Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Rozdział pierwszy


Giovanni Cini był synem Mateo di Cini i Margarety di Gabrielli di Giovanni Bighelari. Ojciec jego rodem z Settignano osiadł w r. 1504 w Sienie. Z tegoż samego Settignano pochodził Baldinelli, ojciec Angeli, matki Franciszka Lori twórcy planów pałacu królewskiego na Wawelu a na fakt ten zwracamy szczególniejszą uwagę. Zapewne obie rodziny, Cinich i Lorich, łączyły węzły, które odgrywały w wędrówce za zarobkiem wielką rolę. 

Wiadomość o pochodzeniu Loriego podał Sokołowskiemu również Milanesi tamże str. 412. Milanesi zaczerpnął wiadomość tę z florenckiego Archivio di stato Bliższej cytaty w rozprawie Sokołowskiego nie znajdujemy. Nazwisko ojca Angelli podano widocznie przy niedbałej korrekcie raz Baltimelli str. 412, drugi raz Balcinelli str. 413. Udaliśmy się do zarządu Archivio di stato z prośbą o sprawdzenie, jednak sprawdzenie takie bez dłuższych poszukiwań na miejscu, zdaniem Zarządu jest niemożliwe dla tamtejszego personalu. Przypuszczając, że w pracy Sokołowskiego w jednym i drugim przypadku nazwisko wydrukowano błędnie przyjęliśmy brzmienie Baldinelli, zdrobniałe od Ubaldo, Ubaldino. Cf. Thieme und Becker Allgemeines Lexikon der bildenden Künstler. Leipzig 1908, B. II. str. 393. W polskiem opracowaniu cytowanej pracy wyd. Kraków 1884, jako odbitka z Przeglądu Polskiego p. t.: „O wpływach włoskich na sztukę odrodzenia u nas“, Sokołowski podaje na str. 4 nazwisko Balsimello. To ostatnie nazwisko byłoby możliwe. Thieme und Becker op. cit. t. II. str. 424.

Fig. 1. Zabawy nimf i trytonów, z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 1. Zabawy nimf i trytonów, z kaplicy Zygmuntowskiej.

Fig. 2. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 2. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Franciszek Lori zdobył sobie w Krakowie uznanie i sławę, lecz czuł się widocznie osamotniony, zwłaszcza wobec uporczywej choroby, która go od wielu lat niszczyła, wezwał więc do siebie z rodzinnych stron młodego artystę, może nawet krewnego, aby mu był nie tylko pomocnikiem, ale zastąpił syna. Ten młody artysta - to Giovanni Cini. W Settignano ojciec Giovanniego prawdopodobnie znał się z samym Lorim, a w każdym razie znać musiał w temże miasteczku matkę Loriego i jej ojca. Że tak było w istocie świadczy następujący akt urzędowy z roku 1518 w krakowskiem archiwum akt dawnych: „Jan, rzeźbiarz, syn przybrany Franciszka z Florencyi, rzeźbiarza i murarza Jego Królewskiej Mości zmarłego w Krakowie, dobrowolnie tu zeznał, jako z rąk Kaspra Neapolitańczyka otrzymał 300 florenów węgierskich w złocie, sumę, którą wspomniany Franciszek Włoch temuż Janowi, jako synowi swemu przybranemu zapisał“...-) (W aktach miejskich nazywają Ciniego stale Janem, rzeźbiarzem, Joannes Lapicida de Senis. Licząc na spadek po chorym krewnym, rodzice wysłali młodego artystę w świat daleki, a on sam niezawodnie szedł chętnie. Pracowitość i zdolności młodzieńca skłoniły Franciszka Lori, że za syna go przyjął i jako synowi przybranemu pozostawił majątek, warsztat i firmę.

Fig. 3 Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 3 Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.

