Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Już w drugiej połowie XVIII stulecia pojawiły się nowe prądy, które odrzucając czczą pompę stylu barokowego i wymuszoność rokoka, domagały się powrotu do niefałszowanej natury tak, jak się odbijała w sztuce greckiej rzymskiej. Nowy ten kierunek nazwano klasycyzmem lub stylem cesarstwa (empire), gdyż za Napoleona I służył zarazem polityce. Panował on przez pierwsze dziesiątki XI wieku a cechował się surowością linii, nagiemi płaszczyznami i dążeniem do wywarcia wielkiego wrażenia. Później ukazał się znowu w związku z ruchem romantycznym w literaturze i z obudzeniem religijności t. zw. romantyzm. Ten usiłował przywrócić wzgardzone formy średniowiecza i renesans, jakoteż wlać w sztukę ducha narodowego. Od połowy stulecia rozpoczyna się eklektyzm, w obrębie którego włada najpierw odrodzenie, następnie zaś wszystkie kierunki sztuki od początków XVII do początków naszego wieku. W ostatnich dziesiątkach lat widzimy nareszcie samodzielne, oryginalne porywy na wszystkich polach sztuki które zapowiadają przyjście nowego stylu, godnego współczesnej cywilizacyi.
W drugiej połowie XVIII wieku zbadali dokładnie 2 Anglicy (Stuart i Rewett) zabytki sztuki attyckiej, skutkiem czego rozpowszechniła się ogólna znajomość greckiej architektury z czasów rozkwitu, podczas gdy dotąd znano style klasyczne tylko z drugiej ręki przez Rzymian.
Niemcy. Odrodzenie niemieckiego budownictwa około roku 1820 wzięło początek z Berlina przez genialnego Schinkla i z Monachium, gdzie popierał nowy kierunek król Ludwik I. Karol Fryderyk Schinkel (1781-1841), profesor akademii sztuk pięknych w Berlinie, umiał siłą swego talentu tworzyć nowości w duchu sztuki hellenistycznej. Berlin zawdzięcza mu szereg charakterystycznych budowli, jak teatr o genialnem rozczłonkowaniu i dawne muzeum, w którem szerokie schody prowadzą do przedsionka o 18 jońskich słupach. W Monachium znalazł mecenas sztuk Ludwik I godnych wykonawców dla swych wielkich pomysłów w osobie Leona Klenze i Fryderyka Gartnera. Leon Klenze (1784-1864) był jak Schinkel gorącym wielbicielem starożytności. Wyraz tym upodobaniom dał w t. zw. Hali sławy (Ruhmeshalle) o olbrzymich słupach, w Propilejach (wspaniała brama o słupach doryckich i jońskich), w dawnej pinakotece (galeryi obrazów) i w Walhalli pod Ratyzboną, zbudowanej z białego, niepolerowanego marmuru, a podobnej do ateńskiego Partenonu. Fryderyk Gartner uprawiał znowu z zamiłowaniem styl rzymski. Wspaniałością olśniewają wreszcie budowle wykonane przez Jerzego Dollmanna na polecenie Ludwika II, jak zamki Linderhof (w stylu Ludwika XV), Herrenchiemsee (w stylu Ludwika XIV) i Neuschwanstein w stylu średniowiecznym. We Wiedniu hołdował renesansowi uszlachetnionemu wpływami sztuki klasycznej Teofil Hansen z Kopenhagi. Widzimy to najlepiej w gmachu rady państwa, giełdzie i akademii sztuk pięknych. Henryk Ferstel z Wiednia użył w kościele Votivkirche stylu gotyckiego, a w późniejszych budowlach, jak Muzeum austryackie dla sztuki i przemysłu i uniwersytet, renesansu. Pobudkę do przywrócenia niemieckiego renesansu dał Gotfryd Semper, który w Dreźnie wybudował teatr i muzeum, w Zurychu politechnikę, a powołany do Wiednia zajął się przebudowaniem zamku cesarskiego, urządzeniem nowych muzeów i teatru. Według jego wskazówek wykonano muzea dworskie, teatr nadworny (Hofburgtheater) i naszkicowano plany do nowego zamku cesarskiego (Hofburg). Obecnie wyrównały się w Niemczech zupełnie przeciwieństwa między kierunkiem klasycznym i romantycznym, przyczynił się zaś do tego obudzony zapał do niemieckiego renesansu, który stoi w pośrodku między gotykiem a włoskim renesansem. Berliński gmach sejmu Rzeszy niemieckiej, stanowi wreszcie przykład wdarcia się konstrukcyi metalowej do budowli monumentalnych.
Francya. Pod wpływem wykopalisk pompejańskich nastąpił już w XVIII wieku zwrot ku starożytności. Za pierwszego cesarstwa objawił się on we wspaniałym Łuku tryumfalnym wzniesionym na placu zwanym l’’Etoile i w kościele św. Magdaleny w Paryżu, przebudowanym przez Vignona. W ostrym przeciwieństwie do klasycyzmu wytworzyła się w ostatnich 30 latach szkoła romantyczna. Pochop do tego dała odbudowa Luwru i pałacu w Tuileryach. Violette- le-Duc (zm. 1879) powrócił przy odnowie kościoła Notre Dame do wczesnego gotyku. Inni architekci posługują się renesansem i stylem gotyckim. W najnowszych czasach zjednoczył się klasycyzm z romantyzmem i zmierza do oddania odrębności narodowych. Widzimy to w gmachu Wielkiej opery Garniera, w nowym ratuszu i pałacu Trocadero w Paryżu.
Anglia. Skutkiem systematycznych badań naukowych przyjął się w Anglii wcześnie styl klasyczny. Niezależnie od tego zlał się silniej, niż gdzieindziej, obcy styl gotycki i renesans z pierwiastkami rodzimymi, uwydatniając odrębność angielską. W stylu późno gotyckim działał głównie Barry, czego przykładem jest parlament londyński. Oryginalność angielskiej architektury odbijają najlepiej nowsze pałacyki wiejskie, pełne malowniczości. Za wzór mogą wreszcie służyć liczne budowle użytkowe, wymagające trudów inżyniera i architekta, budynki wystawowe, jak n. p. pałac kryształowy w Londynie, mosty o znacznej rozpiętości i dworce kolei żelaznej, do których budowy użyto wyłącznie żelaza i szkła.
