Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ewakuowanie tysięcy dzwonów do Rosji, rekwirowanie dużej ilości przez niemców, mimo wielkiego oporu duchowieństwa i parafji, spełniało się pod przemocą ostatnich wysiłków brutalnego wroga.
Sprawiło nam to nie małą boleść duchową, bo nie jeden dzwon do nas już nie wróci, przyniosło krzywdę kulturalnego i materjalnego znaczenia.
Rabunek pozbawił nas nietylko wyjątkowego sprzętu kościelnego, niezwykle potężnego instrumentu muzycznego, lecz i wielce historycznego i artystycznego przedmiotu.
Niepodobna się powstrzymać aby dziś, kiedy Polska została pozbawiona kilkunastu tysięcy dzwonów, kiedy, wbrew pokładanym nadziejom, można być przekonanym, że i połowy z ewakuowanych do Rosji Z powrotem nieotrzymamy, – aby nie poruszać sprawy niezbędnego wskrzeszenia u nas dawnych tradycji przemysłu ludwisarskiego. Dzwonolejnictwo nie jest pospolitą profesją jest sztuką o której, dziś właśnie należy mówić, należy wykorzystać – co było w niej niedocenione, przeoczone, zapomniane, należy zwrócić uwagę fundatorów, mających w niedalekiej przyszłości zaopatrzyć opustoszałe dzwonnice, że przeznaczony dla nich sprzęt powinien być nietylko harmonijnym, ale i wysoce artystycznym i pamiątkowym napisami, odbijającymi uczucia narodu z chwili jego pochodzenia.
Boleść, jaką sprawiono ludowi polskiemu, niechaj wynagrodzi pożytek.
Na pożytek potomnym niechaj służy materjał naukowo-artystyczny, gromadzony od paru lat, po spuszczeniu na ziemię tysięcy dzwonów.
Widok ich i rozpatrzenie się w tym przedmiocie pobudziły do badań na dzwonnicach.
Na obczyźnie, w Rosji, za mojej tam bytności i pracy na polu ratownictwa zabytków polskich, dużo się w tym kierunku robiło, w terminie: od drugiej połowy 1915 do końca 1918 r.
Nieocenione zasługi położył tam ś. p. ksiądz Zyskar (zmarły na tyfus w ciężkich warunkach życia), swemi objazdami po olbrzymich przestrzeniach Rosji, której mężowie na najdalsze krańce przerzucali własność naszą. Wywożąc, aby nie zabrał wróg, tracono po drogach wygnańczych, gubiono serca, czyniąc szczerby; tłukąc i rozbijając wiele dzwonów na ich zagładę bezpowrotną; zatracano ich legitymacje, znaczone na kartkach papieru i deseczkach, do dzwonu mocowanych. Niestrudzony kapłan docierał wszędzie – rejestrując je dla wydziału zabytkowego przy komitecie polskim w Moskie, gdzie p. Marjan Morelowski skrzętnie materjały jedenastu tysięcy porządkował.
Koło warszawskiego T-wa. Opieki nad Zabytkami Przeszłości w Petersburgu pierwsze wniosło szeroką w tej sprawie ratownictwa dzwonów w Rosji inicjatywę, zgromadziło dużo materjału informacyjnego i naukowego, reewakuowało 169 niezmiernie cennych dzwonów z twierdzy Pietropawłowskiej, z których korzystałem dla pewnych studjów i zrobienia odcisków bibułowych ze stu najbardziej artystycznych okazów.
T-wo. O. n. Z. P. w Warszawie śpieszyło z rejestracją dzwonów w czasie rekwizycji niemieckich.
Wiadome są usiłowania, na dobrej tylko woli oparte pojedyńczych osób, działających w tymże kierunku na Litwie i Białej Rusi.
W Krakowie dr. Tadeusz Szydłowski ratował rekwirowane w olbrzymiej ilości przez Niemców dzwony w Małopolsce, w następstwie fotografowane, opisywane i częściowo przechowywane w Muzeum Przemysłowem im. d-ra Baranieckiego.
