Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Paciorki z bursztynu wyrabiano w Gdańsku jeszcze w XV wieku; w r. 1445 kosztowały tam paciorki z prawdziwego bursztynu 90 złt. (Loschin)
Pantofle wyrabiano w Gdańsku przy końcu XVI wieku (Loschin).
Papier był znany Chińczykom już na 160 lat przed Chrystusem; wyrabiano go z bawełny, ze słomy ryżowej, z trzciny bambusowej, z kory drzewa morwowego, papierowego i t. d. i używano go nietylko do pisania, ale i jako chustki do nosa, serwety, obicia pokojowego, do okien zamiast szyb, do parasoli, a nawet jako materii do ubrania (Klemm: Culturgeschichte). Papier wyrabiano równocześnie i w Egipcie, a to z różnych krzewów i roślin, mianowicie z rośliny papyrusa, następnie przez Arabów z bawełny na sposób chiński, którego zaczęto używać jeszcze w IX wieku. Ostatni sposób przeniesiony do Europy, aż do pierwszej połowy XIV wieku jedynie był w użyciu. Starożytni Grecy sprowadzali papier z Egiptu. Wyrabiania ze szmat płóciennych pierwsi próbowali Włosi, a upowszechnili je Niemcy, jako mający po dostatkiem odpowiedniego ku temu materiału. Fabryki te pochodzą od r. 1307. W r. 1390 była już w Norymberdze papiernia Ulmana Stromera. Jednocześnie z sąsiadującymi Niemcami zaprowadzono i w Polsce użycie i wyrób papieru. Z początku dostarczały go najwięcej fabryki ślązkie. W przechowywanych atoli dotąd rękopismach są niezawodne ślady istnienia papierń krajowych już w XIV wieku. W ogóle zakłady tego rodzaju we Włoszech i Niemczech zaczęły się rozpowszechniać dopiero od XV wieku. W Polsce zaczęto według Lelewela (Bibliograficznych ksiąg dwoje),[papier wyrabiać przy końcu XIV i w XV wieku, jak tego dowodzą filigrany papieru używanego wówczas w Polsce, których wzory umieszczone są w drugim tomie jego wyż wspomnianego dzieła, jednak bliższych wiadomości o nich nie mamy. Rejestru skarbowe Jagiełły wspominają, że w r. 1394 za 4 libry papieru do przepisywania pięciu ksiąg Salomona, dano na rozkaz królowej Jadwigi mistrzowi Bartłomiejowi, rektorowi szkoły Najśw. Panny sandomirskiej 8 skojców.
O papierniach w Polsce wiemy, że istniały w Wrocławiu w XV wieku, byłby to zatem najdawniejszy polski papier. Z początku XVI wieku w Miechowie, w Krakowie gdzie w r. 1535 za ryzę papieru płacono od 22—34 groszy, stosownie do gatunku. Około r. 1573 był w Krakowie jakiś Wawrzyniec papiernik, od którego lwowski drukarz Iwan Fedorowicz brał papier na druk swego Apostoła (według aktów lwowskich miejskich), później brał on papier z papierni w Busku istniejącej także w tym czasie. Była także papiernia w Lublinie za Zygmunta Augusta; Niemcewicz wspomina w swoich podróżach, że jeszcze z początku XIX wieku były tu wyborne fabryki papieru; w Prądniku duchackim pod Krakowem kupił Jan Heller drukarz w r. 1510 papiernię, którą Jan Ciser zarządzał. Konstanty Hoszowski w cennem dziele swem: Obraz życia i zasług opatów mogilskich wspomina, że w Mogile pod Krakowem jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku istniała papiernia, którą opat Białobrzeski w r. 1566 odstąpił niejakiemu Janowi Weiss (Yaris) i jego żonie Hannie za 100 zlt. tudzież 12 grzywien rocznego czynszu i trzy ryzy papieru rocznie na cały czas ich życia. Później w r. 1569 wypuścił Białobrzeski papiernię mogilską w dożywocie Bartłomiejowi Pielgrzymowi za 200 złt. i 12 grzywien rocznego czynszu, oraz trzy ryzy papieru. Opat Piasecki dużo się przyczynił do ustalenia tej papierni, która pod ów czas żadnemu zagranicznemu podobnemu zakładowi nie ustępy wała. W późniejszych czasach za Jana Tarnowskiego opata t. j. w drugiej połowie XVII wieku, papiernia ta, została zniesioną z powodu niedozoru i złego zarządu. Znaki wodne papieru tutaj wyrabianego przedstawiają gwiazdy, a dawniejsze akta klasztoru mogilskiego pisane są zapewne na papierze tutaj wyrabianym.
W Wilnie stanęła w r. 1522 pierwsza papiernia na całą Litwę; była tu także w r. 1665 papiernia Śmiałowskiego, a w Balicach sławna papiernia Bonerów jeszcze za czasów Zygmunta Starego; wyrabiano tu papier tak doskonały, że go nam zagranica pozazdrościć mogła; rejestra Seweryna Bonera dla Zygmunta I, znajdujące się w zbiorze Pawła Popiela w Krakowie, pisane są na papierze tutaj wyrabianym; papier ten był podobny do pergaminu i miał znak wodny, herbową lilię podwójną (Bonarowa, herb Bonerów). W Warszawie powstała papiernia pierwsza w r. 1564 z początku na rzece Drnie, należała ona pierwotnie do skarbu, potem oddano ją w dzierżawę dziekanowi kolegiaty św. Jana, wreszcie innym prywatnym; fabryka ta upadła w drugiej połowię II wieku. V Rakowie była papiernia przy końcu XVI wieku; papier rakowski spożytkowano na druki ariańskie w Rakowie, chociaż dostarczano go i krakowskim drukarzom, mianowicie tłoczni Skalskiego. W Czerwonaku pół mili od Poznania, pozwolił w r. 1545 Maciej Śliwnicki, proboszcz katedry poznańskiej Tomaszowi Stemfrowi papiernikowi młyn w Czerwonaku obrócić na papiernię. W Gloicnie pod Poznaniem była papiernia z początku XVI wieku; w r. 1593 był tu papiernikiem Zachariasz Mayer; na początku XVII wieku przeszła ona do rąk Jerzego Bolcza i istniała aż do pierwszej wojny szwedzkiej za Jana Kazimierza. IV Poznaniu była papiernia w r. 1597. Była także papiernia Michała Elsnera z Gdańska, obywatela poznańskiego w blizkości Poznania na rzece Warcie, w miejscu zwanem Spuszna Gać w połowie XVI wieku, któryto fabrykant założył tu w r. 1549 także fabrykę kart do gry. Papier ze znakiem wodnym przedstawiającym krzyż podwójny pochodzi z fabryki z czasów Zygmunta I, były na nim pisane rachunki wielkorządców krakowskich od r. 1524 Seweryna Bonera dla Zygmunta I. Na papierze ze znakiem wodnym : tarczą herbową ukoronowaną z krzyżykiem w pośrodku podkowy jest pisana księga wydatków na budowania w zamku niepołomskim z r. 1538, którą wydał Wład. Łuszczkiewicz w Sprawozdaniach komisii do badania historii sztuki w Polsce. We wsi Krechów w Żółkiewskim, według podania tamtejszych mnichów była na miejscu gdzie dziś stoi monaster, niegdyś przed kilkaset laty papiernia.
W Kiejdanach na Litwie założył Krzysztof Radziwiłł w XVII wieku wyborną papiernię, w której wyrabiano prześliczny papier i tak doskonały, jak holenderski z napisem wodnym : „ Civitatis Caiodunensis“; w Nieświeżu wyrabiano papier w XVI wieku, który miał wodny znak przedstawiający herb Radziwiłłów. Założył ją Maciej Kawieczyński rządca Radziwiłłów w Nieświeżu w spółce z braćmi swymi; na jego papierze drukował Daniel z Łęczycy. (Bartoszewicz: Literatura). W Zamościu była papiernia w XVII wieku, która dostarczała papieru drukom tamtejszym (Moraczewskiego: Starożytności polskie I, str. 80). W Brzuchowicach pode Lwowem znajdowała się miejska papiernia z XVI wieku. Z połowy XVI wieku papiery najczęściej przyozdobione są wodnemi znakami, które wyobrażają herby znamienitych domów w Polsce, co dowodzi, że panowie ci albo sami papiernie swoje mieli, albo w dobrach swoich na własny dochód innym zakładać pozwalali. Często sprowadzano do nas papier z zagranicy, ponieważ papiernie francuzkie i holenderskie lepszy papier produkowały, jak nasz. W XVIII wieku wzmogła się potrzeba papieru w Europie, toteż namnożyło się mnóstwo papierń. W Polsce powstały wówczas papiernie: w Bydgoszczy założona około r. 1790 przez Sasa Braune, w Ojcowie, na Prądniku, w Płockiem, Lubelskiem, w Postawach Antoniego Tyzenhauza, w Jeziornej na Mazowszu założył w r. 1780 Frydryk Fisch, obywatel miasta Warszawy własną fabrykę papieru, po którego śmierci fabryka przeszła na własność Samuela Bruschta: fabryka ta dostarczała w r. 1792 znacznych ilości stępia dla komisii skarbu koronnego, a w r. 1812 uzyskał Bruscht przywilej królewski na wyrabianie papieru stęplowego; w r. 1832 przeszła ta papiernia na własność banku polskiego i wyrabiała wszelkiego gatunku papiery wyrównywające zagranicznym. Na jej wzór powstało potem wiele innych papierń w kraju. W Korytnicy była w XVIII wieku papiernia ks. Lubomirskiej, w Radostowie papiernia Niemierzyca, w Przysusze w powiecie radomskim Dembińskich wyrabiano w XVIII wieku najlepszy papier na cały powiat; w Supraślu pod Prenami, w Łomży, w Stredlówce milę od Berdyczowa, w Mędrowie, w Mostkach, Suchowie dobrach biskupa krakowskiego i jakaś papiernia Wybickiego, wszystkie w XVIII wieku.
Z początku XIX wieku powstały papiernie: w Białem Błocie, w Busku w Złoczowskiem, Czerlanaeh koło Gród' " w mieście Częstoehowia w gub. piotrkowskiej, we Fuj nie Micewskiego, w Geryniu w Stryj skiem, w Hucisku w Złoczowskiem, w Jaworzynie Spizkiej, w Krechowicach Romaszkana, w Kozaczyżnie Sapieżyny, w Krzywotułach w Stanisławowskiem, Kutkorzu niedaleko Złoczowa, w Lachowcu w Stryjskiem Dzieduszyckiego, w Lelechówce, we Lwowie, w Majdanie barona Bonia, w Minkowcach na Podolu, w Meżyrowie gub. podolskiej, w Morańcach, w Mostach małych, w Naw ar i i koło Lw ow a, w Nowogrobli w Brzeżańskiem hr. Potockiego, w Pilicy, w Piwnicznej w Sądeckiem, w Porębie Mrzygłodzkiej, w Pabianicach, w Podzameczku Rodakowskiego, w Przedborzu, w Rudzie Różanieekiej Branickiego, w Sassowie założoną została papiernia w r. 18G5. w miejscu gdzie była fabryka glinianych wyrobów, jest ona własnością Zygmunta Weis era i wyrabiała dawniej tylko papier do pakowania, dziś zaś papier cygaretowy. Pracuje w tej fabryce 230 robotników a produkcia roczna wynosi 460G00 złr. a eksport wynosi 280•000 złr. W Śnitówce czy Śnitkowie na Podolu wyrabiano bibułę, intrata roczna z tej fabryki wynosiła 4000 złp. w Soczewce w Gostyńskiem, w Straszowicach kapituły greckiej przem yskiej, w Staszowie Lubomirskich, w Szkle niedaleko Lwowa, papiernia ta należała do Pillera drukarza lwowskiego, w Wadowicach, w Wierbce gub. radomskiej, w Wróblaczynie Cieleckiego, w Zakopanem, w Zagwożdziu Jabłonowskiego, w Zawadowie obwodzie lwowskim, w Brzeźnie w Płockiem, w Brodowych Łąkach, w Rudkach w Augustowskiem, w Chudku, Łęgu, Czerzewie, Piotrowicach, Duraju, Soplu, Bednarach, Gromku, Ruszenicy, Dębowej Górze, Krzemieniu, Łochowie, Noropnicku, Dzbankach, Lubiczu, Fraszce, Orchowie, Wiercicy, Zawadzie, Sławniowie, Czajowicach, Sykowie, Mędrowie, Modliborzycach i wielu innych miejscach. Papiernia rządowa w Marymoncie pod Warszawą wyrabiała z pocz. XIX wieku rocznie 1200 ryz welinu, 100 ryz papieru z rogóżek i 600 ryz okładkowego, a spotrzebowała rocznie do 100 cetnarów szmat. Oprócz tej była także papiernia na Solcu pod Warszawą. W samej gubernii grodzieńskiej było w r. 1815 sześć papierń, z których jedna w powiecie grodzieńskim, dwie w powiecie wołkowyskim a trzy w powiecie Słonimskim; tych 6 papierń wyrabiało w jednym roku 4631 ryz papieru, który sprzedano w guberniach: grodzieńskiej, wileńskiej i mińskiej. Nieco później powstały papiernie w Bielsku, Białej Fijałkowskiego, w Hamerni w powiecie biłgorajskim, w Rajczy, w Unicliowie Wawrzyńca Puttkamera w powiecie nowogrodzkim, w Kurniku w Poznańskiem, w Warszawie, Jeziornej, Soczewce, Natolinie, Częstochową], Pabianicach, Rzekach, Wigolowicach i Żywcu. Według urzędowych wykazów istniało w r. 1884 w samem królestwie polskiem 33 papierń. Wielki zbiór znaków papiernych czyli filigranów papierów polskich, posiada znany uczony krakowski p. Piekosiński.
O pasamonnikach krakowskich mamy wiadomość w aktach miejskich XIV wieku, źe w r. 1365 układali się rymarze z grodzkiej ulicy z pasamonnikami w mieście, iż pierwsi mają pasy wybijać cyną, a drudzy mosiądzem, i że pasamonnicy nie będą wyrabiać pasów ruskich ani szytych wędzideł. (Szujski: Kraków aż do XV wieku). Słowianie jeszcze w A III wieku nosili pasy, któremi spinali koszulę, a w pasach nosili woreczek na drobne pieniądze dla biednych. Dotąd wieśniacy polscy przewiązują koszule pasem i noszą pieniądze w pasie. U nas w XIV wieku nosiła szlachta miecze za pasem a później zamienili je na pistolety. (Maciejowski: Pierwotne dzieje Polski str. 297). Pasamonników liczne warstaty istniały w Gostyniu i w Żarnowie jeszcze w XV wieku. Jakiś Michał Stos pasamonnik (Gurtler) czy nie ojciec naszego W ita, otrzymał w r. 1415 obywatelstwo miasta Norymberg!. W Kole nad Wartą potwierdził Zygmunt I w r. 1513 przywilej dla pasamonników. W Warcie było w r. 1564 czterech paśników, w Stanisławowie w tym samym roku jeden paśnik. W Bielsku i Gródku byli paśnicy w XVI wieku; w tym samym czasie mieli paśnicy a v Krakowie jedne basztę do obrony. W Kamionce Strumiłowej był za czasów Zygmunta III cech pasamonników. O pasamonnikach w Krakowie wspominają najstarsze rachunki miasta Krakowa pod r. 1365. Akademia umiejętności w Krakowie posiada próbki pasamonników krakowskich z XVI w. W Gdańsku było w r. 1638, 24 pasamonników. Bartłomiej Groicki autor piszący za czasów Zygmunta III, w dziele swojem o Prawnictwie miejskiem wspomina o paskach okowanych z jedwabiu tkanych. W Potoku niedaleko Warszawy, założył w drugiej połowie XVIII wieku Frydryk Bogumił Leonhardy fabrykę pasków; we Wschowie byli w XVIII wieku pasamonnicy. W r. 1761 był w Krakowie Jan Majowski starszym cechu pasamonniczego. W r. 1776 było w Lesznie dwóch, w r. 1804 w Krakowie 43, w Łowiczu dwóch, w r. 1827 we Lwowie dwóch, a około r. 1837 w Lublinie 25 pasamonników. Koło Trypola wyrabiano około r. 1840 jedwabne paski czyli namitki. W pierwszej połowie XIX wieku wyrabiał dyrektor fabryki wyrobów lnianych w Żyrardowie Zerański na ręcznym warstaciku do tkania, pasy wełniane w różnych kolorach i szaliki. W Warszawie założył Józef Stiefsohn w r. 1829 fabrykę największą w Królestwie wyrobów szmuklerskich i pasamonnicznych, gdzie wyrabiano frendzle, plecionki i t. p. jedwabne rzeczy lub z jedwabiu i wełny. Zakład jego zaopatrzony jest w 17 warstatów żakardowych, 7 machinek do roboty plecionek i t. d. i zatrudniał przeszło 20 osób, a roczna wartość produkcii wynosi około 20000 rubli.
Pas jest jak wiadomo, nierozdzielną częścią stroju polskiego. Stosował on się do pory roku; ztąd powstały pasy letnie i zimowe, ale oprócz tego odmieniano go według okoliczności : na święta, wesela lub inne uroczystości były pasy jasne, złociste, strojne; na pogrzeby i żałobne ceremonie używano czarnych, odpowiednich do koloru sukien. Pasy czarne noszono także w czasie bezkrólewia, jakby na znak żałoby owdowiałej po królu Rzeczypospolitej. Ale te rozmaite rozróżniania nastały dopiero z wprowadzeniem pasów materialnych, które zaczęto nosić z końcem XV wieku, jak to widzimy w postaci króla klęczącego na obrazie trzech króli w kaplicy św. Krzyża w katedrze krakowskiej z drugiej połowy XV wieku, w obrazach miniaturowych księgi ustaw cechów krakowskich Baltazara Bema i w obrazkach pontyfikatu Erazma Ciołka. Poprzednio bowiem noszono pasy tak zwane klamrowe, metalowe ze srebrnych lub złotych kółek, ciekawe z tego powodu, że były niesłychanie giętkie; takie pasy wyrabiano w Przeworsku jeszcze w XVI wieku, a pasy z tej fabryki srebrne, pozłacane z blach płazkicli połączonych wypukłemi guzami złoconemi posiadają: hr. L. Krasiński, J. Sulatycki, ks. Polkowski, zbiory kurnickie i inni; kilka z nich było na wystawie starożytności w Warszawie z r. 1881 i na wystawie Sobiescianów w Krakowie w r. 1883. W skarbcu koronnym Zygmunta III, znajdowało się mnóstwo nader kosztownych pasów wykładanych drogiemi kamieniami, jak nas otem lustracie tych skarbców przekonywają. Pasy ruskie i wędzidła wyrabiano w Krakowie jeszcze w XIV wieku. Dawni Słowianie używali pasów złożonych z mosiężnych pierścieni, u których na łańcuszkach i klamrach zawieszano klucze, amulety, wystawiające różne zwierzątka, blaszki, kółka, dzwonki i t. d.
Równocześnie były także i pasy skórzane z nabijanemi ćwiekami lub guzami z kruszcu. O ich istnieniu wiemy tylko z dawnych rycin lub pomników jak n. p. z grobowca Jagiełły w katedrze krakowskiej, albo z dawnych aktów. I tak 11. p. rachunki domowe z końca XIV wieku za panowania Jagiełły przekazują nam kilka ciekawych zapisków n. p. w r. 1393 znajdujemy tu wydatek 6 grzywien na wykupienie pasa złoconego Litwina Sudzimonta, przezeń zastawionego, albo w r. 1394 zapłacono 2 grosze szewcowi Ruskowi, za uszycie pasa spodniego dla króla i t. d. Na powszednie chodzenie używano pasów taśmowych rzemieniem podszytych, na klamrę metalową na przodzie zapinaną; na klamrze była zwykle cyfra królewska, właściciela, lub też herb krajowy, albo województwa, albo właściciela. Słudzy dworscy nosili pasy harusowe koloru odpowiedniego liberii. Stosowności pasa do koloru sukni przestrzegano bardzo. Czasem dla oszczędności na kupnej gładkiej bawełnianej kroazie lub innej materii haftowano w domu szlaki i końce pasów. W r. 1578 był jakiś Tomas, pasnyk (robiący pasy) królem kurkowym w Krakowie. Kronikarz czeski Franciszek de Weitemil około r. 1329, pisząc o Słowianach powiada, że nosili szerokie pasy, kowane w kółka metalowe, a niekiedy zamiast nieli noszono powrósła lniane, jak mnisi zakonu św. Franciszka. Ten sam kronikarz ciekawy opis podaje naszego kontusza, powiada on: „krótkie noszono suknie z długiem i rękaw am i, które zarzucano na wyloty, tak iż spadały z ramion, wisząc jak osłowi uszy i t. d .“ Zygmunt III polskiej odzieży nie lubił, a naw et syna pierworodnego, że ją nad inną przenosił, nieraz gromił i chłostał. Za jego więc czasów wcisnęły się do Polski suknie niemieckie i szwedzkie, które poczęto naśladować. Dopiero Jan III powagę polskiego stroju przywrócił.
