Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Sztuka gotycka albo ostrołukowa


1. Początki, charakter, cechy znamienne sztuki gotyckiej

Budownictwo, jakie nastąpiło po stylu romańskim i wyłoniło się niejako z niego, otrzymało nazwę gotyku. Prawdopodobnie nazwa ta bierze swój początek z Włoch, gdzie budowniczowie na schyłku odrodzenia (Palladio i jemu współcześni), chcieli w ten sposób napiętnować jako niemiecką — gotycką architekturę, uważaną przez nich za barbarzyńską.

Przesąd przeciwko lotnej architekturze, która wydała tyle arcydzieł, trudny dzisiaj do zrozumienia, istniał jednak bardzo długo a nawet był posunięty aż do fanatyzmu.

W końcu XVIII wieku, znany francuzki uczony, Petit-Radel, szukał sposobów prędkiego i taniego zniszczenia dzieł gotyckich, które według niego, ujmę przynosiły Francji. Napisał naw et w tym celu memorjał i wskazał w nim praktyczne sposoby osiągnięcia tego pięknego rezultatu. Zbytecznem byłoby je przytaczać ale jest to dowód jak mało wieki minione, całe zatopione we wzorach klasycznych pojmowały piękno, w szerokiem tego słowa znaczeniu.

Wracając do nazwy gotyku, łatwo zrozumieć, że jakiekolwiek, jest pochodzenie tej nazwy, sam styl niema nic wspólnego z Gotami. Właściwszą jest już nazwa stylu ostrołukowego, chociaż i ta nie jest w zupełności słuszną, ostrołuk bowiem jest tylko jedną z cech gotyku ale co prawda ta najsilniej rzuca się w oczy. Przytem tutaj ostrołuk jest konieczny, gdy w innych stylach spotykamy go przygodnie. Anglicy nazywają styl gotycki szpiczastym (pointed style) i mają w tem pewną słuszność.

Od początku X wieku, budowniczowie starali się nadewszystko o wznoszenie sklepień wysokich, szerokich i mocnych. Tymczasem im sklepienie jest wyższe i szersze, tem łatwiej może runąć. Doświadczenie nauczyło budowniczych, iż zwykle sklepienia kolebkowe pękały w trzech miejscach zawsze jednakich, to jest tam, gdzie znajduje się klucz czyli zwornik i w dwóch pachach sklepienia.

Ażeby więc zapobiedz zniżeniu się zwornika, należało go podnieść, ażeby sklepienie w pachach się nie łamało, spróbowano je sprostować i zamiast kolebkowego sklepienia, wymyślono sklepienie krzyżowe, złożone z dwóch sklepień, przecinających się w zworniku. Takiemi sklepieniami posługiwał się już styl romański, ale gotyk miał je udoskonalić i przetworzyć, a ludzie genjalni mieli z tego wysnuć cudne kombinacje estetyczne.

Gotyk bierze więc swój początek w stylu romańskim, ostrołuk rozwija się w nim i staje się coraz wyraźniejszy. W pierwszych gmachach, wzniesionych według nowego sposobu w wieku XII, ostrołuk jest jeszcze spłaszczony i zaznaczony zaledwie. Później dopiero wydłuża się, nabiera smukłości, charakteryzuje coraz wyraźniej.

Wiemy jednak, że ostołuk istniał już w budownictwie Sasanidów, że używali go Arabowie jeszcze przed krucjatami, a zatem zanim mogli go zapożyczyć z zachodu, ale w sztuce arabskiej gra on tylko rolę podrzędną, ornamentacyjną i przygodną. Wreszcie, jakeśmy to widzieli, ostrołuk spotyka się w budynkach romańskich; a z drugiej strony w pierwszej epoce gotyku nieraz widzieć można luk kolisty, przy wszystkich znamionach nowego stylu. Przekonano się jednak, że sklepienie ostrołukowe jest wytrzymalsze od zaokrąglonego i to stało się punktem wyjścia gotyku.

Drugim problematem, trudnym do rozwiązania dla budowniczych ówczesnych, był sposób lepszego oświetlenia oknami nawy głównej, bez osłabienia murów, wspierających sklepienie. Problemat ten rozwiązany został za pomocą przełęczy, zwanej przyporą gotycką, którą przygotowały niejako półkolebkowe sklepienia naw bocznych. Przypory podtrzymujące mury zewnętrzne budowy, zwykle odpowiedające podziałowi przęseł, (travee), a stawiane w punktach, na które napór sklepienia był największy, zostały podniesione i połączone przełęczą z nawą główną tam, gdzie się zaczynało sklepienie i tym sposobem przeciwdziałały jego naporowi. Wówczas przy zasadniczej zmianie konstrukcji, skoro całe sklepienie wspiera się tylko na pewnych punktach, stało się możliwem rozszerzenie i podniesienie kościołów, oraz można w nich było dowolnie wybijać wielkie okna, gdyż mury między temi punktami stanowiły tylko tło architektoniczne. Tym sposobem zmienia się zupełnie charakter całej budowy, która nabiera nadzwyczajnej śmiałości, napełnia się światłem i lotnie wzbija w górę.

Co do gotyku długo istniała pomiędzy Niemcami a Francją ta sama sprzeczka, co i do stylu romańskiego, obadwa kraje przyznawały sobie jego wynalazek. Francuzi nazywali go wprost francuzkim, a Niemcy — niemieckim. Dzisiaj jednak już sami Niemcy przyznają, że gotyk począł się we Francji.

Przetworzenie stylu romańskiego na gotycki było powolne i w wielu kościołach, po obu stronach Renu, widać cechy przejściowe, zapowiadające styl nowy.

W ogóle przełomy w sztuce idą w parze z przełomami społecznymi. W społeczeństwach średniowiecznych około XIII wieku zachodzą różne zmiany. Dawniej, artyści należeli do duchowieństwa, a szczególniej do zakonów. Powiedzieć nawet można, iż księża świeccy, odgrywali w sztuce podrzędną rolę. Z biegiem czasu, duchowieństwo świeckie nabiera coraz większego znaczenia i tej zmianie odpowiada przewaga katedry nad opactwem. Od XIII wieku coraz częściej pojawiają się budowniczowie świeccy. Być może, iż takowi w wiekach poprzednich istnieli także, ale stanowili nadzwyczajny wyjątek, teraz jest ich coraz więcej; przecież bynajmniej nie odsuwa to duchowieństwa od uprawiania sztuki, tylko traci ono monopol w tym względzie, tak dalece, że nawet nieraz zakonnicy, powierzają laikom budowę swoich kościołów i klasztorów.

Na tę zmianę stosunków wpłynęły wypadki. Wojny krzyżowe, już nie pojedyńczym pielgrzymom, ale całym masom udostępniały poznanie cywilizacyj wschodnich, a te oddziaływały potężnie na wyobraźnie, pobudzały je do działania. Wzrastający też porządek i organizacja społeczna pozwalały na pracę umysłową po za murami klasztorów. Wznosiły się miasta, w nich przemysł, co znowu powiększało liczbę ludzi, znajdujących pracę i zarobek. Oświata rozpowszechniała się także po za obrębem bezpiecznych siedzib zakonnych, a wreszcie gmino-ruchy, pomimo gwałtów, jakich stały się powodem, nadają nowy impuls społeczeństwom.

Można śmiało twierdzić, iż miasta, które pierwsze dobiły się swobód, pierwsze także zbudowały sobie wspaniałe katedry. Patrjotyzm i miłość własna łączyły się z uczuciem religijnem aby ten skutek wywołać. Miasta współzawodniczą z sobą tak samo, jak współzawodniczyły zakony, chcą one posiadać nietyłko miejsca przeznaczone do skupienia i modlitwy, pragną ażeby przybytki, poświęcone chwale Bożej, świadczyły także o ich bogactwie i potędze.

Kościół, jak to słusznie zauważył Michelet, był wówczas dla człowieka właściwem ogniskiem. Dom, ta nędzna budowla, do której powracał wieczorem, służył mu tylko za chwilowe schronienie, a prawdziwym domem jego — był dom Boży. Nie darmo też kościół dawał uciekającym bezpieczeństwo, stanowił prawne schronienie; tam ogniskowało się całe życie społeczne. Tam się modlono, tam odbywały się narady. Głos dzwonu był głosem miasta, wzywał on nie tylko do modlitwy, wzywał do pracy, do rady, czasem do walki. On to, w razie grożącej katastrofy, uderzał na alarm.

Pracowano też gorliwie nad wzniesieniem katedr. Nieraz wielcy panowie, dumni ze swego rodu, nie wahali się zaprzęgać do taczek i wozów, ażeby przyczynić się własnemi rękoma do zwózki materjałów. Był to sposób otrzymania odpustu za grzechy, dostąpienia łaski. Nieraz gdy trzeba było dostawić jakie wielkie ciężary, tysiące osób różnej płci, wieku i stanu dźwigało je zgodnie, w milczeniu, a w chwilach odpoczynku, mówiło tylko o swoich grzechach, czyniło ze łzami skruchy ich wyznanie. Przebaczano sobie wzajemnie urazy; jednali się przy takiej pracy nieprzyjaciele.

