Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Przedmowa


Dwoiste zamiłowanie sztuk pięknych i pomników, świetność i wykształcenie przodków przypominające, wzbudziło we mnie przed laty już ciekawość, jak dalece na ziemi naszej sztuki nadobne a w szczególności malarstwo kwitnęło, czyli mieliśmy własnych dobrych artystów i piękne obrazy? Zacząłem więc szukać, księgi dziejowe wartować, śledzić przeszłości wspomnienia, dopytywać się, a w różnych po kraju przejażdżkach oglądać. Nabyłem ztąd przekonanie, że od dawnych wieków malarstwo u nas było cenione, ze wiele szacownych tej sztuki tworów posiadaliśmy, ze nie tylko cudzoziemscy artyści do nas chętnie przybywali, lecz i ze krajowych nie mało się uspasabiało. Wszelkie o tem wyśledzone wiadomości zapisywałem, a tak zwolna tworzył się zapas  materyałów do dziejów sztuki malarskiej w kraju naszym. Było moim zamiarem na tej drodze dłużej postępować; lecz kiedy w ostatnich czasach obudziła się w świecie naszym naukowym wielka do tego rodzaju poszukiwań ciekawość i skłonność, nagłe rzec można takowych wiadomości zażądanie; przyszła więc pora ażeby i moje w tym względzie dochodzenia uporządkować, sprawdzić, udokładnić i ku powszechnemu użytkowi złożyć. Czuję to sam dobrze, ze praca moja wielce jest jeszcze niezupełną, ze pomimo szczerych usilności wiele jej nie dostaje, w licznych szczegółach ulegnie w czasie sprostowaniom i poprawkom. Jest to wszakże pierwsze w tym rodzaju u nas przedsięwzięcie, a do takowych zwykle przywiązane są niezwalczone trudności, ztąd niedostateczność i omylność, które w następnych dopiero pracach objaśnione, udokładnione, uzupełnione być mogą. Jeżeli przeto wychodzące obecnie dzieło potrzebie czasowej tak silnie objawiającej się w ogólności choć odpowiedzieć zdoła, jeżeli potrafi stać się skazówką i przewodnikiem do następnych dokładniejszych badań; znajdzie już w tem może pobłażanie w sądzie czytelników, przyniesie mi sowitą nagrodę za łożone usilności. 

Głównem zadaniem tej pracy było zebranie materyałów do dziejów sztuki malarskiej w kraju naszym, podaniem wiadomości o malarzach tak krajowych jak obcych u nas zamieszkałych i wszelkich przez nich wykonywanych dziełach. Z takiej zasady wychodząc, pogląd ten więcej musiał być historycznym aniżeli krytycznym; starałem się przeto o nagromadzenie ile być mogło dokładne szczegółowych wiadomości, oszczędniejszym będąc w sądach samych. W niezbędnem wskazaniu wartości artystycznej, ogólnych zalet lub wad każdego z osobna malarza, nie polegając na zdaniu własnem, odwoływałem się do sądów czy już objawionych, czyli od znawców sztuki ustnie otrzymywanych. Poszczególne żywoty przedstawiają w ujednostajnionej formie bieg życia artysty, szkołę W której się doskonalił, obrany rodzaj w sztuce, stopień uzdolnienia, wreszcie wszelkie znane jego malarskie dzieła, w końcu przytoczone są poprzednio o nim podane drukiem wiadomości. W wyliczeniu obrazów, zwracałem szczególniejszą uwagę na portrety, wskazując zarazem gdzie się obecnie znajdują; do wielu z nich albowiem przywiązana jest wartość historyczna, inne zostają cenną pamiątką dla rodzin; w obu przeto względach wiadomość o nich pożądaną się staje. 

Źródła z których wiadomości tu zebrane czerpanemi były, są częścią krajowe, częścią cudzoziemskie. Do pierwszych należały liczne wzmianki po różnych dziełach zwłaszcza historycznych rozrzucone, pisma peryodyczne, tak dzienniki literackie jak gazety; spisy zbiorów obrazów; zasięgane wiadomości u rodzin i bliższych znajomych malarzy; w końcu naoczne widzenie dzieł o ile się tylko dało. Źródła cudzoziemskie stanowią liczne dzieła o sztukach, a zwłaszcza słowniki czyli tak zwane lexykony artystów. Z mnogich prac tego rodzaju, poczytywałem za najważniejszą wielkiego rozmiaru a w ciągu lat kilkunastu częściowo wychodzący słownik Dra. G. K. Naglera: Neues allgemeines Kunstler-Lexicon, oder Nachrichten von dem Leben und den Werken der Maler, Bildhauer, Baumeister, Kupferstecher, Formschneider, Lithographen, Zeichner, Medailleure, Elfenbeinarbeiter, etc. Bearbeitet von Dr. G. K. Nagler, München 1835 i lata następne, 8-vo, Tomów dotąd 18. Dieło to jako najnowsze, a z kompilacyi wszelkich poprzednich ułożone, pierwszeństwo z tego względu trzyma nad innemi, lubo co do rzeczy kraju naszego zbyt często takoż jest niedokładne, błędne i wcale nieświadome. Przytaczam przeto stale Naglera, nie pomijając wszelako i innych obcych pisarzy; przywodzę ich wtedy zwłaszcza, gdy z podaniami Naglera różnią się, lub okazują się w czem od niego dokładniejsi. 

