Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Grobowiec Wojciecha Gasztołda w katedrze wileńskiej. - Tabernaculum we Gdowie.- Grobowiec Jana Chojeńskiego w katedrze płockiej i jego replika w katedrze krakowskiej. - Grobowiec Andrzeja Krzyckiego w katedrze gnieźnieńskiej, Stanisława Oleśnickiego i Sebastyana Branickiego w katedrze poznańskiej. - Prace nad grobowcem królowej Elżbiety, żony Zygmunta Augusta do katedry wileńskiej, oraz nad ołtarzem do tegoż kościoła. Grobowce: Jana de Valentinis w katedrze krakowskiej, Jerzego Niemsty w kościele w Krzcięcicach, Augustyna Kotwiczą w kościele Bożego Ciała w Krakowie, nieznanej osobistości w Chojnie, Pawła Holszańskiego i Waleryana Protasewicza w katedrze wileńskiej, Bethmana w kościele N. P. Maryi w Krakowie, Mikołaja Orłowskiego w katedrze sandomierskiej, biskupa Dziaduskiego w katedrze przemyskiej, pomniki Czernych i Zatorskiego.
Nagrobek Wojciecha Gasztołda w katedrze wileńskiej doszedł nas tylko częściowo (fig. 84), zachowała się jedynie płyta z czerwonego węgierskiego marmuru z postacią zmarłego. Całą powierzchnię tej płyty zajmuje postać rycerza z głową ułożoną na poduszce, pomimo postawy stojącej, wydobyta z pogłębionego tła. Figura podobna jest do postaci Krzysztofa Szydłowieckiego. Poduszki i obramienie pokrywa bogata ornamentacya z przewijających się między sobą roślinnych skrętów o bardzo pięknym układzie. Jako szczegóły odmienne podnosimy nadzwyczajnie oryginalny kartusz z tarczą herbową ozdobioną hełmem. Tarczę trzyma fantastyczne zwierzę. Tak dla dzieł Ciniego charakterystyczne traktowanie uszu i tu wskazać musimy. Grobowiec ten wykonał Jan de Senis zapewne w Krakowie około roku 1532 i ustawił go niezawodnie sam w Wilnie, a właśnie na ten czas przypada jego wyjazd do stolicy Litwy. Działalność Ciniego na Litwie była jednak wydatną dopiero w ostatnim okresie życia i do niej powrócimy jeszcze.
W latach 1532-1540 wykonał artysta tabernaculum we Gdowie znane zresztą i opisane. (fig.92) Przemawia za tem ogólna kompozycya, składająca się z arkady ujętej we dwa pilastry ozdobione podobną ornamentacyą, jaką znamy z innych dziel przypisywanych Ciniemu. Również kapitele w ogólnym charakterze zbliżają się do znanych nam kapiteli obramienia na kościele św. Barbary w Krakowie. Motyw delfinów wypełniających narożniki po bokach arkady a nawet postać błogosławiącego Chrystusa z aniołkiem skrzydlatym, przypominają nam sposobem traktowania Madonnę i aniołki grobowca Zygmunta Starego a także Boga Ojca w podobnej lunecie na ołtarzu w Zatorze. Charakter napisu i rysunek tarczy herbowej, oraz ornamentacyi odnieść pozwalają ten zabytek do tej epoki, jaką na wstępie oznaczyliśmy.
W katedrze płockiej znajduje się grobowiec Jana Chojeńskiego, który sobie za życia i to wtedy właśnie, gdy był biskupem płockim, wystawić kazał. Zachowała się tylko płyta z postacią biskupa, do której błędnie dołączono fragment grobowca biskupa Jakuba Buczackiego z r. 1549 (fig. 101). Prócz płyty dochował się gzyms koronujący a nad nim kamienna rama, mieszcząca herb lub jakąś inną płaskorzeźbę, u boków tej ramy mieściły się esownice. W środek ram wstawiono później, zapewne w XIX w., wspomniany fragment, nic wspólnego z grobowcem Chojeńskiego nie mający. Na gzymsie wieńczącym ramy stoi dotąd wazon, z którego spływają delfiny, motyw znany nam z kaplicy Zygmuntowskiej, oryginalnie jednakże pojęty tu i zastosowany a na nim kula z krzyżem niemal tym samym, jaki widzieliśmy na kopule kaplicy Zygmuntowskiej i na medaliku z r. 1520 (fig. 99). Z pierwotnej kompozycyi przemawia do nas harmonia i spokój form epoki wczesnego Odrodzenia. Zostawszy biskupem krakowskim, Chojeński kazał grobowiec ten powtórzyć i umieścił uzupełnioną jeszcze ornamentacyą i herbem replikę w katedrze krakowskiej. Na nagrobku w Płocku pozostało nawet miejsce na napis, który po śmierci biskupa powinno się było wyryć a czego zaniedbano. Grobowiec zatem znalazł się w Płocku przed rokiem 1538, w którym to roku biskup umarł.