Kiedy miody Cini stanął jako pomocnik przy boku Franciszka, nie wiadomo. Czytamy w aktach, że d. 6 sierpnia 1507 r. Włoch, Jan, syn Franciszka, rzeźbiarz, pracował obok Franciszka Włocha, na Wawelu, w służbie królewskiej. Boner nazywa go „Joannes Italus Francisci“ a zatem Janem Włochem, należącym do Franciszka, któremu też dla niego wydaje pieniądze. Ten Jan takiem się cieszy zaufaniem kierującego architekty, że wysyła go do Głogowa po marmury. Czyżby już wtedy Cini pracował z Lorim w Krakowie? Wszystkoby za tem świadczyło, gdyby nie okoliczność, że Lori dopiero w r. 1509 opuścił Florencyę. Czy jednak nie jest to powtórny wyjazd?.... Jeśli nie, to mamy do czynienia z dwoma architektami tego samego imienia, pierwszy przybył z Węgier wraz z Zygmuntem Starym, jemu zawdzięczamy grobowiec króla Jana Olbrachta i najstarszą część renesansowego pałacu na Wawelu, drugim był Lori. Co do Jana, który obok pierwszego Franciszka pracował, jest on dla nas zagadkową postacią i chyba z Cinim go identyfikować nie możemy.

Fig. 4 Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 4 Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.

Ani daty ani miejsca urodzenia Ciniego nie znamy. Współcześni tak u nas, jak w Sienie, nazywają go Sienejczykiem, de Senis. Czy jednak w istocie w Sienie się rodził, nie wiemy. Jego ojciec dopiero w r. 1504 osiedlił się w tem mieście. Widocznie de Senis odnosi się tylko do miejsca osiedlenia a artysta urodził się w Settignano, gdzie przebywał jego ojciec, zanim w Sienie zamieszkał. Roku urodzenia nawet w przybliżeniu podać nie łatwo; umarł r. 1565 lub nieco później, a jeślibyśmy przyjęli okres życia jego lat 70, to data urodzin przypadłaby na ostatnie lata XV w.

Fig. 5. Portret Zygmunta Starego z r. 1522 z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 5. Portret Zygmunta Starego z r. 1522 z kaplicy Zygmuntowskiej.

Przybywszy do Krakowa młody artysta utrzymywał, mimo odległości, stosunki z Sieną. Pisywał niezawodnie do krewnych o sobie i o kraju, w którym przebywał, skoro nawet doszła nas zapiska w kronice Sieny Zygmunta Tizio, związana z jego nazwiskiem. Oto, co czytamy tam pod rokiem 1519. „Doniósł nam z Krakowa, polskiego miasta, Jan Cini Sieneńczyk, syn, który w tych stronach wraz z innymi pod kierunkiem artysty florenckiego nad grobowcem króla pracuje, że Tatarzy czy Moskale przeciwko Polakom wyruszyli“. W cytowanej zapisce kronikarz, który niezawodnie znał rodzinę Cinich, wymienił naszego artystę jako syna, być może, że w rękopisie opuszczono nazwisko ojca, albo w ten sposób autor zapewne chciał odróżnić naszego rzeźbiarza od imiennika znacznie starszego, który był architektem. Ten imiennik Ciniego był synem Franciszka i wiemy o nim tylko tyle, że brał udział roku 1461 wraz z Desiderio da Settignano, a zatem z artystą z tego samego miasta pochodzącym, skąd pochodzili, czy też gdzie bawili, rodzice naszego artysty, Giulianem da Majano i Verrochiem w konkursie na budowę kaplicy przy katedrze w Orvietto. Znamy jeszcze innego artystę tego samego imienia i nazwiska, malarza Sienejskiego, którego wspominają akta w latach 1526-1544.

Fig. 6. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 6. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.

Cini, rzeźbiarz, widocznie w bardzo młodym wieku opuścił kraj rodzinny. Nazwisko jego prawie że się nie zaznaczyło w ojczyźnie, a udziału w robotach jakichkolwiek we Włoszech nie udało się dotychczas odnaleźć.

Fig. 7. Ściana ołtarzowa kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 7. Ściana ołtarzowa kaplicy Zygmuntowskiej.

Przy Lorim, niezwykle zdolnym i zapewne bardzo inteligentnym uczniu Leona Battisty Albertiego, Cini wiele skorzystać musiał i przeszedł doskonałą szkołę.

Najwcześniejszych prac Ciniego należy zatem szukać w tej części pałacu na Wawelu, którą budował Lori. Tu okazał artysta tak wybitne zdolności, że architekt Bartłomiej Berecci oddał mu dekoracyę Zygmuntowskiej kaplicy. Plan tej budowy przedstawił Berecci królowi roku 1517 w Wilnie. Król, poczyniwszy zmiany, polecił artyście przystąpić do dzieła. Trzeba było budowniczemu przedewszystkiem rzeźbiarzy, wziął więc ludzi będących na usługach dworu i zatrudnianych dotąd przy zamku.

