Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
PRZED WYSTAWĄ PARYSKĄ. W dniu 25-go lutego w sali orderowej Prezydjum Rady Ministrów, odbyło się liczne zebranie Komitetu Głównego Działu Polskiego na Międzynarodowej Wystawie Nowoczesnej Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu. Posiedzenie zagaił kierownik Ministerstwa Oświaty p. Zawidzki, poczem, wobec jednocześnie odbywającego się posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów, oddał przewodnictwo w ręce dyrektora Departamentu Sztuki p. J. Skotnickiego. Wśród kilkudziesięciu uczestników zebrania byli obecni: Wiceprezes Komitetu, ks. E. Sapieha, prezes Rady miejskiej, senator Baliński, prezydent Miasta, W. Jabłoński. Po obszernem sprawozdaniu Komisarza Jeneralnego, J. Warchałowskiego o stanie robót w Paryżu i w kraju, rozwinęła się dyskusja, w której zabierali głos: dyrektor Skotnicki, senator Baliński, poseł Rabski, sekretarz Komisji finansowej, Dr. Solański, redaktor Wasilewski, dyr. Przanowski, prof. E. Trojanowski, Fr. Siedlecki, prof. Skoczylas, dyr. L. Bobiński, dyrektorowie teatrów, pp. Ordyński, Szyffman i Sziller. Skonstatowano, że pomimo przyspieszonego terminu otwarcia wystawy d. I-go kwietnia, roboty w Paryżu przy budowie pawilonu polskiego i urządzeniu innych działów będą na czas przeprowadzone, zaś w kraju wykonanie głównych eksponatów jest na ukończeniu i idzie tylko o pośpieszne dostawienie ich do Paryża. W kwestji udziału Polski w przedstawieniach teatralnych w teatrze wystawowym, Komitet jak najgoręcej popiera tę inicjatywę i starania specjalnej Komisji zdobycie na to środków i ustalenie programu. Wkońcu, po wysłuchaniu sprawozdania finansowego, z którego wynika, że, pomimo wysokiej dotacji rządowej na realizację samej wystawy sztuki dekoracyjnej, brak jeszcze około 50 tysięcy złotych. Komitet polecił swej Komisji finansowej jak najenergiczniejszą akcję, celem zebrania brakujących funduszów, ażeby można było pięknie rozpoczęte i prawie już do końca doprowadzone dzieło należycie dokończyć i godnie zaprezentować.
PRASA FRANCUSKA O WYSTAWIE PARYSKIEJ. W czasopiśmie „L’art vivant" spotykamy znamienne uwagi na temat wystawy. Autor artykułu Georges le Fevre wyjaśnia genezę Wystawy paryskiej. W pierwszej części omawia koleje, jakie przechodziła sztuka stosowana począwszy od końca XIX w. i wskazuje na różne nieporozumienia i konflikty, jakie wynikały przy wprowadzaniu artystycznych założeń do formy użytkowej. W drugiej części artykułu przystępuje autor do zagadnienia samej wystawy i pisze co następuje:
Zaczęto mówić o wystawie 1925 r. i nowa nadzieja pobudziła energję. Organizatorowie powiedzieli sobie, że ta wielka międzynarodowa manifestacja musi wydać owoce: „Uświęcimy niejako twórczą pracę artysty, którego wysiłki nie są należycie ocenione i którego twórczość staje się coraz więcej jałowa z powodu braku środków pieniężnych i prace przemysłowca, który zaczyna spostrzegać, że publiczność obojętnieje na staroświecczyznę i coraz bardziej wymaga logiki w formie, w epoce, kiedy automobile, koleje, parowce, zapełniają świat kształtami zrozumiałemi i miłemi dla oka. Pragniemy połączenia sztuki z przemysłem i to połączenie musi zrealizować Wystawa 1925 roku, która zapoczątkuje kodeks estetyczny XX wieku“ .
Prace komitetu organizacyjnego rozpoczęły się podług ścisłej dyrektywy w tym duchu. Gdy utworzone zostały pierwsze komisje kwalifikacyjne, powołano do nich artystów i przemysłowców w równej liczbie i dobrze wróżono o tej solidarności. A jednak ironią losu, wytworzyło się zasadnicze nieporozumienie. Przemysłowcy i artyści stanęli przeciwko sobie, w imię wprost przeciwnych interesów. Niechęć wzajemna ujawniła się zaraz na pierwszem posiedzeniu, gdy postanowiono, że modele mają być przedstawione jury do tymczasowego zaklasyfikowania.
Nie pokażemy naszych modeli - rzekli przemysłowcy, bo je zaraz zaczną naśladować, rezultaty naszej pracy muszą zostać niespodzianką, naszym celem jest tylko robienie interesów i tylko dlatego zgodziliśmy się na współpracę z wami. - My jesteśmy sędziami - odpowiedzieli artyści i ponosimy odpowiedzialność za wystawione przedmioty. Wystawa 1925 r. ma być przedewszystkiem artystyczną i na nas ciąży obowiązek pilnowania, by taką była rzeczywiście. - Rozstano się wśród obopólnych kwasów. - Wkrótce wywiązał się nowy konflikt zasadniczy. Przemysłowcy-wystawcy nie chcą, by ich eksponaty nosiły podpis projektodawcy-artysty. - „Tylko jeden podpis jest dla nas ważny, nazwisko firmy - wołają - reszta wszystko jest literaturą". - Wtedy artyści postanowili się uwolnić z nieznośnego skrępowania, odzyskać niezależność i wystawiać na własną rękę. Okazało się to niemożliwem; ekonomiczna strona wystawy nie dopuszczała bezpłatnych wystawców, choćby byli geniuszami, a ceny miejsc na wystawie 1500-2001) fr. za metr kwadratowy, zmusiły przeważnie ubogich artystów do zaniechania swego projektu. Oto w kilku słowach historja z za kulis wystawy. Nie do nas należy wydawanie sądu. Uniewinnienie artystów, potępienie przemysłowców byłoby rozwiązaniem wprawdzie łatwem, ale bezcelowem i bezpłodnem.
Niemniej niezadowolenie ogólne się szerzy, niepokój, zasadnicze nieporozumienia, nieżyczliwość i zniechęcenie, które się ujawniają w łonie różnych komisji sądzących, dochodzą do takiego stopnia napięcia, że niepodobna ich nie widzieć i próżno im przeczyć. Należy przyjąć te objawy jako ostrzeżenie, ale czy nie przychodzi ono zapóźno? Trudno bowiem zmienić przez te parę miesięcy dzielących nas od wystawy, cały system pojęć ogólnych, wytworzonych przez ostatnie 2 lata.
Trzeba jednak było uświadomić opinję publiczną i to właśnie czynimy. Wystawa międzynarodowa sztuki dekoracyjnej i przemysłu artystycznego współczesnego, będzie rodzajem „Targów paryskich", na którym sztuka ustąpi kroku handlowi. Cztery wieże wznoszące się w samym środku esplanady, poświęcone produkcji win francuskich, urządzone jak restauracje, stanowią same przez się dowód niezbity, że szlachetny cel pierwotnych organizatorów został uznany za fantastyczny i zaniechany. Zapiszmy sobie w pamięci tę porażkę. Należy się jednak artystom, którzy dotąd należą jeszcze do komisyi kwalifikacyjnych, by oni pierwsi podnieśli głos ostrzegający.