Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Poza kilkoma wzmiankami, jakie w piśmiennictwie naszem spotykamy o dwóch farfurniach radziwiłłowskich, a mianowicie o Białej i Świerżniu, które to farfurnie miały istnieć już w pierwszej połowie XVIII wieku, nie udało nam się znaleźć żadnych bliższych i obszerniejszych wiadomości o tych wytwórniach, nie natrafiliśmy na żadną pracę, z której możnaby wyrobić sobie pewne pojęcie o tych dawnych manufakturach naszych.
O farfurniach w Białej wspomina Gustaw Soubise-Bisier w broszurze „O fabrykach ceramiki w Polsce“, Warszawa, 1913 str, 1: „Były dwie fabryki Radziwiłłów w I-ej połowie XVIII wieku, jedna w Białej, druga — w Świerżniu. Marek obu nie znamy, a przedmiotów, któreby pochodziły z tych fabryk, autor nigdy nie widział“. Broszura, o której wspominamy, była napisana w związku z wystawą ceramiczną, jaką urządzono w Warszawie w roku 1913, co biorąc pod uwagę, będziemy mogli zrozumieć dalsze wywody Soubise-Bisier: „Na wystawie przedmioty oznaczone numerami: 2, 3, 3 a 4, 5, wykonane w stylu rokoko, mają polewy albo zupełnie inne, jak warszawskie wyroby, albo mają markę B po części do R podobną. Na talerzyku Nr. 1 jest uwidoczniony rok 1767, na obie warszawskie fabryki zawczesny, na innych widzimy „B“ (trzy kropki niebieskie, w trójkąt ustawione). Otóż czy niektóre z tych okazów nie pochodzą z Białej Radziwiłłowskiej?“ ... Wzmianki o farfurni w Białej spotykamy wreszcie w pracy Stanisława Gebethnera, ogłoszonej w Nr. 4 czasopisma Arkady (sierpień 1935 r.) p. t. Wyroby ceramiki polskiej w 2-ej połowie w. XVIII i w w. XIX. Str. 209 i 217.
W bogatem Archiwum Nieświeskiem znajdujemy wprawdzie materjały, dotyczące manufaktur, w XVIII wieku w rozległych włościach radziwiłłowskich istniejących, jednakże materjały te są niezmiernie różnorodne: niektóre wytwórnie posiadają tak bogate i w takim porządku zachowane zbiory dokumentów, że na podstawie ich niemal monografje tych zakładów kreślić można, po innych zaś manufakturach pozostały jakieś resztki raportów i wyciągi z rachunków, jakieś bruljony kalkulacyj technicznych, względnie wykazy wyrobów, sporządzane kiedyś do spisu inwentarza, jakieś prywatne notatki pracowników, czy też dyspozycje właścicieli. Tak też wyglądają te materjały, na podstawie których chcemy skreślić nieco w iadom ości o farfurniach radziwiłłowskich. Materjały są skąpe i pozbawione ciągłości, że jednak lepszych nie posiadam y, przeto musimy poprzestać na nich i starać się je wykorzystywać w ten sposób, aby jak najwięcej zebrać wieści o tych dawnych farfurniach naszych, przytem wieści prawdziwych, sprawdzonych, nieopartych na przypuszczeniach i fantazji.
Zaczynając od farfurni w Białej musimy zaznaczyć, że ustalenie ścisłej daty jej powstania nie przedstawia wielkich trudności. Wszystko przemawia za tem, że farfurnię w Białej założyła w roku 1738 Anna na Białym Kowlu i Smolanach z Książąt Lubartów Sanguszkówna Radziwiłłowa, Księżna na Ołyce, Nieświeżu, Birżach, Dubinkach, Słucku, Kopylu i Kłecku, Hrabina na Mirze, Szydłowcu, Krożach i Białej, Kanclerzyna Wielka W - o X - a Litt-o, Przemyska, Człuchowska , Krzyczewska, Kamieniecka , etc. Starościna.