Fig. 8. Panoplion z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 8. Panoplion z kaplicy Zygmuntowskiej.

Tak stanął Cini jako rzeźbiarz obok Berecciego. Przypuszczenie to potwierdza list Zygmunta Starego z 1517 r. do Jana Bonera. Pisze król: „Był u nas Włoch z modelem kaplicy, którą ma nam wystawić a która nam się bardzo podoba, jednakże poczyniliśmy zmiany, stosownie do naszego uznania i upodobania. Pokazaliśmy także, co chcemy z marmuru w samym nagrobku, o tem wszystkiem dowiesz się od niego i z planu poznasz. Dbać więc będziesz, aby z Węgier tyle marmuru sprowadzono, ile potrzeba, bo jego zdaniem sposobniejszy ten marmur do tej pracy, aniżeli wzięty skądinąd i łatwiej go stamtąd sprowadzić. Powiedział nam również, że potrzeba mu ośmiu pomocników, którzyby kuli w rzeźbie, (qui imagines sculperent) a gdy ich mieć będzie, wykona kaplicę w półczwarta roku. Chcielibyśmy, aby ten termin był krótszy, gdy jednak wiele łożymy na doczesne budynki, dlaczego oszczędzać mamy na tym budynku, w którym wiecznie mieszkać mamy?... To też dozwól mu, aby wziął
tylu pomocników, ilu potrzebuje, nawet tych, których mamy obecnie, tak samego majstra, jak innych, według Twego rozumienia, przeznacz do tej roboty i umów się z nim o cenę“. 

Czy majstrem, o którym pisze król nie był Cini?

Dekoracya kaplicy Zygmuntowskiej wykazuje jednolitość a styl poszczególnych pól idzie w parze z całością. Projekt tejże dekoracyi jest więc dziełem jednego artysty, który przytem część ornamentów sam wykonał. Berecci obmyślił tylko architekturę, rzeźbiarską zaś część oddał Ciniemu i jego pomocnikom. Gdyby Berecci kierował stroną dekoracyjną, byłby się trzymał florenckiego stylu, zostawiłby niezawodnie wiele pól wolnych a nie pokrywał ich ornamentacyą w sposób właściwy sienejskim budowlom tych czasów. W całej dekoracyi znać nadto rzeźbiarza rozmiłowanego w zawodzie, ze szkoły ornamentacyi groteskowej. W Sienie ornamentacya o tym samym charakterze panowała do tego stopnia, że na obrazach malowano ją, począwszy od Pinturicchia a skończywszy na Sodomie. Ornamentacyi tej poświęcimy jeszcze kilka uwag na innem miejscu. Przekonamy się, że dekoracya kaplicy Zygmuntowskiej ma wielkie powinowactwo w pojęciu i ujęciu, traktowaniu i wykonaniu z dziełami Lorenza Marriny, sienejskiego mistrza, na co już Sokołowski trafnie zwrócił uwagę. Wybitne piękno tej sienejskiej dekoracyi wniósł nie kto inny do kaplicy Zygmuntowskiej tylko Giovanni Cini z Sieny. Najtrudniejsze zadanie do wykonania wziął niezawodnie sam na siebie a resztę oddał pomocnikom.

Fig. 9. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 9. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.

Rachunki Seweryna Bonera przekazały nam wiadomości o artystach pracujących na królewskim dworze. Znajdujemy tam nazwisko Ciniego zaraz po nazwisku Berecciego. Pobierał też po nim najwyższą płacę. Jego imię zapisywał Boner zawsze oddzielnie, podobnie jak imię prowadzącego budowę architekty, podczas gdy imiona towarzyszy zestawiał razem w osobnej grupie. Z tej przyczyny Ciniego nazywał czasami nie tylko Ioannes Senensis, ale Joannes Solus. Towarzyszami Ciniego byli: Mikołaj Castiglione, Filip z Fiesole, Rafael i nieznany nam bliżej Jan, wszyscy ci pobierali r. 1525 równą płacę: ośm florenów tygodniowo, Cini pobierał w tym samym roku florenów dziesięć, Berecci czternaście i dwadzieścia groszy. Oprócz tego była widocznie niższa kategorya pracowników, pobierali oni po siedm florenów i piętnaście groszy, jak Wilhelm, Antonio z Fiesole i znowu inny jakiś Jan, bliżej nam również nieznany.

