Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Zanim przejdziemy do dziejów sztuki odrodzenia gdańskiego, przypatrzymy się stosunkom handlowym, gdyż przez handel pozostawał Gdańsk w związku z krajami, które miały wpływ na wytworzenie się gdańskiego stylu odrodzenia.
Za czasów Kazimierza Wielkiego wzrosło w Polsce gospodarstwo, kraj nie tylko mógł zaspokoić własne potrzeby, ale mógł jeszcze za granicę wywozić swe płody. Odwieczna droga, Wisła, niosła ku morzu coraz więcej statków ze zbożem. Wzmaga się kupiectwo w Gdańsku, który od r. 1366. należy do kupieckiego związku Hansy, a niebawem staje w rzędzie czterech miast, kierujących Hansą. Jak wielki już był w tych czasach wywóz zboża do Gdańska świadczy to, że gdy w r. 1393. w zachodniej Europie powstał wielki nieurodzaj, przybyło po zboże do Gdańska 300. okrętów z Anglii, Francyi i Holandyi. Staruszek śpichlerz »Szara gęś«, na Spichrzowej wyspie pamięta jeszcze te czasy. Po roku 1400. nawiązano żywsze stosunki kupieckie z Francyą, Hiszpanią i Portugalią. W tym czasie Krzyżacy zamordowali gdańskiego kupca Wita Marksnera za to, że Wisłą do Krakowa spławiał swe towary. Gwałtem tym chcieli Krzyżacy nastraszyć kupców gdańskich, by nie wchodzili w stosunki z Polską.
Długosz podaje, że Wisłą spławiano do Gdańska drzewo dębowe i bardzo drogie, a rzadkie drzewo cisowe. Dalej wylicza Długosz smołę, potas, płótno, żywicę, wosk, ołów i żelazo. Wysyłała więc Polska rzeczy, przydatne do budowy okrętów.
Zapiski w archiwach w Madrycie i Lizbonie świadczą, że na maszty dla floty hiszpańskiej i portugalskiej sprowadzano drzewo z puszczy Białowieskiej, które spławiano Narwią i Wisłą do Gdańska. Składy drzewa w Gdańsku były w Dolnem mieście.
Po wyswobodzeniu się z niewoli krzyżackiej i uzyskaniu od Kazimierza Jagiellończyka niebywałych przywilejów, niezmiernie się ożywiło gdańskie kupiectwo. Nic już teraz nie stało na przeszkodzie stosunkom Gdańska z głębią Polski. Wisła, ta złotonośna żywicielka miasta, wolna była od wszelkich przeszkód i więzów. W ostatnich latach XV. w. w całej Europie wzrosło niepomiernie kupiectwo z powodu odkrycia nowych światów. Wzrosła żegluga, a z Ameryki wiele napłynęło złota. Zyskał na tem i Gdańsk, a okręty jego w dalsze zapuszczały się strony.
W połowie XVI. w. wskutek zamieszek religijnych w Niderlandach, wielu Niderlandczyków uchodziło z ojczyzny i szukało schronienia w Gdańsku, gdyż tu mogli być zupełnie bezpieczni. Gdy przeciw Hiszpanii podniosły Niderlandy powstanie, a walka przeciągała się latami, w niepewnych czasach wiele ucierpiało tamtejsze kupiectwo. Zyskał na tem Gdańsk, którego okręty, zwłaszcza ze zbożem i drzewem, zaczęły zapuszczać się do Hiszpanii i Portugalii. Holandczycy, którzy do Gdańska się przenieśli, nie zrywali dawnych rozległych kupieckich stosunków, lecz utrzymywali je dalej.
Od r. 1565. okręty gdańskie dobijają już często do Lizbony i Sewilli. Gdański okręt »Samson« popłynął ze zbożem do Tangeru, a stąd z towarem do Brazylii, a wrócił stamtąd z zapasem cukru. Widziała więc i druga półkula polską i gdańską banderę.
