Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
I.
Sprawa zawodowego wykształcenia łączy się nietylko z pojęciem ściśle fachowej tężyzny każdego rzemieślnika, ale też z potrzebą rozwinięcia akcji ogólno kulturalnej wśród rzesz pracujących w przemyśle i rzemiośle.
Jeżeli rzemiosło należycie ma się rozwijać, to musimy dążyć do udoskonalenia podstaw na których się ono opiera. Podstawą zaś jest i zawsze będzie dobra szkoła zawodowa, racjonalna praktyka młodzieży rękodzielniczej, organizacja pracy, oraz doborowa wytwórczość tak w materjałach jak i w technicznem jej przeprowadzeniu.
Ogólne szybko zmieniające się poglądy na pracę fizyczną skierują zapewne do warsztatu element bardziej ogólnie wykształcony i inteligentny, co w rezultacie zmusi słabsze siły do intezywniejszej pracy nad sobą, względnie usunie je na plan dalszy do roli podrzędnej. Zanim to jednak nastąpi, musimy sobie zdać sprawę ze stanu obecnego rzemiosła. Pracowników dzisiejszych należałoby podzielić na trzy kategorje: do pierwszej zaliczamy tych starych fachowców wyszkolonych w normalnych warunkach, do drugiej robotników wychodowanych w czasach anormalnej produkcyi wojennej, wreszcie do trzeciej uczniów, jako najmłodsze pokolenie wyrastające w fatalnych okolicznościach gospodarki ekonomiczno-społecznej i ogólnego obniżenia pojęć etyczno-moralnych. Jeżeli teraz weźmiemy pod uwagę, że uczeń kształci się przy boku robotn: a tak zwanego „wojennego" i operuje w warsztacie namiastkami, to przyszłość rzemiosła, pławiącego się dziś w tandecie, jest naprawdę niepokojącą.
Ci robotnicy, którym nie zawsze tylko przyświecał cel zdobycia w jak nowym czasie jak najwyższych zaróbków, a ciężką praktykę przechodzili w pracowniach godnych wzmianki w historji przemysłu i rzemiosła nie wywierają już żadnego wpływu bądź to ze względu na swój wiele lub brak energii, bądź też z niemożności przystosowania się do obojętnych na wszelkie pobudki ideowe współpracy. Nowoczesny rzemieślnik, dbając wyłącznie o dobro materjalnie, niezważa na zewnętrzny charakter wytworów rąk własnych, nie stara się, aby rzecz przez niego wykonana miała cechy wzorowej wytwórczości rzemieślniczej, jednem słowem nie walia się wydać na rynek handlowy bezmyślnej i bezdusznej produkcji sowicie opłacanej przez naiwnych nabywców. Utrwala stan ten' oszołomiony wielkimi zyskami przedsiębiorca czy majster, który ciągnąc zyski z bezkrytycznej pracy rzemieślnika i niemających poczucia estetycznego odbiorców, nie potrzebuje ani reklamy ani też nie obawia się konkurencyi. Krótkowzroczność ta jednak może wielce przyczynić się do zachwiania nawet dobrze rozwijających się „interesów" i do stworzenia gromady malkontentów i wykolejeńców „robiących" w rzemiośle. Obawa o przyszłe losy rzemiosła i zawodowe wykształcenie pracowników staje się więc nagłą i niepokojącą. Należałoby co rychlej wzbudzić uśpione ambicje człowieka pracującego w warsztacie, wskrzesić poczucie odpowiedzialności wobec młodych adeptów rzemiosła. Chcąc być jednak wzorem dla ucznia, trzeba wyjść poza ramy mechanicznej i bezdusznej pracy. Chcąc mieć pożytecznych na przyszłość 'zawodowców, nie można młodzieży lekceważyć, należy się nią zaopiekować. Wiemy doskonale, jakimi powodami kierowali się do ąd rodzice oddając ucznia na praktykę. Niepowodzenia w szkołach, ubóstwo lub niedołęstwo, oto argument przemawiający za tem, aby chłopca, często także za „karę", oddać do rzemiosła. Dziś czasy się zmieniły, zmienne koleje losu inteligencji i dla urzędnika kieruje młodzież w stronę zawodów bardziej rentownych. Różnice tylko, jakie zaszły wskutek braku materjału w samym zawodzie, nie mogą dać dziś tych wartości, jakie co bądź tkwiły w pracy ręcznej dawnego rzemieślnika.
