razu tyleż albo mało co mniej ważące zniżają się następnie do gran 16; tyleż trzymają miseczkowate denary Ryxy, a nawet niektóre pieniążki z berłem i pastorałem na panowanie Kaźmirza I-go przypadające. Ale już większa część okazów tego ostatniego typu zmniejsza się w objętości, zniża w wadze, a nawet w próbie i dobroci srebra. I tu się zaczyna prawdziwe w naszej kwestyi mennicznej zamieszanie. Smutny stan Polski pod tym względem przedstawia nam głównie panowanie Bolesława Śmiałego, z którego czasów mamy jedynie monety z niejednostajnego a w każdym razie lichego srebra, zwykle 9 lub 10 granowe, a rzadko 13-ie gran wagi dochodzące. Takiej samej wagi denary wychodziły zrazu z jedynej dotąd znanej mennicy Władysława Hermana; ale srebro było w nich znacznie lepsze, i dążenie do poprawienia monety widoczne. Jakoż widzieliśmy całe Władysławowskie denary ważące po gran 15, i odpowiednie temu połowiczne 7-o granowe. Bolesława Krzywoustego z pierwszych lat panowania około 13 granowe, wkrótce do 16 gran podskakują, i na takich nazwa czyli wartość pieniądza denarius wybita. — Takąż mniej więcej wagę od 16 do 13 gran trzymają nieme pod liczbą 39 opisane, z Krakowskiej jak się zdaje mennicy wyszłe pieniążki, między któremi również nie mało połowicznych się znajduje; wysoka zatem waga typu 36, z napisem Denarius jest zupełnie w porządku, i nie ma wcale potrzeby wyszukiwać mu z tego powodu wcześniejszego w szeregu monet Piastowskich miejsca.
Ale tak wysoka waga denara nie mogła się utrzymać w Polsce, kiedy w sąsiednich Czechach i Węgrzech nierównie była niższą. — Późniejsze też denary jakich dostarczała mennica Gnieźnieńska ważyły przecięciowo gran 10, połowiczne zaś były prawie 54-cio granowe, i na tej stopie utrzymała się moneta do końca panowania Bolesława Krzywoustego.
MONETY WŁADYSŁAWA II-go
Wiadomo z historyi że Bolesław Krzywousty rozdzieliwszy przy śmierci w r. 1139 zarząd kraju pomiędzy czterech starszych synów, najstarszemu z nich Władysławowi oddał wraz z stolicą Krakowem zwierzchnią nad braćmi władzę, a tem samem zwierzchnie nad całą Polską panowanie. Ale Władysław nie chciał poprzestać na ojcowskiem rozporządzeniu. Ulegając namowom żony Agnieszki krewnej Cesarskiej chciwej samowładnego panowania Niemki, i za jej poradą dążąc do jedynowładztwa, napadł na udziały braci i te pod bezpośredni swój zarząd zajął. Wynikła w skutek tego wojna domowa skończyła się zupełnym upadkiem najezdnika; wypędzony z zajętych niesłusznie prowincyi, wkrótce i z Krakowa wraz z żoną uchodzić musiał r. 1148. Po jedenastoletniej tułaczce umarł gdzieś w Saksonii w roku 1159, kilką laty wprzódy przez żonę Agnieszkę do grobu wyprzedzony.
Z tego co się wyżej powiedziało łatwo się domyśleć że rozdzielenie kraju na cztery dzielnice nie wpływało wtedy przynajmniej na zmianę rzeczy mennicznej w Polsce, i że we wszystkich udziałach pieniądz jedynie pod stemplem Władysława mógł być wybijanym. Bracia jego nie sięgali wcale po udział monarchicznej władzy, ani ich chęci ani wiek nie były po temu sposobne. Z resztą Władysław siłą i ich udziały zagarnął, a choć się o to wojna toczyła, to przecież nie dający się przewidzieć skutek oręża, nie mógł ich przedwcześnie do podobnego kroku ośmielać.
