Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

OKRES TRZECI: 1884— 1893


Sztuka Matejki była w jego pojęciu zawsze służbą narodowej idei. Pracował z wytężoną energią, ponad wątłe swe siły, ”aby przyłożyć choć garść piasku do budowy naszego Narodowego Kościoła” (wedle słów z 1862 r. zanotowanych przez I. P. J., 56); zastrzegając się w piśmie swym do Prezydium Namiestnictwa, w sprawie obrazów dla politechniki lwowskiej (21 V 1887) przeciwko temu, ażeby jakakolwiek władza śmiała mu ’’poruczać”, tj. w jego rozumieniu nakazywać jakieś artystyczne prace — o które nawet członkowie cesarskiej rodziny tylko prosili — dodał z dumą polskiego artysty i obywatela: ’’Pojmuję swe prace z poczucia obowiązku mojego życia w Ojczyźnie”!

Jego instynkt malarski łączył się z tym właśnie poczuciem narodowego obowiązku.

Dlatego już w najmłodszych latach, idąc także za popędem serca, ilustruje różne sceny z dziejów Polski, chcąc niejako unaocznić sobie i drugim, jak one mogły w rzeczywistości wyglądać. Ten ilustratorski okres wstępnej jego artystycznej działalności (1853— 1862) kończy się jak wiadomo ’’Stańczykiem”, w którym przejawia się po raz pierwszy u Matejki głębsza historiozoficzna refleksja. 

Okres drugi (1863— 1883) to epoka jego sztuki w pełnym tego słowa znaczeniu ekspresyjnej, sztuki wyrosłej na tle patriotycznych uczuć, chcącej wzruszać, przemawiać do serc i do sumienia, sztuki o wysokim bardzo wewnętrznym napięciu; środkiem tej sztuki staje się przede wszystkim dramatyczny wyraz, koncentrujący się nie tylko w samym momencie i w treści przedstawianej akcji, ale także w twarzach i gestach malowanych postaci. Element uczuciowy występuje dobitnie na jaw w takich nawet utworach, gdzie zdawałoby się, że ze względu na sam temat, nie ma dla niego miejsca, jak np. w ’’Koperniku”, którego uczuciowy wyraz streszcza się w ekstazie astronoma. W innych znowuż dziełach pierwiastek emocjonalny przejawia się bodaj w formie nastroju podniosłości i uroczystości chwili czy też radości, wesela, a nawet humoru (’’Rzplta Babińska”).

284. WJAZD BOLESŁAWA CHROBREGO DO KIJOWA (1884) WŁ: Ks. Czetwertyńscy, Kraków.
284. WJAZD BOLESŁAWA CHROBREGO DO KIJOWA (1884) WŁ: Ks. Czetwertyńscy, Kraków.

285. KS. KORDECKI NA MURACH CZĘSTOCHOWY (1884)
285. KS. KORDECKI NA MURACH CZĘSTOCHOWY (1884)

286. ZAMOYSKI POD BYCZYNĄ (1884). Wł.: Adam hr. Zamoyski, Warszawa.
286. ZAMOYSKI POD BYCZYNĄ (1884). Wł.: Adam hr. Zamoyski, Warszawa.

W okresie trzecim (1884— 1893) rola tego pierwiastka uczuciowego maleje ogromnie, a właściwie nawet całkowicie zanika. 

Sztukę Matejki w tej epoce można by określić mianem sztuki dydaktycznej i dekoracyjnej. Artysta przemawia tu raczej do rozumu, czasem tylko do oka (w projektach z dziedziny sztuki stosowanej), a nie do serca, do uczucia. Opowiada, opisuje w sposób epicki, ale nie wzrusza i nie przejmuje dramatycznym wyrazem. A nade wszystko najchętniej poucza: maluje 12 szkiców do ’’Dziejów cywilizacji w Polsce” i pisze do nich historyczne naukowe objaśnienia (ażeby ’’złożyć dowód, że zasłużył na honorowy doktorat filozofii” , którym go zaszczycił Uniwersytet Jagielloński w r. 1887), tworzy cykl 11 kartonów dla politechniki lwowskiej, w których, niczym drugi Kaulbach, usiłuje przedstawić historyczny rozwój wiedzy ludzkiej, zwłaszcza przyrodniczej i technicznej, rozwój wynalazków etc.; poza tym oddaje się studiom naukowo-heraldycznym, których rezultatem są znaki mieszczan cechowych do nawy kościoła N. P. M., oraz kartony 64 herbów na tarczach do fryzów mariackich, bada ikonografię królów polskich i potem na tle rozczytywania się w źródłach historycznych imaginuje ich wizerunki (na zamówienie M. Perlesa z Wiednia, które musiał przyjąć z powodu braku pieniędzy), wreszcie przedstawia w osobnym obrazie ’’Wpływ uniwersytetu na kraj w XV w.” i bierze bezpośredni, czynny i nader żywy udział we wszystkich sprawach, dotyczących konserwacji i restauracji zabytkowych budowli, w sprawie projektu pomnika A. Mickiewicza itd. itd. 

TABL. XXX. WERNYHORA (1884) Muzeum Narodowe Kraków
TABL. XXX. WERNYHORA (1884) Muzeum Narodowe Kraków

287. CHMIELNICKI I TUHAJ-BEJ POD LWOWEM (1885) Wł.: Andrzej Rotwand, Warszawa.
287. CHMIELNICKI I TUHAJ-BEJ POD LWOWEM (1885) Wł.: Andrzej Rotwand, Warszawa.

288. PROJEKT POMNIKA A. MICKIEWICZA (1885). Dom Matejki, Kraków.
288. PROJEKT POMNIKA A. MICKIEWICZA (1885). Dom Matejki, Kraków.

Jego mniejsze i większe płótna historyczne z tych czasów, zarówno jak dość liczne stosunkowo kompozycje religijne, nie rodzą się na podłożu uczuciowym, lecz powstają — jak to już poprzednio zaznaczyłem, omawiając kwestię tzw. programu Matejki — pod wpływem bodźca czysto zewnętrznego albo na zamówienie, albo w związku z jubileuszowym obchodem rocznicy, albo wreszcie z powodu innej okazji.

289. TYP WIEJSKI (OK. 1885). RYS. OŁ. Biblioteka Poturzycka, Lwów.
289. TYP WIEJSKI (OK. 1885). RYS. OŁ. Biblioteka Poturzycka, Lwów.

’’Arcyksiążę Maksymilian i Jan Zamoyski pod Byczyną” (1884), malowany bez żadnego widocznego śladu tak charakterystycznej dla Matejki pasji malarskiej, skomponowany starannie, o poprawnym układzie figur, z których żadnej nie przecina rama obrazu, bez chaotycznego natłoku, wygląda na żywy obraz, ukazany w bengalskim oświetleniu na zakończenie teatralnego widowiska. Wyraz twarzy i niesmacznie pretensjonalny gest arcyks. Maksymiliana — oto przykład, jak wygląda zamierzona a nieosiągnięta, bo pozbawiona głębszych źródeł uczuciowych, ekspresja. Wydaje się, jak gdyby artysta nie mógł i nie umiał wczuć się w wątek historyczny, bądź co bądź nie pozbawiony dramatycznego momentu, a powodowany nieszczerą jakąś szlachetnością starał się przedstawić dostojnego jeńca w zbyt korzystnym świetle. Ostatecznie, wbrew intencji autora, nie Zamoyski, ale Maksymilian wysuwa się tu na plan pierwszy jako główny bohater obrazu. 

