Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Dzieła gdańskiego stolarstwa tak się u nas w dawnych czasach rozpowszechniły, że stały się nieodzowną ozdobą każdego zamożniejszego polskiego domu. Statki, przywożące z głębi kraju Wisłą i jej dopływami płody surowe, zabierały nieraz z powrotem wyroby gdańskiego przemysłu artystycznego. Jak tkalnia słucka zyskała tak niezwykłą sławę, iż ogólnie nasze pasy tkane, bez względu na pochdzenie, bywały nazywane słuckiemi, tak bezkrytycznie mianem gdańskich, objęto wszystkie sprzęty okazałe, barokowe, a nawet włoskie późno renesansowe. W rzeczywistości niełatwo jest ustalić na pewno pochodzenie danego zabytku z Gdańska. Gdański przemysł artystyczny stanął najwyżej w pierwszej połowie XVII wieku, wtedy gdy samo miasto doszło do szczytu rozwoju.
Formy niderlandzkie, które tu największem cieszyły się powodzeniem, udoskonalono i czyniono jeszcze bogatszemi i lżejszemi, stosownie do naszych upodobań. Ponieważ wszechpotężna włoska sztuka oddziaływała na Niderlandy, a z drugiej strony wzory włoskie nieraz bezpośrednio przenikały do Gdańska, więc nic dziwnego, że mniej wprawne oko niejeden włoski sprzęt przyjmie za gdański. U nas na Pomorzu, a zwłaszcza w Toruniu, wyrabiano sprzęty takie same jak w Gdańsku, a podobne w miastach Hansy, zwłaszcza nad Bałtykiem. Gdy rzemieślnicy nie ujęci w związki cechowe, w pierwszym rzędzie pracujący w klasztorach i po dworach panujących i u możnych panów, jak zwłaszcza ceramicy i tkacze pasów, wykształcili swe własne, więcej czy mniej samodzielne wzory, to tam, gdzie ustawodawstwo cechowe nakazywało przed uzyskaniem stopnia mistrza pracę w obcych miastach, trudniejsze było wytworzenie samodzielności form, zwłaszcza, że ryciny z wzorkami, jak n. p. Jana Vredemana de Vriese przenikały z jednych okolic w drugie. Nie każdy sprzęt znajdujący się na miejscu w Gdańsku, czy tamże zakupiony, jest miejscowego pochodzenia, bo n. p. można tam spotkać przepyszne holandzkie wczesno barokowe szafy z hebanu i palisandru, których w Gdańsku nie wyrabiano. W sławnych zbiorach L. Giełdzińskiego w Gdańsku, które po jego śmierci w r. 1912 rozsprzedano w Berlinie, (na szczęście wydano nie źle ilustrowany katalog aukcyjny: Sammlung Gieldzinski Danzig. Rudolph Lepke’s Kunst-Auctions-Haus Berlin 1912) znajdowały się obok miejscowych, także sprzęty z Hamburga, południowych Niemiec i Niderlandów, a nawet nader stylowe francuskie z XVIII wieku. Niestety tylko znikomą część z tych zbiorów zakupiono do Muzeum Narodowego w Krakowie i Przemysłowego we Lwowie. Daniel Chodowiecki podaje w swych pamiętnikach, że kupiec Grischow sprzedawał angielskie towary i sprzęty, to też na rysunkach wnętrz gdańskich domów tego mistrza, obok rokokowych, pojawiają się spokojne w linjach angielskie. W nowszych czasach urzędnicy licznie przez Prusaków nasyłani, przywozili tu swe graty. Możemy jednak mieć pewność, że dzieła rzeźby drzewnej związane z architekturą, jak ławki kościelne, oprawy organów, ołtarze, balustrady i t. d., a w domach mieszkalnych schody i szafy przytwierdzane do ścian, zajmujące zazwyczaj całą szerokość obszernych sieni, są dziełami miejscowych twórców, albo przybyszów, którzy stale tu pracowali. Najpiękniejsze z gdańskich schodów zachowały się w Ratuszu Prawego Miasta, z któremi sąsiadują przepyszne odrzwia z herbem Sobieskiego, prowadzące do Czerwonej Izby. W pałacu w Krzeszowicach pod Krakowem, zdobią sień wspaniałe schody, zakupione w jednym ze starych domów w Gdańsku, osobiście przez hr. Andrzeja Potockiego, podobnie jak tamże znajdujące się stoły, wsparte na grubych toczonych nogach, złączonych w nader pomysłowy sposób u spodu, prasy na bieliznę, w rodzaju tych, których używano przed wprowadzeniem żelazka do prasowania i inne sprzęty. Najłatwiej rozpoznać prawdziwe szafy gdańskie po wysokim szczyciku, w którym wyrzeźbiano na zamówienie herb właściciela albo jakiś emblemat, gdy szafy dolnoniemieckie mają u góry zakończenie poziome. Kończyste owale na drzwiach szaf, zapożyczone z motywów niderlandzkich, są pozostałością form późno gotyckich, a stosownie do upodobań baroku są silnie wypukłe, o krawędziach ułożonych z profilowanych listewek. Wiadomo że w Gdańsku, jak w ogólności w Polsce, nowe style spóźniały się zazwyczaj o lat kilkanaście, to też gdy w pierwszych dziesiątkach XVIII wieku zaczęto zmniejszać wypukłość i bogactwo rzeźb barokowych, a natomiast wprowadzano większą falistość linji całości przedmiotu, wedle form rokokowych, w Gdańsku przekwitły barok na długo się jeszcze utrzymał, ciążąc nad stylem rokoka i klasycyzmu Ludwika XVI, a stąd dany zabytek stolarstwa, który w innych krajach przypadałby na koniec XVII wieku, w Gdańsku może pochodzić już z późniejszych lat pierwszej połowy XVIII wieku.