W ciągu zatem 9-o letniego panowania Władysława II-go tylko przez niego upoważnione monety mogły wychodzić z mennic Polskich. Wykopaliska dostarczają nam 5-u typów zasadnie do tej epoki odnieść się dających. Z tych na jednym tylko wyraźne Władysława imię, na drugim zwykle beznapisowym czasem niektóre litery tego imienia dopatrzyć można, trzy pozostałe są nieme zupełnie. Waga ich zrazu gran 9, 8½ do 7½ schodzi, co odpowiada zniżaniu się wagi pod panowaniem poprzedniem.
Znajdują się jeszcze inne monety rysunkiem do tamtych podobne, a nawet wyraźne imię Władysława na sobie noszące, któreby także z tego powodu Władysławowi 2-u przyznać było potrzeba. Ale w kłopot w tym względzie wprowadza ta okoliczność, że się ani z tamtemi, ani z późniejszemi monetami Bolesława Kędzierzawego razem w wykopaliskach nie znalazły. Niedowodzi to koniecznie odmiennej ich epoki, może być bowiem skutkiem innego miejsca wybicia, ale jeśli temu towarzyszy znacznie mniejsza ich waga, odmienny rylec i odmienne wybicie chociaż tego samego na pozór rysunku, bezpieczniej pozostawić one na boku, dopóki późniejsze spostrzeżenia nie wskażą im właściwego miejsca.
Zagadkowe te monety zamieściłem wprawdzie w poprzedniem dziełku mojem z r. 1847 pod panowaniem Władysława II-go idąc w tej mierze za samem powinowactwem typu, i dziś jeszcze obok tego panowania pozostawić je muszę, żadnych danych do umieszczenia ich gdzieindziej nie mając, tyle jednak pozwolę sobie zmiany, że utworzywszy z nich oddzielną niejako kategoryą, uwagi moje nad następnym peryodem mennicznym cienkich denarów od nich rozpocznę. I to miejsce w każdym razie jest dla nich właściwe, gdyby się z czasem istotnemi pomnikami Władysława II-go pokazać miały.
Idąc atoli za skazówką dotąd znanych wykopalisk, jedynie następujące typy do tego panowania odnieść się dają.
s. g. w perłowym obwodzie monarcha siedzący z mieczem w ręku, obok giermek trzymający jabłko królewskie. W otoku, wspacznie VOLDIZLAVS albo VLODIZLAVS. Niekiedy niema wcale napisu, a wtedy rysunek nieco większy całe pole monety wypełnia.
s. o. rycerz ze lwem walczący. Po za rycerzem na niektórych okazach gałązka o 3-ch albo 4-ch kwiatkach.
Waga gran 9, srebro prawie czyste. Odmiany stempla dość liczne ale mało ważne.
Pieniążek ten znany jeszcze Maderowi do roku 1844 wielką był po zbiorach osobliwością. Warszawscy numizmatycy którzy go posiadali uważali w nim pomnik menniczny z czasów Władysława Hermana, i odnosili go do tej epoki, kiedy wspomniony monarcha syna swego Bolesława, młodego pogromcę Pomorzan, do spólności rządów przypuścił. I w samej rzeczy gdyby się w tłumaczeniu monet średniowiekowych można było powodować samym względem kronikarskim, bez obejrzenia się na inne strony, opinija ówczesnych numizmatyków miałaby za sobą zupełnie historyczne poparcie. Ale rozbiór wykopalisk w Skromowskiej Woli i Urbanicach i związek jaki ma ta monętka z monetami typów następnych, okazuje widocznie, że, ją Władysławowi 2-u przypisać należy, jak to właśnie uczynił ze wszech miar krytyczny Mader, który pierwszą o niej podał wiadomość. Zamieszczona zatem obok siedzącego na tronie monarchy figura, nie znaczy tu syna królewskiego, ale giermka albo dostojnika trzymającego jabłko królewskie, i jest naśladowaniem rysunku używanego mało co wcześniej na monetach Czeskich książęcia Władysława.
Wykopalisko Skromowskie upowszechniło znacznie ten rzadki poprzednio pieniążek; kilkadziesiąt bowiem okazów rozeszło się z tego źródła po zbiorach. Pięćdziesiąt także sztuk dostarczyły Urbaniec, tak dalece że dziś o niego nie trudno. Okazy tylko beznapisowe nie przestają być rzadkiemi, oprócz bowiem 4-ch znalezionych w Woli Skromowskiej, więcej się już nie pojawiły, ale też te znacznie mniejszy dla nauki przedstawiają interes.