290. SZKIC DO OBRAZÓW DLA POLITECHNIKI LWOWSKIEJ (1885)
290. SZKIC DO OBRAZÓW DLA POLITECHNIKI LWOWSKIEJ (1885)

291. SZKIC OŁÓWKOWY DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ” (1886).
291. SZKIC OŁÓWKOWY DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ” (1886).

Jeśli idzie o stronę kolorystyczną, to ’’Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie” (1886) przechodzi wprost najgorsze nasze oczekiwania.

Obraz ten przypomina dość żywo ’’Mazarina” Delaroche’a (1831), choćby ze względu na licznie zebrane towarzystwo w pokoju chorego — u Matejki naturalnie jeszcze liczniejsze, choć w ciaśniejszym pokoju niż u Delaroche’a — a jeszcze bardziej ’’Śmierć Lionarda da Vinci” Jana Gigoux (1835) — analogiczną kompozycją tła architektonicznego i podobnym sposobem umieszczenia postaci księdza. Pomysł, zrazu przedstawiony w szkicu ołówkowym nader przejrzyście i jasno, w realizacji skomplikował się przez nadmiar dodatków, figur i przedmiotów. Nagromadzony na pierwszym planie stos kosztownych rupieci to jeden z najbardziej wytartych akcesoryjnych komunałów pospolicie aranżowanych scen historycznych w obrazach lichych malarzy. 

Ale wszystko to jest niczym jeszcze w porównaniu z orgiastyczną kakofonią tonów barwnych, zwłaszcza rażącej gamy zestawionych ze sobą odmian czerwieni. 

Oto mamy za tło ścianę krwisto-brunatną (ugier i czerń), na podłodze czerwoną tkaninę (cynober czerwony), a na niej czerwony perski dywan (umbra nat. zmieszana z różem); stół nakryty czerwoną tkaniną (lazur krapowy z umbrą) i podobnego tonu zasłony królewskiego łoża. Przy fiolecie biskupa czerwony cynober ministranta, różowe (ugier różowy) refleksy ognia na kominku a tuż obok fotel, obity ciemno czerwonym aksamitem. Dodajmy do tego wyrywające się z całości plamy niebieskie, jasno zielone, żółte kadmowe, szmaragdowo zielony żupan z niebieskim i (ultramaryna) rękawami pazia, obróconego tyłem, złociste posłanie, tygrysie skóry, porzuconą fałdującą się niebieską tkaninę oraz ciemnoniebieski trójnożny stoliczek — a będziemy mieli może nieudolnie zestawiony ale wierny opis kolorystyki tego obrazu.

292. DZIEWICA ORLEAŃSKA (1886). Wł.: Roger hr. Raczyński, Rogalin.
292. DZIEWICA ORLEAŃSKA (1886). Wł.: Roger hr. Raczyński, Rogalin.

A teraz bądźmy obiektywni i sprawiedliwi: weźmy pod uwagę poszczególne fragmenty tej kompozycji, popiersie leżącego króla, figurę ministranta oraz 3 głowy, jedną męską i dwie kobiece, na lewej krawędzi obrazu. Przecież zwłaszcza te głowy są malowane tak kapitalnie, że można by je śmiało zestawić z dziełami samego Tintoretta. Tyle w nich indywidualnego pogłębienia, tyle prawdziwej, szczerej pasji malarskiej.

Z czterech wielkich historycznych kom pozycji, malowanych w tym ostatnim okresie życia i artystycznej pracy Matejki: ’’Dziewica Orleańska” (1886), Kościuszko pod Racławicami” (1888), ’’Konstytucja 3 maja” (1891) i ’’Śluby Jana Kazimierza w katedrze lwowskiej” (1893) — trzy pierwsze jako pozbawione zdecydowanego jednolitego wyrazu, jeśli nawet dzięki szczegółom widza zbytnio nie rażą, to pozostawiają go zupełnie obojętnym, a czwarta, która mogła być obrazem znakomitym, na matejkowskim poziom ie, pozostała niedokończona z powodu przedwczesnej śmierci artysty.

Zdumienie ogarnia na myśl, ile pracy poświęcił Matejko na studia przygotowawcze do ’’Dziewicy Orleańskiej”, do tego obrazu, gdzie zresztą gotyk kłóci się z renesansem. W Bibliotece ks. Czartoryskich artysta kalkował ze starych rękopisów dawne francuskie bitwy i turnieje, studiował francuskie miniatury, badał ich artystyczny rodzaj i charakter, ażeby wczuć się w epokę XIV w. i patrzeć okiem człowieka z tych czasów. Badał epokę, a nie zauważył, nie spostrzegł jej odrębnego stylu i specyficznie francuskich znamion tego stylu. Wizję swą przyodział w kształty tak realne, tak namacalnie cielesne, że nic z niej nie pozostało. Wyrozumował sobie, że w pojęciu Joanny d ‘Arc zjawy świętych Pańskich były postaciami rzeczywiście istniejącymi, toteż namalował ciężkie zawieszone w powietrzu ciała, a nie lotne unoszące się nad realnym światem duchy.

293. SZKIC DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ” (1883). Muzeum Narodowe, Kraków.
293. SZKIC DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ” (1883). Muzeum Narodowe, Kraków.

294. DZIEWICA ORLEAŃSKA I: POSTACIE ŚWIĘTYCH.
294. DZIEWICA ORLEAŃSKA I: POSTACIE ŚWIĘTYCH.

295. DZIEWICA ORLEAŃSKA II: KAROL VII I MARIA D’ANJOU.
295. DZIEWICA ORLEAŃSKA II: KAROL VII I MARIA D’ANJOU.

296. STUDIUM KONIA DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ”
296. STUDIUM KONIA DO ’’DZIEWICY ORLEAŃSKIEJ”

297. DZIEWICA ORLEAŃSKA III: FRAGMENT.
297. DZIEWICA ORLEAŃSKA III: FRAGMENT.

Chcąc w twarzy Joanny odmalować uniesienie niebiańskie, ekstazę, dał jej w gruncie rzeczy wyraz nijaki, wyraz aktorki, obojętnie, bez odpowiedniego przejęcia się odgrywającej swą rolę. Tak! — wbrew St. Tarnowskiemu, który dośpiewując sobie zbyt wiele w duszy do tego, co na obrazie widział, twierdzi: ”A w tej ekstazie — rzecz godna uwagi — żadnej przesady, żadnego tonu fałszywego. Był taki w Koperniku, był w Wernyhorze (?), tu go nie ma; tu jest zachwyt szczery, istotny, prosty” (str. 325). Nie! — tu zachwytu tego w twarzy nie ma, nie widać go wcale, to tylko tytuł obrazu sugeruje go chętnemu widzowi, który zna historię orleańskiej dziewicy. ”Jest tam wszystko w tym obrazie jak w japońskiej sałacie — pisał A. Wolff w Le Figaro z dnia 30 IV 1887, kiedy Joanna d’Arc była wystawiona w Paryżu. — Jeszcze nigdy ten człowiek prawdziwego talentu nie był tak źle inspirowany”.