Ze spisów galleryj krajowych, trzy z nich rękopiśmienne zbiorów już nieistniejących, były mi szczególną pomocą. Pierwszy zbioru obrazów króla Stanisława Augusta: Catalogue des Tableaux apartenants a Sa Maj. le Roi de Pologne 1793. Vol. 1 er, gr. in fol. Spis ten obejmuje numerów 2226. i nadto dodatkowy wykaz robót M. Bacciarellego; ceny czyli wartość obrazów przy każdym zapisana jest tu, zdaje się, ręką samego Bacciarellego- Drugi podobny spis galleryi księcia Józefa Poniatowskiego: „Inwentarz obrazów, miniatur, marmurów, bronzów, stemplów i innych rzeczy, z różnych Inwentarzów zebranych, po ś. p. królu Stanisławie Auguście pozostałych. Spisany w Warszawie dnia 28 Maja 1819 roku“. Format arkusza wielkiego. Jest to spis pozostałości księcia Józefa Poniatowskiego, które po swym stryju królu Stanisławie Auguście był odziedziczył; sporządzony podług numerów porządkowych zbiorów królewskich, z dopiskami na marginesie nazwisk nabywców przy sprzedały publicznej. Sprawdzenie naoczne tego inwentarza, poświadczone jest i podpisane przez Senatora Kasztelana Alexandra Linowskiego. - Spis trzeci, sprzedaży publicznej galleryi Józefa Hr. Ossolińskiego w Warszawie. 

Nikną już coraz bardziej pamiątki dawnej świetności i zasobności krajowej. Zamki, pałace monarsze i możnych panów, leżą powiększej części w gruzach, sterczą onych nagie, opustoszone ściany. Przedwieczna ich okazałość i przepych, niezliczone bogactwa i ozdoby, mnogie sztuk przedmioty wspaniałość tę podwyższające; wszystko to dziś do wspomnień już raczej należy, wszystko runęło pod wpływem czasu, wielorakich zniszczeń i zawistnych losu kolei. Gdzie niegdzie tylko szczęśliwym wyjątkiem ślady natrafiać się dają. Przybytki Boże pamiątek tego rodzaju dochowały cokolwiek więcej; w nich znachodzą się liczne sztuki malarskiej twory, a nie jedne znamienitsze dzieło spoczywa w nich w zapomnieniu i niewiadomości. Tam więc badacz sztuki krajowej szczególniejszą zwracać winien uwagę. Wielu uczonych kapłanów katolickiego kościoła w dochodzeniach i opisach przeszłości klasztorów i kościołów polskich, w nowszych czasach dokonywanych, nie pomijali uwagą przedmiotów sztuk pięknych, wyśledzili ważne i co do nich wiadomości. Wdzięczność za to staranie zapisaną im tu być winna, a tego rodzaju zasługi w pracach swych naukowych położyli mianowicie: X. Józef Gacki pijar, X. Antoni Moszyński pijar, X. Franciszek Xawery Kurowski pijar, X. Jakób Piasecki franciszkan, X. Melchior Buliński, X. Walenty Michał Witkowski, X. Piotr Widawski. Oby i nadal uczeni nasi duchowni, jako mający bliższą łatwość zbadania ciekawości kościelnych i klasztornych, pamiętni równie być chcieli na podobne zabytków sztuki krajowej odszukiwanie. 

