Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

STARODAWNE OBICIA PAPIEROWE CZYLI KOŁTRYNY


W Polsce odrodzonej zainteresowanie do rodzimej sztuki musi przybrać znacznie większe i inne jak przedtem rozmiary, ruch pewien daje się nawet spostrzegać, zwłaszcza graf ika dzięki szeregom artykułów, kilku wystawom rycin, obecnej wystawie drukarskiej, niedawnej wystawie starodawnych rycin ludowych wreszcie świeżo wydanej książce p. Wildera „Grafika“ - nie mówię już o wybitnej działalności naszych artystów - weszła, że się tak wyrażę, w modę. Nie od rzeczy zatem może będzie, jeśli uprzytomnimy sobie wysiłki dawnych pokoleń na tem polu tem więcej, że o wielkiej przeszłości naszej sztuki we wszystkich jej kierunkach szerokie koła inteligencji polskiej niestety bardzo słabe posiadają dotychczas wyobrażenia. 

Od najdawniejszych czasów w budownictwie ważnym dekoracyjnym czynnikiem była polichromja, rozpraszała ona jednostajność szerokich płaszczyzn ściennych, podkreślała kontury architektoniczne, uwydatniała rzeźbiarskie szczegóły. 

Od Egiptu i Azji poprzez Grecję i Rzym, a następnie średnie wieki spostrzegamy wszędzie polichromję związaną ściśle z budownictwem. U schyłku średniowiecza fresk do upiększenia przestrzennych wnętrz nie wystarczał. Barwna tkanina używana przedewszystkiem do dekoracji na Wschodzie w dalekiej bardzo starożytności zaczyna towarzyszyć, nieraz zastępować ścienne malowidło. W w. XIV i XV haf tarstwo jako „acupictura" jest właściwie jedną z malarskich technik, tak, że nierzadko fresk naśladował kobierzec i odwrotnie, często zresztą pomysł do obu rodzaj i dekoracji wychodził z ręki jednego i tego samego artysty. Wiadomo zresztą, że od początku XV w., może jeszcze od ostatnich dziesiątków XIV w. malarze, szklarze, snycerze, stolarze stanowili cech wspólny. Przez całą nieledwie pierwszą połowę XV w. jako starszych cechu, obok malarzy i snycerzy spotykamy stolarzy, których rzemiosło, bardzo blisko wiązało się ze snycerstwem. Jednakowoż w późniejszej epoce w miarę rozwoju życia politycznego, wobec zróżniczkowania życia społecznego, a co za tem idzie zmiany całego nastroju i ducha mieszkańców miast spostrzegamy coraz większą specjalizację. Organizacje rozczłonkowują  się na coraz mniejsze grupy - pojedyncze zaś gałęzie rzemiosł, udoskonalają się coraz bardziej w kształcie i technice swych wytworów. Wiek XVI-ty z pełnią nowych idei jest zwrotnym punktem zmiany stosunków w łonie cechów. Jednolitość wyrobów zaciera się - dzieło sztuki staje się zlepkiem, nieraz przypadkowym rozmaitych części składowych poprostu „zaczyna panować to co nazywamy fabryczną produkcją“. 

W historji naszego rzemiosła artystycznego sprawdzić powyższe słowa możemy w całym szeregu zjawisk z rozmaitych gałęzi twórczości małopolskiego, czy wielkopolskiego rzemieślnika już u schyłku średniowiecza, zanim jeszcze świt Odrodzenia objął jasną łuną cały łaciński świat „Zachodu". Oczywiście specjalizacja występowała z niejednakowym napięciem, w rozmaitych cechach. Oryginalność formy musiała ustępować nieraz ze szkodą ' przed „fachowością" techniki.

RYC. 1.
RYC. 1.

RYC. 2.
RYC. 2.

RYC. 3.
RYC. 3.

Zresztą wiele posiadamy w tym okresie niejasnych spraw. To jedno możemy dziś już twierdzić stanowczo, że indywidualizm polskiego ducha ujawniający się od zarania naszej twórczości artystycznej, coraz wyraźniejszego z czasem nabiera charakteru. Przyszłe studja historji sztuki polskiej oparte na sumiennych badaniach źródłowych, wolne od wpływów obcego ducha, wciskającego się dawniej do nauki polskiej niemal niedostrzegalnie - pogłębią napewno surowy materjał i odsłonią nam prawdziwą tkankę naszej rodzimej kultury. Wówczas uprzedzeni scholaści, lub pseudo-inteligentni dyletanci zmieniają swe lekkomyślne sądy o sztuce polskiej niezgodne z historyczną prawdą i estetyczną wartością. 

