Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

VI.


Idealizm i realizm, oto dwa pojęcia, dwa wyrażenia, będące dziś w myślach i na ustach każdego. Zaledwie pojawi się jaki poeta, malarz, rzeźbiarz lub muzyk, ogól pyta natychmiast, czy on idealista, czy realista? Pochodzi to ztąd, że świat rozłamał się na dwie połowy, z których pierwsza wzdychając do idealnych wzorów przeszłości uwielbia idealizm, a druga przywiązując się silnie do zimnej teraźniejszości pragnie wszędzie realizmu.

Oddawna utarło się przekonanie, że Matejko jest skończonym realistą w sztuce. Tymczasem tak nie jest. Jak Grottger, tak i Matejko stara się pogodzić idealizm z realizmem, a różnica między nimi tylko ta zachodzi, że gdy pierwszy skłaniał się więcej ku idealizmowi, drugi wyznaje chętniej zasady realizmu.

Pomysły Jana Matejki do prac historycznych są wprawdzie realne, bo z dziejów czerpane, ale twórcza jego fantazja tak je przekształciła, że każda z jego scen dramatycznych jest więcej idealną jak realną. Kopernik sam został także aż nadto idealnie pomyślany. Pod pewnemi względami Matejko jest także idealistą w charakteryzowaniu poszczególnych indywidualności. Każda z jego figur jest piękną, a wstrętnych nigdzieśmy u niego nie widzieli, chociaż życie realne ukazuje nam ich tysiące. Nawet Poniński, (Rejtan) nie jest odrażającym, a Moskale, (Batory) są ludźmi wcale przyzwoitymi, powiedziałbym nawet sympatycznymi. Jeżeli zważymy, że byli i są artyści, którzy biorąc naturę taką, jaką na każdym kroku spotykają, z prawdziwą przyjemnością malują rzeczy i sceny oburzające swoim realizmem, to przyznać musimy, że Matejko jest w części idealistą. 

Realistą jest on natomiast w rysunku i kolorycie, gdyż takie linje i takie kolory nie mogą znajdować się w krainie ideałów — a skończym, powiem nawet skrajnym realistą jest w układzie osób i ich grupowaniu.

Batory włożył płaszcz koronacyjny, a usiadł jak prosty żołnierz, ustawiając nogi gorzej jeszcze jak żołnierz. Tak w naturze być nie mogło. Albo przyjęcie posłów było chwilą uroczystą, a w takim razie król przyjmował ich z godnością, bo o tem nawet szejk murzynów nie zapomina, — albo Batory słuchał moskali całkiem po żołniersku, bez żadnej ceremonji. W pierwszym wypadku poza nie odpowiada takiej złotej szacie — w drugim płaszcz złoty byłby zupełnie zbytecznym. W Unji układ pojedynczych figur wraz z ugrupowaniem są tak realne, że aż nieprawdopodobne— Stańczyk wyciągnął nogi nadto realnie, a Rejtan leży przy drzwiach sali sejmowej w takiej pozie, w jakiej żaden bohater leżeć nie może. Rozrzucone jego nogi, rozwiane poły kontusza, ręce, głowa, słowem wszystko jest u niego barokiem Słusznie napisał J. I. Kraszewski w Rachunkach, że Rejtan wygląda jak człowiek rzucony wielką chorobą. W rzeczywistości on by tak leżeć nie mógł. A sala sejmowa czy mogła tak wyglądać? Czyż oczy wszystkich nie byłyby tam zwrócone na Rejtana? Przypuśćmy atoli, że Rejtan leżał tak w rzeczy samej, i że cała sala mogła tak wyglądać — czyż to jeszcze usprawiedliwia skrajny realizm Matejki? Jeżeli wierne kopjowanie natury miałoby być prawdziwem dziełem sztuki, to chyba każdy proces kryminalny byłby najlepszym dramatem. 

*****

Po roku 1831, a więcej jeszcze po r. 1848, w Polsce zaczął objawiać się kierunek krytyczny. Wybrańcy narodu powiedzieli sobie, że dosyć już łez i narzekań, dosyć uwielbienia przeszłości, która nie zawsze na uwielbienie zasługiwała, a czas spojrzeć krytycznie w nasze dzieje, w nasze stosunki, aby złe usunąć i przez budowanie dobrego ojczyznę wskrzesić. Powiedzieli oni, że tak długo nie podniesiemy się z upadku, póki własnych błędów sami nie poznamy. Skarga, Rejtan i Stańczyk oto dzieła wywołane tym prądem krytycznym. Nie powstały one z ducha samego tylko Matejki, ale z ducha całego społeczeństwa. Krytyczna ta tendencja Mistrza krakowskiego, przebija się także w dwóch ostatnich jego pracach. Wychłostawszy nas po trzykroć, wskrzesił potem chwile naszej wielkości, do której powinniśmy dążyć: w Unji i Batorym, a w Zawieszeniu dzwonu Zygmunta i Rwanie Zjroźnym wskazał drogę, po której należy kroczyć, aby utraconą wielkość odzyskać. Gdy dzwon chrześcijański dzwonił w Polsce, gdy idea cywilizacyjna rozlewała się po naszych ziemiach — w Moskwie panowały: ciemny, azjatycki despotyzm, pożoga i
rusztowanie. Światłem i cywilizacją pokonamy wroga, którego despotyzm jest i dziś jeszcze prawie taki, jakim był za czasów Iwana Groźnego!... 

*****

Czy Matejko może mieć potężnych naśladowców, którzy by wraz z nim utworzyli szkołę odrębną? Wątpimy. Pomysłów nikt się od niego nie nauczy, bo z wielkiemi myślami trzeba się urodzić; układu i ugrupowania figur nie nauczy on także, bo te rzeczy są i dla niego nie łatwe do pokonania; a co do jego rysunku, to jest on tak dowolny, tak trudny do ujęcia w system jakikolwiek, że zaledwie wielki talent może go sobie przyswoić. Jest atoli w Matejce siła i męskość, co powinnoby się utrzymać w całej sztuce polskiej. Dotąd spotkałem tylko dwóch, których rysunek przypomina Matejkę. Pierwszym jest Andriolli, illustrator warszawski, drugim Chełmoński, rysujący konie z tern samem zacięciem, z jakiem Matejko rysuje ludzi. Co do kolorytu, ten może po Matejce przejść w spuściźnie na jego uczniów. Jak Słowacki, talent genjalny, lecz w żadne karby nie ujęty, stworzył wielkich naśladowców słowa, tak Matejko stworzy prawdopodobnie mistrzów formy. Kto mu i w formie nie sprosta, a koniecznie naśladować go zechce, ten będzie produkował okropne bohomazy, jak niefortunni naśladowcy Słowackiego produkują niedorzeczności.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new