Fig. 10. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 10. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.

Wspomniany Filip otrzymywał odrazu 8 florenów i przy nich pozostał. Przebywał też roku 1524 Bernardino Zanobius Romanus i pobierał 10 florenów przez cały czas pobytu na usługach dworu t. j. przez rok 1524 i 1525. Ten ostatni pracował jednak widocznie około kopuły jako architekt. Spotykamy również Rafaela, którego wymieniają rachunki od roku 1525-1527. Pobierał on po 8 florenów miesięcznie. Ostatni w tych rachunkach, którego pominąć nie możemy, to Paweł. Ten za 19 dni w kwietniu 1524 roku pobierał 3 floreny 14 groszy, w maju otrzymuje 6 florenów i nie podnoszą mu tego wynagrodzenia.

Przypuszczać można, że wspomniany Antonio jest tym samym rzeźbiarzem, który pracował pod kierunkiem Alberta z Piacenzy nad fontanną placu św. Piotra w Rzymie w roku 1501 a Filip chyba inną osobistością nie jest, jak tylko owym artystą, który pracował r. 1495 nad fasadą zamku św. Anioła a roku 1497 przy cytadeli w Ostia. Bartłomiej Lori ojciec Franciszka, był również zatrudniony na papieskim dworze. Może pracował razem z Filipem także na tym samym zamku św. Anioła roku 1500. Antonio nie żył roku 1542 w Krakowie, Filip roku 1540. Prąd popychający z Florencyi artystów do Rzymu zapędził ich na papieski dwór, tam się zbliżyli w papieskiej służbie a potem, dzięki stosunkom Polski z Rzymem, dostali się do nas, naprzód Lori a potem ściągnięci przez niego inni. Oprócz Ciniego żaden z artystów pracujących na królewskim dworze nie pochodził z Sieny, wszyscy inni, z wyjątkiem Zanobiusa Rzymianina, rodem byli z Toskany. Zaznaczyło się to pochodzenie artystów w kaplicy, której architekturę, a przedewszystkiem kopułę, nazwaćby można toskańsko-rzymskiem dziełem, jednym ze szczebli do osiągnięcia kopuły św. Piotra w Rzymie, dekoracyą zaś dziełem sienejskiem. A czyż to łączenie różnych szkół nie jest właściwością papiesko-rzymskiej sztuki?

Fig. 11. Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej
Fig. 11. Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej

Roku 1529 wyjechał Cini do Włoch i zapewne udał się do ojczystego miasta dla uporządkowania majątkowych interesów. Przed podróżą sporządził testament, który w aktach miejskich zapisano w ten sposób: Znany Jan Cini z Sieny, królewski rzeźbiarz, w interesach własnych z Krakowa mając wyjechać, a obawiając się niepewnej drogi, jeśliby Bóg wszechmogący na niego coś dopuścił, cały majątek osobisty daje, darowuje i zapisuje Bartłomiejowi z Florencyi i Bernardowi z Rzymu, królewskim kamieniarzom, z wyłączeniem od tego majątku wszystkich przyjaciół i krewnych. Zastrzega sobie przytem prawo własności w razie powrotu iw tym przypadku wolność innego rozporządzenia. Z aktu tego ponadto domyślamy się, że Cini jeszcze nie był żonaty. Czytając później o jego żonie, wnosić musimy, że ożenił się albo we Włoszech, albo dopiero po powrocie do Polski.

Fig. 12. Groteski z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 12. Groteski z kaplicy Zygmuntowskiej.

We Włoszech przez dziesięć lat nieobecności Ciniego sztuka znacznie się rozwinęła, niepodobna aby artysta nie zaznajomił się wtedy z jej postępem. Tymczasem w Krakowie po wyjeździe artysty roboty około kaplicy Zygmuntowskiej posuwały się bez przerwy. Na czele tych robót stanął wezwany z Padwy Jan Maria Fabrucci a wezwany niewątpliwie po to, aby skończył z rzeźb najważniejszą - portret króla na sarkofagu, król bowiem, podobnie jak inni miłośnicy sztuki we Włoszech, chciał grobowiec swój oglądać za życia. Najwyraźniej czytamy o tem u historyka miasta Padwy, Bernarda Scardeoni p. t.: De antiquitate urbis Pataviae, wydanej w Bazylei roku 1560 (str. 377) (Padovano) ... marmorarius insignis... a rege Poloniae magnis pollicitationibus accitus est magno stipendio donatus pro spulchro regis Ulic magnificentississime constmendo ex eoąue regi, reginaeqae quam gratissimus.... Znakomity dekorator Cini mimo studyów, prób i usiłowań widocznie nie potrafił zadowolić króla portretem....

