Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

ROZDZIAŁ V. Obrazy sądu ostatecznego i ich stosunek do poezyi Danta.


Bardzo właściwie na nagrobku Danta, umieszczonym w kościele S. Croce panteonie florenckim, dano napis: Onorate l’altissmo poeta - (czcijcie najwznioślejszego poetę). Często powtarzają, że poezye Dantego były źródłem natchnienia dla Fra Angelico, i na poparcie tego zdania przytaczają kilkanaście jego wierszy, które nasz malarz miał odtworzyć pędzlem. W czasach, kiedy żył Fra Angelico, kult Danta był rzeczywiście tak rozpowszechniony, że np. znakomity hellenista Franciszek Philelpus, objaśniał autora Boskiej komedyi w katedrze florenckiej, w niedziele i święta. Brat Eustachio, zakonnik z klasztoru S. Marka, znakomity malarz miniaturzysta, zmarły 1555 r. w 83 roku życia, był również namiętnym jego zwolennikiem, umiał całe ustępy jego poezyi i chętnie wygłaszał je z pamięci. Jeden z uczniów Fra Angelico wymalował w katedrze portret Dantego, przechowany tam do dziś dnia, jako dowód talentu brata Domenico di Michelino. 

Fra Angelico znał Biblię, a czytał także z pewnością dzieła mistyków, bo wymagała tego reguła zakonu. Pomiędzy zakonnikami, którzy mu dawali rady i wskazówki, znajdowali s:ę ludzie głębokiej wiedzy, gruntownie obeznani z Pismem Ś. i historyą kościoła, jak tego dowodzi między innemi, wspaniały jego obraz w kapitularzu. Rok rocznie szereg tajemnic wiary Ś. przedstawiał mu się w kościelnych uroczystościach, a wielkie ich znaczenie on, tak głęboko i prawdziwie pobożny, dokładnie rozumiał. Źródłem niewyczerpanem pomysłów była dla niego Suma Ś. Tomasza, Kazania Ś. Antonina, ówczesnego przeora i innych kaznodziei; nakoniec w swoich własnych rozmyślaniach znajdował tematy, które następnie pędzlem uwieczniał. Nadto Fra Giovanni był uczniem błogosławionego Jana Domenici, który, według świadectwa samego Ś. Antonina, nie w poetach, ale w Piśmie Ś. czerpał natchnienie do swoich konferencyi w katedrze florenckiej. A czyż zakon Dominikanów nie wydał wielu pisarzy mistycznych, mogących pośrednio lub bezpośrednio wpływać na Fra Angelico? Dosyć wymienić: Jana Faulera (♰ 1361), Henryka Suse (♰ 1365), Katarzynę ze Sienny (♰ 1380), Podobnie jak współczesny mu Gerson (♰ 1429) używał kazań i przedstawień o męce Pańskiej dla rozbudzenia nabożeństwa do boleści Chrystusowych, - tak samo Fra Angelico oddawał swój pędzel na usługi Zbawiciela, zawsze jednak pod kierunkiem swoich przełożonych, którym, jak wiemy ze współczesnych źródeł, we wszystkiem po synowsku był powolny. 

Żyjąc w klasztorze Dominikanów, świeżo zreformowanych, Fra Angelico był przejęty ich duchem, a jeżeli każdy malarz musi być do pewnego stopnia poetą, to brat Jan był nim o tyle, że, malując obraz, nie potrzebował zapożyczać natchnienia u ludzi świeckich. Dowodząc, że Fra Angelico czerpał swoje pomysły z Dantego, można się narazić na zarzut, że „post hoc, ergo propter hoc", (potem, a więc dlatego) błędnej formułki rozumowania, w której jakiś fakt przyznajemy niewłaściwej przyczynie z tego jedynie powodu, że ona ten fakt wyprzedziła. Usiłowano także znaleźć pewne podobieństwo pomiędzy opisem Sądu Ostatecznego w Dantem, a obrazami Fra Angelico tejże treści, bez względu na zachodzące między nimi sprzeczności.

