Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Wewnętrzne stany poddają się właściwej rytmice żaru naszej duszy. Ale na drogi po jakich żar ten płynie, rzucają swe światła i cienie formy, które mamy dookoła.
Wystarczy trzymać postawę swą niezdarnie, założyć bezradnie ręce, aby nas: odpowiednio mdłe ogarnęły nastroje. Wystarczy siedzieć w sali rozmiarami i proporcyą ścian przystosowanej do licznego zbiorowiska ludzi, aby w myśli nasze wkradło się rozproszenie. Wystarczy ubrać się nieodpowiednio do chwili, aby popaść w skrępowanie swobody myśli. Zacisznie urządzone mieszkanie, gdzie poszczególne formy nie pozostają, z sobą w sprzeczce, musi skupiać. Ale wystarczy wprowadzić w nie kilka kontrastujących obco obrazów i mebli, kilka niedostosowanych kolorów, aby oko po nich biegało, aby one stale oko nasze ku sobie odciągały, a tem samem zabijały zdolność skupienia się,, pozostania z własnemi przeżyciami. Niewłaściwość wrogich sobie kolorów, przesada proporcyi, wykluczanie się charakterów linii, stale prowadzić muszą destrukcyjną pracę,, gnębić jednostkę. Zgrane barwy, zestawienie form łatwe do ogarnięcia jednem spojrzeniem, uporządkowanie linii wiodące do skupienia oka, wyzwalać muszą naszą fantazyę, budzić naszą siłę, rozwiązywać swobodę.
Inne stany dają nam szerokie horyzonty równi, a inne zamknięte górskie doliny, bo zawsze stosunek proporcyi wysokości i szerokości naszego otoczenia narzuca nam swój ciężar, równowagę, wdzięk, lekkość, szlachetność, czy niezdarność.
Inaczej się czujemy, gdy nad głową naszą roztacza się ciężki kolor sufitu lub zbyt wielka wisząca lampa; innym krokiem przystępujemy do grubej ławy, aniżeli do subtelnego krzesełka. Inne myśli nami owładają na widok szerokich czy dalekich perspektyw, które wyobraźnię naszą pociągnąć mogą lub utopić ją w marzeniach tajemniczości, a inne gdy tępa ściana zamyka nam swobodę zbyt małym swym wymiarem.
Te same prawa panują nad obrazem.
Kanciaste w obrazie formy nie dadzą wrażenia spokoju bez względu na przedstawianą treść; zjadliwe barwy nie dadzą radości, gdyby nawet opisywały najbardziej swobodne wesele; nieodpowiednia wielkość sylwet w stosunku do ram obrazu, nie da wrażenia swobody, gdyby nawet przedstawiały najbardziej niekrępowane ruchy. Bo przedstawiana rzecz nie odgrywa tu roli, jeno proporcye i charakter linii i barwy.
Usiłowaniem współczesnej sztuki, (której obrazy tu załączono), jest właśnie postawienie tego wymagania w odniesieniu do obrazu, aby ten poddanym był zasadom właściwym urządzaniu wnętrza naszego mieszkania.
Obraz niema być już więcej malowanym nastrojem, lecz tak skonstruowaną płaszczyzną, aby w duszy widza wywoływała pożądany nastrój; obraz już niema się starać, by uduchowić formy zmysłowe, lecz uzmysławiać wartości duchowe; obraz już niema przedstawiać teatru dziejących się przygód, lecz uporządkować w budowie swej pewną ideę, pewne odczucie, stanowiące następstwo tej przygody. Tak działanie obrazu przez swą konstrukcyę staje się rdzeniem zagadnienia kształtu.
Obojętnem się staje co obraz przedstawia, gdy wartością jego jest narzucanie się naszemu odczuciu jedynie przez ustosunkowanie linii i barwy. Obojętną jest apelacya do naszego intellektu, gdy zgodność linii i barwy zmysłom naszym narzuca w formie ujętą treść ducha. Obojętnem jest indywidualizowanie form, gdy obraz wypowiedzieć: się musi jedynie przez odrębną a sobie właściwą prawidłowość budowanej łączności wprowadzanych motywów. Obojętnem jest podkreślanie typowości przedmiotów, gdy posłużyć się nimi trzeba dowolnie dla wykreślenia nowego wyrazu konstrukcyi obrazu.
Bo nie idzie o uduchowienie form, które już mamy (co robił renesans) lecz: o wyodrębnienie w zmysłowym kształcie tych treści wewnętrznych, których form jeszcze: nie posiedliśmy.
Arnold Bocklin, w załączonym obrazie dla wydobycia wrażeń opuszczenia musiał do pomocy powołać cmentarną samotność cyprysów, sentyment wieków związanych z ruiną rycerskiego zamczyska, smutek kwilenia mew morskich i grozę posępnych barw.
Paul Cezanne daje nam kawał ślepego muru bezimiennego, kilka plam drzew bez pni i konarów, jakby mdle kopy siana, które nie walczą o prawa swego życia,, które jakby żadnej już pracy nie wykonują; szary płat nieba związany z szarym szmatem ziemi. W równowadze żadna część obrazu nie panuje nad inną. Odrzuciwszy malowanie sentymentu, konstrukcyą obrazu wtrąca w stan, który rodzi w nas ten sentyment.
Edward Manet dla wyrażenia spokoju sięga do wygasłej w nastroju sielanki, do charakteryzowania wyrazów twarzy i rąk, do skwaru lata i jednolitej masy zacisznego cienia.
Paul Cezanne w przesycającej świeżością barwie,^skupia dookoła jednej osi obrazu drzewa, ludzi, wodę, ziemię, gdzie obojętnem staje się wyraz twarzy, kształty ciał i odrębności kolorytu. Wszystko doskonale opanowane jedną radością życia. Budowa obrazu stanowcza, wyrazista, jasna, niemal ograniczona w swych krzywiznach, roztacza urok spokoju, a równomierny rozdział światła i cienia naprzemian, roztacza swą monotonią wrażenie ogarniającego spokoju.
W ten sposób forma zdobywa znaczenie symbolu psychicznego wrażenia, a obraz przestaje być wymalowanym nastrojem, gdy poczyna być tak skonstruowanym, aby ten nastrój wywoływać dopiero w duszy widza.
ADAM DOBRODZICKI