Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Syn Władysława Łokietka i Jadwigi, córki Bolesława Pobożnego, księcia wielkopolskiego, ur. r. 1310, wstąpił na tron po zgonie ojca, r. 1333.
Młodzieńcem, Kazimierz przebywał wiele na dworze węgierskim, u szwagra, króla Karola Roberta. Wpływ tego świetnego dworu wybitne na nim pozostawił ślady. Król węgierski, Andegaweńczyk, z pochodzenia Francuz, Włoch z urodzenia, był mistrzem królewicza polskiego. Objąwszy rządy królestwa, Kazimierz zrozumiał jasno, że siłą oręża nie podoła Krzyżakom i Luxemburgom. Na dworze Andegaweńskim rozszerzył się widnokrąg dziedzica polskiej korony; nauczył się patrzeć na to, co się dzieje w świecie, uzbroił się w te same środki społczesnej dyplomacyi, których używali potężniejsi nieprzyjaciele. Schował miecz i zasiadł do szachownicy dyplomatycznej, na której rozgrywała się partya pomiędzy dynastami środkowej Europy.
Między Cesarzem Ludwikiem Bawarskim a papieżem Janem XXII wrzała zawzięta walka. Król czeski, Jan Luxemburczyk, stał po stronie Cesarza, Łokietek należał do papieskiego obozu; tam wiodło go uczucie i przekonanie, a wreszcie i stanowisko Karola Roberta, który wespół z Neapolitańską linią Andegaweńskiego domu był stronnikiem Jana XII. Zerwała się jednak przyjaźń między Cesarzem a domem Luxemburskim; spółzawodnictwo o spuściznę po domu Karynckim poróżniło króla czeskiego z dynastyą Wittelsbachów. Widząc to, zbliżył się do niej Kazimierz; starał się o przymierze z synem Cesarza, z margrabią brandenburskim, na którego przed kilku laty dopiero Łokietek przedsięwziął był walną wyprawę w sojuszu z Gedyminem. Przez dwa lata toczyły się układy z Wittelsbachami; na zjeździe Kazimierza z margrabią, 24. czerwca 1335, stanąć miało ostatecznie najściślejsze przymierze, stwierdzone związkiem małżeńskim cesarzewicza z polską królewną. Tymczasem, 2. kwietnia 1335 r., umarł Henryk Karyncki; Cesarz pospiesznie rozporządził jego spuścizną, północny Tyrol oddał synowi, temu właśnie, który miał zostać zięciem Kazimierza, resztę karynckich dzierżaw Habsburgom. W przededniu walki Kazimierz stanął jawnie w obozie Wittelsbachów. Wobec tego sami Luxemburczycy poczęli z nim szukać porozumienia. On na to snać tylko czekał; do czasu jeszcze z obydwiema stronami toczył układy, wreszcie na słynnym kongresie w Wyszehradzie, 12. listopada 1335 r., zawarł sojusz z Luxemburgami, wymógłszy na nich zrzeczenie się pretensyj do polskiej korony. W wojnie r. 1336 Polska walczyła po stronie Luxemburgow, przeciw Bawaryi i Austryi; traktat pokojowy, zawarty w Ems 9. października 1336 r., obejmował także Kazimierza. W ciągu trzech lat, następca Łokietka, któremu zaprzeczano praw do korony, zajął poważne stanowisko w szeregu królów, związany z tym obozem, który odniósł zwycięstwo.
