Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

WYSTAWA WIELKO BRYTYJSKA W WEMBLEY


KORESPONDENCJE i sprawozdania z Wystawy Imperjum Brytyjskiego w Wembley brzmią dość sprzecznie, pośrodku zaś, jak zwykle, leży prawda. Dzisiaj, kiedy wystawa dobiega już końca, możemy, zreasumowawszy głosy,,za“ i,,przeciw", zdać sobie sprawę z jej znaczenia. Cokolwiekby o niej powiedziano, jest to bezwarunkowo imponujące dzieło swoim ogromem i wszechstronnością. Daje możliwie najdokładniejszy obraz rozwoju i możliwości ekonomicznych Anglji i jej kolonij, pozwalając w doskonałym skrócie zapoznać się z produkcją surowców, handlem, komunikacyjnemi środkami, przemysłem, etnograf ją, geografją, wreszcie historją światowego imperjum. To jej wielka zasługa i wartość. A że nie to właśnie było jej głównym celem, to już dla nas rzecz drugorzędna. Cóż stąd, że Anglja chciała przedewszystkiem zademonstrować światu nierozerwalność swych obszarów wobec wyraźnie odśrodkowych tendencyj w niektórych kolonjach i dominjach? Cóż stąd,że liczyła na wzmożenie zainteresowania swoim przemysłem i na podniesienie handlu, który w ostatnich latach wykazuje coraz większy zastój, tracąc rynki zbytu w Europie z powodu zwycięskiej konkurencji tańszych wyrobów francuskich, niemieckich i belgijskich? Niemniejszy przez to podziw budzi talent organizacyjny Anglików, którzy potrafili na niewielkiej stosunkowo przestrzeni zgromadzić pół świata i najzupełniej celowo go ugrupować. 

Projekt urządzenia wszech brytyjskiej wystawy narodził się jeszcze przed wojną. Rzucił go w r. 1913 wielki przemysłowiec kanadyjski lord Strothcon. Wówczas kolonjom przedewszystkiem zależało na tem, by nawiązać żywsze stosunki handlowe z Europą i przyciągnąć jak najwięcej rąk do pracy, zwłaszcza do Kanady i Australji. Myśl ta odżyła 4 lata temu. Potrzeba zademonstrowania światu łączności terytorjów pozaeuropejskich z ich metropolją, a z drugiej strony pokazania kolonjom korzyści, płynących z lojalnej współpracy pod kierunkiem macierzy, stworzyła kosztem 10,000.000 funtów szterlingów owo wspaniałe zbiorowe dzieło. 

Zewnętrzny wygląd wystawy różni się od innych tego rodzaju przedsiębiorstw chyba tylko rozmiarami i większem staraniem o estetyczną stronę pawilonów. Sam plac wystawowy obejmujący olbrzymi park i okolicę miasteczka Wembley, jednego z przedmieść Londynu, zajmuje powierzchnię 216 akrów. Na tej przestrzeni zbudowano 28 pawilonów, z których 4są „oknem wystawowem" samej metropolji europejskiej, reszta zaś daje obraz rozwoju gospodarczego i kulturalnego około 60-ciu terytorjów zamorskich. Prócz tego napotykamy tuż przy głównem wejściu osobny budynek klubu dziennikarzy, dalej bank, wymieniający (z dużym dla siebie zyskiem!) pieniądze wszelkich możliwych białych i kolorowych nacyj, kioski poszczególnych dzienników, między innemi kiosk „Times’ów“, gdzie w oczach kupujących drukuje się małą ręczną prasą pierwsze numery tego dziennika z r. 1788. Biuro Cooka urządziłow kilku punktach wystawy biura informacyjne; wzdłuż wszystkich ulic ciągną się nieprzerwanym szeregiem kioski z napojami chłodzącemi i „ices-briklets“, pawilony koncertowe, gdzie codziennie popołudniu przygrywa kilkanaście świetnych muzyk wojskowych, wreszcie kilkadziesiąt restauracyj i tea-roomów znanej firmy Lyous’a, od fantastycznie drogiego „Lukullusa", do skromnych i dla każdego dostępnych. Główne porty imperjum, jak: Liverpool, Bristol, Cardoff, Hull, w osobnej „Thea Civil Hall" urządzają swoje „tygodnie", dając obraz swego rozwoju i znaczenia dla państwa. W „The Conference Halls" odbywa się codziennie jakiś meeting: kazania i konferencje religijne znanych kaznodziejów, konferencje handlowoprzemysłowe, zgromadzenia polityczne, oprócz szeregu poważnych konferencji międzynarodowych, jak: międzynarodowy kongres tkacki; „World Power Conference" pod przewodnictwem lorda Derby; międzynarodowy kongres górniczometalurgiczny, zorganizowany przez Instytut i inżynierów górniczych; wreszcie Kongres Reklamy światowej, pod patronatem ks. Walji, na którym wygłosili referaty najwybitniejsi angielscy mężowie stanu, jak sir Eryk Geddes, lord Burham, C. Hollanda, hr. Leverhulme, sir Meredith i inni. Ostatnio odbywa się w Wembley Międzynarodowy kongres religijny. 