Nagrobek Jana Chojeńskiego jako biskupa krakowskiego dochował się w krakowskiej katedrze (fig. 95) tylko we fragmencie, gdyż reszta zaginęła podczas przenoszenia zabytku roku 1759. Pierwotnie dzieło to mieściło się w nawie obiegającej prezbiteryum, obecnie znajduje się w kaplicy Jana Olbrachta. Zachowana część to płyta prostokątna z czerwonego marmuru, z której pogłębionego tła występuje postać biskupa. Płyta była zapewne pochylona i ujęta esownicami, spoczywąjącemi na występującym cokole. Ponad płytą biegł architraw a nad nim wśród esownic tablica z napisem, który obmyślił Filip Padniewski. Ogólny zatem kształt zbliżał się niezawodnie do nagrobka Konarskiego. Biskup we śnie, głowę zwróconą ku widzowi podpiera lewą ręką, pięknie wykonaną, wspartą na poduszce skórzanej, obok której oprawna biblia zagłębia się perspektywicznie. Prawą rękę lekko opiera na pastorale, występującym głowicą na brzeg ramy. Lewa noga zgięta wysuwa się. Chojeński ma na sobie strój pontyfikainy, ornat zdobi motyw bardzo pięknej plecionki z wiązankami roślin pośrodku. Albę wydobywającą się z pod ornatu ozdabia motyw roślinny. Poduszka ma bogaty wzór siatki i liści bzu oraz żołędzi.
Tylko fragment zachował się z grobowca Andrzeja Krzyckiego (fig. 94) w katedrze gnieźnieńskiej. Wystawienie grobowca wiązało się zapewne z przerobieniem kaplicy Hebdów a potem Krzyckich, w której pierwotnie dzieło to się mieściło.
Pozostały części: płyta z czerwonego marmuru z wyobrażeniem postaci biskupa nieco pochylona, poza nią widzimy płaskorzeźbę, która przedstawia Madonnę w otoczeniu aniołów. Postać biskupa jest także płasko rzeźbioną i pochyloną. Podobieństwo tej figury z postacią biskupa Konarskiego każe nam związać to dzieło z Cinim. Nie tylko układ, ręce z ornamentacyą lekko z tła występującą, ale także szczegóły jak lekkie falowanie ornatu, poduszki, infuła i rozrzucone jej wstęgi, przemawiają za tem. Wpływ Padovana zaznaczył się przez podniesienie pleców i głowy za pomocą twardej wzorzystej poduszki. Przyjrzyjmy się Madonnie. Wydobywa się ona do pół figury z chmur, wśród których widzimy główki aniołków. Przegięta z wdziękiem przypomina kompozycye Quatrocentystów. Włosy spadają na ramiona w lokach starannie opracowanych. Znać wszędzie dekoratora lubującego się w drobiazgach, o ile przedstawiają się one jako dekoracyjny efekt. Płaszcz układa się w szerokie fałdy, które służą za tło rękom i dziecięciu. Różnice materyi artysta dobrze uwydatnił. Aniołowie dwaj, jeden wyższy, drugi mniejszy, znajdują punkt oparcia na chmurach. Ruch jest prosty, niema posta i contra posta a z pod draperyi lekkiej uwydatniają się formy ciała. Płaskorzeźba ta niegdyś polichromowana, dotąd jeszcze zachowała ślady barw, nimbus był złoty a tło niebieskie. Że Madonnę skomponował artysta do tego grobowca, świadczy jej układ i związanie z postacią na sarkofagu w jedną kompozycyjną całość.