Oryginalność i swoistość zdobniczych pomysłów występywała, jak zaznaczyliśmy w architekturze, malarstwie, snycerstwie, złotnictwie, haftarstwie, przejawiła się również w rytownictwie zwłaszcza w technice drzeworytniczej . Potwierdzenie powyższych słów znajdujemy w szeregu wystawionych drzeworytów ludowych, częściowo publikowanych przez M. Sokołowskiego, jak również w fragmentach obecnie przedstawionych. Z tych największa część pochodzi z kościoła w Białyninie. Ongiów cenny zabytek naszej architektury drewnianej, dziś nieistniejący był ozdobiony dekoracją papierową, podobnie jak wiele kościołów wiejskich na ziemiach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. W. Łuszczkiewicz w Dębnie koło Nowego Targu oprócz nader interesującej polichromji znalazł również ślady tapetowej ornamentacji. Tutaj na owych tapetach były powtórzone motywy polichromji sufitowej, jednak nie niewolniczym sposobem. W. Łuszczkiewicz już wówczas w gorących słowach zwracał uwagę badaczy na wagę polichromji w naszym dawnym budownictwie. „Leży w naturze rzeczy", - i mówi zasłużony historyk, „potrzeba dopełnienia barwą i ornamentacją kolorystyczną wnętrza drewnianego kościoła". Poczucie barwy jest znamiennem u naszego ludu. Toteż ściany jego izb w chatach mogą zostać w naturalnym kolorze drzewa, przedmioty natomiast codziennego użytku, skrzynie a nawet trumny przybierają jaskrawą barwą! .. Zresztą w wielu okolicach zwłaszcza w Łowickiem wycinanka papierowa po dziś dzień okrasza ścianę, podobnie jak kolorowy na szkle obrazek był dekoracyjną plamą zadymionego tła izby podhalańskiej. Wieśniak pojmuje, że pomalowanie przedmiot uszlachetnia, stąd też żąda, ażeby wnętrze kościółka drewnianego było barwne, nie pyta jak? Mamy tysiące przykładów polichromii kościołów wiejskich Z XVI i XVII w. często artystycznej, stylowej, zużyciem symbolów i przedstawień religijnych ; skoro kierownikiem jest ksiądz jak w Libuszy, w Binarowej i t. p. występują przedstawienia treści nieraz mistycznej, objaśniane napisami polskimi lub łacińskimi. 

Jeżeli kobierzec średniowiecznej dekoracj i zastępował polichromję, lub ją dopełniał, obicie papierowe było formą pośrednią między tymi dwoma sposobami dekoracj i, przedewszystkiem w budynkach drewnianych, tutaj bowiem farba nakładana bezpośrednio na drzewo, zbyt często za bardzo wsiąkała, matowiała i niedawała żądanego zdecydowanego koloru. Jeżeli zaś chodziło o względnie trwalszą niezmienność tonu, trzeba było deski gruntować, co znowu wymagało dłuższego czasu, przy schnięciu farby, zatem pociągało za sobą zwiększenia kosztów. 

Obicie papierowe na którym wydobywano rysunek drogą mechanicznego odcisku „wzorem" (patronem) kosztowało znacznie mniej nakładu pracy i pieniędzy, wynik zaś estetyczno-dekoracyjny bywał nieraz bardzo udatny. 

Posiadamy wiadomości o drzeworytach, że używano ich u nas nietylko jako oddzielnych obrazków, niemniej, opierając się na dotychczas zgromadzonym materjale porównawczym widzimy technikę drzeworytniczą szeroko zastosowaną do odtworzenia wzorów ornamentacyjnych już to na. płótnie, już to na papierze zawieszonym, lub przyklejanym we wnętrzach kościołów, domów i chat polskich. Do tych drzeworytów, o ile wyobrażają one oprócz czysto zdobniczych motywów, również religijne postacie, czy sceny - lud nasz przywiązywać musiał znaczenie niedewocyjne, lecz raczej musiał znajdywać, w nich dekoracyjną, estetyczną rozkosz. Owe „kołtryny“, zdobiące ściany zwłaszcza drewnianych budynków, urozmaicały swą żywą barwą monotonię wnętrz, wplatając zaś w ornamentacyjne szczegóły, prastare nieraz motywy miejscowe, zastosowywane przy innych technikach dekoracyjnych - posiadały w rozwoju naszej kultury artystycznej wybitne znaczenie. 

W dekoracji tapetowej wiejskich kościołów motywów dostarczała nieraz fantazja ludowa, posiadająca znaczny zasób oryginalnych, a swoistych znamion narodowych. Prostolinijność, prymitywność i kolorystyczny zmysł malarski musiały przyczyniać się do wywołania głębokiego nastroju o czem dziś z owych nielicznych fragmentów jakie ocalały, zaledwie przybliżone możemy mieć wyobrażenie. Publikowane obecnie strzępy dawnych dekoracji papierowych, pozwala nam przynajmniej częściowo odtworzyć i zdać sobie sprawę z pięknego wnętrza swoistej architektury. 