Artysta pojechał do Sieny. Obecność jego w tem mieście wyzyskano, skoro 1532 r. król w piśmie do Rzeczypospolitej sienejskiej poleca go jako rzecznika w sprawie pretensyi dworzanina swego Mariusa de Leonardis z Viterbo, do masy spadkowej Placyda de Placidis z Sieny. Wierzycielem nadto innym był Mino de Casaria.

Fig. 13. Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 13. Kapitel z kaplicy Zygmuntowskiej.

Wróciwszy r. 1531 z podróży, Cini nie wstąpił już, jak się zdaje, do służby królewskiej, ale rozpoczął pracę na własną rękę, a że bez przyjęcia prawa miejskiego nie mógł w mieście swobodnie pracować, postarał się o nie i otrzymał je roku 1532.

Fig. 14. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 14. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Równocześnie nie sam ale do spółki z Mikołajem de Castiglione, kupił od Macieja Maciejowskiego, iglarza i jego małżonki Katarzyny dom drewniany, położony między domem Kostana, iglarza i Stanisława, wędliniarza (gryfnika) poza Mikołajską bramą, za cenę stu grzywien. Mikołaj Castiglione był, jak się zdaje, przeważnie architektem. Po śmierci Berecciego pracował stale nad restauracją spalonej części zamku od 1537 do 1545. Cini przy Lorim niezawodnie z budownictwem się obeznał, w spółce z Castiglionem w tej umiejętności musiał się wydoskonalić, skoro się nie wahał 24 grudnia 1533 roku zawrzeć z architektem Bernardem de Gianotis umowę, spisaną nawet na pergaminie o postawienie cegielni a potem o budowę pałacu Deciusa na Woli. Oprócz nich do spółki należał jeszcze Filip z Fiesole. W tym celu wydzierżawili oni od Deciusa, właściciela Woli i Przegorzał, kawałek gruntu, aby na nim wystawić cegielnię i piec wapienny i na rozpoczęcie budowli wzięli od niego trzysta złotych. Ta sama spółka podjęła się r. 1534 prac nad przekształceniem katedry wileńskiej i wywiązała się z zadania doskonale.

Fig. 15. Ściana z wejściem do kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 15. Ściana z wejściem do kaplicy Zygmuntowskiej.

Nie tylko to, ale wiele innych przedsiębiorstw Cini prowadził. Świadczy o tem pełnomocnictwo, które wystawił Janowi Ewangeliście, obywatelowi florenckiemu, aby go zastępował tak w sprawach włoskich jak i innych, które artysta prowadził poza Włochami, wolno mu było dom i winnicę Ciniego sprzedać i w jego sprawach stawać. Spadek albo interesy za bytnością we Włoszech zawiązane spowodowały tę szeroką plenipotencyą.

Następnie dopiero roku 1537 pojawia się nazwisko Ciniego. Może przez ten czas bawił w Wilnie.

Fig. 16. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 16. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Jan Cini prowadził interesy nie tylko z Mikołajem Castiglione i Filipem da Fiesole, ale także, jak to później zobaczymy, łączył się z Padovanem. Osobno z Filipem da Fiesole podjął się budowy domu przy ulicy żydowskiej za 450 zł. Obaj w charakterze budowniczych, muratores, zawarli umowę z żydem Jonaszem, synem Abrahama z Kaźmierza, w której to umowie Ciniego nazywają Hanus Senensis, widzimy więc, że był to człowiek przedsiębiorczy, zgodny, z którym chętnie podejmowali rodacy interesy a przedewszystkiem rozumny, do którego ludzie mieli zaufanie. Wszystkie wymienione i roztropnie prowadzone przedsiębiorstwa przynosiły mu najwidoczniej zyski, skoro roku 1539 mógł kupić dom sąsiada i powiększył realność. Zakupiony dom był z ciosu i należał do wędliniarzy Mikołaja Chmielowskiego i jego córki Agnieszki. Zapłacił w dwu ratach sto florenów Dom ten przylegając do domu Ciniego z jednej strony, z drugiej graniczył z realnością Marcina Gruszki. W transakcyi zastępował go r. 1540 Floryan, syn Filipa Włocha, widocznie Cini musiał wyjechać. Tegoż samego roku rozwiązał Cini spółkę z Mikołajem Castiglione i dom, który roku 1532 do spółki kupili, przeszedł na jego wyłączną własność, widocznie spłacił wspólnika. W ten sposób Cini stał się właścicielem dwu domów. Cini i Castiglione prowadzili sprawy nie tylko w Polsce, ale także na Węgrzech.

