Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
NA wysokim (50 m) brzegu Wisły rozsiadł się gród płocki. Od miasta oddzielony przekopem, w podwójnym pierścieniu swych murów zamykał siedzibę książąt, opactwo benedyktyńskie i katedrę. W jej progi latem 1504 roku wstępował procesjonalnie nowy biskup, Erazm Ciołek. Zabawił wówczas w swej stolicy ledwie dni kilkanaście i przez ten czas zapoznał się dostatecznie z potrzebami katedry, „swej oblubienicy". Jeszcze jesienią tego roku wyjednywa u króla pozwolenie na adaptację dawnego skarbca książęcego w katedrze na kapitularz. Do Płocka zawitał Ciołek na dłużej dopiero 28 marca 1506 roku po powrocie z Rzymu. Wówczas też zajął się sprawami swego biskupstwa: odbył synod i przystąpił do restauracji katedry. O zebraniu funduszów na ten cel pomyślał już biskup w czasie swego pobytu w Wiecznem Mieście i dlatego tam wyjednał dwie bulle odpustowe. Dochody z datków pobożnych, którzy pragnęli dostąpić łaski odpustu, iść miały na restaurację katedry i budowę kaplicy św. Erazma. Ponieważ odnowienie katedry ograniczyło się tylko do wnętrza i do jego urządzenia, wolno z tego wnosić, że sam budynek znajdował się w stanie dość dobrym.
W kwietniu 1506 roku zawiera Ciołek kontrakty ze stolarzami i malarzem. Błażej z Gór zobowiązał się wykonać stalle (formy) na wzór dawnych po cenie trzech dukatów od sztuki. Drugi stolarz, Ślązak, Błażej z Sebnitz dostał od biskupa poważniejsze zamówienie. Miał robić dwie dwurzędowe stalle, zdobione rzezanemi herbami na zapieckach. Każda z nich obliczona była na siedem siedzeń górnych dla członków kapituły i na siedem niższych dla niższego kleru.
Stanąć miały w prezbiterjum; jedna po stronie ewangelji, druga po stronie epistoły. Prócz owych stall kanoniczych, których wykonanie pochłaniało 21 kop w półgroszkach, miał Błażej zrobić trzy stalle ozdobniejsze, z baldachimem okrągłym, przeznaczone dla biskupa. Termin wykonania tych dwóch zamówień był półroczny. Wreszcie do kapitularza ślązak miał zrobić ławy z trzema siedzeniami i katedrę biskupią z własnego materjału za cenę 4 kop gr. U malarza Mikołaja z Poznania, może poleconego przez Mikołaja Czepiela, kanonika płockiego(1493-1518), zamówił biskup za 6 kop.obraz. Ten obraz miał przedstawiać Chrystusa na krzyżu, oraz trzy postacie : Matkę Boską w lazurowym płaszczu, usianym gwiazdami złotemi i ze złotemi frendzlami; św. Jana w czerwonym płaszczu, ze złotym szlakiem i św. Marję Magdalenę w złocistej sukni. Można przypuszczać, że ten obraz przeznaczony do kapitularza, stał w związku z podobnej treści minjaturą, znajdującą się w pontyfikale biskupa-fundatora.
Ciołek żywił wielką cześć dla swego patrona, gdyż istotnie wiele zawdzięczał św. Erazmowi. W tarczy zamiast wiechy czy zielonego wianka miał Sulimę, z mieszczucha krakowskiego stał się senatorem, odgrywającym wybitną rolę w polityce zagranicznej Rzpltej. Ciołek, chcąc się wywdzięczyć za te łaski swemu orędownikow i, na synodzie djecezjalnym 29. III 1506 r. za zgodą kapituły i kleru podnosi w djecezji płockiej dzień Erazma biskupa i męczennika do szeregu świąt fori. Prócz tego funduje swemu patronowi kaplicę w katedrze płockiej. W tym celu zawarł 25 kwietnia 1506 roku następującą umowę z frankończykiem Janem z Kitzingen. Ten murarz postawi kaplicę wraz z małą zakrystją. Kaplica będzie murowana i zasklepiona, stanie zewnątrz katedry w tem miejscu, gdzie jedno z wejść się znajduje. Z dwóch stron otrzyma szczyty, ozdobione herbem fundatora. Ten sam herb z dodaniem infuły ma być dwukrotnie powtórzony wewnątrz kaplicy. Łuk sklepienia wykonany będzie z kostek granitowych.
