Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

DZIAŁALNOŚĆ ARCHITEKTÓW I RZEMIEŚLNIKÓW PRZY RESTAURACJACH KATEDRY PŁOCKIEJ W WIEKU XVI


(Dokończenie). 

Trudniejszym punktem obrad była sprawa odbudowy katedry. W umyśle Krzyckiego nurtowała myśl, żeby wystawić nową katedrę poza obrębem grodu. A przemawiały za tem następujące względy: 1) nadwyrężenie fundamentów kościoła, 2) obsuwanie się skutkiem deszczów góry zamkowej, 3) znajdowanie się obecnej katedry na terytorjum podległem bezpośrednio starościńskiej władzy. A były to czasy, gdy harmonja między brachium seculare a brachium spirituale stawała się coraz trudniejszą i coraz rzadszą. Równocześnie jednak zdawał sobie Krzycki sprawę z ujemnych stron swego projektu. Budując katedrę poza obrębem grodu naruszyłby wielowiekową tradycję i pozbawiłby świątynię centralną całego Mazowsza pięknego otoczenia i pięknego położenia. Ostatecznie zapadła na kapitule uchwała, aby katedra została na dawnem miejscu. Na rozpoczęcie robót ofiarował biskup 600 złotych, a nadto dla przyczynienia pieniędzy fabryce katedry wszczął starania w Rzymie o uzyskanie łaski jubileuszu. Bulla odpustowa ukazała się jednak dopiero latem następnego roku. Kapituła ze swej strony uchwaliła dopilnować egzekutorów testamentów osób duchownych, by ci egzekutorzy legaty przeznaczone na wszelkie cele kościelne jak najrychlej uiszczali na rzecz odbudowy katedry. Na najbliższej kapitule generalnej we wrześniu tegoż roku zebrani w domu i pod przewodnictwem biskupa prałaci i kanonicy w liczbie 23 osób postanawiają, że poddani wsi kapitulnych znajdujących się pod Płockiem winni pracować dla celów budowy świątyni dwa dni w ciągu roku. Wsi jednak, bardziej oddalone od Płocka mają, płacić za każdy dzień pracy dwa złote. Ponieważ tę uchwałę powtórzono w 1533 r., można przypuszczać, że obowiązywała przez cały czas trwania budowy. Na tem posiedzeniu sufragan Pio,tr bp. lacedemoński zobowiązał się wystawić własnym sumptem kaplicę ku czci Sw. Anny między kapitularzem a kaplicą mansjonarską1). Odbudowę katedry miał przeprowadzić stary architekt Niemiec, który wiele kościołów wybudował i wiele zasklepił, ku zadowoleniu fundatorów. Zapewne wiosną 1531 r., po usunięcu gruzów na starych fundamentach, jął Niemiec budować północną ścianę świątyni i latem ją wykończył. Gdy Krzycki ze swej rezydencji, Pułtuska zjechał do Płocka i tam zaczął oglądać w obecności budowniczego i aptekarza Jana Alantse nowy mur, zauważył, że szkarpy podpierające go zarysowały się. Biskupa to spostrzeżenie zaniepokoiło. Wkrótce nowa ściana runęła, grzebiąc w swych gruzach 1600 zł. wyłożonych na fabrykę przez samego tylko biskupa. Jedni upatrywali w tem winę architekta, drudzy katastrofę składali na fundamenty, inni wreszcie widzieli w tym wypadku ostrzeżenie, że należy katedrę na inne miejsce przenieść, na dotychczasowem bowiem miejscu kilkakrotnie padała pastwą płomieni. Jedna rzecz była oczywista, że należy się zwrócić w sprawie fabryki do istotnie fachowych architektów. Za takich uchodzili twórcy kaplicy królewskiej na Wawelu, którzy swe prace ukończyli już latem 1530 r. Do jednego z nich zwrócił się Krzycki. Czy motu proprio czy za czyjąś doradą, może Jana Alantse, tego nie wiemy. Tym architektem był jeden z najwybitniejszych spółpracowników Bartłomieja Berecciego, Bernard de Zanobi Rzymianin. Zjechał on w sierpniu lub pierwszych dniach września do Płocka, obejrzał katedrę, materjał przygotowany do jej naprawy i wygotował kosztorys. Zapewne, kierując się opinją Bernarda na sesji dnia 9. IX. 1531, kapituła uchwala poniechać zamiaru odbudowania tylko zniszczonych przez pożar części katedry i powiązania z temi, które się żywiołowi oparły. Taki bowiem sposób restauracji, jak się już przekonano, nie jest trwały. Dlatego kapituła decyduje się zburzyć ocalałe z pożogi mury i sklepienia, a na oczyszczonym z rumowiska placu postawić na nowych fundamentach nową świątynię. Akceptuje więc kapituła wstępną umowę zawartą przez biskupa z Zanobim i zobowiązuje się na wypadek, gdyby Krzycki przestał być biskupem płockim, dotrzymać wszystkie jego zobowiązania wobec architekta. Wówczas dopiero dnia 16 września została podpisana formalna umowa między biskupem a przyszłym kierownikiem budowy, Bernardem de Zanobi. Krzycki natychmiast posłał Tomickiemu odpis tego kontraktu. Tomicki nie pochwalił tylko jednej rzeczy: zbyt wielkiego zadatku. Włoch wziąwszy przed rozpoczęciem roboty pokaźną sumę 3000 złotych na poczet kosztów budowy, które miały wynosić 6000 zł., gotów pracę porzucić, lub też mało o nią się troszczyć. W odpowiedzi na ten list Tomickiego Krzycki tłumaczył się, że zawarł kontrakt nie jaki chciał, ale jaki musiał i co najważniejsza, że cały koszt budowy spada na niego samego. Kler niechętnie daje pieniądze, aw dochodach z jubileuszu słaba jest nadzieja. 

