Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Wśród trudów niebotycznych poczynamy odchodzić od rydwanu obcych interesów, w który wprzągnięci rozeszliśmy się, politycznie i ekonomicznie zamknięci w granicach dzielnicowych. Poczucie geograficznego związku dzielnic naszego kraju, jego przyrodniczej i wogóle fizycznej jedności, poczyna się dopiero odradzać.
Zaniedbaliśmy wiele.
Wiele z naszego dobra wyrwała wojna z korzeniem.
Ale im cięższe jest obecne położenie, tem czujniej musimy ogarnąć podstawy naszego dobra fizycznego.
Ogromnie zniszczony kraj czeka odbudowy.
A stoimy wobec tego zagadnienia w znacznej mierze bezradni. Brak nam nawet znajomości materyału, jakim w kraju rozporządzamy. A jakże inaczej moglibyśmy się zabrać do pracy, gdybyśmy mieli odpowiednie zestawienie tego materyału i jego wartości. Brak nam w dziedzinie kamieniarstwa podręcznika nieodzownego, któryby obejmował doskonale stronę teoretyczną i był zarazem dla każdego praktyka czemś riiezbędnem. Gdybyśmy mieli choć jeden instytut, jedną jakąś stacyę doświadczalną. Któraby mogła natychmiast dać potrzebne a należyte wyjaśnienia o właściwościach mającego się użyć materyału. Niema wreszcie organizacyi przedsiębiorstw kamieniarskich i choćby elementarnej szkoły zawodowej. A są to warunki, które pozwoliłyby, aby słuszne żądania społeczeństwa na dziś i na dalszą przyszłość mogły być względnie łatwo spełnione. Tak zaś jak dziś rzeczy stoją, będziemy mieli zadanie ogromnie utrudnione.
Brak nam przede wszystkim jednolitych, rzetelnych, danych o tem wszystkiem, co było a czego dziś już niema, i wiadomości o tem wszystkiem, co się zachowało.
Co w tej dziedzinie straciliśmy, to uzmysłowi sobie każdy, gdy przypomnę, że nie mamy nawet spisu porządnego, obejmującego te budowle stare, które przez wojnę zmarniały.^ Wprawdzie od dawna istnieje Komisya historyi sztuki przy Akademii umiejętności, ale ani jej, ani innym towarzystwom czy instytucyom o podobnych celach, spisu takiego niestety, nie możemy zawdzięczać. Z punktu widzenia społecznego byłaby to zaś połowa zadania, bo spis taki musiałby być koniecznie uzupełniony szczegółowymi notatkami o pochodzeniu materyałów budowlanych i stanie ich zachowania w różnych warunkach samej budowli. Jest jasnem, że ta druga połowa pracy musiałaby pochodzić nie z pod pióra historyka sztuki, ale zawodowego znawcy skał. Stałyby sie wtedy niemożliwymi nietylko spory znawców sztuki — przypomnę choćby spór o to czy grobowiec Łokietka na Wawelu jest sztuczną masą z odlewu, czy też kamieniem przywiezionym z Wioch, spór który w kilka minut rozstrzygnął geolog, pokazawszy że jest to nasz wapień pińczowski — ale co ważniejsza' nasi praktycy: budowniczy i inżynier, mieliby w ręku coś nieodzownego, coś co oddawałoby im nieocenione usługi, a przy wszystkich budowlach publicznych chroniłoby społeczeństwo od marnowania sit i pieniędzy.
Praca taka musiałaby przedstawić bogactwo krajowych materyałów.
A jest ich wielka różnorodność.
Dość wiele wiadomości o nich tuła się po różnych pismach, a wiele więcej zna ich tradycya ustna. Są to jednak wiadomości ułamkowe, niedostateczne i mało ścisłe.
