Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

SERWIS DO GRY W „LHOMBRE'A“ Z SASKIEJ PORCELANYZ POCZĄTKU XIX WIEKU


Reprodukowany na str. 13 i 14 komplet przyborów do rozpowszechnionej niegdyś gry w „l’hombre’a”) zasługuje na omówienie nietylko ze względu na swoją wartość artystyczną, ale iz innych również powodów. 

Interesujące jest jego pochodzenie. Obecnie znajduje się w mojem posiadaniu, a poprzednio od daty powstania począwszy, przechodził z rąk do rąk, drogą spadków, w mojej rodzinie. Stąd związana z nim jest, przechodząca z pokolenia na pokolenie, tradycja, która daje wskazówki odnośnie do daty i okoliczności w jakich przedmioty te powstały, tradycja, mówiąc nawiasem, nie bez pewnego znaczenia dla historji kulturalno-obyczajowej początku XIX wieku. 

Ostatnio od Jana Rozwadowskiego ze Lwowa otrzymałem dokument, który wprawdzie nie może uchodzić za metrykę zabytku w ścisłem tego słowa znaczeniu, który jednakże pozwala z większą niewątpliwie pewnością ustalić jego pochodzenie. Dokumentem tym jest notatka własnoręczna poprzedniego właściciela „serwisu" Stanisława Polanowskiego. Notatka zgadza się ze znaną mi tradycją, pochodzi od człowieka wiarygodnego, powołuje się wreszcie na informacje osoby współczesnej powstaniu „serwisu". Zarówno ze względu na możność dosyć ścisłego ustalenia daty, jak też ze względu na to, że szczegóły podane w notatce tłumaczą oryginalny, dziwaczny nawet może, charakter przedmiotu, wydaje mi się potrzebne przedstawienie na jej podstawie historji serwisu. 

Według tradycji i według tej piśmiennej relacji serwis do „l’hombre’a" był ofiarowany przez króla Saskiego, księcia warszawskiego Fryderyka Augusta, Marjannie ze Swidzińskich Lanckorońskiej, kasztelanowej Połanieckiej. 

Polanowski pisze o genezie zabytku w następujących słowach: 

„Gdy król Saski objął królewstwo, jako wielki (sic!) książę warszawski, kasztelanowa Połaniecka już byłazłamana wiekiem, pedagrą i hieragną, wszyscy ją odwiedzali, ale ona u nikogo nie bywała. Królestwo Sascy zapowiedzieli swe odwiedziny u niej i zastali ją siedzącą w fotelu, grającą w,,1’ hombra“. Król zauważył, że trudno jej ręką, hieragną pokrzywioną, uchwycić fiszki kościane, a chcąc jej udowodnić pamięć, polecił swej fabryce w Meissen, by porcelanowy serwis do gry “l’hombra“ był wykonany. Królestwo Sascy przesłali kasztelanowej w darze ten serwis".

Serwis saski do gry w l’hombrc’a à la manière de Wcdgwood : pula dla grających, fiszki (sztony).
Serwis saski do gry w l’hombrc’a à la manière de Wcdgwood : pula dla grających, fiszki (sztony).

Polanowski powołuje się, pisząc te słowa na opowiadania siostrzenicy kasztelanowej, a ciotki swojej Ludwiki z Karczewskich Zawadzkiej, która „długie miesiące z kasztelanową spędzała". Poza wiarygodnością samej notatki, także i inne objektywne dane pozwalają sądzić, że podane w niej fakty mają wszystkie cechy historycznego prawdopodobieństwa. 

Kasztelanowa Połaniecka była na przełomie XVIII i XIX wieku jedną z najwybitniejszych postaci społeczno-towarzyskiego życia Warszawy. Ze wzmiankami o wyjątkowym szacunku, jaki ją otaczał, spotkać się można w każdym niemal pamiętniku z owych czasów, czy w opisie ówczesnego życia stolicy. Opowieść więc o wizycie i darze królewskim wydaje się niewątpliwie prawdziwa. 