Wyobrażenie walki z potworami i dzikiemi zwierzęty weszło naprzód na monetę Czeską książąt Władysława (1109—1125), Sobiesława (1125—1140). Ówczesna moneta Czeska ze wszystkich najbardziej obrazowa, nie dziw że służyła za wzór naszym rytownikom stempli mennicznych.
Widzieliśmy pod N-rem 39 pieniążek z czasów Krzywoustego z wyobrażeniem walki rycerza ze smokiem. Pomysł ten również wzięty od Czechów, ale przetworzony i zastosowany do Polskiej o Krakowie legendy. Władysław 2-gi upodobał sobie walkę ze lwem jako znamię odwagi, której wcale nie dał dowodu. To wyobrażenie powtarzało się później od czasu do czasu, aż nareszcie w połowie XIII-go wieku osiadło stale na pieczęciach książąt Mazowieckich i Kujawskich, jak to na pieczęciach Ziemowita I-go Mazowieckiego, oraz Kaźmirza i Ziemomysła Kujawskich widzieć można.
Typ ten między monetami Władysława II-go zdaje się najwcześniejszym.
s. g. popiersie rycerza twarzą wprost, z chorągwią w prawem a tarczą w lewem ręku. Koło głowy rozmaite znaki.
s. o. walka rycerza ze lwem jak na poprzedzającym.
Waga gran 8½ srebro czyste. Pieniążek ten pod względem czasu swego wybicia zajmuje drugie miejsce w szeregu Władysławowskich tej epoki monet, i stanowi przejście do następnego, jednego z najpóźniejszych typu. Wybijanie jego nie długo trwać musiało, albowiem wykopaliska małą nader ilość onego dostarczają stosunkowo do innych z tego panowania monet. W skarbie np. Urbanickim na 1700 mniej więcej sztuk Władysławowskich pieniędzy, ten tylko w liczbie 30 się znalazł, w Golicach było ich tylko 3, a w Skromowskiej Woli 4 albo 5. Dotąd więc należy do rzadszych mennicznych pomników, ile żc zawiera kilka odmian znakami przy głowie rycerza od siebie odróżnionych. Siedm takich odmian znajdzie czytelnik na 7-ej Tablicy figur do niniejszej książki dołączonych.
s. g. popiersie rycerza z chorągwią jak na poprzednim.
s. o. popiersie rycerza z mieczem jak na typie następnym.
Jest to widocznie wyrobek pomyłki mennicznej. Myncarz przez nieuwagę wziął stemple głównej strony dwóch oddzielnych typów, i te na jednej wytłoczył blaszce. Ale ta pomyłka ważne bardzo przynosi światło, dowodzi bowiem że typ 41 i 42 o których niżej mowa będzie, wyszły z jednej i tej samej mennicy i z tego też względu pomyłkowy ten pieniążek na osobną zasługuje wzmiankę. Znalazł się tylko w Urbanicach i to w liczbie 3-ch jedynie okazów, z których jeden posiada Hr. Natalija Kicka, drugi Hr. Ordynat Zamojski, a o trzecim gdzieby się dostał nie wiem.
s. g. w perełkowym obwodzie popiersie rycerza twarzą wprost z mieczem w prawej, a tarczą na lewej ręce; w otoku, najczęściej kreski pod kątem ku sobie nachylone, a niekiedy mniej lub więcej widoczne ślady napisu VLADIZLAVS albo VOLDIZLAVS.
s. o. popiersie biskupa z odkrytą głową w prawej ręce pastorał, w lewej księgę Ewangelii trzymającego; w otoku czasem ślady napisu S.ADAL albo VLAD bardzo rzadko VAIDZIOH. Zwykle zaś pojedyncze kreski jak na stronie głównej.
Waga gran 7½ srebro czyste. Jest to jeden z późniejszych i bezwarunkowo najpospolitszy z pieniążków Władysława II-go. Z wykopaliska Skroniowskiego rozeszło ich się do 200 po zbiorach, Urbaniec na nowo około 800 sztuk tego typu dostarczyły.