A to, z czem wystąpił we Lwowie dr. Karol Badecki, na wystawie ludwisarkiej, jest już wkładem tak poważnym, że go tylko dalej rozwijać i uzupełniać należy.
Powtórzyły się więc równocześnie w bardzo od siebie odległych punktach, poglądy na znaczenie dzwonu, wysiłki ratownictwa i wyciągnięcia naukowych korzyści ze smutnych okoliczności.
Gromadzimy więc inwentarze, fotografje, rysunki, odciski i odlewy, spisy i tablice specyalne, które obejmują historję dzwonu i jego podobizny.
Czemże jest dzwon?
Dzwon jest przedmiotem metalowym, o formie stożkowato-gruszkowej, wydającym dźwięk za uderzeniem Żelaznem sercem.
Metal, używany na dzwony jest stopem miedzi i cyny, zawierającym 20-25% tego ostatniego metalu, najczęściej 22%, niekiedy dodaje się nieco antymonu, cynku i cyny, błędnem zaś jest mniemanie, jakoby dodatek srebra podwyższać miał dźwięczność dzwonu.
Mniejsze dzwonki zawierają znacznie więcej cyny, niekiedy odlewają się z metalu algierskiego, którego stop zawiera 5 odsetek miedzi, 94 cyny, i antymonu, co mu nadaje barwę białą, podobną do srebra.
Napotykają się dzwony lane z surowca.
Najgrubszą częścią dzwonu jest ta, o którą uderza serce u brzegów dzwonu.
Odlewaniem dzwonów zajmują się tak zwani ludwisarze (Rothgiesserzy).
Forma dla odlania dzwonu urządza się w ziemi, w dole na fundamencie ustawia się wymodelowane jądro murowane, pokryte ziemią giserską, na jądro to naprowadza się warstwę gliny, z której przygotowuje się wyobrażenie dzwonu, czyli model, jego wymiary i postać przedstawiają zupełnie powierzchnię zewnętrzną mającego się odlać dzwonu; następnie na ten model nakłada się powłokę ziemi giserskięji po odciśnięciu w niej podobizny dzwonu, usuwa się z wewnątrz model, a w otrzymaną pustkę płynie metal w czasie dokonywania odlewu.
Odlew wtedy tylko jest dobry, gdy nie zawiera pęcherzy, dziur i znacznych nabrzmiałości, powstałych wskutek up. pęknięcia formy.
Dzwon, przeznaczony na usługę Bogu i ludziom jest wogóle sprzętem bardzo szanowanym, au nas w Polsce wprost wysoce czczonym.
Istniał w Polsce zwyczaj, że do roztopionego na dzwon metalu, monarcha dorzucał nieraz pierścień kosztowny, a możniejsi panowie złote i srebrne ozdoby i pieniądze.
Skoro dzwon po odlaniu zastygł, zawieszano go w dzwonnicy z wielką okazałością.
Historja dzwonów sięga dalekich lat z przed Narodzenia Chrystusa, kiedy to, o ile wiadomo, były w użyciu tylko małe dzwonki. Do użytku kościelnego, jak głosi podanie, zastosował dzwon biskup Paulin z Nali w Kampanji, skąd nazwa włoska „Campana".
Około r. 550 wprowadzono dzwony do Francyi, około 680 do Anglji, na Wschód w IX wieku, do Szwajcarji i Niemiec w XI wieku, do Polski zaś weszły dzwony z nastaniem chrześcijaństwa i budowaniem kościołów, zatem w wieku IX-X-tym.
Wiadomo bowiem z historji, że gdy Czesi w r. 1038 złupili Gniezno, zabrali stamtąd wielkie, kosztowne dzwony, jak o tem wspomina Kosmas, kronikarz czeski.
Przy pożarze katedry poznańskiej, w r. 1266 stopiły się dzwony tam będące, o których Archidjakon Gnieźnieński powiada, że nie miały równych w świecie.
