Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Laureat nagrody Nobla, Sinclair Lewis, każe bohaterowi swej ostatniej powieści, amerykańskiemu przemysłowcowi Dodsworthowi spędzać wieczory w swej zacisznej bibljotece na przeglądaniu drzeworytów Fransa Masereela.
Ten na pozór drobny fakt świadczy o tem, że znajomość sztuki Masereela, zataczająca coraz szersze kręgi, przebyła Ocean i stała się już własnością sfer kulturalnych Ameryki. Flamandzki artysta, którego działalność datuje się od wybuchu wojny światowej, zdobył bowiem dla siebie już wszystkie państwa środkowo-europejskie; od r. 1920 urządzane są wystawy dzieł jego w Paryżu, Holandji, Belgji, Rosji i wielu większych miastach niemieckich. Z tem idą w parze liczne wzmianki w zagranicznej prasie fachowej i codziennej a jeszcze w latach 1923 i 1925 ukazały się w formie książkowej studja literackie nad osobą i sztuką Masereela pióra Artura Holitschera i Stefana Zweiga (Frans Masereel, Graphiker unserer Zeit. Band I. Berlin 1923) i Józefa Billiet (Frans Masereel, l’home et l’oeuvre, Paris 1925). Na rok przyszły przygotowują dwaj autorowie: Luc Durtain i Just Havelaar obszerniejsze monografje w języku francuskim i holenderskim.
W literaturze polskiej natomiast dotychczas prawie nic o nim nie wiadomo; warto przeto pokusić się o rzut oka na całokształt jego twórczości drzeworytniczej i to zarówno o pogląd historyczno-chronologiczny jak też o próbę analizy stylistyczno-technicznej. Ponieważ dziś Masereel tworzy przeważnie obrazy olejne i akwarele i malarz coraz bardziej wypiera w nim grafika, ulubioną natomiast do niedawna formę wypowiadania się artystycznego, drzeworyt, zaniedbuje na korzyść farb i pędzla, można jego twórczość drzeworytniczą uważać do pewnego stopnia za zamkniętą w sobie i spróbować ująć ją w sposób syntetyczny.
W szkicu niniejszym nie uwzględniam jego twórczości rysunkowo-malarskiej, na którą dzisiaj Masereel kładzie główny nacisk, a która wymaga oddzielnego studjum. Pozostaje to zresztą w związku z jego rozwojem od linearnego, płaszczyznowego stylu do malarskości, która widoczna jest zarówno w obrazach jak i wielkich, luźnych drzeworytach i w coraz rzadziej się pojawiających drzeworytniczych ilustracjach.
I.
Frans Masereel, urodzony w r. 1889 w Blankenberghe, występuje na arenę publiczną jako rysownik, kiedy w latach 1916-21 przebywając w Genewie, dostarcza propagandowych, antywojennych rysunków i drzeworytów do czasopism “Demain” a przedewszystkiem dzień w dzień od r. 1917 do 1920 do “La Fouille”. Te polityczne rysunki Masereela, charakterystyczne dla tego typu twórczości artysty, zebrał w roku 1924 Kazimierz Edschmid z zbiorku p. t. “Politische Zeichnungen”. W latach działalności dla politycznych czasopism jest Masereel przedewszystkiem jednostką, która z całych sił zdąża do służenia ogółowi, ludzkości. Walcząc jak na barykadach, chłoszcze dzień w dzień kłamstwo, obłudę, wyrachowanie, grupuje z właściwą mu ironją kontrasty obok siebie, rzuca nawoływania, pamflety, proklamacje. Równocześnie mniej więcej rozpoczyna Masereel ilustrowanie książek, obrazować ujęcie słów autorów obcych; działalność polityczno-propagandowa polega właściwie również na ilustracji słów, ale rycina jest tutaj parodją treści. Jeśli do tekstu komunikatu wojennego, który brzmi: “Dziś z rana rozpoczął się atak nieprzyjacielski”, Masereel dołącza rysunek przedstawiający zgłodniałego Molocha z paszczą pełną ludzi, to tutaj ilustracja przeszła przez filtr gorzkiego sarkazmu i ironji.
W Genewie czynny jest nadto Masereel dla “Edition de Sablier”; ilustruje książki H. Barbusse’a, R. Rollanda, P. J. Jouve’a, René Arcosa, Vildraca, Duhamela i innych. Pierwszą przezeń ilustrowaną książką jest “Quinze poèmes” Emila Verhaerena (1917).
