Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Wstęp


Ilustracja 1 Jan Matejko
Ilustracja 1 Jan Matejko

MICKIEWICZ nauczył nas kochać Polskę, Kraszewski opowiedział nam Jej dzieje, Matejko, przepoiwszy Ją krwią swą serdeczną, przywiódł przed oczy barwną, życiem tętniącą, pełną win i pokuty, cnót i zasług, klęsk i pogromów, zwycięstw i triumfów, zdolną zawsze do poświęceń bez odpłaty, ufną wbrew nadziei, ale dla hasła: „za naszą wolność i waszą”, które Jej ust nigdy nie zeszło, mającą prawo nawet w jarzmie iść z podniesionym czołem i dostojeństwem duchów wolnych! 

Urodzony w Krakowie 28 lipca 1838 r. w domu, w którym dziś mieści się muzeum pamięci jego poświęcone, przeszedł Matejko nauki początkowe w szkole ludowej im. św. Barbary, a średnie w liceum klasycznym Bartłomieja Nowodworskiego, po czym zapisał się na Wydział Sztuki przy b. Instytucie Technicznym. Uzdolnienie do rysunku, ujawniające się już w dzieciństwie, rozwija się w nim odtąd bujnie i w krótkim czasie osiąga doskonałość. Pierwsze kroki w malarstwie stawia pod kierunkiem Wojciecha Stattlera i w krótkim czasie czyni w nich olbrzymie postępy. Równocześnie studiuje z zapałem zabytki Krakowa: architekturę jego licznych świątyń, wnętrza kościołów, ich skarbce i pomniki, ręcznie ilustrowane księgi liturgiczne i cechowe, stare druki Biblioteki Jagiellońskiej, sztychy, drzeworyty, pieczęcie, medale, monety. Na nich ćwiczy oko i rękę w doskonałym opanowaniu kształtu, opanowawszy go, pracuje nad zdobyciem formy malarskiej. Wkładając w to bezmiar pilności i pracy, dwudziestodwuletnim zaledwo młodzieńcem, ma już zebrany materiał do pomnikowego wydawnictwa: „Ubiory w Polsce, jedynej i jak dotąd przez żadną nowszą niezastąpionej oryginalnej kostiumologii polskiej.

W r. 1858 wyjeżdża na dalsze studia do Monachium, gdzie za obraz „Otrucie królowej Bony otrzymuje pierwszą odznakę zaszczytną: szkolny medal brązowy. W roku następnym bawi w Akademii malarskiej Wiednia, lecz niezadowolony z jej kierunku, wraca do Krakowa i jedynego swego nauczyciela Wita Stwosza w wielkim ołtarzu Mariackiego kościoła. Zapatrzony w niego, ale zawsze posłuszny wewnętrznemu głosowi własnej osobowości, obiera za główny temat swej sztuki taki kształt człowieka w jego postawie, geście, twarzy, oczach, rękach, przez które — w związku z umiejętnie wybranym tematem — wypowiadają się namiętne uczucia i potężne — zarówno w złym jak dobrym — charaktery ludzkie. I jeżeli dla najznakomitszych rzeźb świata przyjęto określenie, że mają pierś na miarę Fidiasa, to o zaludniających płótna Matejkowskie postaciach, trzeba powiedzieć, że tworzył je tytan na swą własną miarę. 

Katastrofa narodowa 1863 r. wywołuje w Matejce przełom wewnętrzny. Odtąd żyje tylko Polską, Ona jest jego snem i jawą, męką i natchnieniem. Opętany Nią tworzy takie dzieła i arcydzieła jak: Stańczyk (1862), Kazanie Skargi (1864), Reytan na Sejmie Warszawskim (1866), Unia Lubelska (1869), Batory pod Pskowem (1871), Kopernik (1873), Zawieszenie dzwonu Zygmuntowskiego (1874), Bitwa pod Grunwaldem (1878), Bitwa pod Warną (1879), Hołd Pruski (1882), Sobieski pod Wiedniem (1883), Kościuszko pod Racławicami (1888), Polichromia Mariacka (1889— 1891), cykl „Dzieje cywilizacji w Polsce (1889), Konstytucja 3-go Maja (1891) i „Śluby Jana Kazimierza” (1893). — We wszystkich tych dziełach roi się od wspaniałych postaci; we wszystkich, dokoła głównych aktorów obranego za temat zdarzenia dziejowego, grupują się inne, współczesne tamtym postacie, dzięki czemu całość daje obraz epoki a zarazem pewien na nie pogląd t. zn. wynikającą z nich historiozofię. Matejko opiera w niej nieznaną mu jeszcze, ale spodziewaną przyszłość Polski na najszerszych warstwach narodu, marzy mu się więc Polska ludowa. 

Pędzel Matejki, dążąc do najwyższych celów artystycznych, był zarazem orężem, był na międzynarodowych wystawach sztuki ciągłym: „jesteśmy!”, był tym posiewem i zarodzią, z której wyszła trylogia Sienkiewicza i dramaty Wyspiańskiego. Obaj oni Matejkowską wizję Polski odziali w czar słowa, a słowo ich przerosło w pobudkę bojową, a pobudka w czyn zbrojny a czyn zbrojny w wyzwolenie. I dlatego, choćby nawet z biegiem czasu „płomień rozgryzł malowane dzieje Matejkowskich płócien, on sam należy i po wieki należeć będzie do polskich Królów Duchów, do tych olbrzymów, co niby słupy ogniste idąc przed narodem wynieśli Polskę na swych barkach z mroków mogiły na jaśnię, żywą i nieśmiertelną.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new