Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Mennica Poznańska


Najstarsza to z mennic wielkopolskich; godzi się więc dać jej pierwsze miejsce w tym szkicu dziejowym. Od śmierci króla Zygmunta I. zapanowała cisza w mennicach koronnych. Dość obficie na podstawie ordynacyi króla tego wybijana moneta, w ciągu trzydziestu przeszło lat następnych, do początku panowania króla Stefana, coraz więcej znikała z obiegu, tak że i stosunkom handlowym i wygodzie publicznej starczyć już nie mogła. Obca moneta ze szkodą ogółu zalewała kraj cały. Ordynacya króla Stefana z dnia 24 kwietnia 1578 r. na imię Rafała Leszczyńskiego wydana, miała na celu zaradzenie złemu; zbyt jednak uciążliwe warunki jej pożądanego skutku osiągnąć nie pozwoliły; mennica olkuska, jak widać z dzisiejszych pozostałości jej, anemiczne wiodła życie. Wydana w następstwie w dniu 5 stycznia 1580 r. na imię podskarbiego Jakóba Rokossowskiego wespół z Piotrem Zborowskim ordynacya niewiele poprawiła położenie; jedna mennica olkuska, przy niedostatku metalu z kopalni miejscowych i w oddaleniu od zagranicznych rynków, gdzie srebra stosownie do potrzeby zawsze dostać było można, nie starczyła wymaganiom, nie mogła przyczynić się do wyrugowania monety obcej, jak widać ze słów ordynacyi 1578 r.,  obficie kraj zalewającej. 

Pomimo więc, że Jakób Rokossowski, na imię którego wydana ordynacya 1580 r., już nie żył Jan Dulski, podskarbi koronny, czując się w prawie, poprzednikowi swemu wydanem a może i w skutek specyalnego zezwolenia króla, w początkach 1584 r. zawiązuje za pośrednictwem Jana Skrzetuskiego rokowania z Dytrychem Buschem z Hamlu, w końcu dopiero roku tego pomyślnym uwieńczone rezultatem. 

W dniu 5 października 1584 r. otworzoną została mennica poznańska tego dnia przynajmniej w aktach „Inscriptionum posnaniensiun” zapisana została przysięga, wykonana przez Dytrycha czyli Teodora Buscha na wierne sprawowanie obowiązków myncarza. Wkrótce potem, w dniu 26 listopada t. r. w tychże aktach zapisaną została przysięga, wykonana przez Piotra Schroder, ziomka Buscha jako probierza mennicy. Do końca panowania króla Stefana Busch bije w Poznaniu szelągi i trojaki, z mocy zaś oddzielnego zezwolenia królewskiego z dnia 19 października 1586 r. datowanego z Grodna i dukaty. Znane prócz tego trojaki poznańskie pośmiertne z 1587 r. oraz dukaty z 1580 i 1585 r. Trojaki te prawidłowe, bite w bardzo małej ilości zawczasu przygotowanym stemplem, dukaty z 1580 r. niezawodnie fałszywe, zaś z 1585 r.  nieznane mi, co najmniej zabite bez zezwolenia uznane być muszą. 

Ze śmiercią królewską ustała czynność Buscha - bo i czyjemże popiersiem miano ozdobić monetę, jakiem naznaczyć ją imieniem? Prócz tego, zdaje się, ustała i koncesya myncarza, w dniu bowiem 14 lutego 1588 r. aktem datowanym z Krakowa Jan Dulski upoważnia Jana  Skrzetuskiego, sekretarza królewskiego, do otwarcia na nowo i wprowadzenia w bieg mennicy, zarządzanej w Poznaniu przez Buscha, do ułożenia się z nim lub kimkolwiek innym o dalsze prowadzenie mennicy tej, stosownie do przepisów ordynacyi z 1580 r. Busch mimo bezczynności widocznie znajdował się na miejscu, już bowiem w dniu  80 marca t. r. wykonywa przysięgę na obowiązki myncarza, a jednocześnie i nowy probierz, Jan Brussel, obywatel poznański. Zaraz też czynność w mennicy rozpoczętą została, niezbyt ożywiona jednak, ograniczająca się na wybijaniu samych trojaków w głównych dwóch typach i szelągów i to w niewielkiej ilości - mianowicie te ostatnie dość rzadkimi są dzisiaj. 

Pomimo koncesyi, danej Buschowi wskutek wspomnianego wyżej pełnomocnictwa Dulskiego, koncesyi, która na mocy ordynacyi z dnia 5 stycznia 1580 r. zupełnie wystarczaćby powinna, Zygmunt III. na wstawienie się Dulskiego, „intercedente Magnifico Joanne Dulski“, oddzielnym listem, datowanym z Warszawy dnia 9 stycznia 1590 r.,  pozostawia Buscha przy urzędzie myncarza w Poznaniu, dozwalając wybijania wszelkiej monety złotej i srebrnej. 

Zdawałoby się, że obwarowany koncesya podskarbiego, specyalnem pozwoleniem królewskiem, wreszcie wykonawszy przysięgę  na pełnienie obowiązków, mógł już Busch spokojnie prowadzić dzieło swoje; tymczasem, gdy wkrótce po dacie ostatnio przytoczonego aktu umarł podskarbi Dulski w dniu 28 marca 1590 r. w Warszawie, gdy nowy podskarbi, Jan Firlej z Dombrowicy, na jego powołany został miejsce i Busch i probierz mennicy, Brussel, do nowej przysięgi pociągnięci zostają. Wykonali ją w Poznaniu w dniu 30 sierpnia 1590 r.

Cytowana wyżej nominacya królewska z dnia 19 stycznia 1590 r. z jednej, z drugiej zaś strony pociągnięcie Buscha do przysięgi wobec nowego podskarbiego, są dowodem niejasności stanowiska ówczesnych myncarzy: pierwsza dozwalałaby uważać Buscha za urzędnika królewskiego, drugie daje mu podrzędniejsze stanowisko oficyalisty podskarbiego. Niejasność ta następnie na każdym ujawnia się kroku - z każdym nieomal myncarzem zmieniają się i warunki bytu jego, tak że niepodobna wyrobić sobie pojęcia o ówczesnem prawnem stanowisku urzędników menniczych. 