Północno-zachodnią połać wystawy zajmuje nadzwyczajnie urozmaicony „The Amusements Park". Kto widział wiedeński Prater lub paryski Lunapark, niech sobie wyobrazi to wszystko podniesione do x-tej potęgi, a będzie miał przybliżony obraz tej największej obecnie instytucji rozrywkowej w Zjednoczonem Królestwie. Dokładna kopja grobowca Tut-euh-Amona, sporządzona pod kierunkiem znakomitych egiptologów, zaznajamia z świeżem odkryciem lorda Carnarvona w Egipcie. Tuż obok „Świątynia piękności", gdzie ukazuje się codzień dziesięć najpiękniejszych kobiet świata, od Heleny Trojańskiej i Kleopatry począwszy aż do współczesnej „beanty" angielskiej. Pałac Neptuna, olbrzymi dancing-palace dla tysiąca par, kinoteatry, ślizgawki, koła wodne, aeroplany, strzelnice, wszelkiego rodzaju karuzele „montagnes russes", huśtawki, łódki na sztucznych jeziorach, śpiewacy uliczni, grafologowie, chiromanci, odgadywacze myśli, wszystko to roi się, kręci, płynie, mieszając się z tysiączną rzeszą publiczności z całego świata, która zazwyczaj nie omija sposobności zakosztowania tych demokratycznych rozrywek. Dla wybredniejszych jest teatr i turniej historyczny, tak zw. „Pageant", który w szeregu obrazów, procesyj i widowisk daje przegląd dziejów Anglji i jej kolonji. Odbywają się te przedstawienia w olbrzymim Stadjonie, którego widownia może pomieścić 125.000 widzów. W czasie widowiska przygrywa orkiestra, składająca się z 5.000 członków, kilka tysięcy aktorów bierze udział w przedstawieniu, obejmując, prócz artystów zawodowych, setki statystów-amatorów. Znakomicie wyreżyserowane sceny zbiorowe, jak rewolucja Cromvella, pogrzeb Nelsona itp. pozostawiają wrażenie skończenie artystyczne. W tymże Stadjonie, który posiada największą arenę sportową świata, rozgrywają się wszelkie możliwe match’e i konkursy sportowe. Do instytucji rozrywkowych wypada jeszcze zaliczyć „Indian Theatre", mieszczący się w komplecie pawilonów indyjskich o przepięknej stylowej strukturze. Fakirzy i zaklinacze wężów, młodociani śpiewacy tybetańscy i bosonogie tancerki hinduskie, pląsające w takt dziwacznej, monotonnej muzyki, wnoszą wtę europejską ciżbę swój odrębny egzotyczny czar. 

