Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Wprowadzenie


W roku 1873 odkryto w Wieleniu (Filehne) skarb obejmujący do 1500 sztuk Brakteatów, prawie samych beznapisowych. Wieleń już za czasów Bolesława Krzywoustego został zamkiem opatrzony, później liczył się do Wielko-Polski, następnie W. Ks: Poznańskiego, dziś należy do Rejencyi Bydgoskiej, Obwodu Czarnkowskiego. 

Położenie tego miasteczka nad granicą Marchii Brandeburskiej kazało się domyślać, że skarb tam znaleziony oprócz Polskich, bardzo wiele zagranicznych pieniędzy zawierać będzie, i tak jest w istocie. Ale odłączenie jednych od drugich z należytą ścisłością i bezstronnością, uważamy w dzisiejszym stanie Numizmatyki za niemożliwe. Brakteaty nasze pochodzą z drugiej połowy XIII wieku, z czasów gdy nadużycia menniczne do najwyższego dochodziły stopnia; gdy mnóstwo drobnych Xiążąt i Hrabiów; Zakonów, Biskupów i Opatów, Grodów i Miasteczek nawet, posiadało prawo bicia monety. Korzystali też z tego prawa wybijając pieniążki coraz lżejsze i z coraz gorszego kruszcu; a starając się robić jedne ile możności podobnemi do drugich, tak dla ułatwienia im kursu, jako też dla ukrycia się i uniknienia odpowiedzialności; żałując przy tern trudu na porządne wykonanie stępli, doszli do kształtów tak prostych i nic nie oznaczających; że i współcześni zapewne, nie wiele z nich dojść potrafili. 

Wynalezienie rady na te nadużycia stało się koniecznością i rzeczywiście niezadługo pojawiły się grosze, tak nazwane od stosunkowej ich grubości i wyparły cienkie bardziej do guziczków, niż do pieniędzy podobne blaszki. Ale w ostatnich 40 latach XIII wieku, cała Europa zalana była tego rodzaju niememi pieniążkami, które w niektórych okolicach były, jak się z wykopalisk przekonywamy, jedyną obiegową monetą. — Nieme te pieniążki choć się i gdzie znalazły, tak przez lubowników jako i autorów niezmiernie zimno bywały traktowane i najczęściej wędrowały do złotniczego tygla. 

Do krajów w których w owym czasie pieniążki te wyłącznie kursowały, należą: Polska, Prusy, Pomorze, Brandeburgia, Szląsk i Morawy, nie mogą więc być dla nas obojętne. — Dla tego też natrafiwszy szczęśliwie na skarb, półtora tysiąca sztuk w trzystu odmianach zawierający, a odnoszący się po większej części do powyższych krajów, przystępujemy za świeżej pamięci do jego ogłoszenia. — Jesteśmy bowiem zdania, iż każde wykopalisko średniowiecznych monet powinno być natychmiast po wykryciu szczegółowo opisane i ogłoszone. Powinni się tern zająć ci Numizmatycy, którym los szczęśliwy dał właśnie skarb w rękę. — Oni są odpowiedzialni przed ogółem za dokładność podanych wiadomości, oni powinni strzedz wykopaliska, aby z boku pseudo amatorowie nie podsunęli jakiego przez siebie wymarzonego Leszka lub Przemysława. Nie potrzeba wcale aby autor takiej Monografii silił się na przyznawanie każdego pieniążka, temu lub owemu Xięciu, Biskupowi lub Miastu; prosimy tylko o jak najwięcej faktów, w przekonaniu; iż kilka sumiennych opisów wykopalisk, gromadząc i grupując najdrobniejsze ciekawe szczczegóły; więcej pożytku Numizmatyce naszej przyniosą, niż setki najśmielszych a słabo popartych domysłów. 

Dzieła traktujące Numizmatykę z wyższego naukowego stanowiska, jak Pieniądze Piastów na przykład; potrzebują bardzo wiele czasu do krytycznego opracowania przedmiotu, a wymagając bardzo znacznych kosztów wydawniczych z natury rzeczy bardzo rzadko pojawiać się mogą. — Ale wykopaliska i szczęśliwe odkrycia pojedynczych nieznanych odmian zdarzają się dosyć często; gdyby więc takowe w miarę ich ukazywania się, natychmiast ogłaszano, rozbudziło by to z pewnością drzemiącą Numizmatykę naszą. — Dałoby zaś sposobność większej liczbie osób do zajęcia się badaniami Numizmatyczno-Krytycznemi; tak konieeznemi dla wyjaśnienia tylu ciemnych, zawiłych i wątpliwych kwestyi; które spowodowały że Numizmatyką Średniowieczną Polską mała bardzo liczba osób się zajmuje.