Podobnym zmianom jak architektura uległa na początku stulecia rzeźba. Nowe prądy poprzedzało kilku artystów utalentowanych, którzy zmierzali do ożywienia sztuki w duchu klasycznym, ale nie zdołali jeszcze pozbyć się całkowicie pęt akademizmu. Był nim między innymi Włoch Antoni Canova (1757-1822), który uczęszczał do akademii w Wenecyi, później udał się do Rzymu, gdzie żył i działał przez dłuższy czas. W dziełach jego znać wpływ baroku, choć usiłował zbliżyć się do starożytności w szlachetnej prostocie i czystości form. Powab i piękność postaci kobiecych popada u niego nieraz w czułostkową słodycz, przesada cechuje znowu typy męskiej siły. Z rzeźb zasługuje na uwagę grupa Amor i Psyche, Heba (Berlin), grobowiec arcyksiężniczki Maryi Krystyny (w kościele Augustyanów w Wiedniu) i papieża Klemensa XIII w kościele św. Piotra w Rzymie. Mauzoleum Canowy w Wenecyi, wykonane przez jego uczniów planował sam mistrz na grobowiec Tycyana. Włoska plastyka nowszych czasów przetworzyła gracyę Canowy w teatralną przesadę i jaskrawy realizm. Jan Henryk Dannecker ze Stutgartu naśladował w rzeźbach z greckiej mitologii Canovę, zaś w późniejszych chrześcijańskich Thorwaldsena, ale mu nie dorównał. Znanym jest jego olbrzymi biust Schillera. Z naśladowców Canovy we Francyi wyróżnia się Antoni Chaudet. Paryż posiada cały szereg jego prac. Do najlepszych liczy się Amor z motylem (Luwr). W Anglii poszedł śladem Canowy John Flaxman, ceniony również jako rysownik. Styl miał zawsze szlachetny, kompozycye wzniosłe. Między innemi stworzył grobowiec Nelsona, nadto liczne płaskorzeźby. Zupełne wyzwolenie rzeźby dokonało się w dwojaki sposób: przez Thorwaldsena szlachetnego idealistę i przez Schadowa mistrza zdrowego realizmu. Duńczyk Albert Thorwaldsen (1770 -1844) urodził się w Kopenhadze. Po krótkich studyach w mieście rodzinnem, podążył na dalszą naukę do Rzymu, gdzie rozbudził się jego talent pod wpływem dzieł klasycznych. Pierwsza rzeźba Jazon zdobyła mu odrazu sławę i wziętość. W późnym wieku wrócił do Kopenhagi i tam umarł. Wolny od czczej przesady baroku wcielał Thorwaldsen w swe utwory wielką prostotę starożytnego piękna. W ciągu 40 letniej działalności stworzył szereg dzieł treści mitologicznej (Amor i Psyche, Wenus, Heba, Gracye, Nadzieja, Jazon, Merkury). Licznemi są też płaskorzeźby, jak n. p. Pochód Aleksandra, Dzień i noc, Pory roku. Przebudowa kościoła N. P. Maryi w Kopenhadze spowodowała cały cykl rzeźb religijnych. Przedsionek przyozdobił Kazaniem św. Jana Chrzciciela i Wjazdem Chrystusa, wnętrze posągami Apostołów, Przemienieniem Pańskiem, Chrztem Chrystusa. Wiele jego pomników jest rozsianych po innych krajach (n. p. w Polsce). We wszystkich tych pracach przebija artystyczna forma, poważna prostota owiana czarem idealizmu. Monumentalnej rzeźbie dał w Niemczech początek Gotfryd Schadow (1764-1850), który był czynnym w Berlinie dla dworu królewskiego. Starał się o naturalność, indywidualną charakterystykę, postaci przystrajał w szaty współczesne; jego płaskorzeźby mają również rys realistyczny. Obok Schadowa zażywał wielkiej sławy jego uczeń Chrystyan Rauch, który umiał połączyć miarę rzeźb klasysycznych z bystrą obserwacyą cech charakterystycznych, ożywić ciepłem bronz i marmur. Z jego pracowni wyszło kilku uczniów, jak n. p. Ernest Rietschel ze Saksonii, który wsławił się podwójnym pomnikiem Gothego i Schillera w Wajmarze. Utwory rzeźbiarzy monachijskich czynnych za rządów Ludwika I są wprawdzie mniej doskonałe, lecz posiadają doniosłe znaczenie dla całej sztuki bawarskiej, a w części i dla Wiednia. Najwybitniejszym z tych artystów był Ludwik Schwanthaler, uczeń Thordwaldsena, głowa kierunku romantycznego. Przyozdobił on niemal wszystkie budowle Ludwika I (n. p. Walhallę), dla Salzburga wykonał pomnik Mozarta. Najwięcej znaną jest jego olbrzymia rzeźba p. t. Bawarya w Monachium. W ostatnich dziesiątkach łat przybrała rzeźba niemiecka nowy kierunek, opierający się na renesansie i naturaliźmie. Najwybitniejszym rzeźbiarzem tej szkoły jest Reinhold Begas (ur. 1831) w Berlinie, uczeń Raucha. Jego pierwsze dzieło, pomnik Schillera w Berlinie, okazało już w całej pełni siłę talentu. Z innych rzeźb berlińskich wysuwa się na pierwszy plan pomnik cesarza Wilhelma I. W ostatnich czasach zdradza rzeźbiarz Maks Klinger w Lipsku dążności odmienne od artystów starszego pokolenia. Jest idealistą i usiłuje obudzić interes pod względem psychologicznym. Próby Klingera stworzenia barwnej rzeźby wywarły głębokie wrażenie. Używa on w tym celu kawałków różnobarwnego marmuru. Na jego ostatnie dzieło, pomnik Betowena (Lipsk), złożył się marmur, bronz, złoto, kość słoniowa i drogie kamienie.
Niemal we wszystkich innych krajach europejskich rozwielmożniła się w XIX w. rzeźba pomnikowa, spychając na dalszy plan inne gałęzie plastyki. We Francyi jest przedstawicielem szkoły romantycznej Piotr Jan David (zm. 1856) od miejsca urodzenia zwany zwykle David d’Angers. Talent jego uwydatnił się najlepiej w biustach portretowych i płaskorzeźbie. Do wielkich rzeźb należy olbrzymia statua z marmuru księcia Kondeusza w Wersalu, pomnik Corneilla w Rouen i Gutenberga w Strasburgu. W najnowszych czasach odznacza się rzeźba francuska delikatnem poczuciem stylu i znaczną wielostronnością. Coraz bardziej stanowczo włada też naturalizm, biorący treść z życia współczesnego i wchodzący na tory t. zw. impressyonizmu. Głównego przedstawiciela ma on w Rodinie. W pobliskiej Belgii wsławił się na zbyt realistycznemi rzeźbami Konstantyn Meunier (ur. 1831). W Anglii był klasykiem Flaxman, a John Gibson czynny w Rzymie opierał się na Thorwaldsenie. Podobną drogą kroczył Baily, znany z olbrzymiego pomnika Nelsona na korynckim słupie w Londynie. Współczesna rzeźba angielska przechyliła się pod wpływem studyów nad włoską plastyką XV wieku ku zdecydowanemu naturalizmowi. Ameryka posiada wybitnego rzeźbiarza w osobie Henryka Brown (zm. 1886), który między innymi wykonał dla Nowego Jorku konny posąg Waszyngtona.
Zmiana smaku znalazła z końcem XVIII stulecia silny wyraz i w malarstwie. Motorem był naturalnie ten sam ruch umysłowy, który się objawił współcześnie na polu politycznem, narodowem i poetyckiem, z tą odmianą, że rozbrzmiewające wszędzie hasło powrotu do natury żądało w malarstwie naśladowania starożytnych.
Klasycyzm. Przejście do nowego kierunku oznacza Antoni Rafael Mengs z Drezna (zm. 1779), dla którego Rzym był drugą ojczyzną i Angelica Kauffmann, zmarła z 1807 w Rzymie. Mengsowi udawały się dobrze portrety pastelowe i olejne, przez pewien czas brał za wzór Rafaela i Corregia, za to najsłabiej wypadały obrazy usiłujące zbliżyć się do starożytności. „Czuła“ Angelika Kauffmann tworzyła wyłącznie klasyczne postaci. Takim jest n. p. między innymi portret Wojciecha Męcińskiego i jego żony Heleny przechadzającej się jako młoda Rzymianka w białej zasłonie po ogrodzie, lub portret ks. H. Lubomirskiego (we Lwowie) jako geniusza. Powyżsi artyści zachowali przynajmniej siłę kolorytu, natomiast naśladowcy wysadzali się na bezbarwność. Klasyczne piękno miało według nich być bezbarwnem jak posąg, działać tylko szlachetnym zarysem. Pierwszym wyobrazicielem tego stylu liniowego jest Jakób Asmus Carstens (zm. 1798 w Rzymie). Farbą gardził, rysował nie z natury, ale podług rzeźb w Rzymie się znajdujących. Treść do swych malowideł czerpał z podań greckich. We Francyi wkroczyła na tory klasyczne Elżbieta Vigee-Lebrun (zm. 1842). Bawiąc przez pewien czas w Polsce i Petersburgu namalowała ks. Józefa i starego króla już w stolicy Rosyi przed samą jego śmiercią. Wszechwładne panowanie klasycyzmu ułatwiła wielka rewolucya. Rzymska rzeczpospolita stała się ideałem francuskiej, sztuka miała wielbić cnoty republikańskie. Z powodzeniem wyobrażał te idee Jakób Ludwik David (1748-1825) w swej Przysiędze Horacyuszów (Luwr) i w Brutusie przed ciałami synów. Wprawdzie czasem wyobrażał wypadki współczesne (n. p. Śmierć Marata), głosił sprawę Napoleona (n. p. w obrazie Koronacya Napoleona I i cesarzowej Józefiny), malował portrety, ale w gruncie rzeczy pozostał klasykiem. Po powrocie schronił się David, który głosował za śmiercią Ludwika XVI do Brukseli, gdzie też umarł. Dodajemy, że galerya w Wilanowie posiada portret St. Potockiego na koniu, jego pędzla. W ślad za Davidem uprawiali kierunek klasyczny we Francyi jego liczni uczniowie, że wspomnimy tylko o Grosie, który tworzył sceny z życia Napoleona I, nadto malował Niemcewicza bawiącego na emigracyi (Muzeum ks. Czartoryskich). Malarze innych krajów szli w początkach XIX wieku też torem klasyków.