G. Lafenestre w Revue des deux Mondes (1 VI 1887) potępiał anachronizm Matejki, który wprowadza postacie Joanny i innych osób wkraczających do Reims, przyodziane w kostiumy z Antwerpii i z Augsburga, oraz dodawał, że nikt już nie ma serca do tych teatralnych fantasmagorii, które stanowią ostatni błysk zamierającej już sztuki.

’’Marny wstręt do tłumów — wołał krótko P. Lafage w Le Soir (26 V 1887), a Meurville w Gazette de France z dn. 11 V tegoż roku uważał, że Joanna d’Arc na tym obrazie to po prostu młodzieniec, który wjeżdża jako fertyczny triumfator i uśmiecha się do dam, wspartych o balkony.

298. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA (1886). Wł.: Kazimierz Bauda, Warszawa.
298. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA (1886). Wł.: Kazimierz Bauda, Warszawa.

’’Matejko — który zawdzięcza swą Joannę d’Arc miernemu (mediocre) Rubensowi i lichemu Makartowi” — wzmiankuje Marcello w Le Telegraphe (1 V). Paul Mantz (Le Temps, 15 V ) porównując obraz z tkaniną, w której zmieszano czerwoną wełnę z żółtym jedwabiem, potępia obraz jako całość tłumacząc rzeczowo jego wady, ale chwali jego fragmenty mówiąc: ’’Obraz ten, pocięty na drobne części, mógłby uszczęśliwić 20 muzeów !”

Swoją Joannę pragnął Matejko ofiarować narodowi francuskiemu jako wyraz wdzięczności za dawniejsze sympatie, okazane polskim emigrantom. Jakże dobrze się stało, że do tego nie doszło!

’’Wiek XVIII jest mi bardzo przykry” — wyznawał Matejko i, powodowany bodźcem z zewnątrz, namalował z tej epoki dwa ogromne płótna, stanowiące pewnego rodzaju kompromis z potępianym przez niego plein-air’em: ’’Kościuszkę pod Racławicami”, kompozycję zupełnie rozbitą na wiele osobnych części, oraz ’’Konstytucję 3 maja”.

299. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA W KNYSZYNIE (1886). Wł.: Tow. Zachęty Sztuk P., Warszawa.
299. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA W KNYSZYNIE (1886). Wł.: Tow. Zachęty Sztuk P., Warszawa.

Kościuszko interesuje nas dzisiaj — poza świetnymi szczegółami — tylko jako ciekawa u Matejki próbka słonecznego pejzażu, Konstytucja natomiast jest tylko nieudałą próbą ilustracji sceny ulicznej, jaka mogła się odbywać pod katedrą św. Jana w dzień majowej konstytucji.

’’Kościuszko” znalazł się na światowej wystawie paryskiej 1889 r. Był to ostatni obraz Matejki, wystawiony za jego życia w Paryżu.

Maurice Hamel, krytyk Gazette des Beaux-Arts (1 IX 1889), oceniał to dzieło, ”nie utrzymane w odpowiednim rygorze, ale prawdziwie żołnierskie i pełne podniosłego uczucia”, na ogół wcale przychylnie; pomimo ’’profuzji jedwabi, czerwieni, zieleni i żółci na zdobytych chorągwiach i uniformach”, wyczuwał w nim triumfalny dźwięk fanfary i chociaż dzieła takiego nie uznawał za swój ideał, stwierdzał pozytywnie, iż “wyraził się w nim człowiek, który czuł silnie rzeczy wielkie”.

300. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. I: KRÓL.
300. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. I: KRÓL.

Na rok przed śmiercią, a więc w roku 1892, wyznaje ze smutkiem Matejko, że ”za mało pracował — mógłby był więcej malować”.

Trawiła go osobliwa jakaś gorączka pracowitości przez całe jego krótkie życie.

Nie poprzestawał nigdy na jakimś jednym wielkim zadaniu, zawsze miał równocześnie kilka obrazów zaczętych — w robocie.

Poza całą swoją tak bogatą i tak różnorodną artystyczną działalnością, którą w skrócie tylko poznaliśmy, miał jeszcze jedną wielką dziedzinę w swym malarskim dorobku: dziedzinę portretu. 

Matejko uważał portret za rodzaj drugorzędny: kto nie ma talentu do kompozycji, kto nie potrafi nic od siebie w sztuce wyrazić, ten jako odtwórca maluje portrety dając w nich to tylko, co przed sobą widzi; portrecista — zdaniem jego — poprzestaje na samym jedynie odtwarzaniu rzeczywistości. 

Takim i były matejkowskie portrety aż po siedemdziesiąte prawie łata, a w każdym razie po rok 1865. Oddawały one w sposób możliwie obiektywny zjawiskową, optyczną stronę malowanych osób, bez określania w jakiś bardziej zdecydowany sposób ich charakteru, wewnętrznego ich życia psychicznego. 

301. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. II: FRAGMENT.
301. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. II: FRAGMENT.

Malarz portretowy posiada całą skalę czysto malarskich środków do tego, ażeby w wizerunku jakiejś osoby podkreślić i silnie zaznaczyć jej życie, wyraz, charakter. 

Fizjonomia ludzka jest zmienna; zależnie od najrozmaitszych podniet i bodźców zewnętrznej czy wewnętrznej natury, trwalszych czy tylko przelotnych, układają się jej rysy, bo mięśnie twarzowe, spojrzenie, nawet sposób trzymania lub zwracania głowy, zależne są od tego, jakie w danym momencie procesy psycho-fizyczne składają się na treść przeżycia jednostki.

Nawyk, stały niemal sposób reagowania na pewne podniety, wrodzona dyspozycja psychiczna do ulegania przeważnie takim a nie innym nastrojom, uczuciom, refleksjom, zawód, sposób życia, zdrowie fizyczne, charakter twardy lub miękki, przez różne osobiste życiowe przejścia zahartowany albo też wręcz przeciwnie załamany czy tylko nadwątlony — wszystko to rysuje widoczne bruzdy, zarówno w duszy jak i w twarzy człowieka.

O bruzdach w duszy wie tylko dana jednostka ludzka, a i ona sama nie zawsze może je rozpoznać, bo często nawet nie zdaje sobie z nich dostatecznej sprawy. 

Bruzdy w ludzkiej twarzy — to jedyny dla naszego oka ślad, który nas naprowadza na drogę odczytywania wewnętrznej psychiki jakiejś jednostki. Droga to, jak już wspominałem o tym przy rozważaniu cech charakteru ludzkiej osobowości, często zawodna, bo fizjonomika opiera się na niewystarczających danych i przedwcześnie uogólnia swe spostrzeżenia i budowane na nich zasady.

302. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. III: FRAGMENT.
302. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. III: FRAGMENT.

Portrecista jest jednak o tyle w szczęśliwszym położeniu, że prócz całej skali wyrazu jakiejś twarzy — którą winien naturalnie umieć zauważyć — ma jeszcze inne środki i sposoby indywidualizacji i charakterystyki. 

