Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
1. Początek sztuki bizantyńskiej. Rozwój jej do Justyniana
Wśród coraz większego upadku sztuki starożytnej w Rzymie, zaczęły ukazywać się przebłyski nowej epoki, szukającej swego wyrazu w sztuce, ale nie mogła się ta sztuka rozwinąć na zachodzie, nękanym ciągłemi napadami barbarzyńców, pierwotna więc sztuka chrześcijańska przez długi szereg wieków, rozwijała się w państwie Wschodniem, które umiało zachować względny spokój, a wśród niego tradycję dawnej cywilizacji. Zapewne tej cywilizacji brakło żywotności, przecież zawdzięczamy jej kilka ważnych ulepszeń w dziedzinie architektonicznej, a nade wszystko przystosowanie kopuły do budynków prostokątnych, w ten sposób, że się ona wspiera na czterech sferycznych trójkątach, zwanych pendentywy czyli wrożniki. Jest to niezmiernie ważny krok w budownictwie, płodny w nieobrachowane następstwa, kopuła bowiem stanowi w ten sposób punkt centralny budowy, ześrodkowywa ją, skupia całą wkoło siebie.
Rzymianie umieli stawiać wspaniałe kopuły, ale używali ich tylko do budynków kolistych, których mury wprost zasklepiali. Kopuła na wrożnikach. stanowiąca punkt zasadniczy sztuki bizantyńskiej, w technice różniła się od niej bardzo. To też taka kopuła, odgrywa znakomitą rolę w architekturze odrodzenia i architekturze obecnej doby.
System budowania kopuły na kwadratowej przestrzeni jest następujący. Kopuła oprzeć się musi na murach w czterech punktach, jak koło w kwadracie; rzucono więc łuki pomiędzy temi czterema punktami, a w przestrzeni pomiędzy łukami zbudowano sklepienia zwane pendentywami czyli wrożnikami, na których dopiero wspiera się kopuła. Nazwa pendytywów, określa najlepiej położenie tych sferycznych trójkątów, które zdają się wisieć w powietrzu.
Ważną także właściwością architektury bizantyńskiej jest oparcie łuku na kolumnie. Rzymianie zwykle stawiali kolumny obok łuków i wspierali na nich wazki gzems, biegnący nad łukiem, kolumna więc była tylko ozdobą. W sztuce bizantyńskiej, która pod pewnym względem odziedziczyła logikę architektoniczną Grecji, kolumna odzyskuje pierwotne przeznaczenie, wspiera się na niej łuk, tak jak dawniej wspierał architraw. Jest to także jedno ze znamion charakterystycznych nowej sztuki. Zmieniono też przytem i głowice kolumn, wytwarzając je z motywów, zapożyczonych z królestwa roślinnego i zwierzęcego i nadając im kształt kostkowy, ściętej piramidy wierzchem ku dołowi zwróconej.
Kościołom wschodnim, nadawano zwykle kształt krzyża równoramiennego, zwanego greckim. Kształt ten powstał z połączenia czterokrotnego litery greckiej gamma, ponieważ ta litera, jako trzecia w alfabecie, miała być symbolem Trójcy Świętej.
Większa część kościołów w państwie Wschodniem miała ten kształt przynajmniej na wewnątrz, zewnętrznie bowiem często stanowiły kwadrat, z powodu, że zabudowywano przestrzeń pomiędzy ramionami Krzyża.
Najdoskonalszym wyrazem architektury bizantyńskiej, jest kościół Ś-tej Zofji w Konstantynopolu. Pomimo licznych uszkodzeń, dokonanych przez Turków, gdy świątynia, wzniesiona ku czci Mądrości Boskiej, została zamieniona na meczet, można ją dotąd jeszcze podziwiać.
Najwyższy rozwój sztuki bizantyńskiej
Cesarz Konstantyn na forum założonego przez siebie miasta, zbudował kościół pod wezwaniem Boskiej mądrości czyli Sofii. Spalony w czasie jakichś zaburzeń, kościół ten został odbudowany przez Teodozjusza, gdy znów stał się pastwą płomieni w czasie buntu, który o mało nie pozbawił tronu i życia Justynjana w r. 532.