Dla przykładu podajemy tu kilka pierwszorzędnych okazów stolarstwa, których gdańskie pochodzenie nie może ulegać żadnej wątpliwości. Z pośród tych sprzętów z dawnych zbiorów Giełdzińskiego, jedynie łóżko wykonane jest z dębu ciemno bajcowanego, gdy wszystkie inne z orzecha. Dwie szafy są typu niewielkich, osadzonych na wysokich nóżkach, w przeciwieństwie do szaf wielkich, wspartych na niskich kulistych nogach. Jedna z nich odznacza się niesłychanem bogactwem i drobiazgowoscią rzeźb, z niebywałą wytwornością linji ornamentalnych geometrycznych, gdy druga, jakby pod wpływem wspomnień florenckiego odrodzenia, pozostawiła gładką znaczną część powierzchni, dla tem lepszego uwydatnienia na niej płaskorzeźb. Obydwie mają herby umieszczone w szczytnicach. Z dwóch stołów, jeden o nogach formy ślimakowatej zdobionej w baroku, ma wyryty rok 1612, co jest niezmiernie ważne, jako podstawa do ustalania dat podobnych stylowo przedmiotów; widzimy, że styl tu nie spóźnił. Płyta tego stołu ozdobna jest intarsją, której jednak na zdjęciu nie widać. Ciekawą ozdobą są rzeźby przeźroczne. Drugi stół jest rozkładany, o nogach z wielkiemi kulami, również modnemi w baroku. U obydwóch zauważamy pomysłowe spojenie nóg, jakby z dwóch Y, połączonych wielką gwiazdą. Łóżko pokryte jest gęstą drobną rzeźbą, o motywach przypominających ozdoby sprzętów kościelnych, ze szczegółami wzorów t. zw. usznostrączkowych flandryjskiego baroku.
Ze zbiorów w Krzeszowicach, schody odznaczają się tak ozdobnością, jak wytwornością form rzeźbiarskich. U dołu dwaj srodzy wojownicy, w pseudoklasycznych zbrojach, strzegą wejścia. Jest to motyw częsty na gdańskich schodach, wspomniany przez Joannę Schopenhauer, w znanych jej pamiętnikach. Na zdjęciu naszem na lewo, wielkie zwierciadła o bogatych gdańskich oprawach, odbijają te schody tak wiernie, że wywołują łudzące wrażenie podwójnych.
Szafa ze Szczekocin, wprawdzie zakończona jest u góry poziomo, ale wykazuje wybitnie gdańskie formy. Ze sprzętów, któremi ozdobiono świeżo odnawiany zamek na Wawelu, przytaczamy tu przepyszną, nadzwyczaj bogato rzeźbioną szafę, z wyobrażeniem na szczyciku męstwa czy też śmiałości, w postaci kobiety siedzącej na tronie, z lwami po bokach, następnie jedną z dwóch podobnych do siebie, dosyć skromnych szaf, stojących na wyższych nogach, oraz bardzo ozdobną prasę na bieliznę, z rączką u szufladki w kształcie ptaka.
Jeżeli Gdańsk słusznie szczyci się ze swej sztuki i przemysłu artystycznego, to nie powinien zapominać, że cały swój rozwój zawdzięcza on wyłącznie Polsce, że wzrósł od chwili ponownego z nią połączenia, za Kazimierza Jagiellończyka, zakwitnął razem z nią i razem z nią pochylił się ku upadkowi. Gdyby z głębi kraju nie przywożono bogactwa, to miasto nie byłoby się rozwinęło, a w braku odbiorców w Polsce, przemysł artystyczny nie doszedłby do wyżyny, na którą tak wspaniale się wzniósł.
Ks. Dr. Tadeusz Kruszyński.