Istnieje dziś dobre zestawienie dzieł ilustrowanych i cyklów drzeworytniczych Masereela, sporządzone w r. 1929 Przez Hansa Conon von der Gabelentz z Lipska, a wydrukowane w katalogu wystawy obrazów Mascreela, która urządzona została w “Städtische Kunsthalle” w Mannheimie. Chronologiczne zestawienie drzeworytniczych prac Masereela od rysunków w “La Feuille” i pierwszych cyklach “Debout les morts” i “Les morts parlent” (1917) do Villona “Le grand Testament (1930) liczy 65 dzieł. Spis ten został w roku następnym powtórzony w holenderskim katalogu wystawy Masereela w Stedelijk Museum w Amsterdamie. Tutaj uzupełnione zostało poprzednie pominięcie drzeworytów do dzieła “Officina Bodoni” (12 drzeworytów Masereela ilustruje rozdział “Wie ein Buch entsteht”), wydanego w r. 1929. Oba katalogi natomiast nic uwzględniły karty tytułowej z Almanachu Kurt Wolffa na r. 1925, drzeworytu do Tołstoja “Journal intime” z r. 1917 i karty tytułowej z reprodukcją rysunku w Zweiga “Das Herz Europas” (1918).
Już choćby ze względów drukarsko-technicznych jest drzeworyt Masereela par excellence ilustracją książki, jest on częścią tekstu, wraz z nim łączy się w umyśle czytelnika i tworzy z nim jedną całość. W ilustracjach Masereela widoczna jest wierność w stosunku do tekstu, powolne naginanie się do słów piszącego, chociaż sam dobór tak autora jak i rodzaju dzieła, które ilustruje, scen, które wybiera, a przedewszystkiem sposób ujęcia scen, grupowania postaci i przedstawienia wydarzeń, czyni go zupełnie indywidualnym i niezależnym.
Z pierwszego okresu drzeworytniczej działalności Masereela pochodzą n. p. ilustracje do historyj szpitalnych Pierre Jean’a Jouve’a: “Hotel Dieu”. Tutaj jest Mascreel monumentalnie prostym w środkach i wstrząsająco niewzruszonym. W “żołnierzu umierającym” oddaje ogrom i okrucieństwo śmierci przy pomocy najprostszych środków: promienie słońca wpadające przez zakratowane okienko rzucają światło na leżącą postać i ukazują w jej twarzy ból i cierpienie. A wyraził je nietylko w linjach brody, szyji i ramion, ale zawarte są jakgdyby również w ostrym rogu skręconej pod głową poduszki. Jako przykład twórczości ilustratorskiej Masereela posłużyć może drzeworyt do jednej z nowel Verhaerena p. t. “Gospoda pod łagodną śmiercią” zc zbioru “Cinq récits” (1920). Tutaj oddaje Mascreel tę duszną, ciężką atmosferę nienawiści pomiędzy dwoma braćmi, którzy żyją milcząc obok siebie a wreszcie trują się wzajemnie tego samego dnia o tej samej godzinie i umierają jeden w piwnicy, drugi na strychu gospody “pod łagodną śmiercią”. Mascreel przedstawił scenę w sposób epicki i zwarty zarazem: u góry gospoda położona w cieniu alei drzew u dołu dał scenę wewnątrz gospody... “Widok schludności i zimna powiększało jeszcze milczenie kilku pijących, którzy bez słowa spoglądali na siebie, między palcami trzymając holenderskie fajki. Gdy który z nich zapukał w dzban głową fajki, wówczas wstawał Saft młodszy z braci i zstępował do piwnicy, by napełnić pustą szklankę... Masywny zegar w kształcie trumny z pod którego szklanej szyby widniało cyfrowe oblicze godzin, tykotał niewzruszenie swe równomierne głoski…”
Ten sposób przedstawiania sceny praktykowany jest przez Masereela często, zwłaszcza w serji zatytułowanej “Souvenirs de mon pays”, gdzie na jednym drzeworycie daje szereg zdarzeń. Przypomina to legendy świętych z obrazów ołtarzowych trecentystów i quattrocentystów, na których od urodzenia aż do apoteozy życie świętego przedstawione jest obok siebie na szeregu scen, jakby równoczesnych.
W książce Maeterlincka: “Le tresor des humbles” (1921) problem ilustracji rozwiązał Maseerel znów w sposób bardzo oryginalny. Daje drzeworyty na początku każdego nowego rozdziału, gdzie zdarzenie, scenę, szczegóły figuralne lub ornamentacyjne wkomponowuje w rzymską cyfrę, oznaczającą liczbę porządkową rozdziału.
Angielskie wydanie Oskara Wilde’a: “The ballad of Reading Gaol” (1923) zdobią drzeworyty Masereela, większe na początku rozdziałów i małe w tekście. W całostronicowych (I-VI) dał Masereel stopniowanie cierpienia skazańca C33, którego głowa na tle muru coraz niżej upada, by wreszcie spocząć, na kamieniach więziennej podłogi.
Do roku 1925 ilustruje Masereel przeszło 30 książek przeróżnych, współczesnych autorów. - Poza ilustracją książki charakterystyczną dla niego jest odmienna gałąź twórczości drzeworytniczej: wyzwalając się ze służby dla obcych, zrywa z tym typem ilustracji i stwarza samodzielne serje, cykle obrazów. Staje się przez to twórcą nowego rysunkowo-poetyckiego typu: powieści, noweli, opowiadania w obrazkach bez słów, gdzie drzeworytnik staje się sam własnym poetą.