Wiadomą jest rzeczą, ze do ułożenia dzieła tego rodzaju potrzebne są wieloliczne dochodzenia, poszukiwania różnostronne, zabiegi częstokroć drobiazgowe, nieraz zawodne, zwykle żmudne: pracom takowym towarzyszące trudności i mozoły, ten wszakże ocenić może najlepiej, kto sam poświęcił się podobnym badaniom. Ku przedsięwzięciu temu niedostateczną byłaby pojedyncza usilność, gdyby nie znajdowała ułatwień i wsparcia, zarówno od znawców i miłośników sztuki, jak w ogólności od osób bliższe jakowe posiadających szczegółowe wiadomości. Takiej to pomocy doznawałem i ja hojnie, a

objaśnienia i ważne materyały przychodziły mi z tych stron nawet, gdzie z osoby wcale nie byłem znany, gdzie dosyć było na dowiedzeniu się o zamierzonej pracy, żeby jej nieść skuteczną zachętę i własnego światła zasoby. Współczucie takie i życzliwość, jawnym są dowodem chlubnej obecnej naukowej dążności, a ocenienie onej stać się może dla innych bodźcem do przedsięwzięć ważniejszych. Ponowić tu w ogóle najczulszą wdzięczność za udzielone mi pomoce, słodkim jest dla mnie obowiązkiem; atoli poczytuję to sobie za powinność wymienić szanowne osoby, które najważniejszemi zasiłkami obdarzyć mnie raczyły. - W Warszawie: P. Jahołkowski Grzegorz b. Sekretarz Generalny Urzędu Municypalnego miasta Warszawy, Emeryt; P. Rzońca Ignacy b. Sekretarz Kommissyi Rząd. Spraw Wewnętrznych, Emeryt; Hr. Zabiełło Henryk; P. Koitkowski Józef; P. Zieliński Tomasz, Naczelnik Pow. Kieleckiego, znamienitej galleryi posiadacz; X. Rektor Franciszek Xawery Kurowski. Znani z talentu artyści Warszawscy: PP. Dąbrowski Bonawentura, prof. Kaniewski Jan, Lesser Aleksander, Marszałkiewicz Stanisław, prof. Zaleski Marcin, Zieliński Sylwester, prof. Piwarski Jan, który nadto w pięknych rycinach szesnastu wizerunków celniejszych malarzy do przyozdobienia dzieła tego przyczynić się zechciał. Wreszcie P. Majewski Józef Artysta Dramatyczny, z uprzejmości którego uzyskałem dokładny i szczegółowy wykaz malarzy dekoratorów sceny Warszawskiej, z archiwum teatralnego wyczerpany. - W Krakowie: P. Grabowski Ambroży, który zasilił mnie ważnemi o dawnych malarzach Krakowskich wiadomościami, z akt radzieckich miejskich po większej części wyszukanemi; tudzież P. Łepkowski Józef. - W Wilnie: Rzeczywisty Radzca Stanu Jan Gwalbert Rudomina; Prof. Emeryt Uniw. Wileńskiego Homolicki Michał, który udzielił uzupełnienia i sprostowania co do prac Czechowicza i Smuglewicza na Litwie, a zwłaszcza w Wilnie wykonanych. - Hr. Konstanty Tyszkiewicz w Łohojsku. - Prof. Adam Słowikowski w Krzemieńcu. - We Lwowie: PP. Aleksander Batowski i Marcin Jabłoński, wyższych uzdolnień artysta malarski. - W Poznaniu PJ. Łukaszewicz. - Wreszcie nie mało doświadczyłem uprzejmej zachęty i światłych rad od najbliższych przedmiotu tego badaczów i znawców: PP. Soczyńskiego Karola b. Senatora w Krakowie, F. M. Sobieszczańskiego w Warszawie, tudzież Józ. Ign. Kraszewskiego w Gródku. 

Przydać winienem, ze Słownik obecny nie obejmuje wcale artystów żyjących; pominięcie to, jakkolwiek dla dzieła wielce stratne, z wielu ważnych powodów nastąpić musiało. W widzeniu mem, z zamknięciem dopiero zawodu, wykrywa się cala wartość prac i uzdolnień artysty; w każdym zaś razie wtedy zwykle dopiero następuje bezstronne i sprawiedliwe onych ocenienie. Śmiem atoli upraszać szanownych naszych w malarskiej sztuce Artystów, by raczyli nadsyłać mi życiorysy własne i wykazy dokładne prac przez siebie wykonanych. Zebrane razem takowe wiadomości, stałyby się w czasie cennym materyałem do dziejów malarstwa z obecnej epoki; mogłyby i mnie samemu ułatwić ułożenie, lubo w odmiennym zarysie, dodatkowego tegoczesnej sztuki obrazu. 

Dla zwiększenia zasobu materyałów dzieje sztuki w kraju naszym wyświecających, podaję w końcu niektóre pisma z różnych epok, szczegółowe w tym przedmiocie objaśnienia przynoszące. Tak więc przy tomie 1ym zamieszczone są: 1. Ustawy cechu czyli zgromadzenia malarskiego Krakowskiego, które to stowarzyszenie najdawniejszem było w Polsce, a wzorem zapewne do podobnych po innych miastach w następstwie powstałych.- 2. Projekt ustanowienia Akademii sztuk wyzwolonych, przedstawiony królowi Stanisławowi Augustowi przez Marszałka W. Kor. Michała Wandalina Mniszcha, gdy tenże król zamyślał o utworzeniu naukowego zakładu dla sztuk pięknych w Warszawie. - 3. Rozprawa Professora malarstwa i znakomitego Artysty Antoniego Brodowskiego: Co stanowi szkołę Malarską? która świadcząc o głębokich sztuki pojęciach pisarza, wskazuje zarazem przyjęte zasady w kształceniu uczniów w wydziale sztuk pięknych byłego Uniwersytetu Warszawskiego. 