Za tę robotę Jan z Kitzingen dostanie 20 kop w półgroszkach. Kamienia, cegły wypalonej we własnej cegielni nad rzeczką Brzeźnicą, wapna, piasku, żelaza, drzewa, tarcic dostarczy biskup. Jednak wydobywanie kamienia z kamieniołomów i obrabianie go odbywać się będzie na koszt przedsiębiorcy. Prócz tego Jan z Kitzingen wykona następujące roboty: schody do skarbca, znajdującego się nad ołtarzem św. Mikołaja, oraz schody cum duplici fractura do kapitularza. W związku ze schodami wykona dwie pary oddrzwi kamiennych z herbem biskupa. Dokona nadto ten murarz podwyższenia dwóch ołtarzy: wielkiego i Bożego Ciała. Materjału dostarczy biskup. Ostatnią wreszcie robotą Jana była rzeźba wykonana za cenę 10 kop: Chrystus rozpięty na krzyżu wielkim na cztery łokcie, oraz postać Matki Boskiej, św. Jana i Marji Magdaleny. Wszystkie te roboty miały być ukończone w ciągu 1506 r. Być może, że Jan z Kitzingen opasał również murem cmentarz katedry, na co przywilej królewski uzyskał bp. Erazm 15. VI. 1506 r. Jan ze swych zobowiązań wywiązał się zapewne poprawnie, skoro w 1507 r. kanclerz kapituły, Mikołaj Kossobudzki powierzył mu budowę domu dla mensjonarzy kaplicy Wniebowzięcia. Dom ten stanął na zamku. Dokończył go jednak inny budowniczy, Piotr Karwe z Piotrkowa, który w tem samem mieście pracował zapewne przy budowie kurji dla bpa Ciołka.
W 1508 r. pomyślał biskup o muzyce kościelnej i dlatego zawarł umowę z organmistrzem Mikołajem z Sarbi. Ten podjął się za 50 kop w półgr., 15 korcymąki, 2 korce grochu, korzec jagieł, 2 połcie słoniny i 6 beczek piwa: 1) naprawić stare czterogłosowe organy, 2) zbudować nowe dwunastogłosowe. Te organy po kilku latach były już ruiną. Czy tkwiła w tem wina Mikołaja, czy może zaciekającego sklepienia - nie wiemy. Zdaje się, że w 1518 -1520 r. nowe organy buduje Stefan z Kazimierza. W 1511 r. z polecenia biskupa snycerz toruński Michał wykonywa cyborjum. W tym samym czasie, w porozumieniu z biskupem, poleca kapitułaJan owi (Nayhoft?), rajcy z Płocka wykonanie pewnych robót złotniczych. Ten złotnik ma zrobić ze srebra i pozłocić dwa krzyże z postacią Ukrzyżowanego, przeznaczone do drzewców chorągwi. Nadto miał wykonać stopę do relikwiarza w kształcie krzyża. Dostał na to 13 grzywien srebra i pewną ilość złota. Ponieważ ubywa srebra przy topieniu, wykonane przez Hanusza przedmioty mogą ważyć o pół grzywny czyli o 12 skojców mniej. Wynagrodzenie od każdej grzywny srebra wynosić będzie 1 grzywnę w półgr. Po przeprowadzeniu robót związanych z restauracją wnętrza katedry, z urządzeniem jej a także kapitularza w latach 1510-13 zajmuje się energiczny biskup rozbudowaniem swej kurji, która leżała poza zamkiem niedaleko bramy Grodzkiej. Przy tych robotach pracują cieśle z Płocka, Mikołaj Poduszka i Paweł Myszka, oraz murarz Warcisław z Głogowy. Tymczasem katedra wzbogacona o jedną kaplicę, nowe stalle, obrazy, rzeźby, organy, a może i zegar, z odnowionemi kilkoma ołtarzami, zaczęła wyglądem swych popękanych murów budzić poważne obawy wśród kapituły. Król jako patron winien się oczywiście zainteresować naprawą katedry, jednak ze względu na wojny trudno od niego żądać pomocy finansowej. Dlatego też kapituła na sesji 9 września 1513 r. powzięła następujące uchwały: każdy duchowny diecezji, począwszy od biskupa, a skończywszy na gracjaliście, musi legować w testamencie pod grozą unieważnienia tego aktu ostatniej woli pewną część swego majątku na fabrykę katedry. To praktycznie znaczyło, że narazie duchowni, będący w pełni sił życiowych, zamiast uszczuplać swe własne sięgnąć po majątki tych, którzy schodzą z tego łez padołu. Pozatem uchwalono wybór dwóch fabrykatorów: jednego z ramienia kapituły, drugiego z ramienia biskupa. Ci winni się zajmować wyłącznie sprawami związanemi z odnowieniem katedry. Do tych prac przystąpiono dopiero wiosną 1515 r. Prawdopodobnie chodziło o naprawę dachu i sklepień. Robotami kierował początkowo majster - jak się okazało - zbyt młody, a niezbyt doświadczony. Dlatego kapituła w lutym 1516 r. zwraca się do biskupa z żądaniem, aby zakontraktował pewnego majstra murarskiego z Warszawy, Niemca, którego polecają dziekan Mikołaj z Mirowic i scholastyk.