Na zjeździe wyszechradzkim wytoczył był się także spór Polski z Krzyżakami. Według warunków ugody, które tam ułożono, Kazimierz miał zrzec się Pomorza i oddać je Zakonowi, jako wieczystą jałmużnę. Nie spieszył się jednak z zawieraniem pokoju na tych warunkach; skutkiem jego zabiegów papież Benedykt XII odmówił zatwierdzenia wyszehradzkiej umowie i polecił legatowi wytoczenie procesu przeciw Krzyżakom. Wyrok zapadł w Warszawie w wrześniu 1339 r.; skazano Zakon na zwrot Pomorza, ziemi chełmińskiej, michałowskiej, Kujaw i Dobrzynia, na zapłacenie 194.500 grzywien oprócz kosztów procesu. W tym samym czasie Kazimierz ścieśnił jeszcze bardziej węzły sojuszu z Czechami i z Węgrami; Ludwikowi węgierskiemu królewiczowi przyznał następstwo tronu w Polsce, jeśliby sam nie doczekał się syna, córkę zaś wydał za Bogusława, księcia szczecińskiego, którego dzierżawy graniczyły z nadwiślańskiem Pomorzem. Słowem, przybrał taką postawę, jak gdyby z wyrokiem warszawskim w ręku gotował się do stanowczej walki z Zakonem. Wojny jednak nie rozpoczynał, w trzy lata później skłonił się do pokojowych widoków. W r. 1343 stanął w Kaliszu wieczysty pokój z Zakonem; Kazimierz pozostawił Krzyżakom Pomorze, ziemię chełmińską i michałowską, odzyskał tylko zdobycze Zakonu z ostatnich lat Łokietka. Ciężka to była ofiara, Polska traciła ujście Wisły i przystęp do bałtyckich wybrzeży. Niewiadomo, jakie zobowiązanie przyjęli za to Krzyżacy; zginęły dokumenta przez nich wydane. To tylko pewne, że Kazimierz niedarmo upierał się przy prawach do Pomorza, niedarmo je wywalczył w procesie 1 oddał Zakonowi jako jałmużnę. Pamiętał o tern, by zabezpieczyć sobie odwrót w razie nowych zatargów, bo kto jałmużnę daje, ma prawo do wdzięczności.
T en pokojowy zwrot był w związku z nowymi widokami, które się otwierały na Wschodzie. Wr. 1339 zginął ostatni udzielny książę halicki, Bolesław Mazowiecki, który po wygaśnięciu dawnej dynastyi zawładnął Rusią Czerwoną. Na pozostałą po nim spuściznę czyhali Tatarzy i Litwini. Kazimierz pospieszył r. 1340 na Rus Czerwoną i wcielił ją do dzierżaw polskiej kerony. Aby tę zdobycz utrzymać, potrzebował pokoju z Zakonem. Odtąd walki o Ruś Czerwoną i o dalsze zdobycze na Wschodzie wypełniają cały zawód wojenny Kazimierza. Przyszło mu zetrzeć się z Litwą, która pod rządami Gedymina urosław znaczną potęgę, a za Olgierda rozpostarła szeroko panowanie nad ruskiemi ziemiami. Do roku 1447 toczyła się walka o Ruś Czerwoną, odtąd dopiero utwierdził się Kazimierz w jej posiadaniu. W krótce jednak rozpoczęły się nowe zapasy o Wołyń, które z krótkiemi przerwami, trwały do r. 1366; w wschodniej części Wołynia utrzymał się Lubart, brat Olgierda; Bełz, Chełm, Włodzimierz i Krzemieniec dzierżyć mieli litewscy książęta jako lenna polskiej korony. Za granicami Rusi Czerwonej i Wołynia rozlegały się niezmierzone obszary Podola, aż ku czarnomorskim wybrzeżom, step bezludny, koczowisko hordy tatarskiej. W tamtą stronę Kazimierz wytężone miał oko, ale ubiegł go Olgierd, zgniótłszy Tatarów nad Sinemi Wodami i oddał Podole w zarząd synowcom swoim, Koryatowiczom. Z czasem jednak udało się Kazimierzowi przygarnąć do siebie nowych panów Podola i przyjaźń z nimi zawiązać; stąd urosło nawet podanie, że chciał Konstantego Koryatowicza zcórką swoją ożenić i uczynić swoim następcą na polskim tronie. Bądź co bądź, granice Polski pomknęły się daleko na Wschód, a wpływ jej dosięgał brzegów Czarnego Morza, gdy ja traktat kaliski odepchnął od Bałtyku.
