Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Młodszy syn Kazimierza Sprawiedliwego i Heleny, ruskiej księżniczki, po wstąpieniu Leszka Białego na tron krakowski otrzymał z dzierżaw ojcowskich znaczną dzielnicę, która obejmowała Mazowsze, Kujawy, ziemię łęczycką i sieradzką.
Pierwszą wiadomość o Konradzie zapisały spółczesne roczniki pod r. 1217. Książę mazowiecki kazał udusić wojewodę swojego, Krystyna, wyłupiwszy mu oczy. Czyn ten gwałtowny i srogi w całej Polsce sprawił wielkie wrażenie. Tajemnica pokryła przyczynę książęcego gniewu, ale obok suchej wzmianki o straceniu Krystyna zapisano w rocznikach, że w nim «zginął kwiat mazowieckiego rycerstwa, runęło przedmurze Mazowsza», że «w tej ziemi, mlekiem i miodem płynącej, miód odtąd w piołun, mleko w zatrute męty poczęło się zamieniać».
Mazowsze cierpiało w tym czasie wiele od pogańskich Prusaków, których postrachem był właśnie Krystyn, wódz dzielny i doświadczony. Od początku XIII. stólecia poskromienie Prusaków stało się naglącem zadaniem. Dotąd szczep ten zajmował wobec Polski obronne stanowisko. Zasłaniały go bagna i jeziorzyska, ciągnące się długim pasem na północy Mazowsza. Napróżno kusił się Bolesław Kędzierzawy o shołdowanie pogańskich sąsiadów, nie starczyły na to krucyaty, któremi ich nękano po kilka razy. Podbój Prus wymagał wielkich wysiłków, jak zawojowanie Pomorza za czasów Krzywoustego; w wieku XIII. Polska, rozbita na dzielnice, podkopana wewnętrznemi zaburzeniami, nie podołała temu zadaniu. Tymczasem Prusacy coraz śmielej poczęli szarpać mazowieckie kresy. Za czasów Konrada misye Cystersów dokonały wielu nawróceń u nadgranicznych plemion pruskiego szczepu. Śladem Gotfryda, opata łeknieńskiego, mnich oliwski Krystyn jął się gorliwie apostolskiego dzieła w Prusiech w r. 1212 papież Innocenty III. mianował go pierwszym pruskim biskupem. Ale właśnie to powodzenie misyonarskiej pracy stało się hasłem pogańskiej reakcyi. Z głębi ziem pruskich poruszyły się pogańskie żywioły z tem większą zaciekłością, spadając na pobratymcze plemiona, u których począł wschodzić posiew chrześcijaństwa. Na całem wybrzeżu bałtyckiem, między ujściem Wisły a Niemna, wszystkie plemiona pruskie ogarnął ruch wojowniczy, nienawiść ku chrześcijaństwu zapaliła żądzę krwi i zdobyczy. Granice Mazowsza stały otworem, a odkąd zabrakło dzielnej ręki Krystyna, plaga ruskich najazdów zaciężyła srogo nad mazowiecką ziemią.
Przed laty Bolesław Krzywousty umiał wojować z Pomorzanami. Zrazu toczyła się ta walka o nadgraniczne zamki nad Notecią, bo każdy z nich był kluczem do otworzenia granicy; kto je posiadł, mógł bezkarnie pustoszyć ziemię nieprzyjaciela. Krzywousty wytężył wszystkie siły, aby zająć te zamki, a tak mając ubezpieczone granice, przystąpił do podboju Pomorza. Można było ztąd zaczerpać nauki, jak poskromić najezdców, zamknąć granice i zawojować pruskie wybrzeże; trzeba na to było zamków obronnych, do strzeżenia granicy. Bez nich na nic nie zdały się wszelkie wysiłki, na nic krucyaty, które na głos papieża Honoryusza III. wyruszały przeciw Prusakom. Przed wojskiem krzyżowem cofali się w głąb swych siedzib, za niedostępne bagna i moczary, a po ustąpieniu krucyaty z tem większą zawziętością spadli na Mazowsze.
Konrad nie dorósł zadania, jakie wówczas czekało mazowieckiego księcia. Zapamiętały okrutnik, bezradny był i słaby. Własnym siłom nie ufał, a gdy i pomoc sąsiadów nie przyniosła żadnych korzyści, szukał ratunku u rycerskiego zakonu, którego zadaniem była walka z pogaństwem. Były już wówczas w ziemiach polskich domy Johannitów i Templaryuszów; Konrad postanowił przywołać na pomoc rycerzy Niemieckiego Zakonu. Od r. 1226 przez cztery lata toczyły się układy, Konrad długo targował się z Zakonem, wreszcie oddał mu całą ziemię chełmińską, spustoszoną pruskiemi najazdami i znaczne posiadłości na Kujawach, po lewym brzegu Wisły. Ziemie te najeżyły się wkrótce murami obronnych zamków; mając w nich silne oparcie, rozpoczęli Krzyżacy podbój pogańskiego szczepu.
