Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Upadek Warszawy


O 9-tej z rana, stosownie do układów z Prądzyńskim, Krukowiecki przybył do oberży, między Wolą a rogatkami położonej. Rozmowa rozpoczęła się w sposobie, mało rokującym dojście do ugody, gdyż Krukowiecki żądał układów, a feldmarszałek nie przypuszczał innych, jak poddanie się miasta, narodu i wojska, lecz w dalszym ciągu rozmowy Krukowiecki przywiódł, że wszystkie układy, jakieby zawarł, muszą być potwierdzone przez sejm, że dotąd nie ma upoważnienia od sejmu, ażeby bez tego zawarowania prowadził układy. Zakończyło się więc to widzenie Krukowieckiego z feldmarszałkiem tem, iż Krukowiecki żądał, ażeby mógł otrzymać od sejmu stosowne upoważnienie. Feldmarszałek zezwolił na tę propozycyę i obiecał zawiesić dalszy szturm do 1-ej godziny po południu.

Zaledwo wrócił do stolicy, Krukowiecki zwołał radę ministrów, zaprosiwszy do niej prezydującego w senacie i marszałka Izby poselskiej. Przedstawił, iż po stratach, jakie wojsko poniosło w dniu 6-tym września, nie odbierając żadnych wiadomości o Ram orinie, który w najszczęśliwszym wypadku może przybyć do Warszawy dopiero 9-go, nie widzi j podobieństw a oprzeć się Rosyanom. Konkluzyi jednak żadnej nie uczynił i w istocie i rada nad tym przedmiotem dyskusyi nie prowadziła, bo czuli wszyscy, że decyzya nie od rządu, lecz od Izb połączonych zawisła. Rada więc zakończyła się bez żadnego skutku innego, jak ten, iż po jej salw ow aniu niektórzy z ministrów podali prośbę o udzielenie im dymisyi. Ja jeszczem był tej prośby nie podał, lecz, wychodząc z pałacu namiestników, spotkałem na dziedzińcu generała Umińskiego. Ten mię zapytał, nad czem radziliśmy, a kiedym mu odpowiedział, jakie jest położenie rzeczy, objaśniając, Umiński odrzekł: „Warszawa z tą siłą, którą posiadamy, może się jeszcze bronić trzy dni, boć liczyć należy, że Rosyanie już wielkie ponieśli straty. Nim zdobędą resztę bateryi, jeszcze bardziej się osłabią. Prawda, że połow a m iasta będzie w gruzach, lecz i to jest niewątpliwem , iż opanowanie tych gruzów wiele ich kosztować będzie. Dem bowski, porzuć ten rząd, który oczywiście dąży do zhańbienia całej sprawy!.. Może to uczyni wrażenie na Krukowieckim, którego wszyscy opuszczają, i natchnie go innem zapatrywaniem się s na stan sprawy". Wróciłem więc do sali rządowej napisałem prośbę o dymisyę i już więcej w obradach nie brałem udziału.