Po takich pasach nastały wreszcie w XV wieku pasy wełniane, jedwabne i lite, wyrobów tureckich, perskich i chińskich. Te ostatnie były z w ełny tak delikatnej robione, że choć taki pas był szerokim na dwa łokcie, przewlókłby go przez pierścionek. Taki pas nazywał się bawolim i służył do najbogatszej sukni; nie miał on innej ozdoby, tylko szlaki w piękne kwiaty wyrabiane. Kolor samego pasa takiego bywał jednostajny biały, zielony, pomarańczowy lub karmazynowy. Białych pasów trudno było dostać nowych, gdyż Turcy nosili ich na zawojach, bywały one przez Ormianów naszych czysto wyprane, wyprasowane i za nowe sprzedawane. Szali perskich najwięcej fabryk było w mieście Kaszmir; jeden taki szal może i przez cały rok fabryka wyrabiać, zależy to bowiem od piękności i komplikowania desenia jego. Najpiękniejszego szalu zrobi trzech robotników zaledwie ćwierć cala na dzień. Do każdego szalu jest osobny dozorca postanowiony. Szale te odznaczają się miękkością i cienkością. (Klein: Kulturgeschichte). Pasy chińskie płacono zwykle po 50 dukatów , ale do Polski dostawały się owe pasy z trudnością, a zastępy wały je tureckie i perskie, które były rozmaite, dłuższe i krótsze, szersze i węższe, sute i ordynaryjne, jedwabne rozmaitych kolorów i deseniów, srebrem i złotem bogato i skąpo przerabiane. Ordynaryjny pas turecki „mędelkowym “ zwany, płacił się najtaniej 4 dukaty, stambulskie 12 dukatów, perski IG dukatów i wyżej, podług- gatunków do 60 dukatów. Prócz takich pasów były i daleko droższe, bo do 500 dukatów wartujące, długie na 9 , szerokie na 3 łokcie, grube jak sukno francuskie, a tęgie jak pergamin. Bywały one tkane z nici srebrnej lub złotej, kwiatami jedwabnemi w rozmaite kolory przerabiane. Służyły one mniej do strojów, ale raczej dla ozdoby pańskiej garderoby, lub na podarunki. Pan Kazimierz Stronczyński, zasłużony pisarz, posiada dwa pasy złotolite na cztery strony tkane , jeden w pasy, drugi w karpią łuskę, obydwa pochodzą z końca XVII wieku. Także piękną kolekcie pasów litych posiada ks. Adam Sapieha w Krasiczynie. Hr. Włod. Dzieduszycki we Lwowie, muzea przemysłowe krakowskie i lwowskie. Jakkolwiek używano w XVII wieku pasów materialnych, to jednak nie zarzucono noszenia równocześnie i pasów rzemiennych, jak nas otem przekonuje wizerunek hetmana Żółkiewskiego, umieszczony przy wydaniu pism jego przez Augusta Bielowskiego. Takie pasy wyrabiali u nas także miechownicy, jak nas oceni przekonywują zapiski dawne w aktach miejskich krakowskich; i tak n. p. w r. 1609 zeznał Kasper Celner, starszy rzemiosła miechowników: „Jestem do lat 30 przy Krakowie, tedy pomnę, iż takowe pasy, tkanice złote, aksamitne zawdych my rabiali paśnikom krakowskim. Do takowych pasów oni przybijali zankle, sprzączki i t. d.“ Kraszewski w swojej historii miasta Wilna podaje niektóre ceny, jakie z początku XVIII wieku w Wilnie za pasy płacono i tak w r. 1737 kosztowały pasy żółte i białe wyszywane po 21 złt., bogate karmazynowe ze złotem po 51 złt. 24 gr., białe ze złotem taż sama cena, półpasy i wileńskie po 25 złt. 27 gr., siatkowe po kilkanaście złt. i t. d.
Po tych pasach dopiero nastały lite, już wyrobu krajowego. Najsławniejsza fabryka takich pasów litych była w Słucku książąt Radziwiłłów, założona około r. 1750 przez ks. Michała Radziwiłła, ojca Karola „Panie kochanku“, który do wyrobów ich sprowadzał Persów i Turków. Z początku administracia książęca sama kierowała fabryką, w siedm lat później był dyrektorem tej fabryki Jan Mażarski, przy były z Turcji chrześcianin, który do wyrobów potrzebny magiel sprowadził z Carogrodu. Sprowadzenie takiego maglu niemałej trudności podlegało, bo całego maglu byliby mu Turcy przez zazdrość przewieźć nie dali, musiał więc kilkakrotnie tam jeździć i za każdym razem mógł tylko cząstkę takiego maglu przewieźć. Temuto maglowi winna słucka fabryka sławę swoję, której żadna inna krajowa wyrównać nie mogła, toteż nazywano ją najsławniejszą w narodzie. Z czasem dopiero na wzór tureckiego maglu zaczęto robić również dobre w Słucku, tak że w epoce świetności tej fabryki liczba ich w tej fabryce wynosiła 25, a fabrykanci ukształcili się z mieszkańców Słucka i Nieświeża. Później dzierżawił Mażarski tę fabrykę na siebie za 10.000 zlt. rocznej opłaty, a po śmierci jego objął nad nią kierownictwo syn jego Leon, który już w r. 1781 tytułował się prezesem fabryki perskiej słuckiej. Na pasach Malarskiego znajduje się zwykłe napis: „Mażarski,,, rzadziej „ fecit Mażarski". Fabryka ta podobno później przeszła na własność Paschalisa. Kilka pasów litych z napisem: „ \Mażarski “ posiada lir. Franciszek Pusłowski, ks. Adam Sapieha, muzeum przemysłowe w Krakowie, pan W. Kolasiński posiada pas lity z napisem : „Leo Mażarski", który był na warszawskiej wystawie dzieł sztuki, stosowanej do przemysłu w r. 1881 i inni. Za księcia Karola Radziwiłła wyrabiano tu rocznie po 200 pasów złotolitych lub jedwabnych, częstokroć szerokich na łokieć, w cenie od 5 —50 dukatów, co na owe czasy znaczyło bardzo wiele. Pasy te bogactwem i pięknością nie ustępywaly w niczem tureckimi perskim i noszą napis: Me fecit Sluciae albo Factus est Sluciae, albo tylko: F. S., albo napis po rusku: „U gorodi Słucka", jakto widzimy na pasie, będącym własnością ks. Adama Sapiehy, a który pochodzi po staroście kaniowskim Mikołaju Potockim. Dziś żądają kupcy za najprzedniejsze i największe pasy z tej fabryki do 2000 złotych reńskich za sztukę.
Równocześnie była fabryka pasów perskich w Nieświeżu Radziwiłłów, zwaną Persiarnią, ale wkrótce upadła z powodu, że słucka coraz więcej wzrastała. Wyroby te doprowadzone u nas do wysokiej doskonałości, pomimo, że materiał jak złotą nitkę i jedwab sprowadzano z Prus mianowicie z Berlina. Po słuckich pasach dały się widzieć francuzkie, przeważnie jedwabne, żywemi i dobranemi kolorami słuckie przewyższające, z napisem na końcu: a Paris i freves fils. Po tych rozmnażały się fabryki pasów w Polsce w znacznej ilości, jak u. p. w Grodnie Antoniego Tyzenliauza przy końcu XVIII wieku, pod kierunkiem Jakuba Becu, gdzie wyrabiano jedwabne i lite pasy na 24 warstatach, w cenie do 30 dukatów za sztukę. Wiele z nich jest czerwonych z jednej, a zielonych z drugiej strony tak , aby je oficerowie nosić mogli przy obu barwach swych mundurów; niektóre pasy mają nawet trzy różne barwy po jednej stronie. Płaca robotnika przy każdym warstacie wynosiła 50 dukatów rocznie, a robotników sprowadzał Tyzenhauz z Niemiec i Niderlandów.
W Szydłowca (Schiedlitz) koło Gdańska była fabryka pasów polskich i talesów czyli koszul śmiertelnych dla Żydów, Salzhuhera z początku XVIII wieku, w której było 80 robotników. Wyrabiano także pasy polskie w Międzyborzu, ale niewiadomo dokładnie kiedy. Istniała także fabryka pasów litych w Lipkowie pod Warszawą Jakuba Paschalisa Jakubowicza, Ormianina, urodzonego w Azii, który w r. 1761 przeniósł się do Warszawy i otrzymał od króla Stanisława Augusta za swoje wyroby szlachectwo; fabryka ta zniszczoną została w r. 1794; jej wyroby znaczone były „złotym barankiem z czerwoną chorągiewką”, jako herbem Paschalisa, albo samem nazwiskiem „Paschalis”, albo też sam ą cyfrą: P. J., albo cyfrą i barankiem. Za pasy lite z fabryki Paschalisa największych rozmiarów i najlepszego gatunku żądają dziś kupcy do 1000 złr. za sztukę. W r. 1782 założył Salimond z Lyonu w Kobyłce (2 mile od Warszawy), w majętności starosty hamersztyńskiego lir. Unruh, fabrykę bogatych pasów jedwabnych i złotolitych na wzór paryzkich i perskich; pasy z tej fabryki były prześliczne i brane były do Wiednia dla oddziału gwardii cesarskiej polskiej. Rocznie wyrabiano takich pasów do 60 sztuk. Hr. Franciszek Pusłowski posiada z tej fabryki pas jedwabny zielony z bronzowym, z napisem: „Kobyłka”. Fabryka ta wyrabiała prócz pasów i inne zbytkowne tkaniny pasamonnicze; złotolite pasy z tej fabryki, która stała także pod kierunkiem Paschalisa, poznać można po tem, że przy brzegu wyrobione jest nazwisko „Kobyłka”; fabryka ta przetrwała do r. 1794 i przeszła zdaje się na własność dyrektora jej S. Filsjeana. (Obacz: Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta Tadeusza Korzona tom II, str. 244. Kraków 1883). (Obacz: Pamiętnik historyczno - polityczny z r. 1783).
Następnie była fabryka pasów w Krakowie Franciszka Masłowskiego, 1). Chmielowskiego i Puciłowskiego Antoniego. Pasy z fabryki Chmielowskiego oznaczone są napisem: „D. Chmielowski", literą K. pod spodem, oznaczającą „Kraków", a pasy Pudłowskiego są oznaczone: Antoni Pudłowski F. K., co znaczy „Fecit Kraków". W Drzewicy założył około r. 1760 Feliks Szaniawski fabrykę pasów jedwabnych, mającą wielką wziętość w kraju (Encyklopedia powszechna tom VII, str. 512), do których fabrykacii sprowadzano cudzoziemców. Także wyrabiano pasy w Uhnowie w zeszłym wieku. W Przeworsku sprowadziła Zofia z Krasińskich ks. Lubomirska przy końcu zeszłego wieku różnych fabrykantów do wyrobów płóciennych i pasów jedwabnych, jakoteż litych. W Sokołowie, w województwie podlaskiem, majętności księcia Ignacego Ogińskiego, marszałka w. lit., wyrabiano w XVIII wieku także pasy polskie jedwabne; fabryka ta jednak przy końcu zeszłego wieku upadła. Istnieją także pasy lite oznaczane literami: M. K. i F. K., takowy jest w posiadaniu p. Władysława Łozińskiego, byłego redaktora Gazety licowskiej we Lwowie. Pasy oznaczone literami E. K., pasy z ruskim napisem: K. C. P. i pasy jedwabne z napisem: Fe. Jan Markonowicz anno 1701, z których jeden posiada muzeum przemysłowe we Lwowie.
Wyrabiano także pasy polskie w Różanej, w województwie nowogrodzkiem, w majętności Aleksandra ks. Sapiehy, kanclerza w. lit. przy końcu zeszłego wieku i w Kutko rzu przy końcu XVIII wieku; pasy jedwabne tu wyrabiane noszą napis: „Kutkorz“. Xa wystawie starożytności krakowskiej z r. 1858 było kilkanaście próbek złotolitych materyj, wyrabianych przez pasamonników krakowskich z XVI wieku. W Sokalu wyrabiano z początku XIX wieku na 10 warstatach rocznie 455 sztuk jedwabnych pasków do opasywania ciała.
W Żmigrodzie, gdzie przez kilka wieków słynął przemysł artystyczny wyrabiania haftów złotem i srebrem , aparatów kościelnych, czepców i t. d .; wyrabiano także w zeszłym wieku pasy, szczególniej z nici srebrnej i jedwabiu. Po dziś dzień przechowuje się tam zwyczaj, że gdy umrze obywatel tam zrodzony, towarzysze niosą trumnę na pasach srebrnych tam wyrobionych, które rodzina jak relikwie przechowuje.
Pasy na początku XVIII wieku tak przez szlachtę, jak mieszczan do publicznego stroju używane bywały jedwabne, siatkowe, szmuklerskiej roboty, z końcami w sznurki kręconemi w kolorach rozmaitych; lecz najwięcej w karmazynowym z kutasami czyli końcami u uboższych jedwabnemi i majętniejszych srebrnemi lub złotemi. Takież pasy bywały najczęściej na pół złotem lub srebrem przerabiane. Później, kiedy powstały w Polsce fabryki pasów litych i jedwabnych, zarzucono te pasy i wzięto się do polskich litych. Chociaż w Polsce tyle się namnożyło fabryk pasów litych i jedw abnych przy końcu zeszłego wieku, to przecież cena ich nie potaniała, a to z tej przyczyny, że nie mieliśmy jedwabiu ani złota ciągnionego w takiej ilości i potrzeba było wszystko dopiero z zagranicy sprowadzać.
Wspomnieć tu jeszcze należy, że dla oszczędności i przyjemności haftowano szlaki i końce pasów w domu i niemi nasze panie obdarzały swych narzeczonych lub krewnych. Przyszywano niekiedy i kupne szlaki do gładkich, jakiego się podobało koloru, bławatnych pasów. Koszono i kałamajkowe pasy, świetnością kolorów odznaczające się, chociaż nie drogie. Dla dworskich niższego rzędu dawano liarusowe pasy koloru odpowiedniego liberii. Jeśli pas był za szczupły, żeby się okazalszy wydawał, lub żeby się bogaty nie łamał, kładziono w środek duszę, czyli przepikowaną na czem płócienną taśmę, nieco od pasa krótszą i na niej pas obwijano tak, ażeby koniec szlaku i część dna, którą wybrano, była widoczną. Okręcano się pasem dwa lub trzy razy, węzeł założono na brzuchu, końce i trendzie przesunąwszy środkiem lub spodem pasa, spuszczano po obu bokach. Sposób noszenia pasa zależał od mody lub nawyknienia osoby. Kiedy ubranie polskie poczęto zarzucać, to i ten przemysł zwolna u nas upadał, także z początkiem XIX wieku prawie zupełnie zaginął.
Sławne pasztety wyrabiał przy końcu XVIII wieku w Warszawie niejaki Szutowski.
Wodę kolońską, perfumy, mydła pachnące, pomady różnego gatunku, ró ż, bielidła, poduszeczki z wonnych ziół i t. p. wyrabiali w Warszawie z początku XIX w ieku: Wasiański, bracia Natansonowie i Frydryk Puls i we Lwowie; w ostatniem miejscu było w 1827 r. 19 fabrykantów wódek i perfum.
Fabryka pergaminu istniała w Krakowie z początku XV w ieku; także w Gdańsku wyrabiano pergamin w XV wieku; w r. 1434 był tam Jakub Rode, mieszczanin gdański, który wyrabiał pergamin. (Hirsch: Danzigs Ilandels und Gewerbegerichte). Schultz Alwin pisze, że w Wrocławiu jeszcze w XIV wieku wyrabiano pergamin na manuskrypta i wymienia następujących fabrykantów: Nickil perminter 1349, Hanke 1349, Thomas 1372, Nicklaus vom brige der Permynter 1400, Hannus Keynisell 1400, Nicol Słupież, pergamenista 1402, Niclos der Stadt 1407, Merten z Torunia permenter 1456, Petrus Kirmesz z Poznania 1471, Lorenz Wartemberg 1467, Hans Kyrmes 1471, Michel Hoppe 1477, Hanns Schirling 1497. Starożytni Grecy sprowadzali pergamin z Pergamos i z Jonii, a kapłan Teofilus z XI wieku pisze w swojem dziele o sztukach rozmaitych, że grecki pergamin wyrabiano z wełny drzewnej (czyli bawełny).
Wyroby perkalowe wyrabiano w XVIII wieku w Grodnie we fabryce Tyzenhauza, w Krasławiu na Litwie; w Niemirowie była fabryka katunów Wincentego Potockiego, jedyna w całym kraju, zatrudniała ona w 1784 r. 120 robotników i wyrabiano w niej rocznie 1500 sztuk katunów ; fabryka cyców (perkali) zatrudniała po części robotników zagranicznych, po części żydówki w liczbie 300. Fabrykę tę odstąpił Potocki mieszczaninowi Henri Amiet et Comp. Dyrektorem tej fabryki był w latach 1789— 1790 Ludwik R. Muller. Na Pulkowie pod Marymontem założyli Leonard i Senapius fabrykę perkali czyli cycową, która wyrabiała materie na kamizelki, żupany, obicia karet i pokojów, nawet z sylwetkami podług własnych deseni: miała robotników z zagranicy. Wyrabiano także perkal w XVIII wieku: w Kromołowie, gubernii radomskiej: w Skrzyszowie i w Ludnie w Tarnowskiem, wyrabiano z początku XIX wieku perkal na 20 warstatach. (Obacz także: Wyroby bawełniane).
Noszenie peruk weszło u nas w zwyczaj od Francuzów, a nosili je wyżsi urzędnicy, doktorzy i t. d. Za Władysława IV zaczęły być modnemi peruki w Warszawie, a nosiły je tylko osoby dworskie do strojów hiszpańskich. Za Jana Kazimierza i Michała większa część magnatów polskich nosiła peruki ogromne, a sławny wódz Czarniecki mocno powstawał przeciw tej modzie, która za Jana III nie tyle już miała naśladowców. Pod rządem Augustów jednakże znowu się wzmogły peruki, jak nas o tern przekonywują portrety familijne z tych czasów. Prawdopodobnie z początku je sprowadzano, ale później wyrabiano w Warszawie.
Piec wapienny był w r. 1582 w Krakowie nad Wisłą za mikołajską bramą. O tylu innych nie wspominamy.
Pieców żelaznych była fabryka w Bodzentynie z początku XVIII wieku, a za Stanisława Augusta w kuźnicach suchedniowskich i samsonowskich wyrabiano piece żelazne obozowe. Z początku XIX wieku w Mizuniu 5 mil od Stryja, w Skocierzewie we fabryce Kumeckiego, w Tomaszowie we fabryce Tomasza Ostrowskiego lano piece żelazne i kuchnie angielskie. W drugiej połowie bieżącego stulecia powstała także fabryka w Radoszycach.
(Obacz: Kafle).
Najdawniejsza pieczęć znana jest z r. 1180 Kazimierza Sprawiedliwego pieczęć urzędowa. Zaś orła białego na pieczęci pierwszy użył Władysław Jagiełło w r. 1303. Do XIV wieku wciskano pieczęcie we wosku. Przylepianie pieczęci na opłatku weszło w używanie za Zygmunta I. W starożytności wyrzynał Aleksandrowi pieczęcie na pierścieniach Pyrgoteles. Pieczęcie, herby na drogich kamieniach do pierścieni i medale wyrzynali u nas za czasów Zygmunta I Jan Jakub Caraglio, Włoch, znakomity medalier i wyrzynacz na drogich kamieniach. W Krakowie był w r. 1558 Mikołaj Karthoff, rytownik pieczęci. W Wrocławiu był Jan Kittel około r. 1700 pieczętarzem i medalierem. Pstrokoński był w XVII wieku pieczętarzem. Jakub A bram ur. 1723 r., rzeźbiarz monet w Prusiech, uczył się początkowo wyrzynać pieczęcie w Lesznie, zkąd do Berlina powołany został (Kraszewski: Iconoteka). Za czasów Stanisława Augusta byli w Warszawie: Jan Regulski, znakomity medalier, Holzhauser, Jeufroi , Francuz, utalentowany artysta w robotach wklęsłych (intaglio), którego król utrzymywał na swoim dworze i inni pieczętarzami. Aszerowie Schachna i Wappenstein ojciec i syn, Żydzi polscy, zamieszkali w Krakowie, wyrzynali pieczęcie na mosiądzu i stali z początku XIX w., ojciec umarł w r. 1824 w 70 roku życia; wyrzynał on stępie na stali do medalów, wydanych przez ks. Michała Sołtyka, dziekana krakowskiego, syn jego przewyższył ojca w sztuce rzezania. W r. 1827 było we Lwowie 6, a w r. 1837 w Lublinie 6 pieczętarzy. O Pieczęciach dawnej Polski pisali: Teofil Żebrawski , F. A. Vossberg, Kazimierz Stronczyński w warszawskim Przeglądzie bibliograficzno - archeologicznym z r. 1881—1882 i inni.
(Obacz także: Medalierstwo i wyrzynacze na kamieniu).
Sławne pierniki wyrabiano oddawna w Toruniu, wszak w przysłowie nawet weszło, ż e : „gdańska gorzałka, toruńskie pierniki, krakowska panna i warszawski trzewik słyną z dobroci“. Zygmunt III sprowadzał pierniczki złociste z Norymbergi, jakto z Rachunków Wołłowicza 1604— 1615 widzieć można. W r. 1655 miał piernikarz Chrysztof swoje kamienicę w Warszawie. W r. 1740 był w Kobylinie w Wielkopolsce sławny piernikarz nazwiskiem Krystyan Pisl. Z początku XIX wieku sławne pierniki we Lwowie wyrabiał M. Lewicki, z któremi jeździł po całej Galicii po jarmarkach; po śmierci ojca przeszedł ten interes na syna. Gdańskie marcypany słynęły oddawna.
Pierścionki z wizerunkami Matki Boskiej Częstochowskiej oddawna wyrabiano w Częstochowej. Inne pierścionki wyrabiali złotnicy po miastach. (Obacz: Ringmachery i złotnictwo).