Po serjach drzeworytów “Debout les morts” i “Les morts parlent”, które zdaniem Romain Rollanda są dziełem zemsty, okrzykiem bólu i oburzenia, podobnie jak rysunki Daumiera, powstaje pierwsza serja drzeworytów typu wyżej wspomnianego. Są to “25 images de la passion d’un home” (1918). W nich przedstawia tragiczny los bohatera drzeworytów, jednostki walczącej z przeciwnościami losu, na tle społeczeństwa, od urodzenia aż do śmierci, którą mu to społeczeństwo wymierza. T. zw. “Romans en images”, “Mon livre d’heures”, “Le soleil”, “Histoire sans paroles”, “Idée”, “La ville”, “Figures et grimaces”, “L’oeuvre” - to najsławniejsze z jego drzeworytniczych seryj, w których leży jego największa siła i znaczenie, w których najlepiej wypowiada się jego indywidualność.
W “Livre d’heures”, “Soleil”, “Idée”, w tych cyklach drzeworytów, w których Masereel przedstawia życie jednostki, życie człowieka między ludźmi, osią jest ów zdrowy i rosły chłopak o subtelnej, senzytywnej głowie, która jakby się nie zgadzała z szerokokościstą postacią. O nim powiada Artur Holitscher, że chodzi on w ten sposób, jakby zawsze miał ręce w kieszeni, przebija się poprzez te wszystkie zmienne, wielkie i małe, ważne lub same przez się zrozumiałe przypadki codziennej egzystencji. Przyciągany i podniecany, rozczarowany i odtrącany, ogląda sobie krok za krokiem to życie, lecz nie głupio rozmarzony, zawsze czujny i przygotowany do współdziałania, dobrze usposobiony, pogodny, zuchwały, łagodny a przecież z nożem w zanadrzu…”
W sekcji małych drzeworytów „Słońce“ przedstawia Masereel z naiwną wesołością wzbijanie się duszy ludzkiej ku górze, dążenie do słońca. Daje w tym cyklu cale orgje przeróżnych wizyj jak upowa, kiedy uczepiony latawca bohater powieści, wśród konarów drzew, zawieszony między niebem a ziemią, tą drogą pragnie dostać się do słońca.
Najpopularniejszą z jego drzeworytniczych powieści jest “Mon livre d’heures” (1919). Przesuwają się przed naszemi oczyma z szybkością kinematograficzną obrazki, z których wicje potęga i radość życia, ciekawość i zainteresowanie dla wszystkich jego przejawów, dla wszystkich trosk i zmartwień wydarzeń wesołycli i smutnych, poważnych i pogodnych. Widzimy naszego bohatera w wędrówce po miastach i wsiach, lasach i polach, stojącego w niemym zachwycie przed lokomotywy, która go do stolicy przywiozła i popychanego przez tłum; podążamy za nim przez całe hałaśliwe i gwarne życie miasta, stajemy przed rusztowaniami domów, maszynami, wystawami sklepowemi, obrazami w muzeach, rzeźbami, które zdobią budynki. Przedstawia go artysta w szale radości z powodu miłosnego szczęścia, gdy w uniesieniu całuje głowy dorożkarskiego konia lub karmi wróble na ulicy, i w bezgranicznej rozpaczy, którą utopić musi we flaszce. W ogrodzie bawi się z dziećmi, ślizga się, na ulicy obrzuca przechodniów kulami śniegowemi, z książką w dłoni wypoczywa w jakiemś wiejskiem ustroniu. W kościele i na morzu, samego lub w otoczeniu ludzi, uganiającego na koniu po stepie, pędzącego w automobilu po ulicach, podróżującego na wielbłądzic w pustyni, w zabawie z murzyniątkami, w cieniu palm, to znów na huśtawce bujającej wysoko nad budą jarmarczną - i tak ciągle w tryskających życiem i siłą, pulsujących zdrowiem obrazkach przedstawia nam artysta swoje dzieje. Poprzez wszystkie przygody i przyjemności, zdarzenia wesołe i smutne prowadzi go Mascreel w las pełen wyniosłych drzew i tak wkracza na drogę pustelniczej samotności i zdała od zgiełku świata a potem jeszcze jako szkielet pędzić będzie po drogach gwiazd i planet, zawsze z rękoma w kieszeniach. W swem “Livre d’heures” dał Masereel historję człowieka, który chciwie czerpał z wszystkich źródeł życia, doznał wszelkiej radości i wszelkiej goryczy. Wyczerpany rozczarowaniami ma w końcu tylko śmiech pogardy dla tej ludzkości, którą tak kochał poprzednio.