Grobowiec wykonano zapewne po śmierci biskupa, t. j. 1537 r., tem też tłómaczy się użycie stiuku w miejsce marmuru lub bronzu. Zachowała się pod rokiem 1543 wiadomość, że Sebastyan Gilowski, dworzanin księdza Stanisława Borka, imieniem tegoż zeznał, jako od Magdaleny, żony Jana de Senis, otrzymał dwanaście kawałków marmurowych opracowanych na grobowiec Oleśnickiego, biskupa poznańskiego. Jan Kazimleko zabrał te kawałki, aby je przewieźć do Poznania. Zapiska odnosi się do grobowca biskupa poznańskiego Stanisława Oleśnickiego zmarłego 1539 roku. Dotąd o tym grobowcu nic nie wiadomo. Niesiecki widział go jeszcze i cytuje nawet napis na nim położony.
W katedrze poznańskiej znajduje się płyta z pomnika biskupa Sebastyana Branickiego herbu Korczak, zmarłego roku 1544 (fig. 98). Na płycie tej widzimy postać biskupa w zagłębionej przestrzeni. W układzie postaci artysta trzymał się pomnika Jana Konarskiego. Ubrał go jednak odmiennie, bo w bogatą kapę zdobną w motywy roślinne i monogramy IHS. Motywy plecionki na komży są takie, jakie widzieliśmy na grobowcu biskupa Chojeńskiego. I tu, jak na grobowcu Konarskiego, przyciska biskup lewą ręką książkę, prawą dzierży pastorał owinięty draperyą. Wstęgi infuły są również rozrzucone, ale nie na poduszkę, lecz na piersi. U stóp umieścił artysta tarczę herbową. Piękna i staranna ornamentacya uzupełnia całość.
Zaraz też po śmierci pierwszej żony Elżbiety zamówi! Zygmunt August dla niej grobowiec. W roku 1546 dnia 7 stycznia w imieniu króla Seweryn Boner zawarł kontrakt z Janem Maryą Padowanem i Janem de Senis o wykonanie tego nagrobka. Robota postępowała jednak powoli. Niecierpliwiło to króla, chcąc więc przyspieszyć pracę zachęcał artystów podarkami, oni mimo to jednak, mając wiele zajęcia ociągali się i nie mogli znaleźć czasu na wykończenie dzieła i widocznie go nie wykończyli, kiedy króla dotknął nowy bolesny cios - śmierć Barbary. Z grobowca królowej Elżbiety nie znamy ani fragmentu. Przechowała się wiadomość, że za model grobowca „wykonany z papieru a na wierzchu malowany“ otrzymał Jan Marya trzy i pół groszy. Widocznie model został przyjęty, kiedy go zapłacono. Marmur sprowadzono do Krakowa, tu też nagrobek wykonano. Z mieszkania Jana Maryi przy ulicy Brackiej z domu bursy niemieckiej, przewieziono wtedy dzieło do klasztoru OO. Franciszkanów a stamtąd zapakowane w dziewiętnastu skrzyniach odesłano do Wilna. Kilku ludzi brało udział w tej przesyłce, mieli bowiem tam pozostać jako robotnicy i pracować nad przebudową katedry.
Oprócz Jana Maryi i Jana de Senis zatrudniony był przy tej większej pracy jeszcze jeden rzeźbiarz, którego tylko imię Mikołaj podano. Dopiero roku 1552 zostało dzieło skończone, skoro artyści otrzymali za nie 1400 fl.
Wszystkie koszta wynosiły ponadto 536 florenów. Co się z grobowcem tym stało, nie wiemy. Roku 1571 jeszcze nie stanął na przeznaczonem miejscu. W testamencie króla z dnia 6 maja 1572 roku wyraźnie poleca król spadkobiercom swoim także „Królowej Jejmości Elżbiecie grób wystawić, który już jest u Jopa Bretfensa gotowy“.
Cini oprócz pracy około grobowca królowej Elżbiety komponował w lutym ołtarz zapewne pod wezwaniem św. Elżbiety, następnie zajął się wykonaniem tego dzieła, za które miano mu zapłacić 180 florenów, lecz z tej sumy ponosić miał wydatki na pomocników. Model do ołtarza malował za dwa floreny Konstanty Wioch. Ołtarz się nie zachował.