Pióra stalowe wynalazł Anglik M. Wise, a ulepszył w Londynie Perry nie więcej jak pięćdziesiąt kilka lat temu. W pierwszej połowie XIX wieku była w Warszawie fabryka piór stalowych Jana Reschke.
Niezwykłej piękności pióra damskie wyrabiała z początku XIX wieku w Warszawie fabryka Dabussego.
Wynalazek piwa przypisują uczeni Egipcianom, mianowicie królowi egipskiemu Osiris, który na kilka tysięcy laty przed Chrystusem, jemu także przypisują wynalazek wina. Starożytni Rzymianie przejęli ten wynalazek od zdobytych prowincyj Egipcianów, Gallów i Hiszpanów. O piwie wspomina iuż Tacyt, że Germanowie robili napój z jęczmienia, Aischylos, tragik grecki, ur. w r. 525 przed Chrystusem, nazywa go „winem jęczmiennem“, a Gotowie nazywali je „biór”, zkąd Niemcy przezwali go „Bier“.
W Polsce znane było piwo jeszcze za czasów piastowskich, a Marcin Gall wspomina już, że na stole Piasta piwo się cudownie pomnażało (?) i pisze o karczmach, że po śmierci Bolesława W. dla żałoby przez cały rok w żadnej karczmie tańczyć nie było wolno. Długosz, opisując VI wiek po Chrystusie, pisze o Polsce, że mając brak wina i oliwy dla położenia północnego, używamy zamiast wina piwa. co się albo z żyta, pszenicy, jęczmienia albo orkiszu robi. Ditmar zaś zarzuca Bolesławowi Chrobremu zbytnie amatorstwo piwa, a Niemcy przezwali Chrobrego „Tragbier“ czyli piwosz, bo na biesiadach, na których częstował rycerzy, obficie piwo się lało. O ile piwo było w Polsce domorosłym napojem, świadczy fakt, iż sklep zazwyczaj podziemny, używany na skład gorących trunków, nazywa się u nas piwnicą od piwa, a nie winnicą albo miodnikiem. Najdawniejsze piwo było bez chmielu i dlatego tak nie opajało, dopiero w X wieku zaczęto dodawać chmielu do niego. W Niemczech używano zamiast chmielu do piwa kory z dębiny. Aeneas Silvius, kardynał i biskup warmijski, późniejszy papież Pius II, ur. 1405 r., opisując Polskę (obacz Niemcewicza: Pamiętniki o dawnej Polsce, tom I) pisze, że napojem wówczas w Polsce było piwo z jęczmienia lub wyki warzone. W XXI wieku robiono piwo z pszenicy, a nawet pod stratą waru nakazał Firlej w r. 1573 statutem, aby piwa z jęczmienia lub ze zboża mieszanego nie warzono. W r. 1685 uchwalono, by piwo było warzone tylko z dwóch korcy pszenicy, a 10 korcy jęczmienia. W tymże samym roku mamy już wzmiankę o piwie szlacheckiem, robionem przez drobną szlachtę podlaską i to najczęściej w garczkach. Dawniej nie znano browarów wielkich, jaki taki sadził sobie chmiel, siał zboże i wyrabiał piwo dla własnego użytku, szczęśliwy, jeśli sobie kwaśnego nie nawarzył piwa:, tylko koło książęcych lub biskupich grodów w gronie osad służbowych znajdowały się i osady piwowarów nadwornych. Towarzyszyli oni księciu w podróży po kraju, a podczas dłuższych stacyj, założywszy w jakiej poblizkiej wiosce wszystkie przyrządy do warzenia piwa, pełnili dalej swą służbę.
Leszek Biały namiętnie piwo lubił, uczynił on ślub, iż na wzór stryja swego Henryka podąży do ziemi świętej na wojnę krzyżową; ślubu jednak nie wykonał, bo wyrachował, iż do Palestyny nie będzie mógł zabrać dostatecznych zapasów piwa, a strach było pomyśleć, co pocznie, gdy mu pod gorącem słońcem południa zabraknie ulubionego napoju. Wiemy także, że na cześć bożka żmudzkiego Kremata, który się opiekował bezrogacizną, stawiano piece, które na ofiarę polewano piwem.
W Polsce zaczęto wyrabiać piwo w XII wieku, a królowie chcąc ten trunek w kraju rozpowszechnić, za najwyższy przywilej rozdawali miastom prawo robienia piwa. W aktach grodzkich poznańskich jest pismo, z którego się dowiadujemy że zakładający kościół w Jędrychowie pod Wschowem w r. 1200, dziedzic taneczny zapewnia plebanowi między innemi użytkami także prawo robienia piwa w dworskim browarze. Kaczyński w swoich Wspomnieniach Wielkopolski pisze, powołując się na Somersberga, że w r. 1254 Przemysław książę poznański, nakazał włościanom biskupa poznańskiego, aby do browaru jego drwa wozili, w idać, że już wówczas tam piwo wyrabiano. Uczony Czacki wspomina, że czytał w jednym rękopisie, iż Ludgarda żona Przemysława II w Kaliszu wielkie zaprowadziła browary, przez co zapomniano o piwach brandenburgskich. W Krakowie jeszcze w r. 1375 uchwaliło miasto przepisy dla piwowarów i inne zwane wilkierze; Długosz powiada, że w Pułtusku wyborne warzono piwo. Sławne piwa wyrabiano w Świdnicy jeszcze w XIV wieku; w r. 1399 kosztował w Krakowie wóz tego piwa kupiony od Marcina z Reichenbachu 7 grzywien i ferton; król Jan Olbracht nadał w r. 1501 rajcom krakowskim wyłączny przywilej na wyszynk piwa świdnickiego, ale tylko w piwnicach pod ratuszem. W r. 1517 kosztowała beczka tego piwa w Krakowie około 3 grzywny. W XIV wieku istniały w Wągrowcu i Kościanie w Wielkopolsce, w Warszawie i w Gdańsku już cechy piwowarów; wiemy bowiem, że w r. 1378 podniósł eecli piwowarów w Gdańsku groźny bunt przeciw wprowadzeniu warszawskiego piwa do miasta. Piwowarowie gdańscy byli zawsze głównymi sprawcami we wszystkich zamieszkach miejskich: bowiem skoro w r. 1416 skazano tam 1032 rzemieślników za udział w buncie, było między nimi samych piwowarów 376 i 103 sukienników; widać więc, że z początku XV wieku liczba rzemieślników w Gdańsku musiała być bardzo znaczna. Polscy rzemieślnicy zamieszkiwali wówczas w Gdańsku tak zwane stare i nowe miasto, a niemieccy tak zwane właściwe miasto. (Hirsch: Danzigs Handels und Geiuerbegeschichte). W r. 1303 kosztowało w Gdańsku piwo stołowe 12 ton 6 marek, 12 feników, w 1399 r. 3 marki, w 1404 r. 5 marek, elbłązkie zaś piwo kosztowało w 1399 r. 5—8 marek. W r. 1526 było w Gdańsku między 13 głównymi przywódcami, których Zygmunt I, z powodu podniesionego buntu, w skutek wyroku sądu śmiercią ukarać był zmuszony, pięciu piwowarów, mianowicie: Hans No tak, Kasper Niemej, Lorenz Bolhagen , Hans Schulze i Andrzej Hejke. (Lóschin: Beitrage zur Geschichte Danzigs). Piwo gdańskie wysyłano aż do Carogrodu. W XVII wieku miał w Gdańsku swoje własną piwowarnię sławny nasz astronom Jan Heveliusz, ur. w r. 1611, gdzie wyrabiał doskonałe piwo, z początku dopomagał ojcu swemu w zatrudnieniu się piwowarstwem, a później objął sam na siebie zarząd browaru. (Skimborowicz: Życiorys Heweliusza). Piwo piątkowskie wyrabiano jeszcze w XV wieku; dekretem Bolesława IV księcia mazowieckiego z r. 1479, dozwolone było sprzedawać je w Warszawie w ratuszu w piwnicach. Przywilej Jagiełły z r. 1432 nadaje miastu Wilnu prawo propinacii piwa, wina i miodu. Zubrzycki w swojej kronice powiada, że we Lwowie w r. 1445 piwowarzy mieli swoje basztę do obrony, w Krakowie zaś w XVI wieku. W Warszawie wyrabiano piwo jeszcze za Jagiellonów, a w r. 1659 otrzymali piwowarzy przywilej od Jana Kazimierza. W r. 1511 uwolniono szlachtę w miastach siedzącą i zajmującą się warzeniem piwa, od opłaty czopowego.
O piwie pisał Mikołaj Rej, który był lubowmkiem i chwalcą piwa. Dantyszek pisał wiersze na pochwałę piwa:
Niechaj ten o winie śpiewa
Kto nie zaznał między nami
Napoju nad napojami
Przymiotów piwa i t. d.
W broszurce Kaspra Gośki ego p. t. Opisanie krótkie w lekarstwie doktora, wydanej w Krakowie 1565 r. napisano: „Niechaj Węgrzyn swego wina się napijaj a pan Polak piwa dobrego, siedząc podle pieca gorącego, niechaj sobie nalewa“. Klonowie w swoim Flisie wychwala włocławskie piwo, a jeden z panegiryków tego napoju w wierszu łacińskim na pochwałę piwa (In landem cerevisiae), z r. 1560 wymienia jako najlepsze piwo: brzezińskie, dobrzyńskie, pułtawskie i sądeckie. Kitowicz w swoich Pamiętnikach wylicza piwa wyrabiane w Łowiczu, Gielniowie, Grodzisku, Wąchocku, Wilanowie i w Oborach, w którejto ostatniej miejscowości koniuszy Wielopolski założył był fabrykę piwa czarnego, na wzór angielskiego porteru. O piwie wspominają także: Marcin Kromer, Rzączyński i wielu innych. O piwie wyrabianem w Warce jest już przed r. 1443 wzmianka, że z dwóch korcy pszenicy i dziesięciu korcy jęczmienia robiono war piwa, a beczka jego powinna była mieć 36 garncy, zaś szynkarki fałszujące to piwo, miały kary płacić. Później w r. 1596 Henryk Gaetano wysłany od papieża Klemensa VIII, chwalił piwo wareckie w swych pamiętnikach, mówiąc, że było wyborne, białawe, szczypiące, z koloru i smaku do wina podobne. O tem piwie wareckiem ciekawą czytaliśmy raz anegdotkę: Nunciusz Saluzzo niezmiernie był zasmakował w wareckiem piwie, odjeżdżając z Polski, zabrał ze sobą zapas niemały tego piwa, lecz że wszystko na świecie się kończy, wyczerpały się i beczki nunciusza po niejakim czasie. Zdarzyło się, iż ów czcigodny prałat zachorował śmiertelnie, ogromny wrzód w gardle dusił go, a otaczający poczęli przy nim odmawiać litanie konających; chorego tymczasem trapiło pragnienie wielkie; w środku litanii, gdzieś pomiędzy św. Gerwazym i Protazym wspomniał nunciusz o swem ulubionem chłodzącem piwie: „Pivo di Varca, Pivo di Varca!“ i po dwakroć westchnął głęboko, na co czytający modlitwy księżyna odpowiedział nabożnie, sądząc, że nunciusz przypomniał sobie jeszcze jakiegoś świętego: „Sancta Piva di Varca, ora pro nobis!“ Słysząc to nunciusz, parsknął serdecznie ze śmiechu, wrzód w tej chwili pękł, a z nim skończyła się i choroba; otóż piwo polskie wareckie wyratowało nunciusza papiezkiego od śmierci.
W tymże czasie w sześciu miastach samej tylko ziemi czerskiej, t. j. w Czersku, Grójcu, Warce, Garwolinie, Latowiczu i w Goszczynie mieszkało dwóchset kilkunastu piwowarów i wyrabiano rocznie po 41.000 beczek piwa, czyli przeszło 1 ½ miliona garncy, do czego potrzebowano 21.000 korcy zboża, t. j. połowę pszenicy i połowę jęczmienia. W samym Czersku warzono rocznie 300 warów piwa, jak nas o tem lustracia z r. 1564 przekonywuje. W Poznaniu było:
w roku 1589 warów piwa 2443
w roku 1591 warów piwa 3676
w roku 1594 warów piwa 5988
w roku 1595 warów piwa 2592
w roku 1698 warów piwa 2158
w roku 1727 warów piwa 242
w roku 1730 warów piwa 274
co dowodzi wzrostu Poznania w XVI wieku i wyludnienia tego miasta po wojnach szwedzkich i morowem powietrzu w XVIII wieku. (Łukaszewicza: Opis miasta Poznania). Rządy ówczesne dbały o ten ulubiony trunek Polaków i starały się o ulepszenie piwa. W tym celu Zygmunt August nadał w r. 1551 przywilej dwom sławnym piwowarom z Niemiec przybyłym i od cesarza Ferdynanda poleconym: Nagelinowi i Ulrychowi na wyrabianie piwa ich wynalazku, który wpłynął na polepszenie wyrobu piwa w Polsce. Stanisław Górski, kanonik krakowski, skarży się w liście do Jana Dantyszka, iż młody król (Zygmunt August) z największą na Litwie żyje rozrzutnością, co tydzień w ydaje 1000 czerwonych złt., co dzień na kuchnię biją wołu dużego, na dwór 18 krów, piwa idzie beczek 30, miodu także 30 itd. Ze w Polsce wiele piw a dawniej wyrabiano, dowodzi ta okoliczność, że uprawa chmielu nie wystarczała na zaspokojenie potrzeb krajowych, ale ⅔ części potrzebowanego do wyrobu piwa chmielu, musiano sprowadzać z Czech.
Dawniej wszelką karę przez cechowych, czy uczniów, czy czeladź, czy samych majstrów ponoszoną, okupowano piwem różnego wymiaru i woskiem. I tak n. p. uczeń do terminu przyjęty, w kupować się musiał piwem i woskiem, piwo wypijał urząd cechowy, a z wosku lano świece na ofiarę ołtarza; na opłatę piw a skazywano go też, gdy z terminu zbiegł i po ubłaganiu majstra wracał do niego na ukończenie terminatki; opłacał się także piwem wyzwolony na czeladnika i t d.
Za Augusta III piwa łowickiego używano w Lublinie, wąchockiego w Piotrkowie, gielniowskiego w Poznańskiem i Kaliskiem, heilsberskiego w Warmii i Warszawie. Później słynęło piwo bielawskie, wilanowskie, Kazimirusa, jałowcowe i łomiankowskie. Angielskiemu piwu podobne pierwszy w Polsce kazał robić Hieronim Wielopolski, krajczy koronny w Oborach, 3 mile od Warszawy, później je przewyższyło otwockie i inflanckie. Sławne było także piwo Niemcewicza, marszałka, w blizkości Brześcia litewskiego. Co do rodzajów, to dzielono piwo na: chmielne, cienkusz, dubeltowe, dwuraźne albo marcowe i czarne szmelcowane, a w r. 1685 pierwszy raz wspomniano piwo szlacheckie.
Sławne piwa wyrabiano w XV wieku: w Gdańsku, beczka piwa gdańskiego kosztowała w r. 1445 na miejscu 48 złt. i w Bydgoszczy. Gdańskie uchodziło za najlepsze w całej Polsce.
W XVI wieku wyrabiano piwo: w Grodnie, Lublinie jeszcze w r. 1515, w Nieświeżu i w Oświęcimie; w ostatniem miejscu warzono sław ne piwo zwane „marzec“. Lwowskie piwo musiało być w XVI wieku sławne, bo miasto Lwów posyłało co roku arcybiskupowi w Gnieźnie Łaskiemu jedne beczkę, a drugą staroście ruskiemu Ottonowi z Chodczy, każda beczka zaś kosztowała ½ kopy gr. Za Zygmunta III były najsławniejsze piwa bydgowskie, brzeżańskie, drzewieckie, garwolińskie, gdańskie, grójeckie, krakow skie, łęczyckie, piątkowskie, piotrkowskie, przemyskie, sądeckie, wareckie i proszowickie; ostatnie jako najlepsze ze wszystkich szło na stół samego króla i Anny królowej, wdowy po Stefanie. Rachunki podskarbiego koronnego Andrzeja Kościeleckiego z r. 1510 wspominają: za piwo proszowskie dla królewny 13 gr.; dla królewny Elżbiety, najmłodszej siostry królewskiej, wydanej potem za księcia Lignickiego, dawano co tydzień antał piwa, kosztujący 10 albo 14 gr. Za Augusta III najlepsze piwa były: otwockie i grudzieńskie. Kitowicz powiada, źe szlachcic, który nie miał w swoim domu piwa grudzieńskiego, poczytany był za skąpca; było ono rozpowszechnione po całej Wielkopolsce, a piwo to jako najlepsze i głowy nie zawracające, polecane było nawet przez lekarzy do picia. Sławne piwa wyrabiano także w XVII wieku w Kiejdaliach na Litwie, majętności Radziwiłłów, a w XVIII wieku w Łańcucie. Za granicę wychodziło tylko piwo grudzieńskie i to do Ślązka i Brandenburgii, jak świadczy Rzączyński. W XVI wieku robiono piwo z jęczmienia i chmielu, ale najlepsze było z pszenicy, a przynajmniej domieszanej do jęczmienia. Piwa zagraniczne były: świdnickie, głogowskie, berneńskie (w Morawii) i wrocławskie, którego przywóz zakazany został konstytucią r. 1578. (Moraczewski: Polska w złotym wieku). W XVIII wieku oprócz piwa, które wyrabiali mieszczanie w Warszawie, znane tam było także piwo „szlacheckie” lekkie, które warzyła uboga szlachta na Grzybowie, Muranowie i Kłopockiem, prowadząc na wózkach jednokonnych w małych beczkach po 4 i 5 złt., po domach sprzedawała.
Prócz tego wyrabiano piwo:
W XV wieku: w Gąbinie w Rawskiem, w Grabowcu, Horodle, Inowłocławiu, Krasnymstawie, Mogielnicy, w Niżankowicach pod Przemyślem, w Pyzdrach w Wielkopolsce, w r. 1454 było tam bractwo piwowarów, które wystawiło w kościele ołtarz Wniebowzięcia N. Panny Marii i przeznaczyło altarzyście swemu dzban piwa od każdego waru; w Sokalu, Tyszowcach, w Wieluniu miał w r. 1441 jakiś Muszel browar, i w Żarnowcu w województwie krakowskiem, w ostatniem miejscu było w r. 1569 49 piwowarów.
W XVI wieku: w Barze pozwolił w r. 1556 Zygmunt August mieszanom warzyć piwo, w Będzinie, Bełzie, Bielawie, Bielsku, Błoniu, Chęcinach, tu było według lustracii z r. 1564 16 słodowników, w Ciechanowie, w Chojnicach w województwie pomorskiem, w Częstoehowej, tutejsze piwo przedawano nawet w Krakowie, była tam bowiem gospoda pod napisem „u szewca Nogi piwo częstochowskiej w Czersku w r. 1564 było tu 24 piwowarów i warzono rocznie 300 warów piwa, w Czchowie, Dąbrowicy, w Dębin w powiecie łęczyckim, w Drohobyczy, w Drzewicy, w Garwolinie, gdzie między 192 rzemieślnikami było 63 samych piwowarów, w Goniądzu, w Goszczynie, tu było w tym wieku 27 piwowarów, którzy na rok wyrabiali 755 warów piwa (na war piwa zalewano wówczas słód po 7 do 10 korcy żyta i pszenicy) w Grabowie, Grójcu, Janowcu, Inflantach, Jarosławiu, Iłży, Kazimierzu, Kielcach, Kłodawie, Krzepicy, w Korczynie było według lustracii z r. 1564 22 słodowni, w Kleszczelu, w Krakowie był w r. 1546 niejaki Bartosz piwowar, a w r. 1608 było tam aż 71 piwowarów, których nazwiska przechowuje księga Nr. 22— 23 miasta Krakowa, w Krzemieńcu, Laty czo wie, Latowiczu w woje w. wileńskiem, w Lesznie dozwolił później Rafał Leszczyński starosta wschowski i wielki kuchmistrz koronny, przywilejem z r. 1627 królowi kurkowemu w Lesznie bez wszelkiej opłaty, tyle piwa warzyć, ile mu się podoba, jednak po spaleniu Leszna ograniczono tę wolność na 75 warów; w Lewartowie, w Lubowli, w Liwie tu było w r. 1564 60 piwowarów, w Lwówku w Poznańskiem, w Łaszy nie w woje w. chełmskiem, w Łęczycy, któreto miasto liczyło w XVI wieku 46 piwowarów, w Łowiczu, Łosicach, Magierowie, Mostach Wielkich, Narwiu, Nowem Mieście nad Soną, Niemirowie, Nowogrodzie, Nurze, Oleszycach, Opocznie, Ostrołęce, w Piasecznej w ziemi warszawskiej, w Piotrkowie było według lustracii z r. 1569 wówczas 35 piwowarów, w Poznaniu w r. 1549 był tam piwowar Mikołaj Chodzieski, który kupił dom za 2800 grzywien czyli 32000 złr. dzisiejszych, w Prasnyszu, w Przedeczu, tu było w r. 1664 28 piwowarów (w Wielkopolsce), w Przemyślu, w Proszowicach było w r. 1563 37 piwowarów, a w r. 1664 tylko 8, w Podolińcu, Potylicza, Radomiu, w Rogoźnie, tu było w r. 1564 21 piwowarów, w Różanej, Sandomierzu, Samborze, Sieradzu, Skarzynowie, Skrzynnej, Sławkowie, Stanisławowie mazowieckim, Szydłowcu, Tenczynie, w Turczynie w wojew. Sieradzkiem, w W arce było w r. 1564 30 piwowarów, w Wrocławiu, Wiskitkach w Rawskiem, Wiślicy, w Wysokich Mazowieckich, w Zakroczymie nad Wisłą było w r. 1564 71 piwowarów, w Zambrowie, Zatorze, Zawichoście, i w Żarnowcu nad Pilicą.