Busch pełnił obowiązki myncarza do śmierci, która nastąpiła w początkach 1592 r., prawdopodobnie we Wschowie, gdzie jednocześnie był dzierżawcą mennicy denarowej miejskiej; jeszcze bowiem w dniu 28 grudnia 1591 r. znajduję w aktach zapisów grodu poznańskiego pozew na żądanie Jana Skrzetuskiego z tytułu niewypłacenia mu przez  Buscha sumy złp. 360, przekazanych do prowentów z mennicy poznańskiej dwiema assygnatam i królewskiemi, w miesiącu zaś maju 1592 r. naznaczonym zostaje nowy myncarz, Walenty Jahns z Goslaru, ziomek  i szwagier Buscha. Że Busch wkrótce przed śmiercią stale przemieszkiwał we Wschowie, domniemywam stąd, że tam spotykam wdowę po  Buschu, Katarzynę z córkami Dorotą i Maryą, a dalej, że rozkaz królewski z dnia 23 października 1591 r., polecający Buschowi z prowentów mennicy poznańskiej wypłacić Skrzetuskiemu zł. 360, nie został mu oddany na ręce, a pozostawiony w mennicy, znajdującej się przy ulicy Psiej w Poznaniu, co nie miałoby miejsca, gdyby Busch przemieszkiwał tam. Jak wspomniałem wyżej, Busch był jednocześnie dzierżawcą mennicy miejskiej wschowskiej. Nie mając w tej ostatniej zbyt wielkiej czynności, gdyż drobną denarową monetę w małym tylko promieniu w obieg puszczać było można, korzystał z narzędzi i warsztatu mennicy miejskiej do wybijania monety koronnej, w wielkich rozchodzącej się ilościach.

Sabbato ipso die SS. Innocentium, Vol. I., fol. 91. Proces ten przeciw Buschowi wynikł z tego powodu, że Zygmunt III. pismem z dnia 23 października 1591 r. z Wiślicy polecił wypłacić sekretarzowi swemu, Janowi Skrzetuskiemu, z prowentów mennicy poznańskiej summę zł. 360. Gdy jednak poprzednio rozporządzeniem z dnia 21 czerwca 1589 r. ustanowił Marcina Leśniówolskiego, kasztelana podlaskiego, dożywotnim zarządcą mennicy poznańskiej i wszystkie z niej dochody oddał mu na własność (Metryka koronna, Vol. 135, fol. 628), Busch wymawiał się Skrzetuskiemu od zapłaty, oświadczając, że żadnych rozporządzalnych funduszów królewskich nie posiada. Wskutek odmowy tej Zygmunt III. w dniu 16 grudnia t. r. z Janowic powtórnie rozkazuje wypłacić Skrzetuskiemu sumę zł. 360 bez względu na zobowiązania względem Leśniowolskiego zaciągnięte. Gdy jednak i to rozporządzenie spełnionem nie zostało, Skrzetuski zapozwał Buscha przed sąd, wyrok jednak, zdaje się, skutkiem nastąpionej wkrótce śmierci oskarżonego nie zapadł. Obydwa cytowane rozkazy królewskie i za pozew przed sąd zapisane są w Inskrypcyach poznańskich z 1591 r., Vol. II., tol. 1020 i 1061, oraz  z 1592 r., Vol. 1., fol. 94

Wobec udzielonej Buschowi koncesyi na wybijanie monety wyłącznie w Poznaniu, urządzenie mennicy we Wschowie było nadużyciem - utrzymywał je przecież dobrze w tajemnicy, gdy za życia jego wykrytem nie zostało. Dopiero w cztery blizko lata po śmierci dowiedziały się władze skarbowe o przekroczeniu koncesyi i rozporządzeniem  królewskiem z daty 17 października 1595 r. z Krakowa cały majątek Buscha, „qui praeter concessionem jus sibi cudendae monetae in civitate Wschovensi usurparet", Franciszkowi Gallowi, zapewne delatorowi, darowanym został. 

Niezwłocznie po śmierci Buscha podskarbi Jan Firlej aktem z dnia 14 maja 1592 r., zatwierdzonym przez króla Zygmunta III. w dniu 19 maja t. r., oblatowanym w grodzie krakowskim 18 kwietnia 1595 r., ustanawia nowego myncarza poznańskiego w osobie wspomnianego wyżej Walentego Jahns, upoważniając go do wybijania wszelkiego rodzaju  monety, według obowiązujących ordynacyi. Wkrótce po zamianowaniu, w dniu 9 czerwca 1592 r., Jahns i dawny probierz mennicy, Jan Brussel, wykonali w grodzie poznańskim przysięgę na wierne sprawowanie obowiązków swoich. 

Jahns i Brussel czynnymi są w mennicy poznańskiej do połowy  1595 r. Widocznie używają dobrej opinii u podskarbiego i króla, czego dowodem listy królewskie: z dnia 20 września 1592 r., przyznający Janowi Brussel wszystkie przywileje, jakich używają myncarze państw  ościennych, oraz z dnia 24 października 1594 r., datowany z Krakowa, którym Zygmunt III. potwierdza wszystkie przywileje, służące Jahnsowi. Nie mniejszym dowodem łaski królewskiej jest pismo Zygmunta III. do burmistrza i rajców wschowskich z dnia 9 maja 1595 r. w interesie Doroty i Maryi, nieletnich córek po Buschu na wstawiennictwo wuja i najbliższego krewnego ich, Jahnsa, i drugie tejże daty, ustanawiające nad niemi opiekunami Jana Webera, rajcę i Fabjana Fechnera, obywatela wschowskiego. 

Źle jednak, jak się pokazało następnie, umieścił króli podskarbi zaufanie swoje; wkrótce po przytoczonych wyżej dowodach łaski, Jahns ustępuje z mennicy, że zaś nie ustępuje dobrowolnie, a w skutek przewinień, domniemywam z tej okoliczności, że jednocześnie odebranym mu zostaje i zarząd mennicą bydgoską, przezeń z poręki Stanisława Cikowskiego urządzoną. Zaraz też wychodzą na jaw liczne nadużycia i długi Jahnsa, a za niemi skargi i procesy. Do samego skarbu królewskiego pozostał dłużnym 2000 zł., w poszukiwaniu których nałożony został areszt na domu jego w Poznaniu przy ulicy Psiej znajdującym się; takiej samej sumy poszukuje Stanisław Cikowski i przeprowadza proces przed sądem radzieckim, aż wreszcie wprowadzonym zostaje w posiadanie domu Jahnsa w Poznaniu. Dalej znajduję skargi Wacława Kiełczewskiego, starosty wschowskiego, o usypanie przez Jahnsa jakichś wałów na przedmieściu Wschowy; wreszcie tenże Kiełczewski z mocy dekretu królewskiego w prowadzonym zostaje w posiadanie  kamienicy Jahnsa we Wschowie na przedmieściu polskiem położonej, prawdopodobnie dla pokrycia należności do prowentów starostwa wschowskiego przypadających. Skargi i procesy te, a może być i inne, których nie znamy, groźnemi były Jahnsowi, nie czekając też na wypadki ich w początkach 1596 r. wydalił się z kraju, jak świadczy o tem list królewski, oblatowany w aktach miejskich poznańskich pod dniem 19 marca 1596 r. Nie długo jednak pozostawał Jahns w ukryciu ; gdy pierwsza najgwałtowniejsza przeminęła burza, w kilka lat po wypadkach powyż opisanych powrócił znowu do kraju, do dawniejszych zajęć myncarskich. Spotkamy się z nim na innem miejscu w pierwszych latach XVII stulecia. 