Romantyzm. Już w szkole Davida obudziła się reakcya przeciw zimnemu klasycyzmowi, a charakterystyczną cechą tego nowego kierunku zwanego romantyzmem była soczystość barw i rozszerzenie zakresu treści. Najwybitniejszym romantykiem francuskim był genialny Eugeniusz Delacroix (zm. 1863). Jego płótna pełne dramatycznego życia odznaczały się zarazem świetnym kolorytem (n. p. obraz Barka Dantego w Luwrze). Uzmysławiał też rożne postaci z dzieł Szekspira i Byrona. Uczeń Davida Jan Dominik Ingres kładł znowu nacisk w swych utworach mitologicznych, historycznych i religijnych na rysunek, plastykę modelowania, a nie na barwę. Zupełnym realistą był natomiast w portrecie. Romantyzm w treści, klasycyzm w formie spotykamy jeszcze u Ary Scheffera. Uczeń Grosa, Paweł Delaroche zajmował się malarstwem historycznem. Powszechnie cenionymi są jego obrazy, przedstawiające tragiczne sceny z nowszych dziejów. Obok malarstwa historycznego kwitnęło rodzajowe, które uwzględniało chętnie sceny z życia Wschodu. Wielu artystów z epoki drugiego cesarstwa zaczęło także hołdować naturalizmowi. Takim był Horacy Vernet, twórca różnych epizodów wojennych, przedewszystkiem zaś Ernest Meissonier (zm. 1891). Na wzór Holendrów malował ten ostatni z największą dokładnością obrazki rodzajowe bardzo małych rozmiarów, później poświęcił się malarstwu batalistycznemu. Wielki pedantyzm można podziwiać w jego Napoleonie pod Solferino, w bitwie pod Jeną, Lipskiem, w poszczególnych postaciach kirasyerów z r. 1805 i t. p.
W Niemczech poszli romantycy odmiennym torem, niż we Francyi. Kładli oni przedewszystkim nacisk na obudzenie szlachetnych uczuć za pomocą dzieła sztuki wykluczali całkowicie naturę, a polecali powrót do chrześcijańskiego średniowiecza. Zwolennicy tego kierunku chrześcijańsko-romantycznego przebywali wspólnie w dawnym klasztorze św. Izydora w Rzymie i otrzymali nazwę „Nazarejczyków“. Głową ich był Fryderyk Overbeck z Lubeki, który oprócz fresków wykonywanych wspólnymi siłami całej szkoły, namalował Wjazd Chrystusa do Jerozolimy i Złożenie do grobu (w Lubece), jako też 40 rysunków do ewangelii. W ogóle brakło Nazarejczykom poczucia kolorytu, natomiast fantazya wyrażała się swobodniej w rysunkach. Rozmaite stosunki łączyły z Nazarejczykami Piotra Corneliusa (zm. 1867) z Dusseldorfu, który wraz z Kaulbachem należy do t. zw. szkoły monachijskiej. Dziwnie refleksyjny umysł Corneliusa sprawił, że nieraz zamieniał rolę malarza na rolę poety i myśliciela. Swoją drogą mimo bogatej fantazyi, brakło mu zdolności prawdziwie malarskich. Główną jego zasługę stanowi patryotyczna treść malowideł (z niemieckich podań bohaterskich), a wspaniałość myśli objawia się w monumentalnych freskach (w Monachium) i kartonach (w Berlinie). Bezpośredni następca Corneliusa Wilhelm Kaulbach (zm. 1874 w Monachium), niegdyś czczony, dziś zupełnie zapomniany, usiłował pogodzić styl klasyczny z wymaganiami realizmu, ale próba zupełnie się nie udała. Dowodem tego 6 wielkich malowideł ściennych treści historycznej, które zdobią schody Nowego Muzeum w Berlinie. Illustracye do utworów Gothego (n. p. do Reineke lisa), Schillera są piękne co do formy, ale czcze w treści. Lepiej przedstawia się malarstwo t. zw. szkoły dusseldorfskiej, która w przeciwieństwie do Nazarejczyków uwydatniała świecką stronę średniowiecza. Jej przywódcą był Wilhelm Schadow z Berlina, syn rzeźbiarza. Maurycy Schwind, „geniusz i romantyk”, jak o nim powiedział król bawarski Ludwik I, był w rzeczywistości wolnym od wad romantyzmu. Na swych kolorowych kartonach uzmysławiał podania i legendy średniowieczne (cykl Meluzyna i freski w gmachu opery wiedeńskiej).
Naturalizm. Na polu sztuki nazywamy naturalizmem kierunek, który upatruje najwyższe zadanie w jak najwierniejszem naśladowaniu natury i życia rzeczywistego, a odrzuca zupełnie idealizm jako coś nieuchwytnego. Powyższe dążności objawiły się najpierw we Francyi w malarstwie krajobrazowem i to pod wpływem malarstwa angielskiego. W Anglii przybrało malarstwo już z końcem XVIII wieku charakter narodowy i realistyczny, widoczny szczególnie w portretach. Anglicy też wciągnęli życie codzienne w zakres sztuki i stali się w ten sposób właściwymi twórcami obrazu rodzajowego, zaś w malarstwie krajobrazowem kroczyli na czele innych narodów. Genialny Wiliam Turner umiał wyobrażać z ogromną siłą niezwykłe efekta świetlne. Osobliwa atmosfera angielska o ciężkich mgłach sprawiała, że artyści widzieli rzeczy i postaci nie w ostrych zarysach, ale rozpływające się w świetle i powietrzu. Z usiłowania, by szybko utrwalić bezpośrednie wrażenie zmiennego oświetlenia dziennego, wyłoniło się szczególne upodobanie do akwareli. Do malarstwa olejnego przystosował te zasady John Constable, który z młynarza został artystą, a umarł w nędzy niezrozumiany przez współczesnych. Malował to, co sam widział i jak widział, uznając, że nastrój krajobrazu zależy nie od zarysu i linii, ale od światła i cienia. Constable oddziałał swemi teoryami na pewną grupę malarzy we Francyi, którzy przez dokładne poznanie efektów światła i powietrza, przez wdarcie się w tajemnice przyrody chcieli stworzyć nastrój, jaki wywołuje natura u ludzi wrażliwych. Przedstawiciele tego krajobrazu, zwanego „paysage intime“ obrali za pole pracy wioskę Barbizon w lesie Fontainebleau. Najstarszym z nazwanej stąd „szkoły Fontainebleau" był Kamil Corot (zm. 1875), „poeta pejzażysta", który malował drżące osiki, topole i krajobrazy wiosenne, pełne światła i piękna. Do pierwszorzędnych mistrzów zalicza się Teodor Rousseau. Głowę całej szkoły w Fontainebleau stanowi Jan Franciszek Millet, jeden z największych malarzy XIX stulecia. W myśl zasady, że tylko to, co prawdziwe, proste, jest piękne, dawał w swych obrazach harmonijne, pełne nastroju urywki z natury. Krajobraz ożywiał zazwyczaj wieśniakami o smutnym wyrazie twarzy, gdyż sam wyszedł z ludu i znał twardą dolę. Do najlepszych jego obrazów należy Pokłosie (Luwr) i Anioł Pański. Inna grupa wyłącznie naturalistycznych malarzy francuskich unikała z rozmysłu zamkniętych w sobie kompozycyi i starała się tylko o jak najdokładniejsze wyrażenie natury nawet w drobiazgach. Takim był Gustaw Courbet, syn wieśniaczy. O fantazyi i ideałach nie chciał nic wiedzieć, rzeczywistość była dlań jedyną muzą. Courbet wyobraża ów naturalizm, który wprowadził do literatury Zola i jest zarazem poprzednikiem impressyonistów. - Na wykształcenie kolorystyki w malarstwie niemieckiem wpłynął pośrednio rozwój malarstwa historycznego we Francyi, zaś bezpośrednio w Belgii, w której z pojawieniem się Davida w Brukseli był już grunt pod tę zmianę dobrze przygotowany. W tym samym czasie, kiedy kraj odzyskał niepodległość, wytworzyła się także odrębna szkoła belgijska. Jej przodownik Gustaw Wappers z Antwerpii (zm. 1874) usiłował połączyć harmonijnie zalety różnych mistrzów, jak Rubens i Veronese. Henryk Leys opierał się znowu na płótnach Rembrandta, Wouvermanna i Terborcha, naśladując te wzory z dziwną dokładnością. Jego uczeń Alma-Tadema oddaje łudząco architekturę, szaty, sprzęty starożytności, do czego dopomaga mu mistrzowska technika i gruntowna znajomość epoki klasycznej. Wspaniałość kolorytu oddziałała tak na malarzy w Niemczech, że wielu z nich udawało się odtąd do Paryża lub Belgii, by od uznanych wielkości przyswoić sobie technikę malarstwa olejnego. Przedewszystkiem podążyli tam malarze berlińscy, jak Anzelm Feuerbach i Juliusz Schrader. Jako profesor akademii w Monachium działał później według wzorów francuskich i belgijskich Karol Piloty (zm. 1886). Malował wybitne osobistości i wydarzenia, jak Zamordowanie Wallensteina, Śmierć Cezara, Kolumba, Galileusza. Z jego szkoły wyszedł Jan Makart (zm. 1885) z Salzburga i Gabryel Max z Pragi. Pierwszy z nich dbał o harmonijną kolorystykę i piękność ciała, drugi wybierał sceny tragiczne. W celu utrzymania styczności z rzeczywistością, której dotąd brakło klasykom, romantykom i malarzom historycznym, zaczęła sztuka niemiecka szukać dróg do oddania życia współczesnego, do patrzenia na światło i barwę własnem okiem. Pierwszy krok uczyniło ku naturze malarstwo krajobrazowe pod wpływem zdrowego realizmu północy, a nie bez znaczenia był także zwrot ku rzeczywistości w malowidłach rodzajowych. Monachijscy artyści rodzajowi naśladowali niderlandzkie wzory, dusseldorfscy angielskie. Technika przejęta z Francyi i Belgii, wyszła na dobre niemieckiemu malarstwu portretowemu. Jeden z najznakomitszych portrecistów Franciszek Lenbach, uczeń Piloty’ego, maluje sławne osobistości współczesne, jak Leona XIII, Wagnera, Liszta, przedewszystkiem zaś ks. Bismarcka. Inny wychowanek szkoły monachijskiej Fr. Defregger, syn wieśniaka z Tyrolu, przedstawia z wielką prawdą sceny z życia ludu tyrolskiego. Skrajny realizm, władający we Francyi, znalazł odgłos i w Niemczech, gdzie Karol Menzel, rodem z Wrocławia, później czynny w Berlinie na dworze królewskim, przejął się tą manierą. Jeszcze jaskrawiej objawił się realizm w Monachium, biorąc podobnie jak we Francyi za wzór dawnych mistrzów holenderskich.