Zapewne Cini wykonywał w Wilnie jeszcze inne roboty, ale ślady ich zaginęły. Odnosi się to nie tylko do katedry, ale zapewne do dolnego zamku królewskiego i pałacu królowej Barbary. Akwarela Smuglewicza w Muzeum Narodowem przekazała nam szczegóły, które można zestawić z dziełami Ci niego.
Płyta grobowcowa, znajdująca się dzisiaj w kaplicy Mansyonarzy w katedrze na Wawelu, z wyobrażeniem księdza trzymającego kielich zaliczamy do dzieł Ciniego (fig. 96). Jest ona prostokątna. W XVII wieku podczas restauracyi kaplicy obcięto ją z obu dłuższych boków i usunięto należące do niej części pomnika. Pozostała tylko tablica z napisem, którą wmurowano ponad płytą. Według tego napisu postać z kielichem przedstawia Jana de Valentinis z Modeny, lekarza króla Zygmunta i Bony, który poprzednio w tym samym charakterze przebywał na dworze kardynała Hipolita d’Este i przez tegoż polecony dworowi polskiemu w Krakowie osiadł, tu uzyskał probostwo na Kleparzu u św. Floryana, probostwo sandomierskie i płockie a także znaczny majątek ze swej praktyki zebrał. (fig. 96).
Obramienie ozdabia roślinna ornamentacya, wśród której widzimy herb zmarłego lwią łapę. Postać przedstawił artysta w stroju kanonika, w popielicy i berecie. Z pod popielicy wygląda komża o szerokich rękawach i wzorzysta sutanna o znanym nam motywie. Kanonik leży w przestrzeni bez zaznaczenia głębokości perspektywicznej. Pierwotnie płyta była umieszczona podłużnie i figura przedstawiała się leżąca nie stojąc, jak dzisiaj. Świadczy O tem także rysunek herbu. Ręce kościste pozornie tylko trzymają kielich, w istocie pozują, twarz po mistrzowsku przedstawił rzeźbiarz z nadzwyczajną subtelnością i techniką. Popielica drobiazgowo traktowana ma podobieństwo z futrem na pomniku Zofii Lasockiej w Brzezinach. Artysta lubi ten motyw współczesny. Widzieliśmy go również na medalu Zygmunta Starego. Tutaj nawet szwy uwydatniające się przy łączeniu skórek, z zamiłowaniem i zrozumieniem miękkości materyalu, artysta uwidocznił. Komża lekko usztywniona kontrastuje z popielicą. Sutanna wzorzysta i traktowanie poduszki wykazuje zamiłowanie artysty do arabeskowej ornamentacyi.
Ornamentacya obramienia płyty ma podobne skręty z przewijającemi się formami przez formy, jak na grobowcu Gasztolda. Pomnik ten uchodził przez długi czas za nagrobek Bernarda Wapowskiego, płyta jednak przedstawia tę osobistość, o której pisze tablica umyślnie umieszczona nad pomnikiem tj. wspomnianego de Valentinis.
Płyta z figurą Jerzego Niemsty, dziedzica na Krzcięcicach w kościele w tejże samej miejscowości podobna jest do płyty z postacią Mikołaja Szydłowieckiego. Obramienie jej i spód są późniejszym dodatkiem. Dzieło powstało za życia Niemsty, jak świadczy napis na grobowcu: Generosus Georgius Niemsta haeres in Krzęcice sepulcrum sibi in vita instauravit anno Domini 1542.... obiit anno 1549.... Różni się ten grobowiec od grobowca Mikołaja Szydłowieckiego nieznacznie tylko w szczegółach jak poduszka, hełm i miecz, pomijając oczywiście twarz. Brak czepca tłómaczy się zmianą mody. Poprostu artysta skopiował z małymi waryantami dwa dzieła. Pracując w Krzcięcicach nad nagrobkiem wykonał więcej rzeźba między niemi tablicę z napisem z r. 1542.
Bardzo piękny nagrobek Augustyna Kotwiczą, burgrabiego krakowskiego, zmarłego wprawdzie r. 1549, zapewne jednak także wykonano za jego życia. Burgrabia krakowski zbyt blisko był artystycznego ruchu i Zygmunta Starego, aby nie postawić sobie pomnika, tem bardziej, że jako burgrabia miał z artystami stosunki. Niestety dzieło to jest bardzo zniszczone i wzdłuż pęknięte (fig. 97). Data śmierci Kotwiczą z częścią napisu zaginęła.