Po wyjściu tomu pierwszego pracy obecnej, objawiły się wkrótce liczne jego recenzye, rozbiory; ozwały się one z wszystkich główniejszych krajowej oświaty ognisk: z Warszawy, Krakowa, Poznania, Lwowa, Wilna. Ogłosili swe zdania i bliżsi przedmiotu znawcy pp. Sobieszczański, Pawlikowski, Kraszewski, i inni literaci i osoby bezimienne. Takowe ogólne zajęcie się dziełem, staje mi się jawnym dowodem, iż trafić musiało w żywotną stronę dzisiejszych dążności i zapragnień świata naszego naukowego. Korzystać z światłych uwag a sprawiedliwych dostrzeżeń, celem udokładnienia mej pracy, za pierwszy przyjąłem sobie obowiązek; wyrzeczone o niej tyle pochlebne sądy, poczytując jako zachęty ku usilności dalszej, były tez dla mnie w tem dążeniu żywo działającym bodźcem. Że w zbiegu zdań różnostronnych zdawało mi się upatrzyć, iz nie dla wszystkich zarówno jasno okazuje się dzieła główne zadanie, a ztąd w rozwinięciu onego przyjęte i ściśle przestrzegane zasady; co więc o tem treściwie w przedmowie do tomu pierwszego wspomniane było, to tutaj rozobszernić nieco uważam rzeczą potrzebną. 