Nowsze prądy. Ostatecznym skutkiem malarstwa naturalistycznego jest powstanie t. zw. impressyonizmu, który przez malowanie „na wolnem powietrzu“ (en plein air, stąd nazwa pleneryzm) i przez bezpośrednie utrwalenie wrażeń natury zmienił zupełnie dotychczasowe poglądy na koloryt. Impressyonizm chce oddawać wrażenie (impression), jakie wywołuje światło i powietrze na przedmiot w danej chwili. Ojcem tej szkoły powstałej w Paryżu jest Edward Manet, (zm. 1883) uczeń Couture’a. Nauczał on, że malując jakiekolwiek wydarzenie powinno się zważać na harmonię miejsca, czasu i oświetlenia. W Niemczech podążył za impressyonizmem jako jeden z najpierwszych M. Liebermann z Berlina. Dłuższy pobyt w Holandyi o tak odrębnej atmosferze miał dla niego wielkie znaczenie i spowodował zupełne zrozumienie zasad pleneryzmu. W Anglii nie wywołał impressyonizm głębszego wrażenia. Pozostawiono przedmiotom ostrość zarysów, a idąc za smakiem ogółu brali malarze treść ze starożytności. Naturalizm chwytając wiernie świat zmysłowy ułatwił i umożliwił wyobrażenie życia wewnętrznego, tworów fantazyi. Stąd to stały się podania, legendy, baśnie, mitologia, jakoteż biblia i wydarzenia religijne znowu treścią nowoczesnego malarstwa. Ten nowy idealizm nie naśladuje atoli bezmyślnie przeszłości, owszem usiłuje przez malownicze płótna stworzyć coś nowego, będącego wyrazem uczuć współczesnych. Powyższy kierunek możnaby też nazwać podmiotowo-fantastycznym, gdyż pozostawia swobodę poetyckiej pomysłowości. Według niego ma być obraz tylko wyrazem czyjegoś nastroju, a powab polega na niezwykłej, nieraz dziwacznej treści. Na gruncie tych „symbolicznych“ zapatrywań, obliczonych na pobudzenie widza do myślenia wstąpiło w naszych czasach również malarstwo monumentalne w nowy okres rozwoju. Głównym przedstawicielem symbolicznego malarstwa jest we Francyi Puvis de Chavannes (zm. 1898). Wielkiej sławy zażywają jego dekoracye ścienne w Panteonie (Legendy o św. Genowefie) w Paryżu, w muzeum w Amiens i Lyonie. W Niemczech postępuje na czele współczesnego idealizmu Arnold Bocklin, urodzony r. 1827, w Bazylei, a zmarły r. 1901 we własnej willi pod Florencyą. Był on artystą umiejącym posługiwać się świetną grą barw, patrzącym na świat okiem poezyi. Nie brakło mu również bogatej fantazyi. Krajobrazy malował w zgodzie z nastrojem, jaki chciał wywołać (n. p. Święty gaj, Wyspa zmarłych, Prometeusz), a zarazem umiał uzmysłowić za pomocą oryginalnych tworów swej wyobraźni nastroje przyrody (n. p. Cisza leśna, Sielanka morska, Igraszka fal i t. p.). Obok Bocklina stoi Jan Thoma, który pracuje na rozmaitych polach malarstwa. Aby sztukę nieść między lud, powrócił znowu w ostatnich czasach do litografii, od której rozpoczął swą działalność. Mitologiczne, allegoryjne i symboliczne płótna tworzą Fr. Stuck i M. Klinger . Pierwszy z nich należy wraz z kilku innymi artystami do t. zw. Secessyi w Monachium, czyli do grupy, która oddzieliła się od dotychczasowych towarzyszy, aby tem silniej zaznaczyć odrębność swych poglądów. W podobny sposób powstała Secessya w Berlinie z M. Liebermannem na czele. Nie brak jej też w innych krajach. Ostatni z wybitniejszych malarzy niemieckich Fr. Uhde jest gorliwym zwolennikiem pleneryzmu. Umie on wywoływać wielkie wrażenie malowidłami religijnemi. - Anglia posiada w obrębie impressyonizmu dwie grupy: symbolistów, jakoteż t. zw. prerafaelitów. Prerafaelici, za których ideałami poszedł powszechnie znany estetyk John Ruskin, wypowiadają wojnę utartym regułom, ich ideałem są mistrzowie wczesnego renesansu przed Rafaelem (Boticelli i inni), nie naśladują jednak bezmyślnie form średniowiecznych; owszem badają bystro i szczegółowo naturę, pomijając piękność kształtów, a zarazem starają się o wywołanie poetycznego nastroju i uwydatnienie myśli przewodniej obrazu. Głównymi mistrzami prerafaelizmu byli Dante Rossetti, Wiliam Hunt i John Millais. Zwolennik powyższej szkoły Edward Burne Jones (zm. 1898) tworzył w swych barwnych legendach postaci pełne mistycyzmu. Walter Crane wsławił się rysunkami zdobicznymi i illustracyami do książek dla dzieci. Odrębne stanowisko zajmuje James Whistler, Amerykanin mieszkający w Paryżu. Treść wziętą z natury zmienia dowolnie, by, jak pragnie, widz rozkoszował się samą harmonią barw i tonów. Dlatego nazywa też swe płótna harmoniami, symfoniami. - We współczesnym ruchu malarskim biorą udział niemal wszystkie narody europejskie. Malarstwo przybrało wogóle charakter międzynarodowy, lecz w ostatnich latach tworzą się tu i ówdzie grupy miejscowe, swojskie. Artyści Skandynawii pozostają pod wpływem szkół niemieckich, szczególnie Dusseldorfu. Szwedzki malarz historyczny Hellquist (zm. 1890) pozostawał znowu pod wpływem szkołym monachijskiej. W Hiszpanii zaznaczył się od początku stulecia wielką oryginalnością Franciszek Goya, w nowszych czasach zyskał wielką sławę M. Fortuny obrazami z życia południowców. Włosi oddają się na gruncie narodowym i w kierunku realistycznym malarstwu rodzajowemu. W ostatnich latach zyskał ogromny rozgłos Jan Segantini, twórca nowej techniki, polegającej na rozbijaniu barw na drobne kreski lub punkty dla osiągnięcia większego blasku i światła. Czesi posiadają kilka wybitniejszych talentów. Jarosław Czermak (zm. 1878) z Pragi, uczeń Gallaita, wsławił się jako kolorysta, a Wacław Brożik (ur. 1852) poszedł torem francuskiego malarstwa historycznego. Węgry mają również kilku zdolnych kolorystów jak n. p. Michał Zichy i Michał Munkacsy. Ten ostatni pochodził z Munkacza, a nazywał właściwie Lieb. Kształcił się w Monachium, w Dusseldorfie, później przebywał niemal do samej śmierci (1900) w Paryżu. Malował obrazy rodzajowe, historyczne i religijne. Z dawniejszych malarzy rosyjskich odznaczyli się Aleksander Kotzebue (zm. 1889) i Aleksy Bogoljubow, którzy tworzyli krajobrazy morskie. Z nowych był sławnym Wasyl Wereszczagin (ur. 1842), który w efektownych malowidłach z wojny rosyjsko-tureckiej, z Afganistanu przedstawił straszne skutki wojen, a dziwnem zrządzeniem zginął na pancerniku “Petropawłosk“ pod Portem Artura 13 kwietnia 1904.