Zdarzało się nieraz, że przez miłość bliźniego i żarliwość o chwałę boską, prowincje pomagały prowincjom, miasta miastom. Wszyscy mularze normandzcy, w czasie budowy katedry w Chartres, procesjonalnie udali się do tego miasta na czas pewien, aby pracować przy jej budowie, nie żądając innej zapłaty, nad skromne utrzymanie.

Ażeby zapewnić piękność wznoszonym gmachom, miasta nieraz ogłaszały konkursy na plany, jak to czyniono w starożytności, a później we Włoszech w czasie odrodzenia. W archiwum katedry strasburskiej, zachowano rysunki kilku mistrzów, którzy współubiegali się o wykonanie jej głównego portalu.

Wykonanie mównicy w kościele Ś-go Urbana w Troyes przysądzono konkursem w roku 1332 budowniczemu paryzkiemu. Miasta, nie cofają się przed największym wydatkiem, gdy chodzi o ich chwałę.

Kraje i miasta prześcigały się w wspaniałości swoich gmachów. Mieszkańcy Metz zbudowali w roku 1332 nową katedrę, piękniejszą od tej jaką miało Amiens i która była najwyższą w chrześcijaństwie. I rzeczywiście sklepienie w Metz jest wyższe o dwie stopy od sklepienia katedry w Amiens.

Później w drugiej połowie XVI wieku budowniczy Chambiche w Beauvais chciał współzawodniczyć z kopułą Ś-go Piotra w Rzymie; na nieszczęście dzieło jego runęło wkrótce po ukończeniu.

Styl gotycki wzbudzał ogólnie tak wielki zapał, iż nie tylko stawiano mnóstwo nowych świątyń ale zniszczono wiele gmachów romańskich, ażeby zastąpić je budowlami nowego stylu. Wandalizm artystyczny, uznający jedną tylko formę piękną, jest nieraz niebezpieczniejszy dla dzieł przeszłości, niż wandalizm barbarzyńców, gdyż niszczy system atycznie, nie zostawiając nawet śladu form dawnych.

Gdyby Petit-Radel miał władzę, byłby pozbawił Francję najwspanialszych jej gmachów.

Ostatecznie namiętność do budownictwa była tak wielką w XIII wieku, iż dziwić się trzeba, że starczyło robotników, na taką ilość stawianych gmachów. Prawda, iż utworzyły się korporacje, cechy, i że najsilniej zorganizowane rzemiosła były właśnie te, co zajmowały się budownictwem jak: mularze, rzeźbiarze, malarze, cieśle, ślusarze i kowale. Te pułki rzemieślników pracowały pod wodzą „mistrza dzieła”, który miał ogromną władzę, musiał trzymać na wodzy w szystkie ambicje i nie pozwolić by ktokolwiek działał na własną rękę.

Sztuka nie jest także bezimienną, jak dawniej. Mistrz, któremu dopiero późniejsze wieki nadały tytuł architekta, był zwykle chowany w krypcie, wystawionego przez siebie kościoła, a na kamieniu kryjącym zwłoki ryto jego wizerunek z atrybutami sztuki budowniczej: cyrklem, węgielnicą i t. p. Na nieszczęście wiele bardzo z tych płyt zostało przez czas zatartych.

Pomimo jednak pośmiertnego zaszczytu, jak i spotykał twórców wspaniałych katedr, nosili oni skromny tytuł mistrzów mularzy. Historycy wspominają rzadko ich nazwiska.

Nie należy jednak sądzić by z w prowadzeniem w użycie przypór przełęczowych, praca budowniczych została ułatwioną. Przeciwnie, system ten miał sobie właściwe niebezpieczeństwa, bo jeśli napór przełęczy był zbyt silny, groził także zwaleniem, trzeba więc było ściśle obrachować i ustosunkować te dwa napory. Przełęcze były rozmaite, niektóre miały drugi szereg przełęczy niższych, których zadaniem było je wzmacniać, jak w katedrze w Reims. Wzbijały się one w górę z przypór murów naw bocznych. W innych znów, przełęcze były dwupiętrowe jak w katedrze kolońskiej i paryzkiej. Zdarzają się nawet przełęcze trzypiętrowe (rys. 54). Takie widzimy w Chartres ale tam mają one jeszcze inne przeznaczenie, służą za ściek dla wód deszczowych i zakończone są wylewem, który odrzuca je daleko od murów.

Rys. 54. Przypory gotyckie.
Rys. 54. Przypory gotyckie.

Najczęściej tam, gdzie zaczyna się przełęcz, zbudowana jest wieżyczka, niekiedy z niszą na posąg, a zakończona iglicą. Nieraz też tych wieżyczek z iglicami jest kilka na jednej przełęczy; niekiedy przełęcze tworzą arkady, powycinane na kształt gotyckich okien. Rozmaitość panuje tu wielka i konieczność architektoniczna wytworzyła ozdoba ość właściwą gotyckim katedrom, nadającą całej budowie niezmierną lotność, jakby każdą swą cząstką usiłowała harmonijnie wznieść się ku górze.

Od pewnego czasu zajmują się ogólnie zużytkowaniem metali w budownictwie, zajmowali się niem także budowniczowie średniowieczni. Wielokrotne katastrofy zawalenia się sklepień nauczyły ich niezmiernej ostrożności, starali się więc wzmocnić stawiane gmachy za pomocą żelaznych sztab, łańcuchów, klamr, jak to widzieć można w niektórych, naprzykład Świętej Kaplicy paryzkiej.

Niemal składową częścią architektury gotyckiej były wieże; odpowiadały one jej duchowi tem więcej, im były wyższe i bardziej strzeliste. Do najwspanialszych we Francji należą wieże w Laon. Kościół zbudowany w części miasta, wysoko położonej, jest odosobniony i narażony na silne panujące tam wiatry. Należało się więc lękać by wicher nie nadwyrężył lub nawet nie wywrócił ciężkich kamiennych wieżyc. Stawiający je budowniczy wpadł na dowcipny pomysł zostawienia w samejże ich budowie swobodnego przebiegu dla wichrów, za pomocą kolumn odosobnionych od murów. To też budowniczy XIII wieku, Villard de Honnecourt, pisał o tych wieżach w ciekawym albumie, które do nas doszło: „Zwiedziłem wiele krajów, jak o tem świadczy moja książka, ale nigdzie nie widziałem nic, cobym mógł porównać do wież w Laon“.

Dodać trzeba że w owym czasie wieże w Laon miały iglice dziś już nie istniejące.


2. Rozmaite epoki gotyku. Wiek XIII

Sztuka, tak zupełnie odpowiadająca ówczesnym potrzebom społeczeństw i tak gorąco przez nie ukochana, nie mogła pozostać nieruchomą, musiała się koniecznie przeobrażać, chociażby nawet te przeobrażenia nie były postępem.

Wieki średnie nie zasklepiały się wcale w rutynie, przeciwnie, lubiły nowość i odmianę. Jest to nawet jeden z rysów charakterystycznych owego czasu. To samo zamiłowanie nowości, które podziałało tak gwałtownie przy przemianie stylu romańskiego na gotyk, sprowadziło też jego dalsze odmiany. 

Odmiany te są bardzo widoczne, w samymże kształcie ostrołuku.

Ostrołuk tworzy się z dwóch równych sobie łuków koła mających swoje centra na linji poziomej, stanowiącej ich podstawę. Ostrołuk jest więc tem ostrzejszy im większy jest ten łuk i co zatem idzie centra są więcej oddalone od tej podstawy czyli spadku linji prostopadłej, spuszczonej z wierzchołka ostrołuku. Ten zaś bardziej będzie spłaszczony, im więcej centra tych łuków zbliżać się będą do tegoż spadku; tak iż jeśli te centra wypadną w samym spadku, ostrołuk zmieni się w półkole.

W XIII wieku, ostrołuk lancetowy, mocno spiczasty utworzony został z dwóch łuków koła. których centra znajdują się po za nogami (retombee) sklepień, mają zatem łuki dłuższe niżeli odległość nóg. między sobą (rys. 55).

Począwszy od XIV wieku ostrołuk staje się łagodniejszy. Tworzą go zwykle łuki mające swoje centra w samychże rogach, a zatem których wykreślenie równe jest otwarciu arkady. Taki ostrołuk zowie się równo-boczny, bo linje, łączące szczyt sklepienia z dwoma nogami, tworzą trójkąt, którego boki są sobie równe jak trzy jednakie promienie koła.

W XV wieku ostrołuk ścieśnia się znowu, gdyż centra łuków brane są pomiędzy ich podstawami, ale przytem rysunek ich zmienia się dziwnie, zbliża nawet niekiedy do linji prostej; gotyk uwydatnia się zapomocą ozdób: łuku dodanego (rys. 56) 1) lub pałąkowatego.


Rys. 55. Gotyk lancetowy.
Rys. 55. Gotyk lancetowy.