Wiemy, że na przykład piaskowiec szydłowiecki z ziemi kieleckiej, jako znakomity materyał budulcowy, rozszedł się po wielkich szerokościach geograficznych: od Krakowa po Petersburg. Ale gdy w Krakowie są tylko luźne jego bryły, które tu i ówdzie rozeznaje kamieniarz w starych murach, to przeciwnie w Petersburgu zbudowano z niego niemal cały Newski Prospekt. Nie mamy jednak żadnych wiadomości koniecznych a pewnych o tem, jak się on w tak różnych warunkach klimatu zachowuje, jak po latach kilkudziesięciu czy kilkuset wygląda w warunkach samej budowli. Tak zwany „czerwony kamień" zawędrował aż po Moskwę. I znowu wiemy, że tam wykonano z niego wielkie, wspaniałe budowle, gdy u nas znajdziemy luźne tylko bryły w murach Skałki, Wawelu i t. p. Wiemy, że to nietylko świetny materyał budowlany, ale że nadaje się mocą swych własności także do innych celów przemysłowych. „Dolomit" chrzanowski (właściwie wapienie i wapienie dolomityczne średniego tryasu, a nie dolomity) rozszedł się znowu w kierunku przeciwnym, bo od Krakowa wzdłuż toru kolejowego aż po Wiedeń, gdzie kilka pięknych gmachów publicznych wykonano z niego w całości lub częściowo. Wapień pińczowski, wapień jury krakowsko-częstochowskiej, jury kieleckiej, to materyały, które wprawdzie poza Polskę etniczną się nie rozeszły, ale za to wieleż to kościołów, gmachów publicznych i prywatnych, wszelakich objektów budowlanych, wieleż to ruin naszych starych zamczysk świadczy o dobroci i ogromnej wytrzymałości tego materyału w naszym klimacie w najrozmaitszych warunkach budowli. Nie można pominąć materyałów paleozoicznych i trzeciorzędnych Podola, Roztocza i Niżu galicyjskiego. To są te piaskowce „trembowelskie", które jako płyty chodnikowe dojechały do Tarnowa, piaskowce „putiatyckie", które w dowolnych ilościach można widzieć we Lwowie, owe wapienie litotamniowe z różnych miejscowości. Nakoniec mamy piaskowce karpackie, które przecież tworzą podglebie prawie trzeciej części powierzchni Galicyi, a z których zbudowano mosty, tunele, kościoły, szkoły, domy prywatne, jazy na rzekach, różne obramienia, podmurowania, krawężniki i bruki. Pobieżny ten przegląd naszych skał osadowych wskazuje jednak na różnorodność tych materyałów u nas i na ogromny ich zapas.
Z krystalicznych materyałów naszych znamy powszechnie granity, trachity, (podobno także andezyty) porfiry, malafizy, diabary i bazalty śląskie, wogóle te wszystkie skały, które w starem budownictwie polskiem nie były używane, bo poznano je dopiero bardzo niedawno, przeważnie w drugiej połowie XIX wieku. Znamy je zaś pod względem petrograficznym bardzo dobrze, a niektóre z nich wypróbowano już nawet praktycznie.
Nie brak nam również i materyałów zdobniczych. Jedne z nich były od wieków w użyciu, inne zaś do dziś nie były nigdzie stosowane. Wiadomo ogólnie, że dębnickie, chęcińskie, kieleckie ciemne marmury zastosowano do zdobnictwa i architektury wewnętrznej w kościołach i pałacach, i że one tam od wieków trzymają się znakomicie. Ale nie wszędzie — gdzieby należało — wiadomo, że użyte na zewnątrz budowli do zdobnictwa, zachowują się już znacznie gorzej, że jednak mimo to wiele przetrzymują marmury obce sprowadzone do nas. Prócz tych, mamy masy marmurów kolorowych, czerwonych w różnych odcieniach, cytrynowo-żółtych, ciemno-sinych i białych, których nigdzie dotąd nie wyzyskano, a w które tak obfituje Podhale, przedewszystkiem Szaflary, Rogoźnik i regle tatrzańskie. A można z nich otrzymywać ciosy, wielkie płyty i kolumny, a zatem nadają się nietylko do zdobnictwa w rzeczach drobnych, ale i do budownictwa monumentalnego. W najbliższem sąsiedztwie naszych dzisiejszych granic, w Ziemi spiskiej, mamy trawertyny tak znakomite, jak i starorzymskie. I były one dawniej, i powinny być nadal stosowane w budownictwie, gdzie chodzi nietylko o wytrzymałość materyału, ale w równym stopniu i o jego piękno.