W roku 1738 sprowadzony był z zagranicy do Białej majster specjalista, mający zająć się urządzeniem farfurni wespół z miejscowymi garncarzami.
W kwietniu przedłożono księżnej, stale zamieszkującej w Białej, „punkta supplikujące względem fabryki farfórkowey (sic), a z punktów tych jasno wynika, że w Białej farfurni jeszcze nie było, że dopiero zamierzano ją założyć. Upewnia nas w tern przekonaniu odrazu punkt pierw szy owych „punktów”, w którym powiedziano, że „naprzód Garncarzów tuteyszych trzeba wypytać, gdzie naylepsza Glina tu dokoła się naydzie, żeby ią Maystrowi pokazali”. Dalsze punkty są jakby wynotowaniem zarówno tego, co należy zrobić w budynku, na pomieszczenie farfurni przeznaczonym , jak też i wyszczególnieniem tych przedmiotów, narzędzi i materjałów, jakie do farfurni trzeba zdobyć. Nie mamy zamiaru „punków supplikujących względem fabryki farfórkowey” przytaczać tutaj w całości, pozwolimy sobie jednak wynotować z nich niektóre bardziej charakterystyczne, potwierdzające nasze przypuszczenie, że rok 1738 był rokiem powstania farfurni bialskiej.
„2. Podłogę trzeba dać równą tak w wielkim iak w małym warsztacie. 3. Tam że okna niektóre zabiiać, drugie reparować żeby wiatr nie przechodził. 4. Tarcic y Łatów nie mało do Regałów, na które toczoną robotę do schnienia postawuią. 5. Ze dwadzieyscia Tarcic gładko sheblowanych, na które świeżą robotę postawią. 7. Stół osobny w małym warsztacie dla malarza y stołków małych sześć. 9. Bębnów kilka do wałkowania gliny. 10. Statków y kuf kilka do płóczenia gliny, konwi y Garków albo dzbanów kilka do polewania y szuflów żelaznych do przerobienia gliny. 13. Sitków ze sześć do przelewania gliny. 14. Malarzowi kamienia marmurowego do cierania farby, pęzlów y szczotek kilka. 16. Gliny do sklepienia osobney, albo sami do cegielni póydą a cegły osobliwe tam dadzą sobie zrobić. 17. Cegły zwyczayney kilka tysiące do pieca swego, koło którego iuż robią. 18. Materyały różne Lazuru pół cetnara iuż z sobą przywieźli Ołowiu 2 cetnarów Cyny 1 ½ cetnarów Lithargyrum 1 cetnar Potaszu 25 ff Gypsu 4 cetnarów do form Okru żółtego 4 ff Antimonium 3 ff Brausztein 3 ff Soli beczkę. 19. Drew suchych połowę olszowych y brzozowych, a połowę sosnowych, które wcześnie trzeba wozić żeby wyschły. 20. Węgli cokolwiek do próbowania w piecyku małym, którego także sobie wystawią. 21. Pomocników albo robotników y ludzi kilka do nauki a przynaymniej iednego Niemca do tłomaczenia”.
Z dwudziestu czterech punktów wynotowaliśmy piętnaście najcharakterystyczniejszych, dających nam możność przyjścia do następujących wniosków.
Majstrzy specjaliści, sprowadzeni z Niemiec, przystąpili w roku 1738, w końcu kwietnia, do budowy w Białej pieca, mającego służyć do wypalania sporządzonych farfur, które również w Białej, w „małym warsztacie” miały być malowane. Poza właściwym piecem urządzono sobie drugi mały piecyk, w którym miano robić różne próby, aby je potem stosować na większą skalę w farfurni. Proszono o jednego robotnika niemca, który już dawniej mieszkał w Białej i umiał po polsku, aby między świeżo przybyłymi farfurnikami i miejscowym robotnikiem mógł być tłumaczem.