Rys. 56. Łuk dodany.
Rys. 56. Łuk dodany.

Rys. 57. Gotyk promienisty.
Rys. 57. Gotyk promienisty.

Rys. 58. Gotyk płomienisty.
Rys. 58. Gotyk płomienisty.

Bacząc na rozmaity kształt ostrołuku oraz innych ozdób, dzielą gotyk na trzy perjody, nie licząc stylu przejściowego: gotyk lancetowy, gotyk promienisty i gotyk płomienisty (rys. 55, 57 i 58).

W stylu przejściowym łuk kolisty miesza się z ostrołukiem, wszędzie, gdzie ten ostatni okazuje się koniecznym. Łuk półkolisty łączy arkady naw; często nawet sklepienie naw bocznych jest okrągłe, gdy nawa główna sklepiona już jest ostrołukowo (rys. 59).

W gotyku lancetowym łuk kolisty jest już rzeczą wyjątkową. Przy ścieśnionym ostrołuku linje są zwykle czyste, ornamentacja skromna i umiarkowana, bo z początku swego istnienia gotyk stanowił reakcję przeciw zbytkowi ornamentacji, rozkwitłego stylu romańskiego. Kaplice najczęściej znajdują się jedynie w koło absydy i chóru, rzadko przy nawach bocznych. Spotykają się jeszcze czasem grube filary z rozwiniętemi głowicami, kiedy zaś kolumny grupują się około filaru, m ają jeszcze znaczną średnicę ale zaledwie widać trzy części ich trzonu.

Rys. 59. Sklepienie gotyckie.
Rys. 59. Sklepienie gotyckie.

Zdarza się jednak, że są zupełnie swobodne, a tylko przytykają do filaru. W Laon, cztery filary nawy głównej składają się z centralnej kolumny i sześciu cieńszych oddzielnych kolumn, otaczających ją wkoło. Zdarzają się też galerje podobne do korytarzy, biegnące ponad nawami bocznemi.

Wieże z tej epoki zakończone są iglicami, często jednak iglice dorabiane były dopiero w następującym perjodzie i to tłumaczy ich różnolitość.

Styl promienisty odnosi się do XIV i początku XV wieku. Ostrołuki są w nim mniej spiczaste, filary mniej masywne, okna wyższe z laskowaniami i podziałami licznemi. Pomiędzy wycinkami, które je tworzą, znajdują się nie tylko trójliście, ale cztero i pięcioliście promieniste, widoczne również w ornamentyce arkadowań. Różyce nad portalami, które szczególniej charakteryzują style, stają się coraz większe i mają coraz więcej podziałów; wieżyczki na przyporach nabierają smukłości i lekkości.

Styl płomienisty, który okazuje się w połowie XV wieku i trwa więcej niż do połowy XVI, przynajmniej w niektórych krajach, a zwłaszcza w budowlach religijnych, jest zwykle przeładowany ornamentacją i ozdobami, powykręcanemi w ten sposób, że tworzą rodzaj płomyków, co jest szczególniej widoczne w wycinkach okien, różyc i arkadowań. Często też szczyty ostrołuków mają rodzaj bukietów — kwiatonów łączących gzemsy, które rysują ostrołuki wewnętrzne, oraz zdobią cały szczyt ostrołuku. Żebra sklepień tworzą nieraz na nich delikatne desenie, a w miejscach, w których się przecinają, dodane są wypukło rzeźbione symbole, herby i t. p. Czasem zwornik rzeźbiony spuszcza się w kształcie stalaktytu. Jednakże ten styl w wielu razach przeładowany ozdobami, w innych znów jest uproszczony. I tak najczęściej filary wcale nie mają głowic, same zaś złożone są z mnóstwa drobnych kolumn albo lasek, które rozwijając się, tworzą żebra sklepienia. Początek arkad zaledwie bywa naznaczony i to nie zawsze. Iglice stanowią jedną z najpiękniejszych ozdób gmachów, stawianych w tym stylu.

Jakkolwiek piękne są późniejsze dzieła architektury średniowiecznej, najznakomitszą ich epokę stanowi wiek XIII, mający tak wielkie znaczenie w historji cywilizacji. W tym wieku we Włoszech narodził się Dante i Giotto; w Hiszpanji złamana została w zasadzie potęga Maurów; w Niemczech jest to epoka Minnesangerów i epopei rycerskiej; w Anglji przychodzi na świat Roger Bacon i powstaje Magna Charta. W Konstantynopolu, w Syrji, w Rodzie, w Cyprze powstają dynastje łacińskie; we Francji wznoszą się wspaniałe katedry gotyckie.

Wspominaliśmy już o znakomitej organizacji rzemieślników-budowniczych, którzy tworzyli korporacje z pracownikami tego samego rzemiosła w krajach ościennych. Organizacje te wzięły prawdopodobnie swój początek w górnych Włoszech, a datują, o ile się zdaje jeszcze z VIII wieku. W Anglji znajduje się ślad ich istnienia w karcie konstytucyjnej z r. 926, a byty tak potężne, iż Edwin, brat króla Atkelstana, chciał być do nich przyjęty. Miały one szczególne znaczenie w Niemczech, przy wielkiem rozdrobnieniu politycznem państwa. Zawdzięczały też wiele Erwinowi z Steinbaclni, budowniczemu katedry strasburskiej i otrzymały przywileje od Rudolfa Habsburskiego, od papieża Mikołaja III i od kilku ich następców. Mularze wolni byli od podatków, pańszczyzn i c ię ż a iw miejscowych, stąd pochodziła nazwa wolnych mularzy, jaką przybierali, bo zależeli jedynie od Rzymu.

Nie wiele nazwisk ówczesnych budowniczych do nas doszło, wspomnieć o nich należy, tern więcej, iż później dobili się sławy ludzie dużo mniej zasłużeni, za dzieła nie mogące iść w porównanie z arcydziełami przeszłości, których tyle jest bezimiennych. W epoce przejściowej Maciej de Loudun i Normand de Dax zbudowali katedrę w Angers. Piotr de Montereau albo też de Montreuil, zmarły w roku 1266, zbudował Świętą kaplicę w Paryżu. Hugo Libergier, zmarły w r. 1265, budował kościół Ś-go Nikiasza w Reims; kończył go Robert de Coucy, zmarły 1311 r. Kościół ten uchodził za arcydzieło sztuki budowniczej i wielu mistrzów studjowało go w następnych wiekach.

Rys. 60. Katedra paryska czyli kościół Najświętszej Panny.
Rys. 60. Katedra paryska czyli kościół Najświętszej Panny.

Robert de Coucy, budował wraz z wielu innymi katedrę w Reims, według planów Jana d'Orbais, który rozpoczął ją w roku 1211. Budowano ją blisko dwa wieki, a plan pierwotny daleko wspanialszy, uległ wielu zmianom, co naturalnie zniszczyło jednolitość gmachu, którego zbyt krótkie prezbiterjum i transepty, nie odpowiadają nawie głównej. Nie wiadomo kto był pierwszym architektem kościoła Najświętszej Panny (rys. 60) w Paryżu; doszło do nas tylko nazwisko Jana de Chelles, który w r. 1257 był twórcą południowego portalu. Stefan de Mortagne, zmarły w r. 1293, był budowniczym katedry w Tours. Robert de Luzarche skreślił plany katedry w Amiens, której kamień węgielny położono w roku 1220 ; po jego śmierci budowali ją dwaj Cormon’owie ojciec i syn.

Katedra w Amiens, zupełnie ukończona w r. 1288 jest prawdziwem arcydziełem gotyku. Naśladowano ją wielokrotnie we Francji i innych krajach.

W NIII wieku Erwin ze Steinbachu rozpoczął budowę katedry w Strasburgu, ukończono ją dopiero w XV i to bez drugiej wieży, która jednak zdaje się objętą była planem pierwotnym. Wieża strasburska jest najwyższą z pomiędzy istniejących, nie mówiąc naturalnie o wieży Eifel. Jej koronkowa iglica, zaledwie jest o parę metrów niższą od wielkiej piramidy. Wykonał ją Jan Hultz.

Prócz tego kroniki zachowały nazwiska kilku sławnych budowniczych, nie podając ich dzieł. Do takich należą: Villard de Honnecourt, którego cytowaliśmy ciekawy album. Piotr de Corbie, o którym tenże Honnecourt mówi z wielkiemi pochwałami, a wreszcie Eude de Montreuil, który wraz z Ludwikiem S-tym odbywał krucjatę i fortyfikował miasto Saint Jean d’Acre.

Możnaby gotyk francuzki podzielić na różne szkoły; najważniejszą jednak jest szkoła franko-normandzka, która rozpostarła się szeroko, a szczególniej zapanowała w Anglji.