Rzecz prosta, że każdy materyał musi być oceniony pod względem jego użytkowych własności. Pod tym względem teoretyczne badania, miałyby kontrolę w doświadczeniu, którego dostarczają nasze cenne zabytki. Taki Wawel z jego tysiącoletniem budownictwem, stare zamczyska i kościoły, to jest nasza ogromna, bogata choć mimowolna stacya doświadczalna. Nietylko budowniczowie nasi i historycy na tem by zyskali, bo wszyscy poznalibyśmy, co mamy dla siebie, i co możemy szczerze a rozumnie polecać obcym, i co w jakich celach wywozić.
Aby zadaniu sprostać, potrzeba nam jednak organizacyi wielkiej, wszechstronnej, teoretycznie i praktycznie zarówno sprawnej, nie oglądającej się na jakieś szranki polityczne, na jakieś imponderabilia w życiu ekonomicznem.
Trzebaby pracę zacząć przedewszystkiem od strony handlowej. Kamieniarstwo musi być interesem wielkim, poważnym, ale przedewszystkiem zdrowym interesem. Wiadomo powszechnie, co to oznacza.
Tymczasem na „drogach urzędowych" zaprzepaszczano każdą inicyatywę.
Mamy w Tatrach praktycznie niewyczerpalne ilości granitu. Ale po długoletnich przygotowaniach jego eksploatacyi, inicyatywę ludzi starannych, rzeczowych, zniszczono na urzędowych rozważaniach. Mamy kamieniołowy porfiru w Miękini nabyte przez związek miast, ale pracę w nich znowu się osłabia „drogą urzędową".
Sprawna organizacya przemysłu kamieniarskiego musi wespół z rządem powołać do życia instytut dla badania naszych skał i dla służenia wskazówkami nietylko teoretycznemi, lecz i praktyczno-technicznymi. Wymaga tego interes przemysłu. Nie śmie to być jakiś „urząd" ale instytucya naprawdę żywa, twórcza, nietylko umiejąca się stosować do potrzeb życia, ale i mądrze je przewidująca. Instytut taki miałby wielki zakres działania, wielkie znaczenie praktyczne i — co z istoty rzeczy wynika — wielkie znaczenie naukowe. W praktyce technicznej, tam zwłaszcza, gdzie chodzi o budowle publiczne, powinien być sądem bez apelacyi. Instytut taki mógłby uchronić od błędów podobnych jak przy ujęciu Wisły obmurowaniem. Używa się bowiem do tego celu „dolomitu“ chrzanowskiego, a w większej ilości granitu ze Śląska niemieckiego, przyczem dla „oszczędności" zastępuje się go na znacznych przestrzeniach karpackim piaskowcem. W podobny sposób nędzny materyał piaskowy dostał się do budowy kolejowego podkopu w Krakowie. Bo przy znanej naszej gospodarce o wyborze materyału decyduje nie wartość kamienia, lecz przynależność partyjna właścicieli kamieniołomów.
Obok instytutu takiego musiałoby istnieć muzeum centralne. Nie mamy na ziemiach naszych ani jednych zbiorów, gdzieby można było przynajmniej obejrzeć nasze materyały budowlane! A dopiero takie zbiory pozwoliłyby zorganizować obok szkołę majstrów i niezbędną pracownię kamieniarsko-artystyczną.
Raz przecie powinno się wiedzieć jak wyglądają te nasze materyały i powinno się wiedzieć, że można z nich mieć nietylko użytek techniczny, architektoniczny, ale że można ich spokojnie użyć w pracy artystycznej.
Nakoniec potrzebna nam samym reklama naszych własnych rzeczy.
W tem byłyby podstawy poznania bogactwa naszego kraju, skarbów, których starczy nam nietylko dla siebie, ale na bardzo długo i na wywóz dla obcych.
WIKTOR KUŹNIAR