Liczba odmian między niemi nieskończona, ważniejsze polegają na ubiorze głowy rycerza, i na rozmaitych około tej głowy znakach. Takich które się rysunkiem uchwycić dały znajdzie czytelnik przeszło 60 na dołączonych do niniejszej książki tablicach 7-ej i 8-ej. Na szczególniejszą zaś uwagę zasługują odmiany wyobrażone pod literami c, d, i al, ao, ap na których doczytać się można imion Władysława i Ś-go Wojciecha choć w szczątkowym sposobie wyrażonych. O samych znakach przy głowie książęcej mówić będę nieco niżej.
Wszystkie cztery opisane dopiero typy zdają się być w jednej wybite mennicy. Co do trzech ostatnich rzecz jest oczywista, pierwszy zaś z drugim taż sama strona odwrotna łączy. Mennicą tą zdaje się być Gnieźnieńska, gdyż głowa biskupa z Ewangelją nikogo innego jak Ś-go Wojciecha oznaczać może. Gniezno nie było z podziału ojcowskiego pod bezpośrednim zarządem Władysława; zajął je dopiero po odebraniu Wielkopolski bratu Mieczysławowi i w niem głównie mennice swoją prowadził.
s. g. w obwodzie perełkowym rycerz w prawo zwrócony zamierza się mieczem na siedzącego przed nim i ręce wyciągającego człowieka. W otoku same kreski ku sobie nachylone, rzadko potwornego kształtu litery.
s. o. w podobnymże obwodzie orzeł dławiący zająca lub sarnę; w otoku podobne jak na głównej stronie kreski.
Waga gran 8¾ srebro czyste. Denar ten pomimo wysokiej swojej wagi powinienby być najpóźniejszym z czasów Władysława II-go. Nie było go wcale w Woli Skromowskiej gdzie się znalazły monety typów poprzednich, w obu zaś wykopaliskach w których się dał widzieć obficie, to jest w Urbanickiem i Golickiem towarzyszyły mu monety późniejszego widocznie Bolesława. W ostatniem nawet on sam prawie wyłącznie epokę Władysławowską przedstawiał. Nietylko typ odmienny, ale i wyższa od dwóch poprzednich waga onego wskazują, że z innej od tamtych wyszedł mennicy, ale z której, dziś jeszcze odgadnąć trudno.
Obiedwie strony tego osobliwszego pieniążka zdają się jednę myśl przedstawiać, to jest przemoc i że tak powiem pastwienie się mocniejszego nad słabszym. Do zrobienia strony głównej wzory Czeskie mogły podać myśl rytownikowi, ale odwrotna zupełnie oryginalną się zdaje. Władysław uciskając braci dał bezwątpienia do podobnego obrazu powód, ale przypuścić nie można aby stemplem na monecie chciał uwiecznić pamiątkę swoich gwałtów. Podobniejsza do prawdy że pieniądz ten wybity został przez którego z jego braci, za nim następujący po nim z kolei Bolesław Kędzierzawy za pana i monarchę uznanym został.
W ogóle jest to monetka pospolita i mało ceniona. Odmiany ma dosyć liczne; na niektórych tulący się pod mieczem człowiek ma głowę nakrytą jakby hełmem książęcym albo biskupią mitrą. Większa przecież część odmian zależy na rozmaitych dodatkowych znakach w polu jednej lub drugiej strony zamieszczonych. Szesnaście główniejszych znajdzie czytelnik na 8-ej tablicy figur. Ujrzy na nich kulki, pierścienie, krzyże, pałki, miecze rozmaicie z sobą pokombinowane. Odmiany z wyraźniejszemi w otoku literami od innych są rzadsze.
Pięć typów wyżej opisanych zamykają cały szereg monet Władysława II-go mniej więcej pewnych, to jest wykopaliskami sprawdzonych. Porównywając je z sobą widzimy że pod tem panowaniem nie wiele spadła stopa menniczna, bo tylko z 9-u na 8 gran mniej więcej. Okazy typu 42-go, które nigdy 8-u gran nie dochodzą, należy uważać za wypływ jakiegoś mennicznego nadużycia. Są one najpóźniejszemi z tych które z mennicy Gnieźnieńskiej wyszły. Gniezno leżało w udziale Mieczysława, pod którym później moneta doszła do maximum spodlenia, być więc może że już za rządów brata stopę w tamtejszej mennicy obniżać zaczął, czemu jednak Bolesław Kędzierzawy musiał położyć koniec, kiedy pierwsze denary jego także w Gnieźnie wybijane, znowu 8 gran ważą.