W XVII wieku: w Balwierzyńcu na Litwie, w Barku, w Bolemowie w wojew. rawskiem, w Broku, w Brodnicy w wojew. chełmskiem, w Chełmie, w Chorzelach, w Ćmielowie 2 mil od Opatowa, robiono piwo w skutek przywileju nadanego miastu w r. 1678 przez ówczesnego właściciela Jerzego Kory buta Wiśniowieckiego, w Drzewicy, Grodzisku, Hajsynie, Inowłodziu, w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, Kolnie, Końskowolu, Krośnie, Korytnicy, Kubicy, Lwowie, Łobżenicy, Łomży, Łukowie, w Makowie na Mazowszu, Meżyrowie, w Mszczonowie w wojew. rawskiem, w Mysłowicach miał w r. 1636 Stanisław Czerny słodownię, w Myślenicach, w Odrzywołu, w Orszanie na Litwie, w Ostrowie na Mazowszu, w Piątku w gub. warszawskiej, w Płońsku, w Płazowie, w Pogorzeli w Wielkopolsce, w Rakowie, w Radziłowie nad Kobrzenicą, w Rawie, Rajgrodzie, Sądowej Wiszni, Słomnikach, Sochocinie, Stryju, w Szadku niedaleko Sieradza, w Szczurowicach, w Tolczynie na Litwie, w Tarnowie, Uhrynowie, Wronicy, w Warszawie, tu był z początkiem XVII wieku Piotr Cybulski piwowarem, w r. 1020 było tu 38 piwowarów, w Wąsoczy nad Wyssą, Winnicy, Wisznie, Wyrwie, w Zborowie nad Strypą i w Zgierzu w wojew. łęczyckiem.
W XVIII wieku: w Ciechanowcu, w Dobczycach, tu pozwolił August III osobnym przywilejem z r. 1744 piwo warzyć, w Golędzinowie, w Kętach, w Klwowie w Radomskiem, Kłodawie, Końskich Wielkich, Kutach, w Lesznie było w r. 1770 13 piwowarów, w Leżajsku, Lipnie, Łańcucie, w Malczycach w obwodzie lwowskim, Radomiu, Radoszycach, w Radziejowie ustanowił magistrat w r. 1707 cech piwowarów, który następnego roku został potwierdzony przez Stanisława Augusta, w Wadowicach, Wilanowie, w Witkowicach w woj. gnieźnieńskiemi w Żółkwi.
Rzączyński wspomina, że za jego czasów, zatem na początku XVIII wieku najsławniejsze browary w Wielkopolsce były w Lwówku, Wronkach, Łobżenicy i Grodzisku, z których piwo wywożono do Brandeburgii i do Ślązka. Stanisław August mawiał, że choć potomność nic mu nie przyzna, to musi mu być przynajmniej wdzięczną za wytępienie pijaństwa.
W r. 1767 kosztowała beczka piwa: wilanowskiego od 11— 13 złt. 28 g r.; z browaru królewskiego w Warszawie od 8— 12 złt. 20 gr., inflanckiego 14 złt. 4 gr., królewskiego na Golędzinowie (pod Warszawą) 6 złt. szlacheckiego 4 ½ , i 5 złt.
Z początku XIX wieku: wyrabiano w Płocku piwo marcowe i dubeltowe, w Warszawie piwo saskie, marcowe, bawarskie, piwo angielskie i porter wyrabiał Anglik Hahl: w r. 1826 powstała tam fabryka portretu Jana Schaeffera i Glimpfa, urządzona na sposób najznakomitszych browarów angielskich, przewyższała ona wszystkie istniejące w kraju tego rodzaju fabryki; od r. 1827 powstała tam fabryka portretu i piwa angielskiego Wojciecha Sommera; najsławniejsze piwa uwarzono w Ochocku, Powsinie, Głownem i w samej Warszawie.
Z początku XIX wieku wyrabiano także piwo angielskie i porter w Starej Sieniawie gubernii podolskiej, w Hureczku w Przemyskiem we fabryce Oeschnera i Millardowskiej, w Moszczanacli majętności ks. Czartoryskiego, we Lwowie w browarze Brunnera; w Lublinie wyrabiano rocznie 10.000 beczek piwa i 50 beczek porteru i w wielu innych miejscach. W r. 1827 było we Lwowie 16 piwowarów. Na Litwie są sławne piw a: szczorsowskie w powiecie nowogrodzkim, piwo to zbliża się do angielskiego, piwo adamkowskie w powiecie brzeskim i porter lachnowski w powiecie grodzieńskim. (Obacz także: Browary)
Płatnerstwo czyli wyrób zbroi, szyszaków, przyłbic, kirysów, mieczów, szabel i kling, zakwitło w Polsce dopiero w XVII wieku, pomimo że sztuka płatnerska już w XIV w. znaną była w Polsce i doszła w XV wieku, a sztuka damaszkowania w XVI wieku w całej Europie do najwyższej doskonałości. W starożytności największym artystą wyrobów pancernych i naczyń metalowych, był według Homera Hepliaj stos, jego roboty była tarcza Eneasza i Achilesa, jakoteż zbroja Agamemnona w późniejszych czasach. Najdoskonalsze tego rodzaju wyroby wykonywano w Mediolanie, Wenecii, Florencii, Ferrarze i Augsburgu, gdzie sztuka płatnerska przy końcu XV i początku XVI wieku w wysokim stopniu rozwiniętą była. We Włoszech byli sławni płatnerze: Filippo Nigrolli w Mediolanie w XVI wieku, Serafino Bresciano w Augsburgu, także Wilhelm Seusenhofer w Augsburgu, Kunz Lochner w Norymberdze, nawet sam Holbein dawał rysunki na ostrza sztyletów. Na Ślązku odznaczył się Gottfried Leigebe. W Augsburgu, mianowicie Desyderiusa lvoIma n a wyroby płatnerskie, jak hełmy i pancerze, na które rysunków dostarczali tacy artyści jak Mellieh, Brockberger i Schwarz, szczególnie poszukiwane były; jego roboty jest prześliczna zbroja ks. Krystiana II, saskiego, z początku XVI wieku, która się dziś w Dreźnie w Zwingerze przechowuje. Z początku XVII w ieku sław ne zbroje wyrabiał także płatnerz norymberski Henryk Knopf, wykonawca sławnej zbroi kurfiirszta Christiana II w muzeum drezdeńskiem. We Francii wyrabiał w XVII wieku sławne ozdobienia i rytowania na strzelbach Filip Daubigny. W XVI wieku Krzysztof Schwarz w W iedniu. Tom asz Rucker twórca sławnej zbroi, którą w r. 1574 miasto Augsburg cesarzowi Rudolfowi II darowało i inni. W tenczas to niekiedy Benvenuto Cellini, Jan z Bolonii, a nawet sam Michał Anioł i inni znakomici rzeźbiarze umiejętność swą poświęcali na przyozdobienie pancerza złocistego lub innego jakiego hełmu lub tarczy. Zbytkowano podobnież w ozdobach przy robocie zbroi. Rzeźbiarz, rysownik, płatnerz i złotnik brali udział w wykończeniu wszelkich szczegółów zbroi rycerza, do ozdoby której naj pierwsi artyści rysunków dostarczali. Hełm i w szystkie części zbroi z żelaza wykutej, okryte były figurami, arabeskami i ornamentami rzniętemi, wyciskanemi lub wykładanemi złotem i srebrem; tarcze zaś rozmaitych form, podłużne lub okrągłe były także przyozdabiane w płazkorzeźby. Koń otrzymywał podobnież jak rycerz zbroję, a nagłównik i inne jej części niemniej wytwornie i pracowicie przyozdabiano. W końcu gdy spanoszeni rycerze, zbroje z żelaza, choć tak upiększane, za ubogie uważali, wyrabiano je potem ze srebra a nawet ze szczerego złota. Szable i miecze do obrony lub ozdoby używane zarówno artystycznego było wyrobu; ich rękojeście i pochwy ozdabiano arabeskami, i drobnemi statuetkami najśliczniejszych kształtów a wytwornie i delikatnie z żelaza, srebra lub złota wykutemi; prócz tego okrywały je rzeźby i emalie najlepszego rysunku i gustu.
Wykładanie to złotem lub srebrem na szablach i innych przedmiotach, odbywało się w ten sposób, (Tauschirung), że rysunek robi się albo igiełką, a potem wyżłabia się rylcem, albo wyżera się kwasem (Scheidewasser) przez co robi się zagłębienie w metalu, w które się wkłada drut złoty, albo srebrny i przypasowuje się go młotkiem ołowianym lub drewnianvm, iżby dobrze we wszystkie szpary pozachodził, następnie poleruje się póki nie będzie powierzchnia gładka.
Nazwa płatnerstwo pochodzi od wyrazu piąta w średniowiecznej łacinie blaszkę oznaczającego. Król Jagiełło i brat jego Witold zaprawili w boju z Krzyżakami, od nich przejęli uzbrojenie i sposób wojowania. Z rejestrów skarbowych Jagiełły wiemy, że król Jagiełło zapłacił Mikołajowi Zimnowodzkiemu za pancerz 4 grzywny (ówczesna grzywna znaczyła tyle co dzisiejszych 48 złt. Kunejowi Rusinowi za hełm 2 grzywny, Zbrożkowi puszkarzowi za pancerz 6 grzywien, a za szyszak zwany brzewicza (przyłbica) 4 grzywny, za blachę napierśną ½ , grzywny, za. nagołenice 3 grzywny, za naramienniki ½ grzywny, za opaskę 1 grzywnę, za rękawice żelazne 1 wiardunek, czyli 12 gr. (na dzisiejszą monetę 12 złt.), Puszczowi płatnerzowi we Lwowie za pancerz, który król wziął u niego 7 grzywien, Jakuszowi płatnerzowi za zrobienie zbroi dla króla 10 grzywien, jakiemuś Piotrowi płatnerzowi za kołnierz szurczlat (jestto jakaś część zbroi, wyrazu tego jednak nie ma ani w Knapskim ani w Lindem), Andrzejowi Trunczkowi za pancerz i kuszę 5 grzywien, Swimuntowi Litwinowi za hełm i kaftan 3 grzywny, (sam hełm kosztował 2 grzywny). Król Zygmunt August miał swego pancernika Jana Panibergera do robienia zbroi; przyjęty on był w r. 1551 i brał rocznej płacy 25 złt,, którąto płacę król potem powiększył do 40 złt, prócz tego brał na suknie 5 złt. 18 gr. i 7 łokci sukna, na mieszkanie 9 złt., prócz tego zapłata od każdej roboty, tj. za całkowitą zbroję, jakoto: pancerz, naramienniki i rękawice 24 złt., za rękawice i pas tylko 3 złt. W r. 1600 płacono za pancerz 30 złt., a w r. 1538 za halabardę 20 gr.
Zbroja składała się u nas do końca XIV wieku z pancerza, szyszaka i rękawic. Pancerz kosztował w r. 1410 dwie kopy groszy, musiały więc pancerze być rzadkiemi, skoro były takie drogie. Z początku XVI wieku składała się już zbroja: z pancerza, który stanowił dwa plecliy, przedni i tylny, z dwoma obojczykami pancerzowemi dla okrycia wierzchu ramion, zarękawia pancerzowego albo naręczaka, rękawic, które palców broniły; blachownice, zwane także nabiodrakami wraz z nakolankami, stanowiły uzbrojenie górnej części, a buty czyli nogi, dolnej części nogi; głowa miała żelazne okrycie zwane przyłbicą, kapalinem, szyszakiem lub nagłówkiem.
W Nieświeżu w r. 1837 całe trzy piwnice, założone były staremi zbrojami, z których niektóre pochodziły z XVI a nawet XV wieku; zbroje te z Nieświeża przewiózł w r. 1841 książę Witgenstein ożeniony z Radziwiłłówną do majętności swej Werki pod Wilnem. (Był on wtenczas dzierżawcą dóbr ordynackich radziwiłłowskich). Jako arcydzieło sztuki płatnerskiej, posłużyć może zbroja księcia Mikołaja Radziwiłła Sierotki z XVI wieku, znajdująca się w zbiorze ambraskim w Wiedniu; jestto zbroja żelazna z ozdobami w najwytworniejszym smaku rytemi i złoconemi, lub napuszczanemi emalią czarną i czerwoną na tle szarobiaławem. W tymże zbiorze znajduje się także przechowana zbroja króla Stefana Batorego, stalowa ozdobiona pasami z arabesków złotych rytowanych. Zbroja króla Jana Sobieskiego w królewskiej zbrojowni w Dreźnie, z orłem złotym na hełmie i krzyżykami maltańskiemi na karpiej łusce.
Beauplan inżynier w służbie królów polskich Władysława IV i Jana Kazimierza, opisując Polskę w tym czasie (Niemcewicza: Pamiętniki o dawnej Polsce, tom III), tak opisuje zbroję rotmistrza Deczyńskiego, którą oglądał: na pancerzu miał zawieszony pałasz, na głowie misiurkę, od której zwieszająca się siatka żelazna zakrywała kark i spadała na ramiona; wisiał u pasa, jeśli nie miał łuku, karabin, nóż, szydło, sześć łyżek srebrnych, wchodzących jedna w drugą w sztućcu z marmuru czerwonego, bogata chustka, pistolet, wiaderko skórzane do picia, kańczug, trzy łokcie jedwabnego postronka do wiązania jeńców ; wszystko to wisi na prawym boku naprzeciw szabli. Nadto róg do leczenia pyska koni, przy siodle kubeł do pojenia koni, trzy pęta na konie, torba skórzana dla chowania ładunków, prochownica, klucz do karabinu itd. Zbroja zaś husarska składała się według tegoż Beauplana z kopii 19 stóp długości, wydrążonej wewnątrz aż do rękojeści; przy samem żelazie wisiała chorągiewka na 4 lub 5 łokci długości, biała i czerwona, niebieska i zielona lub biała i czarna, która straszyła nieprzyjacielskiego konia, równie jak i wyniosłe skrzydła strusie na barkach które posiadali, z puklerza, naramiennika, nagolennika itd., u boku mają szablę i długi pałasz pod lewem kolanem. Długi miecz kończasty przywiązany do kolby, do przebodzenia nieprzyjaciela; miecz ten miał 5 stóp długości z ciężką okrągłą rękojeścią, by tein łatwiej przebić pancerz. Pałasz służył do rąbania mięsa, szabla do ścinania się wręcz. Nadto mieli młotki 6 funtów ważyć mogące, ostre z długą rękojeścią dla rozbijania naramienników nieprzyjacielskich. Orzechowski Stanisław wspomina już o rycerzach z wyniosłemi skrzydłami strusiemi na barkach na weselu Zygmunta Augusta. Zbroję husarską na rycinie, obacz Kłosy Nr 845 z r. 1881. Obacz także: Skrzydła orle.
Zbroje polskie oglądać także można na rycinach Stefana Della Belli, znakomitego sztycharza włoskiego przedstawiających na 6 półarkuszach sławny wjazd poselstwa Jerzego Ossolińskiego do Rzymu w r. 1633. Poseł wenecki za Zygmunta Augusta w relacii swojej w r. 1560 drukowanej w Pamiętnikach Niemcewicza tomie V, wspomina, że król Zygmunt August posiadał dla własnej osoby 20 zbrój, z których 4 są przedziwnej roboty, szczególniej jedna, na której misternie wyrżnięte są figury srebrne, reprezentujące zwycięztwa przodków jego, która to jedna zbroja kosztowała go 6.000 skudów; na innych inne wyrażone były zwycięztwa. Znajduje się u tegoż króla również 30 kulbak z rzędami; nic wspanialszego, powiada tenże poseł, w tym rodzaju widzieć nie można,, że są lane z czystego złota i srebra, to łatwo u tak wielkiego pana; lecz robota ich tak jest piękna i delikatna, że ten chyba wierzyć tylko może, kto je widzi.
Do broni siecznej należały także: koncerze, kordy, multany czeskie, tasaki, tesaczki niemieckie, noże, czekany, siekierki, oszczepy, kopie, szefeliny, kilofy z długiemi toporzyskami itd.
Na początku XVII wieku, najcelniejsi włoscy i niemieccy mistrze poczęli w W arszawie osiadać, gdyż w r. 1607 sejm postanowił, aby W arszawa i Łomża dostateczną ilość rzemieślników do rynsztunków wojennych posiadały, a sejm w r. 1611 dodał do tego także miasto Lublin, ażeby z przyczyny potrzeb i niebezpieczeństw Rzeczypospolitej stan szlachecki z rynsztunków wojennych ogołocony nie został. Prawa krajowe z r. 1611 i 1613 nakazały miastom Wilnu i Kownu, by najdalej do końca r. 1613 sprowadziły płatnerzy ze wszystkiemi do tego rzemiosła potrzebami, tak ażeby tam zaraz zbroje i szyszaki nowe wyrabiać można. W skutek tego powstało płatnerstwo w wielu miejscach, mianowicie: w Borku w Wielkopolsce widzimy już mieczników z początku XVII wieku, w samym Kownie widzimy już w r. 1672 puszkarzy, mieczników, nożyczników, kowali i ślusarzy 43; w Krakowie słynęło płatnerstwo jeszcze w XVI wieku i był tam nawet cech płatnerski, a w r. 1546 byli tam płatnerze królewscy. W XVI wieku wyrabiano także zbroje w Wilnie i Samsonowie; w Bieczu, w Łomży, w Warszawie w XVII wieku; w ostatniem miejscu było w r. 1642 17 mieczników; w Korczynie, miasteczku w Galicii słynącem jeszcze w XVI wieku z pancerników, którzy druciane misiury i inne pancerze wyrabiali, a którzy później przemienili się w druciarzy; w Sochaczewie w XV wieku, zaś w XVI wieku był tu cech szpadników, a w Krasnymstawie cech mieczników; w Liwie, w Ostrowie 13 mil od Warszawy, Grodziczn, Kłodawie, Opatowie i w Prasnyszu w XVI wieku; w Kańczudze powiecie bialskim, w Świątnikach pod Krakowem, gdzie Jerzy ks. Radziwiłł biskup krakowski rusznikarzy osadził; w Zielonkach pod Krakowem, w Rawie cech mieczników potwierdzony był przywilejem z r. 1624, w Wiślicy przywilejem z r. 1521, a w Szydłowie przywilejem Zygmunta I z r. 1523.
We Lwowie mieli miecznicy za Kazimierza Wielkiego swoję basztę do obrony; w r. 1570 było w Sieradzu 3 mieczników; w Chojnicach i w Kobylinie w Wielkopolsce wyrabiano miecze w XVI wieku; w Pabianicach niedaleko Sieradza ustanowił król Zygmunt August przywilejem z r. 1555 cech mieczników; w Opatowcu potwierdził Wincenty Baranowski opat tyniecki w r. 1553 cech mieczników. W Łomży uchwałą sejmu z r. 1607 polecono staroście trzymać zawsze dostateczną ilość rzemieślników, robiących rynsztunek wojenny, ażeby szlachta miała łatwość opatrzenia się w broń przyzwoitą. Wyrabiano także miecze w XVI wieku: w Czersku, Grójcu, Kamionce Strumiłowej, Liwie, Latowiczu woje w. wileńskiem, Lucku, Tarnowie, Wyszogrodzie nad Wisłą.
W XVII wieku: w Gródku, Jarosławiu, Krośnie, Lwowie, Myślenicach,. Osiecku (miecze i noże), Proszowicach, Rohatynie, w Stryju był w XVII wieku cech mieczników, w Starej Częstochowej, Tarnowie, Trembowli i Zwoleniu. W XVIII wieku w Końskich Wielkich itd.
Nazwiska niektórych płatnerzy krakowskich z XVI i XVII wieku, przechował nam zasłużony badacz Ambroży Grabowski w dziełach swoich, i tak: Joannes Armifex od r. 1535—1546, Florian Sybenburger nadworny płatnerz króla Zygmunta Augusta z r. 1546, podpisywał się Armifex S. Regiae Majestatis junioris. W r. 1609 był mieszczanin krakowski Bartłomiej Woyczyna mistrzem rzemiosła płatnerskiego; w r. 1648 Wojciech Depczyński płatnerz i nożownik, mieszczanin krakowski. Za Kazimierza Jagiellończyka w r. 1461 zaszedł w Krakowie, jak Długosz opisuje, krwawy wypadek między Andrzejem Tenczyńskim a płatnerzem tamtejszym KIimulitem z powodu zwady, jaką miał Tenczy liski z owym płatnerzem o niewykonaną na umówiony czas robotę zbroi. W r. 1577 skarżył się Józef Proszowski miecznik krakowski na Pawła Szczerbę i Bartosza Fettra złotnika, że mu łuk i szwajcarski bęben popsował i strzał (grotów) kilka wziął... i strzelał na niego z łuku“. W r. 1534 toczył się w Krakowie przed rajcami spór o zapis testamentowy Wita Stwosza pomiędzy Janem płatnerzem, mężem Anny, córki Stanisława Stwosza, a wnuczki Wita, którą pisano Anna pancerniczka a Magdaleną wdową po tymże Stanisławie synie Wita. W r. 1426 kupił Jan Obil płatnerz w Krakowie kamienicę. W XV wieku było w Nowym Sączu kilku mieczników. W XVI wieku istniał już w Krakowie liczny cech mieczników, a w r. 1534 byli starszymi zgromadzenia: Stanisław Reska i Jan Kaczorek; takiż cech utrzymywali miecznicy na Kazimierzu i Stradomiu, od Krakowa niezależny. W r. 1780 był w Krakowie miecznik Marcin Krzyżanowski, w tym czasie i Jung puszkarz, a w r. 1722 było w Wilnie 11 mieczników. W połowie XIV wieku zamieszkiwali na Kazimierzu rzemieślnicy robiący luki, a w r. 1532 wyrabiał niejaki Stanisław Szczerba w Krakowie puklerze czyli tarcze. Przy końcu XVI wieku byli w Nowym Sączu łukownicy. Niemcewicz wspomina w swoich Podróżach, że dziad jego jeszcze z początku XVIII wieku pamiętał jednego łucznika w Brześciu kujawskim. W XVIII wieku byli w Wschowie puszkarze.