Poskromiwszy buntowników, cesarz postanowił zbudować na dawnem miejscu przybytek, któryby przenosił wspaniałością i bogactwem, wszystkie znane dotąd a nawet to, co opowiadano o świątyni Salomona. Gmach ten wystawiony został stosunkowo w bardzo krótkim czasie, bo w przeciągu lat dwudziestu i dlatego właśnie, odznacza się tak wielką jednolitością stylu. Pracowało przy nim 10 tysięcy robotników. Ażeby zyskać na czasie, brano materjał gotowy i obrobiony z pomników starożytnych. Cesarz rozesłał w tym duchu odezwy do wszystkich prowincji. Przysłano mu więc z Efezu ośm kolumn z verde antico, z Egiptu kolumny z granitu i porfiru, a sama różnolitość materjałów użyta stosownie i ze smakiem, dodała blasku całości, przy ogromnem bogactwie ornamentacji. Kierowali budową Grecy z Azji Mniejszej, Antenius Tralles i Izydor z Miletu (rys. 35).
Całość, z wyjątkiem wystającej absydy wschodniej, tworzy kwadrat niemal zupełnie równo-boczny, bo długość jego wynosi 77 metrów, a szerokość 76,79 metrów. Wchód do świątyni stanowi atrium i podwójny przedsionek czyli narteks: Z drugiego narteksu dziewięcioro drzwi prowadzi do samego przybytku. Przy wejściu już, można objąć całość i wspaniałe zarysy łączących się harmonijnie prostych i okrągłych linij. W środku wznosi się kopuła, mająca 35 metrów średnicy, wsparta na czterech łukach, takiejże średnicy.
Dwa luki na wprost wejścia podparte są dwoma półkopułami, dwa drugie zamknięte są ścianami złożonemi z kolumn i łuków (rys. 36).
Architekci ze szczególną starannością budowali kopułę, oparli ją na potężnych filarach i ażeby zmniejszyć jej ciężar, stawiali ją z białych porowatych cegieł rodyjskich, mających piątą część wagi zwyczajnej cegły. Pomimo to, kopuła oparłszy się zwycięzko trzęsieniu ziemi, trwającemu dni czterdzieści, w roku 553 runęła, w cztery lata później, przy drugiem trzęsieniu.
Budowniczowie, którzy postawili świątynię, już nie żyli; wzniesienia ponownego kopuły, podjął się Izydor młodszy, synowiec Izydora z Miletu; podniósł on ją na nizkim bębnie, oświetlonym dwudziestu czterema oknami i nadał jej kształt przypłaszczony, który potęguje wrażenie podziwu i budzi rodzaj przestrachu w tych co się pod nią znajdują.
A wnętrze świątyni ozdobione było z niesłychanym zbytkiem; złoto i drogie kamienie jaśniały obok najpiękniejszych marmurów. Sama ambona kosztowała całoroczny przychód z bogatej prowincji Egiptu. W szędzie lśniły mozaiki. Gdy zapalono sześć tysięcy złoconych kandelabrów a przy ich blasku zajaśniały srebrne okratowania sanktuarjum, złoty ołtarz sadzony drogiemi kamieniami, z baldachimem, podtrzymywanym przez cztery kolumny ze złota i srebra, wielkie postacie Chrystusa, Najświętszej Panny, aniołów, apostołów, proroków, zdawały się nabierać życia i blasku, świątynia przejmowała swym majestatem.
Dziś jeszcze, pomimo że Turcy pobielili wapnem te wszystkie postacie, rażące ich jako muzułmanów, Ś-ta Zofia czyni wrażenie ogromne, a widz doszukuje się mimowoli niewyraźnych konturów olbrzymiej postaci Mądrości Boskiej, która pod zasłoną wapna, przygląda się obrzędom pogańskiego wyznania.
Zewnętrzna strona budowli, więcej jest zeszpecona, nietylko przez wzniesienie czterech minaretów, w czterech jej rogach, ale więcej jeszcze, przez rozmaite budynki jako to szkoły, grobowce a nawet sklepy do niej przylepione.
Jednakże pomimo to Święta Zofia jest tem dla sztuki bizantyńskiej, czem Partenon dla sztuki greckiej.