Jahns w czasie myncarstwa swego w mennicy poznańskiej jednocześnie pełnił takież same obowiązki w mennicy wschowskiej miejskiej, a nawet, jak to zobaczymy w innem miejscu, pozwolił sobie, czy też miał sobie dozwolonem założenie drugiej pomocniczej mennicy skarbowej we Wschowie. Nie mogąc podołać osobiście obowiązkom na różnych mających się wykonywać miejscach, z ramienia swego ustanawiał zastępców z ludzi fachowych, biegłych w zawodzie menniczym. W mennicy poznańskiej zastępcą takim był Jan Dyttmar, osobistość, z którą następnie wielokrotnie spotykać się będziemy. Pierwszy raz występuje on w 1594 r. imieniem Walentego Jahnsa, jako „provisor seu administrator" mennicy poznańskiej, gdy wnosi do księgi zapisów wschowskich wspomniany wyżej list Zygmunta III z dnia 24 października 1594 r.. potwierdzający przywileje Jahnsa. W czasie zawodu swego w Koronie używał Jahns znaku, jakby herbu, wyobrażającego dwa na krzyż złożone haki hutnicze z gwiazdkami w górnym i dolnym kącie, zazwyczaj z literami V • I • Znajdujemy go na monetach, wybijanych przez Jahnsa w mennicach królewskich, a obok tego i na pieczęci, którą położył obok nazwiska swego na kwicie z dnia 17 października 1601 r., wystawionym na rzecz Dawida Grundschioss, również myncarza a oblatowanym w aktach Advocatialia Vschovensia 1603 r. Nr. 141. Znak ten nie był jednak herbem Jahnsa, w aktach współczesnych bowiem czytam go zawsze z przymiotnikiem „famulus": gdyby był szlacheckiego rodu, niezawodnie byłby się upomniał, jak się upominali inni, o właściwy mu tytuł, co wreszcie jak innym tak i jemu odmówionem by nie było. Zresztą tenże znak spotykamy już wcześniej, od 1584 r. na monetach, wyszłych z pod stempla Buscha; częstokroć w rozmaitych kombinacyach używany przez myncarzy niemieckich XVI i XVII w., przyszedł wraz z Buschem do kraju, po nim przez następcę przyjętym i stale przezeń był używanym.

Używali go według wiadomości mojej Walenty i Melchior Hozer, myncarze w Gotyndze w drugiej połowie XVI w. zupełnie w tej formie jak na naszych półtorakach koronnych z 1615 r. i następnych lat; Hans Berendes, z tegoż samego czasu myncarz również w Getyndze, używał jako znaku w spiętego niedźwiedzia, trzymającego w przednich łapach hak hutniczy: Hans Lachentreiss zdobił nim inicyały swoje; Hans Schlesswik, Steffen Ullmer, Walenty Block, Jakób Eisenwalet, wszyscy myncarze w Getyndze w końcu XVI i początkach XVII w.: Tonjes Isebein, Jakób Pfaller, Piotr Lohr, myncarze w Nordheim z tegoż czasu; Hieronim Arnsburg, znany i u nas Daniel Costedt, myncarze w Einbek w tymże czasie używali haka hutniczego z różnymi dodatkami. „Blatter für Münzfreunde" 1883, Nr. 106. F. W . Schlickeisen w „Erkliirung der Abkürzungen auf Münzen“, Berlin 1882, również podaje inicyały myncarzy zdobne znakiem tym.    

Z wyjściem Jahnsa inny porządek w mennicy poznańskiej zaprowadzonym zostaje. W miejsce dotychczasowego urzędu myncarza ustanowiony administrator czyli przełożony (praefectus) nad mennicą, któremu jakoby w dzierżawę oddają się dochody z bicia monety, z prawami szerszemi, jakie dotychczasowym myncarzom służyły. 

Pierwszym takim przełożonym mennicy poznańskiej zostaje Herman Rudiger, dawny sługa królewski. Gdzie jednak służby te pełnił, śladu żadnego odszukać nie mogłem, że jednak nie w mennicy olkusskiej, nie przy Kasprze Rytkerze, jako przy krewniaku swym, jak to prof. Przyborowski utrzymuje, to rzecz zdaje mi się niewątpliwa. Naprzód Herman Rudiger był szlachcicem, pieczętującym się herbem, każdemu z numizmatyków doskonałe znanym, wyobrażającym kwiat róży na gałązce róży z dwoma listkami; zawsze też w aktach współczesnych występuje z tytułem „nobilis". Był on synem Jerzego, mieszkał zaś  prawdopodobnie albo w Wielkopolsce, gdzie w aktach poznańskich z 1592 r. znajduję oblatowane dwa listy królewskie, zezwalające mu na przewóz soli bez opłaty, albo też w Warszawie, gdzie w tymże roku zeznaje przed aktami radzieckimi oblig na imię Pawła Korb.  Kasper Rytker, myncarz olkuski, tytułowany zazwyczaj „honestus" lub sławetny, był mieszczaninem, pochodził zaś z Prus królewskich, gdzie - i rodzina jego wspominaną bywa. W r. 1538 spotykam w metryce koronnej Kaspra Rytkera z Torunia, otrzymującego glejt królewski, w 1573 r. Kasper Rytker jest ratmanem toruńskim, a w 1574 r. asystuje w Krakowie przy koronacyi Henryka. Nasz Kasper Rytker niewątpliwie z tej samej pochodzący rodziny, w przysiędze na myncarstwo olkuskie, złożonej w dniu 25 maja 1535 r., podaje się „de Królewiec". 

Dane te wskazują niewątpliwie, że Herman Rudiger i Kacper Rytker to zupełnie obce sobie osobistości, a więc usług i zasług Rudigera trudno domniemywać w mennicy olkuskiej. 

Tak więc po ustąpieniu Jahnsa zarząd mennicą poznańską, a współcześnie i istniejącą już wschowską, obejmuje Herman Riidiger. Niestety nie dochował się do naszych czasów, a przynajmniej dotąd odszukanym nie został kontrakt, normujący prawa i obowiązki Rudigera, to jednak pewna, że sam osobiście nie zajmował się wybijaniem monety, a może też nie posiadał specyalnych wiadomości, gdyż przez cały czas  zarządu jego do chwili zamknięcia mennic wielkopolskich, na skutek postanowienia konstytucyi 1601 r. mennica poznańska i wschowską znajdują się zawsze w posiadaniu dzierżawnem lub w administracyi  specyalnie przezeń ustanawianych myncarzy. 