Żywszy ruch na polu przemysłowem jak dotąd w niczem sytuacji nie zmienia, poprawy naszego rzemiosła nie widać, a stan taki przewlekający się w nieskończoność, do reszty marnuje dobytek długoletnich prób, doświadczeń i wysiłków w kierunku uszlachetnienia pracy i jej wytworów.
Jedyną radą na poprawę takiego stanu rzeczy byłoby wytworzenie konkurencyi zawodowej. Należałoby więc: zaprzestać bezkrytycznego przyjmowania i wydalania rzemieślników, dopomódz im przez stworzenie dogodnych warunków pracy i egzystencyi, prace które na to zasługują wyróżniać, pospieszyć z odpowiednią nauką przypominającą solidną robotę dawnego rękodzielnika, uświadamiać i zapoznawać z nowemi postępami i odkryciami i pilnie zważać, aby powierzoną do nauki młodzież wychowano w dobrych i wzorowych zasadach.
Tutaj ciężar sprawy przechodzi głównie na pracodawców t. j. na tych, w których rękach ogniskują się źródła pracy i którzy mogą dowolnie dobierać sobie siły rzemieślnicze.
Pewna egoistyczna krótkowzroczność, stosująca się do chwili obecnej, może stworzyć i na przyszłość gospodarkę szkodliwą i rabunkową. Odrobina ciekawości i pewien krytycyzm w stosunku do wykonanych robót spowodować by musiała większą staranność i dbałość w wykończaniu robót. Przeciwnie zaś niedbałość i lekceważenie pracy ludzkiej wypaczy i złamie żywotność choćby najlepszych sił. Pracodawcy winni wpływać na swoich pracowników, by swych zawodowych kwalifikacyi nie zaniedbywali, gdyż ze zdolności i sprawności rzemieślnika w pierwszym rzędzie korzysta przedsiębiorstwo, a dopiero później społeczeństwo.
Robotnicy zaś również we własnym interesie winni zrozumieć, żę kształcąc się, wytwarzają swą niezależność zawodową. Żywy ruch na polu przemysłowem winien być bodźcem do poprawy położenia naszego rękodzieła. Do wykonywania tandety przyczynia się także i odbiorca. Strony zamawiające, odbierając robotę, żądać winny solidnego jej wykonania, ceny bowiem za dostarczony towar dochodzą tej wyżyny, że produkowanie i nabywanie tandety jest obustronną i niczem nie usprawiedliwioną winą. Rozumowanie, że wszystko co obecnie się wytwarza, jest pilną potrzebą w ogólnej gospodarce, może doprowadzić rzemiosło do nadzwyczaj smutnych wyników.
Przedewszystkiem stan taki przewlekający się w nieskończoność spaczy i wykolei rzemiosło nasze do reszty, a co najważniejsze, że całe obecne pokolenie pracowników będzie dla najbliższej przyszłości stracone.
Przypatrzywszy się codziennej pracy ucznia możemy skonstatować, jak mało korzysta w obranym zawodzie. Słyszy on w pracowni wiele, lecz mało o rzeczach obchodzących go i związanych z jego przyszłością. Jednostkę śmielszą i ciekawszą pozbywa się kpinami lub bałamutnem twierdzeniem o czteroletniej praktyce, która ma wystarczyć dla zapoznania się z wszystkiemi tajnikami rzemiosła.
Szkoła wieczorna uzupełniająca również jest tak problematycznej wartości i tak mało zresztą dba się o nią, że żadnego większego wpływu wywrzeć na ucznia nie może. Rośnie więc ta młoda społeczność robocza, rozprawiając wiele o prawach i lepszym jutrze, nie zdając sobie sprawy, że przyszłość własna zależy od jej wykształcenia zawodowego i ogólno kulturalnego. Ostra krytyka panujących stosunków w poszczególnych zawodach, może otrzeźwić żywioł oszołomiony łatwością zdobywania grosza i wskaże drogę, na której uczciwa i sumienna praca doczeka się uznania i zdecyduje o losach rzemiosła. Do obmyślenia środków zaradczych powołane są także odpowiednie czynniki rządowe, które jak do tej pory nie wykazały wielkiego zrozumienia dla potrzeb związanych ze szkolnictwem zawodowem i ochroną młodzieży rzemieślniczej.