Farfurnia pod koniec roku 1738 już była czynna, gdyż inaczej nie pisałby Deshommes, zarządca zamku bialskiego, do księżnej Anny Radziwiłłowej w jednym z listów-raportów swoich pod datą dnia 30 października 1738 roku, że „malarczyka Kibalskiego oddał do farfurników do malowania farfur” i „nie suplikowałby do Xiężny Mości Dobrodziki o ordynarją i kwartał” dla niego. Ten sam Deshommes przy jednym z innych październikowych listów -raportów swoich przesyłał wreszcie księżnej „Regestr Farfur z Tuteyszy Fabryki Holenderski Bialski, które oddali Farfurnicy do Skarbu Jaśnie Oświecony Xiężny Imci Dobrodziki w Biały dn. 22 8-bris, 1738”, a więc nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w październiku roku 1738 farfurnia w Białej była już w pełnym biegu. We wspomnianym regestrze Deshommes ’a znadujemy wyliczenie oddanych „do skarbu” przez farfurników wyrobów, przyczem uderza nas jeden szczegół, a mianowicie, że wszystkich przedmiotów oddano po jednej sztuce. Robi to wrażenie, jakby przedmioty te wypalane i wykonane były na próbę, co się też potwierdza treścią listu Deshommes’a, który pisze: „fabryka tuteysza robili rożne próbki farfur, po wyiezdzie Waszey Xiężny Mości Dobrodziki, które oni mnie wczora oddali, z których posyłam regestr Waszey Xiężny Mości Dobrodzice, ieżeli każesz Wasza Xsiężna Mości przysłać do Warszawy te farfury. Teraz glazur pięknieyszy niżeli przedtym był. Biały piękny iest”...
Regestr zaś tych oddanych „do skarbu” farfur, sporządzony jako załącznik do listu na oddzielnej kartce papieru i podpisany własnoręcznie przez J. Deshommes’ a, jest następujący:
1 dzbanuszek z uszkiem półkwartowy z przykrywadłem i z kwiatkami na wierzchu, 1 takiż mniejszy, 1 dzbanuszek do kawy z przykrywadłem, 1 flaszka kwaterkowa z kwiatkami na wierzchu i z ptaszkiem okrągła, 1 takaż półkwaterkowa czworograniasta, 1 kufelek biały z przykrywadłem z uszkiem półkwaterkowy, 1 czarka okrągła półkwaterkowa u wierzchu malowana, 1 teryna z dwiema uchami półkwartowa, 1 takaż mniejsza, 1 takaż jeszcze mniejsza.
Z dalszych listów Deshommes’a do księżnej, która, w owym czasie dłużej bawiąc w Warszawie, o wszystkiem, co się działo w Białej, kazała sobie szczegółowo donosić, dowiadujemy się, że farfurnię nietylko nazywano „fabryką holenderską”, ale również i „fabryką fajansów”, a nadto, że fabryka ta na schyłku 1738 roku miała kierownika, którego Deshommes nazywał nawet „dyrektorem”, gdyż w liście z dnia 5 listopada 1738 roku znajdujemy następujące doniesienie:
„dyrektor Fabryki Fajansowy powiedział mnie, że za Tydzień ma piec ieden wypalić ino iemu potasz bardzo potrzebny iest do roboty, o który ia pisałem dwa razy do Imci Pana Bachstroma o niego zaraz po Wyiezdzie Waszy Xiężny Mości Dobrodziki żeby czym prędzy przysłał a dotychczas żadnego responsu nimam”...