Krukowiecki, gdy Izby połączone zgromadziły się koło godziny 10-tej, posłał Prądzyńskiego, ażeby ten uwiadomił sejm o stanie, w jakim się znajduje obrona stolicy, o rozpoczętych układach, o ich konieczności, a zatem i o upoważnienie bez ograniczeń dla Krukowieckiego do zawarcia stosownej umowy. Prądzyński, przybywszy, w dosyć długiej przemowie, której treść umieścił w swojem sprawozdaniu o działaniach swych, datowanem 9-go września a adresowanem do generała Małachowskiego, wystawił, że wojsko rosyjskie, posiadające kilkaset dział, w najlepszym porządku uszykowanych, widział z rana dnia tego, że wojsko polskie jest zbyt słabe, ażeby mogło bronić tak rozległych fortyfikacyi, jak są te, które jeszcze pozostają w naszem posiadaniu, że chociaż wojsko to jest gotowe do zupełnego poświęcenia się, brakuje mu przekonania o możliwości zwycięstwa. Uprzedza, że o 1-szej rozpocznie się szturm a do wieczora będzie nieprzyjaciel panem okopów. Postanowienie sejmu wskaże, czy wojsko ma przedłużać walkę w ulicach i zagrzebać się w ich gruzach. Wojsko gotowe jest do tego poświęcenia się. Od tej decyzyi zawisło, czy wojsko ma być ocalonem, czyli też razem z Warszawą ma zginąć. Ostrzega, że do wieczora okopy będą opanowane, a w nocy miasto zajętem zostanie. Jaki będzie los mieszkańców, łatwo wyobrazić sobie przy wściekłości, zwykle szturmom towarzyszącej. Przedstawiał, że z upadkiem W arszaw y i jej garnizonu upaść może sprawa. Pojedyncze korpusy w kraju rozrzucone są zbyt słabe, aby mogły oprzeć się. W szystkie te klęski wstrzymać może jedynie układ przed rozpoczęciem szturmu zawarty. Układ ten mógłby zachować istnienie Królestwa i zupełną amnestyę dla braci w guberniach zachodnich. Radzi, ażeby się Izby zalimitowały, zostawiając prezesowi rządu przedsięwzięcie środków, jakie uzna za najstosowniejsze. Po tej przemowie rozpoczęły się dyskusye, rozmaite objawiające zdania. W końcu, kiedy już zbliżała się godzina 1-sza i zaczęły się odzywać strzały działowe, postanowiły Izby połączone zalimitowanie sejmu i upoważnienie prezesa do przedsięwzięcia środków, jakie uzna za potrzebne, lecz dla braku czasu, ażeby stosowną uchwałę spisać i jej odpis wygotować, polecono Prądzyńskiemu, ażeby o tej decyzyi zawiadomił Krukowieckiego. Krukowiecki polecił natychmiast Prądzyńskiemu, ażeby się udał do feldmarszałka z doniesieniem o zalimitowaniu się sejmu i o otrzymaniu upoważnienia do układów.

Kiedy to się działo w Warszawie, szturm o godzinie 1-szej rozpoczęty został, o czem niżej wzmianka będzie. Prądzyński, przebywszy pod ogniem stron walczących obie linie, nie został dopuszczony do feldmarszałka. Nie powiedziano mu powodu, lecz w istocie dlatego, iż on, otrzymawszy kontuzyę, opatrywanym był przez lekarzy i zdał na Wielkiego księcia Michała prowadzenie układów a dowództwo szturmu generałowi lo llowi. W. książę zapytał się, jaką Prądzyński dać może rękojmię o rzeczywistości tego, co mówi, gdyż feldmarszałek nie wierzy wszystkim zapewnieniom Polaków, przekonany, że chcą tylko zyskać czas do przybycia spodziewanych posiłków. Po niejakich wahaniach się przybył od feldmarszałka generał z oświadczeniem, iż szturmu nie wstrzyma, aż dopóki nie będzie zawarty układ na piśmie. Dla zdziałania zaś tego układu przeznaczono generała Berga, który wspólnie z Prądzyńskim udał się do Warszawy. Prądzyński twierdzi, iż uzyskał od W. księcia przyrzeczenie, iż szturmu zaprzestanie, skoro zdobyte będą wały, otaczające miasto. W spólnie więc z generałem Bergiem przybyli do Warszawy. Przez ten czas niebytności Prądzyńskiego pozachodziły rozmaite wypadki. Już w dyskus}d w przytomności Prądzyńskiego odzywały się nader różne zdania. Worcel proponował, ażeby sejm się rozszedł. Przeciszewski odrzucał wszelkie układy, popierał jego zdanie Zwierkowski. Bonawentura Niemojowski żądał wysłania deputacyi do wojska, któraby za zaufaniem generałów wybrała naczelnego wodza, mającego zaufanie w utrzymaniu sprawy. Antoni Ostrowski radził, ażeby cała ludność Warszawy wystąpiła na obronę miasta. Szaniecki i Ziemęcki popierali zdanie W orcela. Świdziński chciał, ażeby za pośrednictwem delegacyi przekonać się o duchu wojska. Klimontowicz życzył układów, Nakwaski, ażeby cesarza obrać królem polskim. Zakończono dyskusye głosem Lelewela, który radził, ażeby nic nie postanawiać i czekać dalszych wypadków. Mówili jeszcze Wołowski, Kochanowski, Krysiński, Barzykowski, Jełowicki, Szaniecki, poczem na godzinę 4-tą postanowiono zebrać się do dalszych narad. W tem wszystkiem nie widzimy, ażeby była zapadła uchwała, bądź limitująca sejm, bądź upoważniająca Krukowieckiego do prowadzenia układów. Zdaje się, iż głos Lelewela, za którym Izba się oświadczyła, to jest, ażeby nic nie przedsiębrać, wyczekując w}rpadków, poczytał Prądzyński za owo upoważnienie. Kiedy więc wrócił Prądzyński z generałem Bergiem a ten ostatni zażądał, ażeby mu okazano owo upoważnienie sejmu, którego Krukowiecki do owej chwili nie odebrał, Krukowiecki polecił radcy stanu Ignacemu Szymanowskiemu, ażeby wręczył sejmowi jego dymisyę, gdyż postanowił podać się do dymisyi, lecz gdy żadnej na to nie otrzymał odpowiedzi a tymczasem generał Berg żądał rozpoczęcia, układów, postanowił Krukowiecki rozpocząć te negocyacye, mimo że się do dymisyi był podał.