Przy podpisywaniu kontraktu ustalono zasadniczo następujące rzeczy. Nowa katedra ma mieć długość i szerokość dawnej, zaopatrzona będzie w zasklepione kaplice, zakrystję, kapitularz i skarbiec. Posadzka w prezbiterjum ma być o trzy stopnie wyższa od posadzki nawy. Całe kolumny oraz łuki sklepień będą z szarego kamienia krakowskiego, jak na zamku krakowskim. Natomiast portal ozdobiony herbem biskupa, wszystkie oddrzwia i łuki kaplic, obramienia okien wykonane zostaną w piaskowcu. Ołtarze prócz głównego, który ma być z kamienia, będą z cegły. Katedra ma nadto posiadać wieżę i dzwonnicę (drugą wieżę?). Roboty około dachu i okien nie należą do architekta, jednak musi co do nich służyć radą i wskazówką. Budowę należy rozpocząć wiosną, gdy lody puszczą na Wiśle, a ukończyć w ciągu trzech lat, najpóźniej jednak w ciągu trzech lat i trzech miesięcy. Jeśli po upływie trzech lat od chwili wykończenia budowy okaże się potrzeba naprawy katedry, Bernard i jego pomocnicy zobowiązani są taką naprawę uskutecznić natychmiast i bez wynagrodzenia. Do budowy Bernard daje materjał i robotnika. Do biskupa zaś należy rozebranie stojących jeszcze murówi oczyszczenie placu z rumowiska. Dostarczyć ma nadto biskup drzewa potrzebnego na rusztowania i do wypalania cegieł w cegielni, której architekt w czasie budowy bezpłatnie będzie używał. Wystara się biskup u króla o pozwolenie na przewóz Wisłą bez cła gotowych części kamiennych, potrzebnych do konstrukcji katedry. Architekt będzie miał do swego rozporządzenia dwa kute wozy i osiem koni. Z chwilą rozpoczęcia budowy dostanie budowniczy 3000 zł. zadatku, drugie 3000 dopiero na Nowy Rok 1533. Bernard zobowiązuje się w ugodzie przyjąć do pomocy sobie dwóch dobrych majstrów. Wszyscy trzej majstrowie mają się zobowiązać do wykończenia rozpoczętej budowy nawet wówczas, gdyby dwóch z nich dla pewnych przyczyn, z wykluczeniem jednak siły wyższej odstąpiło od pracy. Przytoczona powyżej umowa była ramową. Definitywna mogła nastąpić dopiero wówczas, 1) gdy biskup zadecydował czy katedra ma być zbudowana na wzór dawnej, czy też według projektów Bernarda (vel mod o antiquo vel alio) i 2) gdy Bernard dobrał sobie dwóch spółpracowników. Oba te warunki zostały już w grudniu spełnione. Plan był gotów, spółpracownicy zmówieni. Byli to ziomkowie Bernarda, z którymi pracował przy budowie kaplicy królewskiej na Wawelu: Jan Cini ze Sieny i Filip z Fiesole