Robiono u nas także zbroje do turniejów, które i w Polsce były w używaniu w czasie uroczystości koronacii lub zaślubin królewskich. Jednemi z ostatnich były gonitwy podczas koronacii Henryka Waleziusza na zamku krakowskim w r. 1574, które stały się powodem smutnego końca Samuela Zborowskiego.
Wreszcie określmy bliżej pojedyncze części zbroi polskiej:
Kolczugi czyli koszulki druciane, pochodzą ze wschodu, u nas używane były u Słowian jeszcze w czasach przedchrześciańskich aż do połowy XIV wieku i składały się z kółek drucianych, splecionych sposobem łańcuchowym; najszacowniejsze kolczugi są te, w których kółka są spajane nitem, czyli z obu stron przyklepane gwoździkiem, lub te, które mają na każdem kółku jaki znak lub napis; w grobowcach u nas ich prawie nie odszukano, gdyż jako najkosztowniejsza część uzbrojenia wraz z pancerzem szły w spadku z ojca na syna. Całych koszulek drucianych u nas nie noszono i nie wyrabiano, tylko półkoszulki druciane, dlatego całe koszulki są najczęściej wyrobem wschodnim lub ruskim. Im późniejsze są zbroje, tem więcej mają części, tern są giętsze, aż nareszcie w XVII wieku przechodzą w zbroje łuskowate i blachami naszywane, wznowione po dawnych krzyżackich i saraceńskich. Kolczuga na rycinie wyobrażona jest w Kłosach, Nr 845 z r. 1881.
Karacena jestto pancerz wyrobiony na wzór rybiej łuski z blaszek metalowych, używany w Polsce przez naszych rycerzy od XII—XV wieku. Za Piastów karacena i kolczuga dla lepszej ruchliwości łączyła się z kutą zbroją. Zbroje z grubej blachy żelaznej weszły w użycie z początku XV w.r kiedy kolczugi nosić przestano: z początku były bez ozdób, w XVI wieku zaczęto je ozdabiać złotem i srebrem. Według" Marcina Galla Polacy uzbrajali się dwojakim sposobem, jedni mieli zbroje z blach żelaznych, drudzy używali samych puklerzów.
Szyszaki czyli hełmy (Eisenhut), odkryte z przodu, nieopatrzone przyłbicą, zjawiają się u nas już w drugiej połowie XVI wieku, a bywały spiczaste, eczowane czyli pięknem rytowaniem na sposób hiszpański ozdobione, lub florenckie z grzebieniem, piechotne. Bywały także szyszaki szturmowe, czyli „do muru“, nader ciężkie i grube. Najliczniejsze bywały szyszaki lekkie, przez towarzyszy znaku pancernego noszone, bardzo podobne do dżokiejskich czapek angielskich. Nazwisko hełm pochodzi z niemieckiego „hehlen” przykrywać. Hełmy z przyłbicą zjaw iają się u nas później. Stary hełm miedziany niegdyś wyzłacany, z czasów piastowskich, wykopano w Poznańskiem we wsi Gieczu, obecnie jest własnością Towarzystwa przyjaciół nauk w Poznaniu.
Tarcze czyli pawęże miały najszęściej półtora łokcia szerokości, były z drzewa powleczone skórą, na których malowane jest godło rycerza, wyrabiał w r. 1532 malarz krakowski Stanisław Szczerba (o którym jużeśmy wyżej wspominali). Za Władysława Warneńczyka uzbrojone było wojsko polskie piechota, oszczepami, mieczem przy boku i tarczą czyli pawężą, jak pisze Bielski w swojej kronice, także za Władysława IV, była piechota tarczami ozdobiona. Rzemieślników wyrabiających tego rodzaju tarcze, zwano „paweżnikami“, zaś tarcze właściwe mniejsze służyły jeździe do osłony. Przed kilką laty była u jednego ze starożytników w Dreźnie do sprzedania tarcza żelazna z orłem jagiellońskim z XV wieku, za którą właściciel żądał 190 talarów. Tarcze albańskie były powleczone cieniuchną blachą srebrną przytwierdzoną gwoździami z główkami pozłocistemi wielkości orzecha, podobną tarczę posiada dotąd rodzina Wielogłowskicli w Sądeczyżnie. Z początku XVI wieku zjawiają się u nas czworoboczne tarcze, saraceńskiego pochodzenia, są one kute z blachy. W XVII wieku był gatunek tarcz zwanych „szefeliny“, które mają nazwę od powłoki skórzanej z baraniego kożucha (Schifflein). Pasek w swoich Pamiętnikach wspomina o kalkanach, jestto gatunek tarcz okrągłych. Gatunek tarcz zwane puklerze czyli tarcze mniejsze z trzciny używane do turniejów lub do okazałego uzbrojenia, są one najczęściej bogato złotem, srebrem lub jedwabiem przetykane, z czaszką stalową lub srebrną, złoconą, kamieniami drogierni nasadzaną; zawieszone one były najczęściej u siodła, jak np. przy wjeździe Ossolińskiego do Rzymu, miała jego świta puklerze. Po Tadeuszu Czackim dostała się ks. Lubomirskim tarcza polska trzcinowa, powleczona blachą srebrną pozłacaną, wysadzana turkusami i chalcedonami, nabijana zlotem i rubinami, a trzcinę ma obwiniętą jedwabiem karmazynowym. Tarcza ta miała być wyjętą z grobu Zygmunta I. Podobnego rodzaju tarcze polskie trzcinowe, znajdują się także w zbrojowni ordynacii Krasińskich w Warszawie i należą do XVI wieku.
Wędzidła na konie, jakich u nas dawniej używano, widzimy na rycinach w dziele Dorohostajskiego: Hippika, wydanem w r. 1603. (Jest także nowsze wydanie Turowskiego).
Ostrogi najstarsze, mają szyjkę prostą a długą, późniejsze mają szyjkę wygiętą, są najczęściej roboty francuzkiej lub włoskiej; jeszcze późniejsze są bronzowe; szwedzkie z XVII wieku są szerokie a długie. Wogóle ostrogi im dawniejsze tern są dłuższe, większe i z brzęczącemi kółkami. Kapłan Teofil, pisarz XI wieku o sztukach rozmaitych, wspomina już o wyrabianiu ostróg z żelaza. W Lisowie pod Czerskiem, w grobowcu z czasów pogańskich, znaleziono ostrogę żelazną o jednym kolcu i to jedne tylko. Pod zamkiem rabsztyńskim wykopano 2 ostrogi; także w wykopaliskach halickich znaleziono ostrogi. Ostrożnicy co wyrabiali ostrogi, stanowili u nas w XVI wieku już osobny cech, oddzieliwszy się od płatnerzy. (Obacz także: Ostrogi).
Buławy powstały u nas w r. 1509 z zaprowadzeniem godności hetmańskiej i mogły służyć w razie potrzeby za broń.
Buzdygany wykształciły się z dawnych maczug i pochodzą ze wschodu, służyły one już krzyżakom w walkach ich ze Saracenami, u nas były one oznaką regimentarskiej i rotmistrzowskiej godności. Cechy rzemieślnicze miały także buzdygany, które nosili starsi cechu w czasie uroczystych obchodów.
Buńczuki pochodziły zwykle ze zdobyczy na Tatarach lub Turkach, noszone były niekiedy jak przed Czarnieckim dla oznaczenia godności i robione były z końskiego ogona. Kuńczuki służyły także na to, ażeby hetmanowi polnemu i ordonansom wskazać w bitwie, gdzie się wielki hetman znajduje. Kiedy hetman był pod namiotem, buńczuk musiał stać przy namiocie. Przed hetmanem noszono je wysoko. Buńczuki były farbowane na czerwono i niebiesko, ozdobione kosmykami z takiegoż włosienia, utwierdzone w kształcie chorągwi na drzewcu. Zdobyto ich wiele na Turkach pod Wiedniem. W owym czasie, kiedy jeszcze chorągwie wzięte krzyżakom pod Grunwaldem, zdobiły grób św. Stanisława w katedrze krakowskiej, wisiało między niemi i wiele buńczuków tatarskich i tureckich, o których u ludu naszego i w kronikach pruskich prawiono, że są brodami krzyżaków, odartemi ze skórą. Z tych buńczuków jeden tylko pozostał dotąd w katedrze i odwzorowany jest w Rastawieckiego i Przezdzieckiego: Wzorach sztuki średniowiecznej. W inwentarzach skarbca koronnego spotykamy wiele buńczuków, w spisie z r. 1690 jest ich jeszcze 9. Dwa buńczuki zdobyte na Turkach pod Wiedniem i złożone u trumny św. Jana Kantego przez Jana III, są staraniem konserwatora Łepkowskiego odrestaurowane przez majstra szczotkarskiego M. Bojarskiego w Krakowie i w r. 1880 12 września, jako w rocznicę odcieczy wiedeńskiej, nanowo za trumną św. Jana Kantego w K rakowie zawieszone. Także w Częstochowej znajduje się podwójny buńczuk tatarski. W kościele pokarmelickim w Wiśniczu znajdował się niegdyś buńczuk hetmański Lubomirskiego (Świat polski, Nr 6). U nas buńczuków prawdopodobnie nie wyrabiano, tylko posługiwano się zdobytemi na nieprzyjaciołach pogańskich.
Przyłbica jestto hełm na głowę z żelaznej blachy używany przez rycerstwo nasze za Jagiellonów.
Kirys jestto napierśnik czyli zbroja z żelaznej blachy, zabezpieczająca piersi od pchnięcia lub kuli: jeżeli kirys zabezpieczał i plecy, nazywał się kirys podwójny. W r. 1664 kosztował u nas zwykły czarny kirys 37 talarów według rachunków starego miasta Kazimierza.
Ryngraf zwykle ze srebrnej lub złotej blachy zawieszano na przedniej części szyi. Na takich ryngrafach ryto lub malowano najczęściej wizerunek Boga Rodzicy z wierszem a często z herbem rodzinnym. W skarbcu częstochowskim przechowują się dotąd także ryngrafy, które przez załogę Jasno-Górską noszone były w czasach najazdów szwedzkich, a które według podania wyrabiane były w miasteczku Kłobucko dwie mile od Częstochowej odległem, a malarze w Częstochowej umieszczali na nich wizerunki Matki Boskiej. Ryngrafy w czasie boju osłaniały od szabli i kuli, a w czasie spoczynku służyły jako obrazek do codziennej modlitwy, ztąd zawsze były poświęcane, a pochodzące z Jasnej Góry, ocierane były o obraz cudowny Matki Boskiej. W armii Królestwa polskiego do r. 1831 ryngrafy w kształcie półksiężyca miały na środku przymocowanego orła białego; oficerowie przywdziewali je tylko w czasie służby, w czasie wojennym nosili je ciągle.
Halabardy i lance sąto już późniejsze wyroby, nosili je najczęściej szwajcarowie jako znak swej godności; w r. 1563 kosztowała halabarda w Krakowie 28 gr. (Podczaszyńs k i: Przegląd starożytności krajoioycli). Hr. Stanisław Tarnowski posiada halabardę polską z XVI wieku.
Żele były to małe kotły używane za Jagiellonów przez konnicę polską, mianowicie przez doboszów.
Piękne dawne płatnerskie wyroby widzieć można w Podhorcach, Krasiczynie, Koniecpolu, Zarzeczu, we Lwowie w muzeum Lubomirskich, w Krakowie w zbiorze Moszyńskich i Czartoryskich, w Nieświeżu, w Werkach na Litwie ks. Witgensteina (po Radziwiłłach), w Wilanowie, Łańcucie, w Rogalinie hr. Raczyńskich, w Kurniku dawniej lir. Działyńskich (dziś lir. Zamojskiego) w Warszawie hr. Krasińskich i wielu innych miejscach.
Nakoniec chcemy tu jeszcze wymienić królów polskich, którzy jako obrońcy kościoła i naczelnicy narodu, będącego przez tyle wieków przedmurzem clirześciaństwa, otrzymali w nagrodę od Stolicy Apostolskiej miecz i czapkę poświęconą; i tak otrzymali według Aleksandra Przeździeckiego:
W r. 1443 Władysław Warneńczyk od papieża Eugeniusza IV za wojenne czyny przeciw Turkom.
W r. 1525 Zygmunt I, od papieża Klemensa VII za zwycięztwo przeciw Turkom, Tatarom i Wołoszy.
W r. 1540 Zygmunt August od papieża Pawła III za dotrwanie w wierze katolickiej.
W r. 1580 Stefan Batory od papieża Grzegorza XIII za wielkie czyny wojenne i przychylność dla Stolicy Apostolskiej.
W r. 1620 Władysław IV, otrzymał jako królewicz miecz i czapkę poświęconą, w Rzymie z rąk papieża Urbana VIII.
W r. 1672 Michał Korybut otrzymał od Klemensa X miecz poświęcony przeciw Turkom.
W r. 1784 Jan Sobieski od papieża Innocentego XI, za ocalenie Wiednia od Turków.
W r. 1626 Frydryk August królewicz, jako świeżo na wiarę katolicką nawrócony od papieża Benedykta XIII.
O polskich zbrojach pisali: Bolesław Podczaszyński Przegląd historyczny starożytności krajowych; Szczęsny Morawski w dodatku do Czasu tomie XIV: Uzbrojenie rycerstwa polskiego; Sobieszczański, Wiadomości o sztukach pięknych w dawnej Polsce; Ambroży Grabowski w swoich dziełach; Jędrzej Moraczewski, Starożytności polskie i inni. Z dawniejszych pisarzy: Fr. Paprockiego, Sprawa rycerska; dzieła Starowolskiego, Wegeciusza (O sprawie rycerskiej); Błażeja Lipowskiego, Piechotne ćwiczenia; Bielskiego, Kitowicza itd. (Obacz także: Broń).
Płótna sławne wyrabiano w starożytności w Egipcie; Grecia produkowała go mało, a sprowadzała go na swoje potrzeby z Afryki i Małej Azii, tożsamo i Rzymianie. Najstarsze płótna były białe niefarbowane. Prokop powiada, że Sarmaci nie znali koszul, a Długosz w opisie Słowian sarmackich, których życie było początkowo koczownicze, twierdzi, że suknię wołochatą nosili, znać futrzaną, a później, kiedy osiedli i rolnikami być zaczęli, nosili suknię grubą, ręką żon i córek utkaną. Tak więc najpierw skóra z zabitego zwierza, później samodział z sierci bydlęcej zbitej lub uprzedzony licho, w domu zrobiony i uszyty, jedyną był odzieżą, z którego koszulę, sukmanę, opończę robiono.
Płóciennictwo u nas było więcej przemysłem wiejskim; po dworach i chatach wyrabiano płótna grubsze, zaś cieńsze robili płóciennicy po miastach i sprowadzano także je ze Slązka, Gdańska lub Holandii. W r. 1462 kosztowała w Gdańsku sztuka płótna pruskiego, przeznaczonego na Litwę 21 talarów i 21 sgr. Moraczewski twierdzi, że już w VI wieku Słowianie umieli robić płótno. Najlepsze płótno w XVI i z początku XVII wieku wyrabiano: w Dobczycach, Gorlicach, Jarosławiu, Jaśle, Jędrychowie, (drelichy) w Kaliszu, Płocku, Pyzdrach, Sączu, Sieradzu i Żmigrodzie. Prócz tego wyrabiano płótna:
W XV wieku: w Borku w Wielkopolsce, gdzie był cech płócienników.
W XVI wieku: w Pabianicach, Sarnowie na granicy ślązkiej i w Mysłowicach, gdzie w r. 1592 wyrabiał płótno niejaki Nosek, w r. 1775 zaś było tani 12 płócienników.
W XVII wieku: w Bochni, Gdańsku, Kaliszu, Kobylinie, Małogoszczy, Niżankowicach, Warcie i w Zwoleniu wojew. Sandomierskiem, gdzie w r. 1660 był cech płócienników.
W XVIII wieku: w Białej w Krakowskiem był w r. 1708 płóciennikiem Baltazar Damek; w Białej cerkwi wyrabiano płótna ordynaryjne, w Bielsku, w Dawigródku na Litwie: w Dębowcu obwodzie dukielskim była wielka fabryka rąbków, których jak pisze Kuropatnicki w swojej geografii, w różne strony osobliwie dla panien młodych na welony, dla księży na komże i dla żydówek, przeszło 30.000 się rozchodziło; rąbki dębowieckie miały taką sławę, że przybywali do nas umyślnie nabywcy dla zamówień hurtownych do Francii i Anglii. Sztukę wyrabiania rąbków miała przynieść do nas jakaś kobieta powracając z jassyru; takie rąbki wyrabiano i w Żmigrodzie. Wyrabiano także w XVIII wieku płótna, w Glinianach w Galicii, w Gorlicach, w Grodnie na przedmieściu zwanem Horodnica, gdzie Antoni Tyzenhauz, sprowadziwszy biegłych fabrykantów z Niderlandów i Niemiec, założył wielką fabrykę pod dozorem Jakuba Becu, gdzie wyrabiano płótna, mianowicie stołową bieliznę i muśliny; w Jaśle, w Jędrychowie było w r. 1800 tkaczów 280, 3 magle i 4 blechy, na których rocznie 28.000 sztuk płótna blichowano; w Kętach, Komborni, w Korczynie była fabryka Jabłonowskich, płócien i obrusów, w Korcu ks. Józefa Czartoryskiego, w Kromołowie w Radomskiem. W Łowiczu za panowania Stanisława Augusta założył prymas Michał Poniatowski w spółce pod nazwiskiem: „społeczeństwo fabryki krajowej płóciennej“ w zamku niezamieszkałym fabrykę płótna na akcie za 900.000 złt, w której nietylko najznakomitsze osoby w kraju, ale nawet i sam król brały współudział; akcie były po 4000 złt., król zapisał się z 10, a prymas z 20 akciami, zarząd miał się składać z 12 osób, z których połowa ze stanu szlacheckiego, a połowa ze stanu miejskiego; fabryka ta była czynną już przed grudniem r. 1788, jak się otem dowiadujemy z głosu Małachowskiego wojew. krak., a po śmierci prymasa upadła. W Niemirowie została założoną fabryka płócien w r. 1782 przez Wincentego Potockiego podkomorzego w. k. i zostawała przez pierwsze 3 lata pod dyrekcią Mullera, później objął Muller fabrykę na siebie z obowiązkiem wypłaty dziedzicowi trzeciego grosza zysku; w tej fabryce podczas odwiedzin króla Stanisława Augusta w r. 1787 w przejeździe do Kaniowa, pracowało około 300 robotników mężczyzn i dziewcząt, samych Polaków lub z Ukrainy sprowadzonych, na których rocznie wydawano do 600.000 złt., szczególnie uzdolnieni byli wyrzynacze form. Wyrabiano także płótna w tym czasie w Nowymtargu, w Pogorzeli w Wielkopolsce, gdzie przy końcu XVIII wieku było o płócienników, w Postawach Tyzenhauza, w Przemyślu, Rawiczu, w Różanej w wojew. nowogrodzkiem, majętności Aleksandra ks. Sapiehy kanclerza w. litew., wyrabiano obrusy na największe stoły w różnych deseniach i z herbami, serwety i inne wyroby w Rzeszowie płótno grube, w Serzynie, Sokołowie w Poblaskiem we fabryce Ogińskich, robotnicy sprowadzeni byli z Montbeillard, w Szawłach Tyzenhauza, w Sarnowie w Poznańskiem, w Szczercu, we Wschowie było w r. 1793 117 tkaczów płótna, w Tulczynie we fabryce Szczęsnego Potockiego, w Zaleszczykach majętności wówczas Stanisława Poniatowskiego, ojca króla, którąto majętność nabył od ks. Lubomirskich, wyrabiano doskonałe płótna i w Żółkwi.
Z początku XIX wieku: w Ciężkowicach, Goraju, Krechowcach, gdzie do fabryki płótna sprowadzono magiel ze Szwajcarii, z pomocą którego płótno takiej gładkości i lustru nabiera, jak prawdziwe szwajcarskie; w Lublinie gdzie 6000 łokci płótna rocznie wyrabiano, w Łodzi, Mogilnicy, Oświęcimie i Żywcu, gdzie około r. 1800 robiło 138 tkaczy, obrusy, serwety i lniany adamaszek; w Śnitkowie w powiecie latyczowskim, była fabryka serwet, w Tarnogrodzie wyrabiano grube płótno, w Tyszowcach w powiecie uszyckim na Podolu, w Petraszach w powiecie latyczowskim na Podolu włościanie sieją len i wyrabiają płótno; we Lwowie wyrabiano wiele cienkiej bielizny stołowej, zaś w obwodach, przemyskim, rzeszowskim, Samborskim, sanockim, sądeckim i myślenickim wyrabiano wiele grubego płótna we wszystkich gatunkach, które belami do Gdańska posyłano. Płótna dębowieckie szły nawet na wschód i razem z pszenicą Wisłą do Gdańska; Węgry jeszcze w ostatnich czasach znaczne tu czyniły zamówienia. Cienkie płótna wyrabiano po różnych miejscach kraju, dość wspomnieć, że w r. 1800 rząd austriacki znalazł w Galicii wschodniej 4209 tkackich warstatów; nie wystarczało ono jednak na potrzeby kraju, dlatego sp io k adzano wiele płócien ze Slązka i Czech.