Przysięgę wykonywa Rudiger w dniu 12 lipca 1595 r., a jednocześnie przysięga dawny probierz poznański, Jan Brussel i myncarz Andrzej Lauffert, oba na pełnienie obowiązków w mennicy poznańskiej  i wschowskiej. 

Jan Brussel to już stary nasz znajomy, poznajmy się więc bliżej  z Andrzejem Lauffertem., o ile na to dowody współczesne zezwolą. 

Mennica poznańska nie pierwsze to pole działalności Laufferta, -  niżej zobaczymy go wcześniej jeszcze zajętego pod zwierzchnictwem Jahnsa w mennicy wschowskiej skarbowej; tam też dał się poznać z uzdolnieniem swojem, także jednocześnie oddaje mu Rudiger do prowadzenia mennicę poznańską i wschowską. Były prócz tego niewątpliwie i inne motywa, mianowicie względy u króla, które skłoniły Rudigera, że Laufferta w obu mennicach naznacza. Wspomniałem wyżej, że za myncarstwa Jahnsa zarządcą mennicy poznańskiej był Jan Dyttmar; takimże zarządcą we Wschowie był Lauffert. Że Dyttmar dobrze wypełniał obowiązki swoje, dowodzi oddanie mu w zarząd, a nawet w dzierżawę mennic, jak to zobaczymy niżej, - ale Dyttmar nie miał  protektorów, nie był „persona grata", - pomimo więc, że po wyjściu Jahnsa otworzyła się posada myncarza w Poznaniu, nie on, a Lauffert obejmuje ją, a zarazem takąż samą we Wschowie. 

Stosunki rodzinne wypromowały Laufferta; Jahns był protektorem  jego. Nadmieniłem wyżej, że na Jahnsa wstawienie król zaopiekował się nieletniemi Dorotą i Maryą, córkami pozostałemi po Buschu, polecał je burmistrzowi i rajcom Wschowy, naznaczył opiekunów. Wdowa po Buschu, a siostra Jahnsa, Katarzyna, mieszkała we Wschowie, tam i Lauffert stawiał pierwsze kroki w zawodzie menniczym w Polsce; gdy więc minęły dnie wdowiej żałoby, znalazł się Lauffert jako aspirant do ręki ciepłej wdówki - i ona nie krzywem patrzała nań okiem, tak że już w 1595 r. widzimy go mężem Katarzyny i ojczymem, a zarazem opiekunem Doroty i Maryi, nieletnich córek po Puschu. Ten  to stosunek powinowactwa już w czasie zalecania się do wdowy spowodował Jahnsa, iż jeszcze w 1594 r. odstąpił Lauffertowi mennicę wschowską miejską, ustanowił go zastępcą, „provisor seu administrator“, w mennicy skarbowej, a wreszcie i polecał łaskom królewskim. Protekcya nie była bezowocna, gdyż w dniu 4 listopada 1594 r. Zygmunt III wysyła pismo do starosty i rajców wschowskich w sprawie bezpieczeństwa sławetnego Andrzeja Laufferta, myncarza miejskiego  wschowskiego. 

Jakie były warunki kontraktu pomiędzy Rudigerem i Lauffertem, nie mając kontraktu samego, odgadnąć nie można, to pewne jednak, że Lauffert był dzierżawcą, bił monetę na rachunek swój, opłacając pewien stały dochód administratorowi. Dowodnie o stosunku tym przekonywa protestacya, zapisana w Acta relationum et inscriptionum w grodzie  kościańskim w dniu 18 marca 1596 r. Lauffert, skarżąc się przeciw  Hermanowi Rudigerowi, oświadcza, że „arendowawszy mu mynnicze wschowską" „jako w sobie tha arenda albo contract y zapis do niey uczyniony księgami grodzkiemi poznańskiemi utwierdzony szerzy obmawia" „ad impedimenta urodzonego Stanisława Dzikowskiego... nie chce wyswobodzicz ani warować". Tak też mianuje Laufferta burmistrz i rada miasta Wschowy w przywiedzionym wyżej proteście z dnia 10 listopada 1595 r. 

W protestacyi tej mówi Lauffert tylko o dzierżawie mennicy wschowskiej, wiemy zaś, że składał przysięgę i na myncarstwo w Poznaniu; ponieważ jednak z tej ostatniej mennicy wyszedł w końcu 1595 r., może być, że kontrakt pierwotny na obie mennice rozwiązany w czasie tym, zastąpionym został przez nowy, roborowany w grodzie poznańskim, o którym w protestacyi wspomina. Ciężkie obowiązki przyjął na siebie Lauffert: prowadzenie jednocześnie mennicy poznańskiej i obu wschowskich, t. j. skarbowej i miejskiej; obowiązki te były tem trudniejsze, że w dwóch oddalonych od siebie miejscach wykonywać, w dwóch miejscach dozór nad robotnikami dawać trzeba było, Prawdopodobnie to też było przyczyną, że Lauffert tylko do końca 1595 r. dotrwał w mennicy poznańskiej, musiał zaś interesa z Rudigerem przynajmniej co do mennicy tej zakończyć zgodnie, gdy nie znajduję w aktach żadnych protestów, ani procesów. 

Wyjście z mennicy wschowskiej, jak zobaczymy w swojem miejscu, równie pomyślnem nie było. 

Ponieważ Lauffert trzymał mennice: poznańską i obydwie wschowskie, w niektórych aktach mianowanym bywa myncarzem wielkopolskim (monetarius Majoris Poloniae), nie mogąc Zaś osobiście prowadzić obydwóch mennic królewskich, sam osiadł we Wschowie, gdzie i miejskie bił denary, w Poznaniu zaś pozostawił dawnego administratora, ustanowionego przez Jahnsa, Jana Dyttmara. Twierdzenia tego wprawdzie nie mogę poprzeć żadnymi dokumentami pisemnymi, podyktowała mi je okoliczność, iż znajduję trojaki z 1595 r., noszące obok herbu Rudigera znak Dyttmara, a obok tego i medal „Crescit geminatis gloria curis”, opisany w katalogu hr. Czapskiego pod Nr. 934, z tegoż samego roku, nosi monogram HD czy też ID, nie mogący oznaczać kogoś innego, jak tylko Hansa czyli Jana Dyttmara. 

Udowodnionem zostało powyżej, że Jahns w czasie myncarstwa swego kładł na monetach, wychodzących z mennic skarbowych, dwa  na krzyż złożone haki hutnicze, - z ustąpieniem Jahnsa w 1595 r. zjawiają się na monecie obok siebie dwa inne znaki: róża bez gałązki lub na gałązce z listkami i drugi w kształcie rusztu Pierwszy, jak wiemy już z nadania Jana Zamojskiego z dnia 1 czerwca 1601 r . zresztą i z liter HR w następnych latach na monecie obok znaku tego kładzionych, jest herbem rodzinnym Hermana Rudigera, drugi obok  poprzedniego współcześnie na monecie kładziony nie może być jak tylko znakiem Andrzeja Laufferta; nie jest jednak herbem, gdyż Lauffert pochodzenin szlacheckiego nie był i w aktach współczesnych używa tytułu „honestus” lub „famatus“. 