Zimą 1531 r. zjechał do Krakowa na sejm bp Krzycki z delegatami kapituły i wówczas 29 grudnia w pałacu biskupim w Krakowie została zawarta ostateczna umowa w sprawie budowy katedry płockiej. Prócz kontrahentów: biskupa, reprezentantów kapituły płockiej i trzech majstrów Włochów, obecni byli przy podpisywaniu umowy: przedstawiciel króla Seweryn Bonar, starosta biecki i przedstawiciel królowej, wikarjusz generalny prowincji polskiej franciszkanów Marek a Turre Cremata. Architekci zobowiązali się budować katedrę ściśle według planu, który barwnie wykonany wręczyli biskupowi. Na wypadek, gdyby w pojmowaniu projektu budowy zaszła różnica poglądów między majstrami a biskupem czy też kapitułą, do rozstrzygnięcia tej rozbieżności powołani są przedstawiciele króla i królowej razem lub też jeden z nich. Biskup Krzycki do umówionej we wrześniu w kontrakcie sumy 6000 zł. dodał 200 na wykonanie nieoznaczonych bliżej robót kamieniarskich, do których wykonania poprzednia umowa architektów nie obowiązywała. Do materjału zaś objętego wrześniowym kontraktem zobowiązał się teraz biskup dodać tarcic, dranic, 40cetnarówołowiu i 60 wozów żelaza. Wmyśl uwag Tomickiego zażądał Krzycki od architektów Bernarda, Jana i Filipa poręczenia, że pobrany przez nich trzytysięczny zadatek nie przepadnie. Takie poręczenie otrzymał biskup od Jana Alantse, aptekarza królowej, posiadacza aptek w Krakowie iPłocku1). Ten Wenecjanin za swych rodaków-architektówręczył swym całym majątkiem. Z listu Krzyckiego pisanego do królowej 7 czerwca 1532 r. dowiadujemy się, że niedawno {jam miper) dokonał poświęcenia kamienia węgielnego. Fundamenty, zdaniem biskupa, które są głębokie i mocne, będą gotowe na św. Michała. Architekci pracowali gorliwie i fundamenty zostały wykończone już w pierwszych dniach listopada2). Roboty pochłaniały moc pieniędzy. Dlatego też Krzycki zasypuje Tomickiego listami, w których go prosi o wyjednanie w Rzymie przedłużenia jubileuszu przynajmniej do Wielkanocy 1533 r. Przedłużenie zostało udzielone, ale do rąk biskupich doszło dopiero w początkach grudnia 1532 r.3), aw kwietniu następnego roku już się kończyło. Perspektywa dochodu z tego jubileuszu była więc niepomyślna. Dlatego Krzycki molestuje Tomickiego, by w kurji zabiegał o powtórne przedłużenie jubileuszu, chociaż miał skrupuły, czy to żądanie jest na miejscu. Sprawa wlokła się długo, choć pomyślny wzięła obrót. W maju 1534 r. kancelarja papieska wygotowała bullę prorogacyjną dla djecezji płockiej. W tym samym czasie architekci włoscy zwrócili się do kapituły z prośbą o zaliczkę. Kapituła zawiadomiła o tem biskupa i poradziła mu, aby Włochów zbył narazie obietnicą, odkładając wypłatę pieniędzy do czasu ukończenia robót6). Tymczasem sam Krzycki przybył z Pułtuska do Płocka, aby zapoznać się ze stanem robót. Do ukończenia dzieła było jeszcze daleko, chociaż zdążyło już ono pochłonąć 6200 zł.7). Biskup mimo to był z roboty architektów zadowolony i dlatego zawarł z nimi nieznany nam bliżej kontrakt. Można przypuszczać, że umowa ta obejmowała roboty kamieniarskie, za które biskup zobowiązał się zapłacić 1900 zł. Właściwa bowiem praca koło budowy katedry dobiegała zapewne już końca, skoro Bernard mógł opuścić Płock, zostawiając tam Ciniego i Filipa z Fiesole. 