Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
DAWNE polskie kilimy choć stanowią ogromny dorobek rodzimego przemysłu artystycznego, dotąd nie zajmowano się nimi naukowo. Nazwa kilimu, zapożyczona od Persów, wskazuje na miejsce, z którego przyszedł, ale w Polsce przybrał on częstokroć tak odmienny wygląd w ornamentyce, barwach, tworzywie i sposobie wykonania, że nierazwniczem prawie nie przypomina swych wschodnich pierwowzorów. W r. 1578 w spisie majątku po poduszkarzu (tapicerze) księcia Albrechta Pruskiego, polskiego lennika, wymienione są „kobierce polskie”, i to bez żadnych objaśnień, więc widać, że chodziło tu o rzecz ogólnie znaną. Ponieważ polskie kobierce były wyrabiane już tak dawno, przypuszczać należy, że wyrabiano i gładkie kilimy, których robota jest prędsza i łatwiejsza. Zresztą mimo rozpowszechnienia naszych ludowych kilimów, nie są znane ludowe strzyżone kobierce. Chociaż zachowała się znaczna ilość strzyżonych kobierców z dawnych czasów, starsze kilimy należą do rzadkości, gdyż służyły one, w przeciwieństwie do kobierców, raczej do codziennego użytku niż do ozdoby i prędzej uległy zniszczeniu. Wschodnie kilimy mają tę własność, że przy tkaniu na pionowej osnowie, w miejscach gdzie sąsiednie barwy spotykają się w linji pionowej, powstają otworki pochodzące stąd, że nitki wątku, dla zachowania linji prostej, nie są tu łączone. Im większe są wzory, tem większe linje zetknięcia, a więc tem większe otworki. Tę samą właściwość widzimy na gobelinach, których sposób roboty jest podobny jak kilimów, tylko żeu kilimów, ponieważ są one przeznaczone do użytku na obydwie strony, końce nitek są chowane, gdy u gobelinów puszczane wolno po odwrotnej stronie. Na wielu polskich kilimach, dla nadania większej spoistości, zwłaszcza przy wielkim wzorze kwiatowym, nie zostawiano otworów, ale łączono sąsiadujące barwy, przez co rysunek w tych miejscach zetknięcia stawał się nieco zamazany, a nadto w mniejszych polach prowadzono nitkę a ukos, przez co powierzchnia kilimu przybrała wygląd falisty, co tem wyraźniej występuje, że nici naszych kilimów bywają znacznie grubsze. Co do wzoru, niektóre polskie kilimy trzymają się ornamentyki wschodniej, ale ją po swojemu przemieniają, inne mają wzory więcej samodzielne, w duchu ornamentyki europejskiej, 0 silnym swojskim odcieniu. Pierwszego rodzaju kilimy, często na Rusi polskiej spotykane, są przeważnie naśladownictwem kilimów kaukaskich i mało-azjatyckich, wychodzących z turkiestańskiej, geometrycznej ornamentyki, będącej przeciwieństwem do więcej naturalistycznej persko-indyjskiej. Geometryczne wzory bywają często powtarzane na naszych kilimach bez zrozumienia, tak np. środkowo azjatycki „giul“, czyli róża, kształtu zbliżonego do rąbu, z wychodzącymi z krawędzi haczykami, będącymi silną stylizacją liści róży, z której powstał, miewa u nas haczyki pooddzielane, o rozmaitych barwach na jednym „giulu“. Czasem znać, że całość kompozycji wyszła ze Wschodu, ale uległa znacznej zmianie, np. tam, gdzie w środku ukazuje się jeden wielki owal kończysty, a na krawędziach silne szerokie obramienia, ale wzór składa się z wielkich, swobodnie rzucanych kwiatów. Czasem przy naśladownictwie wschodnich wzorów kilim niema wcale obramienia, co byłoby niemożliwe na Wschodzie. Wogóle we wschodniej sztuce obramienia bywają bardzo ozdobne, nieraz składają się z kilku motywów pasowych o doskonale obmyślanym wzorze, gdy u nas obramienia są zupełnie skromne. Na naszych kilimach o swojskiej ornamentyce, zauważymy nieraz silny wpływ ozdobnych tkanin europejskich, jak kwiaty związane wstążeczkami, owoce, koszyki, naczynia, naiwnie przedstawionych ludzi i zwierzęta, podobne jak na papierowych ludowych wycinankach, czasem