Zebrały się powtórnie Izby o godzinie 4-tej. Polecił Krukowiecki Prądzyńskiemu, ażeby powtórnie udał się do Izb połączonych dla przyśpieszenia obiecanego z rana upoważnienia. Izby zebrały się o godzinie 4-tej, marszałek wniósł kwestyę o przesłanej do łaski dymisyi Krukowieckiego, która zawierała następujące wyrazy: „Ponieważ się przekonywam, że w obecnej chwili, w której jedność tak bardzo jest potrzebną, znajdują się osoby, które, rozsiewając ducha niezgody, sprawie publicznej szkodzą i przez to ułatwić chcą nieprzyjacielowi wkroczenie do miasta, poczytuję za powinność moją złożyć powierzoną mi godność". Miały się rozpoczynać debaty w tym przedmiocie, kiedy przybył posłaniec od Krukowieckiego z doniesieniem, iż przybył rosyjski generał do zawarcia umowy. Zapytuje się więc, czyli może z nim wchodzić w układy. Rozpoczęły się powtórnie dyskusye, w których brali udział niektórzy posłowie i senatorowie. Przybył także przysłany przez Krukowieckiego Szymanowski dla odebrania napowrót podanej dymisyi, a wkrótce po nim przybywa Prądzyński. Lecz i marszałek i część Izby Prądzyńskiemu nie dozwoliła zabierać głosu, z powodu, iż wedle organizacyi w Izbie tylko radcy stanu i ministrowie mają prawo żądać głosu. Prądzyński więc tym razem mógł tylko rozmawiać z niektórymi posłami. Marszałek zabrał głos, w którym powtórzył to, co już raz przed południem Prądzyński oświadczy, to jest, że siły Rosyan są przeważne, i że w przeciągu dwóch godzin mogą zdobyć Warszawę. Rozpoczęto więc dyskusye nad tem, czy zatrzymać przy urzędzie Krukowieckiego, czy go upoważnić do układów, czy sejm zalimitować. Godebski i Świdziński oświadczyli, że należy sejm przewieźć w inne miejsce, Wielopolski i Starzyński żądali zalimitowania, Niemojowski sprzeciwiał się temu zdaniu. Wołowski radził, ażeby w ogólnych wyrazach oświadczyć na piśmie, że prezes ma prawo zawierać układy, że taka ogólna redakcya będzie dostateczną do zrobienia układu, który sejm wedle woli swej albo potwierdzi, albo odrzuci, poczem większość zgodziła się na utrzymanie Krukowieckiego przy władzy i danie mu na piśmie upoważnienia w następującej treści: „Na zapytanie prezesa rządu, jakby rozumieć artykuł 4-ty uchwały sejmowej z dnia 17-go sierpnia r. b., oświadczamy, że prezes rządu, stosownie do myśli dawniejszych praw w związku z postanowieniem dopiero wspomnianem, ma prawo zawierać traktaty, dotyczące się zakończenia wojny". Lecz to oświadczenie nie było zredagowane, jako uchwała Izby, ale jako odezwa prezydujących w Izbach, poczem postanowiono zebrać się na posiedzenie wieczorne o godzinie 9-tej. Z tą odpowiedzią wysłano trzech delegowanycn, to jest posłów: Małachowskiego, Libiszewskiego i jeszcze jednego, którego nazwiska nie pamiętam. Wtenczas generał Krukowiecki wspólnie z generałem Bergiem ułożyli punkta umowy, a Krukowiecki napisał list do Naj. Pana w następujących słowach: 