Bodaj, że jedną z ostatnich wiadomości, mającą związek z farfurnią, było doniesienie Deshommes’a księżnej, iż kazał „ordynarią dać chłopowi, który iest w fabryce Holenderski”... Piszemy jedną z ostatnich, gdyż wkrótce przestanie księżna odbierać częste i dokładne raporty wiernego sługi swego o wszystkiem, co się działo na zamku bialskim, a dowie się o śmierci Deshommes’a…
A na miejsce opróżnione przez śmierć Deshommes’a wyznaczy księżna dyspozycją z dnia 10 grudnia 1738 roku aż dwóch zastępców; wyda polecenie, aby „wszystkie skarbce zrewidować tak w zamku, jak i gdzie indziey, gdzie rzeczy będą się znajdować i inwentarze ich spisać, według których oddać P. Goffaux i P. Maynowi, co do nich będzie należało”...
Fabryka fajansowa przejdzie pod opiekę i zarząd naczelny P. Mayny, który jednak nie pozostawi nam z czasów zarządu swego farfurnią nawet tak nikłych wzmianek i skromnych wiadomości o niej, jak te, które zaczerpnęliśm y z raportów Deshommes’a.
Dowiemy się, że w farfurni w międzyczasie zaszły zmiany personalne, że pan porucznik Adam Gottlieb de Rohr przyjął w dniu 10 grudnia 1740 roku „za rozkazem i imieniem J. O. X. Imci Juljusza Gottlieba Stadtlera nieżonatego takim kontraktem i kondycją, żeby w fabryce farfurowej jako tokarz i modelarz na trzy lata służył wiernie i należycie, za co jem u nietylko pensję miesięczną dziesięci talarów albo 50 tynfów począwszy od samego decembra roku 1740 deklarował i oprócz transportu za strawne 10 talarów, jako i do kupienia różnych potrzeb za pierwszy miesiąc decembris insze 10 talarów wypłacił i stancję i drew do palenia” dodał, a ponadto obiecał, że „jeżeliby chłopców miał wyuczyć, to z łaski J. O. K. Imci diskrecyą odbierze” .
Poza tym świeżo przyjętym majstrem tokarzem i modelarzem, w tym samym 1740 roku awansował w farfurni jeden z dawniejszych pracowników bialskich, Krystjan Fryderyk Seydel, rodem z Drezna, przyjęty na służbę w maju 1738 roku. Seydel otrzymał stanowisko jakby zarządcy farfurnią, jak to wynika z roty przysięgi, jaką wobec Im Pana Kapitana Goffaux i Im Pana Mayny w dniu 31 marca 1740 roku wykonał, w następującem brzmieniu:
„Ja Fryderyk Seydel przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej jedynemu, iż będąc na usłudze J. O. Xżny Jejmci Radziwiłłowej Kanclerzyny WXL-o Pani i Dobrodziki mojej miłościwej, a mając sobie powierzoną fabrykę fajansową i wina chcę i obiecuję we wszystkiem pilny dozór mieć, nic na stronę nie wydawać, a tem bardziej przedawać bez wyraźnej woli pańskiej, subalternów mnie oddanych doglądać i przestrzegać, aby wierność, dozór i pilność w funkcjach swoich zachowali, aby we wszystkiem całość pańska utrzymana i zachowana była. A od tego ani groźbą, ani prośbą, ani deklaracjami, ani przyjaźnią odwrócić się nie dam, ale we wszystkiem wiernie zachować się przyrzekam. Tak mi Panie Boże dopomóż i Przenajświętsza męka Jezusa Chrystusa Syna Bożego. Amen” .
Z tej, trzeba przyznać, dość oryginalnej i, jak na początek XVIII wieku, zupełnie poprawnie przez ImP. J. A. Jasieńskiego ułożonej roty przysięgi nie można wywnioskować, jaką funkcję pełnił Seydel właściwie w farfurni, którą miał sobie powierzoną wraz z winami. Należy przypuszczać jednak, że stanowisko Seydla nie miało nic wspólnego z techniczną stroną farfurni, a odpowiadało raczej posadzie dozorcy, który miał pilnować, aby „całość pańska utrzymana i zachowana była”.