25. IX. 1534r., gdy przyszło do stwierdzenia, że biskup całą sumę przewidzianą w pierwszym kontrakcie z 29. XII. 1531 r. do rąk architektów uiścił, uczynił to tylko sam Filip. Jego dwóch towarzyszy nie było już w Płocku. Czekały ich nowe zamówienia. Jeszcze 24. XII. 1533 r. zawarła ta spółka umowę z Decjusem o budowę pałacu na Woli (Justowskiej), a 22. VII. 1534 r. inny kontrakt z bpem wileńskim, Pawłem Holszańskim dotyczący restauracji katedry wileńskiej, która spłonęła tego samego roku co i płocka. Pomijając częste w listach Krzyckiego pochwały dla trzech włoskich majstrów, również i wspomniane wyżej dwie umowy przemawiają za tem, że wybudowana przez nich katedra płocka była budowlą piękną. Zresztą i współcześni wyrażają się o niej, że jest opus splendidum, magnificum . Koszty budowy tej świątyni do dnia 29. IX. 1535 r. wynosiły 9455 zł 15 gr. Ponieważ wobec tego architekci włoscy nie mogli być zaspokojeni, bp Krzycki przyrzekł należne im 600 zł. ze swojej szkatuły wypłacić. Była to dobra wola Krzyckiego i wyraz jego uznania dla budowniczcyh, gdyż Krzycki przeszedł już ze stolicy płockiej na gnieźnieńską. Powierzenie przez Krzyckiego budowy katedry Włochom, spółtwórcom kaplicy królewskiej na Wawelu, wywarło silny wpływ na budownictwo Mazowsza i Kujaw. Wpływ ten po przeprowadzeniu dokładnych badań archiwalnych napewno się uwypukli. Bernard Zanobi, Jan Cini, Filip z Fiesole mieli pomocników, najprawdopodobniej swych ziomków. Ci lat kilka pracując w Płocku zżyli się z tem miastem iw nim na stałe osiedli. Do takich nięwątpliwie należy Jan Baptysta z Wenecji, który w 1540 r. restauruje kościół parafjalny św. Bartłomieja w Płocku. Zapewne i Leonarda Włocha, który 1543 r. zasklepia kaplicę w katedrze włocławskiej, do tej grupy zaliczyć należy. Gdy w 1535 r. Krzycki z Płocka przeniósł się do Gniezna, katedra płocka chociaż odbudowana, całkowicie wykończona nie była; brakowało jej przytem wewnętrznego urządzenia. A tymczasem Płock po Krzyckim w ciągu lat jedenastu miał aż pięciu biskupów. Rządzili oni zbyt krótko, aby mogli i chcieli dokończyć dzieła Krzyckiego, kapituła zaś była wyczerpana poniesionymi już wydatkami. Dopiero za rządów Buczackiego w 1539r. pomyślano o sporządzeniu stall kanoniczych, lecz ułożenie podłogi nad sklepieniami katedry musiano odłożyć z powodu trudności finansowych na później. A brakowało jeszcze i Chrystusa na tęczy i organów i zegara. W 1540 r. sprawy pieniężne stoją lepiej. I dlatego Andrzej Kozyra z Płocka zabiera się do pokrywania katedry ołowiem, z czego wnosić można, że dotychczas ochraniał ją dach prowizoryczny, może gontowy. Gdy Kozyra swe roboty blacharskie ukończył, w 1541 r. Hanus złotnik i rajca miejski, któremu już w poprzednich latach kapituła oddawała złotnicze roboty, na kopule katedry umieścił pozłacaną gałkę z krzyżem. W tym zapewne czasie została ułożona posadzka w katedrze, gdyż kapituła wydaje uchwały regulujące tam sprawę pochowków. W 1542 r. umieszczona została na wieży machina quae sign â tproperantes civibus horas, dzieło znanego zegarmistrza toruńskiego, Fabiana Papelborna. W latach 1548-1551 powstają dwa nowe ołtarze: jeden fundacji kanonika Stanisława Machnackiego († 1550), drugi Jana Ostrowickiego, archidjakona dobrzyńskiego ( f 1553) przy grobowcu bpa Buczackiego († 1541) w północnej nawie bocznej. 