„Sire. Charge en ce moment même du pouvoir de parler a Vrai Majeste au nom de la Nation Polonaise et je m’adresse par S. E. M. le Mai Cte Paszkiewicz d' Erivan a Votre cœur paternel. En nous „soumettant sans aucune condition k Votre Majeste „notre Roi, la Nation Polonaise sait qu'elle seule ,,est à même de faire oublier le passé et de guérir ,,les plaies profondes qui ont lacéré ma patrie. — „7 Septembre à 6 heures du soir".

Punkta zaś, nad którymi debatowano z Bergiem, zawierały: w art. 1-szym, że naród i wojsko polskie poddają się swemu praw em u monarsze i od tej chwili zaprzestają kroków wojennych; w art. 2-gim, że naród i wojsko polskie wykonają przysięgę wierności, w art. 3-cim, że wojsko polskie odda rogatki warszawskie, most na Wiśle i szańce Pragi, zaraz po podpisaniu tej umowy. Rogatki warszawskie i te fortyfikacye będą wydane zaraz dzisiaj, z działami i amunicyą. Art. 4-ty: Wojsko polskie cofnie się do Modlina i rozłoży w Płockiem od Narwi aż do granic pruskich. Art. 5-ty: Naród polski może zaraz posłać deputacyę do cesarza. Art. 6-ty: Więźniowie rosyjscy zaraz wydani zostaną. Art. 7-my: Fortece otrzymają rozkaz oddania się pod władzę feldmarszałka. Art. 8-my: W razie gdyby wojsko polskie doznało niedostatku żywności, uda się do feldmarszałka, który rozkaże zaopatrzyć je w żywność. Art. 9-ty: Feldmarszałek przedsięweźmie środki dla instalacyi rządu tymczasowego. Art. 10-ty: Hrabiowie Toll i Krukowiecki wykonają ten układ i porozumieją się co do szczegółów, które poddadzą pod zatwierdzenie feldmarszałka.

Względem tych punktów Krukowiecki czynił niektóre uwagi, mianowicie co do niewolników polskich bądź przy szturmie, bądź poprzednio wziętych. Równie zastrzegał amnestyę, lecz ponieważ układy te nie otrzymały skutku, w istocie cała ta negocyacya spełzła.

Zawiesimy obecnie dalsze relacye działań sejmu i rządu, ażeby się zająć opowiadaniem dalszego szturmu Warszawy.

