Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Tak się przedstawia skreślona przez nas burzliwa historya rubla. Świadczy ona wymownie, że nie rozwój przemysłu i handlu, nie ekonomiczne potrzeby wywołały tak niepomierny wzrost tego obiegowego środka. Nowe emisye rubla, wraz z nowemi wewnętrznemi i zewnętrznemi pożyczkami, następowały zawsze bądź bezpośrednio przed kampanią wojenną, w celu sprostania olbrzymim przygotowawczym kosztom - bądź po jej ukończeniu, dla pokrycia niedoboru rozchodami wojennemi wywołanego. Do kroczenia po ślizkiej drodze nadmiernego bieżącego długu zniewalała Rosyę, jak to widzieliśmy, potrzeba zabezpieczenia lub chęć wzmożenia państwowej potęgi. Jedyny to był w tych razach motyw a stanowi on zarazem jedyne usprawiedliwienie tak nieopatrznego szafowania kredytowemi biletami, gdyż dążność ku utrwaleniu i rozszerzeniu państwowego wpływu - to ultimaratio dla każdej państwowej organizacyi 1). Niema mocarstwa, któreby w chwilach krytycznych, wymagających natężenia całej siły narodu, w chwilach gdy długoterminowe państwowe pożyczki nie dają się dość prędko lub na dość dogodnych warunkach zrealizować, nie uciekało się do tego ryzykownego wprawdzie, lecz jedynego w tych razach środka. Nie wspomnimy tu już ani Włoch 2) ani tem bardziej Austryi 3), która w ten sposób łatała zawsze luki zarówno zwyczajnego, jak i wojennego budżetu, lecz czyż inaczej postępowały w podobnem położeniu potężna swym handlem i przemysłem Anglia 4), zasobna w kapitały Francya 5) lub tak kwitnące dziś finansowo Stany Zjednoczone? 6).
Różnica cała na tem tylko polega, że przy mniejszych stosunkowo finansowych zasobach Rossya częściej, aniżeli inne mocarstwa, była lub sądziła się być zniewoloną do użycia kredytu państwowego w celu, tak kosztownego zawsze, zbrojnego poparcia swych praw i uroszczeń, - zbyt zaś częste użycie stanowi już samo przez się nadużycie.
Na tak ogólnikowem zapewnieniu poprzestać jednak niepodobna; musimy więc przedewszystkiem wyjaśnić na czem polega użycie i kiedy zachodzi nadużycie państwowego kredytu w sferze pieniężnych stosunków.
Nie wdając się w dłuższe ekonomiczne rozprawy, przypominamy tylko wtem miejscu czytelnikom, że w współczesnem, towarowem gospodarstwie pieniądz wszelki ma przedewszystkiem na celu ułatwienie wymiany towarów oraz oznaczenie ich wartości przy wymianie. Aby celom tym zadośćuczynić, winien pieniądz przedstawiać dla jego posiadacza rękojmię, że przy kupnie otrzyma on w każdym czasie w innych towarach równowartość sprzedanego przezeń towaru. Rękojmia taka tem poważniejszą być musi, że posiadacz towaru może chcieć dopiero w lat kilka lub kilkanaście po dokonanej sprzedaży część otrzymanych pieniędzy na inne towary zamienić. Pieniądz zatem prócz funkcyj miernika oraz pośrednika przy wymianie wartości spełniać musi jeszcze trzecią funkcyę: przechowywacza wartości 7) i pod każdym z trzech tych względów dostateczną przedstawiać rękojmię 8).
Rękojmia taka dwojaki nosić może charakter: materyalny i moralny 9). Żądaniu gwarancyi materyalnej pieniądz w tedy czyni zadość, gdy, będąc towarem uznanej przez wszystkich użyteczności, mieści w sobie zarazem takąż samą ilość pracy, ile jej mieścił towar i w zamian zań zbyty. Moralną zaś gwarancyę stanowi tu poręczenie ekonomicznie silnej i poważanej przez ogół instytucyi, iż uznaje ona dany towar lub znak za środek wymienny i stale przyjmować go będzie wedle oznaczonej na nim wartości. Gdy instytucya taka, jak I np. państwo, - prócz ekonomicznej-polityczną jeszcze I posiada siłę, wtedy może ona nakazać, aby, w obrębie władzy jej podległym, krążyły li-tylko wypuszczone lub usankcyonowane przez nią środki wymienne, a nawet, aby środki te przyjmowane były przez ogół wedle z góry unormowanej wartości - i nakaz taki w warunkach i granicach, które później postaramy się bliżej określić, może być w rzeczy samej przeprowadzonym .
Z punktu widzenia materyalnej gwarancyi metale szlachetne są - jak wiadomo - najlepszym na pieniądze materyałem. Nie mówiąc już bowiem o ich bezspornej a stałej użyteczności, o ich odporności na wpływy zewnętrzne, o ich, opartej na trudnościach wydobywania, zdolności mieszczenia w sobie olbrzymiej masy pracy w małej stosunkowo objętości 10), metale szlachetne tem się jeszcze odznaczają, że warunki ich produkcyi nie ulegają tak szybkim i częstym zmianom, jak warunki produkcyi innych towarów, w skutek czego posiadacze pewnej ilości złota lub srebra, mogą być pewni, że i po latach otrzymają w zamian taką samą mniej więcej wartość we wszelkich innych towarach 11).
A jednak tak znaczna gwarancya materyalna, jaką szlachetne metale w skutek naturalnych własności swych przedstawiają, okazała się jeszcze sama przez się niedostateczną, aby i na wyższych szczeblach ekonomicznego rozwoju zapewnić im znaczenie bezspornego środka obiegowego. Sama już potrzeba sprawdzania ilości i czystości krążącego w celach wymiennych metalu zniewoliła ku poszukiwaniu - po za materyalną - im oralnej jeszcze rękojmi, iż dany kawałek złota posiada taką a nie inną wagę, taką a nie inną próbę. Na pewnym stopniu kultury państw o zazwyczaj podejmuje się zaszczytnej i korzystnej zarazem roli poręczyciela m oralnego w tym względzie - i stemplem swym stwierdza uroczyście, iż dana moneta tyle a tyle czystego kruszcu w sobie mieści.
Jak o tem świadczy tak częste w wiekach średnich, a nawet i w nowszych czasach fałszowanie monety 12), państwo niezawsze sumiennie się wywiązywało z zaszczytnego tego posłannictwa. Po mimo jednak tych zboczeń, jest ono dlań tak właściwem, a dla społeczeństw a tak niezbędnem, że dziś z kawałkiem czystego srebra w kieszeni, możnaby nietylko na wsi, ale iw niejednej mieścinie prowincyonalnej z głodu umrzeć, zanim się znajdzie dobroczyńca, który posiadaczowi szlachetnego metalu wyda łaskawie równowartość, a raczej połowę wartości, w półsrebrnym, półmiedzianym, lecz za to ostemplowanym przez państw o bilonie. Tymczasem na odwrót, przy niewielkich zakupach, nikomu do głowy nie przyjdzie zakwestyonować, że ów zaopatrzony w herb państwa srebrny bilon w rzeczywistości więcej miedzi, aniżeli srebra zawiera.
Tak wielkie, przesadne niemal znaczenie, nadawane przez ogół wszelkiej moralnej, a zwłaszcza państw owej rękojmi, naprowadzić musiało prędzej czy później na myśl oparcia wymiany, jeżeli nie wyłącznie, to przynajmniej przeważnie na tej podstawie. Pierwsze nieśmiałe próby w tym kierunku polegały na wydawaniu przez banki biletów depozytowych w zamian za składane złoto lub srebro, z prawem - rzecz prosta całkowitego lub częściowego wycofania depozytu na każde zażądanie.
Wkrótce jednak spostrzeżono, że publiczność, skoro raz pozyszcze do banku zaufanie, nie żąda przez czas dłuższy zwrotu złożonych summ i poprzestaje na dogodniejszych przy obiegu, a zwłaszcza przy przewozie, depozytowych kwitach czyli biletach. Na rachunek przeto osób, nie korzystających na razie z przysługującego im w każdej chwili prawa wymiany biletu depozytowego na metal, banki pozwalały sobie wypożyczać na procent część depozytowego funduszu - i, o ile pożyczki takie zabezpieczone były złożonym w banku towarem lub wekslami firm odpowiedzialnych, o tyle w normalnych warunkach interesy depozytaryuszów nie były jeszcze przez to na szkodę narażone.
To, co było z początku do pewnego stopnia nadużyciem, gdyż depozytaryusze nie upoważniali podówczas banków do obracania chociażby drobną cząstką ich funduszów-to samo stało się później faktem normalnym i całkiem jawnym. Z jednej strony bowiem depozytaryusze w zamian za nieznaczny procent poczęli się zgadzać na operowanie ich funduszami (rachunek bieżący), z drugiej zaś powstały tak zwane banki emissyjne, korzystające z przywileju wypuszczania pewnej ilości w każdej chwili wymienialnych biletów bankowych czyli banknotów po nad summę przynależnego bankowi kruszcu.
