Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Wraz z postępem robót koło odnowienia zamku królewskiego na Wawelu, coraz bardziej na plan pierwszy wysuwać się zaczyna kwestya doprowadzenia do porządku wnętrz pałacu - tych wnętrz, na które bez żalu i przykrości trudno dziś spojrzeć. Odarte z tynków, nagie i pozbawione wszelkich ozdób mury dookoła, rumowisko lub gole garby sklepień w miejsce posadzek zamiast stropu - wielka przestrzeń strychów z pajęczą siecią żelaznych wiązań dachowych, oto napozór wszystko, czem rozporządzamy, oto bardzie niż uboga kanwa, na której haftować nam wypadnie cudne kompozycye pełnych majestatu i ozdobnej powagi wnętrz królewskich.
Z licznych współczesnych opisów wiemy, jak one wyglądały pierwotnie w szesnastym wieku i później, po katastrofach jakie na zamek spadły z początku siedmnastowiecza. Wiemy aż do drobnych nieraz szczegółów, jaką była dekoracya poszczególnych sal, co więcej, resztki tej dekoracyi w niejednej sali jeszcze posiadamy.
I oto staje przed nami zasadnicze pytanie: czy wynika stąd, że mamy dążyć do odtworzenia dawnej tych sal dekoracyi, znanej nam z opisów i inwentarzy, do wskrzeszenia wnętrz możliwie identycznych z temi, jakie na Wawelu w epoce dla zamku najświetniejszej istniały? Czy jednem słowem w oczekującej nas pracy głos zabierze historya, czy też artysta twórczy? Sądzimy, że sprawa ta jest zupełnie jasną. Z resztek dawnej dekoracyi, pozostało bowiem tak mało, że za wyjątkiem kilku sal i pokojów, powrót do pierwotnego rzekomo stanu zredukowałby się do zwykłego fałszerstwa. - Stokroć lepiej zrobimy, poświęcając swe siły na stworzenie wnętrz nowych, z tem jednak wyraźnem zastrzeżeniem, że nie będą one z charakterem zamku kolidowały.
Sprzeczność z charakterem zamku! - Otóż to największy szkopuł, o który niejedno usiłowanie rozbić się może i rozbije. To coś, co na charakter wnętrz wawelskich się składa, to, co każdemu artyście zdaje się tak zrozumiałem, najczęściej, gdy przychodzi do rzeczywistej kompozycyi, staje się nieuchwytnem, mglistem, nie naginającem się do nowoczesnej kompozycyi. Na czemże polega ten charakter swoisty wnętrz wawelskich. W czem one od innych wnętrz renesansowych lub barokowych się różnią?
Jeśli potrafimy na to odpowiedzieć, łatwiej nam przyjdzie zakreślić ramy dla nowoczesnej kompozycyi we wnętrzach wawelskich.
O charakterze każdego wnętrza decyduje nie ten lub ów szczegół, nie najbogatsza nawet nalepiona dekoracya, lecz tylko i jedynie szkielet architektoniczny, czyli zasadniczy stosunek wzajemny ścian do sufitu i podłogi, aw szczególności stosunek szerokości ścian do ich wysokości i grubości stosunek otworów do płaszczyzn ściennych it. d. Wszystkie te stosunki są wybitnie i konsekwentnie w sposób swoisty na Wawelu przeprowadzone a co najważniejsza, w stanie nienaruszonym dochowały się w dwóch-trzecich wszystkich tu wnętrz.
Wnętrz zamku mamy dziewięćdziesiąt. Z tego około sześćdziesięciu posiada dawne stropy i sklepienia. Wraz z murami tworzą one pełen monumentalności akord. Wymagają one nieznacznych już uzupełnień. Co więcej i owe pozostałe trzydzieści sal, po wprowadzeniu w nich nawet najprostszych stropówi najskromniejszych posadzek, po gładkiem otynkowaniu ich ścian, otrzymałyby dzięki tylko tym stosunkom i proporcyom ten sam wybitnie wawelski charakter, odrębny tak dalece, że zadaniem architekty i dekoratora, będzie przy bogatszem rozwiązywaniu płaszczyzn tych uzupełnień, dbać jedynie o to, by charakteru tego nie zatrzeć, lecz przeciwnie, jeszcze go bardziej podkreślić. Miało to miejsce w dekoracyacli dawnych, które jedynie uwydatniały szkielet architektoniczny i podkreślały zasadnicze jego proporcye. Dekorowanie murów na Wawelu nigdy nie polegało na ich członkowaniu.