Fig. 17. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 17. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Wszystkie te zajęcia odciągały włoskich artystów od sztuki i powodowały obniżenie się artystycznego poziomu. Roku 1540 podjął się Cini nie wiążącej się ze sztuką roboty: miał on we własnem przedsiębiorstwie wprowadzić sklepienie do piwnic domu Heleny Malarki in platea Judaeorum a zarazem otynkować trzy ściany. Inne roboty w tym domu: wykonanie siedmiu okien, dwu nyż i przedsionka, mogły wchodzić w zakres robót kamieniarskich; co więcej, ponieważ Cini bawił podówczas na Litwie, jego zastępca powierzył to przedsiębiorstwo murarzom i uczniom. Całą robotę wykonano jednak ku zadowoleniu właścicielki domu, która też umówioną kwotę 120 fl. wypłaciła. Tegoż samego roku umarł Filip da Fiesole, pozostawiając syna Floryana. Floryan kształcił się jeszcze za życia ojca u Ciniego i zastępował swego pracodawcę, jak to już pisaliśmy, a zatem mistrz zajął się widocznie powierzonym sobie uczniem szczerze i skutecznie.

Fig. 18. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 18. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.

Roku 1542 bawił Cini w Krakowie. W tym czasie sprzedał dom przy bramie Mikołajskiej Janowi Goczalowi za cenę 220 fl. Następnego roku nie było go widocznie w Krakowie. W jego imieniu występowała żona Magdalena i oddała Sebastyanowi Gilowskiemu, służącemu Stanisława Borka, dziekana krakowskiego, dwanaście małych opracowanych kawałków marmuru na grobowiec biskupa poznańskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Kawałki te zabrał Jan Skazimleko celem odstawienia ich do Poznania. Roku 1545 w dniu 13 kwietnia z polecenia króla wypłacono Janowi z Sieny, architekcie, 100 dukatów w złocie, stosownie do umowy na budowę sklepienia w katedrze wileńskiej i przyznano mu nadto 2 fl. 20 litewskich gr. tygodniowo tytułem wynagrodzenia a oprócz tego otrzymał na życie dla siebie i dla swego służącego pieniądze. Z nim jechało do Wilna czterech majstrów, dla których król również wyznaczył odpowiednie środki. To też nie słychać widocznie z tego powodu o nim w Krakowie, dopiero pod rokiem 1546 donoszą nam akta, że Cini i Padovano utworzyli spółkę w zamiarze wykonania grobowca dla pierwszej żony Zygmunta Augusta Elżbiety i umawiali się z Sewerynem Bonerem, jako rzecznikiem króla. Dziełem tem byli zajęci do roku 1552. Za całą pracę kontraktem objętą wypłacono im 1400 flor. Dzieło wykonano w Krakowie i zapakowawszy je w dziewiętnaście skrzyń, wysłano do Wilna. Sześć wozów i trzydzieści koni ciężar ten wiozło, wydatki zaś na transport wynosiły znaczną sumę 216 florenów i 5 groszy. Jan Marya dostarczył ponadto jeszcze rysunku grobowca, który to rysunek podklejono, aby się nie niszczył, a potrzebny był do zestawienia części na miejscu. Nie było to jedyne dzieło, które artysta pozostawił w Wilnie. Wykonywał on nadto dla dworu inne roboty, pracując koło budowli wileńskich, za co otrzymał 150 florenów, jak wykazują rachunki z r. 1553, w której to jednakże sumie mieści się wynagrodzenie dla jego „czeladzi“, wysłanej na Litwę. Budowlami temi były niezawodnie pałac królewski i katedra. W tej ostatniej miał stawiać ołtarz i otrzymał jako zaliczkę na wydatki 180 florenów. Przy wykonaniu modelu posługiwał się Cini Konstantym, Włochem, który za tę pomoc pro depicto modelo altaris otrzymał dwa floreny. Mimo opracowania części składowych w warsztacie w Krakowie i wysłania ich do Wilna z gotowym modelem okazała się konieczność osobistej pomocy artysty na miejscu, to też przybył on do Wilna roku 1554. Co więcej, potrzebował pomocnika iw tym charakterze chciał wciągnąć do robót wileńskich Gabryela Słońskiego, ucznia Antoniego, Włocha. Słoński jednakże w ostatniej chwili zawiódł; lękając się zarazy a zresztą zostawszy w tym czasie majstrem miał dosyć zajęcia w Krakowie, wyręczył się nieznanym nam bliżej murarzem Bartłomiejem, i w swoje miejsce go posłał. Ponieważ Cini był w stosunkach z Bartłomiejem Krupnikiem, murarzem, być więc może, że on właśnie był owym pomocnikiem. Krupnik ten pozostaje dłużnym Ciniemu 1563 roku grzywien 28, mieszka, podobnie jak Cini, pod bramą św. Mikołaja a może nawet w domu pracodawcy.