Feldmarszałek dotrzymał słowa i oczekiwał do godziny 1-ej w bezczynności, lecz gdy o tej porze żadna ostateczna odpowiedź nie nadeszła, rozpoczęto atak. Tym razem opuszczono wszelkie działanie tak od strony Mokotowa, jak od strony Marymontu. Rosyanie skierowali wszystkie swoje siły ku rogatkom Wolskim i Jerozolimskim. Kiedy feldmarszałek wsiadł na konia i udawał się szosą kaliską z swojej głównej kwatery ku korpusowi Pahlena, spotkał pułkownika Breańskiego, przysłanego przez Krukowieckiego z prośbą, ażeby wstrzymał jeszcze atak do godziny 2-ej. Zapewniał on, że sejm już układa upoważnienie dla Krukowieckiego, a zatem, skoro tylko je otrzyma, natychmiast układ zawartym zostanie. Feldmarszałek odpowiedział, że nie może tracić czasu, i że atak rozpocznie się. Generał Okuniew mówi, iż powodem do tego postanowienia szczególnie była obawa, ażeby, tracąc czas, nie doczekać się przybycia korpusu Ramoriny. Powiedział tylko Breańskiemu, ażeby, skoro tylko Krukowiecki będzie już gotów do układów, przysłał parlamentarza, który ma się udać w stronę lewą ataku, to jest od Marymontu. Rozkazał także Breańskiemu, ażeby dla bezpieczeństwa tąż drogą wracał do miasta. Wojsko rosyjskie zajmowało też same pozycye, co dnia poprzedniego, wojsko polskie ukryte było w domach przed Wolą, ogrodach na Czystem i za wałami, tak, że Rosyanie nie mogli wiedzieć, ani gdzie się znajduje, ani w jakich siłach. Pierwszy i drugi korpusy uformowały się w cztery kolumny, któremi komenderowali generałowie Brygen (Bniggen?), Nabokow, pułkownik Liprandi i generał Sulima. Pierwsza kolumna zajmowała prawą stronę szosy kaliskiej, druga na prawo pierwszej, trzecia za redutą N° 55, a czwarta przed bateryą N2 54. Nadto generał Murawiew zajmował Rakowiec, a cztery brygady grenadyerów i gwardye ustawiono w rezerwie na praw o i na lewo szosy kaliskiej. Jazda uszykowała się za redutami N2 58, 59 i 60, mając w rezerwie 4 pułki kirasyerów. Nadto III-cia dywizya kirasyerów zajęła szosę krakowską, a oddział Nostitza Wyględów. O wpół do drugiej rozpoczęto ogień, feldmarszałek zbliżył się ku bateryi pod Czystem i tam od kuli działowej dostał kontuzyę. Zdał więc komendę generałowi Tollowi. Po opatrzeniu wsiadł do pojazdu i uważał postępy 5- ataku z szosy kaliskiej o 100 sążni za Wolą. Książę Gorczakow ustawił bateryę ze 120 dział, które ostrzeliwały reduty Ns 21 i 22, i ogrody Czystego. Bem zebrał także 30 dział, z któremi posunął się przez rogatki Jerozolimskie w linii prostopadłej na bok bateryi ks. Gorczakowa. do zmusiło Tolla, iż rozkazał oddziałowi Murawiewa, ażeby z Rakowca uderzył na te Bema baterye. Murawiew na czele grenadyerów żmudzkich i łuckich pod wodzą pułkownika Łukasza i przy pomocy jazdy i Nostitza, złożonej z kirasyerów i huzarów, posunęli się dla zdobycia bateryi N2 81, lecz Umiński, dostrzegłszy ten zamiar, przeznaczył XIII-ty pułk liniowy i batalion grenadyerów do obrony tej bateryi. Zaledwie pułki żmudzki i łucki zaczęły wdzierać się na bateryę, kiedy, zastawszy w niej tak znaczne siły, zostały z niezmiernemi stratami odparci. Powtórnie zebrawszy się, przypuścili drugi raz szturm z większem powodzeniem. Po uporczywej obronie Polacy cofnęli się ku rogatkom Jerozolimskim. Osłabione dwa pułki szturmujące otrzymały posiłek dwóch pułków strzelców gwardyi finlandzkich z 12 działami. Jazda ze swej stro- » n 3b to Jest; brygada kirasyerów posunęła się ku karczmie przed rogatką będącej. Nieprzezorny ten atak stał się powodem wielkich strat, doznanych od ognia kartaczowego. Pułk nowogrodzki kirasy^erów stracił tu jedną trzecią część swoich ludzi. Jazda musiała się cofnąć. Tymczasem piechoty ucierały się uporczywie o posiadanie owej karczmy, pod którą, jak to zwykle bywa, rozmaitemi kolejami szczęściło się. Po długich usiłowaniach opuścili Polacy tę karczmę i cofnęli się na drugą linię swych fortyfikacyi. Cokolwiek dalej pułki nieświeski i praski przypuściły szturm do reduty N2 78, lecz kiedy pułk nieświeski zbliżał się do tej reduty, uderzyła na niego jazda polska, wprawiła ten pułk w nieporządek i puściła się za nim w pogoń. Widząc to, hr. Nostitz posłał w pomoc piechocie pułk dragonów gwardyn, lecz jazda polska, wytrzymawszy pierwsze uderzenie, odkryta bateryę, za nią znajdującą się. Tu nastąpiła najprzód mordercza dla jazdy rosyjskiej bitwa, lecz kiedy Rosyanie zdołali zdobyć te