W latach 1919-25 zajmuje się Masereel przeważnie drzeworytem; dzień w dzień, godzinami całemi wrzynał nożem w drewnianą powierzchnię nieodwołalne głoski swojego istnienia. “Jak średniowieczny drzeworytnik, wycinający pobożne obrazki Biblji pauperum tą samą pojedynczą techniką, tym samym nożem na tej samej desce drewnianej, uzbrojony w tę samą niewzruszoną cierpliwość”. Stefan Zweig, przyjaciel Masereela, mówi o tych latach, że wszelkie fabryki wyrabiające farby mogłyby stanąć, tkalnie snujące delikatne nici płótna zapaść się - Masereel pracowałby spokojnie nadal, albowiem jemu potrzeba jedynie noża i kwadratowego kawałka drzewa, aby ukształtować świat. Jak z obrazowego pisma Egipcjan, tak z rycin Masereela można wyczytać cały zewnętrzny świat form naszego życia teraźniejszego.
Tę najcharakterystyczniejszą dla pierwszego okresu twórczości książkę: “Livre d’heures” zaopatrzył Mascreel w podwójne motto, w którem również zawarte jest jego życiowe “credo”, podobnie jak w samych drzeworytach. Są niemi słowa Walta Whitmana z “Pieśń o nas samych”: „Behold! I do not give lectures, or a little charity: When I give, I give myself”. Dla Whitmana jest poezja częścią tylko, odbiciem a niekiedy uwieńczeniem wielkiej poezji życia, podobnie jak dla Masereela w jego pierwszych cyklach drzeworytniczych sztuka jest odbiciem poezji i rytmu życia. Dla nich obu to samo tętno drga w dokach, kolejach i okrętach co w oceanach, niebiosach, obłokach, krajach, ludach i walkach społecznych. Drugim, którego Masereel obrał sobie za duchowego przewódcę, jest bohater Romain Rollanda, wesoły i pełen życia, chętny do żartów i bijatyki snycerz burgundzki Colas Breugnon, który o sobie powiada, że życie jego to pasmo “des plaisirs et des peines, des malices, facéties, expériances et folies, de la paille et du foin, des figues et du raisin, des fruits verts, des fruits doux, des roses et des gratte-culs, des choses vues, et lues, et sues, et eues, vécues!” Powiedziałabym nadto, że dzieje bohatera z “Livre d’heures”, wycięte przez Masereela w 167 obrazkach, posiadają oprócz wspólnoty z Withmanem i Rollandowskim Colasem Breugnonem jeszcze braterską nić, która łączy go z polskim poetą Kazimierzem Wierzyńskim. Chciałoby się czasem podpisać pod niektóre drzeworyty Masereela tekst wierszy Wierzyńskiego z jego pierwszych zbiorów “Wróble na dachu” i “Wiosna i wino”, tych wierszy, w których poeta mówi:
“Tyle jest we mnie bajecznej pogody
I tak szaleństwem mam głowę, nabrzmiałą
I taki jestem rozlewny i młody,
Że mi już miejsca na świecie za mało...”
Masereel pokazuje nam w swych drzeworytach to życie:
“Różne, wszechmocne, cudowne, szalone,
Życie bez nazwy, bez dna i bez końca
Niepowstrzymane i rozpromienione
Jedyna prawda wszechobejmująca!”
Beztroskość leżącego w sadzie młodzieńca ilustrują jak gdyby słowa poety:
“Wśród krzaków leżę sobie w słońcu i zieleni
I liczę wędrujące po liściach biedronki;
Kadryla tańczą pary blasków i półcieni
Na lelniem pożegnaniu wonnej Pani łąki.
Serce pełne jest szumu, śmiechu i motyli
A myśli tak na wietrze jadą, by na łodzi!
Jak cudownie, jak dobrze, że prócz tych kadryli
I biedronek, nic więcej mnie dziś nie obchodzi.”
Podobnych analogji literackich można znaleźć bardzo wiele; czasem wydaje się, że Wierzyński jest tym, który powołany jest do stworzenia tekstu do niektórych ilustracyj. Nad wszystkimi drzeworytami Masereela należałoby wówczas może napisać te słowa:
“Ach kioski, szyldy, kupcy, listonosze,
Skwery, cykliści, kino-przedstawienia!
O ludzie, ludzie! Ja świat cały noszę
W lewej kieszeni mego uniesienia!”
Owo uniesienie znajdziemy jeszcze w cyklu “Soleil”, ale zarówno tutaj jak w “Idee” i “Histoire sans paroles” niema już owej młodzieńczej pogody, entuzjazmu i niczem nieprzezwyciężonej ciekawości życia. W tym ostatnim cyklu drzeworytów bohater (w typie zawsze ten sam) różni się od chłopca, który pełen rozanielenia przyciskał głowę konia do swego policzka, tutaj poznajemy Masereela, który obok najwyższej radości zna rzeczywisty ogrom cierpienia.