Grobowiec pod względem artystycznym zajmuje pierwszorzędne miejsce. Rycerz w znanej nam już zbroi leży podparłszy głowę. Układ nóg jest swobodny, przyczem obie nogi opierają się zręcznie o obramienie. Figurę wydobył artysta przez pogłębienie tła, bez zaznaczenia terenu i perspektywicznego zagłębienia. Nowym jest układ ręki, trzymającej skośnie miecz. Artysta zgromadził na jednem miejscu kilka różnorodnych form: dłoń z mieczem, za temi formami wstęgi tarczy herbowej, rapcie koło miecza, proporzec z rozwiniętą draperyą i bogaty hełm ze strusim pióropuszem. Jedna forma zakrywa drugą, a wszystkie przewijają się wzajemnie, mimo to jednak występują wyraźnie. Widać tu medaliera, który umie ustosunkować wypukłości. Jestto świadoma trudność artystyczna, którą rzeźbiarz sobie jako zadanie postawił i pokonał. W tem poznajemy Ciniego a także w znanych nam już charakterystycznych szczegółach, jak ucho, które tylokrotnie widzieliśmy. Wykucie łańcucha jest trudnym motywem, który pociągał dekoratora. Hełm o pięknie układających się strusich piórach, odznacza się plastycznością.
Nagrobek ten ma podobny układ, jak grobowiec Mikołaja Szydłowieckiego, (por. fig. 85) mimo pewnych różnic w szczegółach.
Z powyżej opisanym pomnikiem w związku jest pomnik, znajdujący się w Chojnie w Sieradzkiem, wykonany z piaskowca. Przedstawia rycerza herbu Dryja, którego nazwiska nie znamy. Pomnik ten zachował się lepiej od grobowca Kotwicza. Ma do dziś dnia cokół, na którym opiera się płyta z postacią podobną, jak na wspomnianym grobowcu, ręka jest tylko odmiennie skomponowana. Płytę ujmują po bokach dwa pilastry żłobkowane, dźwigające gzyms, ponad którym znajduje się tablica z napisem między skrętami w kształcie litery C, całość kończą dwie związane esownice.
Tu należy także nagrobek nieznanego nam bliżej rycerza z rodu Ligęzów, prawdopodobnie Stanisława Szczęsnego, kasztelana chełmskiego i żarnowskiego, zmarłego r. 1567 w Bolesławiu nad Wisłą, niestety zniszczony i bez napisu i daty. Jest tylko skromniejszy, draperya chorągwi okręca się tutaj około uda.
Grobowiec Pawła Holszańskiego, biskupa wileńskiego, w wileńskiej katedrze, uważamy także za dzieło Jana z Sieny. Doszła nas dzisiaj tylko płyta z postacią zmarłego (fig. 100) i przygotowana do wykucia napisu tablica. Pierwotnie znajdował się grobowiec ten w kaplicy ukrzyżowanego Zbawiciela, dawniej wszystkich świętych, gdzie zajmował ścianę, przy której stoi ołtarz. Usunięto go roku 1780 i widocznie podczas przebudowy katedry zepsuto. Był to zapewne nagrobek przyścienny typu grobowca Konarskiego.
Dochowany fragment jest płytą prostokątną z czerwonego marmuru, długości 254 cm. i 37 cm. szerokości, z biegnącym po czterech bokach szlakiem przepysznej ornamentacyi. Z zagłębionej przestrzeni występuje postać biskupa w pontyfikalnym stroju. Leży on na poduszkach szerokich i wzorzystych, wydobytych z pogłębionego tła, a układających się na ramie. Głowa zwraca się ku stronie prawej. Traktowanie płaskorzeźby, poza ręki, niby podpierającej głowę, układ drugiej ręki, przytrzymującej księgę, szczegóły jak draperya i poduszki, a nadewszystko piękna ornamentacya i jej stylizowane cherubiny przemawiają za autorstwem Ciniego. Skrzyżowanie nóg jest prawie identyczne jak u Jana Amora z Tarnowa. Płyta u stóp biskupa zasłania część obramienia. Napis, który Starowolski podaje, dziś nie istnieje, może był malowany i zniknął. Holszański widocznie pomnik postawił sobie za życia i pozostawił tablicę wolną, po śmierci jego zadowolniono się tylko wymalowaniem inskrypcyi.