Wybierając wedle własnego uznania taki wyraz twarzy malowanej osoby, który mu najlepiej odpowiada czy to z punktu widzenia czysto artystycznego, ze względu na zamierzoną ekspresję malarską, czy też ze względu na pewne właściwości fizjonomiczne, które uważa za istotne dla rozpoznania charakteru tej osoby, malarz portretu może poza tym wiele powiedzieć o swym modelu przez odpowiednie upozowanie go, przez dodanie mu określonego gestu, przez układ i wyraz rąk, przez dodanie charakterystycznego tła, a wreszcie przez samą fakturę obrazu, przez jego koloryt i światłocień. 

303. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. IV: FRAGMENT.
303. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. IV: FRAGMENT.

Otóż Matejko malując zrazu swe portrety w najprostszy sposób, zdaje się nie widzieć w nich żadnego głębszego problemu: stara się, w myśl słów własnych, ’’odtworzyć” twarz portretowanej osoby; maluje tedy głowę czy popiersie zawsze na tle neutralnym, bez żywszego wyrazu oczu, który by coś mówił o temperamencie modela, bez przemyślanego układu rąk, z którymi czasem nie wie nawet co począć. Wystarczy zacytować portrety państwa Maurizio oraz portret p. Makomaskiej, gdzie owal ramy obcina rękę, tak że na obrazie zostaje tylko fragment dłoni.

304. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. V: FRAGMENT
304. ŚMIERĆ ZYGMUNTA AUGUSTA. V: FRAGMENT

Od portretu małżonki, Teodory z Giebułtowskich, malowanej w ślubnym stroju w roku 1865, następuje wyraźna zmiana, więcej niż zmiana: przełom.

Czy nie jest to może jeden z pomyślnych skutków pierwszej podróży do Paryża, odbytej przez artystę wspólnie z żoną w czasie między 28 III a 28 V roku 1865? Czy nie jest to wpływ, któremu mimo woli uległ Matejko na widok tylu świetnych portretów, dawnych i współczesnych, francuskiej szkoły? Bezwzględnie tak.

Na portrecie małżonki zjawia się już wyraźne tło; widać nie tylko kanapę z miękką poduszką, ale i zawieszoną na ścianie wzorzystą makatę. W sposobie malowania ślubnej szaty i klejnotów znać tu pędzel malarza, który ma już młodzieńcze arcydzieło (“Skarga”) za sobą i który lubuje się coraz bardziej w efektownym oddawaniu właściwości materiałów. Sama postać żywa, głównie dzięki wyraźnemu spojrzeniu wprost w oczy widza, a układ rąk nie tylko nie zaniedbany, ale niezmiernie staranny, poprawny, o pięknie zaznaczonych liniach. 

TABL. XXXI. DR MIKOŁAJ ZYBLIKIEWICZ, MARSZAŁEK KRAJ. (1887) Muzeum Narodowe, Kraków.
TABL. XXXI. DR MIKOŁAJ ZYBLIKIEWICZ, MARSZAŁEK KRAJ. (1887) Muzeum Narodowe, Kraków.

305. PRZYSIĘGA CHMIELNICKIEGO W PEREJASŁAWIU (1886)
305. PRZYSIĘGA CHMIELNICKIEGO W PEREJASŁAWIU (1886)

306. KRÓLOWA KORONY POLSKIEJ (1886). SZKIC, RYS. OŁ. Wł.: Stanisław Batowski, Lwów.
306. KRÓLOWA KORONY POLSKIEJ (1886). SZKIC, RYS. OŁ. Wł.: Stanisław Batowski, Lwów.

Portret ten, wystawiony w roku 1873 w Wiedniu, zniszczyła w pasji żona artysty w roku 1876, powodowana nieuzasadnioną zazdrością z tego powodu, że Matejko, niejako w tajemnicy przed nią, malował wtedy portret p. St. Serafińskiej. Matejko w roku 1879 namalował portret żony w ślubnym stroju — powtórnie.

307. ŚW. SALOMEA (1866). RYS. OŁ. DO PROJEKTOWANEGO WITRAŻA DLA KATEDRY W PRADZE. Wł.: Bronisław Krystall, Warszawa.
307. ŚW. SALOMEA (1866). RYS. OŁ. DO PROJEKTOWANEGO WITRAŻA DLA KATEDRY W PRADZE. Wł.: Bronisław Krystall, Warszawa.

W roku 1870, w którym Matejko znów odbył podróż do Paryża, rozpoczyna się cała seria portretów zbiorowym wizerunkiem trojga dzieci artysty: syna Tadeusza oraz córek: Heleny i Beaty. Portrety te stają się coraz okazalsze, coraz świetniejsze, tło odgrywa coraz większą rolę, z czasem nawet rolę zbyt wielką, tak że w niektórych obrazach wysuwa się zanadto na plan pierwszy.

Równocześnie portrety te nabierają coraz silniejszego wyrazu, narzucanego osobom portretowanym przez artystę, i stają się w swoim charakterze coraz bardziej pokrewne obrazom historycznym; taki jest np. portret Piotra hr. Moszyńskiego w polskim stroju, którego artysta namalował na tle starodawnej broni, zbroi i ryngrafu, uplastyczniając niejako w ten sposób całą rycerską genealogię portretowanego.

308. ŚWIĘTOCHNA (1886). RYS. OŁ. DO PROJ. WITRAŻA DLA KATEDRY W PRADZE. Wł.: Bronisław Krystall, Warszawa.
308. ŚWIĘTOCHNA (1886). RYS. OŁ. DO PROJ. WITRAŻA DLA KATEDRY W PRADZE. Wł.: Bronisław Krystall, Warszawa.

Portret p. Serafińskiej jest w ogóle ’’portretem kasztelanki”, a nie wizerunkiem współczesnym. Wszystko tu jest historyczne, kostium, akcesoria, nawet postawa tej młodej panny, która na tle szarzejącej w dali sylwety zamku w Wiśniowcu, wygląda istotnie na jakąś heroinę o wielkim nazwisku słusznie zapisanym w dziejach kraju. 

309. BISKUP LUBRAŃSKI ZAKŁADA AKADEMIĘ W POZNANIU (1886). Poznańskie Tow. Przyjaciół Nauk.
309. BISKUP LUBRAŃSKI ZAKŁADA AKADEMIĘ W POZNANIU (1886). Poznańskie Tow. Przyjaciół Nauk.

Oddawanie kobiecego wdzięku czy też naturalnej prostoty, spotykanej u dzieci, nie leżało w zakresie talentu Matejki.

Oto np. portret czworga dzieci z roku 1879: zespół bardzo silnych, jak zwykle mało ze sobą zestrojonych efektów kolorystycznych, świetnie malowane szczegóły — pies, kwiaty i paleta na barw nym stole! — krzesło weneckie, widocznie z tych inkrustowanych mebli, które artysta zakupił w grudniu 1878 r. za pobytu swego w Wenecji, stroje itd. Ale dzieci same? Czyż nie pozują one wszystkie na dorosłe osoby choćby swoją powagą i dziwnie wyniosłym spojrzeniem?