Z końcem 1595 r. wychodzi Andrzej Lauffert z mennicy poznańskiej, w miejsce zaś jego wstępuje wspomniany wyżej „provisor seu administrator" Jahnsa w mennicy tej, Jan Dyttmar, prawdopodobnie i pod Lauffertem, zajętym jednocześnie w kilku mennicach, też same  obowiązki w Poznaniu sprawujący. Kontrakt o mennicę poznańską zawartym został pomiędzy Rudigerem i Dyttmarem od 1 stycznia 1596 r.;  nie dochował się on w prawdzie do czasów naszych, i tylko roboracya w grodzie poznańskim w dniu 1 lipca tegoż roku dopełniona, o istnieniu i dacie jego zaświadcza. 

Jakie więc były warunki kontraktu tego, jak długo miał obowiązywać strony obie, a nawet czy to był kontrakt dzierżawny, czy też administracya na rzecz Rudigera - tego wszystkiego rozwlekłej formy akt roboracyi nie objaśnia. Nawet w tej ostatniej kwestyi, co do natury kontraktu, wbrew zwyczajowi powiedzianem jest tylko, że strony  stawające zobowiązują się dotrzymać „contractual certum inter eos ratione officinae posnaniensis". Wogóle wiadomości współczesnych o Dyttmarze bardzo mało, parę razy tylko występuje w aktach i to w czasach, gdy w mennicy poznańskiej już czynnym nie był; na innem też jeszcze spotkamy się z nim miejscu. Z powodu tego braku współczesnych piśmiennych dowodów, trudnem jest dokładne oznaczenie czasu, w którym mennicę opuścił; w dniu 14 lutego 1597 r. znajdujemy go dzierżawcą mennicy skarbowej we Wschowie, jednocześnie jednak pisze się myncarzem w Poznaniu; w kilka miesięcy jednak, w dniu 12 sierpnia tego roku, spotykamy nowych myncarzy w osobach znanego już nam poprzednio Jana Brussel i Jana Thaka, a więc Jan Dyttmar wcześniej, mniej więcej w połowie 1597 r. wyjść musiał. 

Kończąc rzecz o działalności Dyttmara w mennicy poznańskiej, dodam, że używał on znaku trzech jagód na gałązce z dwoma listkami Znak ten pojawia się na monecie jednocześnie z objęciem mennicy poznańskiej w 1596 r. razem z herbem Rudigera; litery ID położone obok niego na trojaku koronnym z 1596 r., Zag. 258, żadnej wątpliwości nie zostawiają. Widzimy go dalej i w roku następnym, ale tutaj razem z Dyttmarem ustępuje. 

Zagórski w dziele swem „Monety dawnej Polski“, zwiedziony literami ID, obok znaku tego położonemi, napotkawszy przytem w Metryce koronnej, którą dla objaśnienia opisywanych monet przeglądał nazwisko Joannes Hase, Saso Dresdensis lub po prostu Joannes Dresdensis, widząc go wreszcie probierzem w Bydgoszczy, znak Dyttmara przyznał Hasemu i w ślad za Rudigerem do mennicy krakowskiej odesłał. Błąd ten, powtarzany do ostatnich czasów przez numizmatyków, przytoczone powyżej dowody i wywody stanowczo prostują. 

Jak wspomniałem wyżej, daty wyjścia Dyttmara z mennicy poznańskiej dla braku źródeł piśmiennych dokładnie oznaczyć nie można;  w miesiącu sierpniu 1597 r. zjawiają się na raz dwaj „monetarii sive magistri officinae cudendae monetae Posnaniae existentis" to jest znany nam poprzednio Jan Brussel i Jan Thake, między sobą teść i zięć, i roborują w grodzie poznańskim kontrakt pewien, którego treść wcale wzmiankowaną nie została. Jedyny to akt obu myncarzy w czasie trwania urzędu ich wspominający. 

W następnym roku (1598) w dniu 9 kwietnia spotykamy się z jednym tylko Thakiem, „myncarzem starszym poznańskim"; czy Jan Brussel ustąpił, pozostawiając samego Thaka, czy teść z zięciem pogodzić się nie mogli, czy wreszcie ustanowienie takiego podwójnego myncarza okazało się szkodliwem i podskarbi jednego usunąć polecił, - to wszystko kwestye, na które domniemania tylko w odpowiedzi postawić można. 

Wspomnieliśmy już powyżej, że Rudiger mennice w zarząd sobie oddane wypuszczał w dzierżawę - czy więc dzierżawca był jeden, czy  kilku na raz dzierżawiło, to zdaje się i administratorowi i skarbowi zupełnie obojętnem być musiało. Co więcej, sam podskarbi Firlej w 1591 r. oddaje mennicę malborską Kasprowi Goeblowi i Gracjanowi Consali i wspólnikom ich. Nie ze strony więc podskarbiego lub skarbu zrodziła się tu przeszkoda. Że była jednak przeszkoda jakaś w wspólnem biciu monety, wnoszę z następujących danych: 

1. Nie znajduję w r. 1597 monet, któreby obu myncarzom tym przyznać można. Typy trojaków Walewski XX i XXI bez znaku Dyttmara, znane z 1597 r., mają sobie odpowiadające w 1596 r., te zaś, jak zobaczymy niżej, bitym i były w mennicy wschowskiej według innowacyi, wprowadzonej przez Laufferta po wyjściu jego w pierwszej połowie 1596 r. i przed objęciem mennicy tej w dniu 11 lutego 1597 r. przez Dyttmara. Z monetami bitem i przez Laufferta mają niektóre z nich cechę wspólną, t. j. dwie ostatnie cyfry roku po s. g . ; Dyttmar zaś na niektórych z trojaków swych, prawdopodobnie w początkach zawodu bitych, kładzie rok również po s. g., a prócz tego zachowuje herby podskarbiego i Rudigera obok siebie na tarczach. Mimo tej formy jednakiej, popiersia wszędzie odmienne. Tak więc trojak i (Walewski XX i XXI) z 1597 r. przez Brussla i Thaka bitym i nie były. 

Posiadam wprawdzie w zbiorze mym trojaka z 1597 r., zupełnie odpowiadającego typowi Walewskiego XLIV, cechowanego po s. o. obok herbu i inicyałów Firleja herbem Rudigera, ponieważ jednak to miejsce, w którem mógłby być znak Dyttmara, jest niedobite, nie wiem, czy nie jest on właściwie typem Walewskiego XXXIVb. Gdyby się jednak okazał tem, za co go mam, t. j. typem XLIV, to tożsamość popiersia z typem XXXIV b a brak znaku Dyttmara byłyby cechami, po których za monetę wyszła z pod stempla Brussla i Thaka uważaćby go można. 