Do najstarszych dzwonów w Polsce, które pierwszych chrześcijan do modlitwy wzywały, należy: dzwon kolegjaty św. Piotra i Pawła w Czersku z datą 1004 roku.
Z r. 1025 mieliśmy dzwon w Wysocicach, – 1069 w Zakroczymiu na cmentarzu, – 1030 w Moskarzu sygnaturkę, – 1108 w Hebdowie, – 1111 w Czaplach Wielkich, – 1200 w Mstyczowie, – 1229 w Ludźmierzu sygnaturkę.
Z r. 1341 we Lwowie na dzwonnicy cerkwi św. Jura, dzwon, należący pierwotnie do monasteru.
Z r. 1270 w Krasocinie, – 1298 w Włodowicach. – 1373 w Sandomierzu, z drugiej połowy XIV w. w Działyniu, – 1435 w Krakowie uP. Maryi, – 1460 w kościele katedralnym w Krakowie, z w. XV tamże dzwon odlany kosztem Zbigniewa Oleśnickiego, – 1520 tamże sławny dzwon Zygmunta, i tak dalej i dalej.
Z epoki Piastów, Jagiellonów, Wazów, Sasów, czasów Stanisława Augusta i z najbliższych lat do roku 1914 pełno ich, – tysiące dzwonów uderzało w chwilach wielkich w Polsce naszej. Wtórowały im dzwony, zwane srebrnemi z wieży wikaryjskiej przy katedrze w Krakowie: Maciek, Nowak i Gąsiorek, jako i te o czystym, pięknym dźwięku dzwony zegarowe z Miru na Litwie, dziś nie istniejące, całe wylane w przeźroczyste, cudne desenie i kiedyś: „Karol z Nieświeża", którego słychać było na kilka mil wokoło.
Od najdawniejszych czasów odlewaniem dzwonów dla kościołów naszych przeważnie trudnili się w Polsce Niemcy ludwisarze, u nas sie osiedlający, nie brakło jednak w tym kunszcie i Polaków.
O ile, z najodleglejszych wieków, to jest z epoki Piastów i Jagiellonów, nazwiska tych majstrów nie są nam znane, bo ich zupełnie na dzwonach nie umieszczano, o tyle później, znajdujemy znów znaczki i monogramy, których odgadnienie jest często niemożliwe.
Dopiero od XVI wieku, gdzieniegdzie spotykamy się z nazwiskami, na tych sprzętach kościelnych dużego znaczenia.
Do najbardziej historycznych należy dzwon Zygmunta w Krakowie.
Hans Beham, na rozkaz Zygmunta I odlał dzwon, król dał dzwonowi swoje imię i ofiarował 2o kościołowi katedralnemu w Krakowie, jak tego napis łaciński w dwuch wierszach na dzwonie umieszczony – dowodzi.
Na środku dzwonu jest postać króla Zygmunta, po bokach Orzeł i Pogoń, pod temi zaś pośrodku napis: Hans Beham, von Nurnberg, jest i herb, zapewne jego – krzyż jakby na arkadzie stoicy ! z przeciwnej strony postać św. Stanisława, gdy wskrzesza Piotrowina, z bokn herby królewskie, niżej napis łaciński: Joannes Behamus Norimbergensis.
Na dzwonie Zygmunta napis głosi: „Bogu i przenajczystszej Dziewicy, oraz świętym patronom swoim, Zygmunt, król polski, odlać kazał ten dzwon, godny swym ogromem dzielności jego i spraw dokonanych, roku 1520“. Dzwon ten kosztował w owe czasy trzy tysiące złotych, ma on dwanaście łokci obwodu u brzegów, czyli ust, a do poruszenia jego potrzeba ośmiu silnych ludzi.
W Zygmunta dzwonił cech stolarski za przywilejem na to królewskim, a poruszał się w dnie świąt kościelnych, lub na śmierć królów, biskupówi kanoników, a niekiedy ludzi znakomitych, albo kiedy zwoływał do koronacji na Zamek, lub do synodu.