Malowanie na szkle i mozajka szklana obudziły się do nowego życia dopiero w XIX stuleciu. Po długoletnich próbach udało się doprowadzić do pierwotnej doskonałości zapomnianą technikę. Sztuka robienia witrażów kwitnie szczególnie w Insbruku, zaś malarstwo mozajkowe w Wenecyi. Ze sztuk reprodukcyjnych cieszyła się wielkiem powodzeniem litografia wynaleziona około roku 1800 przez Alojzego Senefeldera. Jednakowoż w połowie XIX wieku musiała ustąpić miejsca fotografii i reprodukcyom z nią związanym. Utrzymała się tylko w druku barwnym tem więcej, że w ostatnich latach pojawiła się dążność do artystycznego odtwarzania plakatów. Na inne sztuki graficzne wywarł wpływ światłodruk, heliograwura na kliszach cynkowych, miedzianych i t. p., na których wygryza obraz kwas. Drzeworyt zaniedbywany zupełnie przez przeciąg dwóch stuleci, podniósł się bardzo i służy do przyozdabiania książek i pism ilustrowanych. Miedzioryt liczy w najnowszych czasach także znaczny zastęp wybornych artystów.
Architektura. W porównaniu z ubiegłymi wiekami przedstawia się polskie budownictwo XIX stulecia ujemnie, zarówno co do ilości, jak i jakości powstających dzieł architektonicznych. Nic w tem zresztą dziwnego, gdyż niepomyślne wypadki polityczne zrujnowały kraj materyalnie. Zwrot ku lepszemu nastąpił dopiero w drugiej połowie stulecia, a pocieszającym jest fakt, iż w tym okresie napotykamy już niemal wyłącznie nazwiska polskich architektów. Co do stylów przeszło budownictwo polskie XIX w. te same szczeble rozwoju, jakie widzimy u innych narodów i jest nieraz ich dokładnem odbiciem. Dopiero w ostatnich czasach pojawiła się dążność do wyodrębnienia różnic narodowych, do stworzenia stylu rodzimego. Za przykład tych usiłowań może posłużyć rozpowszechniony dziś t. zw. styl zakopiański, który nadaje się wybornie do lekkich budynków drewnianych. Stosunkowo skromnie zaznaczyła się architektura kościelna. W stylu klasycznym posiadamy kilka kościołów lubo nieszczególnych. Nieudałą jest klasyczna fasada katedry w Poznaniu, jak również cała katedra w Wilnie, przebudowana według planów Gucewicza w guście wielkiej świątyni doryckiej. W ostatnich dziesiątkach lat ożywiło się budownictwo kościelne znacznie. Obok stawiania nowych kościołów, że wspomnimy tylko o prześlicznym kościele P. P. Franciszkanek we Lwowie, dziele Juliana Zacharyewicza i kościele na Pradze, przedmieściu Warszawy, zaczęto gruntownie przebudowywać świątynie dawniejsze. I tak przebudowano katedrę w Płocku według planów Szyllera, kościół P. Maryi w Krakowie (1889-91) odrestaurowano całkowicie według projektu Tadeusza Stryjeńskiego. Wspólnie z powyższym przebudował Zygmunt Hendel kościół św. Krzyża i kaplice w kościele OO. Dominikanów w Krakowie. Zasłużonym jest również na tem polu architekt warszawski Józef Dziekoński. Ratowaniem katedry wawelskiej od upadku zajął się Sławomir Odrzywolski; jej restauracya nie jest jeszcze ukończoną. - Szczupłość miejsca nie pozwala na dokładniejsze uwzględnienie dzieł architektury świeckiej. Musimy więc ograniczyć się do wymienienia ważniejszych świeższej daty. Warszawa może poszczycić się monumentalnemi budowlami, jak n. p. gmachem teatru Wielkiego, Filharmonią, wykonaną według planów K. Kozłowskiego, miasto Lwów gmachem Sejmu, zbudowanym przez Zygmunta Gorgolewskiego i wspaniałym dworcem kolei żelaznej ukończonym w r. 1904. Odnowę słynnego ratusza w Poznaniu zaczęto w r. 1902. Dużo znamienitych budynków spotykamy wreszcie w Krakowie. W chronologicznym porządku czasu zajmuje najwyższe miejsce Biblioteka Jagiellońska, której przebudowę ukończył po Karolu Kremerze Feliks Księżarski (1820-1884) koło roku 1870. Ten sam architekt rozpoczął budowę Uniwersytetu Jagiellońskiego (Collegium Novum), otwartego w r. 1887. Młodszy od powyższego Filip Pokutyński (zm. 1879) szedł śladem architekta berlińskiego Karola Schinkla, który u nas stawiał kościół w Krzeszowicach, dostarczył planów do pałaców w Antoninie, Kórniku i Werkach. Najlepszem jego dziełem jest gmach Akademii Umiejętności. Akademię sztuk pięknych planował Maciej Moraczewski rodem z Poznańskiego. Niezwykły gust okazał Tomasz Pryliński (zm. 1895) zarówno w odnawianiu Sukiennic, jak i w budowlach samoistnych (n. p. zakład im. Helclów, gmach Tow. Ubezpieczeń). Teatr miejski, przypominający Wielką Operę w Paryżu, ukończył Jan Zawiejski. Nowy rodzaj stylu widzimy w pałacu Tow. sztuk pięknych (1901), którego twórcą jest młody architekt Franciszek Mączyński. Wielką indywidualnością i bogatą fantazyą odznacza się wreszcie Teodor Talowski, profesor politechniki lwowskiej. Stawiane przez niego w różnych miejscowościach nowe gmachy mają sztucznie nadany pozór starych budowli.
Rzeźba. Na początku XIX wieku leżała i rzeźba polska odłogiem. Ruch artystyczny ożywia się dopiero około roku 1830, ale biorą w nim udział głównie cudzoziemcy. Daniel Rauch, rzeźbiarz berliński, stawiał posągi królów, polskich Mieczysława I i Bolesława Chrobrego w katedrze poznańskiej, a słynny mistrz duński Thorwaldsen, bawiąc roku 1820 w Krakowie wykonał na zamówienie Potockich posąg Chrystusa, oraz piękny posąg Włodzimierza Potockiego w katedrze na Wawelu. Z pod dłuta tego samego rzeźbiarza wyszedł bronzowy posąg konny ks. J. Poniatowskiego w stroju rzymskim, przemieniony następnie na figurę św. Jerzego, bronzowy pomnik Mikołaja Kopernika w Warszawie i pomnik Mokronowskiego. W późniejszych latach zaczynają zwolna pojawiać się nazwiska polskich artystów. Jednym z pierwszych jest Karol Ceptowski, uczeń Thorwaldsena, profesor rzeźby w krakowskiej szkole sztuk pięknych. Znakomity rzeźbiarz Władysław Oleszczyński urodził się r. 1808 w Lubelskiem, a zmarł r. 1866 w Rzymie. Przez znaczną część życia przebywał w Paryżu, gdzie też był jego mistrzem Dawid d’Angers. Najznakomitszą rzeźbą Oleszczyńskiego jest grobowiec jenerała Skrzyneckiego w kościele OO. Dominikanów w Krakowie. Z innych rzeźb zasługują na uwagę nagrobki J. U. Niemcewicza i Kniaziewicza w Montmorency, posąg Klementyny z Tańskich Hofmanowej, A. Mickiewicza w Poznaniu, pomniki arcybiskupa Jana Pawła Woronicza, Stanisława Jachowicza i K. Brodzińskiego w Warszawie. Po roku 1850 okazuje rzeźba znaczne ożywienie w Krakowie, gdzie działał prof. Henryk Kossowski. Z całego szeregu uczniów wyszli między innymi z jego szkoły: Parys Filippi i Fr. Wyspiański, ojciec znanego malarza. Później wsławił się jako profesor rzeźby w Krakowie Marcelin Guyski, ur. r. 1830 w Kijowskiem. Kształcił się przez dłuższy czas w Rzymie, następnie w Paryżu. Umarł w r. 1893. Pracował w rzeźbie monumentalnej i religijnej (n. p. marmurowy posąg w kościele św. Piotra „Ecce Homo“, Anioł Śmierci w Muzeum narodowem), ale wnet przerzucił się do portretów (n. p. popiersie Adama Mickiewicza z bronzu w Muzeum narodowem). Szczególnie wdzięcznie udawały mu się portrety niewieście (n. p. H. Modrzejewska). Walery Gadomski, uczeń Kossowskiego i b. profesor Szkoły sztuk pięknych, wykonał między innemi Herodyadę (w Muzeum narodowem) i posągi królów Zygmunta Augusta i Jana III w Krakowie. Warszawa posiada też wybitnych rzeźbiarzy. Z pracowni Cenglera i Andrzeja Pruszyńskiego (twórcy statuy Chrystusa przed kościołem św. Krzyża w r. 1858) wyszło kilku uczniów, że wspomnimy o znanym P. Welońskim, a jako wytrawny pedagog zasłużył się prof. Jan Kryński. Rozpowszechniony w zachodniej Europie zwyczaj stawiania pomników, wpłynął na rozwój i naszej rzeźby monumentalnej, usiłującej uczcić przedewszystkiem pamięć A. Mickiewicza. Pierwsze miejsce należy się w tej mierze pomnikowi Adama Mickiewicza w Warszawie, wykonanemu przez Cypryana Godebskiego. Ten sam artysta rzeźbił pomnik Mikołaja Kopernika na dziedzińcu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, biust Al. Fredry przed teatrem krakowskim i pomnik Gołuchowskiego we Lwowie. Pomnik wieszcza w Krakowie jest dziełem Teodora Rygiera pochodzącego z Warszawy. Kolumnę A. Mickiewicza we Lwowie projektował Antoni Popiel. Wiele miast galicyjskich posiada obecnie również mniejsze pomniki A. Mickiewicza dłuta T. Dykasa, Romana Lewandowskiego i Tadeusza Błotnickiego. - Kierunek klasyczny wyobraża w naszej rzeźbie Pius Weloński (ur. w roku 1849), który kształcił się w Warszawie, Petersburgu, następnie w Rzymie. Do najlepszych polskich rzeźb należy jego Gladyator i „Sclavus saltans“ (Niewolnik tańczący) z bronzu w Muzeum narodowem. Przedstawicielami modernizmu są rzeźbiarze: Bolesław Biegas, Konstanty Laszczka (uczeń Kryńskiego) profesor rzeźby w Krakowie, który wykończył kilka biustów o doskonałej charakterystyce i Wacław Szymanowski (pomnik Artura Grottgera w Krakowie). Z najmłodszych rzeźbiarzy zdobyli sobie już poczesne miejsce: Tola Certowiczówna, autorka pomnika X. A. Kordeckiego w kościele na Skałce, Alfred Daun, twórca Grażyny i Lilii Wenedy na plantacyach krakowskich, przedwcześnie zmarły Antoni Pieszowski, którego bronzowa figura Smutek (Muz. nar.) rokowała najpiękniejsze nadzieje, wreszcie Antoni Madeyski, głośny twórca sarkofagu królowej Jadwigi na Wawelu.