2. Wspomniałem wyżej, że w 1598 roku w protestacyi z dnia  9 kwietnia spotykamy się znowu z Hanuszem Thakiem; protestujący nazywają się robotnikami starszego myncarza poznańskiego Thaka, - gdyby jednocześnie był i Brussel, niewątpliwie i o nim byliby wspomnieli; gdy jednak nic o nim nie mówią, sądzę, iż go już niema w mennicy. 

3. Znanymi są z 1598 r. trojaki, noszące monogram Hermana Rudigera i Hanusza Thaka (Walewski XC); gdyby współcześnie czynnym był i Brussel, nie byłby pozwolił na takie pominięcie siebie. 

Z tych względów mniemam, iż jakkolwiek wspomniany wyżej akt roboracyi umowy z Janem Cieleckim podaje nam na raz dwóch myncarzy poznańskich Jana Brussel i Jana Thake, wspólnie jednak monety nie bili i pierwszy z nich zupełnie w czasie tym nie był czynnym.

Krótkie było gospodarstwo Thakego w mennicy poznańskiej, - czy przez uprzejmość zięciowską, czy też wolą lub niewolą, z polecenia władzy wyższej, w miesiącu lipcu 1598 r. ustępuje on miejsca teściowi Janowi Brussel, który już teraz sam na myncarza wyrasta. W dniu 21 lipca tegoż roku w obecności Jakóba Cieleckiego, nadzorcy (superintendenta) mennic wielkopolskich i innych, w grodzie poznańskim wykonywa on przysięgę na wierne sprawowanie obowiązków swych. Pomimo to, iż Brussel sam, jako myncarz poznański figuruje, fachowe stosunki z Thakiem i teraz nie ustają; jak w roku zeszłym (1597), tak samo i teraz wspólnie zawierają umowę jakąś z Janem Cieleckim, pisarzem grodzkim poznańskim, pod zakładem 4000 złp. i roborują ją w grodzie. Sądzę, że nie będę dalekim od prawdy, przypuszczając, że zarówno zeszłoroczna jak i ta ostatnia umowa dotyczyła rzeczy menniczych. Jan Cielecki był synem Krzysztofa, kasztelana śremskiego, rodzonego brata Jakóba, nadzorcy mennic wielkopolskich, - nic więc dziwnego, że myncarzę szukali stosunków i protekcyi u synowca zwierzchnika ich, po podskarbim najwyższego urzędnika menniczego. Bardzo być może, że chodziło tu o utrzymanie się przy mennicy poznańskiej, może być o zyskanie prócz tego i innych mennic. Jeśli tak jest, to protekcya była skuteczną, gdyż w niecałe dwa lata potem (w lutym 1600 r.) znajdujemy Brussla myncarzem i w królewskiej mennicy we Wschowie, a w dniu 22 listopada 1605 r. Thalce wykonywa przysięgę, że summę 4000 zł. dłużną Janowi Cieleckiemu zapłaci mu na przyszły św. Jan. Czy suma 4000 zł. nie jest tą samą, którą gwarantował wykonanie kontraktu w dniu 17 października 1598 r. w grodzie poznańskim roborowanego? Gdy obok tego jeszcze parę razy spotykamy w aktach Brussla i Thakego wspólnie działających, również  jednego z nich, wchodzącego w umowy z Cieleckim, bardzo staje się prawdopodobnem, że Cielecki, forytując spółkę Brussel, Thake et Cie na myncarstwo, zapewniony miał jakiś udział w zyskach lub proste  wynagrodzenie. 

Tym razem nie długo bawił Brussel w mennicy poznańskiej, - już  w dniu 28 września 1599 r. Rudiger wypuszcza mennicę w dzierżawę Ernestowi Knorr, u nas czynnemu już wcześniej w innych mennicach, jak to zobaczymy niżej. Akt dzierżawy, nieznany mi z treści, roborowany  został w grodzie wschowskim w dniu 80 września 1599 r. Jednocześnie tymże samym aktem wypuszczoną została Knorrowi i mennica skarbowa wschowska. Niecałe pięć miesięcy pozostawał Knorr w mennicach obydwóch, już bowiem w dniu 24 lutego 1600 r. znajduję akt,  którym Jan Brussel mianuje się „monetarius civisque posnaniensis“, w dniu zaś 21 czerwca tego roku w Acta Inscriptionum Vschovensium oblatowanym został oblig tegoż Jana Brussel „posnaniensis et fraustadiensis officinae monetariae magistri“ na sumę złp. 400 należną Ernestowi Knorr „dawniej wschowskiemu obecnie bydgoskiemu myncarzowi“. Powyższe akta udowadniają, że Brussel z powrotem objął mennicę poznańską, a razem z nią i wschowską skarbową, datę zaś pewną objęcia tego zdaje mi się można położyć na dzień 17 lutego 1600 r., w tym dniu bowiem w grodzie wschowskim znajduję akt, którym Hermann Rudiger i Ernest Knorr kwitują się z kontraktu pewnego. Jakkolwiek tutaj treść aktu podaną nie jest, ze względu na dwa wyżej przytoczone akta wnoszę, że obejmował on kwit z kontraktu dzierżawy mennicy poznańskiej i wschowskiej. 

Jan Brussel, objąwszy w dzierżawę naraz dwie mennice, nie mógł obydwóch osobiście prowadzić; sam przeniósł się do Wschowy, jak świadczą o tem akta zawsze w Inskrypcyach wschowskich przezeń zeznawane i tamże przeciwko niemu wnoszone protestacye, w mennicy zaś poznańskiej zastępował go zbiegły przed kilku latami, a teraz znowu  zjawiający się Walenty Jahns, jak o tem świadczy akt z dnia 24 lutego t. r. Jahns nazwany jest tutaj „sodalis“, prawdopodobnie więc dzierżawił mennicę poznańską do spółki z Janem Brussel, co potwierdza i ta okoliczność, że w dopiero co wspomnianym akcie obydwaj zobowiązują się pod zakładem 6000 zł. dotrzymać Janowi Cieleckiemu, podstolemu poznańskiemu, Mikołajowi Brodzińskiemu i Aleksandrowi Ungier, kupcowi, zawartego z nimi kontraktu pewnego. 

Na urzędzie swym myncarza poznańskiego a zarazem i wschowskiego przetrwał Brussel do końca istnienia mennic tych, zamkniętych z mocy konstytucyi 1601 r. W którym miesiącu ostatecznie mennica zamkniętą została, nie jest mi wiadomem, mam jednak dowód, że w dniu 1 października tegoż roku czynną była, a Brussel tytułuje się jeszcze myncarzem poznańskim i wschowskim.