Czy biskup, wskazanego przez kapitułę majstra, zakontraktował, nie wiemy. W każdym razie fabryka katedry, może z braku funduszów, wlokła się do jesieni 1518 r. W lutym następnego roku sufragan Piotr jako fabrykator zawarł umowę z malarzami z Krakowa. Był to mistrz Joachim (Libnau pochodzący z Drezna), z towarzyszem Janem. Za cenę 285 złotych podjęli się oni wymalować kasetonowe podniebienie prezbiterjum. Różei listwy miały być pomalowane „fajngoldem“, czystem złotem węgierskiem, skrzyńce zaś i resztę powierzchni miał pokryć najwyborowszy lazur. Ponieważ malarze wzięli od kapituły 50 zł. zadatku, Jan Alantse, w jednej osobie aptekarz płocki i krakowski, poręczył, że zadatek nie przepadnie i robota zostanie wykonana.
Robota Jana podobała się kapitule, dlatego dostał 10 zł. ponad sumę umówioną wraz z poleceniem odnowienia obrazów w głównym ołtarzu. Za to malarz otrzymał 5 zł., a jego czeladnicy 2. Remont katedry został więc zakończony jesienią 1519 r. W pomyślnym czasie, gdyż 9 września 1522 r. grasująca zaraza w Rzymie zabrała biskupa Erazma. Umarł na obczyźnie bez upragnionej kardynalskiej purpury’). W Krakowie jego piękna kurja kanonicza dostała się Piotrowi Tomickiemu, biskupowi poznańskiemu i podkanclerzemu2). Siostrzeniec Tomickiego, Andrzej Krzycki zajął w 1527 r. biskupstwo płockie. Dla katedry płockiej, ze stanowiska kultury, trudno było o lepszych ordynarjuszów, jak Erazm i Krzycki. Dla obu sztuka nie była czemś zbędnem. Ledwie rok upłynął od czasu ingresu Krzyckiego, a już rozpoczynają się biadania kapituły nad złym stanem ołowianego dachu katedry. W 1529 r. synod djecezjalny dla ratowania jej uchwala specjalny podatek. Los jednak zrządził, że zamiast katedrę odnowić, trzeba ją było stawiać od fundamentów. 20 marca 1530 r. o zachodzie słońca uderzył piorun w północną wieżę katedry. Powstał pożar. W jego ogniu spłonął dach, pokrycie ołowiane zamieniło się w masę 650 centnarów. Lewa nawa boczna runęła. Legł w gruzach strop prezbiterjum, italico more usiany złotemi różami. Już 23 marca kapituła zawiera kontrakt z cieślą Mikołajem Kozyrą z Płocka. Miał on odbudować na wzór poprzedniego stropu nowy, nad prezbiterjum i północną kaplicą transeptu, i to wszystko pokryć dachem gontowym. Jako wynagrodzenie miał Kozyra dostać 31 kop groszy, 10 korcy żyta, 6 korcy grochu i jeden połeć słoniny. Ten sam cieśla za 9 złotych podjął się położenia dachu nad zakrystją, kapitularzem i południową nawą boczną, nad któremi sklepienia się nie zawaliły. Poddani wsi prestymonialnych mieli oczyścić kościół z gruzów. Chodziło zatem narazie kapitule tylko o zabezpieczenie przed wpływami atmosferycznemi tego, czego ogień nie strawił. O planach odbudowy miała radzić kapituła generalna. Ponieważ kapitularz był zniszczony przez pożar, posiedzenie kapituły w dniu 4 maja odbyło się zapewne w kurji biskupiej. Zjechał z Pułtuska na tę sesję sam biskup Krzycki, zebrało się 27 prałatów i kanoników. Wobec zniszczenia katedry przystąpiono do uregulowania nabożeństw, które zwykły tam się odprawiać. Więc postanowiono, że nabożeństwa w dni powszednie odbywać się będą w opackim kościele św. Wojciecha, nabożeństwa zaś, właściwe dniom świątecznym, w kościele parafjalnym św. Batłomieja.
c. d. n.
Dr. Włodzimierz Budka.