Majstrem farfurnikiem, kierującym techniczną stroną roboty w farfurni był w dalszym ciągu Raburg, z którego nazwiskiem spotykamy się raz już w roku 1738, gdy któryś z oficjalistów bialskich, prawdopodobnie jakiś magazynier, niepodpisany na swym elaboracie, notuje w maju 1738 roku, że „Raburg otrzymał wszystko czego potrzebował”.
O Raburgu wspomina następnie w roku 1741 w raportach swoich do księżnej Kretjen Fryderyk Machnicki, który był wyższym oficjalistą bialskim, mającym nadzór nad wszystkiemi manufakturami tamtejszemi, poza tern jeździł w interesach księżnej zagranicę, skąd przysyłał lub przywoził rzemieślników specjalistów, do danej roboty „dobrze usposobionych”.
A więc pod datą 6 lutego 1741 roku, zdając sprawę z czynności, wykonanych w Białej w przeciągu czasu od 28 stycznia do 6 lutego włącznie, donosi Machnicki księżnej, że majster Raburg włożył do pieca wykończone sztuki, 31 stycznia rozpalono ogień, a 4 lutego otwarto piec i wyjęto z niego 40 różnych teryn 4 duże wazy do zupy 36 małych garnuszków różnej wielkości 4 tacki do podawania herbaty 3 średnie półmiski 30 talerzyków 6 garnków aptecznych.
W tym samym raporcie Machnickiego jest wzmianka, że tokarz (prawdopodobnie ów przyjęty w roku 1740 Stadtler) pracuje z pomocnikami nad garniturami, ale co tydzień robić będzie kilka sztuk na model, aby księżna po swym powrocie „mogła wybrać coś nowego”. Malarz z pomocnikami także pracuje nad garniturami, inni robotnicy zajęci są przy mieleniu glazury.
W następnym raporcie z dnia 13 lutego 1741 roku, za okres od 7 do 13 lutego włącznie, wspomina Machnicki, że majster Raburg przygotował glazurę, tokarz Stadtler z pomocnikami pracował nad terynami do garniturów, a malarz Ktintzelman z pomocnikami malował cały tydzień małe dzbanuszki do herbaty i mleka podług modelu księżnej, oraz filiżanki do herbaty. Jest w tym raporcie również wzmianka, że ponieważ ślusarze (?) potrzebowali tyglów, więc „majster tokarz zrobił mieszaninę z ziemi i utoczył w ciągu dnia 20 tyglów różnej wielkości, które będą wypalane w przyszłym, tygodniu”.
Jeszcze w jednym liście-raporcie tygodniowym z dnia 6 marca 1741 roku, za czas od 28 lutego do 6 marca włącznie, donosi Machnicki, że majster Raburg włożył do pieca wykończone sztuki, a 4 marca wyjęto 18 teryn różnej wielkości, 7 wielkich półmisków, 10 średnich półmisków, 2 mniejsze półmiski, 42 talerze, 15 dzbanuszków do kawy, 9 dzbanuszków do herbaty, 14 dzbanuszków do mleka, 59 par filiżanek do herbaty, 1 słój aptekarski.
Tokarz Stadtler, stosownie do rozkazów księżnej, pracuje nad garniturami, ale któregoś dnia zrobił kilka waz nowego fasonu do ogrodu.
Takie raporty tygodniowe wysyłał Machnicki do księżnej regularnie w formie listów, w których wyszczególniał wykonane roboty, a zarazem donosił o ważniejszych wydarzeniach, zaszłych w manufakturach bialskich. Otóż o jednem takiem wydarzeniu smutnem, a dla farfurni niepomyślnem, doniósł Machnicki księżnej pod datą 3 kwietnia 1741 roku. W dniu 1 kwietnia majster Raburg wydobył z pieca różne wypalone już przedmioty, a w godzinę potem dostał ataku apoplektycznego i na drugi dzień życie zakończył.