Podajemy tu tylko niektóre ważniejsze miejscowości w Galicii, w których się znajdowały kolonie, gdzie lniane i konopne tkaniny wyrabiano, mianowicie: Barycz, Bircza, Bohorodczany, Buczacz, Chocimierz, Chyrów, Czernelica, Dębowiec, Dobromil, Drohobycz, Dynów, Haczów, Horodenka, Jarosław, Jasiennica, Jaworów, Kolbajowice, Kolaczkowice, Kołomyja, Komarno, Kombornia, Korczyna, Krasiczyn, Krystianopol, Kuty, Mikołajów, Monasterzyska, Mościska, Niemirów, Niżankowice, Obertyn, Ottynia; Potok, Bóżniatów, Rybotycze, Sambor, Sądowa "Wisznia, Sokal, Staremiasto, Tuika, Tyrawa, W oj nilów, Zabłotów, Żydaczów i t. d. Płótna grube niebielone wyrabiano w Błażowej, Ciężkowicach, Jasiennicy, Korczynie i t. d.
W zimie same kobiety mianowicie w górach w Galicii tkają płótno. Około r. 1822 nie było żadnej znakomitszej fabryki płócienniczej w Królestwie polskiem, utrzymywali się tylko pojedynczy płóciennicy, a znaczniejsze ich osady były w Kaliskiem jak oto: w Zelowie, Kamienicy polskiej, w Starej Hucie, w Kaliszu, Władysławowie i Pyzdrach, a wyroby ich były tylko mierne i ograniczały się na pośledniejszych gatunkach. Cieńszych płócien jeszcze nie wyrabiali dla braku odpowiedniej przędzy, magli i blecliów. Od tego czasu rząd pracował nad zaprowadzeniem w kraju przędzalni mechanicznej lnu na wzór istniejących za granicą i wszedł w tym celu w układy z Filipem de Girard twórcą pomysłu mechanicznego przędzenia lnu. Układ ten jednak z powodu trudności nabycia maszyn dopiero w r. 1831 wszedł w życie,
pomimo że jeszcze w r. 1825 był zawarty; i tak powstała w Królestwie pierwsza przędzalnia mechaniczna w Żyrardowie w' powiecie łowickim pod firmą „Karola Scholtza i Spółki “,na którą Girard przelał wszelkie prawa i obowiązki. Tkalnia zaś z blechem powstała przy tym zakładzie w r. 1833. W r. 1847 nabył tę fabrykę na własność bank polski, ratując ją od upadku; w r. 1856 nabyli tę fabrykę Hille i Dietrich. Bliższe szczegóły obacz w Tyg. ilustr. Nr 212 z r. 1872. Drugim znaczniejszym zakładem w Królestwie do wyrobów płóciennych był w Dobrowoli w powiecie mariampolskim Karola Dombrowicza urządzony w r. 1839.
Pomniejsze rękodzielnie i pojedyncze warstaty tkackie wyrabiające płótna grubsze i inne tkaniny lniane i konopne, miały w pierwszej połowie XIX wieku w Królestwie w gub. warszawskiej: Gąbin, Gostyń, Dobra, Kutno, Skalisz, Stawiszyn, Turek, Uniejów, Golina, Kazimierz, Konin, Tuliszków, Zagórów, Dąbie, Łódź, Poddębice, Szyszko pod Żyrardowem, Tomaszów, Ksawerów, Pabianice, Sieradz, Babiak, Krzepice, Praszka, Wieruszów, Piotrków, Sanpolno i Włocławek. W gub. lubelskiej: Kock, Kodeń, Łomary, Mordy, Parczew, Puchaczew, Turobin, Wisznice, Włodawa, Chromna, Chybów, Drozdówka, Grabianów, Liszno, Jedlanka, Mszanka, Orcków Nowy, Piaski Szlacheckie, Pruszyn, Przytoczno, Skwierzyn Ruski, Sławacinek, Uhrusk, Wola Uhruska, Żuki. W gub. płockiej: Bodzanów, Lipno, Ostrołęka, Biała, Boryszewo, Cieszkowo, Dobra, Drwały, Glinojeck, Grabowice, Kowalki, Ko wałówka, Łąkie, Krępin, Maszewo, Paproć Mała, Wola, Wiciejewo. W gub. radomskiej: Klwów, Kromołów, Pilica, Przedbórz, Radoszyce, Żarki, Chlewiska i Zawiercie. W ogóle w samem Królestwie zajmowało się w r. 1857 osób 7032 płóciennictwem. Szyciem bielizny zatrudniały się kobiety same niewyłączając niekiedy i osób wyższego pochodzenia, wiemy bowiem z historii, że i siostry Zygmunta Augusta tem się zatrudniały.
Płócien kolorowych, drelichów, obrusów i serwet kolorowych były fabryki w XVIII wieku: w Jędrychowie, Tarnowie, Przeworsku, Krakowie, Machnówce Prota Potockiego, a najsławniejsza w Wrocławiu z początku XIX wieku. W Kołaczycach była z początku tego wieku fabryka nankinu. (Obacz także: Wyroby perkalowe).
Płócienne blechy były w XVI wieku: w Lublinie, Radomiu, Sieradzu urządzono bleck w r. 1558, w Warszawie założono blech w r. 1564, w Wiślicy i Żarnowcu nad Pilicą. W XVII wieku: w Bieczu, Dobczycach, Lwowie, Myślenicach, Nowym i Starym Sączu i Zameczku. W XVIII wieku: w Białej, Gorlicach, Grodnie i Horodnicy Tyzenhauza, w Krakowie z pocz. XVIII wieku był blech miejski, w Krzepicach, Niemirowie i Osieku. Z początku XIX wieku: w Krychowcach dobrach Doszota blizko Stanisławowa założono w r. 1805 wielki blech holenderski i ślązki, na którym się wszystkie gatunki średniego i cienkiego płótna blichowały. Cena blichowania z wygładzeniem i wymaglowaniem płótna wynosiła na miejscu od sztuki 60 łokci wynoszącej, 3 złr.
Dawniej nazywano u nas pochodnie „świece lane żywiczne“ i tak wiemy z aktów krakowskich, że w r. 1594 płacono za 9 takich świec żywicznych grzywnę 1 gr. 24. Przy końcu XVIII wieku była fabryka pochodni Antoniego Tyzenhauza w Grodnie.
(Obacz: Wyroby z gumy elastycznej).
a) Pończochy jedwabne wyrabiano w Kobyłce pod Warszawą około r. 1782, gdzie także sporządzano niciane i bawełniane pończochy; w Grodnie we fabryce Tyzenhauza przy końcu zeszłego wieku; w Warszawie i w Jampolu w gub. podolskiej z początku XIX wieku.
b) Pończochy niciane i bawełniane wyrabiano w Kowlu w XVII wieku, gdzie nawet był cech pończoszkarzy. W XVIII wieku wyrabiano je w Kobyłce pod Warszawą we fabryce Solimanda z Lyonu (pończochy wełniane), w Machnówce Prota Potockiego, w Sobieniu 4 mile-od Warszawy próbował Jacek Jezierski założyć fabrykę pończoszniczą, ale ta się nie udała; na Gołędzinie pod Warszawą wyrabiała kompania manufaktur wełnianych do r. 1770 pończochy; w Warszawie w szpitalu sierót z początku XVIII wieku i w Staszowie; w ostatniem miejscu wyrabiali niemieccy protestanci, których było przeszło 300, pończochy kosztem ks. Czartoryskiego. Z początku XIX wieku: w Jampolu, Gdańsku i Dukli, w ostatniem miejscu wyrabiano rocznie po 300 par pończoch. W Łodzi było 12 fabryk o 28 warstatach i 42 robotnikach, gdzie produkowano rocznie pończoch za 3600 rs.; wreszcie i Chyrów słynie oddawna z wyrobu pończoch.
Statki czyli pontony robiono w Kownie za panowania Stefana Batorego, który przedsiębiorąc wyprawę inflantską, dla wielu wybornych rzemieślników, kazał je tu robić. Moraczewski w swoich Starożytnościach wspomina (w tomie I, str. 41), że Krzysztof Arciszewski wynalazł w r. 1647 nowy gatunek mostołodziów czyli pontonów. (Obacz także: Statki).
Porcelana wynalezioną była w Chinach w ostatniem stuleciu przed erą chrześciańską. Nazwisko porcelana pochodzi z portugalskiego porcella co znaczy muszla, a która tak jest podobną do porcelany, że po wprowadzeniu porcelany do Europy mniemano, iż porcelanę wyrabiano w Chinach z tłuczonych tych muszelek. W III wieku używaną była w Chinach przeważnie porcelana niebieska, w VI wieku zielona, w VII i VIII biała, w XV i XVI znowu zielona, a obecnie żółta, któreto farby są kolory dynastii; przytaczamy je tu dla wiadomości zbieraczów. Głównie wyrabiano chińską porcelanę w mieście K ing-te-tschin, któreto miasto przed zniszczeniem go w r. 1861 posiadało 3000 pieców do wypalania porcelany, i około miliona mieszkańców. Porcelanę chińską wyrabiano niekiedy tak cienką jak łupka z jaja, aż do kilku cali grubości, mianowicie cegły porcelanowe, któremi z początku XV wieku wyłożona była sławna wieża porcelanowa w Nanking, zburzona w r. 1862, miały kilka cali grubości: Wyrabiano także z ordynaryjniejszej masy porcelanowej dachówki, któremi pokrywano niekiedy chińskie pagody. Najpierwsze wiadomości o fabrykacii chińskiej porcelany przywiózł Marco Polo, który w XIII wieku przez Chiny podróżował i w mieście Tuigni fabrykę porcelany widział. Malowidła na chińskiej porcelanie są niedbałe, bo D. Meyen w swojej Podróży naokoło świata opisuje, że widział, jak we fabrykach porcelany małych dzieci w łachmanach okrytych do malowania porcelany używano.
Około r. 1530 przywiozły do Europy okręty portugalskie porcelanę w większej ilości z Chin, chociaż była ona po części i dawniej znaną już w Europie z opowiadań misionarzy i z rzadkich okazów przywożonych przez podróżnych. W XVII wieku przywieźli ją Holendrzy z Japonii i Chin do Europy i poczęli ją naśladować. Ponieważ jednak brakowało Holandii najważniejszego materiału t. j. kaolinu, musiała więc poprzestać na wyrabianiu sławnego fajansu, a miejsce Delft było pierwsze, gdzie zaczęto w r. 1G00 wyrabiać fajans, toteż fajans z Delft jest w dekoracii czystem naśladowaniem porcelany chińskiej. Dopiero przy końcu XVII wieku zaczęto naśladować ten produkt w Europie, chociaż niektóre próby robiono już dawniej z wyrobami tego rodzaju i tak n. p. wiemy, (według Falkego), że już w pierwszej połowie XVI wieku Włosi Camillo i Batisto z Urbino, którzy byli w służbie Alfonsa II księcia Ferrary zaczęli wyrabiać gatunek porcelany, który jednak nie jest sprawdzony, czyto był fajans, czy gatunek szkła, czy porcelana, temwięcej, że dzisiaj okazów tych trudno znaleźć. Także wielki książę Toskański Franciszek I, sam w drugiej połowie XVI wieku robił, próby z wyrabianiem porcelany. Pierwsze więc próby porcelany robiono we Ferrarze i Wenecii, z tej porcelany nie pozostał jednak ani ślad do naszych czasów. W r. 1581 powstała pierwsza fabryka porcelany medycejskiej we Florencii, a okazy tej porcelany posiada dotąd muzeum w Sevres; znak fabryczny tej porcelany, która do największych rzadkości się liczy, była „katedra florencka z kopułą i literą F.“, co niektórzy mylnie mniemali, że to oznacza „Faenza“. W r. 1620 powstała podobna fabryka w Pizie, ale wszystko byłyto dopiero pierwsze próby, aż około r. 1766 pierwszy Boetcher zaczął za Augusta III wyrabiać w Dreźnie pierwsze próby porcelany w zamku gdzie go trzymano pod dozorem w celu, że miał królowi wynaleźć złoto; tymczasem zamiast złota wynalazł porcelanę za którą również złotem płacono. Toteż król urządził mu w Myszny (Meissen) w Saksonii wielką fabrykę porcelany gdzie wyrabiał prawdziwą a sławną porcelanę zwaną maiznerowską, odkrył on w pudrze peruki swojej kaolin, z którego wyrabiał później porcelanę. Z tej porcelany zamierzał rzeźbiarz Kandler zatrudniony w tej fabryce około r. 1731 wykonać kolosalny posąg Augusta III na podstawie ozdobnej postaciami alegorycznemu; jednak tylko głowa zrobioną zostałą z powodu wojny siedmioletniej, która pracę około tego monumentu przerwała. Model, który kosztował 4 lata pracy, znajduje się dotąd w muzeum ceramicznem w Dreźnie : jest tam także w muzeum porcelany postument błazna Augusta II Józefa Frohlicha robiony z porcelany przez Kandlera. Dyrektorem malarni w tej fabryce był malarz Dietrich. W Wiedniu założył pierwszą fabrykę porcelany w r. 1720 Belgijczyk Claude Dupasquier przy pomocy zbiegłego z Meissen Stofzela. W Berlinie wyrabiał porcelanę około r. 1750 Wegely, w kilka lat później założył tu fabrykę porcelany bankier Gostkowski, która następnie przeszła na własność rządu. W Bawarii powstała pierwsza fabryka w r. 1754. We Francii w r. 175G powstała sławna fabryka porcelany w Sevres, która rywalizowała z maiznerowską. Później powstały fabryki porcelany w Anglii, we Włoszech i t. d. Austriacka porcelana słynie z mocy, pruska z piękności malowania, francuzka z pozłacania, a maiznerowską z dobroci materiału. Marki używane na porcelanie, po których znawca poznać może, jakiego wyrobu jest okaz, podali w dziełach swych: Janike (r. 1879), Gnisse (Drezno r. 1880), Ris-Paquot (Paryż 1873), Chaffers (Londyn 1874), Jaquemart (Paryż 1862 i 1873) i inni. Obecnie wyrabiają porcelanę prawie w całej Europie wyjąwszy Turcii.
Ponieważ przedmiot ten tak mało u nas znany, a porcelana polska z każdym dniem rzadszą i coraz więcej poszukiwaną się staje, chcemy się zatem nad fabrykami porcelany w Polsce nieco bliżej zastanowić. Od połowy XYI wieku mamy ślady, że w Polsce znaną już była porcelana, atoli jako rzecz bardzo rzadka, osobliwość zamorska, wysoce ceniona i po kredensach pańskich przechowywana. Z początku XVII wieku widzimy ją nazywaną naczynia tureckie co zdaje się dowodzić, zkąd do nas pierwotnie była przywożona. Tak ją mianuje biskup Lipski w testamencie swoim, tak też ją zowie Kasper Miaskowski w wierszu na wesele Macieja Pogorzelskiego:
Gdzie też i bachus rozseła swe flasze,
Do nich szklą różne i tureckie czasze.
W czasie wesela Zygmunta Augusta z Elżbietą Austriaczką w r. 1543 w Krakowie, młoda królowa między ślubnemi różnemi darami otrzymała od Kurfursta brandenburskiego pukar roboty trybowanej z wysadzanemi postaciami z porcelany; również od żony Kurfursta dzban z podobnemiż wysadzaniami z porcelany. Przywodzi to naoczny świadek Zygmunt Herberstein w swym pamiętniku z XVI wieku. Bonifacy Vanozzi sekretarz kardynała legata Gaetano, opisujący pobyt swój w Zamościu w r. 1596 u kanclerza w. Jana Zamojskiego, powiada, że w izbie jadalnej były rozstawione naczynia z porcelany. Do picia używał kanclerz czary porcelanowej z uchami złotemi. Andrzej Lipski biskup krakowski zmarły w r. 1631, zapisał testamentem królewnie Annie naczynia tureckie pod nazwiskiem porcelany: misy, talerze, miednice. Maria Kazimiera żona Jana Sobieskiego w liście do siostry księżnej Radziwiłłowej opowiada o domu swoim zdaje się wilanowskim: „jest tu dom dość akkomodowany, speciałów gwałt, to jest: obrazów, fraszek chińskich, porcelan nastawiano i t. d.“ (obacz Niemcewicza: Pamiętniki o dawnej Polsce IV, 490). Za królów Sasów zaczęły wchodzić w użycie po stołach możnowładców krajowy cli serwisy porcelanowe, zastępujące naczynia z kruszcu; byłyto już wyroby słynnej fabryki porcelany w Myszny (Meissen). W pałacyku powązkowskim ks. Adama Czartoryskiego był pokój zwany porcelanowy, gdzie użyto do wykładania ścian 3000 tafelek z porcelany saskiej, z których każda tafelka kosztowała po 3 dukaty czyli 54 złt. (Korzon).
Pierwsza fabryka porcelany w Polsce powstała w Korcu, księcia Józefa Czartoryskiego w r. 1791, a nie jak mylnie twierdzi Demmin w swojem dziele: Handbuch der bildenden und geiuerbliclien Kiluste), że dopiero z początku XIX wieku. Była ona za Stanisława Augusta narodową, później utrzymywana ona była na akcie okolicznych obywateli; na dyrektora tej fabryki sprowadził książę dwóch braci: Franciszka i Michała Mezerów, Polaków; rzemieślników zaś największą część z Warszawy, a nawet z Saksonii, przy których wielu miejscowych robotników się przyuczyło. Liczba pracujących była ogromna, materiały wyborne. W r. 1793 było w samej malarni 73 pracowników pod przewodnictwem Sobińskiego; z tutejszych malarzy odznaczyli się: Grzegorz Chomicki , Antoni Gajewski i B 1 u m a n. W 4 lata po założeniu fabryka ta tak się wsławiła, że wyrównała saskiej i już nietylko dla szlachty, ale i dla magnatów dostarczała pięknego fajansu i porcelany, a akcie przynosiły sto procentów zysku. Z biegiem wypadków świetność Korca poczynała gasnąć; książę wyjechał do Drezna i zdaleka tylko zajmował się swojem dziełem. W r. 1795 Franciszek Mezer wezwany od Zamojskich, przeniósł się do Tomaszowa i tam założył nową fabrykę. Brat jego Michał z trudnością ogromowi pracy mógł podołać, wreszcie do upadku jej przyczynił się jeszcze okropny pożar 1 stycznia r. 1797, zniszczył on całą fabrykę, ogromne zapasy materiałów i 2 magazyny gotowej porcelany i fajansu, zgorzała malarnia z całym zasobem najpiękniejszy cli wzorów saskich, francuzkich i chińskich. Ten smutny wypadek dobił fabrykę. Jednakowoż około r. 1800 odbudowano ją napowrót. Michał Mezer przeniósł się do Baranówki i tam własnym kosztem założył fabrykę porcelany. Po jego usunięciu się sprowadzono na dyrektora fabryki koreckiej Francuza chemika Merault, ze sławnej fabryki w Sevres. W ten często odbił się na porcelanie tutejszej charakter francuzki, szczególniej w dekoraciach. Ponieważ jednak fabryka wówczas już się tak nie rento wała, a utrzymanie Francuza zbyt było kosztowne, gdyż w yciągał on właściciela na ogromne wydatki, a przychodu było mało, podziękowano więc cudzoziemcowi, a Korzec został tylko przy wyrobach dość nędznego fajansu. Najświetniejsza więc epoka fabrykacii porcelany w Korcu była od r. 1790— 1797 tak pod względem wyrobu, jak i dekoracii. Porcelana korecka jest zupełnie nieprzeźroczysta, nie ulega zepsuciu w ogniu, krzesi ognia, malowidło ma piękne i trwałe, a pozłota jej nie ściera się przez użycie. Cena jej była nadto wygórowana w stosunku do innej porcelany krajowej, od której wprawdzie wiele była doskonalszą. Główny skład porcelany koreckiej był w Konstantynowie. Do wyrobów tej porcelany używano ziemi porcelanowej z Dąbrowicy, której okazy za pośrednictwem ks. Józefa Czartoryskiego, który często w Dreźnie i w Meissen przebywał, poddane były poprzednio tamże analizie, a uznany za dobry materiał skłonił prawdopodobnie ks. Czartoryskiego do założenia pierwszej w naszym kraju fabryki porcelany. Znak fabryczny koreckiej porcelany jest: oko opatrzności z napisem „Korzec“ do r. 1797 złotem wypisany, od r. 1800 niebieskie oko bez podpisu, około r. 1815 po odprawieniu dyrektora Francuza, służyło za markę czerwone oko z podpisem, po tym roku aż do końca, t. j. do r. 1831 był napis w języku rosyjskim z dodaniem roku. Hr. Bielska i Potocka we Lwowie posiadają prześliczny garnitur naczynia stołowego w pięknym futerale, w którym się mieści 12 nożów, 12 widelców, 12 łyżek, 1 duża liochla, 1 duży nóż i widelec, wszystko ze srebra pozłacanego ze ślicznemi rączkami z porcelany koreckiej; na każdym kawałeczku z osobna znajduje się znak: oko opatrzności i napis „Korzec”.