W Krakowie odlewali dzwony: krakowianie Jan i Maciej Weidnerowie oraz Samuel Szolz (1515), Petrus Camtrifusor (w 1536), Oswald Baldtner z Norymbergi (1569), który przy podpisie kładł objaśnienie: „Baldtner z Krakowa”. Józef Rozenberski (1638), Michał Wainhold (1669) gdańszczanin, Ignacy Huflaner, Piotr Wagner i inni. W Pietrzykowie (1753) odlewał Baltazar Roszkiewicz, w Koniecpolu w połowie w. XVI odlewał Swoboda i to dzwony tak doskonałe, iż się rozchodziły po całej okolicy.
We Lwowie Jakób Skora w r. 1341, Caspar Frank w 1633, Jan Andrzej Lebrecht w XVIII w., Jan Bellman i Zygmunt Mozer w XIX w.
W Toruniu Augustyan Koescha w 1659, Tomasz Litkensee w 1632, Marcin Schmiel w 1522.
W Lublinie w r. 1617 Heliasz Wagnerowicz odlał dzwon największy w Polsce po Zygmuncie znajdujący się w kościele farnym w Nowym Sączu, tamże odlewali: Tomasz Godax (1627) i Piotr Breczwel dzwon należący do katedry lubelskiej, z wizerunkiem św. Jana i Stanisława, zaś dzwon, znajdujący się u Bernardynów w r. 1658 odleli Andrzej Przybyłko i Wojciech Żmuda.
Napisy, z alfabetowej dekoracji cyrylickiej na otoku szyi, z początkowych tylko liter złożone, napisy staro-niemieckie, staro-słowiańskie, napisy gotyckie i te wcześniejsze, z epoki Piastowskiej spowite w znakach trudnych do odgadnienia, jako i całe szeregi cyfr rzymskich i arabskich często w kształtach bardzo rzadkie, dotychczas nie odnotowane, wymagają, aby tą sprawą, odcyfrowaniem i odczytaniem, zajął się paleograf polski, który znajdzie tu nowy do dalszych badań materjał naukowy. Inskrypcje łacińskie lub łacińsko-polskie pojawiają się ww. XVI. Zebrane w całość mogą rzucić wiele światła na stosunki uczucioworeligijne narodu do tych wyobrazicieli głosu Boga.
Od czasów gotyku, przez okres renesansu aż do epoki późnego baroku śledzić można stylistyczny rozwój epigrafiki dzwonowej, tendencje do manifestowania uczuć religijnych fundatorów, dążność do przekazania potomności nazwisk i pochodzenia ofiarodawcówi ludwisarzy, co w połączeniu z nadzwyczajnem bogactwem motywów fryzowego zdobnictwa, przyjętej dekoracyjności na odległość – czyni z dzwonu poważne dzieło sztuki, objekt muzealny.
I dziś czas potemu, przed zawieszeniem ewakuowanych i ocalonych z rekwizycji dzwonów, aby odpowiednie muzeum w Krakowie zgrupowało pierwszy w świecie zbiórz oryginałówi podobizn dzwonów polskich, ze wszystkich epok.
Tu, w „sercu Polski", w Krakowie, powinno powstać Muzeum, dla zobrazowania dzwonolejnictwa w Polsce.
Zbiór, mogący objąć do dziesięciu tysięcy co najmniej okazów, wysunie dzwony do rzędu tworów poszukiwanych; na całość złożą się: oryginały wyjątkowego znaczenia, dzwony pęknięte i uszkodzone, – niezdatne a artystycznie wartościowe, podobizny w odlewach gipsowych, fragmenty zdobnictwa w gipsie, odciski napisów, stare i nowe cięte w drzewie pozytywy figuralne, formy negatywne figur, ornamentów, alfabetów, negatywy i modele dla zdobienia w maszkarony obłąków koronowych, szablony dzwonów i serc, odłamy porzniętych i potłuczonych dzwonów, fotografje, rysunki i wszelkie inne odnoszące się do nich materjałyi opisy, tablice chronologiczne itd.