W serji “La Ville” bohaterem jest nic jednostka lecz samo miasto jako zbiorowisko ludzkie. Dał w niej Masereel cykl stu drzeworytów, tętniący, pulsujący, plączący i roześmiany życiem Paryża. Jest on tu poważny i nieubłaganie surowy w przedstawianiu scen, ilustrujących krzywdę społeczną mas, objektywny w kreśleniu ludzkich śmieszności, upodobań i małostek, w niektórych drzeworytach ogromnie liryczny (ileż sentymentu zawiera drzeworyt, na którym biały kot cichutko zstępuje ze schodów paryskiego domu czynszowego, którego mieszkańcy zapewne pogrążeni są w głębukiem spoczynku!), czasem wzruszający a zawsze w każdym calu artysta o wielkiej rozpiętości talentu i technicznej doskonałości. Pod względem techniki i ideologji społecznej i artystycznej widoczna jest zasadnicza zmiana w stosunku do “Livre d’heures”. Jak wynika z przeglądu prac Maserecla wykonał on do dzisiaj około dwa tysiące drzeworytów książkowych, nie licząc tysiąca rysunków i litografij (techniką tą ilustrował dwie książki: Sternheima: “Fairlax” i Moranda: “Lampes a are”. Prócz tego wykonał około pięćdziesiąt luźnych drzeworytów dużych formatów.
Książki Masereela, szczególnie jego cykle drzeworytów, ukazały się niemal jednocześnie z wydaniami francuskiemi, po niemiecku. Zasługą nakładu Kurt Wolffa w Monachjum jest że przed czterema laty począł wydawać t. zw. “Volksausgaben”, czem przyczynił się do rozpowszechnienia sławy Mascreela w Niemczech. Do “Stundenbuch”, “Sonne”, ‘Idee”, “Werk” i i. piszą przedmowy Tomasz Mann, Herman Hesse, Karol Heise, Max Brod, i tem tłumaczy się fakt, żc Belgijczyk Frans Masereel, żyjący stale w Paryżu, jest tak bardzo znany i ceniony w Niemczech, a sztuka jego to jeden z tych pomostów, które łączą kulturę francuską z niemiecką. W ten sposób sprawdzają się w rzeczywistości słowa Romain Rollanda! Powiada on w zapowiedzi wydania ilustrowanego “Jana Krzysztofa”: “Podziwiam geniusz Mascreela i kocham jego charakter, Człowiek w nim równoważy się z artystą. Ten Flamandczyk, urodzony w Blankenberghe, który w sobie posiada jarmarczną gwałtowność i mistycyzm Flandrji, orgje i żałobę tej bogatej ziemi zroszonej krwią wieków walk, jest bratem Jana Krzysztofa, który był wnukiem Flamandów, jak Beethoven. Podobnie jak Jan Krzysztof łączy Masereel dwa światy: germański i francuski, które zarówno zna do głębi i kocha, seledynowy Ren i szaro-blękitną Sekwanę, gwar miast i pokój wsi, grymas, unoszący się nad “Jarmarkiem” i cichy uśmiech “Domu”. On jednoczy dwie dusze: Francuza-Oliviera i Niemca-Krzysztofa - dwa skrzydła Zachodu”.
Lata 1925-1930 wypełnia, prócz malowania obrazów olejnych i akwarel (istnieje również kilka reliefów gipsowych i wazon z rysunkami Mascreela wykonany przez fabrykę Sèvres) - praca ilustratorska dla autorów obcych. Jedynem dziełem z typu “romans en images” to “L’ocuvre” (1928), przypominające “Soleil”, “Idee” it. p. W tych latach powstają natomiast najdoskonalsze ilustracje, na czele których należy postawić drzeworyty do Rollanda: “Jana Krzysztofa” i Costera: “Ulenspiegel”. Pięciotomowe wydanie “Jana Krzysztofa”, zawiera około pięćset drzeworytów bądź wielkich, całostronicowych, bądź małych “culs-de-lampes” (zakończenia rozdziałów). Drzeworyty poziome i pionowe zdobią część górną lub boczną czerwono obramowanych kart książki, która i pod względem typograficznym interesująco się przedstawia. Te drzeworyty, stworzone w latach 1924-27 po poprzedzających je kilku setkach rycin, oznaczają znowu dalszy krok naprzód, wykazują nowe formy wyrazu, wzbogacenie techniczne i są dostatecznein świadectwom rozwijającego się nieustannie geniuszu artysty. Cudowny sentyment i nastrój zawarty jest w całostronicowym drzeworycie przedstawiającym śmierć dziadka; po mistrzowsku oddana jest groza, przerażenie i zachwyt, wszystkie uczucia dziecka, ukrytego poza rozklekotanem pianinem i wsłuchanego w dźwięki, niebiańskiej dla niego, muzyki. Przy pomocy swej techniki drzeworytniczej, ubral Masereel w formę ilustracyjną wszystkie nastroje, zmagania się i wizje duszy muzyka Jana Krzysztofa, jego przeżycia od narodzin aż do śmierci. Masereel jest pierwszym artystą, któremu powierzył Rolland do zilustrowania swe dzieło, prosząc “by wlał w jego żyły swą świeżą krew”, i Masereel wywiązał się z zadania bez zarzutu. Zdarzenia opisane w dziele Rollanda wzmagają się i potężnieją, nabierają ponadludzkicgo wyrazu i siły. Zdarza się, że Masereel jak n. p. w karcie tytułowej do rozdziału “Amies” posługuje się sposobem przedstawiania, przypominającym nowoczesny fotomontaż lub obrazy włoskich futurystów, którzy dają szereg scen (wizje, przypomnienia etc.) obok siebie lub wzajemnie się przenikających. Twarda, poważna, nieładna i pełna wyrazu (tak zrodzona z myśli i słów pisarza) twarz Jana Krzysztofa zestawiona jest tu z pięcioma kobiecymi głowami. Wkomponowana w wielką głowę jednej kobiety, opleciona jest ramionami drugiej, dwie inne sekundują mu z boków, inna znów wyrasta z nad brwi, opierając się o czerń lśniących włosów wielkiej głowy tej najdroższej z wszystkich przyjaciółek - Gracji.