L. KRÓLIKOWSKI
II.
Przyjmując ucznia do praktyki właściciel zakładu lub majster, obowiązany jest, w myśl przepisów ustawy, wykształcić go wszechstronnie we wszystkich działach danego zawodu. Wiele zrobiono, jeśli uczeń rzemieślniczy nabył tyle biegłości, by potrafił, po wyzwoleniu na czeladnika, dotrzymywać kroku towarzyszom ukwalifikowanym. Praktyka jego jest tylko pewnego rodzaju ćwiczeniem dla osiągnięcia wprawy i biegłości.
W warsztacie, z natury rzeczy, nie można zwrócić uwagi na przyswojenie uczniowi wiadomości już to z historji zawodu, już to z dziedziny materjałoznawstwa lub kalkulacyi przemysłowej. Nauka jego kształtuje się odpowiednio do wpływających zamówień lub też ogranicza się tylko do poszczególnych działów danych specjalności, które zakład uprawia jako swoją produkcję. Nauka taka oczywiście nie jest wszechstronna i nie obejmuje całokształtu pracy, wskutek tego jest ona dorywczą, często powierzchowną, a więc niezupełną. Uczeń stara się tylko osiągnąć jak najszybsze tempo, aby później, gdy się wyzwoli, zarobek jego był jak największy. W ten sposób w wieku młodocianym, który najpodatniejszy jest na pobudki ideowe, poczynają brać górę pobudki materjalne, chęć jak najwyższego zarobku. Taka ściśle prozaiczna ocena zawodu odpowiednio do korzyści materjalnych, nie wpływa na wzbudzenie idealistycznego zamiłowania do danego rzemiosła, zamiłowania, będącego zawsze bodźcem do dalszego kształcenia się i doskonalenia. W tych warunkach wykształcenie ucznia w warsztacie jest niedostateczne, tem gorszem zaś będzie ono wówczas, jeśli właściciel zakładu lub kierownik tegoż już to nie mają na tyle czasu, już to ich własne wykształcenie zawodowe też wiele pozostawia do życzenia.
Czego nie daje praktyka w warsztacie, uzupełnić winna celowo urządzona i prowadzona szkoła zawodowa. W warsztacie uczeń się ćwiczy, szkoła zawodowa go kstałci.
Szkoła zawodowa może mieć naukę już to wieczorną lub dzienną. W dzień uczęszczają ci uczniowie, którzy pragną poznać swój zawód we wszystkich jego szczegółach i rodzajach, na kursa wieczorne uczęszczają ci pracownicy, którzy poza czasem roboczym swą wiedzę fachową chcą uzupełnić i pogłębić.
Jaką powinna być nauka w szkole zawodowej? Wyczerpującą odpowiedź na to dać mogą tylko wybitni pedagodzy fachowcy. Jak już zaznaczyłem, nauka w szkole zawodowej winna dać uczniowi to, czego nie dostaje w warsztacie. Szczegóły techniczne, których uczeń mechanicznie nauczył się naśladować, szkoła mu objaśni i wytłumaczy.
Zależnie od będących do dyspozycji sił nauczycielskich, oraz rozporządzalnych środków naukowych (warsztatów pracy, laboratoryów itp.) nauka będzie mniej lub więcej owocną. Koniecznem atoli jest, aby przedmioty wykładane ściśle dostosowane były do potrzeb praktyki życia codziennego, aby nie obciążając ucznia zbytecznym balastem, powiększały zakres jego wiadomości fachowych, rozwijały poczucie piękna i znajomość techniki.
Stosując później z powodzeniem w praktyce codziennej osiągnięte w szkole zawodowej nauki, uczeń z tem większem zamiłowaniem odda się dalszym swoim studyom i szkoła zdoła wykształcić pracowników, którzy będą chlubą swego zawodu.
H. TAURMAN