W naukowej literaturze polskiej spotykamy się z wzmiankami o podobnej dekoracji wspomnianych pracach W. Łuszczkiewicza, prof. M. Sokołowskiego i J. Kieszkowskiego. Koło Krakowa nazywa lud wiejski obicia papierowe na ścianie chat zawieszone z wyobrażeniem zwierząt, ptaków, kwiatów, kołtrynami . Są to odciski z form na drzewie rżniętych, grubo kolorowane... wyraz zaś „kołtra“, którego lud nasz używał do oznaczenia opisywanych obrazków, pochodzi od łacińskiego średniowiecznego wyrazu „cultra": przykrycie, kołdra, pierzyna, obicie, zmieszał on się z wyrazem „cortine“, „cordina", przez nadużycie „kołtryna“, zasłona (velum)...ztąd powstały wyrazy, kołtryniarz, kołtryniarstwo, oznaczające tych, co obicia i zasłony wyrabiali, jak i uprawiane przez nich rzemiosło. 

W staropolskim języku brzmiał ten wyraz: „kołtrysz“, lub „kołtrys", oznaczał sukno prostego wyrobu, prawdopodobnie stąd pochodzi nazwa wierzchniego ubioru, szuby (włosk.: „co!trice)“. W dalszym rozwoju „kołtryna“ oznaczała: opony, kobierce (włosk.: "coltrine“) porówn. J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwieckiego: „Słownik języka polskiego" T. II. S. 413.

Z bardzo rzadkich wprost można powiedzieć unikatów możemy obecnie przedstawić szereg fragmentów obić papierowych dawnego kościoła w Białyninie (ryc. 1, 3, 4, 5, 7) z sali obecnego „Colegium Juridicum" w Krakowie4), (ryc. 2). Jeden urywek obicia znalazłem przypadkowo w oprawie starego rękopisu w bibljotece Dra Tadeusza Sokołowskiego (ryc. 6). 

Tytuł brzmi: Małpa człowiek. W cnotach obyczaych y naystarszaym rządzeniu a nie w posturze Stworzenia, która lubo jest od Boga yednak przez zepsowanie natury y wnętrzney applikacyi, lub przez teraźniejszey dyspozycyi Bezpiecznie do Bestyi przyrównywawczy[?] na wstyd tych, którzy Ją czyli też Ona Ich naśladuje y oraz* przyznawszzy się w sobie y poznawszy prawdę na poprawę onychże wydana Przez Domowego authora Staropolskiego Szlachcica Roku Pańskiego 1724.

Pod względem treści wyjątek stanowi wyobrażenie Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, fragment wielkiej kompozycji, najprawdopodobniej scena powyższa nie była w dalszym ciągu powtarzana szematycznie, jako liturgicznie i ikonograficznie zbyt święty obraz, posiadam głębokie przekonanie, że w dalszym ciągu był szereg scen wyobrażających: Ukrzyżowanie, postacie Świętych itd. Indywidualnie rysowane sceny ujęte były w szablonowo wykonywane obramienia. Wszystkie pozostałe kołtryny są zabytkami dekoracyjnymi. Główne motywy: rozeta, groteski, wstęgi, należące do rodzaju „kartuszowatych zagięć", zdradzają wiele pokrewieństwa ze stiukowemi dekoracjami, płaskich lizen w późno renesansowej architekturze, lub z stiukowymi stropami sal, czy kaplic, wreszcie z kunsztowną drzewną intarsją tej opoki. Owoc granatu otoczony wystrzępionymi liśćmi, przegrodzony kwiatonami, spotykanymi w sztuce Zachodu na florenckich makatach doby Medycyuszów, lub francuskiego Henryka III-go, fantastyczny liść rozwijający się, lub zwijający się w płasko biegnących szlakach, perły, owal, raby, kwiat bławatu i korona wieńcząca kwiatony - zdradzają pokrewieństwo z monumentalną sztuką zdobniczą (Virgilius Salis, Cornelius Floris) przetrawioną i zastosowaną do miejscowych wymagań rodzimej architektury.

RYC. 4.
RYC. 4.

RYC. 6.
RYC. 6.

RYC. 5. STARODAWNE OBICIA PAPIEROWE CZYLI KOŁTRYNY.
RYC. 5. STARODAWNE OBICIA PAPIEROWE CZYLI KOŁTRYNY.

Farby zwykłe drukarskie: czarna, bronzowa, czerwona (minia) cynober i niebieska (ultramaryn) nakładane na pewne części rysunku, już po odbiciu pierwszej formy, przekraczają pierwotne kontury, dowodzą pospiesznej pracy dekoratora. Niekiedy efekty malarskie wywołane są prostymi środkami czarnobiałych kontrastów n. p. ryc. 4 i 5. 