Rozważmy np. treść obrazu Sądu Ostatecznego, w muzeum berlińskiem, liczącym więcej niż 300 osób. Skąd on pierwotnie pochodził, dotąd nie wyświecono, wiemy tylko, że od jakiegoś piekarza kupił go kardynał Fesch, po którym został własnością Lucyana Bonapartego. Potem dostał się do Londynu do zbiorów lorda Ward (Dudley House), skąd nabyło go muzeum berlińskie za 250,000 franków. Zdaje się, że dzieło to należy do ostatniej epoki twórczości mistrza i było zapewne malowane w Rzymie koło 1450 roku; kopia znajduje się w galeryi w Turynie. W części środkowej widzimy po prawicy wybranych, a po lewicy potępionych. Boczne skrzydła zawierają dwie oddzielne grupy t. j.: na lewem u dołu znajdują się potępieni, a u góry zbawieni, na prawem zaś u dołu są tańce wybranych, a u góry ich procesya, wstępująca do nieba. Siódmą grupę środkową całego obrazu stanowi Chrystus Pan w otoczeniu Bogarodzicy i Świętych Starego i Nowego Testamentu. Całość więc przedstawia się jak poemat epiczny, z siedmiu pieśni złożony: kiedy pięć grup wybranych wznosi się coraz wyżej aż do Chrystusa, dwie gromady po. tępionych zniżają się aż do Lucypera. 

Sędzia najwyższy otoczony jest podwójnem kołem serafinów i sam jeden zasiada na obłokach, z pośród których wyglądają głowy aniołów. Ruch prawicy, podniesionej do góry, i lewicy, zwróconej do potępionych, oznacza wyrok „idźcie precz ode mnie“. 

Oblicze P. Jezusa, lubo pełne surowości i stałości, ma jednak odcień smutku. Podniesiona prawica tworzy linię, odgraniczającą wybranych od potępionych. Pod Chrystusem na samym środku anioł trzyma krzyż, a koło niego są dwie grupy aniołów, z których prawa liczniejsza bardziej się do krzyża zbliża, gdy tymczasem lewa jest mniej liczną i więcej od krzyża odległą, aniołowie zostawiają tam niejako miejsce Chrystusowi, aby widział potępionych. Wskutek takiego rozłożenia figur, widz przenosi wzrok od Chrystusa wprost na potępionych. 

Siedmiu szatanów (zapewne 7 grzechów głównych), z tyłu pcha tych nieszczęśliwych do przepaści piekielnych, do których wciągają ich z przodu inne szatany. Wszystkie stany: świeccy i duchowni, wojskowi i cywilni, mężczyźni i niewiasty, ubodzy i bogaci, młodzi i starzy, zmieszani są razem. Występki które popełnili, oznaczone są, odpowiednią karą. Lubieżnych przepasują węże. Trzej zakonnicy, którzy zgrzeszyli przez chciwość i nie dochowali ślubu ubóstwa, mają worki na szyi, i dyabeł jednego za ten worek do piekła ciągnie. Tchórzliwego żołnierza popycha czart z łbem zajęczym. Pyszny ma na głowie koronę z węży; obżartym i pijakom wychodzą z ust żmije. W środku kłótliwe zapewne małżeństwo, za włosy się wódz: i gryzie wzajemnie ze złości. 

Na lewem skrzydle koło potępionych znajduje się piekło. Zarówno dłoń Sędziego, jak i kierunek popychanych potępieńców w tę stronę zwraca uwagę widza. W piekle znajdują się cztery piętra, podzielone według grzechów głównych na 7 części. U góry pyszni zanurzeni są aż po piersi w kotłach z kipiątkiem. Dalej widzimy leniwych, związanych i dręczonych przez szatanów. Tu obżarci i pijacy siedzą przy stole, zastawionym wężami, które ich gryzą w usta, a jednemu z pijaków dyabeł gwałtem leje smołę w gardło. W trzecim rzędzie gniewliwi szarpią się zębami ze złości, a obok nich szatani pławią zazdrosnych w stawie ognistym. W czwartym i ostatnim rzędzie lubieżnicy są męczeni ze szczególnem okrucieństwem. Pomiędzy czterema ostatniemi grupami siedzi na stołku książę ciemności, wyższy od wszystkich. Ma on trzy twarze i jednocześnie pożera trzech potępieńców. Ta postać rzeczywiście przypomina Dantego. (Piekło XXXIV 37 w tłomaczeniu Ed. Porębowicza):