Każdy z pawilonów wystawowych stara się jak najdokładniej odtworzyć odrębności stylowe i charakterystyczne cechy swego kraju. Prawie wszystkie są wiernemi kopjami najpiękniejszych zabytków architektonicznych danego terytorjum, każdy zawiera świetnie wykonane panoramy i pokazy kinematograficzne, oddające wiernie krajobraz i główne zajęcia mieszkańców, każdy w szeregu obrazów daje przegląd całej produkcji przemysłowej i artystycznej swego kraju. Większe pawilony urządziły całe wsie tubylcze, gdzie Europejczyk przygląda się zbliska życiu swych kolorowych braci zza Oceanu. Chaty krajowców ze swemi charakterystycznemi sprzętami, narzędziami pracy i naczyniami, wykonanemi przez nich samych, stanowią niezmiernie ciekawy materjał etnograficzny. Wszystko, co widzimy w pawilonach wystawowych, dowodzi, że Imperjum Brytyjskie jako całość jest państwem samowystarczalnem, posiada bowiem wszelkie surowce i samo je w najszerszym zakresie przerabia. Z drugiej strony widać jasno, że sama Anglja europejska jest w zupełności zależna pod wzglądem gospodarczym od swoich kolonij, otrzymując od nich, prócz węgla i żelaza (których ma sama poddostatkiem), wszelkie surowce dla swego przemysłui wszelkie produkty rolne. I jeszcze jedno uderza każdego bystrzejszego obserwatora: oto niektóre z terytorjów zamorskich zaczynają same sobie wystarczać, przerabiając swe surowce na miejscu. Uderza to zwłaszcza w pawilonach: kanadyjskim i australijskim. Na to, by mogły się od swej europejskiej macierzy zupełnie uniezależnić, potrzeba im dzisiaj jedynie więcej rąk do pracy. Ale po latach (a rozwój tam postępuje wprost piorunująco!), nie będą potrzebowały niczego, a wówczas? Dzisiaj już największą dumą tych krajów jest fakt, że każda deska, każdy ćwiek, wbity w ścianę, zostały wyprodukowane własnemi siłami i własnemi zasobami. Nawet w sztuce objawia się tendencja niezawisłości i oderwaniaod starszej siostrzycy. Oba kraje demonstrują swą produkcję literacką i artystyczną w szeregu dzieł, obrazów i rzeźb własnych artystów, o cechach najzupełniej obcych kulturze angielskiej. Kanadyjczycy i Australijczycy są już dzisiaj zupełnie odrębnemi anglosaskiemi narodami. Kanada, choćby ze względu na swe położenie geograficzne, nawiązuje dzisiaj coraz żywszy kontakt gospodarczy z Ameryką. Największy kanadyjski pisarz Jack London, to typowy Amerykanin. Australja i Nowa Zelandja, budując własną, odrębną kulturę, nie biorą już dzisiaj prawie żadnego udziału w zbiorowem życiu całego imperjum. Taki specyficznie australijski poeta, jak Henry Lawson, nie da się żadną miarą wtłoczyć w literaturę brytyjską. Nacjonalistyczne i separatystyczne tendencje Indyj muszą iść coraz dalej w tym kierunku, a Egipt, jako państwo niezależne, już wcale na wystawie brytyjskiej nie jest reprezentowany. Niezbyt to pocieszające „memento" dla Anglików. Na razie jednak wszystko to jeszcze jakoś razem się trzyma i poza obawami na przyszłość rodzi głęboki podziw dla genjuszu politycznego Anglików, którzy, panując nad 400 miljonami poddanych, rozrzuconych na obu półkulach po wszystkich częściach świata, o tak odrębnych właściwościach i interesach, zdołali jednak utrzymać te rządy przez sto kilkadziesiąt lat. 