Marcin Kromer wspomina, że za Zygmunta Augusta utrzymywał Gdańsk stosunki kupieckie »z mieszkańcami oceanu Niemieckiego, z Pomorzem, Mechelburgiem, Holzacyą, Danią, Fryzyą, Holandyą, Brabancyą, i Belgijskimi narody, z Francyą Inflantami, Moskwą, Szwecyą, Norwegią, Anglią, Szkocyą, a nawet Hiszpanią i Portugalią«. Król Jan portugalski nadał przywileje kupcom gdańskim. Od jego czasów poseł miasta Gdańska stale przebywa w Lizbonie. Na wielką Armadę dla Hiszpanii w r. 1588. wysyła Gdańsk drzewo. Królowa Anglii Elżbieta wydając w r. 1596. rozkaz, by członkowie Hansy mieli zamknięty dostęp do jej państwa, czyni wyjątek dla poddanych króla polskiego. Kupcy angielscy sprzedawali swe sukna w domu Dyrcka Lylge, przy ulicy Ław chlebowych; dom ten nazwano dlatego później domem angielskim.
W roku 1588. powstał we Włoszech nieurodzaj, a trwał lat kilka. Do Gdańska wysyłano posłów z Włoch po zboże. Całe floty polskiego zboża szły odtąd do Rzymu, Wenecyi i Florencyi. Zwłaszcza gdy nastał niebywały głód w Toskanii i Państwie Kościelnem, kupców polskich przyjęto jako zbawców. Sam papież i wielki książę Toskanii czynili wielkie dogodności kupcom, by ich tylko zachęcić do dalszego przywozu. W r. 1597. Wenecya udzieliła kupcom polskim znacznych przywilejów i utrzymywała posłów w Gdańsku. Włosi odwiedzali nieraz Gdańsk, a niektórzy z nich osiadali tu na stałe i otrzymywali obywatelstwo, Gdańszczanie znów posyłali do Włoch zdolnych młodzieńców na nauki. Wenecya, uznając jakiem dla niej dobrodziejstwem jest zboże polskie, chcąc przynajmniej na obrazie zobaczyć to dobroczynne miasto, prosiła Gdańsk o przysłanie widoku miasta. Na zamówienie rady miejskiej gdańskiej wykonał w r. 1600. malarz Antoni Möller obraz przedstawiający Gdańsk; a osobne poselstwo, przyjęte uroczyście przez dożę, złożyło go Wenecyi w darze.
Z Francyą nawiązał Gdańsk żywsze stosunki za Henryka IV. Od r. 1610. przebywa we Francyi stały gdański poseł.
Od r. 1612. nawiązano umowy z Carogrodem.
Widziały obce morza polską banderę, przyjmował kupców papież w Rzymie, a gołębie na placu św. Marka w Wenecyi żywiły się naszem ziarnem.
Mówiliśmy wyżej że Niederlandczycy osiadali w Gdańsku i tu zatrudniali się dalej tymsamym co u siebie w kraju przemysłem. Stąd to w Gdańsku wyrabiano te same rzeczy, które wyrabiano we FIandryi i Holandyi. Zaczęto więc w Gdańsku wyrób sławnych kafli, tak poszukiwanych w polskich dworach. Kafle te były malowane albo w jednej barwie, najczęściej niebieskiej, albo zielonej, albo też były różnobarwne. Składały one wszystkie razem jeden wzór, albo każda stanowiła dla siebie osobny rysunek. Tak piec we Dworze Artusa 12 m. wysoki, ułożony jest z kafli ciemno-zielonych, każda o innym wzorze. Piec znów gdański, przechowany w Przemysłowem muzeum we Lwowie, pochodzący z XVIII. w., w stylu Ludwika XVI. tworzy cały jeden niezmiernie piękny i nadzwyczaj delikatny wzór. Na zamku w Podhorcach zachował się wielki piec, z kafli gdańskich, wykonanych umyślnie dla Rzewuskich z ich herbami »Krzywda«. Barwa tych kafli biała, rysunek niebieski. Na zamku Sobieskiego w Jaworowie, wyłożona była posadzka kaflami gdańskimi. Zwyczajem holandzkim wykładano w Gdańsku i w polskich dworach kaflami dolną część ścian.