Jednoczesne ze złotem i srebrem krążenie banknotów postawiło naukę ekonomii wobec zawiłych pytań: w jaki sposób owe drukowane dowody bankowego długu, nie posiadające same przez się żadnej materyalnej wartości, mogą być jednak miernikiem wartości wymienianych za nie towarów 15) a następnie, czy i o ile takie sztuczne pomnożenie środków obiegowych wpływa na ceny wszelkich towarów? Na pytania powyższe tem trudniej było ekonomistom stanowczą dać odpowiedź, iż dotąd jeszcze nie uporali się oni z inną, zasadniczą kwestyą, a mianowicie: czy, przy danej szybkości pieniężnego obrotu i danej wartości złota i srebra, potrzebna ilość tych metali w formie monety zależy od ilości, ceny i szybkości obrotu krążących w danej chwili towarów, czy też na odwrót - ceny towarów rosną lub spadają w miarę tego, jak ilość krążącej monety zwiększa się lub maleje.
Obydwa te wręcz przeciwne poglądy znalazły zacięcie walczących ze sobą zwolenników. Jeżeli jednak stać konsekwentnie na stanowisku wartości opartej na pracy, to możebnem jest tu jedno rozwiązanie tej kwestyi, a mianowicie, że tylko związane z warunkami produkcyi zmiany w wartości materyału pieniężnego stale odbijają się na cenach wszelkich innych towarów, sama zaś ilość krążących monet nietylko trwałego wpływu na ceny wywierać nie może, lecz przeciwnie sam a się przystosowuje do wymagań rynku, a to w ten sposób, iż w miarę zwiększającej się potrzeby pieniędzy ze sztab złotych lub srebrnych wybijają się monety, w miarę zaś mniejszej ich potrzeby - monety przelewają się w sztaby lub wprost w złote i srebrne wyroby.Prawda powyższego twierdzenia wydaje się tak oczywistą, iż trudno poniekąd zrozumieć, w jaki sposób wprost przeciwny pogląd, sprowadzający zmiany w cenach towarów do wahań w ilości krążącej monety, nietylko zdołał w nauce utorować sobie drogę, lecz nawet między zwolennikami swym i liczy tegoż samego Dawida Ricardo, który pierwszy rzucił właściwe światło na zasadniczy związek pomiędzy wartością a pracą. Przyczyny dziwnej tej niekonsekwencyi u myśliciela tak bystrego i ścisłego w tem chyba szukać należy, że zmniejszenie nakładu pracy na jednostkę danego produktu najczęściej, lubo nie zawsze, idzie w parze ze zwiększoną jego wydajnością, i naodwrót - zmniejszonej wydajności towarzyszy najczęściej zwiększony nakład pracy na jednostkę wytworu. Toż samo zachodzi ze złotem. Skoro tylko odkryte zostaną nowe, bogatsze od poprzednich kopalnie, wtedy z jednej strony zmniejsza się ilość pracy, tkwiąca w jednostce w agi złota, z drugiej zaś strony pojawia się go więcej na rynku zarówno w formie towaru, jak iw formie monety. Ricardo uderzony został przedewszystkiem faktem, że gdy złoto staje się obfitszem, wówczas ceny innych towarów się podnoszą, i zapomniał w skutek tego o zachodzącem jednocześnie zmniejszeniu kosztów produkcyi owego obficiej krążącego kruszcu.
W tego rodzaju wypadkach, gdy po dwóch współcześnie zachodzących zjawiskach (większa ilość złota na rynku i mniejsza ilość pracy na jednostkę złota) następuje trzecie - (zwyżka cen), możebną jest zawsze wątpliwość co do tego, które z owych dwóch, poprzedzających zjawisk jest przyczyną trzeciego, następczego zjawiska. A by wątpliwość tę usunąć, wystarczy jednak uprzytomnić sobie, co stanie się wówczas, gdy np. ulepszenia techniczne, nie zwiększając ogólnej ilości wydobywanego złota, zmniejszą znacznie nakład pracy, tkwiącej - dajmy na to - w funcie złota. Niepodobną wcale wątpić, że złoto wówczas stanieje, a ceny towarów wszelkich podniosą się, chociażby suma krążącej monety pozostała przytem bez zmiany. Możemy nawet sobie wyobrazić odwrotny wypadek, a, mianowicie, że, podobnie jak to dziś ma już miejsce w intensywnem gospodarstwie rolnem, zwiększenie potrzebnej ilości złota da się na przyszłość osiągnąć nie inaczej, jak przez zwiększenie nakładu pracy na jednostkę tego produktu. Otóż oczywistem jest że wówczas wartość złota odpowiednio wzrośnie, ceny zaś innych towarów stosunkowo spadną - i to bez względu na to, że jednocześnie zwiększy się ilość metalu, służącego jako środek wymienny.
Jeżeli jednak, wbrew Ricardo, utrzymujemy stanowczo, że ilość krążącej monety nietylko nie wywiera stałego wpływu na ceny towarów, lecz przeciwnie sama przystosowuje się do masy towarów, którą trzeba w ciągu danego czasu obrócić, to nie chcemy jeszcze tem samem przeczyć, że znaczny a raptowny brak monety może spowodować chwilowe jej podrożenie, a więc względną zniżkę cen 16) innych towarów, - ani też, że niespodziewany a obfity przypływ złota może, jak to miało miejsce w Niemczech w czasie ściągania pięciomiliardowej kontrybucyi, przez sztuczny rozkwit produkcyi i o wiele zwiększony popyt - wywołać chwilową drożyznę. T ego rodzaju jednak wahania w cenach muszą być z konieczności krótkotrwałemi. Chwilowy bowiem niedobór monety łatwo zastąpić się daje bądź surrogatami pieniężnemi, jak weksle, czeki, banknoty it. d., bądź wprost zaksięgowaniem długu w bankach i u bankierów; nadmiar zaś monety, o ile nie zostanie po niejakim czasie przetopionym w sztaby do użytku złotników, jubilerów i - co najważniejsza - międzynarodowego handlu - o tyle, przez zatrzymanie go w bankowych i prywatnych kasach, przestanie pełnić funkcyę środka obiegowego i zacznie grać całkiem odmienną rolę przechowywacza wartości 18).
Wyjaśnienia powyższe pozwolą już nam prędko się załatwić z kwestyą banknotów t. j. w każdej chwili wymienialnych kredytowych biletów. O ile ilość ich odpowiada ściśle złożonemu w depozycie kruszcowi, o tyle stanowią one li tylko udogodnienie w obiegu. Ponieważ suma środków obiegowych, przez takie zastąpienie metalu dogodniejszemi w noszeniu i przewozie banknotami bynajmniej się nie zwiększa, przeto nie może być tu wcale m owo ich wpływie na ceny towarów zależą od ilości krążącej monety. Sporna kwestya wpływu banknotów rozpoczyna się dopiero z chwilą, gdy suma ich przenosi wartości złożonego w banku kruszcu - i łatwo już nim teraz zrozumieć, jakie stanowisko zajmą wobec niej przedstawiciele zaznaczonych powyżej poglądów. Ci, którzy czynią ceny towarów zależnemi od ilości środków obiegowych (t. zw. szkoła waluty - currency school) żądać będą, aby dla uniknięcia szkodliwych wahań w cenach towarów, wypuszczanie banknotów ponad sumę złożonego kruszcu, bądź całkiem wzbronionem zostało bankom), bądź też, aby suma banknotów, niezabezpieczonych funduszem wymiennym, nie przekraczała pewnej stałej normy. Stronnicy zaś szkoły bankowej (banking school), wychodząc z zasady, że nie ceny towarów idą za ilością środków obiegowych, lecz że naodwrót ilość środków obiegowych stosuje się do ceny, masy i szybkości obrotu towarów, przeczyć będą stanowczo, jakoby przy prawidłowem funkcyonowaniu emisyjnych banków mógł w ogóle wytworzyć się nadmiar banknotów. Twierdzą oni całkiem słusznie wraz z Tookiem, że banki zwiększają emisye kredytowych biletów w miarę żądań klienteli, przedstawiającej z swej strony zabezpieczenie w wekslach, a natomiast zmniejszają sumę puszczanych w obieg banknotów, w miarę jak zmniejsza się ilość przedstawianych do dyskonta dobrych weksli lub zwiększają się żądania wymiany poprzednio wypuszczonych banknotów na złoto. Prawda, że przy wzmocnionych emisyach banknotów spostrzegać się często daje wzrost cen, lecz nadmiar banknotów jest tu nierównie częściej następstwem, aniżeli przyczyną. Gdy pod wpływem najrozmaitszych, często całkiem - bezpodstawowych motywów - gorączka spekulacyjna ogarnie przemysłowe lub handlowe sfery, wówczas, wobec przyśpieszonego tętna ekonomicznego życia, suma zawieranych tranzakcyj w zrasta, ceny wszystkich towarów idą w górę - i banki zmuszone są do wypuszczenia pewnej ilości banknotów ponad normę. Ilości tej, wobec nowych wymagań rynku nie można nawet nazwać nadmiarem, przypisywać zaś jej spekulacyjny wzrost cen tem mniej jest słusznem, że jak tego Fullerton i Tooke dla Anglii stanowczo dowiedli 21) klientela banków, podczas trwania właściwego, spekulacyjnego peryodu, korzysta z ich pomocy w mniejszym stopniu, aniżeli przy normalnym biegu interesów. Dopiero gdy spekulacya ma się ku końcowi, gdy widoki na zbyt poczynają słabnąć i ukazują się pierwsze znamiona reakcyi, dopiero wówczas spekulanci, aby nie być zmuszonymi do realizowania "a tout prix “ swych zakupów, występują z natarczywemi żądaniami kredytu - i banki, chcąc zażegnać grożącą katastrofę, przy pomocy dodatkowych emisyj żądaniom tym czynią zadość.