Zewnętrznym wyrazem tej potęgi, owego „mózgu", rządzącego wszystkiemi członkami ogromnego ciała, jest pawilon rządowy. Poważny i harmonijny w rysunku budynek, strzeżony przez sześć kamiennych lwów, symbol potęgi państwowej, zawiera, obok apartamentów dla rodziny królewskiej, eksponaty, ilustrujące organizację i zakres działania rządu angielskiego, tj. ministerstw: zdrowia, rolnictwa, handlu, departamentu górnictwa, oświaty it. d. Poczta dała historyczny obraz rozwoju komunikacji telegraficznej i telefonicznej. Mennica królewska wystawiła kompletny zbiór monet współczesnych i dawnych, używanych na terenie całego imperjum. Marynarka, armja i lotnictwo demonstrują swój rozwój i organizację szeregiem scen historycznych. Epizody morskie, zwłaszcza w specjalnie na ten cel urządzonym basenie, zaciekawiają modelami dawnych statków. W środku pawilonu, w okrągłym basenie pływa rozwinięty na płaszczyźnie model mapy świata. Automatycznie zapalające się światełka ilustrują rozwój terytorjalny, ekonomiczny, handel zamorski i gęstość zaludnienia wszystkich obszarów Zjednoczonego Królestwa. Między wszystkiemi portami kursują ustawicznie minjaturowe stateczki, ilustrując żywo imponujący angielski handel zamorski, oraz stosunek eksportu do importu. Przemysł angielski zajął dwa największe pawilony: „Palace of Industry" i „Pałace of Eugineering". Pałac inżynierji, największy podobno budynek na świecie, podzielono na pięć sekcij: 1) sekcja motorowa, z modelami automobilów wszystkich systemów; 2) sekcja elektrotechniczna, która dostarcza prądu, poruszającego wszystkie motory elektryczne i oświetlającego wieczorem całą wystawę; 3) sekcja transportowa, z modelami pociągów parowych, od prymitywnej maszynki Stevensona, wyglądającej jak samowarek obok dzisiejszych kolosów, aż do najbardziej udoskonalonych współczesnych zdobyczy techniki kolejowej; 4) sekcja budowy maszyn i okrętów, dająca najwszechstronniejszy przegląd środków komunikacji wodnej, od motorówek i łodzi podwodnych, do olbrzymich wojennych pancerników; wreszcie 5) sekcja naukowa, urządzona staraniem Laboratorjum Fizycznego. Wszystkie maszyny są ustawicznie w ruchu. Kompletnie urządzone tkalnie w oczach widzów wyrabiają materje, papiernie obdarowują ad hoc wyrabianym papierem listowym, wszelkie rodzaje maszyn dla wszelkich rodzajów przemysłu fabrycznego pozwalają wglądnąć w cuda współczesnej techniki maszynowej. Naturalnej wielkości manekiny nurków kilka razy dziennie zanurzają się w specjalnym akwarjum, demonstrując pracę na dnie morskiem, autentyczna kopalnia węgla, dokąd zjeżdża się windą i spaceruje z lampkami bezpieczeństwa, daje dokładny obraz pracy podziemnej. Ciemne postacie górnikówioślepłe konie w mrocz nem oświetleniu kopalni na pierwszy rzut oka niczem nie pozwalają się domyślać, że to manekiny naturalnej wielkości poruszają się wśród sztucznych pokładów węgla. 

Wszystkie inne gałęzie przemysłu angielskiego zgrupowano w „Palace of Industry". Najświetniej przedstawia się tutaj przemysł chemiczny, dalej przemysł bawełniany i wełniany. Wielkie ogniska przemysłowe Anglji i znane firmy londyńskie mają tu swoje specjalne kioski. Wyrób whisky, czekolady, cukrów i cakes’ow, z demonstracją nowoczesnych urządzeń cukierniczych i piekarskich, instrumenty muzyczne, konfekcja męska i damska, porcelana, meble, wyroby skórzane, papierowe, wszelkiego rodzaju wydawnictwa – słowem: wszystko! Wielkie magazyny lansują tu swoje modele, tworząc modę tegoroczną, np. dzięki wystawie w Wembley stały się tego roku najmodniejsze, jako przybranie sukien i okryć wieczorowych, kolorowe strusie pióra, takie mnóstwo ich dostarczyły kraje egzotyczne. 