O jakiż mi się jawił cud natury! 
Ujrzałem troje lic, w jednem istnieniu: 

Jedno na przedzie koloru purpury, 
A zaś dwa drugie każdemu ramienia 
Odpowiadały, razem tworząc głowę, 
Co się kończyła w grzebień na ciemieniu. 
Prawe oblicze było blado-płowe, 
Lewe jak szczepu, który się wywodzi 
Z krain, gdzie wody wpadają nilowe. 
Pod każdem licem, jako to się godzi 
Takiemu ptaku, po dwa skrzydła wioną: 
Żagl równie duży po morzach nie chodzi. 
Jako nietoperz miał nieupierzoną 
Skrzydeł pokrywę, a gdy niemi śmigał, 
Trzy wiatry budził pod okropną bitną. 
Od tego wiania Kocyt w lód zastygał. 
Z ócz sześciu łzami ciekł i na trzy szczęki 
Ustawnie śliną zakrwawioną żygał. 
Z ust każdych sterczał grzesznik i jak pęki 
Trawy w miętlicy, na miazgę był tarty.

W czyścu Dante opisuje 7 wielkich kół, w których pyszni, zazdrośni, gniewliwi, leniwi, lubieżnicy, oraz łakomcy i pijacy ponoszą, odpowiednie kary, mające ich oczyścić z grzechów. Pyszni są przygnieceni i miażdżeni przez odłamy skał. leniwi muszą biegać i pracować. Łakomcy ii pijacy wycieńczeni postem, pokutują za swoją nie wstrzemięźliwość. Lubieżnych otaczają płomienie. 

W piekle również poeta widzi 7 kół, ale tam kary są inne, i niema wzmianki o szatanach karzących każdego potępionego. Już Don Caravita w swoim pięknym opisie dzieł sztuki na górze Kasynu, mówiąc o Sądzie Ostatecznym, robi uwagę, że tego rodzaju obrazy świata nadzmysłowego nie były utworem fantazyi artysty, ani oddaniem treści jakiego poematu, ale że zarówno malarze, jak i poeci, nie wyjmując nawet Dantego, trzymali się w tym względzie trądycyi ludowej, którą przedstawiali odpowiednio do swego talentu. Niezaprzeczenie Dante bardzo wybitne zajął tu stanowisko, nie należy jednak przypuszczać, aby na nim skończył się ruch postępowy w tym kierunku. W dramatach wieków średnich często jest wyobrażone piekło, a w XIV i XV wieku przedstawiano je w malowidłach o wielkiej ilości osób, tak że stanowią one nawet z obrazami Fra Angelico os o orty dział ikonograficzny. 

Gdyby Fra Angelico potrzebował pod tym względem natchnienia, to wystarczyłoby mu nawiedzenie kościoła, gdzie we freskach Orcagna znalazłby odpowiednie motywy. Tam również widzimy szatana, jako króla piekieł, a w 7-miu przepaściach dręczeni są grzesznicy To samo wyraził Tomasz a Kempis następującemi słowy: "Czem człowiek grzeszy, na tem najciężej będzie karany. Tam leniwi rozpalonymi kolcami paleni, a żarłoczni niezmiernym głodem i pragnieniem dręczeni będą. 

Tam na lubieżnych i miłośników rozkoszy lać będą wrzącą smołę i siarkę smrodliwą, a zawistni, jako psy wściekłe od boleści wyć będą”. 

Nie należy szukać w obrazach Fra Angelico bezpośrednich wpływów Boskiej Komedy, lecz, rozważając je, trzeba brać pod uwagę zwyczaje ówczesne i ducha, którym byli ożywieni średniowieczni malarze. Wtedy bowiem artyści nie szukali sławy w wynajdywaniu nowych tematów, lecz starali się udoskonalić dawne uświęcone tradycyą. 

Niekiedy dodawali jakiś rys lub epizod nowy, łagodzili ostrość i chropowatość, ale malując sceny z Pisma Ś., setki razy widywane, ślepo się trzymali trądycyi. W ten sposób oszczędzili sobie zawsze niebezpiecznego trudu nowej kompozycyi, a zato mieli dosyć czasu, aby w danych ramach przedstawić rzecz jak najdoskonalej. 