Wszystko to piszemy w przypuszczeniu, że banki emisyjne działają prawidłowo. O ile dzieją się tu nadużycia, o ile banki dla zwiększenia zysków wypuszczają banknoty ponad rzeczywistą potrzebę i możność, o ile przytem składają je w ręce niewłaściwe i pod weksle nie dość pewne - o tyle mogą one przez sztuczne podniecenie popytu wywołać na czas niejaki podwyżkę cen. Lecz i w tym wypadku nietyle nadmiar banknotów, ile niewłaściwe szafowanie kredytem jest przyczyną złego, - to też w analogicznych warunkach występuje ono i tam, gdzie banki nie korzystają z prawa wypuszczania banknotów.
Jeżeli już kwestya wymienialnych biletów kredytowych wywołała w nauce ekonomicznej taki chaos wręcz sprzecznych poglądów, to w tem gorszem znalazła się ona położeniu wobec banknotów niewymienialnych. Przyjęte przez nią jednostronne, teoretyczne podstawy zniewalały konsekwentnie do stanowczego odrzucenia jakiejkolwiek możebności prawidłowego funkcyonowania takiego surrogatu pieniężnego, który ani sam przez się wartości nie przedstawia, ani nie może być na rzeczywistą wartość wymienionym 23). To też co do tego punktu niema prawie w ekonomii różnicy zdań. Ekonomiści wszelkich szkół i kierunków: protekcyoniści i wolno handlowcy, bimetaliści i unitarzyści - zaciekli obrońcy prywatnej własności, jak prof. Biliński i nieprzejednani socyaliści, jak K. Marks - prześcigają się w przesadzaniu zgubnych następstw, do których papierowa waluta nieuniknienie jakoby musi doprowadzić. W tym razie nie można już ekonomistom zarzucić niezgodności poglądów 26). Szkoda tylko, że rzeczywistość stoi w sprzeczności z jednozgodnym chórem uczonych i obala ich doktryny faktami, świadczącymi nie tylko o możności utrzymania waluty papierowej na równi ze złotem, lecz - co ważniejsza - o możności niewątpliwego ekonomicznego rozwoju krajów, posługujących się, jak Rossya w ciągu lat stu, wyłącznie niemal niewymienialnem i biletami kredytowemi. Fakty jednak takie albo się pomija zazwyczaj milczeniem, albo się komentuje opacznie. Z poważnych badaczy jeden tylko Tooke nie zawahał się, wbrew przyjętemu mniemaniu, dokumentalnie w swej historyi cen stwierdzić, że w ciągu 23 letniego istnienia w Anglii papierowej waluty, kurs jej spadł tylko o tyle, o ile złoto, wskutek niekorzystnych warunków produkcyi w tym samym czasie podrożało - a tylko Fullarton zdobył się na odwagę wypowiedzenia niewątpliwej prawdy, że w wewnętrznych, wymiennych stosunkach papierowa waluta, o ile by się jej nie wypuszczało ponad potrzeby pieniężnej cyrkulacyi, mogłaby bez żadnej szkody dla handlu i przemysłu stanowić stały środek obiegowy.
Zachodzi teraz pytanie, w skutek czego ekonomiści wbrew oczywistości tak jednomyślnie i absolutnie występują przeciw wszelkim usiłowaniom oparcia obiegu pieniężnego na niewymienialnych, kredytowych znakach. Przyczyny tego rygoryzm u szukać zdaniem naszem należy w tem stanowisku, które ekonomia polityczna wogóle wobec zagadnień społecznych zajęła. Jak wiadomo ograniczała ona przez długi bardzo czas zakres swych badań do materyalnych warunków wytwarzania, podziału i obiegu materyalnych dóbr. Zgodnie z tem założeniem i w kwestyi obiegu pieniężnego poprzestawano na zbadaniu materyalnej strony zjawiska, z pominięciem wszelkich względów moralnej natury i jakkolwiek, począwszy od drugiej połowy bieżącego stulecia, przedstawiciele niemieckiej zwłaszcza nauki ekonomicznej czynią - niezbyt udatne co prawda - usiłowania wprowadzenia w grę czynników moralnych i obyczajowych, jednakże żaden z nich, o ile nam wiadomo, nie zdołał dotychczas dokładnie wyjaśnić, jaką rolę odgrywają te czynniki w sferze kredytowych, wymiennych stosunków 27). A jednak w żadnej może innej dziedzinie życia ekonomicznego wpływ ich bardziej nie jest znaczącym. Już sam fakt swobodnego krążenia wytartych monet i pół srebrnego - pół miedzianego bilonu na równi z monetą właściwej wagi i próby - świadczy, jakeśmy to już wspomnieli, o doniosłem znaczeniu takiego czynnika moralnego, jakim jest rękojmia państw a, uwidoczniona w wybitym na monecie herbie państwowym. Jeszcze silniej wpływ tej rękojmi ujawnia się przy banknotach wymienialnych, gdyż, jakkolwiek wszyscy niemal ekonomiści na natychmiastową ich wymienialność główny nacisk kładą, jednakże oczywistą jest rzeczą, iż punkt ciężkości polega tu na zaufaniu, że państwo lub uprzywilejowana przez państwo instytucya bankowa nietylko w danej chwili, lecz i w bliższej przyszłości nie odmówi wymiany wypuszczonych banknotów na złoto. W całej zaś pełni występuje moralne znaczenie tej rękojmi przy walucie niewymienialnej, podtrzymywanej tylko wiarą w trwałość danej państwowej organizacyi i rzetelność sfer nią rządzących.
Zasadnicze motywy państwowej gwarancyi sprowadzić można do tych samych czynników, które stanowią o pomyślnym lub niepomyślnym państwowym budżecie, na nim bowiem, na przewadze normalnych dochodów państwowych nad rozchodem lub przynajmniej na ich równowadze opierają się przeważnie nadzieje wszelkich, a zwłaszcza zagranicznych posiadaczy niewymienialnych, kredytowych znaków, że kiedyś znów wymieniane one będą na metal - i że tymczasem ilość ich nie zwiększy się przez nowe emisye. Wszystko tedy, co korzystnie oddziaływa na wzmożenie państwowych dochodów i zmniejszenie rozchodów, a więc rozwój sił wytwórczych narodu, sprawiedliwy podział ciężarów podatkowych pomiędzy różne klasy społeczne odpowiednio do ich zamożności, zmniejszanie się drogą amortyzacyi wszelkich oprocentowanych długów państwowych, które po za nieoprocentowanym długiem bieżącym na skarbie ciężą i t. d. i t. d., wszystko to podnosi poziom papierowej waluty i podnosi tem trwalej, im silniej ugruntowanem jest przekonanie, że prawidłowy bieg maszyny państwowej nie zostanie tak prędko naruszonym przez zewnętrzne lub wewnętrzne polityczne wypadki.
Aby zatem ocenić należycie znaczenie rękojmi państwowej w każdej danej chwili, koniecznem jest, niezależnie od warunków administracyjno-finansowych, przyjąć też pod uwagę zewnętrzną i wewnętrzną państwową politykę, a nawet ten ostatni czynnik, ze względu na jego doniosłość i ciągłą zmienność, na pierwszy plan wysunąć.
Oceną taką powinniby - zdawałoby się - jednakowo być zainteresowani wszyscy posiadacze wypuszczonych przez państwo niewymenialnych, kredytowych znaków. W rzeczywistości jednak, dla przyczyn które zaraz wyłuszczymy, zagraniczni kredytorzy sprawę tę daleko żywiej do serca biorą od miejscowych, i ich to z konieczności bardziej pessymistyczna ocena, dokonywana codziennie na zagranicznych giełdach, decyduje ostatecznie o wartości papierowej waluty.
Rzecz w tem, że każdy miejscowy przedstawiciel tej kategoryi kredytorów państwa jest z jednej strony, jako obywatel danego kraju, skłonnym do zbyt optymistycznego oceniania zarówno administracyjnej i ekonomicznej jak i politycznej sytuacyi tego kraju - z drugiej zaś strony, jako poddany danego państwa, jest on zarazem jak gdyby jego dłużnikiem na sumę, którą corocznie w postaci bezpośrednich i pośrednich podatków winien wnieść do kassy państwa. Ma on więc w ten sposób gotowe ujście dla pewnej części posiadanych biletów kredytowych - i ta okoliczność nadaje im w jego oczach stałą użytkową wartość 30), niezależną od ich kursu na zagranicznych giełdach.
Im większą cząstkę swych dochodów miejscowy posiadacz biletów kredytowych zniewolonym jest oddać państwu, lub, wyrażając się ściślej, im znaczniejszą pozycyę w jego ogólnych rozchodach stanowi oplata wszelkiego rodzaju, a zwłaszcza bezpośrednich podatków, tem snadniej nabierają bilety kredytowe w jego oczach znaczenia bezspornego, obiegowego środka, tem mniej bywa on sam przez się skłonnym wobec przymusowego kursie wewnątrz kraju, do podnoszenia ceny sprzedawanych produktów odpowiednio do upadku waluty na zagranicznych giełdach.