Obok pałacu przemysłowego wznosi się „Palace of Arts", zawierający retrospektywną wystawę malarstwa, rzeźby i sztuki stosowanej z wszystkiemi jej działami: zdobnictwo i oprawa książek, architektura wnętrz z projektami mebli, sztuka kościelna i dekoracja teatralna. Prócz angielskiej reprezentowaną tu jest sztuka każdego z narodów imperjum, jak: Kanady, Australji, Nowej Zelandji, Afryki, Indyj i Burmy. Tysiące publiczności przyciąga miła ciekawostka: domek lalki królewny Mary, wykonany w najdrobniejszych szczegółach przez pierwszorzędnych współczesnych artystów. Bezspornie najpiękniejszy z pawilonów zamorskich wystawiły Indje. Wierna kopja grobowca Taj Mahal z Agra i olbrzymiego meczetu Jama Masjid z Delhi więzi oczy prostotą i czystością linij. Ściany z imitacji białego marmuru, z których po rogach i nad bramami wykwitają strzeliste minarety, jaśnieją pośród egzotycznego parku, pełnego cyprysów i palm, odbijając się w wodach jeziora. Wieczorem, gdy fala ludzka odpłynie już ku restauracjom i dancingom, gdy nad marmurowem obramowaniem sadzawki zabłyśnie sztuczny księżyc, kąpiąc w łagodnem seledynowem świetle kolumny koronkowych krużganków, gdy cztery fontanny zapłoną tęczowemi barwy, rzucając różowe, złote, szafirowe i błękitne refleksy na rzeźbione w białe lilje marmurowe ściany, wówczas złudzenie jest zupełne. Przed stęsknionemi oczyma wędrowca staje „biały marmurowy sen", świątynia świeci jak lampa alabastrowa i drżeć każe z obawy, że ten zaczarowany pałac z bajki za najlżejszym powiewem zniknie, jak sen i złuda. Aż szkoda wchodzić do wnętrza. Wpada się odrazu w istne piekło. Tu paru cierpliwych hindusów od rana do wieczora perfumuje ambrą i sandałem żądną „wschodnich dreszczów" publiczność. Owdzie jakieś uprzejme panienki zachwalają istotnie przepiękne wyroby z kości słoniowej i bronzu; opodal smukłe hinduskie dziewczęta rozkładają zwiewne indyjskie szale; tam znów przykuwają na chwilę jedwabne makaty indyjskie, haftowane w przedziwnie stylizowane kwiaty – ale oto już ciągną oczy dywany o tysiącobarwnym geometrycznym wzorze, lubo surowych tonach czerwonych i czarnych. Jedwabie i koronki z Kaszmiru, muśliny z Docca, brokaty, wyroby z drzewa sandałowego, biżuterja – niewiadomo co pierwej oglądać. Nagle cywilizacja niknie – i oto jesteśmy wdżungli, gdzie z pośród żółtych traw błyszczą żółte oczy straszliwie zaczajonych żółtych tygrysów. Dzicy mieszkańcy dzikiej dżungli groźnie potrząsają równie dziką bronią, pierzaste trofea wojenne i myśliwskie różnych maharadżów, słonie, małpy i olbrzymi (wypchany) pyton otwierają przed nami całą „Księgę puszczy" Kiplinga. Ale oto już znowu zawinęliśmy do jednego z olbrzymich portów indyjskich. Kalkuta, Bombay, Karachi w szeregu panoramicznych widoków i modeli demonstrują rozwój swego handlu i artykuły na eksport, przedewszystkiem znakomitą indyjską herbatę. Niesłychanie misternem wykończeniem odznacza się pawilon Burmy. Wejście – most skopjowano ze słynnej pagody Arakan w Mandalay, sam pawilon ma również kształt koronkowej pagody, rzeźbionej w ciemnem drzewie, której ściany zewnątrz i wewnątrz wykładane są cudowną mozlajką zlśniących kamieni i masy perłowej. Wystawiono tam różne produkta rolne, jak ryż, oliwę, drzewo budulcowe, bawełnę, orzechy, dalej rubiny, jedwab, wyroby z laki, srebra i kości słoniowej. Osobna świątyńka, lśniąca różnobarwną mozajką, z wypełniającym całe jej wnętrze bronzowym posągiem Buddhy, została wykonana w Burmie i w całości przewieziona do Europy. 