Powróćmy jednak do Sądu Ostatecznego w Berlinie. 

Zaczęliśmy jego opis od osoby Sędziego, Wydającego wyrok, którego wykonanie jest widoczne po stronie lewej. Ale przed potępieniem grzeszników Chrystus przemówił już do wybranych, oznajmiając im radosną nowinę. Aby więc utrzymać jedność kompozycyi, musimy przypomnieć, że w chwili rozpoczęcia cierpień potępieńców, również zaczynają się rozkosze zbawionych. Widzimy ich początek, rozwój i zakończenie w pięciu kolejnych ustępach, idących stopniowo ku górze. 

W pierwszym, po prawej stronie głównego obrazu, już nastąpiło zmartwychwstanie wybranych: zostali odłączeni od potępionycn, i jeden tylko szczegół tego rozdziału jest widoczny. Na samym końcu linii grobów, tak trafnie rozdzielającej wybranych od potępionych, anioł walczy z szatanem o duszę kobiety: napewno jednak anioł zwycięży. Wyjąwszy tej jednej, twarze wszystkich wybrańców tchną uczuciem pokoju, tak różnym od zamieszania i walki między grzesznikami, oraz wdzięcznością objawiającą się w ruchu rąk, do Chrystusa wyciągniętych. 

Na samym przodzie klęczą trzy główne postacie: król, młodzieniec i kobieta, za nimi ku górze, mnóstwo innych postaci widzialnych głównie z tyłu, korzy się przed Chrystusem, na końcu zaś owa niewiasta wydziera się z rąk szatana. Dalej po prawej stronie następuje radosne spotkanie wybranych z aniołami i znajomemi osobami. Artysta umiał w rozmaity sposób tęż samą przedstawić scenę. Oto jedną duszę wita anioł stróż, inna rzuca się w jego objęcia, trzecią prowadzi on już do nieba. Nader rzewną i charakterystyczną jest grupa, przedstawiająca młodego włościanina, którego anioł podnosi i zachęca, aby szedł za nim; zdziwienie i onieśmielenie ubogiego wieśniaka stanowi doskonałą sprzeczność z uprzedzającą łaskawością anioła, jaśniejącego pięknością i siłą, Wielu cieszy się ze spotkania przyjaciół i znajomych. 

Na brzegu obrazu wszyscy wybrani są zwróceni na prawo i zabierają się objąć w posiadanie królestwo, od wieków im zgotowane. Widzimy tu najprzód dwóch przyjaciół, wstępujących do przybytków chwały wiekuistej, dalej zakonnika wśród dwóch świeckich, następnie młodą dziewicę i dwóch zakonników, a wszyscy, prowadzeni przez aniołów, zawodzą pieśni niebiańskie. Tu znowu, dwóch zakonników łączy się z orszakiem poważnie kroczącym ku górze; Morze w nim udział papież, kardynał oraz inne osoby ze swymi aniołami stróżami. Artysta tę jeszcze uczynił różnicę między dwoma głównemi grupami prawego skrzydła, że osoby z grupy dolnej idą po łące kwiecistej i nie mają nimbów na głowie, gdy tymczasem dusze, należące do procesyi, wznoszą się w górę na obłokach.

Na prawem skrzydle u góry, widzimy Świętych kanonizowanych, a więc z nimbami; wpośród nich można rozróżnić Ś. Tomasza z Akwinu i Ś. Franciszka a koło nich trzech zakonników i jedną zakonnicę, może Ś. Katarzynę Sienneńską. Są oni otoczeni 17-tu aniołami, oddzielającymi ich od czeluści piekielnej, która się pod nimi roztwiera. Dwóch aniołów ma ręce złożone, dwóch trzyma rózgi, jeden trąbę, ale żaden z nich nie gra, bo Sędzia najwyższy przemawia: 

Ostatnia grupa składa się z 20 przedniej szych Świętych, którzy wraz z Chrystusem Panem sądzą świat cały, otoczeni także rzeszą aniołów. Siedzą oni dwoma rzędami koło Najwyższego Sędziego. Widzimy tu w pierwszym rzędzie Matkę Boską, oraz ŚŚ. Jana Chrzciciela, Piotra, Andrzeja, Pawła i Jana Ewangelistę; w drugim - Abrahama z nożem obrzezania, Mojżesza z tablicami praw, ŚŚ. Mateusza i Jakóba; w trzecim znajduje się sześciu pozostałych apostołów, między którymi rozpoznajemy Ś. Jakóba większego - po kiju pielgrzymim; Ś. Filipa - po krzyżu, a Ś. Tadeusza - po księdze; w czwartym rzędzie są ŚŚ. Dominik, Szczepan, jakiś papież zapewne Ś. Grzegorz W. i zakonnik, może Ś. Benedykt. 