U ludu wiejskiego np. podatki stanowią w ogóle najpoważniejszy dział, często aż połowę rozchodów, pokrywanych gotówką. Skoro więc poborca podatkowy przyjmuje niewymienialne, kredytowe bilety w nominalnej ich wartości, a przekupień, o ile włościanin w chodzi z nim w stosunki, w skutek nakazu przymusowej waluty, czyni toż samo - i tylko niekiedy podniesieniem ceny na towar, daje wyraz własnym lub cudzym wątpliwościom, co do zgodności pomiędzy nominalną a faktyczną wartością papierowych pieniędzy - to nic dziwnego, że u ludu pieniądzem jest wszystko, co państwo za pieniądz uznaje i przy poborze podatków jako pieniądz przyjmuje.
Bezpośredni wpływ tego czynnika maleje, rzecz prosta, w miarę jak przechodzimy do klas uprzywilejowanych, u których podatki nie stanowią nieraz i setnej części ich prywatnych, a zwłaszcza ich handlowych i przemysłowych rozchodów 32). Przedstawiciele tych klas mieliby wszelkie przyczyny do głębszego zastanawiania się, czy rękojmia państwowa jest w danej chwili wystarczającą - i czy wobec przymusowego kursu nie podnieść ceny na dostarczane na rynek produkty odpowiednio do zmniejszonego znaczenia tej rękojmi. Lecz nie zapominajmy, że klasy te znajdują zawsze w ludzie odbiorców na bilety kredytowe i to odbiorców pełnych wiary w całkowitą równowartość papierków ze złotem i srebrem. Tym sposobem sfery przemysłowe i handlowe nie mają także żadnego powodu, o ile zewnętrzne okoliczności ich do tego nie zmuszą, do obniżania wartości waluty papierowej; przeciwnie, wszyscy oni, za wy łączeniem producentów i eksporterów zboża oraz innych artykułów wywozowych, zainteresowani są w podtrzymywaniu, dopóki tylko można, kursu papierowej waluty i przeciwdziałaniu zagranicy, zbyt pessymistycznie oceniającej jej wartość, a nawet często wprost zainteresowanych, jeżeli nie w obniżaniu jej kursu, to w wywoływaniu ciągłych jego wahań.
W wręcz przeciwnem położeniu znajdują się zagraniczni posiadacze niewymienialnych, papierowych pieniędzy danego państwa. Nietylko nie występuje tu czynnik patryotyczny, usposobiający do przychylnej oceny kredytowych stosunków tego kraju, którego się jest obywatelem 33), lecz przeciwnie często ma tu miejsce antagonizm państwowy, skłaniający do przedstawiania rzeczy w sąsiedniem m carstwie w świetle dlań niekorzystnem 34). Prócz tego, co najważniejsza, zagraniczni kredytorzy, nie płacący, rzecz prosta, podatków obcemu rządowi, nie mają ujścia dla niewymienialnych, kredytowych znaków w kassach tego państwa, które je wypuściło; nie mają też oni szerszych, bezpośrednich stosunków z sąsiednim ludem wiejskim 35), dla którego, z przyczyn już przez nas wyjaśnionych, niewymienialny, papierowy pieniądz jest również pożądanym nabytkiem, jaki wymienialny, a nawet złota lub srebrna moneta. Zagranicznemu kredytorowi chodzić musi o jaknajprędsze pozbycie się cudzego, papierowego znaku, a tem samem o możliwie dokładne, jakkolwiek z konieczności przybliżone tylko rozwiązanie pytania, która z dwóch ewentualności jest bardziej prawdopodobną: czy wznowienie wymiany na metal posiadanych przezeń kredytowych znaków, wedle nominalnej ich wartości, czy też bankructwo państwowe, dewalwacya, polegająca również na wznowieniu wymiany, (dla uniknięcia dalszej deprecyacyi papierowej waluty), lecz nie po kursie al pari, a po tym zazwyczaj nader nizkim kursie, który w chwili ogłoszenia dewalwacyi jest notowanym.
Oto dwie ostateczności, między którem i waha się wciąż posiadacz zagraniczny papierowej waluty sąsiedniego kraju. Stara się on zważyć wszystkie wyłuszczone już przez nas momenty, pozwalające wywnioskować, która z tych ostateczności bliższą jest urzeczywistnienia. Na giełdzie feruje on swe wyroki, lecz nie ze spokojem bezstronnego sędziego, ale w roznamiętnieniu, trawionego złotą gorączką aziotera; to też smutnym jest los państwa, którego finansowy i ekonomiczny rozwój choć w części zawisłym jest od zdania takiego areopagu (!), jakim jest zbiorowisko spekulantów, wodzące rej na giełdach.
Dotychczas mówiliśmy o ogólnych podstawach rękojmi państwowej i o sposobie, w jaki dokonywa się jej ocena wewnątrz i zewnątrz kraju, posługującego się papierowemi, niewymienialnemi pieniędzmi. Po za tą ogólną rękojmią państwo przedstawiać może, a nawet przedstawiać winno, specyalne, chociażby częściowe zabezpieczenie bieżącego długu - i daje je zazwyczaj w formie funduszu wymiennego w złocie, zarezerwowanego na wypadek, gdy pomyślniejsze położenie finansowe pozwoli wznowić wymianę. Zabezpieczenie takie stanowi - rzec można - już nie moralną, lecz - do wysokości wymiennego funduszu - materyalną gwarancyę papierowej waluty; ostatecznie jednak i w tym wypadku środek ciężkości spoczywa we względach moralnych, a mianowicie w ufności, że fundusz wymienny istnieje w rzeczy samej - i to w tych rozmiarach, w jakich skarb go wykazuje. Niezbędnem też jest tu przeświadczenie, że fundusz ten nawet w razie wojny nie zostanie użytym na cele obronne, lecz że przetrwa szczęśliwie do chwili, gdy wymiana znów zostanie wznowioną. Państwo, zwłaszcza co do tego ostatniego punktu, nie może dać swym kredytorom absolutnej rękojmi i dlatego też, ów niczem istnienia swego nieprzejawiający i w mrokach piwnicznych banku ukryty fundusz wymienny, rzadko poważnie bierze się w rachubę. Śmiało powiedzieć można, iż olbrzymia większość posiadaczy kredytowych biletów słabo bardzo się interesuje i niedokładne zazwyczaj posiada wiadomości o stanie funduszu wymiennego krajów posługujących się jak Austrya, Rossya i Turcya, - a do niedawnego czasu i Włochy - papierową walutą.
Tyle mieliśmy do powiedzenia o zasadniczych czynnikach, pod których wpływem kształtuje się pogląd na poziom wartości niewymienialnych, kredytowych znaków. Ów jednak mniej lub więcej cenny znak kredytowy może być jednocześnie mniej lub więcej pożądanym; niezależnie więc od danych zasadniczych, normujących jego wartość, występuje tu, jak i we wszystkich innych wypadkach kupna i sprzedaży, czynnik podaży i popytu, wpływający na cenę waluty papierowej, a tem samem i na cenę zobowiązań handlowych (weksli) w walucie tej wyrażonych,
Rzecz prosta, że zapotrzebowanie na weksle kraju posługującego się walutą papierową tem będzie znaczniejsze, im więcej w danej chwili temu krajowi od państwo walucie metalicznej się należy - i im mniej jest on państwom tym dłużny. Jeżeli uwzględniać będziemy tylko ruch towarowy, to przewyżka należności danego kraju nad jego długami tem będzie większą, im znaczniejszym jest jego wywóz w stosunku do wwozu, czyli - innemi słowy - im korzystniej przedstawia się jego bilans handlowy.
Pogląd taki, napozór bezsporny, przyczynił się w znacznej mierze do skierowania polityki finansowej krajów o walucie papierowej jak Rossya na tory protekcyonizmu, polityka bowiem protekcyjna, zdaniem jej rzeczników, ograniczając wwóz produktów zagranicznych i rozwijając natomiast wywóz produktów krajowych, zwiększa przewyżkę wartości wywożonych z Rossyi materyałów nad produktami i jej dostarczanemi. Ze zaś przewyżka ta prędzej czy później uregulowaną być musi, przeto zagranica zniewoloną jest nabywać bądź walutę papierową, bądź weksle w Rossyi płatne, w skutek czego zarówno kurs waluty jaki weksli odpowiednio podnieść się musi.
Takie są przesłanki tych teoretyków, dla których korzystny bilans handlowy stanowi alfę i omegę ekonomicznej i finansowej mądrości. Fakty atoli z życia ekonomicznego lat ostatnich podkopały silnie wiarę w magiczny wpływ korzystnego bilansu na kurs waluty, - okazało się bowiem, że wbrew ustalonemu poprzednio mniemaniu, kurs rubla spadał coraz niżej w miarę tego, jak w ciągu ostatnich lat dziesięciu bilans handlowy okazywał się coraz korzystniejszym 36).