Powiedziałem w przedmowie, że nabyłem przeświadczenie, iż w kraju naszym sztuki nadobne, aw szczególności malarstwo, zdawna było cenione, że wiele szacownych tworów onego posiadaliśmy, że nietylko udzoziemscy artyści do nas chętnie przybywali, lecz że i krajowych niemało się usposabiało. Od zdania takowego nie odbiegam bynajmniej, owszem im głębiej postępowałem w dochodzeniach, tem twierdzenie to stało się dla mnie dowodniejszem. Jakoż w odległych już wiekach objawia się u nas malarstwo, zamki monarsze, pałace możnych, świątynie Pańskie mnogo przyozdabiające. Już Władysław Jagiełło trzymał na swym dworze malarza Jakóba Wężyka; Kazimierz Jagiellończyk zatrudniał ulubionego sobie Jana z Nissy, Jana Wielkiego. Za niego żył iw Krakowie pracował słynny Witt Stoss czyli raczej Stwosz zowiący się, zarówno zawołany snycerz, rzeźbiarz i malarz; Pod te czasy istniejący zdawna w Krakowie cech malarski, otrzymał urządzenie i ustawy, wzorem podobnych zgromadzeń miast zagranicznych, W wieku jeszcze XIV znane było już w Polsce, iz wysoką biegłością wykonywane, malarstwo na szkle. Tak między innemi, po dziś dzień uroczo zajmujące oko znawcy szyby kościoła P. Maryi w Krakowie, są zabytkiem czasów Kazimierza W. Podobnież w kościele św. Katarzyny XX. Augustyanów w Krakowie, fundacyi Kazimierza W., dotrwały do naszych czasów obrazy wypalane na szkle, w pośrodku okien krużganków' kościelnych pomieszczone. Kilka z nich ztąd wyjętych, przed dwudziestu laty widziałem u p. Badeniowej w Pocieszce pod Krakowem; dwa inne, a ostatnie, dostały się później do zbiorów moich. Z tych jeden wyobraża Trójcę Świętą, drugi Chrystusa Pana na krzyżu; na obrazie tym jest napis: Jesus Nazarenus Rex Judeorum, kształt zaś głosek tego napisu odnosi się niewątpliwie do XIV wieku. Malarstwo miniaturowe przyozdabiające księgi rękopiśmienne, w XV i na początku XVI wieku z znamienitą zdolnością wykonywano w Polsce; świadczą o tem dochowane kancyonały czyli psałterze kościelne, świadczy rękopism pisarza miejskiego krakowskiego Bema i kilka innych. Że prace te podejmowali krajowcy, nie ulega to wątpliwości: roku 1459 Stanisław Rusek z Bodzewa, r. 1460 Jan z Kościany, i t. p. W wiekach XIV i XV wychylają się już z zaciemnień przeszłości nazwy malarzów krajowych; w wieku następnym XVI szereg onych znacznie staje się zasobniejszy. Zygmunt I sztuk wielki miłośnik i znawca, sprowadzał biegłych W każdym zawodzie artystów z Włoch i Niemiec. Jan Jakób Caiuglio odlewał mu medale, rzeźbił na kamieniu drogim; Jan Marya Mosca wykonywał dzieła medalierskie i rzeźbiarskie; w tych ostatnich pracował Jan z Sienny, Bartłomiej Florentczyk zarazem budowniczy, Mikołaj de Castiglione i kilku innych Włochów; Melchior Bayr, tudzież Albert Glim, raczej Hans Klimm zowiący się, zdolni goldschlegerowie czyli złotnicy norymbergscy, odrabiali królowi w srebrze wspaniałe ołtarzowe obrazy; Jan Durer brat Albrechta zdobił mu malarską pracą zamek krakowski; Suesa z Norymbergi obrazy wzbogaciły główniejsze Krakowa kościoły. Używał tez król niemało i własnych krajowych malarzy, z których kilku tytułowali się nadwornymi, co wyższej ich zdolności domniemywać się upoważnia. Panowanie Zygmunta Augusta pod względem sztuk, było tylko przedłużeniem rządów ojcowskich. Król ten szczególniejsze miał zamiłowanie w kamieniach drogich i rzeźbionych, w kunsztownych wyrobach ze złota i srebra. Arcy zasobny, a do podziwu bogaty gabinet jego takowych to kosztowności, oglądał i opisał nuncyusz papiezki w Polsce r. 1560 Buongiovanni biskup Kamerynu, przydając, iż znalazł skarb ów króla polskiego przewyższający wszystkie w tym rodzaju weneckie i papiezkie dostatki. Opis ten wielce zajmujący wydrukował po włosku Seb. Ciampi (Bibliogr. critica), w wyciągu zaś po polsku zamieścił J. Albertrandi w życiu Zygmunta Augusta (Dziennik wileński z r. 1818,1, 546- 548), tudzież J. U. Niemcewicz w Pamięt. V, 348-350. Posuwając takowy pogląd w czasy następne, widzimy ciągle niepośledni na ziemi naszej rozwój malarskiej sztuki. Wazowie sprzyjali mu wielce. Zygmunt III sam artysta amator, sprowadzał skwapliwie z Włoch obrazy, zdobił niemi komnaty swych zamków, domy Boże: Dolabella Tomasz, Danckerts de Ry, Troschel Jakób, przez niego osiedleni zostali w Polsce. Zamiłowanie to ojca, dzielili pomimo wojennych zajęć następcy, synowie. Za Władysława IV opisujący Warszawę w roku 1643 Adam Jarzemski, oglądał po pałacach monarszych i znakomitszych panów, wśród rozlicznych kosztowności, mnóstwo wybornych obrazów, dawniejszych i współczesnej roboty, a krajowe zdarzenia historyczne i wizerunki osób przedstawiających; w wspaniałym domu marszałka nadw. Kor. Adama Kazanowskiego natrafił nawet jak w sali pobocznej „malarze holendrowie w szerokich pludrach malują obrazy”, mógł to właśnie być Piotr Danckerts nadworny malarz Władysława IV. Król Sobieski lubił szczególnie malarstwo, przepełniał jego tworami mnogie swe królewskie siedziby, trzymał na swym dworze licznych bieglejszych artystów, już to cudzoziemskich, już swojskich: Altamonti, Desportes, van Kessel, Roman de Hooghe, Jerzy Eleuter Semiginowski, Tricius czyli Trzycki, Jan Rejzner, Bazyli ze Lwowa, Samuel, pracowali dla niego. Nowsze odkrycia objawiają, że w Willanowie założył nawet król Jan III szkołę malarską, w którejby m łódź polska sposobić się mogła. Królowie Sasi, tak wielcy malarstwa u siebie zwolennicy i krzewiciele, lubo pod tym jaki pod wielu względami innemi, wyłącznie Saksonii swojej sprzyjający, naprowadzali przecie i do Polski artystów, a dzieł tychże choć mimochodem i jakby od niechcenia niemało w Polsce pozostawili. Za ich to rządów, bez ich atoli wpływu, uzdolnili się w sztuce Konicz czyli Kuntze, Czechowicz, Plersch, Albertrandi. O za sługach pod względem sztuk, a w szczególności malarstwa w Polsce króla Stanisława Augusta, jako rzeczy bliżej i powszechnie wiadomej, zbytecznie byłoby się rozszerzać. O innych sztukach przemilczam, bo nie tu miejsce nad niemi się rozwodzić; dodam tylko, ze medalierstwo od czasów Zygmunta I aż do panowania ostatniego, na równi stało z tem, co w niem najokazalszego wydawała Europa. Dzieje tej sztuki u nas zbadane są, i znane dobrze, bo też i pomniki onej dochowały się niezatracone. - Wartując księgi dziejów ojczystych, pamiętniki i różnoczesne kraju opisy, znajdujemy po wszystkie czasy domy Boże, gmachy monarsze i możnych panów mieszkania, obok przepychu najrozmaitszych przyozdobień, zapełnione malowaniami, obrazami, czy to najsłynniejszych mistrzów z obcych krajów skrzętnie zakupywanemi, czy też artystów w kraju osiadłych lub wcale rodowitych Polaków; wizerunki rodzinne wrażne w pośród nich zajmowały miejsce. Wielu panów polskich mieli swoich malarzów nadwornych, już z zagranicy sprowadzanych, już krajowców, a z tych ostatnich nie mało winni byli usposobienie swe opiece i wsparciu takichto sztuk  miłujących panów. W czasach nowszych, po wielu miejscach tworzono nawet zupełne obrazów galerye. - Też same atoli dzieje ojczyste uczą nas z drugiej strony, z jakichto przyczyn, jak i kiedy wszelkie owe domowe wspaniałości runęły: obce napady, wojenne pożogi, ogień, rabunki, zabory, zamieniły za czasem większą część okazałych, bogactwem świetniejących gmachów, w nagie zwaliska; pozostały z nich tylko opustoszone ściany, często same gruzy, lak, że tego czem były dawniej, tęschne jedynie do trwało wspomnienie. Czas, upadek majątków, niedbałość ludzka, nieświadomość, wyprzedaż za granice, dopełniły reszty. I temi znowu sposoby zatracił się niejeden sztuki zabytek, niejeden znamienity onej pomnik; dobrze kiedy gdzie w zapomnieniu czy poniewierce, odwiecznym pyłem i pleśnią pokryty, dotąd spoczywa. Jeżeli rzadkim wyjątkiem dochowały się gdzieniegdzie dawnej owej wielkich domów zamożności zasoby; jeżeli kościoły, ja ko przybytki święte, a przeto mniej łupieżone i mniej na straty narażone, okazują jeszcze dziś cokolwiek z ubiegłych czasów cenne pozostałości: wszystko to zbyt słabą jest cząstką tego co było dawniej, przeszłość odgadywać tylko dozwalającą. - Obok tak uszczuplonych dotykalnych zasobów, dodajmy, że szczególnem w literaturze rodzimej zdarzeniem, w żadnym onej okresie nie uda się natrafić na jakie bądź dokładniejsze opowiadanie pod względem sztuk pięknych krajowych, żadnemu z piszących nie przyszło na myśl skreślić jakową zasobniej szą wiadomość o współczesnych sobie w kraju artystach i ich pracach. Co dziwniejsza, ze tego nikt nie przedsięwziął nawet w epoce Stanisława Augusta, tyle dla sztuk nadobnych znamienitej i niemi zajmującej się, a tyle piśmiennej. 