Malarstwo. Pojawiający się na początku XIX w. w Europie klasycyzm, znalazł i u nas licznych naśladowców. Na polu naszego malarstwa rozpoczyna się też wówczas drugi okres, trwający od roku 1795-1831. Pierwszym z klasyków był Franciszek Smuglewicz (1745-1807), Warszawianin, który wyszedł ze szkoły Rafaela Mengsa w Rzymie. Po powrocie do kraju osiadł na stałe w Wilnie, gdzie był dyrektorem pierwszej szkoły malarskiej rządowej w Polsce. Malował na wzór Mengsa płótna kościelne rozsiane po całym prawie kraju, mitologiczne, z historyi starożytnej i nieliczne portrety. Francuz Jan Piotr Norblin de la Gourdaine (1745-1830) stał się pierwszym malarzem o szczerze polskim charakterze. Przebywał w Polsce przez 32 lat, odtwarzał prawdę w ludziach i w charakteryzowaniu współczesnych wypadków rysunkiem i farbą. Pod koniec stulecia powstały w Polsce szkoły malarskie w Krakowie, Wilnie i Warszawie, łączące się z 3 uniwersytetami. Stan szkoły krakowskiej był smutny, a dowodem tego Michał Stachowicz (1768-1835), który malował nader słabe płótna religijne i illustrował obrazami olejnymi i gwaszowymi historyczne wypadki Krakowa z r. 1794. Artystyczna produkcya współczesnego Lwowa przedstawia się blado i nosi charakter niemiecki Z Polaków działał zaledwie jeden artysta Jerzy Głogowski (zm. 1838). Wydział sztuk pięknych i szkoła malarska w Warszawie wydawały także nie wiele wybitnych sił. Do najzdolniejszych należał Antoni Brodowski. Z wydziału sztuk pięknych przy uniwersytecie wileńskim wyszedł Józef Oleszkiewicz (1777-1830), uzdolniony uczeń Smuglewicza, który następnie kształcił się u Davida w Paryżu, a w końcu osiadł w Petersburgu, malując obrazy religijne i portrety. Odrębną manierę posiadał Jan Rustem (1770-1835) z pochodzenia Turek, który po Smuglewiczu objął katedrę w Wilnie. Malował kompozycye religijne, historyczne, sceny rodzajowe z typami ludowymi i wiele portretów. W dziale polskiego krajobrazu zajmuje odrębne stanowisko Zygmunt Vogel (1764- 1826), Polak z pochodzenia, uczeń Bacciarellego. Obrazów większych rozmiarów nie zostawił, natomiast wyszły spod jego ręki delikatne rysunki, akwarelle krajobrazowe o dalekim widnokręgu. Najzdolniejszym może wychowankiem pracowni Norblina był Aleks. Orłowski. Urodził się r. 1777 w Warszawie, a przez 30 lat mieszkał w Petersburgu, gdzie też umarł w r. 1832. Olejne utwory Orłowskiego są najmniej doskonałe, za to niezmiernie popularne były jego niezliczone rysunki, cenione za granicą, podziwiane przez współczesnych. Nazwano go prawdziwie polskim rysownikiem-poetą. Dar obserwacyjny posiadał rzadki. Kilku kreskami umiał dać piętno charakterystyczne rysowanym nieraz z wielką złośliwością typom szlachty. - Wielkie polskie malarstwo drugiej połowy stulecia tworzyło się w trzecim z rzędu okresie sztuki, obejmującym 30 lat (1830-1860). Z duchem swego czasu kroczył przedewszystkiem Wojciech Kornel Stattler-Stański (urodz, w Krakowie w r. 1800, zm. 1882), który po krakowskich studyach uczył się w Rzymie, gdzie wykończył portret A. Mickiewicza (1830), później. był profesorem malarstwa w Krakowie. Szedł torem Overbecka i niemieckich Nazarejczyków, czego przykładem obraz Machabeusza (w Muzeum narodowem). W Warszawie panowała zrazu w dziedzinie malarstwa posucha. Do najbardziej utalentowanych malarzy warszawskich w tej epoce zaliczał się Marcin Zaleski (zm.1877), pejzażysta miejski. W Wilnie została szkoła malarska zwiniętą w roku 1831. Do szkoły Rustema należał jeszcze ceniony przez współczesnych pejzażysta Wincenty Dmochowski. We Lwowie działał malarz o talencie pierwszorzędnym, najlepszy polski portrecista po r. 1835 Alojzy Reichan (ur. we Lwowie w r. 1808, zm. 1861). - Pierwszym wynikiem powrotu do rzeczywistości były w malarstwie Zachodu wojny napoleońskie. U nas daje słabe odbicie tego rodzaju twórczości January Suchodolski (ur. w Grodnie w r. 1797, zm. 1875). Jako uczeń Horacego Verneta malował przedmioty wojskowe zaczerpnięte z epoki legionów, wojen napoleońskich i epizody z r. 1831. Najpiękniej i najwznioślej apoteozował jednak Napoleona i jego wojny Piotr Michałowski (ur. w Krakowie w r. 1880, zm. 1855), uczeń francuskiego malarza Charleta. Przebywał głównie w Paryżu, malował olejno oprócz wspomnianych płócien batalistycznych doskonałe portrety, a akwarelą konie i bydło. Wogóle był to pierwszy na większą skalę realista naszej sztuki, talentem i artystyczną indywidualnością stojący bardzo wysoko. Nowsze, prawdziwe polskie malarstwo drugiej połowy XIX wieku wytwarzało się nader powoli. Najzdolniejszych malarzy wydaje po roku 1850 szkoła malarska w Warszawie, otwarta na nowo r. 1845. Najstarszym z nich był Aleksander Lesser (ur. w Warszawie 1814, zm. 1884 w Krakowie), uczeń Schnorra, zaś świetnym kolorystą Józef Simmler (ur. 1823 w Warszawie, zm. 1868 w Krakowie). Ten ostatni jest jako malarz historyczny przed Matejką najzdolniejszym artystą. Przejął się stylem akademii drezdeńskiej i monachijskiej, a równocześnie kolorystyką Delaroche’a. W kompozycyach historycznych dawał romantyczną poezyę i subtelność Francuzów. Do niezwykłych dzieł należy jego Śmierć Barbary. Zmarły niedawno w Warszawie Wojciech Gerson (ur. 1831) położył około polskiego malarstwa historycznego znaczne zasługi. Zawsze wierny swemu stylowi illustrował obrazami olejnymi dzieje ojczyste i malował krajobrazy pełne głębokiego poczucia natury. Czwarty malarz warszawski Henryk Pillati (1832-1894), uczeń Kaulbacha czerpał także z zapałem sceny z dziejów Polski. Czem dla Warszawy był Gerson, tem stał się dla Krakowa Władysław Łuszczkiewicz (1828-1900). Odbywszy studya w Paryżu był po Stattlerze profesorem szkoły sztuk pięknych i liczył do swych uczniów Jana Matejkę. W dziejach sztuki polskiej znaczy on więcej jako uczony historyk i badacz sztuki, aniżeli jako rysownik i malarz. Ze szkoły Wilhelma Schadowa w Dusseldorfie wyszedł znowu Wielkopolanin Maksymilian Piotrowski (ur. 1813) najstarszy wiekiem z historycznych malarzy nowszej szkoły. Znanem jest jego płótno Śmierć Wandy (w Muz. nar.). Niezwykłym talentem, choć bez cech polskości odznaczał się Stanisław Chlebowski (zm. 1884). W utworach swych na tle Wschodu okazał wyjątkowe zdolności kolorystyczne. Jeden z jego najlepszych obrazów (niewykończonych) Wjazd Mahometa II do Stambułu posiada Muzeum narodowe. Nowożytny portret polski stworzył i na