Fig. 19. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 19. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Fig. 20. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 20. Szczegół z kaplicy Zygmuntowskiej.

Roku 1562 wyjechał artysta powtórnie do Włoch. W aktach miejskich zapisano tylko tyle, że w interesach panów swoich udali się do Włoch: Santi, Jan Cini, Sebastyan, Włosi, oraz Marcin, cursor, Polak. Po raz ostatni miał Cini zobaczyć ojczystą ziemię ...

Dopiero roku 1564 znajdujemy o Cinim wiadomość. Czując się słabszym polecił spisać testament, który też w jego mieszkaniu sporządzono. Z testamentu tego dowiadujemy się, że artysta miał córkę Katarzynę, którą wydał był za Jana Dziano, królewskiego muzyka a za nią nie dał żadnego posagu, nie mniej jednak stosunki Ciniego z Janem były ścisłe a nawet musiały być serdeczne, skoro teść dopuszcza zięcia do równego udziału w spadku i ponadto mianuje go opiekunem dzieci. Drugim opiekunem uczynił nieznanego nam bliżej Milieszewskiego, może krewnego żony. Z dzieci Ciniego znamy tylko Seweryna i wiemy o nim, że otrzymał od ojca trzysta florenów, aby kupił grunt w Wilnie. W testamencie polecił mu ojciec oddać tę kwotę do wspólnego podziału i pod tym tylko warunkiem wolno mu było podjąć część spadku. 

Zeznaje Cini w testamencie, że nabył grunt w Wilnie jedynie własnemi pieniądzmi i że budynki, które na tym gruncie stoją, należą wyłącznie do niego. Dowiadujemy się ponadto, że nie tylko w Krakowie, ale także pod Krakowem pozostawił majątek i mienie ruchome.

Fig. 21. Neptun porywający nimfę, z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 21. Neptun porywający nimfę, z kaplicy Zygmuntowskiej.

Kamienica Ciniego należy roku 1609 do Ambrożego Meaczego, który ją kupił od córki artysty. 

Miał w Polsce krewnego Hieronima Cini, florenckiego kupca, który pochodził widocznie z jakiejś linii osiadłej we Florencyi i który do Krakowa przybył, licząc niezawodnie na jego poparcie. Ten Hieronim Cini pojawia się roku 1558 zaraz po śmierci Galeazza Guiciardiniego, kupca i architekty. Przybył on do Krakowa w celu zrealizowania spadku po Guiciardinim, widocznie jednak Kraków porzucił, skoro Padovano wraz z Bernardem Soderinim objął tę sprawę. 

Zaledwie tyle wiadomości udało się nam zebrać o człowieku, którego dzieła będziemy się starali opracować w drugiej części niniejszego studyum. Cały zebrany tu biograficzny materyał przedstawia nam Ciniego w świetle dodatniem i ani jeden szczegół nie przemawia przeciw niemu. Pracowity, zapobiegliwy, niezwykle sumienny i zgodny, mimo tylu spółek i interesów wychodził prawie bez sporu. Niestety, akta i zapiski współczesne mało podały nam szczegółów o jego dziełach, to też i tu, jak zwykle, historyk sztuki musi czytać nie z dokumentów, ale z dzieł artysty.

Fig. 22. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.
Fig. 22. Groteska z kaplicy Zygmuntowskiej.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new