Wykopaliska samych takich miseczkowatych Brakteatów, jak nasze Wieleńskie, zdarzyły się już razy kilka. Pieniądze Piastów wspominają: Toruńskie, Kaliskie, Gnieźnieńskie, Zaniemyślskie, Mąkolińskie i Kikolskie. — Dzieło p. Bandtkiego Numizmatyka krajowa podaje nam wraz z Krzyżackiemi 11 odmian, p. Stronczyński w Pieniądzach Piastów 5 typów przejął z powyższego dzieła, 8 nowych dodał iw 24 odmianach, na ostatniej tablicy swego dzieła umieścił. Vossberg Numizmatyk Berliński w dziele swem: Geschichte der preüssischen Münzen und Siegel podaje blisko 30 typów w 103 odmianach, które wszystkie za Krzyżackie uważa, nie przebaczając nawet oczywistym Szlązakom. Że Brakteaty objęte dziełem Bandtkiego przeszły tam wszystkie, rozumie się samo przez się. — Wszakże Vossberga, bardzo o to winić nie możemy, wyraża się on nawet bardzo oględnie, nadmieniając: że dla braku napisów na tych pieniążkach trudno dziś oznaczyć czy w Prusach przez Krzyżaków czy w Inflantach lub przez miejscowych Biskupów były bite, ale nawet zaręczać nie chce czy wszystkie podane przez niego jako Pruskie, tegoż są pochodzenia. Że jednak na wielu upatrywał znaki Zakonu i dotąd tylko w Prusach były znajdywane, więc je razem umieścił. — Nadmienić tu wypada że dzieło Yossherga wyszło w 1843 r., ap. Stronczyńskiego dopiero w 1847 r., o wykopaliskach więc tutaj wymienionych wiedzieć nie mógł. — Nie byłby też zapewne szukając objaśnienia dla licznych brakteatów z koroną, zaszedł aż do Królewca, mając koronę Polską tak blisko.

Vossberg przyznaje iż Krzyżacy zastali już w Ziemi Chełmińskiej miary i wagi Polskie, takowych nie zmienili i na nie liczyli. Każą sobie płacić n. p. centum Marcas Zambiensis Argenti et Polo nici Ponderis. Była zaś ta Grzywna Polska o ⅕ lżejszą od Kolońskiej, tak iż gdy na nią szło 60 groszy Pragskich, to na naszą tylko 48. Nazywali ją Polską albo Chełmińską i dzielili na Ćwiartki, Wiardunki czyli Ferdingi równe 4 łutom, na 1/16 czyli łuty i na 1/24 czyli Skojce, Skoter. — Ztąd Skojec u nas jako moneta liczalna, równał się dwóm groszom; apółgroszki zwano Kwartnikami, bo ¼ część Skojca zawierały. — Z początku miano wybijać w Chełmnie 60 szelągów, każdy po 12 denarów czyli halerzy (pfenige) z grzywny. — Tych pierwszych jednak w rzeczywistości nie wybijano wcale, a denarów które właśnie były naszemi Brakteatami zamiast wybijać 720 z grzywny, wybijano daleko więcej.- Od początku panowania Krzyżaków, Biskupi na równi z Mistrzami, kowali pieniądze mianowicie drobną halerzową monetę, czyli nasze brakteatowe denary. — Anzelm Biskup Warmiński, układa się w r. 1251 z Dytrichem W. M. Krzyżackim że corocznie równocześnie, monetę swoją wybijać i wypuszczać będą. — Natomiast nieznajdujemy śladu żeby miasta i to najznaczniejsze: jak Chełmno i Toruń, kowały w owym czasie pieniądze na własny rachunek. — Jeżeli więc wspominamy, że znak na pieniążkach zgadza się z herbem miasta, to ma się znaczyć iż mogły być tamże bite, ale nie były właściwą monetą miejską. — Miasta Pruskie pod żelazną Krzyżaków ręką nie miały tego prawa, chociaż później za Polskich czasów, nieraz się do niego odwoływały. 