Gotyk angielski

W r. 1174 Wilhelm de Sens, zwyciężywszy wszystkich współzawodników, został kierownikiem budowy katedry w Kanterbury. Jego plany były gotyckie. Biskupi francuzcy i kartuz Hugo Burgundczyk budowali katedrę w Lincoln. Ten kościół z dzwonnicą 100 metrów wysoką, z podwójnym transeptem, mający 170 metrów długości jest jednym z najpiękniejszych na zachodzie. Przebudowany jest jednak z gruntu, gdyż w XII wieku, uszkodziło go trzęsienie ziemi; wykończony ostatecznie w XIV wieku, niema tej jedności, jaką posiada katedra w Salisbury (wiek XIII), uchodząca .za najdoskonalszą budowę gotycką w Anglji. Opactwo Westminster, które stało się panteonem angielskim, zbudowane było w XIII wieku.

Styl gotycki wytworzył w Anglji odrębną szkołę. Szkołę tę charateryzują: 1) ogromne okna frontowe, zastępujące najczęściej różycę i których laskowanie, dochodzi do szczytu kończącej je arkady; 2) prostokątne linje fasady; 3) całość o wybitnym podłużnym charakterze, często wzmocnionym jeszcze przez wielkie i głębokie arkady,, podobne do tych, jakie znajdowały się w pałacu Kosroego i 4) wreszcie kształt kwadratowy absydy.


Gotyk Niderlandzki i Niemiecki

Sztuka ostrołukowa w Belgji, mało się różni od sztuki francuzkiej, rozwinęła się jednak dopiero w XIV wieku w całym blasku, chociaż już w XIII zbudowaną została katedra w Ypres, oraz rozpoczęta budowa Ś-tej Guduli w Brukselli i Najświętszej Panny w Oudenarde.

W Niemczeli ostrołuk ukazał się dopiero w początku XIII wieku,, kiedy zaczęto budować katedrę w Kolonji, jedną z najpiękniejszych jeśli nie najpiękniejszą jaka istnieje, bo przyznać trzeba, że sztuka ostrołukowa wydała w Niemczech liczne i wspaniałe owoce, a nigdzie tak wysoko nie posunięto lotności i lekkości olbrzymich gmachów. Gotyk wprawdzie począł się we Francji, ale rozwinął i udoskonalił się w Niemczech.

Katedra kolońska, według zdania Lubkego, wzorowała się na katedrze w Amiens. Budowały ją całe wieki z licznemi przerwami, bo ostatecznie skończoną została w współczesnych nam czasach. Jednak rzecz zadziwiająca, że pomimo to, nic nie straciła na jednolitości stylu. Ogromna ta budowa zajmuje 6,166 metrów kwadratowych powierzchni.

Sławniejsze katedry gotyckie w Niemczech są: w Freiburgu rozpoczęta w XIII wieku, skończona w XV. Kościół Ś-tej Elżbiety w Marburgu. Kościół Ś-go Stefana w Wiedniu, katedry w Ulmie, Regensburgu i Norymberdze; budowa wszystkich prawie rozpoczętą, została w końcu XIII wieku, a pracowano przy nich setki lat.


Gotyk Włoski i Hiszpański

We Włoszech używano nieraz budowniczych niemieckich, jednakże gotyk włoski różni się rdzennie od niemieckiego i francuzkiego. Nie powstał on ze stylu romańskiego jak w tych dwóch krajach, tylko wprowadzony został już ukształtowany z zagranicy. Stało się to zapewne za sprawą cystersów z Burgundji. Kościół w Asyżu w XIII wieku budował niemiec Jakobus. Dużo wcześniej jednak pojawił się gotyk w południowej części półwyspu i w Sycylji, z powodu francuzkiej dynastji, oraz tradycyj, arabskich.

Mówiliśmy już że Monreale nosiło nazwę Alhambry sycylijskiej; przypomina ją wyraźnie kaplica główna w Palermo, zbudowana w roku 1132 za Rogera II; ale jest tu przymieszka gotyku normadzkiego oraz bogatych, bizantyńskich mozaik.

We Włoszech środkowych, gotyk bardzo się zmodyfikował, przystosowując się do właściwości miejscowych. Powstał stąd gotyk tak zwany florencki, którego typem jest Najświętsza Panna kwietna, rozpoczęta przez Arnolfa del Caimbio w roku 1294, oraz także we Florencji kościół Świętokrzyzki. Niepodobna też pominąć katedry w Orwieto, rozpoczętej w tym samym czasie przez Wawrzyńca Martoni czy Maitani, oraz katedry w Siennie, która byłaby mogła współzawodniczyć z arcydziełami gotyckiemi, gdyby pierwotne plany zostały wykonane. Jedną z najwspanialszych katedr włoskich byłaby także ogromna katedra medjolańska, rozpoczęta w roku 1386 za Jana Galeazza Viconti, gdyby różne późniejsze wpływy nie zniszczyły jedności budowy, która doczekała się barokowej fasady. Z boku jednak katedra medjolańska czyni wrażenie koronki z białego marmuru, rysującej się z nieporównaną delikatnością na błękicie włoskiego nieba. Około 6 tysięcy posągów stroi jej wieżyczki przełęczowe.

W Hiszpanji gotyk wydał znakomite dzieła. Wprowadzili go tutaj architekci francuzcy, których wpływ widocznym jest za Pirenejami. Doszły do nas imiona Gauthier’a, który zbudował opactwa cysterskie Val de Dios, Ś-go Maurycego i rozpoczął katedrę w Burgos. Hiszpan Rodryg Nimenes, już zaczął budować w roku 1227 katedrę w Toledo.

Styl gotycki w Hiszpanji przybrał, rzecz naturalna, coś z charakteru maurytańskiego, z którym stykał się tak zblizka.

Kraje, których cywilizacja i sztuka mało były rozwinięte, zwracały się kilkakrotnie do Francji z żądaniem budowniczych. Villard de Honnecourt pisze, iż był powołany do Węgier dla wybudowania kościoła. Inny fracuz Piotr de Bonneuil za pozwoleniem królewskiem, w roku 1287 pojechał z kilku towarzyszami do Upsali, gdzie zbudował katedrę.


Budownictwo świeckie

Od czasów Karola W., zaczęto budować zamki obronne. Zazwyczaj stawiano je na wzgórzach, a tam, gdzie wzgórz brakło, sypano je sztucznie i na nich dopiero budowano zameczek, otoczony częstokołem, murami i fosą, z mostem zwodzonym. W miarę postępu czasu wzmacniano obronę zamków, które często opasywały dwoiste i troiste mury, te znowu miały po rogach baszty, skąd można było i bronić się dłużej, i z daleka nieprzyjaciela wypatrzeć. Sama siedziba panów zamku, staje się coraz bardziej rozległą i zaopatrzoną w środki obronne. Architekci średniowieczni wysilali się na sposoby wprowadzenia w błąd nieprzyjaciela przez podstępy różnego rodzaju. Były tam więc wejścia, prowadzące do tajemnych skrytek, przepaście otwierające się pod nogami, przejścia ukryte w grubości murów wiadome tylko właścicielom. Alberada hrabina de Bayeux, kazała zamordować budowniczego, który wybudował jej zamek warowny, ażeby nie mógł nikomu wydać jego tajemnic.

Byli też wielcy panowie, biegli w sztuce budowniczej, którzy sami sobie stawiali siedziby, tak jak to czynili zakonnicy stawiający opactwa i kościoły. Kroniki zachowały nazwisko Rogera de Bellesme, który zbudował zamek Gisars dla Wilhelma Rudego i Henryka I królów angielskich.

Niektóre miasta we Francji zachowały jeszcze swoje fortyfikacje jak: Aigues Morte, datujące z czasów Ś-tego Ludwika, Carcassonne i Mont Saint Michel, przypominające tak żywo wieki średnie.

W miastach używających swobód, w miastach włoskich, w których walki stronnictw były tak zawzięte, a nienawiści tak gwałtowne, każdy pałac lub dom znakomitszego obywatela, stanowił małą fortecę zbudowaną w sposób odpowiedni, ażeby zabezpieczyć swoich mieszkańców od nagłego napadu. Pałace te miały nawet często baszty obronne lub wieże. W San Geminiano, dużo domów zachowało je do dziś dnia.

W wielu miastach pałace rządowe stawiane są w ten sposób, by mogły się bronić w razie napadu; dostąpić do nich można jedynie przez galerje ukryte pomiędzy domami.

Widocznem jest to dotąd w Siennie, gdzie wznosi się w głębi zaledwie widoczny przez te wszystkie arkady, ogromny warowny pałac ze strzelnicami i olbrzymią wieżą, mającą 80 metrów wysokości. Podobne budowle znajdowały się także w miastach mających dużo mniejsze znaczenie. Obronność jednak nie wykluczała piękna, starano się o nie tak w proporcjach ogólnych linji całej budowli, jak w rysunku gotyckich okien o marmurowych węgarach, w wyrobie drzwi głównych, w zakończeniu wieży. Przy tych ozdobach wychodzi lepiej jeszcze surowy rysunek całej budowli.

Podobny wygląd ma Palazzo Vecchio we Florencji, dzieło tego samego Arnolfa del Cambio, który zaczął stawiać Najświętszą Pannę kwietną.