We Włoszech znajdują się także bardzo ważne zabytki bizantyńskie; posiada ich kilka Rawenna. To miasto, zanim Justynjan odebrał je barbarzyńcom, w roku 552, miało już znaczenie artystyczne, będąc przez pewien czas stolicą cesarstwa Zachodniego i rezydencją cesarza. Galla Placydja upiększyła je znacznie. Później jednak Rawenna, utraciła swą świetność, swą potęgę, większą część swej ludności i stała się obecnie czemś, podobnem do miast umarłych, Pompeją VI wieku, czyli jednem z tych miast, które zdają się być pamiątką dawno znikłej cywilizacji.
Pośród opustoszałego miasta, wznosi się słynny kościół 8-go Apolinarego in classe, który niegdyś panował nad portem wojennym i portem kupieckim, około którego tłoczyli się żołnierze, majtkowie,, handlarze. Dziś porty zasypane są piaskami, morza ledwie widać, nie słychać nawet jego szumu; ale stary osamotniony kościół, ze swemi wspaniałemi mozaikami, świadczy o minionych wielkościach. Jakkolwiek piękne, mozaiki te jednak ustępują mozaikom Ś-go Apolinarego nuovo nowszego a zwłaszcza mozaikom w kościele Ś-go Witalisa, które przedstawiają z jednej strony Teodorę otoczoną niewieścim dworem (rys. 37), z drugiej Justynjana ze swymi dygnitarzami. Oboje sztywni w solennej postawie, w szatach przeciążonych bogactwem, stanowią dziwne okazy nie istniejącego już społeczeństwa.
2. Sztuka bizantyńska po Justynjanie
Mozaiki, znajdujące się w Rawennie, świadczą, że miasto nie ucierpiało od ikonoklastów czyli niszczycieli obrazów, którzy w VIII i IX wieku zburzyli w państwie bizantyńskiem tyle cennych zabytków.
Zaburzenia te, w których, pod pozorami walk religijnych, kryły się stronnictwa polityczne, miały jako powód jawny, cześć niemal bałwochwalczą, jaką miano dla wizerunków świętych. Ukrócenie jednak nadużyć gorszem było od samego nadużycia.
Walki te były podwójnie szkodliwe. Naprzód stały się powodem zniszczenia wielu dzieł nieodżałowanych, jako to połupanych posągów, mozaik powydrapywanych ze ścian, poszarpanych obrazów, powtóre wywołując reakcję przeciw nadużyciom, podwoiły cześć dla obrazów, często bardzo niedołężnych i brzydkich, które pomimo to naśladowano potem z pietyzmem godnym lepszej sprawy, jedynie dlatego, że były starożytne.
Dopiero po uspokojeniu umysłów wytworzyła się z jednej strony szkoła czysto klasztorna, z drugiej świecka, szukająca wzorów w starożytności, które poniekąd wpłynęły na szkołę bizantyńską.
W tej epoce ukończony został pałac cesarski. Opisał go szczegółowo cesarz Konstantyn VII Porfirogenet (911—950) a opis ten zdaje się wyjęty z baśni Tysiąca i jednej nocy.
Konstantyn VII nietylko lubił uczonych i artystów ale sam do ich rzędu należał i sam opisywał gmachy, stawiane za jego panowania. Chalcea była częścią pałacu, najdostępniejszą dla publiczności, w niej to znajdowała się wielka sala konsystorska, do której prowadziło troje drzwi z kości słoniowej, dalej wielkie triclinium, przeznaczone na wspaniałe uczty, w których potrawy podawano na złotych półmiskach. Do wetów zaś używano naczyń tak ciężkich, że nie mogąc je obnosić, obwożono pomiędzy biesiadnikami, na wózkach obitych purpurą.
Samo zaś mieszkanie cesarza, czyli pałac święty, przenosił jeszcze o wiele te bogactwa. Wchodziło się do niego przez wielkie atrium, pośrodku którego była fontanna z bronżowym zbiornikiem, obramowanym srebrem a wśród niego wznosiło się złote naczynie. Wszędzie błyszczały porfiry, onyksy, mozaiki, emalie, wyroby jubilerskie, drogie materje, a w niektórych pokojach posadzka posypana była złotym piaskiem.