W tym samym prawie czasie (1874) analogiczny portret 4 dzieci z psem namalował współczesny Matejce Belg, Ed. Agneessens (który w latach 1869— 1870 bawił w Petersburgu). Obraz jest oczywiście bez porównania gorzej namalowany; tak, ale te dzieci są naprawdę dziećmi i mają swój naturalny nieskrępowany wyraz i wdzięk, którego brak dzieciom naszego artysty.

Podobnie ma się rzecz z portretami obu córek: Beaty Kirchmayerowej (1882) i Heleny Unierzyskiej (1887). Obie one wyglądają na bohaterki jakiegoś dramatu, jakiegoś dziejowego wydarzenia. 

310. PORTRET REKTORA J. SZUJSKIEGO (1886). Uniwersytet Jag., Kraków.
310. PORTRET REKTORA J. SZUJSKIEGO (1886). Uniwersytet Jag., Kraków.

311. BISKUP IWO ODROWĄŻ POŚWIĘCA KAMIEŃ WĘGIELNY POD KOŚCIÓŁ W IWONICZU (1887).Wł.: Zofia Tabęcka, Warszawa.
311. BISKUP IWO ODROWĄŻ POŚWIĘCA KAMIEŃ WĘGIELNY POD KOŚCIÓŁ W IWONICZU (1887).Wł.: Zofia Tabęcka, Warszawa.

Matejko narzucał portretowanej przez siebie osobie taki wyraz i taki charakter, jaki ta osoba, jego zdaniem, mieć powinna, nawet jeśli go wcale nie miała.

Podobno ktoś zaprzyjaźniony z Matejką zdobył się raz na odwagę i powiedział artyście, że jakaś malowana przez niego dama z arystokracji nie jest z portretu swego wcale zadowolona, gdyż i ona, i inni twierdzą, że portret nie jest podobny. ”Tym gorzej dla niej — odparł Matejko — kobieta o takim nazwisku i takiego pochodzenia powinna przecież być podobna do portretu, jaki namalowałem!”

312. PROJEKT OŁTARZA TRÓJDZIELNEGO DLA KATEDRY NA WAWELU (1887). RYS. OL. Wł.: Irena Kozłowska, Warszawa.
312. PROJEKT OŁTARZA TRÓJDZIELNEGO DLA KATEDRY NA WAWELU (1887). RYS. OL. Wł.: Irena Kozłowska, Warszawa.

Na takiej metodzie malowania portretów źle na ogół wychodziły kobiety i dzieci, ale nie mężczyźni, zwłaszcza ludzie o silniejszej indywidualności, przejawiającej się czy to w rysach ich twarzy, czy nawet i tylko — bo to wystarczało Matejce — w ich czynach.

Portret — zdaniem Matejki — ”ma przede wszystkim w rysach osoby pokazać wybitną stronę duchową — bo w niej prawdziwe jest życie tejże osoby”. Dlatego też artysta zmieniając temat rozmowy świadomie powodował zmianę wyrazu twarzy portretowanej osoby.

313. PORTRET HELENY Z MATEJKÓW UNIERZYSKIEJ. — DZIEWCZYNA Z KROGULCEM (1887).
313. PORTRET HELENY Z MATEJKÓW UNIERZYSKIEJ. — DZIEWCZYNA Z KROGULCEM (1887).

314. PORTRET WŁASNY (1887). Wł.: Prof. J. Unierzyski, Kraków.
314. PORTRET WŁASNY (1887). Wł.: Prof. J. Unierzyski, Kraków.

’’Portretu jąc różne osoby nie pozostawił im zupełnej swobody w właściwym ich ruchu, i to bez względu na płeć; ale tak nakłonił ruch pozycją, akcją, jak się jemu zdawała najodpowiedniejsza.

Wówczas zabierając się do portretu już nie rysował jak dawniej głowy na papierze czy kartonie, z którego później, posmarowawszy odwrotną stronę czerwoną kredką odbijał na płótno; ostrożność ta i ułatwienie zachowania czystości rysunku była jeszcze w użyciu, ale tylko przy rysowaniu na klockach z wyjątkiem pojedynczych głów (popiersi), olejno i naturalnej wielkości, czy tylko popiersie lub pół figury, rysował od razu pędzlem, a dla utrzymania indywidualnego wyrazu w twarzy, w rozmowie potrącał o różną osnowę, obserwując, która z nich najbardziej właściwa i ożywiająca pozującego” (I. P. J., 53)

315. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1889). I. KORONACJA PIERWSZEGO KRÓLA: R. P. 1001. Wł.: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.
315. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1889). I. KORONACJA PIERWSZEGO KRÓLA: R. P. 1001. Wł.: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.

316. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1889). II. PRZYJĘCIE ŻYDÓW: R. P. 1096. Wł.: Andrzejowa lir. Potocka, Krzeszowice
316. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1889). II. PRZYJĘCIE ŻYDÓW: R. P. 1096. Wł.: Andrzejowa lir. Potocka, Krzeszowice

TABL. XXXII. ZAPROWADZENIE CHRZEŚCIJAŃSTWA (1888), FRAGMENT.
TABL. XXXII. ZAPROWADZENIE CHRZEŚCIJAŃSTWA (1888), FRAGMENT.

TABL. XXXIII. APOSTOŁOWIE: JUDASZ, MATEUSZ, TADEUSZ I BARTŁOMIEJ (1888) RYS. OŁ. Zbiory im. B. Orzechowicza, Lwów.
TABL. XXXIII. APOSTOŁOWIE: JUDASZ, MATEUSZ, TADEUSZ I BARTŁOMIEJ (1888) RYS. OŁ. Zbiory im. B. Orzechowicza, Lwów.

317. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). III. PIERWSZY SEJM W ŁĘCZYCY — SPISANIE PRAW — UKRÓCENIE ROZBOJÓW: R. P. 1182. Wł.: A. hr. Potocka, Krzeszowice.
317. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). III. PIERWSZY SEJM W ŁĘCZYCY — SPISANIE PRAW — UKRÓCENIE ROZBOJÓW: R. P. 1182. Wł.: A. hr. Potocka, Krzeszowice.

318. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). IV. POWTÓRNE ZAJĘCIE RUSI — BOGACTWO I OŚWIATA: R. P. 1366. Wł.: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.
318. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). IV. POWTÓRNE ZAJĘCIE RUSI — BOGACTWO I OŚWIATA: R. P. 1366. Wł.: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.

319. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). V. EPOKA JAGIELLONÓW — CHRZEST LITWY: R. P. 1387. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice
319. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). V. EPOKA JAGIELLONÓW — CHRZEST LITWY: R. P. 1387. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice

320. CHRZEST LITWY, FRAGMENT Z ’’DZIEJÓW CYWILIZACJI W POLSCE”
320. CHRZEST LITWY, FRAGMENT Z ’’DZIEJÓW CYWILIZACJI W POLSCE”

321. M. KOPERNIK (WPŁYW UNIWERSYTETU, FRAGMENT).
321. M. KOPERNIK (WPŁYW UNIWERSYTETU, FRAGMENT).

Wśród wielu najznakomitszych portretów pędzla Matejki, których nawet nie wymieniam, bo podaję po części ich reprodukcje, bezsprzecznie arcydziełem jest portret Karola Podlewskiego (z roku 1882). Jest on tak ujęty, nacechowany takim osobliwym wyrazem, a nade wszystko z taky wiedzy techniczny i z taką artystyczną kulturą jest namalowany, że można go bez żadnej obawy zawiesie w sąsiedztwie najlepszych okazów światowego malarstwa portretowego nowoczesnej doby.