Drugiem ważnem dziełem, to Costera “Geschichte von Ulenspiegel und Lamme Goedzak” (1926), owa “Biblja flamandzka”, jak się o niem wyraził Camille Leinonnier przy odsłonięciu pomnika de Costera w r. 1894. Ulenspiegel zapłodnił twórczość wielu artystów belgijskich jak Ropsa, de Groux’a, Monniera, ale możemy się zgodzić z Rollandem, który w przedmowie do tego wielkiego dzieła powiada, że nikt nic był mu bliższy od Gandawczyka - Masereela, sąsiada Ulenspiegla z Damme ; „Er ist sein Bruder durch den nicht zu zügelnden Unabhängigkeitssinn, durch den stürmenden Schwung seiner Athletennatur, durch den Lebenshunger, den nichts zu sättigen vermag, durch das Herrische Genie...“ Masereela łączy z Ulenspieglem “...ungeheuerlich Possenhaftes und die finsteren Dämonen der Seele, unerbittliche Gewaltsamkeit und schwere Melancholie…” Matka, karmiąca Ulenspiegla, przyszłego bohatera flamandzkiego, siedząca na tle okwieconego sadu, w interpretacji Masereela może być nazwana Madonną flamandzką, o ile dzieło Costera jest naprawdę Biblją narodową. Drzeworyt Masereela, abstrahując od strony tematowej pod względem formalnego rozczłonkowania przestrzeni, kompozycji, prawdziwie monumentalnej, zasługuje na szczery podziw.
Oryginalnością odznaczają się ilustracje Masereela z lat ostatnich n. p. do nowel Maupassanta: “La Horla” (1928). Są one odbite w kolorze czarnym na tle zielonawem (ilustracje i inicjały), dzięki czemu książka zamiast dwubarwnego wrażenia daje współdziałanie trzech elementów barw (drzeworytów i papieru). W Luc Durtaina “Découverte de Longview” (1927) karty książki zamykają u góry i dołu kolorowe, czerwono-niebieskie barwy amerykańskich chorągiewek, co przyczynia się korzystnie do całego wrażenia tej książki. Najcenniejszych artystycznie drzeworytów dostarczył zaś Masereel do książki Villona: “Le grand Testament“”(1930).
II.
Dziesiątki książek ilustrowanych przez Masereela, bądź też jego własne powieści drzeworytnicze bez tekstu słownego, wykazują w ciągu czternastu lat jego działalności rozmaitość form wypowiadania się, i znaczne różnice stylowe.
Jest rzeczą wiadomą, ile to możliwości wyrazu drzemie w drzeworycie, który od wieków jest poważnym i dającym się obszernie studjować działem ogólnej sztuki graficznej. Od surowolinijnego stylu wieku XV i XVI-go poprzez “clair-obscur’y” wieku XVII-go, po okresie niema zupełnego upadku w wieku XVIII, staje się drzeworyt w wieku XIX integralną częścią składową książek, albumów i czasopism jako drzeworyt faksimilowy i tonowy, fotoksylografja: wirtuozowski twór rylców i dłut zawodowych drzeworytników. Na przełomie XX-go wieku odradza się drzeworyt ponownie jako par excellence artystyczne dzieło, które rysowane na drzewie i wycięte jest przez jednego i tego samego artystę, gdzie przez przeciwstawianie plam i płaszczyzn, linji i smug białych i czarnych, igraszkę skrajnych cieni i świateł, powstaje plastyczne dzieło, które umie wyrazić jak żadne inne dążenia nowej sztuki do abstrakcji, do ekspresyjnego potęgowania wyrazu i jest najlepszą formą wypowiadania się pewnych indywidualności artystycznych. W drzeworycie możliwa jest owa skrócona mowa uproszczeń, lapidarny język, który posługuje się nie masą szczegółów, porównań i przenośni, lecz potężnemi, ogólnemi kompleksami wyrazów.