Wyrabiali też Holandczycy w Gdańsku osiadli świeczniki i pająki mosiężne, niesłusznie nazywane u nas żydowskimi. Pająk taki widzimy np. na obrazie Jana Vermera van Delft, przedstawiającym malarza w pracowni. Pająki te mosiężne, niektóre niezmiernie wielkie, jak np. w Maryackim kościele w Gdańsku jeden ważący sześć cetnarów, składają się z drążka ozdobnego z figurką albo orłem u góry, z wielkiej kuli, często podobnej do ananasu i z bocznych wygiętych prętów z podstawkami na świece. Na pręcikach są umieszczone często małe tarcze, odbijające światło. W gdańskich kościołach wiele zachowało się takich pająków. Najpiękniejszy może ze wszystkich jest w kościele św. Trójcy, o niezmiernie pięknych zakrętach prętów. Drugi rodzaj tworzą świeczniki ścienne, złożone z ozdobnej blachy odbijającej światło i z jednej, albo z dwu podstawek na świece. Trzeci rodzaj to świeczniki toczone z mosiądzu, do stawiania na stołach, zwykle z orłem polskim u góry.
W r. 1598. założył Vermöllen z Holandyi wyrób wódek »Pod Łososiem« na Długim moście. Jedną z tych najdroższych wódek z »pod Łososia« była »Krambambula« nazwana tak od piosenki hulaszczej:
»Krambambuli, so heisst der Titel
Womit dich der Starost beehrt«.
Kitowicz pisze, że za saskich czasów kieliszek jej płacono po tynfie. Uwiecznił tę gdańską wódeczkę Mickiewicz mówiąc, że mistrz Twardowski szewcowi:
»przytknął do łba dwie rureczki,
cmoknął i cmok gdańskiej wódki
wytoczył ze łba dwie beczki«.
Wódka ta gdańska znana była w całej Europie.
Wyrób piwa w Gdańsku dawnych także sięga czasów. Gdy w r. 1565. ustanowiono w Polsce podatek od piwa, piwo gdańskie zaliczono do lepszych i obłożono podatkiem sześć groszy od beczki. Sławne było w Gdańsku piwo Jopejskie, które na Jopejskiej ulicy dotąd wyrabiają, a które wysyłano na okrętach aż do Carogrodu. Między piwowarami jopejskiego piwa był Jan Heweliusz, sławny astronom, który swe piwo wysyłał we wielkich ilościach do Anglii. Kromer w opisie Polski za Zygmunta Augusta wspomina, że we województwach pruskich robią piwo z jęczmienia, podczas gdy w reszcie Polski z pszenicy. Dodaje też Kromer, że piją u nas głównie piwo, a wina mało. Wspomina on jednak, że Gdańsk sprowadza wina reńskie, francuskie, hiszpańskie, kanaryjskie i kreteńskie. Wino we większych ilościach zaczęto sprowadzać dopiero za Zygmunta III.
Wysoko stało w Gdańsku złotnictwo. Wogóle w Polsce złotnictwo z powodu zamiłowania do wystawności, bardzo było rozwinięte. Złotnicy gdańscy na targ św. Agnieszki udawali się do Lwowa, widać więc, że w swej sztuce bardzo byli wydoskonaleni, skoro im się opłaciła jazda aż do Lwowa, tembardziej że lwowscy złotnicy słynęli właśnie ze swej umiejętności.