Kilka dat do dziejów miejskiej mennicy poznańskiej

Blisko dwieście lat ubiegło od chwili, gdy Władysław Jagiełło, może być w nagrodę usług oddanych podczas inkursyi krzyżackiej na polach Grunwaldu, dał feria sexta post festum Conceptionis B. V. Mariae (12 grudnia) 1410 r. miastu Poznaniowi prawo bicia „drobnej denarowej  monety". Po krótkiej, zda się ospałej czynności, czy z powodu nieopłacania się, czy nieufności szerszych kół do partykularnej monety, czy zbyteczności jej wobec ogromnie obficie rozlanych po kraju kwartników, ternarów i denarów skarbowych, czy wreszcie niedbalstwa mieszczan, zamilkły aż do początku XVII w. młoty w mennicy miejskiej  poznańskiej. 

Reformy monetarne Zygmunta I, fakt niezmiernej doniosłości w życiu ekonomicznem narodu, nie budzą z odrętwienia burmistrza i rajców miejskich; prawo, choćby i mniej korzystne maieryalnie, ale stawiające miasto na stopie jednostki społecznej o szerszych autonomicznych uprawnieniach, nie poruszyło uśpionych ambicyi. Dopiero w połowie 1602 r. feria quarta ante festum divi Laurentii (7 sierpnia) ojcowie miasta, pragnąc zadość uczynić prośbie sławnego Engelberta Geelen, artis monetariae magistri, dają mu, służące miastu z mocy przywileju królewskiego, prawo bicia drobnej denarowej monety. Gdy jednakże prawo to, w ciągu dwustu blisko lat zaniedbane i niewykonywane było, przywilej ten więc wznowienia i zezwolenia Jego Królewskiej Mości wymaga, przeto zobowiązują sławnego Engelberta Geelen, aby własnym kosztem i staraniem tak potwierdzenie królewskie wyjednał, jak niemniej wszystko, co do bicia monety potrzebnem będzie przygotował. Magistrat w zamian za poczynione starania i wydatki dozwala Engelbertowi Geelen, jego dzieciom i sukcesorom lub komuby prawo swoje ustąpił, w ciągu dwunastu kolejnych lat, licząc od daty wznowienia przywileju, bić tę drobną denarową monetę, a zarazem zobowiązuje się wziąć go, jako myncarza swego pod szczególną opiekę i zapewnić mu wszystkie przywileje i wolności, z jakich według zwyczajów ludzie powołania jego korzystają. Geelen z zysków, jakie z bicia monety osiągać będzie, obowiązany płacić do Magistratu corocznie na dzień św. Marcina po złotych sto monetą polską, - że zaś sam tylko ponosić ma koszta wyjednania zezwolenia królewskiego i urządzenia mennicy, przeto przez pierwsze pięć lat od płacenia do kasy magistrackiej umówionych złotych stu ma być zwolniony. Wreszcie Magistrat przyrzeka Geelenowi, o ile to w możności jego leży, poprzeć u właściwych urzędów i Jego Królewskiej Mości staranie o uzyskanie wznowienia przywileju. 

Energicznie zabrał się Geelen do sprawy - już bowiem w d. 5  września 1602 r. podpisuje król w Krakowie potwierdzenie przywileju króla Władysława Jagiełły, aby zaś dać wyraz względności i łaskawości swej względem miasta Poznania, nietylko denary pojedyncze, ale  i .,ternarii“, które trzy pojedyncze denary w sobie mieszczą, bić dozwala. ,,Wielka może być użyteczność monety takiej" - motywuje król w rozporządzeniu swojem, „gdyż biedni rzeczy i potrzeby tańsze za tego rodzaju monetę nabyć mogą, a i ze względu na jałmużnę, do dawania której przy takiej monecie i mniej zamożni będą pobudzeni. Dalej rozporządza postanowienie królewskie, aby denary i ternary te wybijanem i  były w ścisłem zastosowaniu się do wagi i próby monety takiej, wybijanej za króla Zygmunta I i Zygmunta Augusta, według wzorów stempla poprzednio używanych, czuwanie zaś nad prawidłowem wybijaniem  na podskarbiego włożonem zostało. 

Geelen niezwłocznie puścił w ruch mennicę; tegoż 1602 r. zjawiają się pojedyncze denary z orłem po jednej i herbem miasta pod koroną i dwiema ostatniemi cyframi roku po bokach herbu z drugiej strony. Typ ten denarów przetrwał do końca, obok niego w 1603 r. zjawia się mała odmiana, mianowicie rok całkowity 16 - 03 po bokach herbu miasta. Pierwsze ternary zaczyna bić Geelen w 1603 r. ; bogactwo typów tutaj duże, bo z literą S, z kluczami, z samym orłem, z orłem i pogonią, napisowe i nienapisowe w rozmaitych kombinacyach i formach. 

W konsensie królewskim z d. 5 września 1602 na wybijanie denarów i ternarów zawarowanem zostało, aby co do wagi i próby ściśle przestrzeganym i były przepisy, obowiązujące za króla Zygmunta I i Zygmunta Augusta. Przepisy te obejmuje ordynacja z d. 15 października 1526, wedle której denary ze srebra 1 ½  próby liczyć się mają po sztuk 18 na grosz, a groszy takich z grzywny krakowskiej ma być 300 czyli 10 złotych. Jeśli taka stopa i waga za panowania króla Zygmunta I w 1526 r. przy stosunku wartości czerwonego złotego obliczonej w monecie srebrnej na 40 groszy była możebną do obserwowania w mennicy, to już w 1602 i następnych latach panowania Zygmunta III, gdy za czerwony złoty trzeba było płacić 69 i 70 groszy, ani stopa ani waga zachowaną być nie mogła, inaczej myncarz na niewątpliwe byłby narażony straty. To też obok ustanowionego, zalecanego do ścisłego zachowania, a nawet zaprzysięganego do wykonywania przepisu prawa, myncarze, wszyscy przybysze z sąsiedniego zachodu w praktyce nie wiele robili sobie ceremonii, - bili monetę, mianowicie drobną w myśl korzyści kieszeni, własnej i w metalu podlejszym i na wagę lżejszą. W mennicy poznańskiej Geelen, niezawodnie zgodny z praktyką powszechną, musiał mieć od jakiejś władzy, czy kompetentnej czy nie, niewiadomo, jakieś zezwolenie na odstępstwo od przepisu ordynacyi 1526 r. mianowicie na płacenie za grosz tylko 16 denarów, czyli o dwa denary mniej niżeli przepisuje ordynacya. Czytam bowiem w aktach relationum posnaniensium feria quarta ante festum S. Hedvigis 1605 r. (12 października) zeznanie Engelberta Geelen, że ludzie niektórzy tych pieniędzy, które tu w Poznaniu za pozwoleniem Króla Jegomości bije, nie chcą w zupełnej liczbie po 16 pieniążków za 1 grosz przyjmować, ale żądają ich po sztuk 18. Tak otwarte przyznawanie się i dokumentowanie wypłacania po 16 denarów na grosz musiało mieć za sobą powagę jakiejś władzy; niemniej jednak po śmierci Geelena w aktach radzieckich Poznania feria sexta ante Dominicam Misericordiae (15 kwietnia) 1611 zapisanym został pozew przed sąd Radziecki po Małgorzatę wdowę, Andrzeja, Henryka i Maryannę zamężną za Henrykiem Lauffertein, dzieci i sukcesorów sławnego Engelberta Geelen, myncarza, który ośmielił się bić monetę wbrew przywilejom i kontraktowi. 