W tym samym czasie stawiano w północnej Europie ratusze, które przy mniejszej prostocie, zachowują tenże charakter siły i powagi jaki im wówczas przystawał. Wszędzie nad niemi wznosi się baszta, która była dla nich tem, czem dzwonnica dla kościoła.

Ważną też sprawą budowlaną były mosty, które stawiano z wielkim trudem i niebezpieczeństwem, nawet na rzekach szerokich, bystrych i nieokiełznanych. Budowę mostu uważano nie tylko za rzecz pożyteczną, ale zarazem za uczynek chrześcijańskiej zasługi. Z tego powodu utworzyło się stowarzyszenie religijne braci pontifexów pod wodzą młodego pastuszka Benezeta, który nawet później został zaliczony w poczet świętych. On to stawiał od roku 1177 do 1185 most w Awenionie. z którego dziś tylko kilka łuków zostało.

Wystawiony jednak w następnym wieku za Filipa Pięknego most Ś-go Ducha przetrwał do tego czasu i znajduje się w dobrym stanie, choć długość jego wynosi więcej niż 818 metrów. Jest on podniesiony o 10 metrów nad średni poziom wody i opiera się od sześciuset lat gwałtownym falom Rodanu.

W owej epoce wszystkie prawie mosty były obronne, obronnym też był i most Ś-go Ducha.

Domy prywatne, według zamożności swych właścicieli, stosowały się do ogólnych postępów budownictwa, a styl gotycki naginał się do powszednich potrzeb. Często też przystrojenie siedzib prywatnych było zbytkowe, nie szczędzono ani rzeźb, ani ozdób, ażeby podnieść ich piękność.


Gotyk w Polsce

Mamy w kraju daleko więcej pomników gotyckich niż romańskich. Rzecz to naturalna, gotyk przypada na wieki późniejsze, w których już cywilizacja i dobrobyt zakwitały w Polsce. Przytem przy mniejszej odległości czasu, więcej pomników zachowało się w całości. Wiek XIV zwłaszcza był u nas bardzo dla gotyku pomyślny, gdyż zamiłowany był w nim Kazimierz W., któremu zawdzięczamy bardzo wiele wspaniałych kościołów. Król ten dał nowy impuls budownictwu, a wobec tego wyrobiły się w nim pewne znamiona właściwe naszemu krajowi.

Do budowy kościołów u nas w XIV wieku używano cegły i kamienia ciosowego i na tem właśnie polega jeden z charakterów stylu właściwego budowlom polskim, niesłusznie mięszanym ze stylem Niemiec północnych, dla podobieństwa zębatych szczytów, skarp i framug w ścianach.

Rys. 61. Desenie z cegieł różnobarwnych.
Rys. 61. Desenie z cegieł różnobarwnych.

Indywidualność stylu polskiego stanowi umiejętna konstrukcja, w której kamień jest użyty do szkieletu budowli, a cegła tylko do wypełnienia tła architektonicznego.

Przy tem budownictwo nasze w XIV wieku, zastępowało przypory przełęczowe wprowadzeniem skarp przyściennych dla murów nawy głównej, a często i prezbiterjum, do wnętrza budynku i pomieszczenia ich jako naddatków po za filarami. Charakterystycznem także znamieniem naszego swojskiego budownictwa, jest licowanie ścian kamieniem, w katedrze krakowskiej, oraz ślepe framugi z rozetowaniem.

Rys. 62. Zębate sterczyny.
Rys. 62. Zębate sterczyny.

Kościół Panny Marji w Krakowie (rys. 66) jest przykładem ustalenia się nowego budowniczego odcienia. Zbudowany z cegły, ma dwie wieże przy frontowej części gmachu. Było to u nas rzeczą konieczną w kościołach katedralnych; jako też przestrzegano by budowla miała prezbiterjum zwrócone ku wschodowi. Znaczne wydłużenie prezbiterjum jest także cechą znamienną wielu naszych kościołów, fundacji Kazimierza W. Widzimy to w Wiślicy, w kościele Ś-go Jana Jerozolimskiego w Gnieźnie i w katedrze lwowskiej.

Cegła nasza z XIV wieku, a szczególniej z jego początku, była barwy ciemnej, krwawo-czerwonej, później dopiero zaczęto wyrabiać cegły zabarwione i układano z nich desenie (rys. 61).

Kościoły wznoszone z cegły, miały najczęściej nawy równej wysokości, słupy ośmiokątne, przypory często zachodzące wewnątrz, sklepienia siatkowe, wieże czworokątne, szczyty nieraz ustrojone zębatemi sterczynami (rys. 62), fryzy z cegły barwionej i wyrabianej w desenie.

Owe szczytowe sterczyny były prawdopodobnie nabytkiem zaczerpniętym od krzyżaków, jednakże twardość i ostrość tego stylu łagodniała w naszych rękach, naginając się do potrzeb spokojnego narodu.

Rys. 63. Katedra krakowska.
Rys. 63. Katedra krakowska.

Okna w naszych kościołach są przeważnie dwu lub trzypolowe, odznaczają się one zawsze niewolniczem naśladowaniem wzorów kamiennych i to stanowi ich różnicę znamienną od architektury pruskiej, w której laski i rozetowania są z gliny palonej. U nas nawet przy oknach, których dolna część światła została zamurowaną, istnieje pomimo to framuga z laskami, wydłużającemi się jakby przez całe normalne okno (rys. 63). Zastąpienie rozetowań krzyżem kamiennym, jest także właściwością stylową, budowli wzniesionych za Kazimierza W., jako też bezpośrednie wyrastanie żeber sklepienia z trzonów filarów.

W końcu XIV i XV wieku, okna przystrajają się różnokolorowemu witrażami i rozpowszechniają szczyty z zębatemi sterczynami, które po większej części za czasów Kazimierza W. były gładkie. Przytem filary zakończone są często głowicą. Przykładem tego jest kapitularz w Lędzie i kościół w Gosławicach pod Koninem.

Jednym z najpiękniejszych zabytków gotyckich u nas jest katedra w Włocławku tembardziej, że zachowaną jest dobrze, a umiejętna restauracja, wykonana w ostatnich czasach nie zatarła jej charakteru. Katedrę tę odbudował z gruntu po spaleniu biskup kujawski Michał z Golańczewa, a skończył ją siostrzeniec jego i następca Zbilut w roku 1463. Dobrze także zachowany jest kościół parafjalny w Kleczkowie, niedaleko Ostrowia. Pochodzi on z XV wieku. Mury otaczające cmentarz opatrzone są strzelnicami i narożnemi basztami, co nadaje mu pozór forteczny.

Bibljoteka Jagiellońska, jakkolwiek stawiana w XVI wieku, ma właściwości budownictwa XIV wieku i może służyć jako wzór charakterystyczny stylu polskiego (rys. 64).

Rys. 64. Podcienia bibljoteki Jagiellońskiej.
Rys. 64. Podcienia bibljoteki Jagiellońskiej.

Rys. 65. Ratusz w Sandomierzu.
Rys. 65. Ratusz w Sandomierzu.

Sklepienia w Polsce były w XIV wieku krzyżowe, palmowe, gwiaździste, niekiedy brylantowe, jak na rycinie podcieni w bibljotece Jagiellońskiej. Właściwością naszą jest przystrajanie zworników rzeźbą figuralną, motywami są: postacie zwierzęce: niedźwiedź napastowany przez psy, Strzelce z napiętą strzałą i t. p. Nie brak też śladów polichromji w niektórych kaplicach katedry krakowskiej, w oratorjum Cystersów w Lędzie i w wielu innych. 

Motywy rzeźb są albo symboliczne albo realistyczne i jak twierdzi Łuszczkiewicz zapożyczone z zachodu. Pierwsi architekci nasi byli rodem z Pragi, z Niemiec, z Wrocławia, z Wiednia. Nie wszystkie ich nazwiska do nas doszły. Sklepienie kościoła Panny Marji w Krakowie budował Werner z Pragi, katedrę Lwowską Scheller, Stecher i Joachim Prom z Wrocławia. W Krakowie wsławili się w budownictwie Oipsarowie i Frankensteinowie. W prawdzie za Kazimierza W. zajmował się budownictwem Wacław z Tenczyna ale trudno wyrozumieć czy był on tylko doradcą i dozorcą przy wykonywaniu rozkazów królewskich, czy też był sam architektem. Znając jednak usposobienie nasze, prawdopodobniejszem jest pierwsze przypuszczenie. 

Rys. 66. Kościół Marjacki w Krakowie.
Rys. 66. Kościół Marjacki w Krakowie.

Najdawniejszym zabytkiem budownictwa świeckiego u nas jest ratusz w Sandomierzu, zbudowany jeszcze w końcu XIII wieku, z powodu nadania miastu przez Leszka Czarnego prawa magdeburskiego (rys. 65). Ratusz ten jednak uległ licznym restauracjom. Wieżę prawdopodobnie budował Kazimierz W. Wielu przeróbkom uległy także Sukiennice krakowskie, tak dalece, iż trudno było kształt ich pierwotny odtworzyć.