Cały proces wypalania porcelany koreckiej był według dzieła Ignacego Jakowickiego następujący, aczkolwiek należał on w swoim czasie do wielkich sekretów:
Ziemię porcelanową sprowadzaną z Dąbrowicy, położonej o kilka mil od Korca, która jest w dość dobrym gatunku i niewiele w sobie zawiera cząstek obcych, tłuczono w stępach, przesiewano dla oddzielenia ziarn kwarcowych i płukano w wodzie dla oczyszczenia od listków miki; potem ucierano miałko w młynkach do tego przysposobionych i chowano do użycia. Dodać tu winniśmy, że najpierwszym jest warunkiem wyrabiania dobrej i pięknej porcelany, ażeby ziemia porcelanowa i inne pierwiastki, które wchodzą do składu zaprawy, z jakiej się wyrabia porcelana, były jak najdoskonalej oczyszczone i jak najdelikatniej utarte. W Korcu do robienia zaprawy oprócz ziemi porcelanowej używano jeszcze krzemieni z okolic Krzemieńca i kredy w najlepszym gatunku, jakiej dostarczano z Jampola. We fabryce wiedeńskiej porcelany zamiast krzemieni dodawano kwarcu, który w tym celu wypalają w ogniu, wrzucają do wody, tłuką na drobne cząstki i potem jak najmiałczej ucierają w młynkach; wnosić więc można, że to samo dziać się musiało i z krzemieniami we fabryce koreckiej. Dodanie tu kredy do zaprawy porcelanowej zapewne jest przyczyną tak wielkiej ciężkości koreckiej porcelany; ciężar zaś takowy, jeśli nie jest wadą, to przynajmniej zaletą nazwać się nie może. W iadomo, że ziemia porcelanowa sama przez się nie ulega stopieniu w ogniu, a to nieodbicie jest potrzebne do otrzymania porcelany; dodają przeto do niej czystego gipsu lub selenitu, które i same się topią i ułatwiają stopienie ziemi porcelanowej. Lecz gips mający być w tym celu użyty należy wprzód mocno wypalić i utrzeć jak najmiałczej. Nie można było odkryć, w jakiej ilości biorą wymienione pierwiastki do zarobienia ich w ciasto z wodą czyli do otrzymania zaprawy, z której się wyrabia porcelana, bo to zachowywano w najściślejszej tajemnicy. We fabryce wiedeńskiej na 100 części oczyszczonej ziemi porcelanowej, biorą od 8—9 części oczyszczonego kwarcu, a od 4—5 części wypalonego gipsu i mieszają je ze sobą w naczyniu obszernem, ażeby w całej masie jak najdoskonalsze nastąpiło pomieszanie się pierwiastków. Ilość zaś dodającej się krzemionki zależy od natury ziemi porcelanowej, jedna bowiem jej więcej, druga mniej potrzebuję, iżby wydała porcelanę; trzeba więc takowej ilości szukać przez próby. Mieszaninę wymienionych trzech pierwiastków zarabiano z wodą w gatunek gęstego ciasta, które dobrze wyrobiwszy, zostawia się długi czas w sklepie wilgotnym, aż póki nie nastąpi fermentacia; w skutek tej ostatniej oddziela sie gaz wodnorodny siarczysty, mający zapach jaj zgniłych, który zapewne pochodzi z gipsu dobrze wypalonego; mieszanina nabiera koloru szarego, jest już zdatną do wyrabiania porcelany i nazywa się zaprawą.
Z zaprawy porcelanowej wyrabiano w Korcu rozmaite naczynia, używając do tego koła garncarskiego i podobnie je kształcą jak garncarze garnki, z tą tylko różnicą, iż dla nadania wykwintniejszych kształtów i jednostajnej wielkości wyrobom tego samego przeznaczenia, używano form wylanych z gipsu, na których wewnętrzne części naczyń kształcą, a zewnętrzne wyrównywano palcami, używając wody i obrzynają ostrzem stalowym. Dokonane dzieła zostawiano w wolnym przystępie powietrza dla zupełnego wyschnięcia, pozostałą zaś zaprawę od dziennej roboty chowano do sklepu, ażeby zanadto nie wyschła i nie stała się przez to niezdatną do dalszego użycia. Wyrobionych tym sposobem naczyń i wysuszonych nie wystawiano wprost na działanie ognia, albowiem wieleby z nich postać swoje zepsuło, okopciłyby się wszystkie od dymu i nie wieleby zostało pomieszczonych w jednym piecu; z tej przyczyny na każdą sztukę robiono osobny futerał zwany w języku fabrycznym „kapsuła“. Wyrabiano kapsuły z gliny garncarskiej, do której dodawano pozostałe cząstki kwarcowe, od oczyszczenia ziemi porcelanowej; nadawano im postać próżnych wałków, w których jeden koniec jest otwarty, drugi ma dno w środku przewiercone, wysokość zaś i szerokość jest zastosowana do ich szczególnego przeznaczenia. Wypalano je w ogniu i chowano do użycia, a zepsute sprzedawano pospólstwu zamiast kafli do pieca.
Piec do wypalania porcelany był tak zbudowany, iż sam przez się do najwyższego stopnia natężał w sobie ogień, rozpalał się do białości i tyle był wewnątrz przestrony, iż mnóztwo kapsuł w sobie mieścił.
Pierwsze wypalanie porcelany:
Ażeby porcelana w czasie wypalenia nie przylgnęła do kapsuł, posypywano dna ich piaskiem i wstawiano do każdej kapsuły jedno naczynie, a potem kapsuły tej samej wielkości umieszczano w piecu, stawiając jedne do drugiej; w sposób takowy układania formują się kolumny podobne do stosu Wolty, któremi wypełniano cały piec; ustawiając zaś jedne od drugich w odległości na dwa palce, bardzo wiele w jednym piecu pomieszczano porcelany bez narażenia jej na zepsucie. Po wypełnieniu pieca kapsułami z porcelaną poddaje się ogień, lecz taki ażeby na pierwszy raz porcelana tylko się nie rozpaliła do czerwoności i przezto została usposobioną do drugiego mocnego wypalenia, poczem zostawia się piec, ażeby zupełnie wystygł; gdy to nastąpiło, wydobywano porcelanę, popsutą odkładano do braku, a całą i niepokrzywioną brano do dalszego wyrabiania.
Usposobienie porcelany do pokrycia powłoką szklanną czyli do przyjęcia glazury: masa na glazurę składa się z tych samych pierwiastków co i zaprawa porcelanowa, lecz ponieważ glazura ma się stopić na szkło, przeto powinna mieć w sobie cokolwiek więcej gipsu lub selenitu. Mieszaninę takową należy wprzód stopić na szkło, potem to utłuc, utrzeć na miałki proszek i zarobić z wodą w gatunek płynu, podobnego do mleka słodkiego. Porcelana przeznaczona do powleczenia glazurą, zanurza się do takowego mleka i prędko się wydobywa; woda wsiąka do por, znajdujących się w porcelanie i zostawia na zewnętrznej powierzchni naczyń jednostajnie grubą powłokę z materii, wydać mającej w ogniu glazurę. Po tej operacii znowu należy porcelanę dostatecznie wysuszyć na powietrzu.
Drugie wypalenie porcelany, najmocniejsze:
Podobnie jak w pierwszem wypaleniu w kłada się porcelana osobno sztukami do kapsuł posypanych piaskiem i te kolumnami szykują się w piecu zbudowanym do wypalania porcelany. Natęża się ogień do tak wysokiego stopnia, iżby glinka i krzemionka, składające zaprawę, stopiły się i przez kombinacie z sobą wydały porcelanę, a powłoka zewnętrzna uformowała glazurę. Po dostatecznem wypaleniu porcelany zostawia się piec do zupełnego wystygnienia, które gdy nastąpi, dobywają kapsuły, wyjmują z nich porcelanę, niegładką lub pokrzywioną odkładają do braku, który sprzedawano zamiast fajansu, dobrze i gładko wypaloną zachowują do malowania. Figury ludzkie lub zwierzęta, albo inne jakie tym podobne dzieła, wyrobione z zaprawy porcelanowej przez wypalenie bez glazury w tym ostatnim ogniu nabierają podobieństwa do ukształconych z marmuru białego, przeto wypalają je zazwyczaj bez powlekania masą dającą glazurę.
Malowanie porcelany wykonywa się kolorami używanemi w emaliach, lecz sposób otrzymywania kolorów największą tajemnicą był w tej fabryce pokryty. Robili je zapewne z niedokwasów metalicznych, które w tym celu należy stopić ze szkłem białem i łatwo się topiącem; po wystygnieniu utłuc, zemleć na miałki proszek w młynku, utrzeć doskonale z olejem lub wodą, mającą w sobie gumę i użyć do malowania porcelany. Kolory powstające z kobaltu i żelaza, jako wytrzymujące ogień, nadają się porcelanie przed pokryciem jej glazurą, j. t. przed powtórnem wypaleniem; pozostałe zaś wszystkie inne kolory, które wytrzymują mocny ogień, nie pierwej się nadają, aż po drugiem wypaleniu i pokryciu porcelany glazurą. Podobnym sposobem wykonywa się i pozłota porcelany, albowiem metal ten nadzwyczaj delikatnie dając się rozciągać na porcelanie, farbuje ją kolorem złotym, który potem polerują żelazem czerwonem włóknistem, czyli kamieniem tak zwanym „blutstein“.
Trzecie i ostatnie wypalanie porcelany:
Pomalowana porcelana i pokryta złotem dla nadania pozłoty, wstawia się osobno każda sztuka do kapsuł, a te kolumnami jak pierwej umieszczają się w piecu, służącym do wypalania porcelany i poddaje się ogień, lecz tylko taki, ażeby szkło mające wydać kolor, stopiło się i zafarbowało podług swego układu powierzchnią porcelany. Poczem zostawiają piec do zupełnego wystygnięcia, a porcelana jest już zupełnie ukończoną, wyjąwszy tylko sztuki, mające na sobie pozłotę; te albowiem trzeba jeszcze pomalować, jak wyżej otem nadmieniliśmy. Wypalenie pieca z porcelaną w Korcu potrzebowało w lecie 4, w zimie 6 sagów drzewa.
W Baranówce, 5 mil od Nowogrodu wołyńskiego, posiadłości wówczas lir. Gagaryna, założył fabrykę porcelany i fajansu w r. 1797 Franciszek Mezer po spaleniu się koreckiej fabryki. Ziemię porcelanową sprowadzano z Burtyna, jako najlepszą. Do wypalania porcelany były 2 piece, do wypalania fajansu 4 piece w użyciu. Znak fabryczny jest od r. 1815 polski napis: Baranówka, z herbem państw a: po r. 1815 napis rosyjski. Są także z tej fabryki wyroby z napisem: Fr. Mezer. Z tej fabryki widzieliśmy filiżankę z miseczką z portretem Kraszewskiego. Proces wyrabiania porcelany w Baranówce był taki sam jak w Korcu, z tą tylko różnicą, iż ziemię porcelanową i krzemienie przed zmieleniem na proszek wypalali wprzód w ogniu, przez co dają się one na bardzo miałki proszek ucierać i wydają porcelanę, wytrzymującą wysoki ogień bez popękania. Ziemia sprowadzana z Burtynu była najczystsza, rozrabiano ją w wodzie, oddzielali z niej części grube i ziarna kruszcu, skoro delikatne cząstki ziemi porcelanowej osiędą, zlewają z nich wodę, a pozostałą masę wylewają na piec dla wysuszenia; wypalają ją potem w ogniu, tłuką w stępach drewnianych i sieją na sita pytlowe. Otrzymany proszek z ziemi porcelanowej zarabiają z wodą na płyn rzadki. Mieli kilkanaście piaskowców z Iladki (16 mil od Baranówki), wyrobionych na podobieństwo kamieni młyńskich i ustawionych po dwa jedne na drugim; z tych w wierzchnim znajduje się przez środek podstaw otwór wskroś przewiercony, przez ten leją zwolna otzymany wyżej płyn i obracają kamień górny; płyn dostaje się na podstawę górną dolnego kamienia, a przez obrót ciągły górnego między podstawami takowych kamieni uciera się delikatnie, wypływa na ściany i dostaje się do naczynia pod dolnym kamieniem umieszczonego. Czynność tę ostatnią powtarzano trzy razy, za każdym razem masę z płynu otrzymaną suszą na piecach umyślnie nato zbudowanych, których wierzch jest zakończony płaszczyzną z brzegami podniesienemi, ażeby się nie rozlewał płyn na nich umieszczony. Krzemienie wypalano dopóty, aż stały się białe jak śnieg i kruche. Do wypalania porcelany w Baranówce były 2, a do wypalania fajansu 4 piece.
W Tomaszowie w Lubelskiem, na pograniczu Galicii, istniała fabryka porcelany Zamojskich; w r. 1795 powołał ordynat Zamojski do jej założenia i kierownictwa Franciszka Mezera, który wówczas z bratem swoim Michałem prowadził fabrykę porcelany w Korcu. Fabryka tomaszowska trwała blizko do r. 1815, a wyroby jej są dzisiaj bardzo rzadkie. Znak fabryczny na porcelanie jest herb Zamojskich trzy włócznie (Jelita) z podpisem Tomaszów i r. 180(5 i 1808.
W Horodnicy niedaleko Korca, posiadłości dawnej Lubomirskich, obecnie Wacława Rudkowskiego, wyrabiano z początku tego wieku tylko fajans, ale tak doskonały, że w niczem nie ustępy wal fajansom angielskim. Proces wyrabiania fajansu w Horodnicy jest z małemi odmianami prawie taki sam, jak robienia porcelany w Korcu. Porcelanę zaczęto tu wyrabiać dopiero w r. 1855, a ziemię porcelanową sprowadzają z Dąbrówki. Fabryka porcelany zostaje pod kierownictwem Jana Grabowskiego, który pracował dawniej we fabryce w Baranówce. Porcelanę tutejszą rozsyłano po całej Ukrainie, a nawet do Rosii. Dekoracią porcelany zajmował się malarz Romanowski i jego czterech synów. W ostatnich czasach wykonano tu bogaty serwis dla księcia Sanguszki do Sławuty. Znak fabryczny jest napis Horodnica po rosyjsku.
W Ćmielowie 2 mile od Opatowa, w gubernii radomskiej, niegdyś w siedzibie Szydłowieckich później Ostrogskich, Wiśniowieckich, Sanguszków, a wreszcie Małachowskich, założył w r. 1804 Jacek hr. Małachowski fabrykę fajansów, w której obecnie wyrabiają i porcelanę. W r. 1830 przeszedł Ćmielów w posiadanie Scypionów, a w kilka lat potem ks. Lubeckiego, za którego zaczęto tu wyrabiać i porcelanę z gliny, znajdującej się w lasach miejscowych z domieszką feldspatu zagranicznego. Wreszcie przeszedł Ćmielów na własność Kazimierza Cybulskiego, który wyrabiał przeważnie naczynia kamienne, tak doskonałe, że otrzymały uznanie na powszechnych wystawach w Paryżu, Wiedniu, Filadelfii, Petersburgu. Cybulski wprowadził napowrót fabrykacie porcelany, obecnie zaś wyrabiają tu porcelanę tańszą, a pod względem dobroci wyrównywającą zagranicznej. Cybulski umarł w r. zeszłym, t. j. 1884 r., a fabrykę prowadzą dalej dwaj synowie jego: Stanisław i Władysław. Wyrabiają tu także kafle i cegły ogniotrwałe. Wartość produkcii wynosi obecnie 120.000 rubli rocznie, a zatrudnionych robotników samych Polaków jest 160; tylko instruktorami są dwaj Francuzi, sprowadzeni z Limoges. Do wypalania porcelany służy duży piec okrągły, który się opala z góry; składa się z dwóch kondygnacyj z dołu i piątra czyli kapy, w którą kładą się wyroby, wymagające tylko wysuszenia. Przedmioty przeznaczone do wypalania wstawiają się w piec w kapslach czyli pudełkach okrągłych z glinki ogniotrwałej wyrobionych, które ustawiają się w stosy jedno na drugim. Około r. 1850 dyrektorem tej fabryki był pan Weiss, Niemiec. Wyroby tutejsze dawniejsze jednak z zagranicznemi nie wytrzymują porównania, pomimo to fabryka ta miała liczne zamówienia. Sobieszczański oglądał tę fabrykę i opisał w swojej Wycieczce archeologicznej w gubernii radomskiej; widział on w osobnej izbie, jak młode dziewczęta na raz wypalonych naczyniach drukowały kolorowe wzory z niewypowiedzianą szybkością. Była tam także niewielka malarnia, gdzie już od ręki ozdobne i różnobarwne upiększenia farbą lub złotem nadawały. Kaolin i feldspat do tutejszej porcelany sprowadzano z zagranicy. Tuzin talerzy porcelanowych białych płaci się po 2 ruble 25 kopiejek. O tej fabryce obacz także opisanie w Biesiadzie literackiej z 24 kwietnia 1885 r.
W Warszawie w Belwederze wyrabiano także w zeszłym wieku porcelanę; na wystawie starożytności w Warszawie w r. 1881 była tacka porcelanową z brzegiem ażurowym z tej fabryki. Niedawno zaczęto wyrabiać porcelanę we fabryce Miączyńskiego w Żytomierzu i w Bialotynie na Wołyniu, zaś w Kole w gubernii warszawskiej, wyrabiają tak zwaną półporcelanę we fabryce Józefa Freidemita; w Nieborowie ks. Michała Radziwiłła; w gubernii kaliskiej, w powiecie kolskim, są dwie fabryki porcelany Augusta Freidenreicha i Michała Raucha.
Powyższe wiadomości czerpaliśmy głównie z pracy Ludwika Gołębiowskiego (syna Łukasza) o ceramice (w Bibliotece warszawskiej), Ignacego Jakowickiego: Obserwacie geognostyczne, Pamiętników Antoniego Andrzejewskiego, kuzyna Sobińskiego, który spędził swą młodość w Korcu w epoce pierwszych lat fabrykacii porcelany, Rastawieckiego: Wspominki historyczno - artystyczne w bibliotece warszawskiej i z innych dzieł.
A końcu chcemy parę słów dodać o początku użycia talerzy; ten nie jest tak dawny. W Eneidzie Wirgiliusza czytamy, że towarzysze prześladowanego przez Junonę trojańskiego emigranta, używali dużych cienkich kawałków chleba zamiast dzisiejszych talerzy przy uczcie; o tym samym sposobie zastępowania nieznanych jeszcze talerzy czytamy nawet w opisie Koronacii Ludwika XII: „Po uczcie te plastry chleba, rozdawano ubogim“. Co do fabrykacii talerzy, to zdaje się, że Chińczycy fabrykanci porcelany, wyprzedzili Europę pod tym względem i oni pierwsi byli, którzy talerze zaczęli wyrabiać; od nich też ta sztuka przeszła do Europy.
W Polsce znajduje się porcelanowa ziemia: w Dąbrowicy niedaleko Korca, w okolicy Baranówki, w Horodyszczy; w Burtynie 2 mile od Baranówki, znajduje się najczystsza ziemia porcelanowa, w Chażynie, Głuchowcach niedaleko Berdyczowa, w okolicach Plechow a i Machnówki nad brzegami rzeki Rosi, w powiatach wasylkowskim, taraszczańskim, zwinogrodzkim i czerkaskim, w okolicach Pawołoczy i obok w iosek: Parypsy, Buki, Czubince, Taborów i wielu innych miejscach na Ukrainie, w Wasylówce, w Rajkach powiecie lipowieckim, w górze Bohu kilka wiorst od Sawrania, nareszcie w górze św. Katarzyny, znajdującej się na granicy powiatów opoczyńskiego, opatowskiego i kieleckiego, jakoteź w Migdałowcu górze tenczyńskiej. (Obacz Giżyckiego: Badania w przedmiocie rzeczy przyrodzonych w Galicii i Królestwie polskiem i t. d. Lwów 1845).
Postrzygalnie były w XIII wieku: dwie w Krakowie, nadane przez Kazimierza Wielkiego, w r. 1393 był tam niejaki Frant z postrzygaczem sukna. W Nowym Sączu była postrzygalnia jeszcze w r. 1294. (Baliński i Lipiński: Starożytna Polska).
W XIV wieku: w Bełzie, nadana przywilejem Władysława ks. opolskiego w r. 1377, w Ciechanowie przy końcu XIV wieku za Jana ks. mazowieckiego i ruskiego, w Krasnymstawie ustanowiona przywilejem Jagiełły z r. 1394, w Lanckoronie za Kazimierza Wielkiego, w Sochocinie w r. 1385.
W XV wieku: w Borku w Wielkopolsce, w Brańsku, Drohiczynie, Gąbinie w Rawskiem, w Garwolinie w r. 1423, w Gaszczynie i w Latowiczu w województwie wileńskiem, były postrzygalnie nadane przywilejem Jana ks. mazowieckiego, pierwsza z r. 1423, druga z r. 1425, w Grójcu w r. 1419, w Grabowcu postrzygalnia nadana przywilejem Władysława ks. mazowieckiego i ruskiego z r. 1447, w Janowie w r. 1421, w Kamieńczyku czyli w Kamieńcu Mazowieckim, w Kołomyi pozwolił król Władysław w r. 1443 przywilejem mieszczanom założyć u siebie postrzygalnie sukna, (Wajgiel: Rys miasta Kołomyi), w Kownie, Łucku, Makowie w r. 1421, w Mielniku nadana przywilejem Bolesława ks. mazowieckiego z r. 1440, w Mińsku, Mławie, Mszczonowie, województwie rawskiem, w Nowogrodzie, Nowem Mieście nad Soną w r. 1420, w Nurze nad Bugiem postrzygalnia nadana przywilejem Bolesława ks. mazowieckiego i ruskiego z r. 1434, w Piasecznej w ziemi warszawskiej w r. 1429, w Poznaniu, Prasnyszu, Pułtusku w r. 1405, w Proszowicach nadana przywilejem Kazimierza Jagiellończyka z r. 1450, w Rogoźnie, Różanej, Tyszowcach, w Warszawie w r. 1425, w Wilnie i Zinkowie nadana przywilejem Bolesława ks. mazowieckiego i ruskiego z r. 1471 i w Zwoleniu ustanowiona przywilejem Jagiełły z r. 1425.