Najwięcej wybijano denarów w Toruniu, dlatego też u nas nazywano je pieniędzmi na stopę Toruńską bitemi; tak np. Salomea Xiężna Kujawska 1200 r. miała pobierać rocznie za m łyn nieprawnie przez Krzyżaków w Lubiczu postawiony: quatuor marcas denciriorum monetae Thorunensis; taż Salomea sprzedaje 1399 r. ziemię między Wisłą, Nogatem i Hafem, za 1000 grzywien denarów Toruńskich. Voigt IV Str. 94 i 296. 

Że jednakże po za granicami naszego kraju nie nazywano ich zawsze Toruńskiemi, widziemy ze wzmianki w Koenego Zeitschr: T. V Str. 267 że w Królewcu Brandeburskim, panowie von Morner wybijali Finkenaugen (do słownie oczy ziemb) denarii Slavicales, małe pieniądze blaszkowe których trzy szło na denar Brandeburski. — Miały one przedstawiać głowę ukoronowaną i dawniejsze mają brzeg gładki, ostatnie zaś promienisty. Najdawniejszy dotychczas znany, przedstawiony tamże na Tab. IX, 5, i ten zgadza się zupełnie z naszym Nr. 210, i bardzo zbliżony do 214, z tych ostatnich jeden waży 0,180 gm., drugi 0,094 gm.~ Że panowie von Morner nie wybijaliby brakteatów dla krajów Słowiańskich z głową ukoronowaną, gdyby podobne już tam nie kursowały, zdaje się być jasnem. — A kto tam miał prawo nosić koronę? nie widzimy nikogo oprócz Przemysława II, Łokietka, a choćby Wacława Czeskiego?

Aż do Winrycha Kniprode W. M. Krzyżackiego, czyli do 1351 r. wybijano w Prusach tylko denary; przykład Polski i innych sąsiednich krajów, zmusił Krzyżaków do zarzucenia tej spodlonej monety. Wykopalisko nasze jednak nie należy do tej ostatniej epoki, owszem mamy powody mniemać iż ono niewiele po 1280 r. zagrzebanem zostało; nie znaleźliśmy przynajmniej monet któreby z pewnością po tym roku były bite. 

Parę monet napisowych w Wieleniu znalezionych, daje nam bardzo szacowne wskazówki. Najdawniejsza Nr. 240 znaleziona, w dwóch połówkach uzupełniających się, należy do Wilbranta Arcybiskupa Magdeburskiego, r. 1235 do 1253. — Druga znaleziona w jednym tylko okazie jeszcze przed nabyciem przez nas całego skarbu przeszła była do zbioru barona Hugona Saurma wielkiego znawcy Numizmatyki Szląskiej, który o takowej obszerne przygotowuje dzieło. — Monetka ta przedstawia rycerza z gałązką palmową w każdej ręce i napisem CRO-SSE a odnosi się jak słusznie oznaczył Kohne Zeitsch. T. IV str. 46, do Jana II Margr, Brand, który od 1274 do 1277 r. w zastawie trzym ał Krosno. — Rysunek znajduje się tamże Tab. II, 13. - Potwierdza też nasze zdanie znalezione w Kyselowie na Morawach Brakteaty beznapisowe, zupełnie takie same, jak nasz Nr. 103 i 220. Całe zaś wykopalisko wzdług badań d-ra Kupido wr. 1278 zagrzebanem zostało. — Gdy pieniążki nasze z powodu cienkości swej i corocznego przebijania nie mogły być długo w obiegu, sądzimy iż przyjmując datę zagrzebania o lat parę po najmłodszej pewnej dacie, nie bardzo rozminiemy się z prawdą.

Co do uporządkowania całego skarbu, zwracaliśmy tylko uwagę na przedmiot wystawiony; poczynając od martwych i najprostszych, prześliśmy następnie do bardziej złożonych aw końcu do roślin, zwierząt i ludzi, a i tu umieszczaliśmy części przed całością, pojedyncze przed podwójnemi i t. d. 