W żadnym innym utworze nie udało się bratu Janowi ustawić swoich postaci odpowiedniej do wzniosłej myśli przewodniej, nigdzie też nie widzimy takiej rozmaitości. Wogóle mało obrazów na świecie może współzawodniczyć z tym Sądem Ostatecznym pod względem wartości intelektualnej, jako też i formy.

Nawet w Sądzie Ostatecznym, zazwyczaj przypisywanym Oreagni, choć zdaje się, że go malował Lorenzetti, główną treść stanowi potępienie grzeszników. Wybrani, ustawieni w 6-ciu rzędach po prawicy Sędziego wielbią jego Majestat, przerażeni grzesznicy oddalają się; piekło znajduje się z boku, niepołączone ze sceną główną, a wniebowzięcie wybranych wcale nie jest zaznaczone. Michał Anioł jeszcze dosadniej od Fra Angelico zachował jedność kompozycyi, ale, niestety, starając się głównie o wykazanie siły fizycznej i budowy anatomicznej, zaszkodził stronie idealnej. Sąd Ostateczny Memlinga, pod wieloma względami zbliża się do dzieła Fra Angelico, ale podział jest gorszy, i całość traci wskutek zbytniego nagromadzenia figur, dodać też trzeba, iż mnóstwo nagich osób jest zbyt rażącem. 

Kiedy w muzeum berlińskiem oglądałem Sąd Ostateczny, arcydzieło Fra Giovanni, przedewszystkiem zwrócił moją uwagę nastrój iście niebiański całej kompozycyi. Chrystus wydaje wyrok, bo tego wymaga sprawiedliwość, ale czyni to z bólem serca, które prawdziwie ludzi ukochało. Bogarodzica już nie prosi Syna, i słusznie, bo wie, ż o czas miłosierdzia minął. A ten senat apostołów jaki uroczysty, a ci aniołowie jacyż anielscy! Stałem i patrzyłem, a napatrzyć się nie mogłem. I dziś, po, latach kilku, z przyjemnością nieraz spoglądam przynajmniej na fotografię tego arcydzieła. 

Czyż może być coś wdzięczniejszego nad spotkanie anioła stróża z duszą wybraną i wzajemne obejmowanie się w uścisku? Myśl ta jednak nie jest nową, lecz opiera się na dziełach ascetycznych Dominikanów, i jeszcze przed Fra Angelico była w malarstwie przedstawianą.

Może być, iż obraz Giovanni Paolo, w Akademii sztuk pięknych w Siennie pod Nr 128, gdzie również widzimy spotkanie dusz wybranych ze swymi aniołami stróżami, jest, wcześniejszym, niż praca Fra Angelico. Ale przypuściwszy nawet, że Fra Angelico zapożyczył niektórych pomysłów od Giovanni Paolo, w każdym razie przyznać musimy, że obadwaj czerpali ze wspólnego źródła dawnych tradycyi. Bądź co bądź, obraz w Siennie ma charakter tak indywidualny i pomimo podobieństwa w szczegółach jest tak odmienny od dzieła Fra Angelico, że wszelka myśl naśladownictwa musi być wyłączona. Rozważając utwory tego rodzaju, należy pamiętać o dawniejszych, chociażby bardzo niedoskonałych malowidłach, w których ten sam przedmiot był przedstawiany, tak np. piękny obraz Fra Angelico z klasztoru San Marco, „Pan Jezus z uczniami w Emaus”, bardzo przypomina pracę Duccia tejże treści. 