Śmierć wytrawnego farfurnika Raburga, którego poczciwy francuz Deshommes nazywał w swoim czasie „dyrektorem fabryki fajansowej”, była dużą stratą dla farfurni bialskiej, gdyż Raburg zabrał z sobą do grobu liczne tajemnice zawodowe, jak przyrządzanie glazury, umiejętność wypalania i t. d.. Machnicki zapewniał w swoich listach księżnę, że „zrobi wszystko, by fabryka nie ucierpiała”, Stadtlerowi polecił zastąpić zmarłego Raburga i sam się wziął do roboty. W liście z dnia 10 kwietnia pisał do księżnej: „pytałem wdowę po Raburgu, co jej wiadomo o składzie i proporcjach glazury. Teraz robię próby”...
Usiłowania Machnickiego były skuteczne, gdyż farfurnia po śmierci Raburga nie stanęła ani na jedną chwilę. Stadtler okazał się nietylko zdolnym, „należycie usposobionym ” w swym zawodzie majstrem, ale potrafił całkowicie zastąpić w farfurni Raburga, co przez cały kwiecień robił z woli Machnickiego nieoficjalnie, zaś od 1 maja 1741 roku zajął już oficjalnie stanowisko głównego majstra w farfurni, jak nas o tem przekonywa podpisany przez niego dokument, który w dosłownem brzmieniu poniżej podajemy.
„Ja Julius Gottlieb Stadtler jawno czynię y dobrowolnie zeznawam tym moim Listem Rewersalnym y Assekuracyjnym Zapisem Jż co Jaśnie Oświecona Xiężna Jey Mść Anna z Xiążąt Lubartów Sanguszkowa Radziwiłłowa Kanclerzyna Wielka W. XLtt-o Pani y D obrodzieyka moja w Fabryce swojey Fajansowey Biallskiey Dispozycyą Gospodarską po zeszłym Raburgu miłościwie mnie na lat trzy zdać rozkazała y Pensyi po Czerwonych złotych Sześć na Miesiąc od dnia Pierwszego Miesiąca Maya teraznieyszego Tysiąc Siedm set Czterdziestego Pierwszego Roku ze Skarbu swego naznaczyć raczyła; Do tego od każdego Ucznia, któryby do mnie w Naukę był oddany, przy Wyzwoleniu onego po trzy Czerwone Złote płacić deklarowała… Zaczym zjak naygłębszym Podziękowaniem przyimując te dobrotliwe Respekta… rzyrzekam y assekuruję się nie tylko na wszelką w pomienioney Fabryce Robotę pilne y czułe Oko mieć, jako to Kręgową, Toczenie Modeluszow, formowanie, Wypalanie, Polewę, Zaprawę Materyałow, Odlewanie y Sporządzanie form Gypsowych, podług wszelkich Modeluszow, któreby Mi kolwiek podano, ale y sam pilnie wszystko robić; Uczniów także zeszłemu Antecessorowi memu Raburgowi podanych, we wszystkim, cokolwiek do tey Professyi wiedzieć y umieć powinni, a Im albo jeszcze czego niepokazano, alboli też dobrze niepojęli, jako też w Zaprawowaniu y Gotowaniu Polewy, wiernie informować y doskonale Ich douczać” - Juliuss Gottlieb Stadtler Porcellan Dreher et Brener”.
Z tego ostatniego dokumentu jasno wynika, że Raburg miał oddanych sobie na naukę uczniów, którzy w Białej mieli się wyspecjalizować w farfurnictwie. Wyszkolenie swoje, które, prawdopodobnie, trwało dość długo, kończyli pod kierunkiem Stadtler a, tak chętnie zobowiązującego się „doskonale ich douczać”.