dwie armaty, kiedy z drugiej strony w pomoc dragonom przybyła brygada huzarów gwardyi, spotkanie jazdy rosyjskiej z polską było zawzięte. Wprawdzie przebili Rosyanie linię polską, a nawet, minąwszy reduty drugiej linii, posunęli się aż do wałów, lecz tu przyjęci ogniem działowym, nie mogąc wrócić, bo mieli za , sobą i fortyfikacye i jazdę polską, musieli szukać ocalenia, posuwając się wzdłuż wałów aż do Mokotowskich rogatek. Straty, jakie poniosły te pułki, były niezmierne i można twierdzić, że prawie zniszczonymi zostały. Generał Okuniew twierdzi, że te pułki straciły w tej bitwie wogóle 365 ludzi. Ja wiem tylko tyle, że te pułki przy wejściu do Warszawy wysłano bocznemi ulicami, ażeby ich szczupłej liczby mieszkańcy nie widzieli, a później codziennie z lazaretów mnóstwo pogrzebów oficerów z tych pułków miało miejsce. Cóżkolwiek bądź, czy twierdzenie Umińskiego, że te dwa pułki zostały zniszczone, czy Okuniewa, że wiele ucierpiały, są bliższe prawdy, zawsze niezaprzeczonem jest, iż ten epizod szturmu obydwom jazdom, tak polskiej jak rosyjskiej, wiele zaszczytu przynosi. Ten napad jazdy, zająwszy uwagę dział polskich, dopomógł do zdobycia reduty Na 78. Od strony Czystego i Woli ciągle dotąd trwał ten piekielny ze 120 dział ogień. Dopiero koło godziny 4-tej uformowały się kolumny szturmowe. Oddziały Sulimy i Liprandiego zaatakowały bateryę Na 21 i 22. Garnizon polski ustąpił z bateryi N2 21. Szturmem zaś zdobyto redutę Na 22. Generał Dębiński, który w tej stronie dowodził, nie poszedł za przykładem Umińskiego, nie posiłkował pojedyńczych redut, które Rosyanie zdobywali. Druga kolumna, posuwająca się szosą kaliską, przypuściła szturm do reduty N2 23, a po zdobyciu jej zdobyła także i bateryę N° 24. Ta ostatnia uporczywie była bronioną. Tu zginął dowódzca kolumny, generał Bruggen. Opór Polaków był tak mężny, że dopiero przybycie oddziału ks. Chiłkowa ułatwiło zajęcie wspomnianej bateryi. W tej stronie wszystkie tedy reduty III-ej i II-ej linii zostały opanowanemi. Wówczas wojska nasze zajęły ogrody na Czystem i liczne domy, które przed rogatkami Wolskiemi istniały. Posiadały nadto małe baterye w liczbie 6-ciu, oznaczone numerami od 11-go do 16-go. Rosyanie uformowali dwie kolumny. Jedna składała się z pułków żmudzkiego, łuckiego i regimentu strzelców gwardyi finlandzkich; druga zawierała  pułk nieświeski, praski i strzelców gwardyi. Pierwszym dowodził generał Paleszko, drugim pułkownik Łukasz. Równocześnie korpus Pahlena uderzył na Czyste. Tym sposobem oddział generała Nabokowa pierwszy wkroczył na przedmieście W olskie. Tu domy były poobsadzane piechotą i utrudniały niezmiernie posuwanie się Rosyanom. To skłoniło ks. Szachowskiego, iż posłał w pomoc trzy pułki grenadyerów: cesarza austriackiego, króla pruskiego i ks. Meklemburskiego. Zaczęto więc zdobywać dom po domu. Tu zginął pułkownik Zimmermann, dowódzca pułku meklemburskiego. Te przemagające siły ku wieczorowi zdobyły nakoniec wał, otaczający miasto, i dalsze działania w tym, punkcie wstrzymane zostały. Równocześnie oddziały Liprandi’ego, Malinowskiego i „Otroczenski” atakowały Czyste. Polacy bronili tutaj każdej piędzi ziemi i tu także po najzaciętszym oporze opuścili Polacy ogrody i cofnęli się za wały, a i ta część szturmujących zatrzymała się przy wałach. Wówczas ks. Gorczakow postanowił zdobyć rogatkę Jerozolimską. Aby to ułatwić, szturmowano najprzód do bateryi N° 16. Tu zginął generał Efimowicz, który prowadził kolumnę, jednocześnie atakowano bateryę N° 17, którą zdobyto, lecz wówczas generał Andrychiewicz, który opuścił Królikarnię, w tej stronie ukazał się na czele grenadyerów. Rozpoczęła się więc mordercza walka, zakończona jednakże cofnięciem wojska polskiego, przyczem dobrowolnie opuszczono bateryę N2 15. Takim sposobem cała przestrzeń od rogatki Wolskiej aż do rogatki Jerozolimskiej zajętą została korpusami ks. Szachowskiego, Pahlena, Kreutza i Murawiewa, kiedy ks. Chiłkow zbliżył się do rogatek Powązkowskich, a Strandtmann zajął Królikarnię. Kiedy się już ściemniło, Polacy kilka razy ponawiali ataki na pozycye Ii-go i VI-go korpusu, strzały zaś pojedyńczych oddziałów przedłużyły się aż do nocy. Rosyanie tymczasem porobili w wale otwory i ustawili w nich kilkadziesiąt dział dla wspierania dalszego szturmu nazajutrz. Na tern skończyły się wojenne czyny dnia 7-go września.