Od chwili ustąpienia Krzyckiego z katedry płockiej, pierwszym biskupem, który czas długi na niej przebywał (od 1546) był dopiero Jędrzej Noskowski. Ale i ten biskup w ciągu pierwszych sześciu lat swych rządów nie zdążył okazać zainteresowania ani dla katedry, ani dla kurji bpiej, ani dla zamku w Pułtusku. Całkowicie go pochłaniało gospodarowanie w rozległych dobrach stołu biskupiego. Jednak obowiązek dbania o „oblubienicę" przypomniał Noskowskiemu synod odbyty latem 1551 r. w Piotrkowie, kiedy to kapituły zbiorowo wystąpiły ze skargami na biskupów. Katedra płocka nie tak dawno wybudowana, wskutek zaniedbania pełna była pęknięć i szczelin w sklepieniach i ścianach. Mur cmentarny rozpadał się. Brak nadto było koniecznych przedmiotów kultu jak cyborjum, organów, obrazów, chorągwi i stall. Pierwszym, który zareagował na monitum synodu był Jan Lewicki, opat czerwiński a zarazem canonicus natus katedry płockiej. Ofiarował on do restauracji kościoła tysiąc wozów wapna. Przystąpiono również do wypalania cegieł, których po jednym tysiącu zobowiązany był zwieźć każdy członek kapituły z nad Wisły do grodu. W 1552 r. z polecenia kapituły odmalowany został wiszący w kapitularzu obraz Ukrzyżowanego, prawdopodobnie dzieło Mikołaja z Poznania, wykonane na zamówienie bpa Ciołka. Ostatecznie gdy materjału budowlanego spora ilość była gotowa, biskup Noskowski wiosną 1556 r. zawarł umowę z murarzem Janem Baptystą, mieszczaninem płockim. Kapituła choć niechętnie kontrakt ten jednak akceptowała. Treści tego kontraktu nie znamy. Co zaś do kierownika tej restauracji to był nim zapewne nie kto inny jak Jan Baptysta z Wenecji, który być może pracował przy budowie katedry za czasów Krzyckiego. Dla powiększenia funduszów na restaurację Noskowski idąc śladem swych poprzedników wystarał się w Rzymie o bullę odpustową, ale bodaj nie bardzo ona wpłynęła na przyspieszenie robót przy katedrze. Ciągnęły się te roboty dwa razy dłużej, aniżeli trwała cała budowa katedry za Krzyckiego. Jeszcze w 1563 r. pracuje przy niej Jan Baptysta. Co było przyczyną tak szybkiej ruiny świątyni, naprawdę nie wiemy. Czyżby Włosi budowali na efekt? Według świadectwa Marcina Wszerecza związanego z Płockiem (*1538 - ✝1614) bp Noskowski katedrę częściowo wzniósł, a częściowo odnowił i ozdobił. Na czem polegała ta częściowa przebudowa z braku źródeł nie wiemy. Może to wówczas zostało powiększone prezbiterjum w związku z budową wielkiego ołtarza? W każdym razie restauracją objęte zostały ściany wewnątrz i zewnątrz, posadzka, filary, aw bardzo znacznym stopniu wieże. Ze wzmianek wiadomo, że kopano przy fundamentach wież i do remontu jednej z nich użyto 2000 cegieł. Najważniejsza część restauracji została dokonana w 1560 r., jak dowodzi tego dokument znaleziony w 1818 r. w gałce kopuły, której pozłocenie kosztowało w 1560 r. 8zł. Po roku 1560 przystąpiono do urządzenia wnętrza, zaopatrzenia go w stalle, ambonę etc. Tymczasem jesienią 1567 r. umarł na zamku pułtuskim bp Noskowski. Obowiązek dokończenia restauracji katedry przechodził na jego następcę, Piotra Myszkowskiego. Więc za tego bpa kończy się budowa organów, na których pomalowanie specjalny nacisk kładzie kapituła. W 1570 r. a więc w lat 10 od ostatniej restauracji, okazuje się, że znowu trzeba pomyśleć o naprawie fundamentów, szkarp i gruntownem odnowieniu portyków i muru cmentarnego. Ponieważ jednak na te roboty brak jest pieniędzy, kapituła uchwala złożyć na podstawie otaksowania beneficjów 100 zł. pod warunkiem, że bp da duplę tj. 200 zł., do czego zresztą zobowiązuje go statut prowincjonalny. 