Przeglądając skrupulatnie wszelkie dokumenty, mające związek z farfurnią bialską, odszukaliśmy nazwiska tych dwóch uczniów, którymi byli Jan Krupuz i Maciej Kruczkowski z miasta Mira, „poddani JO Xsięcia Imci Michała Radziwiłła”. Naukę swoją ukończyli w sierpniu 1741 roku, a na wyjezdnem złożyli przysięgę, iż „bywszy na nauce w Farfurni Holenderskiej fajansowej w mieście Białej, a dostawszy się do swego Pana nie powinni nikomu w robocie sekretów wyjawiać, jakoto w paleniu farfurek, glazur, w malowaniu i innych rzeczach”.
Te skromne wiadomości, jakie zebraliśmy o farfurni w Białej urywają się na roku 1742; w „Inwentarzu Hrabstwa Bialskiego”, sporządzonym na dzień 15 kwietnia 1742 roku, oraz w aktach „rewizji Miasta Białłej”, dokonanej w maju tegoż roku, znajdujemy informację, że farfurnia mieściła się w „czwartej pierzei rynku’, w „domu skarbowym z kramem murowanym przy nim ”; w domu tym, mającym kominów murowanych cztery, mieszkali farfurnicy, na tyle zaś była farfurnia pod dachówką, o trzech murowanych kominach, w podwórzu wreszcie był spichlerz i sadek. Nie posiadamy dokładnego spisu farfurników, jacy w tym domu przy farfurni w roku 1742 mieszkali, wiemy jednak, że było tam dwóch polaków farfurników, a mianowicie Jan Borysiewicz i Wojciech Naruszewicz, poza tem robotnik Mikołaj Kijowski, zajęty również w farfurni, wreszcie Dominik Iwanicki, „pozostający w farfurni w nauce”.
W spisie mieszczan bialskich z roku 1748 znajdujemy nazwiska następujących farfurników: Borysiewicza, Michała Nawrockiego, Antoniego Daniewicza, poza tern robotników, wprawdzie bez wyrazu „farfurnik”, lecz zajętych w farfurni, a mianowicie: Kijowskiego, Ihnatowicza, Janowskiego, Grzegorzewskiego, Trzeciaka, wreszcie malarczyka Szczerbińskiego, „który uczył się u Aleksandra”.
W roku 1746 księżna Anna Radziwiłłowa umarła i, prawdopodobnie, manufaktury bialskie, osierocone przez swoją założycielkę i opiekunkę, musiały się pochylić nieco, powstrzymać w swoim rozwoju. Farfurnia w Białej istniała jednak w dalszym ciągu i w roku 1761 bezwględnie jeszcze była czynna, jak o tern świadczy punkt 4 raportu E. v. Plintznera, ówczesnego zarządcy zamku bialskiego, który to zarządca we wspomnianym raporcie z dnia 30 sierpnia 1761 roku pisał: „podług rozkazu Pana mego oddałem modele przysłane w pudełku do Farfurni tuteyszey przykazawszy, aby czym prędzey przyśpieszali podług numerów, sztuk i karteczek przylepionych”...
Według przypuszczeń Gustawa Soubise-Bisier farfurnia bialska produkowała jeszcze w roku 1767, my zaś musimy odnotować tutaj, że w roku 1768 już albo nie była czynna, albo też została przeniesiona do innych budynków, gdyż „wizya czyli opisanie kamienic y Domów Skarbowych w mieście Białey” z dnia 26 września 1768 roku powiada, że „kamienica pierwsza rogowa o dwóch piętrach alias farfurnia pusta, przed którey sienmi od ulicy dwoie wschodów ze wszystkim zgniłe, opadłe, także podwaliny y wiązanie drewniane zgniło”...
Egzystowała więc farfurnia bialska około trzydziestu lat i była najdawniejszą tego rodzaju manufakturą na ziemiach polskich. Pierwszych majstrów sprowadzono ze Śląska, czy też z Saksonji, a przy nich wyrabiali się ludzie miejscowi, którzy z czasem zastąpili przy warsztatach cudzoziemców.