Lecz nietylko dzieje życia ekonomicznego Rossyi przeczą doktrynie korzystnego bilansu; głębszy rozbiór stosunków ekonomicznych w innych krajach przekonywa, że Rossya pod tym względem nie stanowi wyjątku. Liczne dane, zebrane w tablicach statystycznych Neumanna - Spallarta i Mullholla niewątpliwie wykazują, że wadliwą tę teoryę raz na zawsze pogrzebać należy. Z danych tych wynika, iż Europa, owa najbardziej ekonomicznie rozwinięta część świata, ma najmniej korzystny bilans handlowy, podczas gdy bilans cofającej się z każdym dniem Azyi jest pomyślnym, to jest wykazuje przewagę wywozu nad wwozem 37). Zestawienie bilansów handlowych oddzielnych krajów Europy nasuwa jeszcze większe wątpliwości co do znaczenia tej jakoby niezawodnej oznaki pomyślnego położenia kraju. Niepodobna nam bowiem przypuścić ani na chwilę, aby takie kraje jak Anglia, Francya, Hollandya, Belgia, których bilans w ciągu lat całych zamykał się przewagą wwozu nad wywozem - miały stać niżej pod względem ekonomicznym od Rossyi, Hiszpanii i Austryi, które, pomimo niewątpliwego ekonomicznego niedorozwoju, popisać się jednak mogą znaczną przewagą wywozu nad wwozem, czyli nader korzystnym bilansem 38). Wszystkie tego rodzaju fakty zmusiły do rozszerzenia pojęcia handlowego bilansu. Już i Biliński słusznie zauważył, że, prócz wypłat z tytułu obrotu towarowego, należy tu dołączyć wszelkie inne, a więc wypłaty kapitału, pożyczanego przez rządy lub instytucye zagraniczne u krajowych kapitalistów, wypłaty procentów od tegoż kapitału, wypłaty zysków przynależnych zagranicznym posiadaczom krajowych akcyj, dalej wypłaty ceny kupna za papiery publiczne nabywane zagranicą, dalej jeszcze regulowanie należności za przewóz towarów na zagranicznych statkach, wydatki na podróże zagranicę, - wreszcie wszelkie wypłaty państwowe, pochodzące czy to z tytułu ceł, czy też subwencyj, kontrybucyj na rzecz państw obcych, i t. d. i t. d.
Nie ulega wątpliwości, że przy tak rozszerzonem ujęciu bilansu międzynarodowego usunęłoby się wiele sprzeczności, w które nieuniknienie wpaść się musi, o ile z rezultatów towarowego bilansu snuje się pośpieszne wnioski o położeniu ekonomicznem kraju lub o wpływie takiego bilansu na kurs waluty. - Gdyby bowiem uwzględniano stale owe wyliczone przez nas powyżej, a pomijane zazwyczaj pozycye, to rzekomo korzystny bilans okazałby się nieraz niekorzystnym i na odwrót - pozornie niekorzystny bilans mógłby czasem wypaść pomyślnie. Szkoda tylko, że ułożenie i obliczenie jedynie miarodajnego, ogólnego, międzynarodowego bilansu w praktyce nie da się urzeczywistnić. Jeżeli bowiem dane co do ruchu towarowego (zbierane na komorach celnych i w portach) dają jeszcze niejaką możność określenia stosunku pomiędzy wwozem i wywozem towarów, to natomiast nie posiadamy żadnej podstawy do ocenienia chociażby przybliżonego, jaka np. ilość papierów procentowych lub akcyj danego kraju znajduje się w rękach zagranicznych posiadaczy lub zostaje przez nich w ciągu roku nabywaną i sprzedawaną 40), ile wynoszą procenty należące się cudzoziemcom, jaka część kapitału zostaje im rocznie zwracaną, ile stanowi w ciągu roku summa wypłat za przewóz towarów na cudzoziemskich statkach, ile wydają krajowcy zagranicą i t. p. i t. p.
Zebranie tego rodzaju danych jest jak dotąd niemożebnem; usiłowanie zaś naukowego wyjaśnienia tych kwestyj byłoby tylko dowodem, iż ten, kto się zadania takiego ima, nie zdaje sobie absolutnie sprawy, jakie są obecne środki statystycznych badań i ich konieczne jak na dziś granice. Mamy więc do wyboru: albo, poprzestając na jako tako dokładnym bilansie towarowym, stanowiącym bądźcobądź tylko cząstkę ogólnego bilansu, snuć wnioski fałszywe, - albo też, zrozumiawszy, że właściwą podstawę do wniosków stanowić mógłby niemożebny jak na teraz do określenia ogólny bilans wszelkich międzynarodowych wypłat, uznać kwestyę wpływu bilansu za niedającą się jeszcze rozstrzygnąć.
Z tego, cośmy powyżej powiedzieli, bynajmniej nie wynika, aby stosunek należności danego narodu do jego długów, jego kredytu do debetu - nie miał wywoływać to większego, to mniejszego zapotrzebowania na jego znaki kredytowe i weksle, a tem samem nie wpływał do pewnego stopnia na ich kurs. Szło nam tu tylko o uwydatnienie, że działanie tego czynnika w całej jego pełni nietylko w cyfrach, ale nawet w najogólniejszych zarysach wykazać się nie da - że i tem samem wszelkie powoływania się na bilans z konieczności muszą być gołosłowne.
Aby załatwić się ostatecznie z kwestyą bilansu, musimy jeszcze położyć nacisk na okoliczność nader ważną, a mianowicie, że gdy się mówi o wpływie bilansu, należy zawsze mieć na uwadze bilans międzynarodowy danej chwili, nie zaś, jak to dotychczas zazwyczaj czyniono, rezultaty rocznych obrachunków pomiędzy narodami. Na kurs dnia rossyjskich np. weksli wpływać może jedynie różnica pomiędzy summą wypłat, które Rossya w danym dniu ma uskutecznić, a summą należności mniej więcej w tym czasie jej przypadających, a i to wtedy tylko, gdy przewaga wpływów nad wypłatami lub na odwrót będzie znaczną, drobne bowiem różnice nie będą w stanie wywołać wahań kursowych. Widzimy ztąd, że gdyby nawet cyfra bilansu rocznego mogła być określoną, to jeszcze nie podobna by przesądzać o jej wpływie na kurs, gdyż brak nam byłoby danych, co do repartycyi tej summy na każdydzień. Jeżeli - naprzykład - bilans roczny Rossyi zamknięty został summą 30-stu miljonów na jej korzyść, to, przy równomiernym rozdziale tej summy na 300 dni giełdowych w roku, wypadłoby około 100 tysięcy rubli dziennie przewagi żądań a zaofiarowaniem rossyjskich weksli. Tak nieznaczna różnica nie wywrze, rzecz prosta, żadnego jeszcze wpływu na kurs iw braku właściwych weksli handlowych wyrównaną łatwo być może przy pomocy tratt, specyalnie przez banki w tym celu wystawianych. Całkiem inne będzie położenie, jeżeli owe 30 miljonów wypłacane będą Rossyi w ciągu kilku tygodni, np. na początku jesieni, w porze ożywionego ruchu zbożowego. Wówczas na jednem zebraniu giełdy berlińskiej może się okazać brak weksli rossyjskich na kilka miljonów rubli, a że tak znaczna summa trattami ad hoc wystawionemi przez banki pokryć się nie da, nic więc dziwnego, że wobec natarczywości żądań kurs weksli będących do nabycia pójdzie w górę.
Wypada nam tu jeszcze wyjaśnić, jakie mogą być maksymalne wahania kursu od takich przypadkowych wpływów zawisłe. Przybliżoną odpowiedź na to zapytanie mogą dać nam fakty z praktyki giełd tych krajów, gdzie weksle wypłacane bywają nie w kredytowych znakach, lecz w metalu. Otóż długoletnie doświadczenie przekonało, że przy największem nawet zapotrzebowaniu weksli niemieckich w Paryżu, lub francuzkich w Berlinie, kurs ich nie wynosił więcej nad 101, 102 za sto i naodwrót nie opuszczał się przy najobfitszej podaży niżej 98 za 100.
Nie mamy żadnego powodu przypuszczać, że z rosyjskimi -wekslami działoby się pod tym względem inaczej, gdyby były one wypłacane w metalu.
O ile więc wahania kursu zależne są od tego czynnika (od bilansu Rossyi w stosunkach z innemi narodami - w najszerszem znaczeniu tego słowa), to nie powinny - by one przenosić 2-4% wszelkie zaś silniejsze fluktuacye przypisać należy innym czynnikom, a więc przeważnie zmianom w ocenie politycznego, ekonomicznego i fnansowego położenia Rossyi.
Koniecznem jest przeto odróżniać poziom wartości niewymiennych znaków kredytowych, ustalający się pod wpływ em zaznaczonych powyżej zasadniczych czynników, od wahań, wywołanych przez zmiany w nkształtowaniu podaży i popytu. Trudność przeprowadzenia tu demarkacyjnej linii bynajmniej nie dowodzi, iż linia taka nie istnieje, a mniemanie, jakoby kurs papierowej waluty zależał li tylko od (stosunku jej podaży do popytu, jest również błędnem, jak inny, analogiczny i nie mniej rozpowszechniony śród mieszczańskiej ekonomii pogląd, głoszący, że towary same przez się żadnej nie posiadają wartości, lecz tylko cenę, kształtującą się dopiero na rynku pod wpływem walki konkurencyjnej pomiędzy nabywcami i sprzedawcami.