Wszystkie opisane dekoracyjne fragmenty wykonane są techniką drzeworytniczą, „przecieraną" używam tego wyrażenia dla określenia, iż rolę papierowego tapetu kładziono na formę przesuwając po papierze nacisk. Wskutek naklejenia nie mogłem przekonać się o gatunku papieru drzewnego, w każdym razie zdaje mi się, iż datuje z epoki, kiedy udoskonalenie jego wyrobu, pozwalało na fabrykację cieńszych, gorszych zatem tańszych gatunków, przeznaczonych między innymi do celów dekoracyjnych. Resztki materjału wskazują, że obicia owe nie były bezpośrednio naklejane na deski. Zgłoski pisma na odwrotnej stronie papieru w pewnej mierze mogą ułatwić ocenę wieku. 

RYC. 7.
RYC. 7.

Klocki drzeworytnicze służące za formę dla publikowanych dekoracji pochodzą z różnych epok i różnymi rękoma są wyrzynane na podstawie kompozycji samychże rytowników (formschneiderów), lub też na podstawie wzorów dostarczonych im przez specjalnych rysowników. Czas powstania ich przełom wiek XVI i XVII. Najwcześniejszą kompozycją byłaby Madonna (ryc. 3), najpóźniejszą szlak listowia (ryc. 2 i 6). Oczywiście nie można tutaj dokładnie określić epoki z dwóch powodów. Popierwsze forma przygotowana znacznie wcześniej służyć mogła drukowi znacznie późniejszemu, powtóre klocki przenoszone i przesyłane z dalekich ognisk artystycznych wyprzedzały nieraz swym stylem panującą na miejscu manierę. Powtóre wiemy, że ówczesne klocki drzeworytnika-dekoratora, podobnie jak „patrony" dzisiejszych malarzy-dekoratorów stanowiły kapitał przedsiębiorcy-rzemieślnika z czem nie łatwo było się rozstawać. Wzory zatem jedne i tesame powtarzały się w dekoracyjnych kombinacjach nie raz przez bardzo długi okres. Zresztą cech malarzy już to przechowywał tradycyjne patrony, już to kopjował z znakomitych wzorów, lub ze starszych budowli, tem też tłumaczyć sobie nieraz należy różnice stylowe budynku i wewnętrznej dekoracji, oraz brak niekiedy harmonji między pojedynczymi partjami jednej i tej samej dekoracji. Książka oprawiona w rolę tapetową nie może również być zupełnie miarodajną przy genealogii naszej kołtryny, jakkolwiek fragment kołtryny (ryc. 6), dowodzi silnego pokrewieństwa z ułamkiem (ryc. 7) i prawdopodobnie pochodzenie rysunku oparte jest na wspólnym źródle.

Pod względem estetycznym w całym układzie owych dekoracji rzuca się przedewszystkiem widzowi śmiały oryginalnie pojęty rysunek. Kreska nie jest szematyczną, występuje raz ciemniej raz grubiej, zależnie od pogłębienia rytowniczego dłuta, kierowanego zdecydowaną ręką. Twórca ich liczył się napewno z odległością polegał na perspektywie wzroku, wskutek tego nie traktował drobiazgowo szczegółów. Linie kreślone może nieco brutalnie lecz zato pewnie, sprawiają wrażenie, jakby gwałtownie rzuconego na papier szkicu. W kompozycji tych drzeworytów widnieje niewątpliwie wpływ współczesnej wielkiej sztuki dekoracyjno-architektonicznej charakter jednak miejscowy, ludowy wybija się na pierwszy plan. Odznaczają się one (sui generis) monumentalnym nastrojem wedle trafnych słów prof. Sokołowskiego, polegającym między innymi głównie „na prostocie środków". Kontur tych drzeworytów najbardziej oddala się od realności, najwięcej zbliża się do idei myśli, najlepiej godzi się z potężnymi linjami architektury, najsilniej występuje w większych rozmiarach i to jest największą ich zaletą i ostatecznym ich celem. 

Na tych sztucznie ze sobą zlepionych obecnie zczerniałych kawałkach naszych kołtryn występują wprawdzie z bliska jak pod szkłem powiększającym wszelkie błędy i dysharmonje linearnego rysunku, przestrzeń architektoniczna w znacznej perspektywie gasiła je owszem zamieniała z pewnością nawet w zalety. Owe spłowiałe resztki kołtryn niby drogocennych makat przyciągają dziś malarskim efektem - artystę, archeologa zastanawiają treścią historycznego zabytku. - Polakowi szepcą o świetnej przeszłości artyzmu narodowego. 

DR. M. NAŁĘCZ-DOBROWOLSKI.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new