Żadne boazerye czy sztukaterye, pilastry czy gzymsowania, medaljony czy płaskorzeźby nie rozbijały rzeczywistych proporcyi ścian - takich, jakiemi są one nawet dzisiaj, po odarciu murów z tynków. Gładko potynkowane, upiększone co najwyżej malowanym u góry fryzem, przerwane dobrze umieszczonymi otworami drzwi i okien o głębokich glifach, stanowiły te ściany z jednej strony wdzięczne tło dla kolorowych bogatych pieców kaflowych, misternie rzeźbionych w kamieniu odrzwi i kominków i wszelkiego rodzaju tkanin, rozwieszonych dookoła, - z drugiej strony pięknie kontrastowały gładkością swych powierzchni z chropowatą płaszczyzną nadzwyczaj głęboko profilowanych drewnianych stropów. Różnica techniki, materyałów i form, podkreślała tutaj zasadniczy stosunek ścian do sufitu Jest to motyw czysto włoski, charakterystyczny dla całej naszej architektury ówczesnej. Zastosować go musimy i nadal, używając form nowoczesnych, jeśli nie chcemy z gruntu zmienić charakteru tych wnętrz. Nie powinniśmy wprowadzać tutaj nigdy na Wawelu nie używanych motywów, jakimi są wszelkiego rodzaju boazerye, pilastrowania i sztukaterye, tak ulubione w renesansowych zamkach Francyi i Niemiec. Niech ściany otrzymają jednolitą od góry do dołu mniej lub więcej ozdobną wyprawę. Niech z niemi kontrastuje kolorem i formą, materyałem i wypukłością, monumentalny strop lub sklepienie. Niech na gładkie na tle ścian bogatą plamą dekoracyjną wystąpią delikatnie rzeźbione kamienne odrzwia lub soczyste w swej barwie ramy marmurowe. Dekoracya wnętrz zresztą może pozostać raczej ruchomą, od architektonicznego szkieletu niezależną, jaką była ona zawsze na Wawelu. Musiałyby się na nią złożyć nowe gobeliny, kilimy, opony i makaty, nareszcie meble. Tak możnaby pozostawić architekturze całą jej monumentalność i prostotę niemal purytańską. Przedewszystkiem jednak architekt zrekonstruować musi wprzód typowy dla zamku szkielet architektoniczny w owych trzydziestu salach, które z biegiem czasu w znacznej mierze go już utraciły. A wówczas dopiero dekorator odpowiednią ozdobą umiejętnie podkreśli zasadnicze cechy tego szkieletu we wszystkich wnętrzach. Zadanie nasze będzie tak rozwiązane, miejmy nadzieję, nie najgorzej.
W podobny sposób rozwiązuje sprawę projekt Wojciecha Jastrzębowskiego który obok zamieszczamy.
Sala z wielkim barokowym kominkiem na drugiem piętrze zamku, opis której bardzo szczegółowy, zachował się w inwentarzach zamkowych, miała strop barokowy, płaski, podzielony na dziewięć pól drewnianemi złoconemi belkami. W polach tych mieściły się ciemne obrazy dekoracyjne. Podobnie skomponowany fryz z obrazów w ramach złoconych ciągnął się wzdłuż ścian pod stropem. Ściany gładkie były zapewne przykryte tkaną tapetą, a na tem tle tem wyraziściej występowały bogate marmurowe profile kominka i odrzwi. Posadzka była marmurowa. Z całej tej dekoracyi, w zasadzie ciemnej, zbudowanej jedynie na kontrastach gładkiej jedwabnej powierzchni ścian do Wypukłości sufitu i odrzwi, zachowały się jedynie obramienia drzwi i kominek. Projekt Jastrzębowskiego nie narusza płaszczyzny ścian. Pokryta ona jest cała od góry do dołu ozdobną wyprawą sgrafitową, a sklepienie kontrastuje z jej ciemną płaszczyzną jasną swą plamą. Rozwiązanie, jak widzimy zupełnie inne, niż było w czasach barokowych, prowadzące jednak do tych samych rezultatów, a podkreślające powagę proporcyi tego wnętrza. Możnaby zakwestyonować w wykonaniu tego projektu technikę sgrafitową, która zresztą przy wyprawie odpowiedniej tynku ścian, da się przystosować do wymagań dekoracyi wnętrza. Bo musiałoby się roboty szorstkiej uniknąć w pracy, która oglądana z bliska wrażenie łagodne robić powinna. Ujęcie jednak tej dekoracyi jest tego rodzaju, że pozwala ona obok siebie swobodnie żyć. Nie narzuca się bowiem oczom pomimo wyszukanego bogactwa rozmaitości motywu. Ten stylizowany las, bogactwo form zwierząt, wreszcie wyszukane sytuacye grup polujących, przez swe pogodzone linie, umiejętne rozłożenie barwy, zyskuje spokój. Nie wyrywa się ze ścian ta dekoracya i tem właśnie najlepiej spełnia swoje przeznaczenie. Jest w każdym razie owocem dojrzałej pracy. A przez szlachetność swej formy, powagę, staje na poziomie dostojności, której wnętrza tego zamku bezwarunkowo wymagają.
Ten projekt można spokojnie uważać za dobry początek pracy około udekorowania tych sal.
Bo przy ocenie każdej pracy przeznaczonej na Wawel, musi się pamiętać, że nigdzie nie można tu napotkać form niezrównoważonych. Architekura tu jest na szczeblu najwyższym artystycznej kultury. I każda robota nie przetrawiona odpowiednio, jakiebykolwiek posiadała ona zalety, musi od tych murów odpaść. Najtęższy kwiat wysiłku artystycznego może tu być tylko dopuszczony. Stanowisko zaś inne byłoby przeciw naszemu dorobkowi w kulturze.
ADOLF SZYSZKO-BOHUSZ
LUŹNE KARTKI
Każdy naród przychodzi inną drogą do uczestnictwa w sztuce; ile razy przychodzi tąż samą co i drugie, to nie on do sztuki, ale sztuka doń przychodzi, i jest rośliną egzotyczną i niema tam miejsca na artystów...
Piękno na to jest by zachwycało do pracy, praca, by się zmartwychwstało.
CYPRYAN NORWID, Promethidion