Trzecim z rzędu co do artystycznego wykończenia jest pawilon cejloński. Zbudowany na wzór słynnej „Świątyni Zęba" w Kandy, zawiera niezmierne bogactwa w perłach i drogich kamieniach. Poważni, opaśli jubilerzy cejlońscy rozwijają przed olśnionemi oczyma publiczności olbrzymie sznury kremowych i różowych pereł, przesypują pełne garście diamentów i innych szlachetnych kamieni, zsypując je poprostu na okrągłe misy – zaiste, przypominają się bajeczne skarby Ali – Baby. Obszerny dział wystawy stanowią wyroby z gumy i kauczuku i oczywiście słynna cejlońska herbata. Hong Kong przeniósł z rodzinnego miasta całą jedną ulicę. Po obu jej stronach mieszczą się malutkie, wąskie, od ulicy otwarte sklepiki z wyrobami z laki, jedwabiu, drzewa, papieru, ze starą porcelaną i jedwabnemi tkaninami, haftowanemi w żółte smoki, z misternemi rzeźbami w kości słoniowej i filigranowemi wyrobami ze srebra. Dwustu Chińczyków dyskretnie roztacza przed publicznością te cuda, usługując z tą sfinksową grzecznością ludzi Wschodu, która ma w sobie zawsze coś z pogardy dla „białego barbarzyńcy". Z wielkim przepychem urządzona chińska restauracja pozwala skosztować wszystkich obrzydliwości chińskiego menu i popić to zieloną chińską herbatą przy akompanjamencie przeraźliwej chińskiej muzyki. Ale nastrój „wschodni zachowany wiernie!" 

Pawilon malajski, zbudowany w maurytańsko-arabskim stylu budowli publicznych Malaji, zapoznaje ze swoją produkcją gumy, stanowiącą połowę produkcji światowej, zapomocą panoram, modeli, obrazów i wyrobów gumowych. Model portu w Singapore daje pojęcie o jego znaczeniu dla indyjskiego handlu. Palestyna pomieszczona w jednym pawilonie z Cyprem, wystawiła wina i owoce z ogrodów żydowskich kolonistów, artystyczne prace Towarzystwa „Bezalel“ i filigranowe wyroby żydów jemeńskich. Malta przedstawiła swą świetną przeszłość historyczną, zbroje i odznaki rycerzy maltańskich, zdjęcia z zamku wielkich mistrzów i kościoła św. Jana, wskrzeszają obrazy rycerskich zapasów o grób Chrystusa – duch historji mieszka na tej słonecznej wyspie. Dzisiaj kwitnie tam wyrób przepięknych koronek. 

W szczupłych ramach artykułu niepodobna choćby w kilku słowach wspomnieć o wszystkich terytorjach, reprezentowanych na wystawie. Bermuda, Indje Zachodnie, Gujana, Tasmanja, Nowa Zelandja (z oryginalnie rzeźbioną chatą Maorysów), Sarawak, Fiji, Nowa Funlandja (z bardzo ciekawemi zbiorami przyrodniczemi), wszystkie niezmiernie interesujące pod względem geograficznym, etnograficznym i przyrodniczym. Natomiast nie można pominąć Kanady, Australji i Afryki, największych i najciekawszych ze względu na ich produkcję pawilonów kolonjalnych. Pawilon kanadyjski wykazuje olbrzymie postępy techniki i rozwój ekonomiczny w ciągu ostatnich lat kilkudziesięciu. Kanada właśnie zaopatruje Anglję w mięso, jaja, mleko, sery, masło, owoce i ryby, oczywiście wszystko zamrożone lub w konserwach. Jedną z atrakcji tego pawilonu jest cała ferma księcia Walji z konnym posągiem właściciela, wykonana z masła! Prawda, że i Canowa lepił kiedyś lwa z ciasta... Bogactwa mineralne Kanady obejmują: złoto, żelazo, ropę, węgiel, platynę miedź, nikiel, srebro, marmur i kaolin. Zużytkowanie siły wodnej, znakomita gospodarka rolna i leśna, wykorzystanie bogactw mineralnych, zilustrowane panoramicznie, wygodne środki komunikacyjne (pokazy kabin okrętowych i luksusowych pociągów), czynią z tego kraju samowystarczalne państwo. Brak mu tylko ludzi. Na przestrzeni czterech miljonów angielskich mil kwadratowych mieszka tylko 9 miljonów ludności. Toteż wszystkie pokazy, prospekty i panoramy mają na celu przedewszystkiem zachętę do osiedlenia się w tym „raju ziemskim", lub choćby tylko turystycznego zwiedzenia. 