Frans Masereel jest tym, dla którego mowa drzewc rytu, mowa narzędzi i materjału najbardziej odpowiadała jego typowi twórczości. Drzeworyty jego wykazują interesujące różnice stylistyczno-techniczne, pozwalają studjować, ile możliwości leży w artystycznem opracowaniu kawałka drzewa przy pomocy noża, dłuta i farby drukarskiej. W pierwszej książce: “Quinze poèmes” Verhaerena charakterystyczną cechą drzeworytów są czarne obrysy na bieli tła. Częste są również i kreskowania równolegle białe, które występując na tle czarnem sylwety mają uplastyczniać bryłę. Wyraziste kontury odcinają się od tła, czarne płaszczyzny zazębiają się o plamy białe grzebicniowatemi wypustkami. Niebo i ziemia są traktowane poziomemi i pionowemi pręgami; w ogóle w tym okresie szczególny swój wyraz znalazły: kontur, linja, kreska. Ten okres, w którym Masereel po Vallotonowsku traktuje swe drzeworyty, kiedy czarną sylwetę i białą plamę przecinają grube pręgi linji. Nie ma tu jeszcze bezpośrednej gry płaszczyzn czarnych i białych w obrębie mniejszej przestrzeni, lecz przeciwstawianie ciemnych partji drzeworytu partjom jasnym, w obrębie których sylweta modelowana jest kreskami, biel obwiedziona jest konturem. Drzeworyty te powstają w okresie, kiedy w drzeworycie współczesnym, odrodzonym po drzewrycie o zgoła odmiennym charakterze w. XIX., odzywają się wpływy japońskich drzeworytów i prerafaelickosecesyjnej angielskiej grafiki zdobników książki.
W “Passion d’un homme” rządzi nadal sylwetka, ale zanika kontur. Masereel roztapia wszystko w świetle, sylweta staje się dotykalnie plastyczną a z wielkich centr światła padają jasne płaszczyzny na postacie i powołują je do życia.
Najwięcej drzeworytów Mascrccla powstaje w latach 1919-25. Jest to okres serji powieściowych: “Mon livre d’heures”, “Le soleil”, “Histoire sans paroles”, “Souvenirs de mon pays”, “La Ville”, okres kiedy ilustruje swych ulubionych autorów : pacyfistyczne poezjo René Arcosa, opowiadania Emila Verhaerena, powieści Charles Louis Philippe’a, Jouve’a, Duhamela, Whitmana, Zweiga, Leonarda Franka i Romain Rollanda: “Liiuli“ i “Pierre et Lucy”. W stosunku do jego pierwszych prac widoczna jest zmiana w stylu drzeworytniczym. Daje on tu grę kańciastych, zwartych bloków czerni i bieli, płaszczyzn, zygzaków, klinów. Rzuca błyskawice bieli na czarną płaszczyznę; czerń domu, sylwety ludzkiej, zwierzęcia, przerzyma, modeluje bielą plam jakiomś nagłem światłem, blokiem lub wycinkiem. W tych latach powstają w drzeworytach książkowych i luźnych pracach setki dzieł: historje ludzi i miasta, widoki mórz i lasów, bulwarów, teatrów, dworców, szpitali, sal i fabryk. Kształtuje je Masereel przy pomocy swej nigdy nie zawodzącej techniki, która nie napotyka na trudności ani przy przedstawianiu olbrzymieli mas ludzkich (stadjon w “La Ville”) ani przy kształtowaniu wspaniałej charakteryzacji typów w zbiorowisku ludzkich twarzy w “Figures et grimaces”. Kontrastowość ściśle odgraniczonych czarno-białych płaszczyzn i bloków, twarda i surowa a przytem porywająca ekspresją najprostszych środków wyrazu technika Masereela, reprezentowana najlepiej przez “Livres d’heures”, “Soleil”, ilustracje do “Pierre et Lucy” it. p., liczne luźne drzeworyty z lat 1922-24, ulega zmianom, początkowo mało dostrzegalnym, raczej wyczuwalnym przeobrażeniom, w epoce, która poprzez setki drzeworytów do “Jean-Christophe’a” i do “Ulenspiegel” prowadzi do najnowszych, przepięknych drzeworytów, ilustrujących “Grand Testament” Villona.