U Ś. Marka niema Sądu Ostatecznego, albowiem brat Jan nie uważał za właściwo malować braciom w zakonie takich scen przerażających, uznając za odpowiedniejsze szczegóły z życia Pana Jezusa i Matki Boskiej. Muzeum Akademii florenckiej posiada zato dwa obrazy naszego malarza tej treści. Mniejszy należy do szeregu obrazów, robionych dla kościoła. Santissima Anunziata. Tutaj również Chrystus podnosi prawicę na znak potępienia grzeszników. Przy Nim siedzą: Matka Boska, Ś. Jan Chrzciciel i po trzy rzędy Świętych. Grupa z 13-tu wybranych na klęczkach w kornej, postawie dziękuje za swoje szczęście. Koło

ruch aniołowie stróże z radością witają dusze tych, którymi na ziemi się opiekowali. W środku widać dwóch wskrzeszonych i anioła, który przeprowadza na lewo młodzieńca, stojącego po prawej stronie. I w tym obrazie sprzeczność między dwiema stronami jest bardzo wybitna. Z jednej strony panuje spokój, porządek i cisza, z drugiej - nieład, rozpacz i zamęt. Na ramach czyta się teksty następujące: Zgromadzę wszystkie narody i sprowadzę je na dolinę Józefata i będę się tam z nimi sądził” (Joel III 2). Tedy siądzie na stolicy majestatu swego, i będą zgromadzone przedeń wszystkie narody (Mat XXIV-31). „Idźcie ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny” (Mat. XXIV-). 

Drugi obraz, toż samo przedstawiający, wzięty z klasztoru Kamedułów S. Maria dei Angeli z Florencyi. jest daleko ważniejszy. Znajdujemy w nim te same dane ogólne, co w tryptyku berlińskim, ale owa jedność, którąśmy w tamtym wskazali, nie jest tu tak widoczną: Sędzia Najwyższy zdaje się prawą ręką wzywać do siebie wybranych, a lewą odpychać potępionych. Jest On otoczony trzema rzędami serafinów i aniołów. U stóp Jego także anioł krzyż trzyma, a towarzyszą mu dwaj aniołowie trąbiący, chociaż zmartwychwstanie już się odbyło. Obok Najwyższego Sędziego siedzą w dwóch rzędach: Bogarodzica, Ś. Jan Chrzciciel, Apostołowie i inni Święci w liczbie czternastu. Niżej po lewicy, mnóstwo potępionych pcha się w nieładzie do siedmiu przepaści, odpowiadających grzechom głównym. W głębi piekła widzimy szatana pychy o trzech twarzach, pożerającego potępionych, według myśli Dantego, przyczem trzyma także w każdej ręce po jednym grzeszniku. Mieszkańcy piekieł są nadzy, a potępieńcy którzy jeszcze tam się nie dostali, mają na sobie odzienie. Po prawej stronie znajdują się wybrani w rozmaitych postawach, różne wyrażających uczucia. Jedni na klęczkach dziękują Bogu za Jego łaski, inni pląsają radośnie albo wraz z aniołami wznoszą się w niebiosa.

W tym obrazie panuje nadzwyczajna rozmaitość, ruch i życie, aniołowie i wybrani krążą, tańczą, latają - potępieńcy uciekają, przewracają się, aż wreszcie zostają pochwyceni i przykuci. Chrystus podnosi ręce, apostołowie i patryarchowie są spokojni, lecz ożywieni. Po prawej stronie nie brak miejsca i powietrza, po lewej ciasno - na dole się duszą. W szczegółach, a mianowicie w draperyach, obraz od Kamedułów staranniej jest wykończony, niż berliński, trzeba go jednak uważać za pierwszą próbę w tym rodzaju, gdyż jest mniej rozwinięty. 

Inne malowidło przedstawiające Sąd Ostateczny, w pałacu Corsini, obok Zesłania Ducha S. i Wniebowstąpienia, wiele bardzo straciło przez złe odnowienie. To samo trzeba powiedzieć o takimże obrazie w Leonforte w Sycylii. Obraz ten dany zakonnikom przez rodzinę Branciforti-Frobbia jest tak zniszczony, że nie można zaręczyć, czy to nie kopia Sądu Ostatecznego, który obecnie jest w Berlinie. W Luwrze znajduje się też część Sądu Ostatecznego, na której widzimy Chrystusa na tronie, pośród apostołów; niektórzy jednak kompetentni sędziowie nie uznają tego obrazu za dzieło Fra Angelico.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new