To był też cel, ku któremu Kazimierz zdążał wytrwale od czasów kaliskiego traktatu; nowe zdobycze na Wschodzie miały powetować stratę nad ujściem Wisły. Jak Zakon przerastał Polskę zasobnością, orgam zacyą skarbową i wojenną, tak znów Polsce wyższość cywilizacyi torowała drogę na Wschodzie; tam otwierały jej się źródła bogactw a, stamtąd czerpiąc zasoby, miała uróść w potęgę, przed którąby kiedyś hardy zakon musiał czołem uderzyć.
Na stepach nad brzegami Czarnego Morza koczowali Tatarzy, Krym był siedzibą hordy perekopskiej, ale sam rąbek północnego wybrzeża tętnił bujnem życiem handlowem, dzięki genueńskim koloniom, z możną Kaffą na czele. Tu znajdowało się ujście wielkiej arteryi wschodniego handlu, które z Indyj, szlakami azyatyckich karawan wiodła na Wołgę, do rezydencyi chanów Kipczaka, stamtąd do Krymu. Ta ważna droga lądowa wytrzymywała spółzawodnictwo z drugą wielką arteryą wschodniego handlu, z drogą morską, która miała ujście w Egipcie, gdzie monopol handlowy dzierżyła rywalka Genui, królowa mórz, Wenecya. Ludwik Węgierski, siestrzan Kazimierza i domniemany następca w Polsce, walcząc z Wenecyą o panowanie nad Adryatykiem, sprzymierzony z Rzecząpospolitą genueńską, starał się posiąść brzegi Czarnego Morza u ujść Dunaju; ten cel miała polityka jego wobec państw bałkańskiego półwyspu. Kazimierz z zajęciem Rusi Czerwonej wszedł w widnokrąg tych samych interesów i politycznych zabiegów; Lwów był ważną stacyą handlową między Zachodem a Wschodem . Z opanowaniem Lwowa, wobec sojuszu z Ludwikiem, otwarły się miastom polskim drogi wschodniego handlu; dzięki stosunkom Kazimierza zw ładcam i Podola, z hospodarami Multan i Mołdawii, szlaki handlowe ziem polskich nabrały doniosłego znaczenia, żywioł mieszczański urósł z kramarza w możnego kupca, który miał czynny, wybitny udział w handlu całego świata. To też miasta ziem polskich, do niedawna na wskroś niemieckie, zawistne Polsce i spiskujące z wrogami królestwa, poczęły zrastać się coraz bardziej z przybraną nową ojczyzną, bo je wiązał własny interes z jej powodzeniem, w zrostem i chwałą. Odkąd zaś mądry król zabronił sądom miejskim apelacyi do Magdeburga, odkąd dla nich na zamku krakowskim utworzył osobny trybunał prawa niemieckiego, rozluźniały się coraz bardziej węzły między Niemcami a niemieckiem mieszczaństwem Polski i przyswojenie zupełne miast szybkim postępowało krokiem.
Niemniejsze były korzyści, które rycerstwo zawdzięczało śmiałej polityce Kazimierza na Wschodzie, szczególnie małopolskie rycerstwo. Od kilku już pokoleń zaczynało mu być za ciasno na strzępach dawnych możnowładczych fortun, które ciągłem i działami rozbijały się coraz bardziej. Na Rusi, w ziemi żyznej a mało zaludnionej, otwarł się niezbędny dla Polski obszar kolonizacyjny; donacye królewskie dały tutaj początek nowym potęgom magnackim; i dla pospolitego osadnika, podążającego tłumnie na Ruś Czerwoną był ten kraj niewyczerpaną kopalnią bogactw. Nawet na rozległych stepach podolskich, w tej ziemi pustej a «płynącej mlekiem i miodem» poczęło osadnictwo polskie bujnie rozkwitać, pod gościnnem i rządami przyjaznych Koryatowiczów. I w ziemiach polskich znać było tego skutki. Cała społeczność zaczęła szerzej oddychać; po miastach rosły bogactwa; do dworów rycerskich zawitała zamożność. Włościanin, którego los się pogarszał skutkiem cięższego położenia panów, uczuł się teraz także swobodniejszym, bo i panom lepiej być zaczynało i on sam szukać mógł szczęścia na Rusi, jeśli mu było źle w domu. Sąd zamkowy zresztą, przez Kazimierza ustanowiony, dawał również rękojmię utrzymania swobód wiejskim osadom, które rządziły się prawem niemieckim; Kazimierzowi Wielkiemu nie darmo dała tradycya przydomek «króla kmiotków».