Uważając ilość znalezionych egzemplarzy za bardzo ważną wskazówkę, zamieszczaliśmy takową dokładnie przy każdej odmianie, liczyliśmy nawet okazy które z powodu zniszczenia, do zbiorów przydatne nie były. — Z przyjemnością w tern miejscu zaznaczyć możemy, że te właśnie Typy, które najliczniej się znalazły, już przez p. Stronczyńskiego za Polskie uznane były. — A mianowicie: Str. Typ. 106 Sztuk 113, — Typ. 108 Sztuk 82, — Typ. 109 Sztuk 76, — Typ. 105 Sztuk 70. — Powtórzyła się też w naszem wykopalisku właściwość, która przy innych same brakteaty zawierających już uważaliśmy; to jest: że niezmiernie wiele stosunkowo znalazło się pojedynczych okazów. Tutaj n. p.: wynoszą one większą połowę, — Pomiędzy pożyczonemi w pierwszej chwili p. Stronczynskiemu kilku dziesięcioma, znalazło się także jeszcze kilkanaście pojedynczych, które teraz po odebraniu, tylko w opisie wspominamy, rysunki zaś ich, znajdą lubownicy w nowem wydaniu Pieniędzy Piastów, nad którem p. S. bardzo gorliwie pracuje.

Niewątpliwie Krzyżackich pieniędzy, znalazło się cokolwiek, ale tylko jednego typu liczba znaczniejsza (Nr. 280, 1 i 2 razem sztuk 51), innych zaś tak mało, że to właśnie dowodzi iż były obcemi na naszej ziemi. Szląskich prawdopodobnie, znalazło się więcej ale te uważamy za Polskie tern bardziej że w Epoce zakopania naszego skarbu wszystkie dzielnice Piastami obsadzone były; Kaźmierz Wielki zaś dopiero w półwieku przeszło, praw swoich Czechom odstąpił. 

O ile nam źródeł starczyło, zwracaliśmy uwagę na podobieństwo znaków na niektórych pieniążkach do herbów rodzin Polskich, pieczęci miast i t. d., cytujemy niemniej dzieła w których były już wyobrażone. 

Dodajemy 8 tablic rycin fotodrukowych zdjętych według naszych w połowie mechanicznie wykonanych rysunków. 

Sposób którego użyłem do rysowania tego rodzaju brakteatów grubej roboty, jest nowym, obmyśliłem go w roku zeszłym robiąc katalog illustrowany dla hr. Zamojskiego Qrdynata i znajduję go w wielu wypadkach bardzo dogodnym. Zwykle ażeby otrzymać dokładny rysunek monety, obkładało się ją papierem i pocierało z wierzchu tylcem ołówka nieco zaokrąglonym, łyżką srebrną i t. p. — Oczywiście że wszystkie wypukłości otrzymywało się ciemne, a chcąc mieć właściwy efekt trzeba było rysunek obwieść piórem i wytrzeć ślady ołówka. — Przy brakteatach jeszcze większa zachodziła trudność, gdyż pocierać czemś tw ardem nie w olno boby się wygładziły, pocierało się więc palcem uczernionym co dawało bardzo niedokładne wyobrażenie. Postępuje więc odwrotnie, przygotowuję sobie papier pokryty farbą aquarellową szarawą, zastosowaną do koloru monety, i w ten zawinąwszy, wycieram miejsca wypukłe gummą do skrobania plam atramentowych używaną, otrzymuję więc od razu światła białe a nawet rysunek cokolwiek cieniowany który tylko w najgłębszych cieniach wzmocnienia potrzebuje. W niniejszym wypadku kolor papieru przeze mnie przygotowanego był za ciemny i mocno zielonawy, co wprawdzie bardzo odpowiadało barwie zaśniedziałych orginałów; ale w fotodruku musiało wyjść daleko ciemniej. — Że tu ja winienem, nie fotodruk, przyzna to każdy obejrzawszy na ostatniej Tablicy kopią rysunku prof. Podczaszyńskiego, pieczęć Ziemowita ks. mazowieckiego z r. 1355 którą zamieściłem upatrując wielkie podobieństwo między Orłem na niej i na pieniążku N.r. 140. — Nadmieniam tylko jeszcze, że farba do pokrycia papieru powinna być ile możności chudą nie miodową, nie mocno gummowaną ani cukrzoną, im się bowiem powłoka łatwiej ściera tern jest do tego lepszą.

Nie są one bardzo wyraźne ani bardzo świetne, ale nie stać nas było na lepsze, z resztą na wielu brakteatach przy najlepszej chęci, więcej wypatrzyć nie było podobna. Unikaty poniżej opisanych brakteatów przeszły już cło najbogatszego zbioru średniowiecznych Polskich pieniędzy, będącego własnością hrabiego Tomasza Zamojskiego Ordynata, te zaś które się liczniej znalazły mogą być nabyte u podpisanego. 

Karol Beyer.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new