Taki materjał w całości swej to kapitał, nietylko naukowego i artystycznego, lecz i materialnego znaczenia; stanie się on, w odlewach gipsowych, odciskach, fotografjach, rysunkach, naszym pierwszym wymiennym z zagranicą objektem muzealnym na inne reprodukcje.
Artysta będzie mógł do nowej w tym kierunku twórczości studjować przeoczone dzieło, paleograf otrzyma nowy do badań materjał, historyk – znamię uczuć narodowych w różnych epokach, niejedną nową datę, nieznane nazwisko, metrykę niejednego kościoła.
Rozpatrując wszechstronnie dzwon i jego znaczenie, należy przypomnieć, że odzywa się on nietylko w kompozycjach muzycznych, lecz dźwięczy silnie i w poezji, tkwi jako symbol uczuć w malarstwie i rzeźbie.
Chateaubriand tak się wyraził o dzwonach: „była to rzecz prawie cudowna wynaleźć środek, ażeby za uderzeniem kruszcu w jednej chwili jedno uczucie w tysiącznych obudzić sercach i zmusić wiatry i chmury do roznoszenia myśli człowieka".
Pod względem harmonji dzwon należy w sztuce do najpierwszych piękności, – grzmot jest wzniosły, ale tylko przez swoją wielkość, wiatry, morza, wulkany, wodospady i głos zebranego ludu nie mają tej rozciągłości tonowania, co posiada dzwon. Pitagoras, który lubił słuchać uderzenia młota kowalów, z jakąż rozkoszą słuchałby odgłosu dzwonów, zwiastujących religijne uroczystości!
Dusza może się wzruszyć strunami liry, ale nie będzie tak uniesioną, jak wtedy, gdy ciężki dźwięk dzwonu w chmurnych krainach Boga zwiastuje, nie przypomni ona z cichej nocy głosu dzwonka konających, podobnego do powolnego uderzenia pulsu serca umierającego.
Kiedy z rannym śpiewem skowronka w czasie żniw dolatuje nas głos dzwonka z sygnaturki kościoła wiejskiego, rzec można, że to anioł na jakowymś instrumencie śpiewa odwieczną pieśń ludowi pracowitemu.
Muzyk i poeta nie gardzą owym dzwonem, CO to go duchy w starej leśnej poruszają kaplicy, ani owym, którym wierni usiłują odpędzić chmury niosące grad i pioruny, ani owemi w które dzwonią w przystaniach morza, aby sternika przez skały niebezpieczne przeprowadzić.
W uroczystościach odgłos dzwonu potęguje radość publiczną, a nieszczęśliwym zdarzeniom więcej okropności nadaje.
Do ratowania w czasie pożaru jęczącym głosem zdaje się wzywać wszystkich czułych na niedolę.
Dźwięk dzwonu podnosi uczucia religijne, jest jednym z najbardziej pamiętnych z różnych chwil życia – od kolebki, aż do śmierci. Niezbędny przy wszelkich obrządkach kościelnych. To też lud wiejski nie zapomniał o nim w swych pieśniach i legendach, przypisując nadzwyczajności i cuda: głos dzwonów odpędza szatanów, ułatwia zmarłemu wejście do raju, bywają dzwony zaklęte, któremi kołyszą dusze zmarłych w dni uroczyste, wdowy uderzeniem w dzwony wywołują powtórne wyjście za mąż.
Dobre duchy wygrzebują z ziemi dzwony wielkie, których brakło w parafjach ubogich, gdzie ludowi było markotno, że na wielkie święta zamiast uroczystego głosu – tylko cienki i chrapliwy z sygnaturki się odzywa.
Dzwon cmentarny potężne wydobył uczucia z dusz polskich i obcych mistrzów tonu, słowa i pendzla.
W pewnych okolicznościach uroczysty odgłos dzwonów sprawia wrażenie ponure i smutne.