W istocie Rosyanie opanowali wszystkie fortyfikacye, które znajdowały się i zakrywały trakty kaliski i krakowski. Pozostały zaś w posiadaniu wojska polskiego wszystkie fortyfikacye od rogatek Jerozolimskich aż do Wisły i od rogatek Powązkowskich także aż do W isły. Straty z obu stron były ogromne. Rosyanie zdobyli 132 działa po największej części żelazne, któremi baterye były uzbrojone, i ujęli do niewoli do 3.000 ludzi, między którymi 60 oficerów. Liczba zabitych i rannych wojska polskiego dokładnie nie była wiadomą, zdaje się jednak, że wynosiła do 6.000. Ze strony Rosyan zginęło 2 generałów, 9 dowódzców pułku, 63 oficerów i 3.000 ludzi, zostało zaś rannych: feldmarszałek ks. Gorczakow, 8 generałów, 12 dowódzców pułku, 445 oficerów, a 7.005 żołnierzy. Główny atak zakończył się koło godziny 10-tej w nocy.

O tej porze przybył generał Małachowski do pałacu Namiestników, ze swej strony o tej porze Marszałek zwołał Izby dla dalszego naradzania się. Tu postanowiono zająć się zmianą rządu; dlatego przybył O strowski do Krukowieckiego, który oczekiwał na powrót Prądzyńskiego i generała Berga, poprzednio wysłanych z listem i artykułami umowy, o których wspominałem. Ostrowski oświadczył Krukowieckiemu, iż Izby żądają, ażeby ukazał umowę, jaką z generałem Bergiem ułożył. Krukowiecki oświadczył, iż oryginał tej umowy wziął z sobą generał Berg, kopii zaś dla braku czasu nie przepisano. Z tern doniesieniem odszedł marszałek, lecz wrócił w kwadrans potem, oświadczając, iż Izby nie mają zamiaru wchodzić w jakiebądź układy, i że radzi Krukowieckiemu, ażeby się podał do dymisyi. Krukowiecki nie czynił żadnych trudności i podał tęż samą prośbę o dymisyę, którą z rana był zredagował. Sesya ta Izb połączonych w istocie nie miała żadnej cechy urzędowej narady. Nader mała liczba członków obu Izb była przytomną, wątpliwą nawet jest rzeczą czyli był komplet. W ielka część posłów i niektórzy senatorowie, przewidując, że jeszcze tej nocy wypadnie opuścić Warszawę, czynili przygotowania do podróży, której końca przewidywać nie można było. Gdy marszałek wrócił do Izb, zamianowano w miejsce Krukowieckiego prezesem rządu B. Niemojowskiego. W miejsce jego—pułkownika Zielińskiego wice-prezesem. Czy Niemojowski tegoż wieczora mianował innych ministrów, nie wiadomo mi. Do mnie przysłał nominacyę a zarazem oddzielny rozkaz, ażeby natychmiast wydać rozporządzenia do zapakowania, celem wywiezienia z Warszawy, tak rozmaitych kas rządowych, jako i funduszów Banku polskiego. Odpisałem Niemojowskiemu, iż z powodu, że mój ojciec jest umierającym, podjąć się obowiązków, które mi powierza, nie mogę, wydałem zaś rozkazy co do uwięzienia pieniędzy, przesyłając je tak dyrektorowi K. R. skarbu, jako i prezesowi banku.