Australja na obszarze większym od Stanów Zjednoczonych Ameryki ma pięć i pół miljona mieszkańców. Mimo to rozwój tego kraju postępuje szybkim krokiem. Troska o kulturę i wychowanie młodzieży stworzyła tam 10.000 szkół i pięć uniwersytetów. Kopalnie złota, przemysł drzewny, hodowla owiec, merynosów, gospodarka rolna, produkcja bawełny, wina i przetworów owocowych, krzyczą wprost o ludzi, wykazując możliwości dalszego rozwoju. Ciekawie przedstawia się wzorowa ferma australijska, na której codziennie demonstrują strzyżenie żywych owiec i przygotowywanie wełny do przeróbki fabrycznej. Afrykę podzielono na trzy części. Zachodnia, obejmująca 3 pawilony: Nigerję, Złote Wybrzeże i Sierra Leone, odtwarza miasto murzyńskie Kano, obwarowane czerwonemi murami. Ziemia tam również wykazuje tę barwę, z powodu wielkiej obfitości rudy żelaznej. Półdzicy krajowcy zajmują się wyrobem okazów prymitywnej sztuki murzyńskiej, rzeźbiąc w drzewie naiwne kukiełki, prototypy „czystej formy". Zgrupowane w arabskim pawilonie kolonje wschodnio-afrykańskie: Kenya, Tanganyika, Sudan, Uganda, Zanzibar, Nyassa, Mauritius i Sejszele, o znacznie wyższej cywilizacji, niż Afryka Zachodnia, produkują kość słoniową, bawełnę, kawę, ryż i olej roślinny. Najwyżej kulturalnie stoi Afryka Południowa, kraj bogaty, o doskonałych środkach komunikacyjnych, dostarcza złota, diamentów, węgla, bawełny, tytoniu, owoców i zboża. Wywozi cegły, dachówki, wyroby skórzane, wino i asbest z Rodezji. W modelu wagonu restauracyjnego południowo-afrykańskiego pociągu roznoszą czarni kelnerzy europejskie potrawy. Ten gratisowy obiad ma zachęcać do zwiedzenia tak uprzejmego kraju. W osobnej zagrodzie urządzono wzorową hodowlę strusi. Dookoła każdego pawilonu ciągną się ogrody z charakterystycznemi dla danego kraju roślinami tak, że cała wystawa sprawia wrażenie jednego olbrzymiego parku, z kilku jeziorami i rzeką, przez którą przerzucono dziesiątki mostów. Gdy wieczorem tysiące świateł różnokolorowych rozbłyśnie nad parkiem, a na rzece i jeziorach rozszaleje się „noc wenecka", w powietrze strzelają ogniste fontanny i sypie się zgóry deszcz gwiazd, zda się, że uczestniczysz w jakiejś ferji wschodniej. 

Wystawa w Wembley może służyć za wzór, jak powinno się przedsiębiorstwa takie urządzać. Pamiętając o przysłowiu: „wedle stawu grobla" – i nie siląc się dorównać Wielkiej Brytanji wspaniałością, może jednak nie od rzeczy byłoby skorzystać z niektórych przynajmniej doświadczeń angielskich. 

Wanda Germain

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new