Nie tu miejsce na krytykę tego rodzaju poglądów; powiemy tylko, iż co do naukowej wartości nie stoją one wiele wyżej od zapatrywań tych przybrzeżnych rybaków, którzy w prostocie ducha swego utrzymują, iż woda w morzu nie ma wcale poziomu, a tylko podnosi się przy silnym i opada przy słabym wietrze.
Przypiski
1) Związek niewymienialnej kredytowej waluty z polityką zewnętrzną dokładnie został wyjaśnionym przez I. I. Kaufmanna w jego pracy:
„Kreditnyje bilety, ich upadek i wozstanowlenje" St. Petersburg, 1888. Praca ta ma na celu wykazanie warunków, wśród których niewymienialna waluta może być nietylko nieszkodliwą, lecz nawet korzystną; warunki zaś wzmiankowane redukować się mają jakoby do tego, iż należy papierową walutę uważać jak o sposób ułatwienia wewnętrznych i uprzedzenia zewnętrznych pożyczek (str. 367).
2) We Włoszech, jak to wykazuje Kaufmann, wymiana wstrzymaną została w r. 1866, a więc wskutek wojny austryackiej. Summa pożyczona wówczas w formie bezprocentowego bieżącego długu od włoskiego banku narodowego była stosunkowo nieznaczną, gdyż wynosiła tylko pierwiastkowo 278 milionów lirów, lecz niepodobna było jej spłacić wskutek podstępnych działań bankierów francuzkich, którzy pod wpływem, wrogo w tym czasie (1866-70) usposobionego dla Włoch Napoleona III-go, zajęli te same stanowisko względem Włoch, jakie giełda berlińska zachowywała do ostatnich czasów względem Rossyi. To też w r. 1871 ilość niewymienialnych znaków kredytowych wynosiła już we Włoszech 445 milionów lirów, a w 1874 - dług ten, włącznie z 50 milionami, pożyczonemi od banków w brzęczącej monecie, dosięgnął olbrzymiej jak na Włochy summy 860 milionów lirów. Odpowiednio spadał i kurs włoskich lirów, tak iż w 1874 roku straciły one 17% ze swej wartości. Dopiero w r. 1880 minister finansów Magliani wypracował projekt finansowej w tym względzie reformy, opartej na amortyzacyi 500 milionów lirów i wznowieniu wymiany pozostałych w obiegu 340 milionów. Operacya powyższa przeprowadzoną być mogła tylko przy pomocy znacznych bardzo procentowych pożyczek, obarczających niezmiernemi ciężarami budżet wioski i zmuszających do strasznego wyzysku sił podatkowych ludności. Kaufmann zachwyca się zręcznością z jaką reforma powyższa została przez Maglianiego w ciągu lat sześciu przeprowadzoną; zapomina on jednak, iż pozornie pomyślne finansowe jej rezultaty nie okupują bynajmniej upadku ekonomicznego, do którego ludność wiejska doszła pod ciężarem przygniatających ją nadmiernych podatków.
3) W Austryi (patrz Leon Biliński - Syst. ekon. społecznej. T. I, str. 337) rozpoczęto w r. 1762 od wymienialnych banknotów, wojny jednak napoleońskie zmusiły już w r. 1797 do nadania im kursu przymusowego. Z początku roku 1799 disażio ich wynosiło tylko B%, lecz już w końcu tegoż roku podniosło się do 17%. "W r. 1805 stanowiło ono 136%, w 1806-185%, w 1807-200%. W r. 1808 krążyło już 706 milionów złotych reńskich w banknotach. W r. 1811 kursowało przeszło 1060 milionów papierków, a disażio wynosiło 1200 %, to znaczy, że za 100zł. r. w srebrze płacić musiano 1200 zł. r. w banknotach. Po dokonaniu trzech kolejno dewalwacyj w latach 1811, 1813 i 1816 i wznowieniu wymiany przez założony w r. 1817 bank narodowy, kurs nowych banknotów nietylko stanął al pari ze srebrem, lecz miał nawet ażio ponad srebro.
W czasie jednak rewolucyi 1848 roku (a więc znów pod wpływem wojennych wypadków) rząd począł pożyczać w banku i musiał nadać jego banknotom kurs przymusowy. Wymiana wznowioną została wprawdzie w listopadzie 1858 roku, lecz już w kwietniu 1859 r. wojna krymska zmusiła do powrotu do waluty przymusowej. Wszelkie późniejsze usiłowania, w tym kierunku, pozostały bezskutecznemi; położenie jednak finansowe Austryi o tyle się polepszyło, iż w 1878/9 r. banknoty austryackie, pomimo przymusowego ich kursu, miały ½% ażia ponad srebro, a disażio od tego czasu rzadko przekraczało 6-7%.
4) Nawet tak bogate państwo jak Anglia zmuszone było w r. 1797 wstrzymać wymianę banknotów, pod brzemieniem finansowem napoleońskich kampanij. Pomimo tego w ciągu lat dwóch kurs ich utrzymał się na równi ze złotem. Dopiero w r. 1799 poczynają one tracić na wartości. W r. 1804 ażio stanowi już 13%, a w 1813 bilety banku zachowały tylko 70% nominalnej swej wartości. Było to już jednak maximum upadku. W r. 1814 ażio zmniejsza się do 9%) w 1815 do 5⅓%, tak, że już w owym czasie można byłoby wznowić wymianę, gdyby nie opozycya samego banku, dla którego zyskownem było korzystać nadal z przywileju wypuszczania niewymienialnych znaków kredytowych. Wskutek tej opozycyi wymiana, postanowiona już w r. 1815, była kilkakrotnie odkładaną, aż do 1823 roku.
5) Bogate, finansowe zasoby Francyi pozwoliły jej przetrzymać w tem stuleciu kilkanaście wojen bez uciekania się do tak utartych w tych razach emisyj papierowych pieniędzy.
Dopiero wojna francuzko-pruska, wyczerpawszy zarówno zasoby gotówkowe jak i kredytowe kraju, zniewoliła skarb francuzki do poszukania wyjścia w przymusowej walucie. Zdaniem Kaufmann przyczyny tego faktu szukać należy w tem, że ta mianowicie wojna prowadzoną była na terytoryum Francyi, podczas gdy poprzednie wojny toczyły się zewnątrz jej granic. Pomijając, o ile pogląd ten jest słusznym, i powracając do faktycznej strony przedmiotu, zaznaczymy następujące szczegóły. Summa krążących w chwili ogłoszenia wojny biletów kredytowych wynosiła w rublach 363,750,000 (1,455 milion. fr.), fundusz zaś wymienny 311 miljonów (1,244 miljonów franków). Zdawało by się więc, że wymiana jest zupełnie zabezpieczoną; gdy jednak w ciągu 15 dni po ogłoszeniu wojny, publiczność zażądała z banku 40 miljonów rubli (160 miljonów fr.) w złocie, a panika się nie zmniejszała, skarb francuzki ujrzał się zniewolonym wstrzymać dekretem z 12 Sierpnia 1870 r., wymianę, ograniczając emissye do 1,800 miljonów franków. We dwa dni jednak później maximum powyższe zostało rozszerzono do 2,400 milj. franków. Summa awansów wziętych z banku francuzkiego podczas wojny, dosięgła 1,425 milj. fr.; ilość zaś banknotów wypuszczona przez bank wciąż rosła zarówno podczas wojny, jak i po wojnie, - tak iż w r. 1873 krążyło we Francyi blizko na 3,058 miljonów fr. niewymienialnych papierowych znaków przy funduszu wymiennym, tylko 764 miljonów franków Skarb jednak francuzki ani na chwilę nie zapomniał po ukończeniu wojny o zaciągniętych względem banku zobowiązaniach. Już w styczniu r. 1871 zawartą została z bankiem umowa, zabezpieczająca jego należność na byłych cesarskich lasach. W umowie zaś z lipca t. r. postanowiono, iż dług bankowy zostanie spłacony w ciągu lat 7-miu ratami po 200 miljonów. Zobowiązania tego dopełniono z zadziwiającą punktualnością, gdyż nietylko dług został spłacony we właściwym czasie, lecz nawet ostatnia rata wniesioną została na 8 miesięcy przed terminem. Rzecz prosta, iż świetny ten rezultat osiągniętym być mógł nie inaczej, jak tylko w części przy pomocy podniesionych podatków, w części przy pomocy pożyczek, opartych również na źródłach podatkowych. Bogate jednak zasoby Francyi pozwalają jej łatwiej znosić brzemię podatków, tak iż zgubny wpływ zbyt prędkiego wznowienia wymiany kosztem niezamożnych kontrybuentów, nie uwydatnił się tu tak jaskrawo, jak we Włoszech.
6) Niewymienialne banknoty amerykańskie t. zw. greenbaki, wprowadzone w r. 1861 w czasie walki północnych Stanów Zjednoczonych z południowemi, przetrwały aż do 1879 roku - i wywierały pozornie tak dodatni wpływ na rozwój przemysłu i handlu, że dopiero veto prezydenta Granta położyło tamę oporowi partyi, sprzeciwiającej wznowieniu się wymiany.