Obok tego znamienitego dzieła postawić należy ów autoportret z roku 1892 oraz wizyjny szkic do niego, który nie tylko stanowi koronę portretowego malarstwa Matejki i w tej dziedzinie ostatnie przed śmiercią wyrzeczone jego słowo, ale zarazem magiczny klucz do jego skomplikowanej duszy.

Kto pamięta ostatnie autoportrety Rembrandta i ostatni (Paryż-Louvre) autoportret Tintoretta, ten, pomimo całej aż nadto widocznej u tych trzech malarzy różnicy stylu i środków malarskiego wypowiadania się, przyzna, że autoportret Matejki zrodził się z takiej samej duchowej głębi, co i tamte.

322. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). VI. PRZEŁOM DZIEJOWY — ZAŁOŻENIE SZKOŁY GŁÓWNEJ PRZENIESIENIEM DO KRAKOWA UGRUNTOWANE: R. P. 1361—1399—1400. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.
322. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). VI. PRZEŁOM DZIEJOWY — ZAŁOŻENIE SZKOŁY GŁÓWNEJ PRZENIESIENIEM DO KRAKOWA UGRUNTOWANE: R. P. 1361—1399—1400. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.

TABL. XXXIV (1889)
TABL. XXXIV (1889)

323. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). VII. KONSTYTUCJA 3 MAJA — SEJM CZTEROLETNI — KOMISJA EDUKACYJNA — ROZBIÓR: R. P. 1795. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.
323. DZIEJE CYWILIZACJI W POLSCE (1888). VII. KONSTYTUCJA 3 MAJA — SEJM CZTEROLETNI — KOMISJA EDUKACYJNA — ROZBIÓR: R. P. 1795. WŁ: Andrzejowa hr. Potocka, Krzeszowice.

324. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI (1888). Muzeum Narodowe, Kraków.
324. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI (1888). Muzeum Narodowe, Kraków.

Uczucia religijne Matejki były niewątpliwie bardzo głęboko zakorzenione w jego duszy. Można też wprost o nim powiedzieć, że był także znawcą sztuki religijnej dawnej i współczesnej, znał doskonale ikonografię świętych, katolicką symbolikę i liturgię. Na punkcie religijnym był też niezwykle drażliwy, tak dalece, że nawet publicznie dawał temu wyraz. Oto np. w dniu 15 X 1884 r., na uroczystym otwarciu roku szkolnego w Szkole Sztuk Pięknych, w przemówieniu swym napiętnował Munkacsy’ego wyrażając się w ten sposób: ’’Munkacsy posunął się nawet do tego, że dla schlebiania Węgrom naciągał religijne pojęcia do dzisiejszych czasów, a przy malowaniu Chrystusa Pana wprowadzał węgierskie sukmany i buty, jakby z rozmyślnym na pozór lekceważeniem przedmiotu”. Wynikła z tego przykra dla naszego artysty wymiana listów — sprawa była głośna. 

Obraz religijny był dla Matejki przedmiotem kultu, a nie artystycznym problemem.

Tym się tłumaczy fakt, że wszystkie jego olejne obrazy religijne pozbawione są niemal zupełnie wybitniejszego indywidualnego wyrazu. Gdyby nie pewne cechy czysto technicznej strony tych prac, nieraz trudno byłoby w nich rozpoznać pędzel Matejki. Są to kompozycje o charakterystycznych znamionach przekwitającego baroku, a jakkolwiek niełatwo można by w nich wskazać silniejsze uleganie dawnym wzorom, jeszcze trudniej byłoby dowieść ich nowoczesności i określić ich styl matejkowski. Wszystkie one wyrosły na podłożu raczej zabytkowej wiedzy historycznej i ikonograficznej, a nie są bezpośrednią emanacją szczerego głębokiego afektu religijnego, który bez względu na tradycyjne formuły i środki, szuka swoistego sposobu wyrażenia się na zewnątrz.

325. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI I. KOSYNIERZY
325. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI I. KOSYNIERZY

326. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI II: DEMBOWSKI I ZAJĄCZEK.
326. KOŚCIUSZKO POD RACŁAWICAMI II: DEMBOWSKI I ZAJĄCZEK.

327. DO ’’KOŚCIUSZKI POD RACŁAWICAMI”: ŚWIERK (1887— 1888). RYS. OŁ. Wł.: Rodzina E. Reichera, Warszawa.
327. DO ’’KOŚCIUSZKI POD RACŁAWICAMI”: ŚWIERK (1887— 1888). RYS. OŁ. Wł.: Rodzina E. Reichera, Warszawa.

Problematyka artystyczna przejawia się co najwyżej w wyraźnej chęci traktowania religijnego tematu na swój odmienny i oryginalny sposób, niezależnie od tradycyjnej katolickiej ikonografii. Tendencja ta występuje na jaw w rozmaitych kompozycjach religijnych Matejki, zarówno w obrazach olejnych jak i w ołówkowych notatkach pomysłów, w szkicach, ale najbardziej jest ona widoczna w sposobie przedstawienia Trójcy Św. na jednym ze szkiców do obrazów dla Politechniki lwowskiej (1885), ilustrujących historyczny rozwój kultury i techniki. 

Inną charakterystyczną cechą matejkowskich kompozycji religijnych, a przynajmniej kompozycji opartych na wątku zaczerpniętym z Żywotów Świętych Pańskich itd., jest dramatyzowanie i przerabianie, już w samej nawet koncepcji, obrazu religijnego na obraz historyczny. 

Artystę interesują przede wszystkim — rzecz prosta — Święci i Patroni polscy. A ponieważ kult Matki Boskiej jest w Polsce najbardziej rozpowszechniony i najgłębiej w duszy każdego patrioty ugruntowany — wizerunki N. P. Marii należą wśród obrazów religijnych Matejki do najczęściej spotykanych, od pierwszej, młodzieńczej kompozycji pt. ’’Matka Boska ze św. Leonardem i św. Joanną"’ (1858) aż po obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z 1891 roku. Z kultem N. P. Marii łączy się pośrednio także ostatnie wielkie, a niedokończone już dzieło: ’’Śluby Jana Kazimierza w katedrze lwowskiej”.

328. PROJEKT DEKORACJI IKONOSTASU W KOŚCIELE ŚW. NORBERTA W KRAKOWIE (1888). RYS. OŁ. Wł.: Władysław Dynowski, Wilanów.
328. PROJEKT DEKORACJI IKONOSTASU W KOŚCIELE ŚW. NORBERTA W KRAKOWIE (1888). RYS. OŁ. Wł.: Władysław Dynowski, Wilanów.

Z siedmiu utworów malarskich, osnutych na tle postaci Matki Boskiej, najbardziej dla Matejki charakterystyczny i zarazem najlepszy jest szkic olejny do tryptyku pt. ’’Królowa Korony Polskiej”, wspomniany już poprzednio w związku z analogicznym poniekąd utworem Grottgera.