W XVI wieku: w Augustowie, Bielsku, Błoniu, Busku w województwie bełzkiem, w Chęcinach, Dubience, Horodle ustanowiona przywilejem Zygmunta Augusta z r. 1655, w Kętach, Kleszczelu, Knyszynie, Kościanie, Koziegłowach, Krakowie, Lesznie, Lublinie nadana przywilejem Zygmunta Augusta z r. 1564, w Leżajsku, Łasicach, Łęczycy, Łukowie, Mikołajowie, Mobile wie, Mostach Wielkich, Nieświeżu, Opatowcu, Ostrołęce, Parczowie, Płocku nadana przywilejem Zygmunta Augusta z r. 1565, w Przeroślu na pograniczu pruskiem, w Rohatynie, Sandomierzu, Sierpcu, w Sieradzu była w r. 1569 postrzygalnia miejska, w Stanisławowie gubernii warszawskiej, w Urzędowie, Włodzimierzu i w Wyszkowie.
W XVII wieku: w Brodach, Kobylinie w Wielkopolsce, w Ostrowie na Mazowszu, w Płocku, Płońsku, Rawie, Samborze, w Wąsoczy nad Wyssą, w Wyszogrodzie nad Wisłą, w Wiesztyńcu na Litwie, w Zdunach był w r. 1676 postrzygaczem Jan Kapusta Polak i w Żarnowie.
W XVIII wieku: w Koziegłowach, Kromołowie gubernii radomskiej, w Latowicach, w Lesznie było w 1776 r. 10 postrzygaczy, w Opatowie, w Warszawie i t. d.
W XIX wieku: w Dobrzyniu i we Lwowie, w r. 1827 było tu 3 postrzygaczy.
Potaż wyrabiano w Białej cerkwi, Bohusławie, Kałuszu i w Kownie w XVII wieku, w Bieczu, Busku niedaleko Brodów, w Dąbrowicy gubernii wołyńskiej, w Dzierąźni w górach Samborskich, gdzie niejaki Willisch był inspektorem, w Skierbiszowie, Szymborku, Tuczępach, Przysłupiu, Chmielniku, Podolu nad Zborem, w Lityniu, Olchowcu, w Janowie koło Mysłowic, w Bełzie i w Wierzbowcu w XVIII wieku. W Sawraniu i w Osikach gubernii podolskiej, z początku XIX wieku, w Horodence w Kołomyjskiem, w Łące w Samborskiem; w Sanockiem: w Solince, Maniowie, Rabach, Zubraezu, Woli Miechowej, Myscowej, Polanach, Barwinku, Samoklęskach, Świerzowej i w Lisku; w Stryj skiem: w Polanicy, Dolinie i w Klimcu 1000 cetnarów rocznie; w Brodzkiem: w Budzanowie, Dereniówce, Jarłowcu, Małowodach, Punkaczowie i w Zarubińcach. (Schmedes: Ubersicht von Galizien Lwów 1869).
W Pabianicach niedaleko Sieradza ustanowił w r. 1556 Zygmunt August cech robiących powozy (currificum). Według rachunków podskarbiego królewskiego Jana Firleja z r. 1590 był na dworze królewskim wówczas nadzorcą powozów Stanisław Krasicki. Jan Sobieski kazał sobie w Żółkwi przez żółkiewskich majstrów zrobić karetę, mając sobie za punkt ambicii, by nie ustępowała w niczem paryzkim powozom. W XVIII wieku wyrabiano powozy: we fabryce Tyzenhauza w Grodnie pod kierownictwem Francuza, umyślnie w tym celu sprowadzonego, jednego z najpierwszych mistrzów paryzkich; zatrudniała ona 60 robotników. Dla wzorów spowadzono 20 powozów z Anglii i z Paryża, niektóre nawet bardzo wspaniałe; lakiernikiem był Włoch Salvetti, który używał między innemi pięknego pokostu z tartarugi, jestto naśladowanie szyldkretu; malarzem był Bortelman z Brabancii (obacz biografię Antoniego Tyzenhauza przez Zygmunta Glogera w Kwartalniku Kłosów tomie II). W XVIII wieku były także fabryki powozów: w Krasławiu na Litwie majętności Konstantego Ludwika lir. Platera; w Różanej na Litwie majętności ks. Sapiehy, gdzie przy końcu XVIII wieku wyrabiano karety i powozy; w Tulczynie Potockich, w Warszawie Krausa, Sperla i Dangla, ostatni zatrudniał do 300 robotników samych krajowców, wyrabiał powozy od 100—2000 dukatów, miewał gotowych po 100 powozów na składzie; wyroby Dangla nie ustępowały w niczem najwytworniejszym angielskim, tańsze powozy były u Krausa i Sperla. Ochocki pisze w swoich Pamiętnikach, że u Sperla płacił za karetę 190 czerw. złt. czyli 3420 złt., za kocze po 95 dukatów, a za wozy amunicionalne płacono po 600 i 700 złt. podług etatu. Wyrabiano także powozy wówczas w Siennej we fabryce Jana Fajgla niepośledniej wartości, także w Machnówce we fabryce Prota Potockiego. W Kolbuszowej i Dawidgródku na Litwie wyrabiano w zeszłym wieku wyplatane bryczki; w Poznaniu, w Staszowie ks. Czartoryskiego, w Krakowie. Z początku XVIII wieku wyrabiano sławne karety w Gdańsku i w Lesznie; w połowie tegoż wieku założył Stanisław Poniatowski wojewoda mazowiecki, fabrykę karet w Zaleszczykach na Ukrainie, a po nim niedługo Jan Małachowski kanclerz w. k., w posiadłości swej Końskie w Sandomierskiem. Niemcewicz pisze w swych Pamiętnikach czasów moich, że jadąc z Petersburga do Lipska, kiedy był z Kościuszką na wolność puszczony, kupił sobie w Końskiem kocz tamtejszego wyrobu do podróży. Powozy jarosławskie mocno były poszukiwane. W Pomykowie jakoteż i w Drzewicy wyrabiano powozy, a w Lesznie w r. 1776 było 6 powoźników. Później powstała fabryka powozów w Przysusze, w powiecie radomskim, w Tulczynie Szczęsnego Potockiego i w Warszawie fabryka Jana Siera, której wyroby odznaczające się gustownemi kształtami i wykończoną robotą, miały wielki odbyt. Skoro więc gust się zmieniał i wyżej ceniono wyroby cudzoziemskie jak własne, sprowadzano karety gdańskie na szkutach do Warszawy i położywszy na nich napisy obcych miast, jak: Paryż, Londyn, Wiedeń, Berlin, sprzedawano je korzystnie jako obce wyroby (Kitowicz).
W Czernawczycach na Litwie jest ogromna kolekcia radziwiłłowskich pojazdów, które pamiętają dni wynalazku karet. Nazwisko kocz zdaje się pochodzić z nazwy węgierskiej wioski Kotschi, gdzie kryte powozy w XV wieku nąjpierwej zaczęto wyrabiać i zkąd zapewne niemiecki wyraz Kutsche także zdaje się pochodzić. Gatunki różne wozów są: bieda o dwóch kołach, wóz prosty, mazu gatunek wozów ukraińskich, bielinka, kolasa, bryka, bryczka, karoca, pólkrytek, rydwan, desobliżantki, soliterki na jedne osobę, dormeusy, landary, kariolki, kabriolety, fajetony, karykle, dorożki, dryndulki, dyliżanse i t. d.
Z początku XIX wieku wyrabiano powozy w Żarkach we fabryce założonej w r. 1833 przez Steinkellera, które znane są pod nazwiskiem „Steinkellerkiu. We Lwowie była fabryka powozów i karet, która dla ziem Polski najkosztowniejszych dostarczała wyrobów, równających się pod względem trwałości i piękności wiedeńskim. Była także fabryka karet w Żminkowcach na Podolu z początkiem tego wieku. W Lublinie było z początku tego wieku 4 fabrykantów pojazdów, także w Rzeszowie, Jarosławiu i Sądowej Wiszni wyrabiano porządne pojazdy. W Ujeżdzie wyrabiano powozy, w Konstantynowie gubernii podolskiej, wyrabiano powozy miernej dobroci, również w Jampolu gubernii podolskiej, wyrabiano pojazdy. W Warszawie wyrabiali powozy w pierwszej połowie XIX wieku: Józef Reutel w wartości do 1000 rubli, którego wyroby po największej części szły do Rosii; Aleksander Lietkie od r. 1845, Ksawery Laskowski wyrabiał powozy wartości do 1000 rubli począwszy od r. 1843 r. a Franciszek Geyer od r. 1840. Wilgus, chłop z Bińczyc, zrobił w pierwszej połowie XIX wieku wózek, którym bez koni do Krakowa przyjechał. Fiakry w Polsce zaprowadzone zostały za Władysława IV i pierwsze były w Warszawie. W r. 1784 była w Warszawie kompania utrzymująca fiakry. Nazwa fiakier pochodzi od Fiakra, który pierwszy w Paryżu w XVII wieku zaprowadził najęte powozy.
Poczta istniała u nas od r. 1565, a stale dopiero od roku 1647, t. j. od czasów Władysława IV, a dochód z niej należał do skarbu królewskiego. Stanisław August zbudował pocztamt w Warszawie. (Korzon).
Powrozy wyrabiano w Płocku w XIV wieku; w XV wieku był dziad naszego poety i biskupa Jana Dantyszka nazwiskiem Hoefen, powroźnikiem w Gdańsku, którego Niemcy nazywali „flaclisbinderem“. W XVI wieku w Korczynie nad Nidą, w Opatowcu i Sandomierzu. W XVII w.: w Bochni, Kownie, w Krakowie zapłacono w r. 1633 powroźnikowi za linę na 50 łokci długości 45 fł, a w r. 1587 był tu powroźnikiem niejaki Kwiatek na Kleparzu, któremu dano robić 3 liny do dział po 2 fł. 10 gr., w Krośnie, Lublinie, Lwowie, Myślenicach, Proszowicach, Słomnikach, Starej Częstochowej i w Wieliczce. W XVIII wieku wyrabiano w Radymnie postronki i liny z konopi galicyjskich i prowadzono je Sanem i Wisłą do Gdańska, gdzie je bardzo dobrze sprzedawano. W r. 1776 było w Lesznie 6 powroźników, w r. 1804 w Krakowie 7, a w r. 1827 w Lublinie 2, a we Lwowie 5 powroźników. Z początku XIX w. wyrabiano także w Warszawie powrozy.
Essenwein w dziele: Die mittelalterliclien Kunstdenkmele der Stadt Krakau wymienia następujących wyrabiaczy pozłotki (Goldschlager) w Krakowie: w r. 1393 Jurge, w r. 1417 Dominik, w r. 1435 Jan, 1448 Bartisch, 1461 Jacobus, 1539 Feliks. Zaś Gąsiorowski w dziele swojem: Cechy krakowskie, wymienia późniejszych goldschliigierów krakow skich: Ciećmierzowski Kazimierz w r. 1681, Hernych Gottfried z Wrocławia w r. 1609, Lauchwitz Marek w r. 1623, Scheffer Jan w r. 1597, Schmidt Adam w r. 1589, Włoskowicz Stefan w r. 1637, Zawalski Stanisław w r. 1682.
Prócz tych wyrabiali pozłotkę także w Gdańsku w połowie XVII wieku (Loschin). O wyrabianiu pozłotki wspomina już kapłan Teofilus, pisarz XI wieku w dziele swojem o Sztukach rozmaitych.
Zdaje się, że pierwsi Chińczycy wynaleźli proch do strzelania, a Arabowie wprowadzili go do Europy, około r. 1259. Niektórzy uczeni twierdzą, że mnich Bertold Schwarz Franciszkanin we Freiburgu, był pierwszym, który wynalazł sekret wyrabiania prochu w r. 1330. Muzeum drezdeńskie posiada dotąd broń palną wynalazku wyż wspomnianego Schwarza. W r. 1340 istniała już fabryka prochu w Augsburgu, a w r. 1356 w Norymberdze.
Bielski pisze w swojej Kronice, że u nas w dawnych czasach robili mnisi po klasztorach proch i drugich do zapasów wojennych przysposabiali. Dobroć prochu zależała od umieniakiernować (Kern). Wojujący z nami Gdańszczanie za Stefana Batorego zaprawiali prochy jadem, tak że na kogo padła iskierka, umierał. My nigdyśmy nie naśladowali tego nieludzkiego obyczaju. W Gdańsku wyrabiano proch w XIV wieku, w Korczynie z początku XVI wieku, za Zygmunta I w r. 1589 otrzymał tamtejszy puszkarz Kraska królewskim przywilejem pozwolenie na robienie prochu. Ambroży Grabowski wspomina, że w Krakowie już w r. 1519 wyrabiał proch Jan Saliternik, mieszczanin krakowski. Z kroniki drukowanej w Bibliotece starożytnej pisarzy polskich, wydanej przez K. Wł. Wójcickiego, dowiadujemy się, że w r. 1523 robiono w Krakowie proch na Zwierzyńcu w budynku nad Rudawą między królewskiemi sadzawkami, więc wiemy nawet dokładnie, w którem miejscu w Krakowie proch wyrabiano. W r. 1560 kosztował w Krakowie cetnar prochu 15 filo gr. W Krzemieńcu sporządzano proch w r. 1542 według lustracii ówczesnej, a do robienia tegoż postawił starosta Falczewski młyn o 6 stępach. Wyrabiano także proch w Łucku i w Pile w XVI wieku; w Zielonkach pod Krakowem wyrabiał proch w r. 1576 Nikiel Schulcz, prochownik królewski, a cetnar prochu kosztował u niego 30 fl. W Poznaniu stała w r. 1620 prochownia za bramą wroniecką, a w r. 1663 obowiązał się wystawić młyn prochowy naprzeciw Piły niejaki Daniel Okale. W XVII wieku były prochownie w Lipniszkach w województwie wileńskiem i w Czajowicach w okolicy Ojcowa. W rachunkach podskarbstwa litewskiego z lat 1648—1652, wydanych przez Eustachego hr. Tyszkiewicza (w Wilnie 1855) spotykamy pozycię: z prochowni Hamer Jodkowskiej za kamień prochu ordynarii rocznej przychodzi 13 złt. 10 gr.
W XVIII wieku wyrabiano także proch w Lesznie, a proch tamtejszy musiał być sławny, kiedy o nim nawet Mickiewicz w Czatach wspomina. Przy końcu XVIII wieku założył mieszczanin krakowski Fr. Krumphollz w okolicach K rakow a, mianowicie pod Korzkwią i pod zamkiem ojcowskim fabryki prochu, trzecia znajdowała się między Skałami i wysokiemi Górami, a wszystkie razem dostarczały do 100 kamieni prochu rocznie. Także tyle wyrabiali jacyś Żydzi na swym młynie wodnym, gdzieś w województwie krakowskiem. W r. 1788 płacono za kamień prochu z fabryk prochowych pod Krakowem o 32 funtach, zwanego wiedeńskim, po 54 złt., kurkowego po 48 złt., leszczyńskiego (z Leszna) po 44 złt., muszkietowego po 40 złt., a armatniego po 38 złt. Był także w XVIII wieku młyn prochowy artylerii koronnej pod Młocinami, wystawiony w r. 1784 za 100.000 złt. i Szulca fabryka w Warszawie. Za księztwa warszawskiego była fabryka prochu w Marymoncie. Z początku XIX wieku wyrabiano także proch w Samborze i w Berbrudach, w nowszych czasach w Wiszence, obwodzie lwowskim i w Milówce nad Sołą.
Proszek z bursztynu do kadzenia wyrabiano oddawna w Gdańsku, Królewcu, Kłuwie i w Stolpe.
W dawnych czasach robił na wsi klecha 'czyli zakrystian po kościołach dla niewiast misterne do przędzenia narzędzia, t. j. krzele czyli przęślice i wrzecionka pięknie grynszpanem je malując. (Maciejowski: Polska aż do połowy XVII wieku tom II, str. 183). W XVIII wieku były u nas przędzalnie bawełny w Grodnie Tyzenhauza i w Niemirowie podkomorzego Potockiego; ostatnia przędzalnia, którą w r. 1787 szczegółowo król Stanisław August zwidzał, opisana jest w dziele: Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa w r. 1787, (wydanem w r. 1860 w Wilnie przez Kraszewskiego). W r. 1785 powstała także przędzalnia bawełny w Malborgu w dawnym zamku krzyżackim, przeznaczonym na ten cel przez Frydryka II króla pruskiego.
Pierwsze zawiązki mechanicznego przędzenia bawełny datują się u nas od r. 1822; do takich małych przędzalń po kilkaset tylko wrzecion liczących, należą przędzalnie powstałe w Kaliszu, Częstochowej, Zduńskiej Woli i w Lipkowie pod Warszawą własności Paschalisa. Wszystkie te przędzalnie wyrabiały tylko przędzę w najniższych numerach, przeznaczonych na poślednie i grube tkaniny bawełniane, jakoto: drelichy, barchany do ordynarniejszych wyrobów pończoszkowych i na knoty do świec. Dopiero w r. 1831 założył przędzalnię mechaniczną w Ozorkowie Frydryk Schlosser do wyrobu płócienek i kartunu. W kilka lat potem powstała znakomita przędzalnia L. Geyera w Łodzi, w Skrzyszowie i w Brodach. W samej Łodzi jest 20 kilka przędzalń. W r. 1831 powstała także mechaniczna przędzalnia w Żyrardowie Karola Scholtza, druga w Dobrowoli w Augustowskiem Dombrowicza, nareszcie w Żarkach pod kierunkiem Lindheima, gdzie było około 10.000 wrzecion i 300 kilkadziesiąt robotników. W Różanej na Litwie była przędzalnia wełny. Później powstało więcej podobnych zakładów w Polsce, mianowicie w Zgierzu Raegbra i Zacherta, mających pierwszy 2460, drugi 600 wrzecion, w Tomaszowie Elbla o 1600 wrzecionach, Hestermana o 1120 wrzecionach, Hentschkiego i Bajera o 960 wrzecionach, w Łodzi Petersa o 1620, Ma Hańskiego o 960 i Zanda o 900 wrzecionach. Pierwsza w królestwie polskiem przędzalnia wełny długiej czesanej powstała w Totarze pod Rawą w r. 1844, urządzona przez Edwarda Frydrychsa, który prowadził tam poprzednio przez 10 lat fabrykę sukna: fabryka ta przeszła w r. 1851 na własność firmy warszawskiej Geysmera i Perksa, a w r. 1857 w ręce Juliusza Gertza; była ona o 6 machinach i 600 wrzecionach. Pierwszą taką maszynę do czesania wełny założył w roku 1790 Arkwrigt, później weszły w użycie machiny Colliego, dopiero w r. 1844 Francuz Hegman wynalazł swoję własną machinę do czesania wełny, której później powszechnie używano; w Pilicy i w Albertynie pod Słonimem w gubernii grodzieńskiej, przędzalnia Pusłowskiego założona w r. 1855 o 3800 wrzecionach, zatrudniała 182 robotników i wyrabiała 400 funtów przędzy dziennie. Są także przędzalnie bawełny: Ginsberga w Zawierciu, Endra w Pabianicach. (Obacz także: Tkalnie, Płóciennictwo).
Przetaki wyrabiano w Gdańsku i Nowogrodzie z początku XVII wieku, w Rakowie i w Biłgoraju w XVIII w., a później w wielu innych miejscach.
Przetworów chemicznych była fabryka Hirschmanna i Kijewskiego w Warszawie, która istniała od r. 1823, a fabryka Edwarda Wasiańskiego tamże od r. 1824, zaś fabryka Epsteina i Lewy tamże powstała w r. 1840; była także fabryka Ludwika Spiessa w Żyrardowie w gubernii warszawskiej.
Pudru była fabryka w Lanetówce w Złoczowskiem i we Lwowie przy końcu XVIII wieku; używano go na peruki, hareapy i toalety damskie. (Obacz także: Krochmal).
Pugilaresy i futerały wyrabiano w Warszawie z początku XIX wieku.
(Obacz: Płatnerstwo).
Puszkarz był jeden w Płocku z początku XIV wieku, zaś w r. 1414 był we Lwowie puszkarz Laurenty Hellenbasen (według aktów miejskich), a przy końcu XVI wieku jakiś Daniel puszkarz. Za Zygmunta I był starszym nad puszkarzami dowódzca artylerii Staszkowski, herbu Bogoria, następnie wsławili się w tej sztuce Mikołaj Firlej i Kościelecki. Pod Janem Zamojskim zadziwiał w Inflantach Niemców i Francuzów sztuką puszkarską Paweł Piaskowski. (Bielski: Kronika). Artykuły dla puszkarzy z r. 1567 podają Rozmaitości naukowe, wydane w r. 1828 w Krakowie Nr I. W r. 1789 było w Warszawie 60 warstatów puszkarskich, które mogły dostarczać po 1000 sztuk broni na miesiąc (Korzon). W pierwszej połowie XIX wieku zaś odznaczały się warszawskie wyroby puszkarskie: Bekkera, Koczego i Jachimka; roboty ich jednak policzyć należy do robót osadniczych, gdyż lufy w strzelbach tych zakładów pochodziły z zagranicy; fabryka Bekkera założoną została w r. 1830. (Obacz także: Broń).
Puzderka wyrabiano w Krośnie w XVII wieku.