Tarcza herbowa jednak ponad stopami biskupa z książęcą mitrą, infułą, mieczem i pastorałem, świadczą dziś jeszcze kogo figura przedstawia, bo na tarczy widać herby, Hipocentaur książąt Olszańskich, Pogoń, Trąby i Druck.
Widzieliśmy jakie Cini miał stosunki z Wilnem i wiemy, że nawet posiadał tam własny dom. To też niezawodnie on dostarczał grobowców do Wilna. Podczas restauracyi około roku 1910 w katedrze wileńskiej znaleziono część pomnika z czerwonego marmuru z utrąconą głową, motywy jednak i sposób traktowania draperyi zdradzają także rękę Ciniego. Herb na pomniku, Drzewica, świadczy, że postawiono go Waleryanowi Protasewiczowi, który jedyny z biskupów wileńskich w tej epoce pieczętował się tym herbem, a od r. 1555 do roku 1579 był biskupem wileńskim. Wiemy o tem, że Wojciech Radziwiłł umarł r. 1519, Jan z książąt Litewskich leży w Przemyślu, Paweł Holszański ma wspomniany przez nas pomnik a zatem omawiany fragment odnosić się może tylko do tego biskupa. Niezawodnie Protasewicz postawił sobie grobowiec za życia.
Cini wykonał nagrobek jednego z Bethmanów, (fig. 102) rodziny powinowatej z Bonerem, znajdujący się w kościele N. P. Maryi w Krakowie, dotąd tylko jako fragment zachowany. Prawdopodobnie dzieło należało do typu nagrobków przyściennych, jak grobowiec Konarskiego. W ramie ozdobionej bardzo piękną arabeską złożoną z delfinów i roślinnych skrętów przozdobionych kwiatami, widzimy figurę wydobytą z pogłębionego tła, leżącą z głową podpartą na ręku. Strój patrycyusza ozdabia ornamentacya z wzorzystej materyi. Charakterystyczny kapelusz z wielkiem rondem podnosi plastyczność głowy. Układ nóg jest swobodny, ręką prawą podtrzymuje Bethman szeroki rękaw płaszcza drugiej ręki i różaniec. Głowa o zaroście okalającym twarz i włosach długich równo obciętych traktowana jest z realizmem, silnie uwydatnione zmarszczki charakteryzują starca. Tarcza z herbem Bethman z roślinnemi delikatnemi gałązkami wypełnia resztę wolnej przestrzeni. Charakter ornamentacyi obramienia przypomina nam nie tylko dekoracyę kaplicy Zygmuntowskiej, ale także nagrobek Konarskiego. Wzór zaś na poduszce i szacie, a nawet rękawach jest zupełnie podobny do znajdującego się wzoru na pomniku Chojeńskiego. Zamiłowanie do ornamentacyi i wypełniania szczelnego pól wolnych, oraz układ rąbka draperyi, spotykamy na szatach biskupów. Ręce o układzie starannym są równie starannie wykonane, jak na innych grobowcach, które przypisujemy temu artyście.
W przedsionku zachodnim sandomierskiej katedry znajduje się fragment pomnika przyściennego z piaskowca, przedstawiający na płycie prostokątnej olbrzymiego rycerza w zbroi. Na tablicy umieszczonej w skromnej ramie nad postacią rycerza, znajduje się napis bardzo zniszczony, pięknemi niegdyś wypisany literami: Nicolao Orłowski, viro militari, strenuo, de Republica benemerito, Joannes Comes in Tarnów, castellanus cracoviensis ex pietate posuit 1549. Poniżej tej tablicy z dawnego wspaniałego pomnika pozostała tylko płyta wysokości 100 cm. a długości 204 cm. Rycerz ułożył łokieć na poduszce a ręką podparł głowę. Broda i włosy układają się w partyach. Ucho wielkie, odstające, podobnie jest traktowane jak na pomniku Krzysztofa Szydłowieckiego. Zbroja bogata, żłobkowana, przypomina nam zbroje, modelowane przez Jana de Senis, to samo można powiedzieć o rękach pięknie opracowanych, choć sztywnie ułożonych. Koncerz, proporzec i rapcie przesuwają się formami swemi pod herb, hełm i figurę. Proporzec z pomiętą chorągwią leży skośnie poza figurą a draperya podwija się pod głowę rycerza. Prawie pośrodku figury znajduje się oryginalny kartusz z herbem Junosza, u nóg leży hełm okryty ornamentacyą roślinną, lekko z tła występującą. Wszystko to przemawia za autorstwem Ciniego. Dzieło zamówiła rodzina Tarnowskich, dla której i dla skoligaconych z nią rodzin Cini wykonał cały szereg dzieł nam już znanych.