Postać Matki Boskiej jako królowej, niesionej wysoko na tronie, zajmuje główne miejsce w środkowej części tryptyku. Ale poza tym — jest to obraz raczej historyczny niż religijny, kompozycja o wyraźnym wątku ideowym, historiozoficznym . Idzie tu bowiem przede wszystkim o uzmysłowienie ’’Matki Świętych — Polski”, o uprzytomnienie apostolstwa i męczeństwa ofiar, poniesionych przez Polaków dla wiary w dawnych i nowszych czasach.

Dlatego to zjawia się na obrazie cały korowód Świętych polskich — św. Wojciech, św. Stanisław, św. Jozafat (męczennicy), Jadwiga ’’apostołka i męczennica z poświęcenia, choć nie z krwi” wraz z polskimi dziećmi, wymordowanymi w Humaniu i na Pradze, a dalej Święci: Jan Kanty, Stanisław Kostka, Jan z Dukli, Florian i Kunegunda, Salomea, Jadwiga, Bronisława, Kazimierz królewicz i Jacek. Patron rycerzy chrześcijańskich, św. Michał Archanioł, unosi się nad postaciami wodzów i hetmanów, którzy oddali życie za wiarę pod Lignicą, Warną i Cecorą — i to jest lewe skrzydło tryptyku; na prawym widzimy grupę unitów podlaskich; rozpaczająca matka i zwłoki dziecka, podnoszone przez jedną z postaci ku niebu, stanowią ton aż nazbyt silny i patetyczny w tym akordzie trzech części tryptyku.

329. PROROCY. SZKICE DO IKONOSTASU ŚW. NORBERTA W KRAKOWIE: DAWID, MOJŻESZ, ELIASZ (1888). RYS. OŁ. Wł.: Kazimierz Bauda, Warszawa.
329. PROROCY. SZKICE DO IKONOSTASU ŚW. NORBERTA W KRAKOWIE: DAWID, MOJŻESZ, ELIASZ (1888). RYS. OŁ. Wł.: Kazimierz Bauda, Warszawa.

’’Matka Boska jako ucieczka grzesznych” (1881) oraz ’’Matka Boska na Jasnej Górze, unosząca się nad klasztorem, oblężonym przez Szwedów” (1885) — to dwa obrazy, które bezsprzecznie należą do najsłabszych dzieł Matejki w ogóle. 

Pełna powagi, mocy i dostojeństwa ”Św. Kinga” jest nie tyle wizerunkiem Świętej, ile obrazem, przedstawiającym wspaniałą matronę i bohaterkę jakiegoś wielkiego momentu dziejowego.

330. SPROWADZENIE CYSTERSÓW DO POLSKI (1888). SZKIC. Wł.: Anna i Jadwiga Goldberżanki, Warszawa.
330. SPROWADZENIE CYSTERSÓW DO POLSKI (1888). SZKIC. Wł.: Anna i Jadwiga Goldberżanki, Warszawa.

Ten największy i najlepszy religijny obraz Matejki jest zarazem spośród wszystkich najmniej religijny. Wypowiedział się w nim tylko malarz historyczny, niejako wbrew własnemu zamierzeniu.

Malarstwo ściśle religijne nie odpowiadało widocznie charakterowi talentu naszego artysty.

Toteż indywidualność Matejki znajdowała lepszy wyraz w tej dziedzinie sztuki kościelnej, która łączy się z architekturą.

Trzeba bowiem jeszcze i to podkreślić, że ten wielki samouk, który prawie żadnych szkół nie kończył i nie znał ani jednego obcego języka, był z zamiłowania także i architektem . Zasługi jego w tej dziedzinie opisał dość szczegółowo Wł. Ekielski w osobnym studium pt. ’’Architekt J. Matejko” (drukowanym 1929 r. w krakowskim ’’Architekcie”).

331. 332. 333. POSTACIE SZATANÓW Z KARTONÓW DO POLICHROMII (PRZERYSY SZKICÓW) Dom Matejki, Kraków.
331. 332. 333. POSTACIE SZATANÓW Z KARTONÓW DO POLICHROMII (PRZERYSY SZKICÓW) Dom Matejki, Kraków.

334. KARTONY DO POLICHROMII KOŚCIOŁA N. P. MARII (1889). GŁOWY ANIOŁÓW. I—II.
334. KARTONY DO POLICHROMII KOŚCIOŁA N. P. MARII (1889). GŁOWY ANIOŁÓW. I—II.

On to przecież sprawił, że restaurację Sukiennic, którą miał prowadzić architekt hr. Plater, powierzono ostatecznie T. Prylińskiemu, i on bardzo czynny brał w tych robotach udział, projektując między innym i głowice słupów arkadowych. Renesansowa część tego budynku spoczywa na gotyckich murach, dlatego też wprowadzono tam arkady ostrołukowe. Głowice jednak, zaprojektowane przez artystę, noszą na sobie wybitne piętno malarskiego stylu, są nie stylizowane, ale raczej naturalistyczne, w barokowym guście. ”Na Sukiennicach widać surową barokową indywidualność Matejki, i to w gotyckich jak i renesansowych ich częściach” (Ekielski, str. 7).

Architektura i rzeźba monumentalna pociągała artystę ku sobie ogrom nie; dziedzinie tej poświęcał wiele czasu i pracy, o czym świadczą dowodnie np. jego plany nowego chórku z organami w prezbiterium kościoła N. M. P. (z r. 1889), gdzie wprowadził pewne szczegóły architektoniczne z zamku w Dębnie, dalej różne motywy do krzyża w tęczy, wspartego na gotyckiej belce, podtrzymywanej przez aniołów z tarczami herbowymi Polski i Litwy, narysowany przez niego projekt wielkiego okna w wielkim chórze tego kościoła, projekt gotyckiego wielkiego ołtarza trójdzielnego dla katedry na Wawelu, a wreszcie jego projekty pomnika Adama Mickiewicza, gdzie na jednym z nich wprowadził rzeźbione figury różnych postaci z dzieł tego poety.

On także rysował projekt rzeźbionego w drzewie ikonostasu do kościoła (cerkwi) św. Norberta w Krakowie i sam opracowywał dla stolarzy rysunki profilowe ram do swych wielkich historycznych obrazów.

335. KARTON DO POLICHROMII (1889). III. GŁOWA ANIOŁA. AKWARELA ORYG.
335. KARTON DO POLICHROMII (1889). III. GŁOWA ANIOŁA. AKWARELA ORYG.

Malarstwo ścienne, monumentalne, związane z dawną architekturą, zaprzątało jego myśl i wyobraźnię od lat dość wczesnych. Jako 26-letni młodzieniec portretując dra Dietla, ówczesnego prezydenta m. Krakowa, omawiał z nim swój projekt ozdobienia ścian sali Rady Miejskiej malowidłami, osnutymi na tle dziejów Krakowa; miało tam być zabicie św. Stanisława na Skałce, miał być św. Wojciech jako apostoł Słowiańszczyzny, miały być przedstawione różne sceny z przeszłości miasta, triumfy i bunty krakowskie, wprowadzenie prawa magdeburskiego, krakowskie cechy rzemieślnicze itd. 