W takim to składzie okoliczności przychodzi dziś badaczowi śledzić przeszłość malarstwa krajowego. Nie wstępuje on do gotowych galeryi, do zbiorów umiejętnem a wieloletniem staraniem nagromadzonych; szukać mu tylko pozostaje rozpierzchłe po kraju, tu i owdzie jakby przypadkiem dochowane tejto przeszłości pomniki, schwytywać jakie takie ślady w piśmiennictwie krajowem natrafiać się dające, w aktach miast i t. p. ubocznych źródłach, w reszcie składniejsze, lubo zbyt często nader błędne w obcej sztuk pięknych literaturze, wspomnienia. Praca takowa przechodzić musi widocznie, co do odleglejszych zwłaszcza epok, na pole antykwarstwa, archeologii. Tutaj każdy szczegół obojętny być nie może: czy to zebranie dat, czy wiadomości potocznego życia, czy posiadana gdzie własność, kamienica, czy ślad podjętych prac i zatrudnień; każdy takowy szczegół ma swoją względną wartość, bo rozjaśnić może w następstwie nowe wykrycia, ułatwić one, doprowadzić do wiadomości ważniejszych, dokładniejszych. Bardzo błędnym był tedy w widzeniu mojem zarzut, iż zapuszczałem się z pewną skwapliwością w wszelkie tego rodzaju na pozór czcze i drobiazgowe wiadomości, co do czasów odległych, a osób częstokroć zaledwie dziś z imienia wiadomych, i z zapomnienia obojętnej przeszłości na skutek takichto poszukiwań, wydobytych. 