Krukowiecki po oddaniu swojej dymisyi wsiadł na konia i pojechał na Pragę. Tymczasem marszałek zainstalował Niemojowskiego, a tego pierwszem działaniem było wydanie rozkazu, ażeby naczelne władze przygotowały się do opuszczenia stolicy. Generał Małachowski, nie czekając na powrót Prądzyńskiego z generałem Bergiem, wydał rozkazy koło godziny, 11-tej w nocy, ażeby wojsko opuściło zajmowane stanowisko i udało się na Pragę. O północy przybył generał Berg z Prądzyńskim i zastali zupełną zmianę—najprzód rządu a następnie i chęci zawierania układów. Rozpoczęły j się wówczas sceny, które w tak groźnych chwilach nie były przyzwoitemi. W obecności generała Berga czyniono sobie wzajemne ostre wyrzuty, lecz kiedy generał Berg oświadczył, że rozpocząwszy negocyacye z Krukowieckim, nie jest w stanie z nikim kończyć traktowania, tylko z nim, posłano wówczas po generałów Dębińskiego i Rybińskiego; przybyli także Lewiński, Tomicki i Suchorzewski. Ci generałowie uprosili generała Berga, ażeby się zatrzymał do przybycia Krukowieckiego, po którego pojechał Lewiński. Ten zaledwo wynalazł Krukowieckiego na Pradze o godzinie 2-ej. Przybywszy do pałacu rządowego, zastał tam, prócz rosyjskiego parlamentarza, wyżej wymienionych generałów, Prądzyńskiego i Zielińskiego wice-prezesa rządu i zapytał, czyli wzięta od niego przed kilku godzinami dymisya będzie mu zwrócona i czy władza, jaką przed kilku godzinami posiadał, przez sejm jest uznana. Kiedy na to przecząco mu odpowiedziano, oświadczył, iż prosi generała Berga, ażeby jego imieniem upraszał W. księcia Michała, by wziął pod swoją opiekę tak miasto Warszawę, jak jego mieszkańców. W tenczas, po wielkich jeszcze wzajemnych wymówkach między marszałkiem a Krukowieckim, obydwaj się oddalili. Krukowieckiego z rozkazu Umińskiego warta nie puściła na most, wrócił więc do swojego mieszkania w Warszawie. Zaczynało już dnieć. Generał Berg odgrażał się, iż atak równo ze wschodem słońca rozpoczętym zostanie. W takiem położeniu rzeczy zaproponowano, ażeby zawrzeć umowę wojskową z generałem Bergiem, dotyczącą jedynie ustąpienia wojsk polskich z Warszawy i Pragi. Główne warunki tej umowy zasadzały się na tern, że wojsko polskie w ciągu 24 godzin opuści Warszawę i Pragę, że nadto drugie 24 godziny, czyli wogóle 48 godzin, zostawione będą do wywiezienia wszelkich efektów wojskowych, tudzież ten przeciąg czasu był oznaczony do wolnego każdemu z mieszkańców opuszczenia stolicy. Wojsko opuściło Warszawę w nocy, ostatnie oddziały koło 12-tej w dniu 8 września. Generałowi Dziekoriskiemu polecono wytransportowanie efektów, między którymi było 35.000 nabojów działowych, 15.000 płaszczów i tyleż par butów. 8-go września o południu armia polska, wynosząca jeszcze 20.000 ludzi, wyruszyła z Pragi do Jabłonny. Towarzyszyli jej: rząd, niektórzy członkowie sejmu, redaktorowie gazet, najgorliwsi członkowie Towarzystwa patryotycznego. Niemojowski mianował Lelewela ministrem oświecenia, Szanieckiego ministrem sprawiedliwości. Obydwaj ministrowie, nie mógłszy dostać ekwipażów, pieszo tę podróż przedsiębrali. Prądzyński, który był słowem honoru poręczył W. księciu Michałowi, iż w razie niedojścia konwencyi odda się do wolnego rozporządzenia W. księcia, wrócił z generałem Bergiem do obozu rosyjskiego. Dnia 8-go z rana generał Berg i Neidthardt przybyli znowu do Warszawy, proponując Małachowskiemu zawarcie pokoju; Małachowski oświadczył, iż nie ma żadnego w tej mierze upoważnienia. Umówiono się tylko, iż negocyacye o ostateczny układ zwykłą drogą i za wiadomością sejmu dalej prowadzone będą.

( Leon Dembowski, „Moje wspomnienia “, tom II , sir . 391— 403).

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new