Odkąd w Polsce Kazimierzowskiej podniósł się dobrobyt, odkąd pomyślność powszechna zagościła wszystkich warstw społeczeństwa, nowe królestwo, słabe, znękane w początkach rządów ostatniego Piasta, inną zupełnie przybrało postawę wobec sąsiadów. Wzmogły się siły zbrojne zastępami rycerstwa, które możni panowie, zasobni, zbogaceni pod banderyami swojemi wiedli na wojenne wyprawy. Jak zaś dawniej granice Polski stały dokoła otworem, jak niegdyś Krzyżak czy Litwin bezkarnie mógł się zapuszczać w głąb ziem polskiej Korony, tak teraz napiętrzyły się jej pogranicza, zasiały jej dzierżawy obronnym i zamkami, na które stać już było skarb oszczędnego króla. «Zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną», to przysłowie o we wspomnienie zrosło się z pamięcią Kazimierza Wielkiego.
A gdy tak skrzętna rzesza budowniczych pracowała pod okiem króla nad obronnością Polski, on sam, wielki budowniczy odrodzonego królestwa, fundował podwaliny, na których silnie miał się oprzeć gmach nowego państwa, skleconego z rozlicznych dzielnic książęcych. Jeszcze w nim była dotkliwa szczerba. Piękna, ludna mazowiecka dzielnica nie należała do Królestwa polskiego, a jej książęta, lękając się zaborczych dążności korony, spiskowali z wrogami przeciwko Polsce. Kazimierz obawy ich uspokoił, przygarnął ich do siebie i nakłonił do tego, że uznali się lennikami Korony. Ale długie rozbicie wszędzie ślad zostawiło, szczególnie w prawie, które w braku ustaw pisanych, stało zwyczajem, a przez dwa wieki, w każdem księstwie, w każdej dzielnicy rozwijało się różnemi drogami. Kazimierz przez cały czas panowania oddany był pracy ustawodawczej, której pomnik wielki, wspaniały pozostał w prawodawstwie wiślickiem. Mądrość praw dziw ego ojca narodu jaśnieje w tym pomniku; nie burzy on prastarego zwyczaju, nie narusza poczucia prawnego, które weszło w krew społeczeństwa; zwolna, roztropnie zmierza prawodawstwo Kazimierzowe ku wytkniętemu celowi, ku usunięciu różnic pomiędzy dawnemi dzielnicami, ku stopniowemu wprowadzeniu jednolitości, torując zarazem drogę pożądanym reformom Najmędrszy z pracodawców swojego wieku zostawił dzieło niedokończone. Rozumiał dobrze, źe ono do takiego rozbudowania, jakiego mu było trzeba, wymaga czasu. Widział jasno, źe Polsce nie dostawało szkoły, z której by trysła krynica umiejętności prawa. Ta myśl przyświecała mu przedewszystkiem, kiedy w r. 1364 założył w Krakowie Uniwersytet, oparty na wzorze szkoły bolońskiej, pielęgnowaniu nauki praw a głównie poświęcony. Po praskim, pierwszy to Uniwersytet był w Europie za Alpami i po tej stronie Renu; zachwiany w samym początku po zgonie założyciela, odrodzony po latach trzydziestu, stał się ogniskiem wiedzy dla Polski, dla całej wschodniej Europy i ze wszystkich dzieł Kazimierza dotrwał jeden do dni dzisiejszych.
Odbudowaną Polskę, wydobytą z nicości, z światłem jarzącemu sklepienia nowej budowy, z widnokręgiem szeroko na Wschód otwartym, Kazimierz odumarł 4. Listopada 1370 r., bez męskiego potomka. Na nim wygasła królewska linia Piastów; z rodu, który Polskę utworzył i odbudował, przeszła korona na siostrzeńca Kazimierza Wielkiego.