W ubiegłych dawnych czasach, przy wjeździe do miasta człowieka dotkniętego klątwą kościelną, dzwoniono na znak, aby odstraszyć mieszkańców, co to za gość przybywa i upomnieć, iż od niego na uboczu trzymać się trzeba.
Gdy Gedko, biskup krakowski, w XII w. wyklął wojewodę krakowskiego Stefana za sprzeniewierzenie się w związku małżeńskim, z polecenia tegoż biskupa uderzono we wszystkie dzwony Krakowa wtedy, gdy do bram stolicy zbliżał się wspomniany wojewoda.
Poznaniu odnaleziono (w r. 1875) dzwon z r. 1628, który wisiał w jednej z wieżyczek ratuszowych, a dzwoniono nim w dawne czasy podczas tracenia zbrodniarzy pod pręgierzem. Dzwoniono w czasie palenia na stosie czarownic. Dzwoniono też koło domów tak zwanym dzwonkiem loretańskim, gdy brzemienne nadciągały chmury, rodzące w sercach rolników trwogę i popło#h. Żałosne wieści głosiły w dawne czasy dzwony konających, gdy kto ciężkie przechodził konanie. O zachodzie, kiedy szary zmrok ziemię otula, zaraz po przedzwonieniu na Anioł Pański, dzwonnik uderza sercem dzwonu w jedną stronę dziewięć razy. Wywołuje to uczucie smutku, zamyślenia, tęsknoty po dniu straconym, po niedoścignionem na ziemi szczęściu, po nieziszczonem pragnieniu.
Uderzeniem tem, dzwon żąda modlitwy za poległych w boju, za tych, co zginęli w nurtach wód.
Zwyczaj tego dzwonienia u nas już się zatracił, śmierć z szamotania się w kajdanach nie należała do bojowych wysiłków, inną była tych szamotań ofiarność i bohaterstwo.
O dzwony Polskie!
Dzwony polskie, jak wielkich momentów byłyście oddźwiękiem: zwiastowałyście narodziny naszego potężnego państwa, jego moc, śluby narodu, głosiłyście obronę kraju, uroczyste przysięgi królów, ich wjazdy tryumfalne, gody wspaniałe,... aż do dni, gdy jęk wasz żałosny skargę już tylko niósł ku niebu.
Cały wiek smutku, pogrzebów, niewoli.
I zdawało się, że dzwony polskie zagubiły dźwięki szczęścia i radości.
Naród tyle cierpiał, że dzwonnik nie potrafił inaczej jąć sznurów, tylko tak, że jeden głuchy, przesmutny wydobywał z dzwonów jęk.
Aż dotknęła się ich ręka brutalna człowieka obcego.
Zabrano polski dzwon, i to wtedy, gdy wszystkie dzwony Polski do modlitwy za poległych wzywać powinny, bo liczba bohaterów i męczenników jest wielka – nie zamknięta.
Zamilkłyście, powalone na krwią zbroczoną ziemię, wyrwano wam serce, rozbito święte ciało wasze, by na kule przetopione siało śmierć i zniszczenie!
Niema wielu tysięcy dzwonów na ziemi polskiej.
Anioł świtu budzi pracowników starych i młodych, przypomina brak dzwonów, potrzebę zaopatrzenia w nie kościołów, wzywa do pieśni na chwałę Bogu i patronom narodu, za zwolnienie z kajdan, powołuje kowali do młota, do wykucia życia przyszłego, do pracy wielkiej w odrodzonej Polsce.
Nie mamy wszytkich dzwonów na święto zjednoczenia ziem Polski, w obchodzie na Wawelu.
Odlewajmy nowe dzwony.
A gdy ład i zgoda u nas nastanie, znajdziemy i my do inskrypcji na dzwonach słowa czyste i serdeczne, wzorowane na napisie pozostawionym przez Zygmunta 1-go na jego dzwonie królewskim.
ALEKSANDER BORAWSKI