7) Marks, który teoryę pieniędzy ze wszystkich ekonomistów najsubtelniej, być może, opracował, zaznacza, że prócz powyżej wspomnianych, dwóch najważniejszych funkcyj, to jest: miernika wartości i środka wymiany-pieniądz służy też do gromadzenia i przechowywania wartości (thesaurisation), a wreszcie gra rolę środka wypłat bądź wewnętrznych (w postaci monety), bądź międzynarodowych w postaci sztab srebrnych i złotych). Biliński idąc za Kniesem, który znów silnie zapożycza się u Marksa, dzieli funkcye pieniędzy na bezwględne i względne. Bezwględne funkcye spełnia pieniądz wówczas, gdy służy: a) jako środek wymiany b) jako środek wypłat, c) jako miernik wartości. Do względnych zalicza Biliński przenoszenie wartości w przestrzeni i przenoszenie wartości w czasie. Podział ten w gruncie rzeczy niczem się nie różni od Marksowskiego; objęcie bowiem pierwszych trzech funkcyj mianem bezwzględnych lub oznaczenie przechowywania wartości w czasie (wedle Marksa thesaurisation) funkcyą względną - nie przyczynia się bynajmniej do wyjaśnienia istoty przedmiotu.
8) Zupełną rękojmia taka nigdy być nie może, raz dla tego, że po dłuższym przeciągu czasu zmienia się ilość pracy, a więc i wartość, tkwiąca w towarach nabywanych, a powtóre, że z tych samych względów zmienia się również wartość metali, używanych jako środek wymienny. - I tak - wedle Koschera - od odkrycia Ameryki do obecnych czasów wartość złota i srebra zmalała 3-4 razy. W początkach XVI-go wieku miała miejsce kompletna rewolucya cen, gdyż złoto od 1525-1550 r., przeszło 2 razy było tańszem, niżeli od 1475-1500.
Zmiany te następują niekiedy tak szybko, że moralna rękojmia państwa może się okazać korzystniejszą, aniżeli materyalna gwarancya w metalu. Cena srebra np. w ostatnich czasach tak gwałtownie spada, iż posiadacze austryjackich papierowych guldenów - o ile by wprowadzenie waluty złotej doszło w Austryi do skutku, mogą się okazać poważniej zabezpieczonymi przeciwko obniżeniu się wartości środka wymiennego od tych, którzy dla przechowywania wartości posługują się guldenami srebrnemi.
Wahania w cenie srebra i złota były wedle Joh. Schneidra (Zur Währungsfrage, str. 27) w r. 1877 tak znaczne, iż uniemożliwiały handel zewnętrzny, pomiędzy krajami posiadającemi różną metaliczną walutę. Wedle N. J. Piersona (die Münzfrage str. 5) cena srebra, wynosząca w Londynie w r. 1872-60¼ pensów za uncyę - spadała jak poniżej:
w 1873 - 59¼
w 1874 - 58 5/16
w 1875 - 56¾
w 1877 - 54¾
w 1878 - 52 6/8
w 1879/80 - 52⅕ - 52 15/16
W ostatnich latach upadek Srebra był jeszcze silniejszy. I tak w roku 1887 przeciętna cena uncyi srebra w Londynie była 44 3/8.
9. Nie należy zapominać, że do gwarancji materyalnej, jaką nam daje wartość metalu użytego na monetę, dołącza się też gwarancja moralna państwa, iż dana moneta zawiera w rzeczy samej przepisaną przez ustawę ilość metalu. Z drugiej strony przy gwarancji moralnej, jaką daje poręka państwowa, nie małą też rolę odgrywają czynniki materyalne, jako to: dobrobyt ekonomiczny kraju, rozwój techniki przemysłowej, zapas nagromadzonych kapitałów, wartość dóbr i lasów skarbowych i t. d.
Jeżeli więc utrzymujemy ten podział, czynimy to dlatego, iż w pierwszym wypadku przeważają czynniki materyalnej, w drugim zaś czynniki moralnej natury.
10) Aby dać czytelnikom pojęcie, jaka olbrzymia ilość pracy tkwi w jednostce wagi złota, przytoczymy, iż przeciętnie potrzeba wykopać i przemyć 100,000 pudów piasku, aby funt jeden złota otrzymać.
11) W ostatnich czasach koszta produkcji metalów szlachetnych, a zwłaszcza srebra, ulegać zaczęły coraz to silniejszym wahaniom. Podczas gdy w siódmym dziesiątku bieżącego stulecia udawało się jeszcze t. zw. unji łacińskiej utrzymać stały stosunek 1:15 1/2 wartości złota do srebra, od ostatnich lat kilkunastu stosunek ten ustawicznie się waha pomiędzy 1:16 i 1:20, - i w tych granicach w ciągu względnie krótkiego czasu znacznym bardzo ulegał fluktuacjom. Stalszem nieco okazało się złoto, lecz, jeśli wierzyć przepowiedniom wiedeńskiego geologa pr. Suessa, ludzkość nie tak długo będzie mogła w dowolnych ilościach miernikiem tym się posługiwać. Zdaniem tego uczonego wydobytą już została więcej aniżeli połowa dostępnego dla człowieka złota, szybkie zaś wyczerpywanie się nowo odkrywanych kopalń w Kalifornii, - Australii i Syberyi nasuwa poważne wątpliwości, czy na przyszłość starczy tego metalu dla zadość uczynienia potrzebom nietylko całego świata, lecz chociażby ucywilizowanej jego części. (Patrz: Unsere Münzreform A. Wagnera - str. 30).
12) Jeszcze w XVI i XVII wieku państwa bez żadnego skrupułu wybijały monety fałszywe. W późniejszych czasach względy polityczne (Fryderyk Wielki wobec Polski, Napoleon wobec Rossyi) skłaniały niekiedy do fałszowania monety. Zwłaszcza Fryderyk Wielki nie robił sobie pod tym względem żadnych ceremonij. Fałszywe Frydrychsdory jego wyrobu kursowały w Lubece jeszcze w 1876 roku - i zamiast prawnej normy 5 talarów 20 groszy w złocie - zawierały jak następuje:
Frydrychsdory
z roku 1751 - 0 złota t. j. samą miedź (!)
1754 - 0 (!)
1755 - 7 - 3 talary 10 groszy.
1758 - 0 (!) 1759 - 1 tal. 15 gr.
1760 - 1 - 0 (!) i t. d. i t. d.
(Biliński - syst. ekon. społ. str. 197. T. I).
15) Mylną jest podstawa dowodzenia ekonomistów, jakoby pieniądz papierowy z tego względu nie mógł być miernikiem wartości, iż sam wartości nie posiada. Mierzenie bowiem niekoniecznie dokonywać się zawsze musi przy pomocy innych jednostek tej samej kategoryi. Podobnie, jak np. ciężar danego ciała mierzyć możemy nie innym ciężarem, lecz - jak to ma miejsce w wadze sprężynowej - bezpośredniem ciśnieniem tak też, skoro ilości pracy, tkwiące w różnych wytworach, przy pomocy złota zostały już mniej więcej określone, to dalsze zmiany mogą być następnie oznaczane bezpośrednio, a wówczas pieniądze papierowo grają rolę owej skali na wadze sprężynowej umieszczonej.
16) O przykłady podskoczenia w cenie pieniędzy metalicznych wskutek raptownego ich braku nie jest łatwo, gdyż brakowi temu zawsze można prędko zaradzić przy pomocy pieniężnych surrogatów. Giften jednak utrzymuje, że nizki poziom cen r. 1873 - 9 wszelkich towarów w Anglii był następstwem drożyzny złota, krążącego tam podówczas w niedostatecznej ilości.
18) Gdy ilość wypuszczonych, niewymienialnych pieniędzy przekracza potrzeby i gdy ten nadmiar nie może być użytym na cele produkcyjne, wówczas zatrzymywanym on bywa w kassach prywatnych lub składanym na nizki procent w bankach i poczyna grać rolę przechowywacza wartości.
21) Tooke i Fullerton dowiedli, (patrz J . S. Mili. Podstawy politycznej ekonomii T. II, Poz. XXIV ), że w okresach spekulacyjnych ilość wypuszczanych banknotów zwiększa się nie przed zwyżką cen, a po zwyżce - i nie jest tu przyczyną lecz następstwem. Pierwsze spekulacyjne zakupy, wywołujące zwyżkę, dokonywają się nie przy pomocy banknotów lecz przy pomocy przekazów na banki lub jeszcze częściej przez proste zaksięgowanie długu. W ogóle spekulanci korzystają z kredytu bankowego nie w okresie spekulacyjnego ożywienia, lecz już w wilię kryzysu dla pokrycia strat przez niepomyślny przebieg spekulacyi wywołanych.
23) Prof. Biliński np. uważa samo istnienie pieniędzy papierowych za bezsens ekonomiczny, za coś wręcz sprzecznego nietylko z prawidłami wartości i ceny, lecz wprost z logicznem myśleniem. (System ekonomii społecznej. T. I, str. 335).
Szanowny profesor nie zdaje sobie widocznie z tego sprawy, że fakty mogą tylko istnieć lub nieistnieć, bezsensów zaś szukać należy nie w faktach, lecz w nieudolnem lub jednostronnem ich komentowaniu.