Do najpiękniejszych zabytków gotyckich należy także ratusz w Poznaniu.

Zaznaczyć tu trzeba, że na budownictwo nasze, wcześnie wpływać zaczęło włoskie odrodzenie i że z tego powodu według Łepkowskiego zatracone zostały owe zaczątki narodowego stylu, jakie pokazują się w polskim gotyku.


3. Rzeźba, malarstwo, witraże, przemysły artystyczne

Rzeźba w XIII wieku straciła krótkie, przysadkowate kształty, a przeciwnie wydłużyła się nadmiernie, ale ostatecznie rzeźbiarze XI i XII wieku, po wielu niezgrabnych usiłowaniach, dochodzą wreszcie do pewnej biegłości, a utwory ich, jakkolwiek wiele im jeszcze brakuje, mają nieraz istotną artystyczną wartość. Postacie są już urozmaicone i swobodne, w ruchach szlachetne a nawet niekiedy i wdzięczne; draperje mają nieraz styl i dokładność przypominające starożytność, uwydatniają kształty ciała; jeśli zaś — co się rzadko zdarza — przedstawioną jest postać naga, artysta choć nie posiada jeszcze znajomości anatomji, stara się przynajmniej nie być w jawnej sprzeczności z naturą.

Szczególniej w sztuce ówczesnej uderza pewien wyraz dobroci i tkliwości, których przeszłe wieki nie znały. Stało się to za sprawą nabożeństwa do Najświętszej Panny, które rozświetlało wieki średnie i zaznaczyło się tak silnie w sztuce.

Włochy posiadały w XIII wieku dwóch wielkich rzeźbiarzy Mikołaja (1201—1280) i Jana (1245—1321) z Pizy. których nazwiska do nas doszły, a dzieła (ambona w chrzcielnicy pizańskiej i grobowiec Ś-go Dominika w Kolonji), zapewniły nieśmiertelność. Mikołaj wpatrując się w sarkofagi rzymskie, zrozumiał dzieła starożytne i starał się dostroić do nich.

Nie wszyscy jednak rzeźbiarze ówcześni dobili się sławy, bo nieujmując wcale znakomitym mistrzom pizańskim, śmiało powiedzieć można, iż znajdują się we Francji i Niemczech dzieła, nie ustępujące im ani pod względem wyrazu ani wykonania.

Chęć objęcia całokształtu wiedzy ludzkiej była powszechną w XIII wieku, tak Speculum majus Wincentego de Beauvais jak Tesoretto Brunetta Latini są to dzieła encyklopedyczne. Ten sam duch ożywiał rzeźbiarzy, chcieli oni wszystko co znali i umieli pomieścić w swych dziełach. Na dzwonnicy florenckiej wyrzeźbiono obok rzeczy religijnych, historję pierwszych początków cywilizacji: budowanie pierwszego domu, ujarzmienie konia, a dalej dzieje wiedzy świeckiej: Arystotelesa, Euklida i Fidjasza.

W Chartres przedstawione jest w trzydziestu sześciu kompozycjach, za pomocą siedemdziesięciu pięciu posągów, stworzenie świata i dzieje Adama i Ewy, aż do wypędzenia z raju. Odtąd człowiek musi w pocie czoła pracować na to aby żyć i praca jego przedstawiona jest w trzech serjach, do których wchodzi sto trzy postacie. Jest tu i praca rolna i rzemiosła i tak zwane zawody liberalne, które tu uosabiają geometra, muzyk i filozof. Dalej roztacza się to, co nazywano w średnich wiekach zwierciadłem moralnem, uosobienie cnót i grzechów im przeciwnych, przedstawione znowu w niezmiernej liczbie figur. A potem następuje cała historja święta, od wypędzenia z raju do sądu ostatecznego i tu już figury liczą się na setki.

Kiedy Kaulbach i artyści wykarmieni systematami filozoficznemi Niemiec, chcieli przedstawić w obrazach historję całej ludzkości, nie pomyśleli o tem pewno, że w podobnie olbrzymich pomysłach wyprzedzili ich nieznani mistrze średniowieczni.

W dekoracji wewnętrznej kościołów, nie mówiąc o grobowcach, spotyka się często osoby historyczne królów i książąt. Artyści przedstawiali także często postacie konne. Jednakże tak w rzeźbie włoskiej jak w francuzkiej, daleko udatniejsze są prace małych niż wielkich rozmiarów. Pomimo to nie cofano się wcale przed kolosalnemi figurami. Wśród takich najlepszemi są Apostołowie w Świętej kaplicy w Paryżu, piękny Chrystus w Amiens i kilka figur w katedrze w Chartres. Szczególniej głowa Chrystusa w Amiens, modelowana z wielką prostotą, posiada niezmierną czystość konturów, a wykonaniem szerokiem i subtelnem zarazem, przypomina początki sztuki greckiej.

Artyści niemieccy tej epoki, mają wogóle mniej wykończenia i wdzięku, jednak rzeźby zdobiące kościół Ś-go Wawrzyńca w Norymberdze, Ś-tej Elżbiety w Marburgu, a nade wszystko rzeźby Sabiny z Steinbachu w Strasburgu, przedstawiające mądre i szalone dziewice oraz zwalczoną synagogę i kościół trjumfujący, są dziełami niepospolitemi.

Rzeźba ornamentacją na doskonalszą była od figurowej, miała wiele wdzięku, zręczności, dowcipu, zużytkowuje szczęśliwie rośliny i zwierzęta otaczające. W albumie Villarda de Honnecourt, znajduje się ślimak i rak morski, wybornie oddane. Odrodzenie tak pełne elegancji, nie wytworzyło jednak nic wdzięczniejszego nad niektóre fryzy Najświętszej Panny paryzkiej i kilka motywów z Reims, Bourges i Chartres.

Reformy Ś-go Ludwika, zaznaczyły się ważną datą, zarówno w ekonomicznej jak artystycznej historji monet. Pieniądze za jego panowania bite są w stylu prostym i pięknym, prawda, że niema na nich twarzy ludzkiej. Przeciwnie cesarz niemiecki Fryderyk II naśladował monety rzymskie, po jednej stronie było jego popiersie, po drugiej — orzeł. Sztuka grawerska jednak najlepiej okazywała się w pieczęciach, bo monety często naumyślnie były archaiczne. Tymczasem królowie, wielcy panowie, prałaci, miasta, korporacje, a nawet wiele osób prywatnych chciało mieć swoje pieczęcie i na nich odbite odpowiednie przedmioty i emblemata. Francja i Niemcy celowały w tej gałęzi sztuki, która też dostarcza ciekawych szczegółów obyczajowych.

Jubilerstwo także stało wysoko w tym wieku. We Francji sztuka ta kwitła oddawna, słynął z niej Ś-ty Eligiusz. Kapitularze Karola W. nakazują otworzenie wielu pracowni jubilerskich, a za czasów tego cesarza, zaczęto używać w ornamentyce jubilerskiej postaci zwierzęcych. Kamee zastępowano rzeźbioną kością słoniową, sprowadzano emalje z Bizancjum i próbowano je naśladować.

W Niemczech jubilerstwo wyżej jeszcze było posunięte. W X wieku słynne były wyroby ratysbońskie. W XII pierwszeństwo nad tem miastem otrzymała Kolonja. Sława jubilerów niemieckich, utrzymywała się przez całe wieki średnie, a nawet i w czasach odrodzenia w których najwyżej stały wyroby norymberskie.

W średnich wiekach arcydziełami sztuki jubilerskiej były relikwiarze. Nietylko sadzono się na nie z nabożeństwa, czyniono to także przez rodzaj lokalnego patrjotyzmu; każde miasto miało sobie za punkt honoru mieć relikwie świętych, zwłaszcza jeżeli ci się w niem zrodzili albo też byli jego dobroczyńcami; przesadzano się więc w bogactwie relikwiarzy na przechowanie drogich szczątków. Takie relikwiarze były nieraz arcydziełami.

Meble były także nieraz przedmiotem sztuki. Szczególniej pokazuje się to w kościołach, w których stalle i konfesjonały, wykładane rozmaitemi drzewami, malowane a nadewszystko rzeźbione, były w całem tego słowa znaczeniu przedmiotami sztuki. Wyrabiano także ciężkie szafy, przechowywane w zakrystjach i w domach prywatnych, kufry, szkatułki i sepety, jakkolwiek ten przemysł miał się dopiero rozwinąć w całej pełni w następnych wiekach.