Rzut poziomy kościoła św. Mateusza w Pabjanicach.
Rzut poziomy kościoła św. Mateusza w Pabjanicach.

Ale i te 300 zł. i szereg innych funduszów do przeprowadzenia należycie tego remontu katedry nie wystarczało, dlatego kapituła uchwala opodatkować wszystkie prelatury, kanonje i prebendy w wysokości 10 groszy od jednej grzywny srebra dochodu. Biskup zaś wedle statutów uiści duplę. Lecz podatek ten przyniósł wszystkiego 153 zł. Na temże posiedzeniu przypomniała kapituła oficjałowi płockiemu i pułtuskiemu, by przy zatwierdzaniu testamentów osób duchownych w myśl statutów prowincjonalnych za prawnie zdziałane takie tylko uważali, w których część pewna majątku została legowana na fabrykę katedry. Co do zatwierdzonych dawniej testamentów oficjałowie winni przypomnieć egzekutorom, by wpłacili legaty przeznaczone na rzecz kościoła. Za rządów Myszkowskiego (do 1576 r.) skończyło się prawdopodobnie na jednej wspomnianej już restauracji. Czy ją prowadził Jan Baptysta z Wenecji, - nie wiemy. Bp Wojciech Baranowski wiele się przyłożył do podniesienia przepychu wewnątrz katedry. Dla wielkiego ołtarza ufundował bogato rzeźbioną i polichromowaną nastawę, przyozdobioną obrazami zakupionemi w Rzymie 1595/6. Prócz tego sprawił jeszcze ołtarz z czerwonego marmuru wraz z pięknem tabernaculum. Także i kanonik Jan Zołczyński (✝1591 w Neapolu) przeznaczył 200 zł. na budowę ołtarza pod wezwaniem św. Trójcy. Jakie wrażenie sprawiała katedra na współczesnych świadczą o tem słowa Stefana Nieborskiego, archidjakona dobrzyńskiego, wypowiedziane w 1590 r.: Structuram ecclesiae cathedralis (Plocensis) esse.... pulcherrimam et magnificam. Szczegółów o budowie katedry, rozmieszczeniu ołtarzy etc. mogłaby dostarczyć wizytacja z XVI wieku. Istotnie taka wizytacja miała miejsce wiosną 1593 r., ale karty zawierające t. z. visitatio exterior niestety się nie dochowały. Wobec tego należy poprzestać na danych, które wydobyć można 1) z luźnych wzmianek rozsianych w aktach kapitulnych, 2) lakonicznego opisu katedry z 1590 r., 3) kontraktu zawartego w 1583 r. przez kanonika krak. Pawła Dęmbskiego z płocczaninem Ambrożym Włochem, który podjął się wystawić kościół w Pabianicach „na kształt i na podobieństwo kościoła płockiego na zamku“ (katedry), 4) architektury katedry i kościoła pabjanickiego. 