26) Oto poglądy wybitniejszych ekonomistów na tę kwestyę:
"Z pomiędzy rozmaitych sposobów podźwignięcia państwa z ekonomicznego rozstroju w niezwykłych a ciężkich dlań chwilach, - najniebezpieczniejszym jest chyba wypuszczanie z przymusowym kursem pozbawionych wartości papierowych pieniędzy. Jest ono szkodliwszem jeszcze od najwyżej oprocentowanych pożyczek, a nawet od tak krzywdzącego i niesprawiedliwego zalegania w wypłacie pensyj urzędniczych lub spłacie państwowych długów.” (Roscher-National Oekonomik § 84, str. 255).
„Emissya papierowych pieniędzy jako czasowy, zaradczy finansowy środek, jest w każdym razie złem, niesprawiedliwością, opodatkowaniem najgorszego rodzaju, cząstkową grabieżą... Stokroć jednak większem złem, aniżeli chwilowa emissya pieniędzy papierowych jest długotrwałe, papierowe gospodarstwo, gdyż właśnie owa długotrwałość jest podstawą, wszystkich złych następstw papierowych pieniędzy.” (Dr A. Wagner - „Die russische Papierwährung,” str. 14). „Pozbawione wartości przymusowe, papierowe pieniądze - stanowią niszczącą i demoralizującą zarazem klęskę. Klęska ta tem jest dotkliwszą, im silniejsze są wahania papierowych pieniędzy. (Schaffie-Das Gesellschaftliche System der menschlichen Wirthschaft. T. I, str. 242).
„Wartość pieniędzy niewymienialnych jest całkiem dowolna; mnożeniu się ich niema żadnych granic, a każda nowa emissya zniża wartość wszystkich poprzednich emissyj, a tem samem odpowiednio (?) podnosi ceny. Bez względu, na to, do kogo należy władza emittowania niewymienialnych papierowych znaków, - stanowi ona zło nie do zniesienia (J. St. Mill-Podstawy politycznej ekonomii. T. II. Roz. XIII).
Tego rodzaju wypisy możnaby mnożyć bez końca, brak miejsca zniewala nas jednak do poprzestania na powyżej przytoczonych.
27) Uwadze naszej, iż znaczenie moralne państwowej gwarancyi nie zostało dotychczas w ekonomii należycie ocenionem nie przeczy bynajmniej fakt, iż w każdym niemal podręczniku ekonomicznym napotkać można luźne dyssertacye o zachodzącej jakoby analogii pomiędzy kredytem prywatnym i państwowym. Powierzchowność tej analogii jest najlepszym właśnie dowodem, jak kwestya ta niedokładnie została zbadaną. Ze znanych mi pisarzy jeden tylko Kankryn jasno zrozumiał, iż pomiędzy kredytem państwowym a prywatnym istnieje raczej antyteza, aniżeli analogia-i antytezę tę uwydatnił należycie w dziełku: „Ueber den Staatskredit (str. VII-VIII 14-24).
30) Trudno wyobrazić sobie indywidualną potrzebę bardziej naglącą od społecznej potrzeby, a raczej od społecznej konieczności płacenia podatków. Czyż niespotykamy na każdym kroku biedaków, którzy nie są w możności troszczenia się ani o swój rozwój umysłowy, ani o zdrowie własne i rodziny,-ani o wychowanie dzieci, jednem słowem nie zaspakajają należycie żadnej z fizycznych i umysłowych potzeb, - a jednak społecznej potrzebie płacenia podatków, nie mogą nie czynić zadość.
Słusznie Franklin jeszcze powiedział, że dwóch rzeczy: śmierci i podatków - żaden człowiek nie jest wstanie uniknąć. Skoro więc tej najniezbędniejszej z potrzeb pieniądz papierowy czyni zadość, to cóż dziwnego, że wśród ludu zwłaszcza, cieszy się on nie mniejszem uznaniem jak złoto i srebro.
Pogląd ten nasz na zasadnicze znaczenie niewymienialnych pieniędzy jako środka spłaty podatków nie stoi zresztą w nauce odosobnionym.
Goldschmidt np. całkiem racyonalnie utrzymuje, że: „pieniądz kredytowy jest właściwie tylko środkiem wypłaty, nie zaś przyrzeczeniem wypłaty lub przekazem na wypłatę.” Należyta formuła jego brzmieć by winna: „Ten kawałek papieru (miedzi, żelaza, skóry) przyjmowany będzie przezemnie przy wypłatach w wartości jednego talara.” Skarb, wydając znaki kredytowe, bynajmniej nie przyrzeka, że wypłaci tę sumę w metalu, która na kwicie figuruje, lecz że zobowiązuje się przyjmować tego rodzaju znak zamiast faktycznej wpłaty.”
„Nie wytwarza on żadnego zobowiązania względem siebie - lecz zwalnia do pewnej granicy tego, komu daje znaki kredytowe od obowiązku płacenia w metalu do wysokości sumy, na znakach kredytowych wypisanej.”
Patrz Knies „Das Geld.” Berlin. 1885, str. 345.
32) Mamy tu na myśli głównie podatki bezpośrednie. Podatki pośrednie przyczyniają się już w mniejszym stopniu do ugruntowania wśród ludu wiary w wartość papierowych pieniędzy.
33) Żaden chyba organ codziennej prassy rossyjskiej nie zdobył się na szczere wyznanie, że stan finansów Rossyi, a zwłaszcza wartość jak dotychczas niczem prawie niezagwarantowanego papierowego rubla nie może wśród cudzoziemców nie budzić uzasadnionych obaw. Nizki poziom kursu starają się zawsze finansiści gazeciarscy tego pokroju przypisywać machinacyom spekulacyi i zapominają o tem, że spekulacya, kierując się tylko widokami zysków, niema żadnego powodu do stałego deprecyowania tego lub innego waloru.
34) Prassa zagraniczna - a zwłaszcza prassa nieprzyjaźnie dla Rossyi usposobionych Austryi i Niemiec - trzyma się wręcz odmiennej taktyki. Systematycznie pomija ona wszelkie objawy dodatnie, i niepomiernie przesadza wszelkie ujemne strony ekonomicznego i finansowego życia Rossyi. Jednem słowem publicystyka rossyjska-warstwą różu, a zagraniczna warstwą sadzy starają się przykryć rzeczywiste, schorowane, żółte oblicze rossyjskiego rubla.
35) Komisanci zagraniczni, skupujący w pogranicznych zwłaszcza miejscowościach na gotówkę niektóre produkty, jak zboże, jaja, szmaty i t. d., zyskują w ten sposób dla zagranicy odbiorców na znajdujące się tam czasowo rossyjskie ruble. Obroty te nie są jednak tak znaczne, aby mogły na poziom kursu dodatnio wpłynąć.
36) W ciągu dziesięciolecia 1877-86, gdy kurs wekslowy znacznie się obniżył, różnica między wywozem i wwozem towarów w zewnętrznym handlu Rossyi z Europą wynosiła:
Wywóz 5,352,452,000 rubli kred. 3,410,383.000 r. metalicz.
Wwóz 4,775,002,000 „ „ 3,041,915,000 „ „
Przewyżka wywozu 577,450,000 „ „ 368,468,000 „ „
(Patrz Kaufman - item str. 4).
Pomimo jednak tak znacznej przewagi wywozu nad przywozem, kurs waluty w porównaniu z poprzedniem dziesięcioleciem nietylko się nie podniósł, lecz nawet spadł tak nizko jak nigdy przedtem od roku 1843 t. j. od chwili wycofania assygnat.
37) Korzystny bilans mają w Europie: Niemcy, Austrya, Rossya, Hiszpania; w Azyi: Japonia, Syam, Indye, kolonie holenderskie, francuzka część Indochin. Niekorzystnym zaś bilansem odznaczają się: Anglia, Francya, Włochy, Hollandya, Belgia, Szwajcarya. - Najbogatsze więc kraje mają obecnie bilans niekorzystny, uboższe zaś korzystny!!
38) Sprzeczność doktryny handlowego bilansu z faktami uwydatni się jeszcze jaskrawiej, jeżeli zestawić powyższe dane z podanemi przez Mulholla (Balance Sheet of the World for ten yars”) cyframi przyrostu bogactwa narodowego na każdego mieszkańca poniższych europejskich krajów:
Na każdego mieszkańca rubli metalicznych.
I. Anglia 365,82
2. Hollandya 339,1
3. Belgia 275,0
4. Francya 222,5
5. Niemcy 175,3
6. Skandynawia 158,1
7. Austrya 105,3
8. Włochy 93,7
9. Rossya 67,8
Przeciętna cyfra przyrostu bogactwa Europy wynosi na głowę 145 rubli.
Dane powyższe czerpiemy z pracy S. Jużakowa „Międzynarodowa ekonomiczna walka.”
40) Minister Wyszniegradzki w najpoddańszym raporcie preliminowanych dochodów i rozchodów państwowych na rok 1888 stwierdza, że chwiejność politycznego położenia, znaczne uzbrojenia w Europie i niektóre sztuczne środki przedsięwzięte przeciwko kredytowi ruskiemu - wywołały w 1887 tendencyę ku sprzedaży, chociażby ze stratą, rossyjskich papierów państwowych.” Papiery te w znacznej ilości wróciły do Rossyi i - zdaniem p. Wyszniegradzkiego - sparaliżowały korzystny wpływ handlowego bilansu, który po dzień 1-szy grudnia 1887 roku wykazał 205 milonów przewagi wywozu rossyjskich produktów nad wwozem produktów zagranicznych.