Obok wyrobów ze złota, wyroby z bursztynu, na wybrzeżu Bałtyckiem wyławianego, i wyroby z kości słoniowej należy zaliczyć raczej do sztuki, niż do udoskonalonych rzemiosł. Sławnym zwłaszcza mistrzem we wyrobach z bursztynu był Mukiet. który za rzeźbę w bursztynie, przedstawiającą zwycięstwo nad Turkami, otrzymał od cesarza Leopolda I. niebywale wielką zapłatę. Królowie polscy, jak Zygmunt August, a zwłaszcza Zygmunt III., który sam bardzo piękne rzeczy rzeźbił w złocie i bursztynie, kupowali na podarki dla zagranicznych królów i dostojników w Gdańsku wyroby ze złota, bursztynu i kości słoniowej. Stąd w zbiorach w obcych stolicach wiele jest tych drogocennych rzeczy. W Berlinie w zbiorach przemysłu dużo przechowuje się złotych wyrobów gdańskich. W Szwecyi znów rzeczy te drogocenne z Gdańska pochodzą z czasu najazdu Polski za Jana Kazimierza.
Słynął też Gdańsk wyrobami pasamoników, którzy mieli tu własny cech. Na przedmieściu Szydłowiec (Schidlitz) kwitnął wyrób pasów polskich.
Przez Gdańsk sprowadzano do nas sukna z Anglii i Holandyi, tak zwany »Felendysz«. Cienkie płótno, które w dawnych ubiorach większe miało zastosowanie niż dziś, sprowadzano z Holandyi, Szwabii i Kolonii. Bywały płócienka barwione jednostajnie, albo różnobarwnie.
Wiozła szlachta na statkach do Gdańska zboże, woły, popiół it. d., a sprowadzała za to wyroby gdańskie i zamorskie przez Gdańsk sprowadzane. Narzeka na to we Flisie Klonowicz:
»Co Polska rodzi nie przestajem na tem,
A już nam kramne a zamorskie rzeczy,
Zawsze na pieczy«.
Zbylitowski mówi znów w Schadzce ziemiańskiej, że wydajemy pieniądze:
»Na wino, korzenie, dopieroż bławaty,
Aksamity, hatłasy, złotogłów szarłaty«.
Sławne było gdańskie nadobne stolarstwo, raczej sztuką będące niż rzemiosłem. Szafy gdańskie, tak często w naszych dworach spotykane, pochodzą z doby baroku. U góry zwyczajnie w środku wyżej podniesiony gzyms szczytowy. W środku gzymsu bogata rzeźba przedstawiająca albo herb właściciela, albo jakąś osobę. Obok drzwi i w pośrodku zwykle słupki przyporne o bogato rzeźbionych głowicach. Powierzchnia drzwi wypukła, krawędzie wyłożone drewienkami połączonemi pod rozmaitymi kątami. U dołu bywały szuflady. Szafy stoją na silnych graniastych albo kulistych nogach. Szafy takie pokryte rzeźbą drzewną wypukłą. Jedna z najpiękniejszych szaf tego rodzaju znajduje się w Przemysłowem muzeum we Lwowie. Ozdobiona jest ona przepysznie, a jednak w miarę, wspaniałą rzeźbą. Drugi rodzaj tych szaf jest o gładkich powierzchniach, wykładanych różnobarwnem drzewem w rozmaite wzory. W bawialnych pokojach stawiano szafy oszklone z półkami, przeznaczone na przechowanie drogocennych naczyń.
Stoły gdańskie, w tym stylu co szafy, bogato ozdobione na krajach rzeźbą, oparte na grubych, zazwyczaj skręconych nogach, zakończonych zwykle u dołu podstawami w kształcie kul. Stołki i inne domowe sprzęty, chociaż trochę lżejsze są bogato toczone i rzeźbione.
Sławne były zegary gdańskie rozmaitego rodzaju i kształtu. Ciekawy typ tworzą zegarki płaskie, str. 90. stojące na krótkich nóżkach z dzwonkiem u dołu, a z boków z okienkami, przez które widać wewnętrzne urządzenie. Tarcza tych zegarów jest u góry, bez szkła, o silnych wskazówkach.