Nosiła farfurnia bialska nazwę „manufaktury holenderskiej", które to miano nadawano wówczas wytwórniom, produkującym wyłącznie fajans. Wszelkie potrzebne do farfurni przedmioty, jak chemikalja, farby, pendzle, kupowano w Gdańsku, w Królewcu i w Dreźnie.
Miała ta manufaktura w ciągu swego istnienia okresy lepsze i gorsze, do najlepszych jednak, bezwględnie, należał czas między rokiem 1740 a 1744, gdy tokarzem - modelarzem był Stadtler, a na czele malarni stał Kuntzelman. Był to okres, w którym księżna kanclerzyna, żywo interesując się farfurnią, sprowadzała z Drezna liczne wyroby porcelanowe, mające służyć za wzory do naśladowania w manufakturze bialskiej.
Produkowano wówczas ogromne ilości „garniturów zastawy stołowej”, które to garnitury rozchodziły się po całej Polsce, wyrabiano poza tem wazony, figurki i ramki do zwierciadeł, w stylu rokokowym, przyczem wyroby te nie były przeznaczone na sprzedaż, a rozsyłano je, jako ozdobę wnętrz, do licznych zamków i pałaców radziwiłłowskich.
Drugi okres w dziejach farfurni bialskiej zaczął się po roku 1744, gdy w malarni zabrakło Kuntzelman a, który przeszedł do Świerżnia na służbę do księcia wojewody wileńskiego. Farfury z tego okresu, co do kształtu nieróżniące się od dawniejszych, znamionowało daleko uboższe pod względem barw malowanie i mniej pewny rysunek przeróżnych bukietów i kwiatów, stanowiących ulubiony motyw zdobniczy farfurni bialskiej. Od roku 1744 księżna kanclerzyna poczęła już niedobrze czuć się na zdrowiu i nie zajmowała się już tak gorliwie swemi manufakturami, jak poprzednio, gdy wreszcie w roku 1746 energiczna i mądra założycielka manufaktur bialskich odeszła w zaświaty, farfurnia chyliła się już stale ku upadkowi i jeżeli wogóle jeszcze szła, to tylko dlatego, że nikt nie zarządził jej zamknięcia.
Ze spadkobierców księżnej Anny Radziwiłłowej nikt się specjalnie manufakturami białskiemi nie interesował: książę Michał Kazimierz, wojewoda wileński, posiadał swoje własne manufaktury w okolicach Nieświeża, a wśród nich farfurnię w Świerżniu, książę Hieronim Florjan, chorąży litewski, zajmował się wówczas niemal wyłącznie sprawami armji radziwiłłowskiej, z córek wreszcie księżnej kanclerzyny żadna nie dziedziczyła po matce upodobań i zainteresowań w kierunku rozwoju przedsiębiorstw przemysłowych.
Czy wyroby farfurni bialskiej zaopatrywane były w jaką markę, niewiadomo. W muzeum Narodowem w Warszawie znajduje się talerz z datą 1767 roku, uchodzący za wyrób bialski, otóż, jeżeli rzeczywiście tak jest, to talerz ten pochodzi z końcowego okresu farfurni i nie daje nam możności wypowiedzenia zdania o jakości wyrobów bialskich wogóle. W zamku nieświeskim przechow ało się zwierciadło urzeckie, oprawne w rokokową ramkę fajansową, wykonaną jakoby w Białej. Ramka ta, jeżeli rzeczywiście jest wyrobem farfurni bialskiej, musi pochodzić z okresu jej najświetniejszego rozwoju, a więc z przed roku 1744.
Dzisiaj, bezmała w dwieście lat od czasu powstania farfurni bialskiej, wskazane jest, abyśmy nietylko z dużem zastrzeżeniem odnosili się do przedmiotów, pochodzących jakoby z manufaktury bialskiej i zachowanych do naszych czasów, ale również byśmy byli ostrożni i oględni w wydawaniu sądów o wyrobach tej farfurni, jedynie na podstawie tych właśnie nielicznych rzekomych jej wyrobów…