Już w “Figures et grimaces”, a bardziej jeszcze w “La Ville”, znajdujemy jakby przenikanie wzajemne płaszczyzn czarno-białych, nie surowe rozgraniczenie sąsiadujących bloków i wycinków, lecz jakby plamową igraszkę. “Jan Krzysztof” Masereela oznacza już czasem wyraźne przejście do malarskości. O ile na przełomie r. 1919/20 odbyło się zarzucenie konturu, cieniowania sylwety kompleksem kresek - o tyle teraz po okresie przebogatej działalności na polu drzeworytu (obok wydań książkowych tworzy Masereel wielkie, luźne drzeworyty, których największa ilość, bo 17 przypada na lata 1922 i 1923; są to drzeworyty “Le Parvenu”, “Les amoureux”, “Le beau Mec”, “Les amants”, “Le Gourmand” etc.) przychodzi okres nowy, w którym płaszczyzna staje się plamą, kanciastość form, surowy kształt, zygzaki świateł i bloki cieni zamieniają się w plamy, płaszczyzny rwane, niespokojne, potem przechodzące w siebie wzajemnie, w pasma nieregularne, strzępiasto się kończące. Masereel ma uwagę skierowaną raczej na całość, na masę a szczegółowe formy podporządkowuje całości, razem ogarnia, czasem je roztapia i łączy z otoczeniem. Postacie ludzkie, sprzęty, przedmioty, szczegóły drobne, choć ważne, traktowane są w “Jean-Christophe” i w doskonale pomyślanych i skomponowanych drzeworytach do książki “Till Eulenspiegel” w sposób mniej staranny i przejrzysty, mniej lapidarny i wyrazisty, ale jeszcze bardziej różnorodny, bogaty i swoisty. Pewna zmiana technicznego wyrazu ratuje go w tym czasie przed manierą i mechanizacją, w którą mógłby był popaść, gdyby był stale podążał drogą, wytyczoną w “Livre d’heures”.
Najklasyczniejszym przykładem ostatniego, nowego stylu drzeworytniczego Maserecki jest “Testament Villona” (1930), choć już w drzeworytach do “Officina Bodoni” dużo zapowiedzi tego typu twórczości znajdujemy. Ostatnia książka Masereela. jest arcydziełem tak pod względem typograficznym jak ilustracyjnym. Zasadą jest czarne tło, z którego wyłaniają się na dwunastu drzeworytach postacie mężczyzn i kobiet, modelowane mistrzowskiemi plamami, postrzępionemi klinami, rozlewającemi się strugami bieli, która nagle zmienia się w czerń aksamitną i głęboką. Nigdy przedtem nie dał Masereel takiej bezpośredniej gry czerni i bieli, przechodzenia w siebie i przenikania się kontrastów w sposób miękki, malarski, rozlewny. Dał tutaj przedstawienia nagich ciał kobiecych, wybitnie malarskie, o sugestywnej plastyce i niezwykłej ekspresji przy najprostszej technice. Ciała te dzielą lata niestrudzonej pracy artystycznej, lata rozwoju od pierwszych sylwetkowo-prążkowanych ciał (n. p. do poematu “Adam i Ewa”) z “Quinze poèmes” Verhaerena, które w epoce najpłodniejszej dla niego tak częste są w „Histoire sans paroles“, w “Idée” lub “La Ville”, kiedy znajdujemy dziesiątki warjacyj najeden temat: kobieta: Ta sama zmiana techniki widoczna jest w wielkich drzeworytach luźnych z lat 1928-30, (n. p. “Syrena”), które w zestawieniu z pracami z przed kilku lat (n. p. “Dorobkiewicz”) świadczą o tern samem, co drzeworyty książkowe.
Ostatnie dzieło, ilustracje do Villona, powstałe w okresie szczególnego zainteresowania się Masereela malarstwem, jako typ nowego, charakterystycznego stylu artysty nie pozwala jeszcze odgadnąć jak w nowej koncepcji wyglądałyby domy, okręty, ulubione życie miast it. p. Nie wiemy, czy do tych przedstawień Masereel jeszcze kiedyś powróci, czy jego cykle drzeworytnicze, w których wyraził całe swe zainteresowanie dla życia i jego wszystkich przejawów, nie należą już do przeszłości, kiedy w Masereelu-artyście tkwił przedewszystkiem człowiek, jednostka społeczna. W tym okresie był dla niego drzeworyt, ze względu na tematy poruszane i łatwość rozpowszechniania, najlepszą i najodpowiedniejszą formą wyrażania uczuć, programem walki, rozprawieniem się ze światem otaczającym. Drzeworyty do Villona a także jego ostatnie, wielkich rozmiarów prace drzeworytnicze byłyby bezsprzecznie zapoczątkowaniem nowej epoki w twórczości, epoki której zarodki drzemią w pięciuset drzeworytach do “Jana Krzysztofa” i ilustracjach do dzieła Costera, w której najważniejszym z wszystkich problemów, którym Masereel hołduje jest, problem artystyczny, jako czynnik suwerenny, opanowujący całkowicie treść przedstawienia, albo raczej wyrażający tę treść siłą swojego formalnego ujęcia.
Olga Reichenstein-Mehlerowa