Co do tkanin i haftów już od XII wieku, a nawet wcześniej, wyrabiano je w Niemczech w Halberstadt, we Francji w Bayeux, gdzie wykonano pod kierunkiem królowej Matyldy sławne hafty, przedstawiające zdobycie Anglji przez Wilhelma z Normandji jej męża. Z biegiem czasu bogate tkaniny coraz bardziej wchodziły w użycie, Ś-ty Ludwik posłał w darze chanowi tatarskiemu namiot, na którym byli przedstawieni trzej królowie, składający dary Dzieciątku Jezus. Około roku 1200 Agnieszka, ksieni qwedlimburska, wraz z zakonnicami ozdobiła haftami prezbiterjum klasztornego kościoła. Trzeba jednak przyznać, że przedmiot przedstawiony niezbyt odpowiadał przeznaczeniu tej pracy, albowiem były to, „zaślubiny Merkurego z Filologją“, który to temat wykonała jeszcze wprzódy dla opactwa Saint-Gall jakaś szwabska ksieni Jadwiga. Tkaniny, bogate hafty i kobierce, był to ulubiony zbytek średnich wieków. W dni świąteczne — a liczba świąt była daleko większa niż dzisiaj — rozwieszano je nietylko w kościołach i pałacach ale i na ulicach, przez które przechodziły procesje i uroczyste pochody.

Malarstwo odgrywało jeszcze bardzo małą rolę w przyozdabianiu kościołów. Przytem kościoły gotyckie miały mało ścian właściwych dla dzieł pendzla. To też malarstwo kwitło tylko we Włoszech, w Siennie uprawiał je Gwido, w Pizie Giunta, we Florencji Cimabue, od którego właściwie rozpoczynają się dzieje tej sztuki w pochrześcijańskich wiekach.

Po za Włochami istnieje ona tylko w miniaturach, zdobiących rękopisy flamandzkie, niemieckie, angielskie, francuzkie. Psałterz Ś-go Ludwika zdobią malowania pełne rozmaitości, świadczące bujnej wyobraźni swego twórcy i wykonane z uwzględnieniem natury.

Największą ozdobą kościołów gotyckich, mających olbrzymie okna były kolorowe witraże. Wiek XIII umiał nadawać im najpiękniejsze barwy, nie mówiąc naturalnie o rysunku. Witraże z tego czasu zachowały się po części w Świętej kaplicy paryzkiej, w katedrze w Bourges, w Chartres, w kościele Najświętszej Panny paryzkiej i wielu innych. Oprócz postaci świętych i scen przedstawionych, bądź to na całem oknie bądź w medaljonach, kwadratach, trójliściach okiennych, obramowania pełne smaku dodają im wdzięku. Postacie świętych są zwykle nadmiernie długie, co odpowiada całemu lotnemu charakterowi gotyku.

Te witraże kosztowały niezmiernie drogo, najczęściej ofiarowywali je kościołom albo ludzie możni, albo też bogate korporacje. W pierwszym razie często widzieć w nich można portret ofiarodawcy, w drugim, w jakim zakątku okna — scenę charakterystyczną z uprawianego przez korporację rzemiosła. Kawałki barwionego szkła, łączone ołowiem, nie miały jednostajnej grubości, utrudniało to wprawdzie robotę, ale zwiększało efekty i nadawało większą rozmaitość kolorom, przez które niejednostajnie przechodziło światło.

Pracę twórców witraży ułatwiały ogromne postępy, jakie czynił wyrób szkła na całym zachodzie. Szkła francuzkie miały niejaką sławę, ale od XIII wieku przyćmiła je zupełnie Wenecja, która sprowadziwszy robotników ze wschodu, gdzie przemysł szklany stał bardzo wysoko, potrafiła go sobie przyswoić. Szkła i zwierciadła, wyrabiane na Murano, jednej z wysp, na których zbudowaną jest Wenecja, nie miały sobie równych.

Postęp w wyrobie szkła, sprzyjał także rozwojowi mozaik. W prawdzie na zachodzie nigdy nie zaniechano tego artystycznego przemysłu, jednakże od XII wieku nabrał on nowego życia. Mozaika wykonana z rozkazu papieża Innocentego II, w połowie tego wieku, do kościoła Ś-tej Marji na Transtevere w Rzymie, w którym od dwóch wieków mozaik nie wyrabiano, rozpoczyna dla nich nową erę.

Wyrób ten rozpowszechnił się także w Sycylji, a artyści weneccy, nie chcąc być wyprzedzeni przez współzawodników, wykonywają wielką mozaikę do kościoła na Torcello i pracują dalej gorliwie nad mozaikami Ś-go Marka.

W XIII wieku postęp w tych wyrobach okazuje się znaczny, tak w Rzymie jak i w Wenecji.


Rzeźba i przemysły artystyczne w Polsce

Rzeźba polska w epoce gotyckiej, równie trudną jest do zbadania jak architektura. Dawnych rzeźb posiadamy mało, przytem klimat nasz jest dla nich zabójczy, ale nie idzie zatem ażebyśmy stali niżej od innych krajów.


Rys. 67. Pomnik Kazimierza Jagiellończyka.
Rys. 67. Pomnik Kazimierza Jagiellończyka.
Rzeźba nasza długi czas była bezimienna tak samo jednak było we Francji, gdzie niewiadomym pozostał twórca posągu, noszącego znamienną nazwę „Pięknego Chrystusa z Amiens”. I my nie wiemy kto wykonał artystyczną rzeźbę przyczółka nad drzwiami w portalu kościoła w Tumie pod Łęczycą, ani też tablicę erekcyjną w kościele wiślickim, dziś bardzo zniszczoną. Nie wiemy nawet czyjego dłuta jest pomnik Kazimierza W. w katedrze krakowskiej.

Grobowce owej epoki przedstawiały zwykle zupełnie osobną, całość, czy to postacie zmarłych stanowią wypukłorzeźbę, na tablicy marmurowej, czy też zmarły przedstawiony jest w postaci leżącej na sarkofagu, otoczonym balustradą i kolumnami wspierającemu baldachim, jak w pomniku Kazimierza W. Rysunek tego grobowca, rzeźbienia kończyn, kwiatonów i rozmaitych ozdób gotyckich, są bardzo piękne, choć już tego powiedzieć nie można o postaciach ludzkich, zdobiących sarkofag. W podobnym że rodzaju, pomnik Kazimierza Jagiellończyka jest wprost prześliczny, tak w ogólnym rysunku, szczegółach ornamentacji, jak w wykończeniu postaci. Prawda, że jest on dziełem jednego ze sławnych mistrzów owego czasu — Wita. Stwosza (rys. 67 i 68).

Rys. 68. Jedna z głowic pomnika.
Rys. 68. Jedna z głowic pomnika.

Mistrz ten urodził się w Krakowie, między rokiem 1438 a 1447. Rodzice jego pochodzili ze Spiżu z okolic Bardjowa, Wit ożenił się w Krakowie i tu spędził połowę swego długiego życia. Grobowiec Jagiellończyka wykonany był w roku 1492. Miał przytem znakomity rzeźbiarz ciągłe roboty, około kościołów i zamku królewskiego, a oprócz tego wysyłał swoje dzieła na Spiż i do Niemiec, gdzie widać był już; znanym, skoro w roku 1495 opuścił Kraków i przeniósł się do Norymbergi. Doznał tam strasznych nieszczęść i prześladowań. Oskarżony o sfałszowanie wekslu, był torturowany, piętnowany na obu policzkach i zakazano mu opuszczać Norymbergę. Stało się to w roku 1503.

Rastawiecki zebrał na miejscu akta sprawy, ogłosił jej szczegóły i dowiódł że Stwosz padł ofiarą szalbierstwa a więcej jeszcze zazdrości artystycznej, która w owym czasie była przyczyną tylu zbrodni, trucicielstw, morderstw. Według Rastawieckiego: biskup wircburski, książę Wilhelm langraf heski, Reinhard hrabia Hanau i wielu z przedniejszych panów niemieckich ujmowało się za Stwoszem. Przecież mieszczanie norymberscy umieli się sprawiedliwości wywijać a nieszczęśliwemu rzeźbiarzowi nie dozwolili nawet ogłosić, że cesarz rzymski przywrócił mu cześć i prawa.

Mieszczanie nazywali go popędliwym, krzykaczem i bezbożnym ale pomimo to nie chcieli go z Norymbergi wypuścić. Jest to fakt znamienny, potwierdzający przypuszczenie, że pod oskarżeniami, miotanemi na Stwosza, kryły się osobiste niechęci lub zazdrości, gdyż tak nieznośnego człowieka, każde miasto pozbyłoby się z chęcią. Widocznie rzeźbiarze norymberscy lękali się jego współzawodnictwa, a bardziej jeszcze tego, by mistrz, który dotąd pracował wspólnie z nimi, nie zajaśniał własną sławą i nie wytworzył w swojej ojczyźnie szkoły, któraby norymberską przyćmiła. Już to samo, że tylu książąt upominało się o krzywdę Stwosza, świadczy, jak był znany i ceniony. Umarł on w Norymberdze blisko stuletnim, bo w roku 1533.

Naturalnie, że i dzisiaj Niemcy roszczą sobie prawa do swojej ofiary, umieścili go bowiem pomiędzy swymi współziomkami tak jak Kopernika w Walhalli. Ale tutaj roszczenia ich opierają się na tem, że Stwosz dobrowolnie przeniósł się do Norymbergi, chociaż kiedy ją chciał opuścić, zatrzymano go tam gwałtem. Ciekawy też jest fakt, przytoczony przez Rastawieckiego, że następnie, w dokumentach norymberskich znajduje się zapisane zdanie rajców o Stwoszu, wprost z poprzedniem sprzeczne, jako mistrz Wit jest dziwnie stateczny, pilny i miłościwy, z roboty po całem chrześcijaństwie sławny.