Uznając ją za podstawę historycznej oceny zabytku, możemy ustalić datę jego powstania na lata między 1807 a 1814. Skądinąd wyjaśnić możemy na tej podstawie fakt, że wyrobów fabryki meisseńskiej o podobnym charakterze nie spotyka się wogóle. 

Polanowski pisze w swojej notatce „Rzeczoznawcy wc. k. Muzeum w Wiedniu uznali ten okaz za nadzwyczaj ciekawy, bo jest unikatem raz tylko wypalonym w fabryce saskiej porcelany“. Na listowne zapytanie mojego ojca, który po Polanowskim zabytek ten odziedziczył, odpowiedział E. Zimmermann, dyrektor „Königliche Porzellansammlung, Dresden Johanneum“, w liście z dnia 13/IV. 1911 r. co następuje: „Auf ihre gefl. Anfrage möchte ich Ihnen gleich mitteilen, dass unsere Sammlung eine solche Spielgarnitur nicht besitzt und dass ich sonst auch nie etzuas Derartiges gesehen, oder auch nur von ihm gehört habe. Es kann hier, da es sich ja um ein kónigl. Geschenk handelt sehr leicht ein Unikum vorliegen. Was wir in Wegdwoodmanier besitzen sind ganz andere Sachen“. Opisany serwis do „l’hombre’a” jest zatem najprawdopodobniej unikatem, darem królewskim a możei... królewskim kaprysem. Jeżeli nie powtarzano tego pomysłu, to zapewne dlatego, że był bardzo niepraktyczny. 

Trudno sobie wyobrazić grę w karty przy pomocy takich przyborów. Wprawdzie grube sztony (fiszki) porcelanowe mogły być wygodniejsze dla chorej kasztelanowej od cienkich kościanych, ale niedługoby zapewne przetrwały, a delikatne ażurowe koszyczki z „biscuit“ wraz z pulą podzieliłyby ich los. Toteż i komplet, o którym piszę, nigdy prawdopodobnie nie był w użyciu. Przechowywany troskliwie, jako pamiątka rodzinna, doszedł do moich rąk w całości. 

W drewnianej, obitej z zewnątrz czarną skórą, wewnątrz wyłożonej blado-żółtym zamszem, szkatułce, mieszczą się poszczególne przedmioty na dwóch kondygnacjach. Na górnej (wyjmowanej, jak szuflada kuferka) spoczywają we wgłębieniach ażurowe koszyczki dla czterech grających, pośrodku pula z szaro-niebieskiego „biscuit". Koszyczki (9 X 72 cm) zdobione są plastycznemi białemi kwiatami. Pula (14 X 11 cm), prócz podobnego ornamentu na ażurowem rondzie, ma na dnie sylwetki Fryderyka Augusta, jego żony i córki („polskiej infantki'. Sylwetki „en bas-relief“ wykonane są delikatnie i artystycznie, z uwydatnieniem charakteru portretowanych profilów. 

Pula i koszyczki mają od spodu wyciśnięty znak fabryczny meisseński z epoki Marcoliniego (dwa miecze na krzyż i gwiazdę) oraz cyfry 58. Na spodzie trzech koszyczków znajduje się też litera „P" (może „ J“).

Do kompletu należy po cztery ośmioboczne i sześć okrągłych fiszek (sztonów) ze znakami czterech kolorów karcianych. Te rozmieszczone w przegródkach na górnej kondygnacji. Na dolnej kondygnacji umieszczone są fiszki podłużne po dwanaście każdego koloru. Fiszki porcelanowe, grube, złocone na brzegach, znaki karciane z obu stron. Jeden z koszyczków pęknięty i dosyć niezręcznie sklejony. 

Rzeczy piękne są zniszczalne i co niekiedy równie źle, ruchome. Unikat może zniknąć bez śladu. Tak być nie powinno. Oto powód i usprawiedliwienie niniejszej notatki. 

Adam Heydel.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new