Chrizotriklinium czyli triklinium złote, przeznaczone do najsolenniejszych przyjęć, podobne było do świątyni. Miało ono kształt ośmiokątny, oświecało je szesnaście okien umieszczonych w kopule, każda ściana miała głęboką absydę, a wszystkie łączyły się z sobą arkadami. W sali przeznaczonej do przyjęć zagranicznych posłów, tron był cały złoty; nasadzony drogiem i kamieniami. Przed schodami, prowadzącemi do tronu, były dwa lwy mechaniczne, które podnosiły się na łapach i ryczały za naciśnięciem sprężyny. W około ustawione były złote drzewa a na nich były również złote ptaki, które trzepotały skrzydłami i śpiewały.
Przemysły artystyczne
Ten pałac wschodniej wspaniałości, został jednak porzucony w XII wieku dla bardziej zabezpieczonego od zaburzeń pałacu Blacherne, który wkrótce został również wspaniale przybrany. Stary pałac, ogołocony ze swych ozdób, był rozbierany na materjał budowlany, tak dalece, że Turcy, znaleźli tylko jego szczątki.
Zamiłowanie przepychu Bizantynów, sprzyjało bardzo rozwojowi przemysłów artystycznych. Zamiast rzeźby kwitło jubilerstwo i złotnictwo, ale nie możemy właściwie o nich sądzić, bo znamy je głównie z opisów, a niektóre przedmioty, przechowane w kościołach włoskich, jak słynna Palla d’oro Ś-go Marka w Wenecji, nie odpowiadają wcale opisom wspaniałości cesarskiego pałacu. Od VI wieku wyrabiano w Konstantynopolu emalje, tak zwane cloisonne.
Tkaniny były zawsze na Wschodzie zbytkowe, wyrabiano na nich sceny historyczne i religijne. Szlak sukni Teodory, na mozaice w Rawennie przedstawia trzech królów, składających dary Panu Jezusowi. W skarbcu Ś-go Piotra w Rzymie, przechowana jest przepyszna dalmatyka bizantyńska, z postaciami ludzkiemi.
Wprowadzenie jedwabnictwa do okolic Konstantynopola, dodało naturalnie bodźca i środków do wyrabiania bogatych tkanin i haftów. Senatorowie zarzucili dawne rzymskie togi i przesadzali się w bogactwie szat, na których przedstawiane były sceny biblijne, historyczne i fantazyjne. Gdy ludzie w ten sposób przystrojeni, pisze w IV wieku Asterius, biskup Amazji, ukazywali się na ulicy, przechodnie zatrzymywali się, spoglądając na nich, jak na wędrujące obrazy, a dzieci pokazywały sobie ze zdumieniem lwy, pantery, niedźwiedzie, skały i drzewa na nich przedstawione.
Najpiękniejsze okazy tej sztuki pozostawały w obrębie państwa Wschodniego, gdyż nie wolno ich było wywozić, bez szczególnego pozwolenia cesarza, wyrabiały je bowiem fabryki rządowe.
Te wspaniałe przemysły znikły bez śladu. Zamieszki ciągłe, a szczególniej barbarzyńskie postępowanie krzyżowców, przy zdobyciu. Konstantynopola roku 1204, zadało cios śmiertelny sztuce bizantyńskiej, która pomimo późniejszych usiłowań Commenów i Paleologów, nigdy się już dźwignąć nie miała.
Malowidła bizantyńskie zachowały się niemal jedynie na górze Athos. Do dziś dnia słynie tam ich twórca Michał Pansehinos z Saloniki, żyjący prawdopodobnie w XII wieku. Malowidła te są raczej ornamentacyjne niż artystyczne. Sztywne, liturgiczne, nie mają żadnej swobody i nie pozwalają na nią wykonawcom, bo ci, trzymać się musieli ściśle tradycji, jak to określa wyraźnie Denys w swojem dziele „Przewodnik malarski”, oddając zresztą wielkie pochwały Pansehinosowi.