Z bliższej rozwagi położenia rzeczy co do badań sztuki malarskiej w dawnej Polsce, zdawało mi się, iż obranie w nich kierunku więcej historycznego, było nateraz właściwsze. Nie pomijałem wszakże dla tego i krytycznego poglądu, gdzie i kiedy tylko można było, wskazując poszczególnych artystów szkołę i rodzaj, stopień uzdolnienia, dzieł ich zalety i wady; w sądach takowych zachowałem się wszelako oszczędnie. Krytyka estetyczna wtedy tylko staje się pożyteczną, gdy wypływa z bardzo dojrzałego znawstwa; inaczej na nic przydatną nie będzie, owszem do zbałamucenia wyobrażeń tylko doprowadzi. Nie jest ona bynajmniej tak łatwą, jak się to z pozoru wydawać może; zrywać się też do niej nie każdemu należy. Do gruntownego sądzenia potrzebą tu, jak się rzekło, wysokiego znawstwa, a tego warunkami są smak w rodzony, delikatność czucia, wielkie zamiłowanie sztuki, przytem zasadnicza znajomość teoryi i techniki sztuki, jej historyi; nadto wielostronne widzenie, wpatrzenie się w celniejsze różnych czasów i rodzajów twory, któremto dopiero zaprawieniem oka, smak staje się czystym, zdanie ustalone i pewne. Na powyższych zasadach oparta krytyka, poważna, bezstronna a życzliwa, wielce pożyteczną jest i dla postępu sztuki samej, i dla rozwoju jej zamiłowania. Ale takiejto w wyższem onej rozumieniu estetycznej krytyki co do płodów malarstwa krajowego, nie mieliśmy przedtem i nie posiadamy dotąd wcale; lubo, w miarę zwłaszcza rozszerzenia się zamiłowania sztuk nadobnych, spodziewać się trzeba, że i ona zrodzi się u nas za czasem. Oceniając jej ważność a zarazem trudności, wypadało mi być w niej wielce oględnym; tak też postępowałem, z drugiej strony zwróciwszy całą usilność ku nagromadzeniu faktów, których wydobycie na jaw z niepamięci i zagłady czasów, stanów czem dziś powinno być staraniem. 

W końcu każdego żywotu przytoczone są jako prosta wskazówka, poprzednio o artyście drukiem podane wiadomości. Nie idzie za tern bynajmniej, żebym się na nich wyłącznie opierał; owszem częstokroć w innem zupełnie świetle, a zwykle znacznie zasobniej, przypadało mi rzeczy wystawiać. Przekonać się o tem będzie mógł łatwo ciekawszy czytelnik, na co zwrócić tylko uwagę niechaj mi tu będzie wolno. 

Dołączone wizerunki przedstawiają celniejszych artystów lub nauczycieli szkół, którym malarstwo rodzime uzdolnienie wielu krajowców, rozszerzenie znajomości i zamiłowania sztuki zawdzięcza. Stopień zasługi kierował w wyborze, a postacie znane, czy dotąd nieznane, zarówno tu zamieścić należało. Żałuję, iż nie mogłem rycin takowych przyłączyć więcej, nie chcąc zwiększać przezto zbytnie kosztowności dzieła. Wszystkie portrety zdejmowane były z oryginałów, a wielce się myli pan S. Morawski zarzucając, iż wizerunek Lexyckiego jest idealnym, bo z niewątpliwego oryginału, później zupełnie niemal zniweczonego, przerysowany został. 

Poczynione mi były niektóre poszczególne zarzuty, zupełnie przecie bezzasadne, a zatem niesłuszne. Odeprzeć je należycie nie byłoby mi trudno, atoli do podobnej polemiki nie czuję się wcale pochopnym; wolę więc obwinienia takowe pominąć zupełnem milczeniem, polegając na be stronnym sądzie czasu i większości światłych czytelników. 