Przywołaniem Niemieckiego Zakonu nieporadność Konrada dała początek krzyżackiemu państwu, które z czasem stało się wrogą Polsce potęgą, groźniejszą od Prusaków. Konrad nie liczył się z następstwami tego postanowienia: mieli w Polsce Johannici i Tempłaryusze swoje domy i włości, dlaczegóżby więc Zakon Niemiecki nie miał otrzymać bogatego uposażenia na pograniczu pruskiem, jeżeli w zamian za tę donacyą gotował się do walki z pogaństwem, zgodnie z swem powołaniem. Zakon Niemiecki jednak w tym tylko celu przybywał nad brzegi Wisły, by nad Bałtykiem założyć państwo krzyżackie. Już wr. 1226 wyjednał sobie przywilej cesarski, w którym Fryderyk II. nadał mu lennem wszystkie ziemie, jakieby zdobył na poganach. Dlatego tak długo wlokły się układy z Konradem; Krzyżacy nie spieszyli z pomocą, dopóki go nie zmusili do nadania całej ziemi chełmińskiej 1 znacznych posiadłości nad Wisłą. Wymogli to na nim w r. 1228, gdy Konrad odbiegł lekkomyślnie zagrożonych kresów, zaprzątnięty walką o Kraków. To pewne, że książę mazowiecki w donacyi swojej nie zrzekał się zwierzchnictwa nad darowaną ziemią; jak książę sandomierski nie przestawał być panem zagójskiej kasztelanii, chociaż od dawna posiedli ją Johannici, tak też Konrad rozumiał, że władza jego nad Chełmnem i Nieszawą nie zgasła z donacyą r. 1228. Znany jest wprawdzie dyplom kruszwicki, w którym Konrad r. 1230 miał zrzec się wszelkich praw do ziemi chełmińskiej; wykazano jednak dowodnie, że ten akt sfałszowano w r. 1234, a fałszerstwo tak wczesne rzuca jaskrawe światło na zamiary, z jakiemi Zakon Niemiecki rozpoczął swoje dzieło nad Wisłą.
Wśród tych układów z Krzyżakami, Konrad wytężał wszystkie siły, by po śmierci Leszka Białego zagarnąć Kraków, wyprzeć stamtąd Henryka Brodatego, a sandomierską ziemię wydrzeć synowi Leszka. W r. 1230 dopiął na chwilę celu, zajął stolicę krakowską, a księstwo sandomierskie oddał swemu synowi. Układem z Krzyżakami zbył się troski o mazowieckie kresy, Henryka uwięził w Płocku, bratowę z czteroletnim sierotą trzymał w opatowskim zamku. Rychło jednak minęła ta chwila powodzenia; Henryk Brodaty, uwolniony z więzienia, wyparł go z obu księstw małopolskich.
Dopiero po napadzie tatarskim, w r. 1241, Konrad pokusił się znów o Kraków. Wśród ogólnego pogromu, łatwa to była zdobycz. Bolesław Łysy, najstarszy syn Henryka Pobożnego, nie mógł utrzymać krakowskiej ziemi, zasłanej zgliszczami i ruinami. Niektóre rody, ujęte przez Konrada przed laty, za jego walk z Henrykiem, garnęły się ochoczo do nowego pana. Większość rycerstwa jednak krzywo patrzyła na mazowieckiego księcia, na przewagę mazowieckiego stronnictwa, które przycichłszy za panowania Henryków, teraz śmiało podniosło głowę. Konrad napróżno silił się zdusić opór w zawiązku, rzucając postrach na rycerstwo krakowskie uwięzieniem głównych przeciwników. Zatarg Konrada z biskupem krakowskim, Prandotą z Białaczowa, przyspieszył wybuch rokoszu. Biskup rzucił klątwę na Konrada, rycerstwo krakowskie skupiło się przy Bolesławie Wstydliwym, księciu sandomierskim. Po bitwie pod Sudołem, 25. maja 1243, Konrad musiał ustąpić z Krakowa. Przez trzy lata jeszcze toczyła się walka; wr. 1246, Konrad wsparty posiłkami pogańskiej Litwy i Mieszka, księcia Opolskiego, podsunął się pod sam Kraków, ale nie zdołał go posiąść. Dopiero śmierć Konrada, 31. sierpnia 1247, ubezpieczyła Bolesława Wstydliwego w posiadaniu krakowskiej stolicy.