Sztuka bizantyńska wywarła wpływ na ogólny rozwój sztuki, kopuła bizantyńska, stała się częścią składową architektury odrodzenia, chociaż nastała epoka we Włoszech, w której absolutnie zatracono umiejętność zasklepiania kopuł i dopiero Brunelleschi wznowił ją w XV wieku. W miastach włoskich, najwyraźniejsze ślady bizantynizmu istnieją w Ravennie, a także w południowych Włoszech, szczególniej w SycyIji, gdzie mieszają się z zabytkami sztuki arabskiej. Widoczne są one także w Wenecji, gdzie kościół Ś-go Marka, budowany od r. 976 do 1085, przypomina bardzo kształtami i mozaikami Ś-tą Zofję. Mozaika była wyrobem bizantyńskim, wszędzie, gdzie się ją spotyka, widać wpływ wzorów sztuki i państwa Wschodniego. W XI wieku tylu było greckich artystów w Wenecji, iż tworzyli osobną korporację.
W Niemczech kaplica pałacowa w Akwizgranie, jest zanadto podobną do kościołów Konstantynopolitańskich i do Ś-go Witalisa w Rawennie, by można to przypisać prostemu wypadkowi. Później Teofana, córka cesarza greckiego Nicefora, która poślubiła syna Ottona Wielkiego i po śmierci męża w roku 983, osiadła w Kolonji, otoczyła się artystami greckimi, a ślad ich działalności, widoczny jest w licznych kopułach i ołtarzach wyrabianych ze złota oraz w ornamentacji jubilerskiej, spotykanej często w okolicach Kolonji.
We Francji kościół Ś-go Fronta w Perigueux, całym swoim układem, obrobieniem kamieni i różnemi szczegółami świadczy, że był stawiany przez budowniczych bizantyńskich, którzy wzorowali się na świątyniach konstantynopolitańskich.
Sztuka perska za Sasanidów
Sztuka bizantyńska oddziałała także na sztukę perską z epoki Sasanidów, jakkolwiek i sama z niej korzystała. Jeśli bowiem monarchowie perscy używali nieraz artystów greckich, sam Justynian sprowadzał do Konstatynopola Persów i powierzał im niektóre ozdoby w gmachach, przez siebie wznoszonych.
Nie wiele doszło do nas pomników sztuki Sasanidów, ale istniejące ich szczątki są bardzo ważne, tak pod względem historycznym jak artystycznym. Przedewszystkiem ciekawe są płaskorzeźby olbrzymie, wyrzeźbione na górze, noszącej do dziś dnia nazwę góry Szapur; jest to zepsute imię Sapora. Jedna z, tych płaskorzeźb przedstawia Walerjana, klęczącego u stóp Sapora.
Rzeźba ta różni się wykonaniem od rzeźb upadającej sztuki za Konstantyna, ale świadczy o widocznym wpływie sztuki rzymskiej lub bizantyńskiej.
Ciekawszem i jeszcze są zabytki architektoniczne, a głównie ruiny pałacu Kosroego Nuschirwana w Ktezyfonie, które wznoszą się dziś jeszcze wśród rumowisk dawnej stolicy Partów i czynią wspaniałe wrażenie swą wielką fasadą, a szczególniej olbrzymim łukiem, zwanym łukiem Kosroego, który oparł się niszczącemu działaniu czasu i ludzi. Łuk ten, mający wysokości 28 metrów, a 22 szerokości zagłębiał się o 35 metrów w sam pałac i tworzył sklepioną salę tronową.
Przemysły artystyczne dawnej Babilonji, utrzymywały się także w całym blasku za Sasanidów, jak świadczy czara Kosroego, misternie rzeźbiona z kryształu i złota, oraz opisy historyków o niezmiernych skarbach sztuki, które w Ktezyfonie dostały się w ręce zwycięzców. Pomiędzy innemi wspomniany jest olbrzymiej wielkości kobierzec, przedstawiający ogród pełen kwiatów, wyrabianych z drogich kamieni, a haftowany złotem i srebrem.
Arabowie pomimo swej pogardy dla sztuki, nie zdołali zniszczyć wyrobu wspaniałych tkanin w Persji, gdyż ta pozostała rozpowszechniona na całym wschodzie i do dziś dnia, spotykamy się z nią jeszcze.