herby, daty i napisy, na obwodzie motyw meandru, łańcucha, wijącej się wstęgi i t. d. Do najwspanialszych należą motywy wielkich okazałych kwiatów, zaczerpnięte nie z wschodnich kobierców, ale z tureckich jedwabnych tkanin, których płaska stylizacja znacznie więcej nadaje się do wzorów tkackich, niż plastycznych europejskich kwiatów. Lekko i wdzięcznie wygląda wzór małych gałązek, rzucanych w linjach skośnych, najbardziej odpowiednich do wykonania w tkactwie kilimów. Czasem tło służące do większych motywów, jest pokryte dla ożywienia malutkimi wzorami geometrycznymi, najczęściej rąbami. Wprawne oko rozpozna na polskich kilimach wpływy wszystkich stylów, począwszy od baroku, choć barokowe kilimy należą do wielkiej rzadkości. Wpływ baroku, a zwłaszcza rokoka, był w Turcji bardzo znaczny; europejscy architekci budowali dworce sułtańskie, to też w przemyśle artystycznym obok wschodnich wzorów pojawiają się i barokowe, więc łatwo barokowy kobierzec czy kilim turecki możnaby wziąć za polski. Na naszych kilimach ukazuje się lekki styl Ludwika XVI i spokojny, poważny empire i bardzo swojski biedermeier. W doborze kolorów polskich kilimów zauważamy często naturalną, niebarwioną czarną wełnę, szarą, bronzową i białą, a na starszych czerwoną, otrzymaną ze sławnego robaczka „czerwca", którego niegdyś, zwłaszcza we wschodnich województwach Polski, była wielka obfitość. Zespół barw bywa nieraz popielaty, albo z przewagą czarnej, naturalnej barwy, albo z wielkiem turkusowem tłem, to znów przypomina zeschłe liście jesienne, bywa mocny, nawet zanadto jaskrawy, to znów lekki, jakby tęczowy. U nas nie posiadano tak doskonałych i trwałych środków barwienia jak na Wschodzie, a stąd barwy bardzo często silnie płowiały. Osnowa w przeciwieństwie do wschodniej, bywa przeważnie lniana, albo konopna. Nici są zazwyczaj grube, szorstkie, z gorszej wełny i słabiej wyprawionej niż na Wschodzie, co nadaje wzorowi pewną twardość i pozbawia go połysku, ale przy tem użycza odrębnego swojskiego wdzięku. Z pośród znacznej liczby kilimów Muzeum Przemysłowego w Krakowie, przytoczymy cztery, z których każdy ma w sobie coś zasługującego na szczególną uwagę. Na pierwszym występujący w środku tła owal, jest tak równo wytarty, że nie ulega wątpliwości, iż kilim umyślnie był wykonany do przykrycia owalnego stolika. Jest to bardzo ciekawy okaz kilimu, wykonanego w polskim dworze. Wzór świetnie ułożony, niezwykle oryginalny, ciekawy przez śmiałą stylizację strzępiastych liści, wychodzi z motywów Ludwika XVI. Doskonałe jest przeciwstawienie gładkiego tła środka owalu i otoku, z tłem zewnętrznej strony wieńca, wypełnionem malutkiemi ciemnemi i jasnemi rąbami. Nici barwy białej są nie wełniane ale lniane, nici zaś osnowy konopne.
Na drugim kilimie zauważamy na większych jednobarwnych miejscach powierzchni tkanie w rąby, nie łączone ze sobą, co ułatwia sposób tkania częściami, a co spotykamy nierzadko na naszych lepszych kilimach, wykonanych na pionowych krosnach. Nasz kilim utkany jest umiejętnie i dokładnie. Wzór podobny, jak na datowanych kobiercach z pracowni A. Tyzehauza w Grodnie, wskazuje na tamtejsze pochodzenie. Następne dwa wąskie, a długie kilimy, o wzorze gdzieś z Podola czy Ukrainy, nie są przecięte przez połowę, ale wykonane jako jednostronne. Oba zdradzają zupełną naiwność ludową, wzór nieobmyślany z góry, ale swobodnie wedle fantazji wprost utkany. Na obydwóch zauważamy zestawienie wzoru z pięciu części, zupełnie z sobą nie połączonych, co dowodzi, że każdy z nich tkało równocześnie, na poziomych krosnach, pięć osób obok siebie siedzących. Wzory wszystkich tu podanych kilimów są już zupełnie niezależne od wschodnich pierwowzorów.
Ks. Dr. Tadeusz Kruszyński.