Na tychże typach kończy się w naszej średniowiekowej numizmatyce trzeci okres, który okresem denarów grubych nazwałem, a w którym waga denaru pierwotnie 16-go granowa w ciągu mniej więcej stu lat o połowę się zniżyła. To przekonywa że w tym peryodzie zyski menniczne zależały głównie na wypuszczaniu coraz lżejszej monety, zawsze jednę i tę sarnę nazwę noszącej, a zatem do pewnego stopnia i tę same użytkową wartość przedstawiającej.
Należy się więc zastanowić w tem miejscu, co mogą znaczyć owe dodatkowe litery lub inne godła, jakie na monetach tego a w części i następnego okresu tak często się napotykają. Widzieliśmy one na pieniążkach Bolesława II-go (Typ 32 i 33) ale następne denary Władysława Hermana wcale takich znaków nie mają. Nie widać ich także, przynajmniej wyraźnie, na monetach Krzywoustego; pod Władysławem dopiero 2-gim wracają na nowo, i tu już do największej dochodzą rozmaitości. Pomijając dorywcze w tym przedmiocie zdania, rozebrać wypada mniemanie w tej rzeczy Lelewela, który łączy zamieszczanie owych dodatkowych znaków z wiadomem skąd inąd częstem przebijaniem monety, i upatruje w nich niejako pieczęć służącą do nadania monecie oznaczonej obiegowej wartości.
W rzeczy samej zdanie to na pierwszy rzut oka załatwia kwestyą w prosty bardzo sposób, ale bliżej w nie wniknąwszy, nie sądzę aby się ostać mogło. O takiem przebijaniu monety któreby wymagało tego rodzaju znaków mamy ślady w kronikach dopiero pod Mieszkiem 3-cim, mniej więcej w ćwierć wieku po ucieczce z kraju Władysława; tymczasem znaków podobnych Mieszka monety nie przedstawiają, kiedy przeciwnie na monetach Władysława jest ich bez liku.
Przypuściwszy nawet że trzykrotne do roku przebijanie monety, o jakiem wspomina breve Papieża Inocentego III-go wydane w r. 1207 do Polaków, miało miejsce już pod panowaniem Władysława II-go, to i w takim razie w ciągu lat 9 tylko 27 znaków było potrzeba dla odróżnienia nowej monety od wywołanej. Tym czasem nie licząc już drobniejszych, choć także nie trudno dostrzegać się dających zmian, to w ciągu tego panowania wyraźnych znaków mennicznych przeszło 40 narachować można. Typ albowiem 40 liczy ich 2, typ 41 siedm, typ 32 przeszło 25, a 43-ci przeszło 10. A przecież takiego stanu mennicy pod Władysławem przypuszczać nie można; byłby coś o tem wspomniał bliski tych czasów Kadłubek, który z tego właśnie powodu Mieszka III-go wcale nie oszczędzał, i zdzierstwa z przebijania monety pod jego panowaniem wynikające w żywych farbach opisał. Cóż dopiero gdybyśmy się zgodzili z Lelewelem na samo tłumaczenie wspomnionego wyżej papiezkiego listu w którym badacz ten upatruje dowód przebijania monety nie 3 razy do roku, ale raz na 3 lata. W takim bowiem razie na monetach Władysława II-go, 3 jedynie znaki znajdować by się powinny.
Znaki zatem na ówczesnych pieniążkach nie mogą zdaniem mojem być znakami skarbowemi, to jest ową pieczęcią walor urzędowy im nadającą, a do rozeznania przez poborców bieżącej monety od wywołanej przeznaczoną. Łatwiej zgodzić się można że to są znaki rytowników mennicznych, którzy cechę swoje na wykonanych przez siebie stemplach zamieszczali, niektórzy kładli litery, albo je przynajmniej naśladowali, inni dowolnie upodobane godła. Inaczej tej osobliwości numizmatycznej objaśnić nie podobna.