Wobec tak tragicznych dziejów nie dziw, że literatura nasza posiada kilka utworów, poświęconych wielkiemu rzeźbiarzowi; dość wspomnieć poemat Pola i dramat Rapackiego, a wielu artystów, nawet Matejko, przedstawiali go w swych dziełach.

W braku dokumentów, któreby tłumaczyły postępowanie wielkiego krakowskiego rzeźbiarza, wolno sądzić, że do Norymbergi pociągnęła go nie ambicja jak chce Pol, ale wprost potrzeba bardziej artystycznego środowiska, niż go mógł znaleźć w Krakowie, czyli ten sam powód, dla którego Brandti Gierymski mieszkają w Monachjum, Brodzki i Weloński w Rzymie, nie mówiąc o tylu innych mniej sławnych.

Faktem jest jednak, że najznakomitsze swoje dzieła mistrz Wit stworzył w Krakowie, gdzie oprócz nagrobka Kazimierza Jagiellończyka, wykonał sławny ze swej piękności wielki ołtarz w Marjackim kościele, rzeźbiony w drzewie i malowany. Mistrz poświęcił dwanaście lat na tę pracę, choć naturalnie uczniowie pomagali mu, jak to było w zwyczaju w owych czasach. Bo też ile tu postaci, jak pysznie ugrupowanych. Naprzód dwunastu apostołów otacza usypiającą Najświętszą. Pannę, a krawędzi łuku, tworzącego ramy tej sceny, czepiają się grupy charakterystyczne. To niby widzowie, świat ziemski, który, artyści w owych czasach tak chętnie mieścili na swych rzeźbach i obrazach świętych. Po obu stronach łuku roztwierają się niby drzwi, a na nich w ośmnastu tablicach przedstawione jest życie Chrystusa.

Symbolizm był, rzec można, duszą gotycyzmu. Podziwiamy dzisiaj piękność, lotność katedr tego stylu, zdajemy sobie sprawę z ich części składowych, ale po za tem co uderza oko, mają one swoje symboliczne znaczenie, ukryte zarówno w liczbach filarowy portalów, naw, jako też w ornamentyce, a ta jest najczęściej dla nas martwą literą, której myśli ukrytej wcale nie rozumiemy, lub nie wiemy zgoła, że ona istnieje. Widzimy tylko masę postaci i kształtów pomieszanych, nieraz dziwacznych i śmiesznych nawet, w których jednak po swojemu wypowiadał się artysta i prawdopodobnie był od pewnej grupy współczesnych rozumiany.

Ten symbolizm spotykamy także u naszego mistrza i mamy jego przykład w grobowcu Jagiellończyka w głowicach kolumn, z których jedna przedstawiona jest na naszej rycinie. Przytem cały pomnik ożywiony jest jedną myślą. Przy posągu zmarłego króla lew i orzeł strzegą korony, jest to symbol jej potęgi. Na bokach sarkofagu herby poszczególnych ziem polskich, podtrzymywane są przez ludzi różnego wieku i stanu, a wszyscy zarówno opłakują zmarłego. To łatwo zrozumieć i wytłumaczyć, ale głowice przedstawiają prócz tego różne dziwaczne postacie i kształty, które stanowią nierozwiązaną zagadkę.

W Krakowie znajdują się jeszcze dwa dzieła Stwosza. Ogrójec, wypukłorzeźba kamienna na cmentarzu N. Marji Panny, oraz cztery tablice drewniane, przedstawiające sceny z życia Ś-go Jana Chrzciciela, w kościele Ś-go Florjana.

W katedrze gnieźnieńskiej, na grobie arcybiskupa Zbigniewa Oleśnickiego, Łepkowski odkrył monogram Stwosza. Tenże znak Przeździecki odkrył na ołtarzu Narodzenia Chrystusa w Bambergu, Aleksander Lesser na mocy tegoż monogramu dowodzi, że jedna z płaskorzeźb w kościele Ś-go Sebalda w Norymberdze przypisywana Adamowi Kraftowi jest dłuta Stwosza. Z powodu zaś podobieństwa układu grobowca biskupa Piotra z Bnina w Włocławku, do grobowca Kazimierza Jagiellończyka, pomnik ten także przypisywany jest Stwoszowi.

Oprócz tego w wielu miastach ziemi Spiskiej, znajdują się utwory bądź to naszego mistrza, bądź to pod jego kierunkiem wykonane. Najpiękniejszy z nich tryptyk, przedstawiający Narodzenie Pańskie, znajduje się w Bardjowie, o parę mil od Krynicy.

Wiele dzieł Stwosza znajduje się w Niemczech, te jednak nie dorównywają pięknością ołtarzowi Marjackiemu i grobowcowi Jagiellończyka. Wielki rzeźbiarz był razem rysownikiem a podobno także malarzem, bo zwykle w owej epoce, prawdziwy artysta posługiwał się zarówno dłutem, pędzlem i rylcem.

Stwosz nie zostawił w Krakowie uczniów, którzyby dalej dzieło jego prowadzili, chociaż jeden z nich Jerzy Huber z Passawy, wykuł swoje nazwisko na jednej z głowic pomnika Jagiellończyka. Sam mistrz miał syna Stanisława, także rzeźbiarza, zmarłego w Norymberdze jeszcze za życia ojca.

Jest rzeczą prawdopodobną, że zdolniejsi uczniowie wraz z mistrzem poszli do Norymbergi, skoro ten świetny błysk rzeźby u nas, na końcu XV wieku, nie wydał takich owoców jakie wydać był powinien.

Rastawiecki w swoim słowniku malarzy polskich twierdzi, iż XIV i XV wieku mieliśmy już znakomitych malarzy w Krakowie.

Miniatury z tej epoki okazują dobry rysunek, wyraz i bardzo staranne wykończenie. Przepyszny jest „Katalog arcybiskupów gnieźnieńskich” Długosza, z niezmiernie bogatą i urozmaiconą ornamentacją oraz wizerunkami arcybiskupów, a te, chociaż nie mogą mieć autentyczności, świadczą, że wykonali je artyści nie ustępujący wcale zagranicznym.

Istnieją też arcydzieła kunsztu piśmiennego, książeczki do modlitwy, mające nie więcej nad 10 centymetrów długości a zawierające pismo wyraźne, inicjały kolorowane i złocone, oraz prześliczne minjatury.

Jubilerzy i złotnicy nasi wyrabiali misterne klejnoty, jako to: łańcuchy, tak zwane noszenia, czyli klejnoty zawieszane na łańcuchach a szczególniej naczynia kościelne, w których styl gotycki jest bardzo wyraźny. Dość wspomnieć pacyfikał z kościoła Ś-go Wojciecha w Krakowie, relikwjarz na głowę Ś-go Stanisława w skarbcu katedralnym tamże, prawdziwe arcydzieło sztuki, wykonany przez Marcina Marcinecza, w stylu płomienistego gotyku, relikwjarz ze skarbca kościoła Marjackiego, kielich z XV wieku w kościele katedralnym w Włocławku, kielich fundacji Kazimierza W. w Stopnicy z XIV wieku i nader ciekawy kielich biskupa Andrzeja w Strzemesznie, w którym widoczny jest styl przejściowy z gotyku do odrodzenia.

W XIV i XV wieku mieliśmy już znakomitych malarzy w Krakowie bo to miasto silnie było złączone z całym ruchem umysłowym europejskim, a sam fakt istnienia w niem takiego mistrza jak Stwosz, nie mógł być zjawiskiem zupełnie oderwanem.

W przedmowie do „Słownika malarzy polskich”, Rastawiecki dowodzi mylności rozpowszechnionego pojęcia, jakoby w Polsce malarstwo cenionem nie było. Przeciwnie, zamki monarsze i pałace możnych, nie mówiąc o świątyniach, przyozdabiali artyści. Już Władysław Jagiełło trzymał na dworze swoim malarza Jakóba Wężyka. Kazimierz Jagiellończyk zatrudniał Jana z Nissy, Jana Wielkiego i norymberskiego malarza Hansa Suesa Kulmbacha, a rzeźbiarzem jego był Wit Stwosz.

Za tych królów, istniejący zdawna w Krakowie cech malarski, otrzymał urządzenia i ustawy, na wzór podobnych zgromadzeń zagranicznych. Już w XIV wieku, z biegłością wykonywane było w Polsce malowania na szkle. Między innemi po dziś dzień zajmują znawców witraże kościoła N. Panny Marji w Krakowie, będące zabytkiem czasów Kazimierza W.; znajdowały się też wypalane na szkle witraże z tego samego czasu, w kościele Ś-tej Katarzyny i Augustjanów w Krakowie, fundacji tegoż króla, dziś będące w zbiorach prywatnych.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new