Rzut poziomy katedry płockiej w stanie obecnym.
Rzut poziomy katedry płockiej w stanie obecnym.

Na wstępie stwierdzić należy, że zasadniczy układ katedry zachowany po dziś dzień pochodzi z czasów Krzyckiego. Według woli tego biskupa sporządził plan świątyni Bernard de Gianotis. Stanęła ona na miejscu dawnej, zachowała jej wymiary i układ (romański). 

Katedra płocka jest zatem bazyliką trzynawową orjentowaną. Jej prezbiterjum powiększone za rządów bpa Noskowskiego i transept zamykają półkoliste apsydy. Od strony wschodniej do boków transeptu i prezbiterjum przytykają skarbiec i kapitularz w planie jednakowej długości, prostokątne. W krzyżu kościoła znajduje się kopuła na kolistej podstawie. Nawę środkową o trzech przęsłach kwadratowych dzielą od dwa razy węższych naw bocznych arkady bliźnie, oparte na toskańskich kamiennych kolumnach i co druga na półkolumnach związanych z filarami podtrzymującymi jej sklepienie. Wszystkie nawy zasklepił architekt krzyżowo. Fasadę kościoła zdobią dwie wieże z cegły w planie kwadratowe, w górnych kondygnacjach przechodzące w ośmiobok. Do świątyni prowadziły trzy wejścia: główne między wieżami do nawy głównej i dwa boczne wiodące do naw bocznych poprzez kruchty, znajdujące się w pierwszym przęśle tych naw przy transepcie. Na zewnątrz ponad apsydy prezbiterjum i transeptu wyprowadził budowniczy mur, który przy zetknięciu się z dachem zakończony jest włoskimi szczytami. Dachy katedry, hełmy wież i kopułę pokrywała blacha ołowiana. Obramienia arkad bliźniaczych, drzwi i okien są kamienne. Nie dochodząc do wysokości gzymsu głównego ściany transeptu, zakrystji, skarbca i dawnego prezbiterjum wykonane są z kostki granitowej z grubsza obrobionej. Reszta ścian była z cegły. Na zewnątrz ściany wspierały się na szkarpach. Katedra liczyła około 16 ołtarzy i pięć kaplic, z których znamy cztery: po stronie północnej pod wieżą 1) św. Mikołaja, w transepcie 2) św. Trójcy; po stronie południowej pod wieżą 3) Mansjonarzy, w transepcie 4) dziś zwaną św. Zygmunta. 

W tej postaci, pomijając hełmy barokowe dodane wieżom i kopule w 1665 r., przetrwała katedra przez cały wiek XVII. W następnym stuleciu coraz częściej odbywały się restauracje. Z architektów, do których w sprawach odnowienia katedry zwracała się kapituła, znamy nazwiska dwóch: w 1755 r. architekta z Warszawy Bolety(!) (zapewne Tomasz Bellotto), aw 1783 Merliniego (Dominika).

Dr. Włodzimierz Budka.

TABL. II. FASADA KATEDRY PŁOCKIEJ W R. 1901.
TABL. II. FASADA KATEDRY PŁOCKIEJ W R. 1901.

KATEDRA PŁOCKA OD STRONY POŁUDNIOWEJ W R. 1901.
KATEDRA PŁOCKA OD STRONY POŁUDNIOWEJ W R. 1901.

TABL. III. WNĘTRZE KATEDRY PŁOCKIEJ W 1915 R. FOT. S. PRZYBOJEWSKI.
TABL. III. WNĘTRZE KATEDRY PŁOCKIEJ W 1915 R. FOT. S. PRZYBOJEWSKI.

TABL. IV. KOŚCIÓŁ ŚW. MATEUSZA W PABIANICACH.
TABL. IV. KOŚCIÓŁ ŚW. MATEUSZA W PABIANICACH.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new