W r. 1886 projektował Matejko wielki cykl malowideł do kaplicy królewskiej na Wawelu. Malowane al fresco albo też farbą klejową, miały one obejmować poczet królów polskich, biskupów, świętych polskich patronów — niestety ówczesny ks. biskup krakowski nie chciał o tym słyszeć.  

Witraż — to było ulubione pole jego zainteresowań, to była sprawa tak dalece leżąca mu na sercu, że nawet, jak już wiemy, ufundował osobne stypendium, byleby młodych artystów zachęcić do pracy w tym kierunku. Przyszły, tak piękny okres rozwoju polskiego witrażu, z uczniami Matejki, Mehofferem i Wyspiańskim na czele, tutaj właśnie miał swoją genezę.

336. KARTON DO POLICHROMII (1889). IV. GŁOWA ANIOŁA. AKWAR. OR.
336. KARTON DO POLICHROMII (1889). IV. GŁOWA ANIOŁA. AKWAR. OR.

337. KARTON DO POLICHROMII. GŁOWA ANIOŁA. PRZERYS Z AKWARELI ORYG.
337. KARTON DO POLICHROMII. GŁOWA ANIOŁA. PRZERYS Z AKWARELI ORYG.

Sam Matejko opracował sporo projektów na witraże: dla wyszehradzkiej katedry w Pradze, dla krypty św. Leonarda na Wawelu, dla katedry lwowskiej, wreszcie dla kościoła w Przemyślu (wedle pomysłu Matejki wykonał je w akwareli T. A. Lisiewicz).  

Któryż z wybitniejszych polskich malarzy przed Matejką kłopotał się takimi ’’rzemieślniczymi” sprawami? 

Któż w owych czasach, zanim narodziła się dzięki impulsowi i przykładowi ze strony Matejki polska sztuka stosowana, mógł przypuszczać, że ów Mistrz, obdarzony królewskim berłem, autor ’’Batorego” i ’’Grunwaldu”, podejmie się robót, związanych z polichromią wnętrza Mariackiego kościoła?

A Matejko nie tylko opracował projekt, podjął się dopilnowania prac, ale i narzucił się z tym wszystkim — tak! narzucił się, bo nikt tego przecież nie chciał, nikt nie miał do niego w tej dziedzinie zaufania. 

Narzucił się i wykonał, w latach 1889— 1891, obok tylu prac innych, wbrew wszelkim przeciwnościom i trudnościom, jakie spotykały go nawet ze strony samego komitetu odnowienia kościoła, zaskoczonego propozycją Matejki i przerażonego zrazu ’’zbytkiem farb w architekturze, w której — wedle słów ówczesnego prezesa komitetu, Pawła Popiela — główną ozdobą miała być prostota i harmonia linii.

338. KARTON DO POLICHROMII (1889). V. ANIOŁ. AKW. Dom Matejki, Kraków.
338. KARTON DO POLICHROMII (1889). V. ANIOŁ. AKW. Dom Matejki, Kraków.

Polichromia kościoła N. M. P. ma już swoją wcale obfitą literaturę, pro i contra, od r. 1889 aż po rok bieżący. Dowodzi ona, że wiele można na ten temat mędrkować, że zarówno o niektóre szczegóły jak i o samą koncepcję takiego właśnie a nie innego sposobu dekorowania gotyckiego wnętrza — można się spierać.

Ale cóż! Żaden wyrozumowany argument na nic tu się nie zda. Wrażenie, jakie robi ta polichromia nawet dziś, w pół wieku po jej powstaniu, a więc w stanie dużego zniszczenia (klejowe farby) — jest wprost oszałamiające! 

Jest to cudowny hymn na cześć Matki Boskiej, wyśpiewany przez głęboko wierzącego artystę za pośrednictwem ornamentu i koloru. Jest to wzniosła litania do N. M .P., mieniąca się tęczami barw, którą aniołowie, klęczący na łodygach kwiatów, pod sklepienia świątyni i dalej w niebiosa zanoszą. Jest to krystalizacja, osiągnięta czysto malarskimi środkami, pomysłu tak subtelnie pięknego, tak poetyckiego, tak zarazem oryginalnego, ze równego jemu byłoby rzeczą daremną szukać w najpyszniejszych średniowiecznych modlitewnikach czy też na ścianach kościołów, tchnących największym czarem.

TABL. XXXV. ANIOŁ (1889) AKWARELLA
TABL. XXXV. ANIOŁ (1889) AKWARELLA

339. KARTON DO POLICHROMII (1889). VI. ANIOŁ.
339. KARTON DO POLICHROMII (1889). VI. ANIOŁ.

Wśród poszczególnych ornamentacyjnych motywów, na które składają się elementy geometryczne, roślinne i figuralne, herby Rzeczypospolitej, uniwersytetu, miast i prowincji, herby i znaki czy godła mieszczan, szlachty i dawnych cechów, postacie aniołów i główki cherubinów najwięcej mają osobliwego uroku i zupełnie świeżego, nigdy u nas przedtem me spotykanego piętna. Przypominają one tu i ówdzie aniołów ze stwoszowskiego ołtarza, zwłaszcza fałdzistością szat swoich, mają jednak inny charakter, a to dzięki wyraźnie zindywidualizowanym rysom twarzy. To nie są owe, dobrze nam znane z barokowych obrazów, bezpłciowe wyimaginowane postacie o anielsko słodkim bezwyrazie; to są zmaterializowane wizje aniołów o polskim typie, ani zdawkowo ładne, ani też charakterystycznie brzydkie, aniołów, dziwnie nam bliskich, tak że aż zdumiewają nas swoją fizjonomią, jak gdyby nam znajomą, gdzieś kiedyś w otoczeniu naszym widzianą i prawie że zapamiętaną. Matejko szkicował je akwarelą na kartonach (samych aniołów 66), po czym inni kalkowali je i przenosili na ścianę. Ile przez ten konieczny proceder zapodziewało się po drodze uroku, charakteru i wyrazu, o tym świadczy choćby jedno zestawienie oryginału z przerysem, podane tu dla przykładu.

340. KARTON DO POLICHROMII (1889/90). VII. ANIOŁ Z HERBEM POLSKI.
340. KARTON DO POLICHROMII (1889/90). VII. ANIOŁ Z HERBEM POLSKI.

Ci ’’inni” to był najpierw T. A. Lisiecki, a potem uczniowie Matejki: Mehoffer, Maszkowski, Tetmajer i Wyspiański. Największym zapałem odznaczał się pewnie ten ostatni, skoro uzyskał z ust profesora pochwałę: ’’Tobie, Stasiu, muszą chyba anioły nocą pomagać, że ci robota idzie tak sporo” — jak to zanotował M. Szukiewicz z opowiadań S. Boehma. 

Tak oto i wtedy, w latach 1889 /1891, między pracownią Matejki w Szkole Sztuk Pięknych a rusztowaniami, ustawionymi pod sklepieniem Mariackiego kościoła — narodziła się nowoczesna polska sztuka kościelna, która wnet potem takie wydała arcydzieła, jak polichromie i witraże J. Mehoffera i St. Wyspiańskiego.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new