W dalszym ciągu poszukiwań materyałów, dzieje malarstwa krajowego wyświecić mogących, zwróciłem osobliwsze staranie ku zbadaniu akt miejskich warszawskich, tak jak to poprzednio z aktami miasta Krakowa uskutecznione zostało. W pracy tej arcy mozolnej, przyjść mi zechciał w pomoc uczony archeolog warszawski p. Stanisław Lisowski, któremu całą wdzięczność zapisać tu jest dla mnie miłym obowiązkiem. Owocem takowego ksiąg miejskich warszawskich przeglądu, dokonanego pilnie i sumiennie, było wykrycie wielu wcale dotąd nieznanych nazw artystów, sprawdzenie czy udokładnienie wiadomości innych; ztąd takoż nabyliśmy przeświadczenia, ze w Warszawie nie istniał nigdy, jak w kilku drugich miastach, cech czyli zgromadzenie malarskie, ani samoistne, ani nawet w połączeniu z inną jakową kongregacyą. Ciekawszem źródłem wiadomości okazała się tu lustracya miasta starej Warszawy, w r. 1754 z deputacyi prezydenta miasta szlachetnego Jana Felixa Dulfusa, przez Jerzego Józefa Dawidsona gminnego dokonana. Wykaz ten mieszkańców znany jest w dwóch egzemplarzach, z których jeden znajduje się w głównem archiwum królestwa polskiego, przy aktach dawnych miejskich, księga 940, a nosi tytuł następujący: „Lustracya miasta J. K. M. rezydencyalnego starej Warszawy z deputacyi ślachetnego Jmci Pana Jana Felixa Dulfusa prezydenta miasta tegoż, to jest ile należy pod jurysdykcyą ślachetnego magistratu kamienic, dworków i domostwów, gospodarzów, co za ludzie, czem się bawią i co za professyi są, wiele służących u nich y silla dzieci mają, aby ślachetny magistrat widzieli uczynić sprawiedliwe między każdym ułożenie podatku czy to publicznie, czy to prywatnie tak bogatym, jako y ubogim; przezemnie lustrowano i opisano, mensis Junii Anno 1754 Jerzego Józefa Dawidsona G. M. S. W. (gminnego miasta Starej Warszawy).” Egzemplarz drugi, takoż ręką Dawidsona spisany, bez daty i tytułu, poprzedzony dostrzeżeniami meteorologicznemi, robionemi od r. 1755 do 1762, i późniejszemi dodatkami opatrzony, dostał się był do rąk Magiera znanego meteorologa warszawskiego, który go znowu wielu ciekawszemi przy piskami i objaśnieniami zasilił. Ten drugi egzemplarz nabył następnie uczony zbieracz p. Karol Bayer w Warszawie, który rai go łaskawie do użytku powierzyć zechciał. Bardzo ważnem tego rodzaju źródłem, stał mi się jeszcze inwentarz ruchomości po śmierci Józefa księcia Sapiehy krojczego lit. pozostałych, r. 1792 sporządzony, który w oryginale z przyjaznej uczynności Aleksandra hr. Przezdzieckiego otrzymałem. Spis ten ma tytuł jak następuje: „Regestr ruchomości wszelkich przez J. O. Księżnę Jmć Teofilę z książąt Jabłonowskich Sapieżynę, krajczynę lit. zaprzysiężonych po zejściu męża w r. 1792 Pałac Wielicki wewnątrz i zewnątrz z rzeczami, meblami, portretami w pokojach i skarbcach znajdującemi się. Niemniej skarbiec w Janowce będący. Wszelkie zabudwania, ogrody, altany, etc. etc. opisane w r. 1792” . W końcu wykaz ten podpisany pod datą 31 października 1792 r. przez żonę zmarłego księcia Sapiehy, księżnę Teofilę z książąt Jabłonowskich, a zaprzysiężenie jej rzeczonego inwentarza urzędownie poświadczone. Inwentarz takowy objawia posiadanie przez zmarłego księcia Sapiehę bardzo znakomitego zbioru obrazów, w którym obok celnych dzieł cudzoziemskich, znajdowały się takoż mnogie prace artystów krajojowych; jest on więc nowym niezaprzeczonym dowodem, jak dalece a nas przedmioty sztuk cenione i obficie gromadzone bywały. Takieto wykazy czyli inwentarze domowe, po różnych miejscach i rodzinnych archiwach przechowywać się mogące, nieskończenie ważnem są źródłem dla ba dacza przeszłości krajowej w ogólności, a niemałe rzucić mogą światło na zabytki rodzime sztuk nadobnych; są one nieraz najżywotniejszym obrazem owej to domowej przeszłości naszej. Z tego powodu zwrócić na nie wypada uwagę posiadaczy, życząc, by ochronione od poniewierki czy wydobyte z zapleśniałych składów, ku naukowemu użytkowi zwracane być mogły. 

Na końcu tego tomu zamieszczone są, jako materyały do dziejów sztuki w kraju naszym: 1) Ciąg dalszy ustaw cechu malarzy w Krakowie; 2) Ustawy bractwa malarskiego w Poznaniu; 3) Ustawy podobnego zgromadzenia we Lwowie; 4) Postanowienie dla malarzy na szkle czyli szklarzy warszawskich, którzy wraz z stolarzami i tokarzami, jeden cech składali w Warszawie.

Oznajmić winienem, ze tom IlIci a ostatni obecnego dzieła, oddany zostanie do druku niezwłocznie; przy zakończeniu Słownika, obejmować on będzie bardzo mnogie dodatki, jużto uzupełnienia wiadomości o artystach poprzednio przywiedzionych, już życiorysy wcale nowe.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new