Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Arcysmutne refleksye nawodzi nieobojętnemu na dziejowe zjawiska społeczne i kulturalne czytelnikowi niewielka rozmiarem, ale bogata treścią – książeczka prof. Dra Floryana Znanieckiego p. t. „Upadek cywilizacyi zachodniej". A że dotyczy ona wielu zagadnień, wkraczających głęboko w sferę rozwoju współczesnego przemysłuw Europie, – Pjętą nb. szerzej i ogólnej niż się ją zwykle pojmuje, – ponieważ sięga też ona głęboko w zagadnienia i rolę^kultury duchowej w Europie współczesnej, usiłuje rozedrzeć mroki oddzielające nas od najbliższej przyszłości, i wysnuwa rozpaczliwe horoskopy, przewidujące bliską i zupełną ruinę całej nowożytnej kultury duchowej i cywilizacji i europejskiej, przeto uważamy za wskazane w piśmie naszem omówić w krótkości treść tej niezmiernie interesującej książki.
Autor, analizując i zbierając w całość zjawiska społeczne i polityczne, tkwiące już przed wojną in statu nascendi w Europie, a których wydobycie się na jaw Wielka Wojna przyspieszyła, konstatuje olbrzymi wzrost wśród pracujących mas najgrubszego materyalizmu, podrywającego wśród nich najzupełniej autorytet religii, nauki i kultury i wysuwającego na czoło jako jedyny cel w życiu, godny trudu i pracy: zdobycie maximum materjalnych korzyści.
Ze zaś Wielka wojna sprowadziła z sobą wybitne zdziczenie mas, obniżenie się ich moralnego poziomu, i ich zdolności do pracy i produktywności, przeto przy wzroście najgrubszych apetytów i instynktów i z dnia na dzień wzrastającej wśród nich świadomości siły i solidarności klasowej, z drugiej zaś strony – wobec w wielu jeszcze państwach w Europie dominującej w rządach egoistycznej ślepoty i upartej nieustępliwości klas posiadających i konserwatywnych, usiłujących nie drogą indywidualnego przodownictwa i moralnego wpływu na masy, ale potęgą posiadanych materyalnych środków, ale brutalną siłą utrzymać w swem ręku władzę i powstrzymać coraz silniejszy napór mas, – wytwarza się skutkiem tego w Europie atmosfera, grożąca z dnia na dzień wybuchem i zniszczeniem tych klas, które utrzymują jeszcze w swem ręku przodownictwo i władzę, i całej tej cywilizacyi nowożytnej, którą one wytworzyły i reprezentują. Grozi – zdaniem autora – to samo całej Europie zachodniej, co już się w Rosyi dokonało. Do zjawisk tych, które jak zbiegające się czarne chmury, grożą Europie z dnia na dzień nową burzą i ostatecznem zniszczeniem tych wartości, które oszczędziła Wielka Wojna, dodać jeszcze należy rosnące również antagonizmy i nienawiści narodowe i rasowe i imperyalizm niemalże wszystkich wielkich i mniejszych państw w Europie, którego Wielka Wojna nie ostudziła, a międzynarodowy ewolucyjny socyalizm zatamować nie może. Bezsprzecznie, poglądu autora i jego horoskopów na przyszłość nie można inaczej określić, jak pesymizmem. Czyż jednak to wszystko, co się dziś wokoło nas dzieje, uprawnia do optymizmu? A jeśli do zjawisk, użytych jako przesłanki przez autora, dodamy jeszcze gospodarcze trudności, a w wielu państwach w Europie zupełną ruinę waluty, tego z całym nowożytnym systemem ekonomicznym nierozdzielnie związanego pierwiastka społecznego ładu w państwie, – jeśli przydamy jeszcze bankructwo związanego z walutą systemu oszczędności, głównej ostoi dotychczasowego ustroju społecznego, to wówczas pesymizm autora wyda się nam mniej czarnym, a jego wnioski tem więcej nieodpartymi. Jakie środki, jakie lekarstwo podaje autor, któreby mogło zbliżającą się burzę rozwiązać bez tej przerażającej klęski, grożącej nowożytnej kulturze europejskiej?.... Bowiem właśnie walka, którą autor przewiduje, – walka między klasami, między państwami i narodami, bellum omnium contra omnes, – będzie prawdopodobnie dość zajadłą i dość długą, by doprowadzić Europę do stanu pierwotnego- barbarzyństwa, z którego niegdyś, przed kilkunastu wiekami, wyszła. Właściwie te środki, które z powątpiewaniem w ich skuteczność podaje autor, są bodajże już spóźnione. Autor sądzi, że jedynie przez usilnienie moralnego wpływu na masy intelektualnych jednostek, należących do istotnej „arystokracyi duchowej", jak tych przodowników w swej książce określa, może być katastrofa nie tyle uchylona, ile opóźniona i może nieco pomniejszona. Wpływ ten jednak musiałby być czysto moralny, indywidualny i bezpośredni, musiałyby najlepsze i najwyżej moralnie i intelektualnie stojące jednostki poświęcić się wyłącznie bezpośredniemu oddziaływaniu na masy. Z drugiej zaś strony klasy posiadające i rządy musiałyby pójść na jak najdalej idące ustępstwa w kierunku demokratyzacyi ekonomicznej czyli powinny dopuścić do jak najszerszego udziału w używaniu majątku narodowego wszystkich tych, którzy w nim dotąd udziału nie brali, a którzy dziś wyciągają po niego chciwe i mocne ręce....
I nam się wydaje, że te środki już niezdolne uchylić katastrofę. A jednak są one jedyne. Praca nad podniesieniem moralnem i kulturalnem mas jest piekącą potrzebą dnia, zwłaszcza u nas w Polsce, najmniej dla odwrócenia burzy przygotowanej. Lecz właśnie u nas dla podniesienia kulturalnego mas proletaryatu robi się mniej, niż gdziekolwiek indziej na Zachodzie, gdzie niebezpieczeństwo nie jest może tak groźne. Czas by już był, by ci, co są najgodniejsi, nie stali na uboczu, lecz zakasali rękawy!.... Czas by już był, by przejrzeli ci, co są w Polsce ślepi, i zobaczyli, co naszej młodej i wątłej kulturze grozi!
P. SMOLIK