niezwykle wysokim postawił stopniu Henryk Rodakowski (1823-1894), który jak wielu innych większą część życia strawił w Paryżu. Jego słynny portret generała Henryka Dembińskiego zdobył w r. 1852 w Paryżu najwyższe odznaczenie (obecnie w Muzeum narodowem). Większych historycznych scen namalował Rodakowski tylko kilka. Pośród malarzy portretowych, którzy stanowią niejako osobną szkołę lwowsko-wiedeńską zajmuje wyjątkowe stanowisko Franciszek Tepa (1828-1889), swojego czasu niezmiernie popularny dla doskonałych portretów, robionych wodnemi farbami. Najpiękniejszym jego utworem z czasów studyów paryskich jest portret Adama Mickiewicza, robiony zaraz po zgonie poety. - Prawdziwym popularyzatorem polskiej sztuki stał się po r. 1850 Juliusz Kossak. Podobnie jak W. Pol rzucał farbami wodnemi na papier postaci dawnych bohaterów, tworzył na tle staroszlacheckim gawęd poetycznego polskiego konia, uroczego ułana. Urodził się r. 1824 w Wiśniczu, był uczniem Horacego Verneta w Paryżu. Od r. 1870 mieszkał w Krakowie, gdzie też zmarł r. 1899. Stworzył ogromną ilość akwarel o wielkiej wartości artystycznej. Do jego najlepszych utworów zalicza się: Mohort, Rewera Potocki wymalowany podczas chwilowego pobytu w Monachium i Stadnina na stepie podolskim r. 1886, (w Muzeum nar.). Niemal zupełnie odosobniony stoi rysownik i illustrator Elwiro Michał Andriolli (zm. 1893 w Nałęczowie). Uczył się w Moskwie, Petersburgu następnie we Włoszech i Paryżu. Osiadłszy w Warszawie umieszczał przez lat 12 cały szereg rysunków w Tygodniku illustrowanym i Kłosach. Prócz tego dostarczał większych kompozycyi do ozdobnych wydań polskich pisarzy, n. p. do P. Tadeusza, Lilii Wenedy, Maryi, Starej baśni. - Polskie malarstwo rodzajowe pojawiło się po roku 1840 zwolna. Z warszawskich artystów tej grupy byli zdolniejszymi Tadeusz Brodowski, syn malarza historycznego i Józef Brodowski młodszy, a humorystą brukowym ulubieniec Warszawy Franciszek Kostrzewski. W liczbie krakowskich malarzy rodzajowych stał na czele wiekiem Maksymilian Cercha (ur. w r. 1818) zaś niezwykłym był obdarzony talentem Aleksander Kotsis (1836-1877). Umiłowawszy wieś polską i przyrodę oddawał Kotsis z upodobaniem sielanki ludu krakowskiego, rzucał też rodzajowe sceny na tło Tatr. Możnaby go poniekąd porównać z Milletem. Hipolit Lipiński (zm. 1884) odtwarzał znowu z wielkim realizmem sceny i obchody z życia miejskiego w Krakowie (n. p. Procesya, w Muz. nar.). W kraju działał uzdolniony malarz krajobrazów miejskich i wnętrz dawnych świątyń, pałaców Aleksander Gryglewski. Urodził się roku 1833 w Brzostku, w Galicyi, a zginął tragiczną śmiercią r. 1879 w Gdańsku. Przepysznym kolorytem i niezrównaną harmonią cechują się przedewszystkiem jego zabytki Krakowa (n. p. Sukiennice, Kościół Panny Maryi i t. p.). - Z chwilą, kiedy dwaj najwięksi polscy artyści wystąpili na widownię kraju, rozpoczyna się czwarty okres malarstwa polskiego, trwający po dzień dzisiejszy. Pierwszy z nich to Artur Grottger urodzony w Ottyniowcach na Podolu galicyjskiem r. 1837, syn malarza Józefa. Początkowo kształcił się u Jana Maszkowskiego we Lwowie, następnie pod Stattlerem i Łuszczkiewiczem w Krakowie, w końcu w akademii wiedeńskiej i w Monachium, gdzie oddziałały nań romantyczne utwory Schwinda. Umarł Grottger w Amelie les Bains we Francyi w r. 1867. Był on delikatnym, poetycznym lirykiem, sięgającym allegoryami w przeszłość, opowiadającym klęski współczesne i wstrząsającym każdego widza. Rysunkiem władał tak, że stawał się on narzędziem jego ducha. Wypadki nieszczęsne z roku 1863 wstrząsnęły głęboko tym wrażliwym umysłem, to też swój ołówek poświęcił głównie utrwaleniu scen związanych z powstaniem styczniowem. Wszystkie cykle rysunków Grottgera, jak Polonia, Lituania, Warszawa, Pochód na Sybir są rozpowszechnione w reprodukcyach, najszerszą w pomyśle i największą w rozmiarach jest Dolina łez (Wojna). Prócz tego rysował i malował Grottger cały szereg scen rodzajowych (n. p. Szkoła szlachcica polskiego), portretów męskich i kobiecych, wreszcie typy ludowe. Potężnym, dramatycznym epikiem był drugi olbrzym naszego malarstwa Jan Matejko. Urodzony roku 1838 w Krakowie, kształcił się początkowo pod Stattlerem i Łuszczkiewiczem. Po r. 1860 osiadł na dobre w Krakowie i pozostał w nim do śmierci (1893). Od r. 1873 był pierwszym dyrektorem samoistnej szkoły sztuk pięknych. Całą swą twórczość oparł Matejko na przeszłości narodowej, jej chwale i smutkach, przez olbrzymią pracę postawił skromne dotąd malarstwo polskie na wyżynie świetności i blasku. Moc swego geniuszu skupił w Kazaniach Skargi, myśl filozoficzną zawarł w Stańczyku, dzieje ojczyste kreślił z siłą szekspirowską między innemi w Rejtanie, w Unii lubelskiej (1869) prawdziwem arcydziele co do myśli i co do formy, w Batorym pod Pskowem (1872), w Grunwaldzie (1878), w Hołdzie pruskim (1882) znakomicie wykończonym, w Sobieskim pod Wiedniem (1883), wreszcie w wysoce uduchowionym Kościuszce pod Racławicami. Uczucia religijne przelał w polichromię kościoła N. P. Maryi w Krakowie, licznym portretom (do najlepszych należy jego własny portret) dał silną charakterystykę i pogłębienie psychologiczne. Na czele wychowańców petersburskiej akademii, która wydała kilku polskich artystów uprawiających rodzajowo-historyczne malarstwo stoi Henryk Siemiradzki urodzony w Charkowie r. 1843. Po studyach w Petersburgu i Monachium osiadł w Rzymie, gdzie wpływ otoczenia, pięknej przyrody wyrobił w nim wysoki gust. Umarł w roku 1903; pochowano go w grobach zasłużonych na Skałce w Krakowie. Siemiradzki zajmuje w naszem malarstwie podobne miejsce jak Alma Tadema w angielskiem. W scenach z życia starożytnego, w krajobrazach włoskich jest niezmiernie wytworny. Malował nadto nieliczne obrazy religijne. Największą sławę zyskało mu olbrzymie płótno Pochodnie Nerona (w Muzeum nar.). Teatr krakowski posiada też wspaniałą kurtynę jego pędzla. W kierunku rodzajowo-historycznym owiany duchem rodzimym zajmuje niepoślednie miejsce Józef Brandt (ur. 1841) uczeń Kossaka. Pracownia jego w Monachium była przez 40 lat ogniskiem artystycznej kolonii polskiej. Z zapałem i znajomością swej sztuki tworzy on ciągle obrazy wojskowe. Do najlepszych należy Pochód Lisowczyków i Czarniecki pod Koldyngą. Wyjątkowym talentem, znakomitym kolorystą był w swych utworach historyczno-rodzajowych