Z naszych kopalni w Olkuszu wieziono do Gdańska cynę i ołów. W dawnych czasach średnio zamożna szlachta i bogatsi mieszczanie używali naczyń cynowych, jak konwi, mis, półmisków. Gdańsk słynął z wyrobów cynowych. Dziś jeszcze wiele można widzieć starych naczyń cynowych z herbem Gdańska.
Z żup solnych polskich, spławiano Wisłą do Gdańska sól, która rozchodziła się po innych krajach.
Zboża najwięcej u nas wywożono za Władysława IV., gdy Europa zachodnia, wyniszczona i wygłodzona wojną trzydziestoletnią, ciągle po zboże do Polski posyłała. Wywóz zboża sięgnął właśnie szczytu w roku zakończenia wojny trzydziestoletniej t. j. 1648, gdy wynosił 128 tysięcy łasztów. (Łaszt wynosił 30 korcy). Ciekawe szczegóły o stosunkach kupców zboża ze Lwowa z Gdańskiem, podaje Łoziński w dziele: »Patrycyat i mieszczaństwo lwowskie«.
Wraz z wywozowym wzrastał i przywozowy handel. Z Francyi sprowadzano wino, oliwę, z Belgii sukna, tkaniny delikatne i papier. Przeszło tysiąc statków cudzoziemskich przybijało w tych czasach do Gdańska. Handel polski i wywóz zboża zmniejszył się za najazdu szwedzkiego za Jana Kazimierza. Podniósł się potem za Sobieskiego, zmniejszył się za Sasów, a upadł prawie zupełnie z pierwszym rozbiorem Polski, gdy Gdańsk pozostał wprawdzie wolnem miastem pod opieką Polski, ale król pruski otoczył go zewsząd zabójczemi cłami. Wprawdzie niektórzy Niemcy twierdzą, że dla rozwoju Gdańska konieczne było przyłączenie go do królestwa pruskiego, mylą się jednak grubo. Bogactwo i rozwój Gdańska wypływał z tego, że Gdańsk był miastem przy ujściu Wisły położonem, był węzłem, łączącym Polskę, drogą wodną z zachodnią Europą. Wisła była dla Gdańska złotonośną rzeką, dźwigającą na swych barkach statki pełne zboża. Przecięcie Wisły granicami, było śmiercią dla gdańskiego kupiectwa i rozwoju. Gdańsk dawniej wolne miasto pod opieką Polski, utrzymujące przy królu we Warszawie i na obcych dworach własnych posłów, mający własną mennicę i znaczną siłę zbrojną, stał się pod panowaniem pruskiem, po drugim rozbiorze, miastem prowincyonalnem pruskiem i to odległem od środowiska państwa.
#77{Zegar gdański z XVII. w. Własność ks. dr. Kruszyńskiego.}
Za krótkiego panowania Francyi, Gdańsk był znów wolnem miastem, lecz tak zwany »system kontynentalny« Napoleona i ciągłe wojny, nie były pomyślne dla kupiectwa.
Na załączonych dwóch obrazkach Lohrmanna z r. 1770. widzimy przedstawiony ożywiony ruch kupiecki dawnego Gdańska. Płyną tu tratwy pełne beczek i równo usypanego zboża. Na tratwach stoją właściciele szlachta. Na pierwszym obrazie z lewej strony u dołu, szlachcic przy karabeli rozmawia z gdańskim kupcem: to samo na drugim obrazku z prawej strony. Widzimy tu też okręty z zamorza z cudzoziemskiemi flagami, »z bocianiemi gniazdy, aż po same gwiazdy«. Obrazki te, chociaż z czasów późniejszych, przedstawiają nam tak ożywione gdańskie kupiectwo, jakiem je przedstawiał Klonowicz za Zygmunta III-go.