Nagrobek biskupa, Jana Dziaduskiego, zmarłego 1559 r., znajdujący się w katedrze przemyskiej, składa się tylko z płyty i tablicy z napisem, obie z czerwonego marmuru. Z pogłębionego tła występuje postać biskupa, który ręką prawą podpiera głowę a lewą przytrzymuje lekko pastorał, wystający na szlak głowicą. Lewa noga wysuwa się przed prawą. Obydwie stopy i infuła opierają się na ramach. Infuła kształtem i motywami zbliża się do infuły Chojeńskiego, Krzyckiego i Holszańskiego. Wogóle cały typ i pojęcie szczegółów przemawia za autorstwem Ciniego. Dzieło, jak to wynika z napisu, powstało po śmierci biskupa.
Wyjątkowem dziełem, które zestawić należy z ołtarzem w Zatorze, jest pochodzący z r. 1555 pomnik z piaskowca, postawiony dla Mateusza i Anny Czernych, (fig. 103) znajdujący się na zewnątrz kościoła N. P. Maryi w Krakowie. Scena Zmartwychwstania płasko rzeźbiona, oprawiona w ramy składające się z cokołu, dwu kolumn z każdego boku i architrawu z naczółkiem, to typ nagrobka z epoki drugiej połowy XVI wieku. Za autorstwem Ciniego mimo to przemawiałyby nietylko kompozycya ściśle w stylu Odrodzenia przeprowadzona, ale także bogata dekoracya. Motywy tej dekoracyi na kolumnach są te same, jak na grobowcu biskupa Chojeńskiego. Płaskorzeźba Zmartwychwstania ma podobieństwo z płaskorzeźbami pełnemi werwy i ruchu kaplicy Zygmuntowskiej. Styl późniejszy mógłby mieć źródło w ogólnej zmianie form, której Cini zapewne uległ, szczególniej ozdoby cokołu świadczą o wpływach niemieckich.
Drugiem dziełem tego typu, ale równie zagadkowem, jest nagrobek Jana Zatorskiego (fig. 104) na zewnątrz tegoż samego kościoła. Jego dekoracya skręty przechodzące w szyję igłowy potworów, związane ze sobą, kształt tarczy, postacie i główki aniołków, to wszystko ma związek z działalnością Ciniego, bezpośredni czy pośredni, trudno dociec.
Oryginalne w pomyśle przyścienne pomniki Mikoła Korycińskiego (z którego zachował się tylko medalion) i jego żony (fig. 105) w krużgankach klasztoru OO. Dominikanów w Krakowie z r. 1540 są niemniej zagadkowe. Motyw zawieszenia na wstędze, dobywającej się z ust główki aniołka, medaliony udatne, to motywy dekoracyi kaplicy Zygmuntowskiej. Tarcze choć wzorowane na tarczach blaszanych, wyodrębniają się od tarcz niemieckiego renesansu.
Znajdujący się na krużgankach klasztoru OO. Dominikanów w Krakowie pomnik przyścienny Wojciecha Nowopolskiego (fig. 106) zmarłego r. 1548, składa się z przestrzeni zakreślonej arkadą i pilastrów dźwigających gzyms. W lunecie arkady mieści się medalion, poniżej zaś tablica. Ten motyw arkad wśród pilastrów przypomina nam arkady Zygmuntowskiej kaplicy. Kartusz wskazywałby, że Cini, o ile jest autorem tego dzieła, uległ już wpływom flamandzkim i niemieckim.
Ostatnie pomniki, jak Czernych, Jana Zatorskiego, Nowopolskiego mogły być wykonane przez naśladowców Ciniego i byłych jego pomocników. W tym przypadku rozpoczynałyby one szereg rozpowszechnionych w Polsce robót wzorowanych na dziełach Ciniego, których typowym i najsilniejszym przykładem jest kaplica Wazów w katedrze krakowskiej i kaplica św. Jacka przy klasztorze OO. Dominikanów w Krakowie.