Maksymilian Gierymski (ur. roku 1846) w Warszawie, zm. 1874 w Reichenhall). Wojskowe epizody tworzył niezrównanie, krajobraz ojczysty odczuwał poetycznie, rzewnie. Brat jego Aleksander Gierymski (zm. 1901) malował ludowe sceny, przepyszne krajobrazy (Wieczór nad Sekwaną, Anioł Pański, w Muzeum narod.) z wielkiem złudzeniem prawdy. Młodsza generacya polskich malarzy jest tak liczną, że tylko pokrótce o niej mówić wypadnie. Do malarzy religijnych zalicza się: Jan Styka wsławiony panoramą „Golgota", Franciszek Krudowski przejęty w swych obrazach poezyą Rafaela i Józef Unierzyski, zięć Matejki (Zdjęcie z Krzyża w Muz. narod.). Sceny wojskowe malują Wojciech Kossak (ur. 1857) syn Juliusza, Jan Rosen i Stan. Wolski. Wielu przedstawicieli liczy współczesny portret. Palmę pierwszeństwa dzierży w tej mierze Kazimierz Pochwalski (ur. 1855 w Krakowie), prof, akademii wiedeńskiej, a dzielnie dotrzymuje mu miejsca Teodor Axentowicz (ur. 1859) profesor krakowski w swych pastelowych portretach kobiecych. Idealne główki kobiece tworzył Żmurko znany nadto jako twórca „Gwiazdy Betlejemskiej“. Tadeusz Ajdukiewicz uczeń szkoły monachijskiej, maluje obok portretów obrazy batalistyczne. Pod sztandarem polskiej secesyi widzimy Olgę Boznańską, portrecistkę znaną ze swych szarych tonów. Obrazy rodzajowo-historyczne malują: Władysław Czachorski (zm. 1912 r.) i Szymon Buchbinder, obydwaj zamieszkali w Monachium, jakoteż młodo zgasły Maurycy Gottlieb (zm. 1879), twórca Ahasverusa (Muz. nar.) i Uriela Acosty. Sceny rodzajowo-ludowe spotykamy w płótnach Alfreda Wierusza-Kowalskiego (ur. w Warszawie r. 1849, a czynnego w Monachium), Wacława Szymanowskiego i Antoniego Kozakiewicza (Targ w Wieliczce, w Muz. nar.). Profesor krakowski Leon Wyczółkowski (ur. 1852) o bujnym, wielostronnym talencie malował początkowo w duchu impresyonizmu i symbolizmu „Sarkofagi“, „Druidy“, „ Krucyfiksy“ (w Muz. nar.), następnie wyborne portrety pastelowe, wreszcie plastyczne i subtelne obrazy rodzajowe. Nadto uprawia z wielkiem powodzeniem rzeźbę, akwafortę, litografię. Malarz i literat Antoni Piotrowski stworzył kilka doskonałych scen rodzajowych (n. p. Wesele idzie); prócz tego jest cenionym illustratorem. Najpopularniejsze imię zdobył pośród naszych illustratorów Piotr Stachiewicz (ur. 1858) swemi „Legendami o Matce Boskiej“ i cyklem obrazów do „Quo vadis“. Najpoczesniejsze miejsce zajmuje we współczesnem malarstwie krajobraz. Na czele stoi największy dziś malarz polskiego krajobrazu Józef Chełmoński (ur. pod Warszawą w r. 1850) tworzący poetyczne pejzaże z równin mazowieckich i leśnych bagien. Perłami są płótna Burza i Czwórka. Po nim idą nieraz niezmiernie uzdolnieni polscy pejzażyści, jak Roman Kochanowski (ur. 1857), Michał Wywiórski, Aleksander Mroczkowski, autor obrazów z Tatr (n. p. Morskie Oko, w Muz. narod.) i młody profesor warszawski, zawsze wytworny Ferdynand Ruszczyc. Akwarellą maluje krajobrazy Stanisław Tondos (odczuwający przepięknie stary Kraków), Michał Pociecha (motywy ze wsi polskiej). Nowy zwrot w polskim krajobrazie nastąpił dzięki Stanisławowi Witkiewiczowi (ur. na Żmudzi r. 1851), niezmiernie uzdolnionemu krytykowi artystycznemu i twórcy pięknych pejzażów z Zakopanego, gdzie stale mieszka. W Krakowie zaczęło się grupować obok Witolda Pruszkowskiego (zm. 1896), Szopena w malarstwie polskiem, a zarazem pierwszego impresyonisty (niezapomnianemi są jego obrazy, jak Anhelli, Sielanka, Zaduszki, Pochód) grono artystów, którzy hołdowali modnemu na Zachodzie pleneryzmowi. Należy od nich Włodzimierz Tetmajer (nr. 1882) zamieszkały w Bronowicach, który swe studya natury z okolic podkrakowskich przepaja potokami światła, Kasper Żelechowski czerpiący temat do płócien rodzajowych z baśni ludu krakowskiego i wywołujący silne wrażenie swymi krajobrazami, jakoteż Wincenty Wodzinowski, twórca obrazu Na swojską nutę (w Muzeum narodowem). Plenerzystą w najszlachetniejszem znaczeniu jest również Julian Fałat (ur. w r. 1853 w Tuligłowicach), były dyrektor zreorganizowanej akademii sztuk pięknych w Krakowie. Przy użyciu bardzo prostych środków technicznych maluje wodnemi farbami iskrzące efekty zimowych krajobrazów, ostępy i bory leśne lub wydmy ze scenami myśliwskiemi. Do najlepszych jego utworów należy Powrót z polowania na niedźwiedzie i słynna panorama Przejście przez Berezynę. Dzieła Puvis de Chavannes, Burne Jonesa i Arnolda Bocklina usiłujące wyrazić najgłębsze uczucia znalazły oddźwięk i u naszych artystów. Umysłem niezmiernie wrażliwym, odczuwającym głęboko nastroje i zjawiska przyrody, ponadto myślicielem, który przedstawia świetnie nastrój dusz współczesnych jest „poeta rysunku i koloru” Jacek Malczewski (urodz, w Radomiu r. 1855). Nazywają go też dla częstego powtarzania faunów polskim Bocklinem. Do arcydzieł wnikających w głąb duszy każdego należą jego płótna jak Śmierć Elenai i Melancholia. Nastroje w krajobrazie malował także pastelą, czy olejno profesor Akademii krakowskiej Jan Stanisławski, a do grona tegoż zakładu zalicza się impresyonista Józef Mehofer, który zajmuje się żywo polichromią kościołów i projektami witrażów (n. p. we Fryburgu). Mistyczny symbolizm rozwijał wreszcie w swych utworach oryginalny poeta i malarz Stanisław Wyspiański (ur. w Krakowie r. 1869 zm. 1908, pochowany w grobie zasłużonych na Skałce). Skutkiem usilnego dążenia do nadzwyczajności wlewał w swe płótna i kartony dźwięki archaiczne, ale i najczęściej typy prostacze. Głębszą myślą cechuje się witraż „Kazimierz Wielki“, oryginalnością i świeżością witraże i polichromia kościoła franciszkańskiego w Krakowie. - Na zakończenie słów kilka wspomnieć musimy o rozwoju tegoczesnego przemysłu artystycznego. W ostatnich dziesiątkach lat obudziło się w społeczeństwie żywe pragnienie wytworzenia form swojskich na polu sztuki stosowanej. Jednym z zewnętrznych wyrazów tych usiłowań jest założenie Tow. sztuki stosowanej w Krakowie, jakoteż Muzeum rzemiosł i sztuki stosowanej w Warszawie. Nowy prąd zwrócił się ku prastarym motywom sztuki ludowej w Zakopanem (łyżniki, czerpaki, parzenice, sąsieki, sosręby, nadproża), następnie przeszedł na zagrody naszego ludu wogóle (skrzynie, łóżka, wyszywane sukmany, haftowane chusty i gorsety). Uszlachetniwszy pierwotność kształtów tworzą teraz artyści coraz liczniejsze pomysły o piętnie rodzimem i swojskiem.