W odpowiedzi na pozew ten Henryk Lauffert wnosi feria quarta ante festum S. Laurentii t. r. do akt zapisów kościańskich protestacyę przeciw magistratowi poznańskiemu, że zmarły Geelen jemu odstąpił prawa swe do mennicy, - magistrat zaś przez pełnomocnika swego,  Joachima Starościńskiego, feria secunda post festum S. Andreae Apostoli reprotestuje w tychże aktach kościańskich, że administracya mennicy miejskiej oddaną została Geelenowi tylko do osobistego korzystania, że na sukcesorów przejść nie mogła, cesya zaś na Henryka Laufferta bez zezwolenia Magistratu jest nieważna, że Geelen tak pod względem próby, jak wagi i formy nie zachowywał przepisów prawnych, za co wszystko sukcesorowie jego są odpowiedzialni. 

Jaki był rezultat pozwu i protestów, śladu nie znajduję - to jednak pewne, że Lauffert do mennicy nie dostał się, zaraz bowiem po śmierci Geelena mennica została opieczętowaną, wdowa Małgorzata Geelen wezwaną została do przysięgi, że pieczęci tych zbiegłemu służącemu swemu odrywać nie kazała. 

Geelen zmarł w końcu 1610 lub początku 1611 r.; jeszcze w dniu  6 lipca 1610 r. oblatuje się w aktach poznańskich jakiś układ zawarty  tegoż dnia z Janem Kel, a w d. 13 kwietnia 1611 r. występuje Małgorzata, wdowa po Engelbercie Geelen. Mennica jednak długo nieczynną  nie pozostawała. W dniu 30 lipca 1611 r. Andrzej Kosicki i Jan Bolewski burmistrze, oraz Jan Winkler, Łukasz Rasch, Jan Borek w lekarstwiech doktor. Tomasz Schmidel, Jeremiasz Rydt i Wojciech Bochwic, rajce miasta Poznania, przy bytności sławnych panów wójta i ławników miasta przyjęli za mistrza i dozorcę mennicy do bicia „drobnych pieniążków" uczciwego Jana Bekera z Magdeburga na przeciąg jednego roku, licząc od 7 sierpnia 1611 do tegoż dnia 1612 roku. 

Miasto oddaje Bekerowi do używania w ciągu roku tego dom i znajdującą się w nim mennicę, a zdaje się i urządzenie do bicia monety gotowe, po śmierci Geelena opieczętowane i na gruncie pozostałe - Beker zaś zobowiązuje się płacić tytułem czynszu z domu  i mennicy po złotych 1200 rocznie ratami kwartalnem i z góry, pod rygorem exmissyi w razie uchybienia którejkolwiek raty. Przeciwko aktowi temu zaprotestowali obecni przy spisaniu go przysięgli miejscy, nie zgadzając się na przywrócenie czynności w mennicy, zaś ojcowie miasta reprotestując oświadczyli, że tu gdzie żadna mieszczanom nie czyni się krzywda, do ich jedynie należy kompetencyi staranie o pomnażanie dochodów kassy miejskiej. 

Bez względu na mandat królewski, zaledwie ośm lat temu miastu Poznaniowi dany, wbrew ustanowionej wadze i próbie, magistrat dozwala Bekerowi wybijanie denarów ze stopu mieszczącego tylko 1 ¼  łutów srebra czystego, a z łuta takiego stopu 37, a najwyżej 38 denarów, czyli z grzywny myncarskiej 592, a nie więcej nad 608 denarów. Licencya ta, dana przez władze miejskie Bekerowi, jest jawnem naruszeniem przywileju, danego miastu i ordynacyi króla Zygmunta I, według których denary winny obejmować próbę 1 ½  łutową, a z grzywny szesnastołutowej nie więcej nad 540 denarów wybijanych być mogło. Tutaj też wychodzi na jaw jak złej wiary, jak podstępne było postępowanie ojców miasta względem myncarzów miejskich. 

Wspomniałem powyżej, że Geelen zaraz w początkach zawodu swego dokumentuje w aktach miejskich skargę, że niektórzy ludzie nie chcą przyjmować 16 denarów w wartości jednego grosza, a domagają się ich 18, t. j. tyle, jak ordynacya mennicza Zygmunta I stanowi. 

Zestawiając tę jawną skargę Geelena z danem także Bekerowi zezwoleniem bicia denarów ze srebra 1 ¼  łutowej próby i w ilości od 52 do 68 sztuk z grzywny myncarskiej więcej, niżeli zezwalała ordynacya i przywilej królewski, musimy przyjść do wniosku, że i wówczas, w roku 1605 gdy Geelen skarży się, że niektórzy ludzie domagają się od niego 18 denarów na grosz, musiał on mieć jakieś poza kontraktem zezwolenie ojców miasta na wybijanie denarów i niższej próby i lżejszych i liczenia ich mniej na grosz, niżeli zezwalały ordynacje i przywilej królewski. Nie przeszkadzało to jednak miastu już po śmierci Geelena wystąpić przeciw sukcesorom jego ze skargą, że wybijał monetę wbrew kontraktowi i przywilejom, jak nie przeszkadzało mu w odpowiedzi na obronę Henryka Laufferta, że prawa do mennicy przez Geelena odstąpionemi mu zostały, czynić wykrętnych zarzutów, że Geelenowi tylko osobiście przysługiwało prawo bicia monety miejskiej, że nikomu bez zezwolenia miasta odstępować go nie miał prawa. W akcie umowy z miastem z dnia 7 sierpnia 1602 r. dwukrotnie najwyraźniej jest wzmiankowanem, że prawo bicia monety udzielonem zostaje Geelenowi, „liberis et successoribus suis aut cui iIle jus suum postea cedere voluerit“. 

Nowemu myncarzowi, Bekerowi, wkrótce po naznaczeniu go, miasto dodaje do kontroli probierza w osobie mieszczanina i dawnego, w 1600 i 1601 r. czynnego w mennicach skarbowych poznańskiej i wschowskiej, Rudolfa Lehmana. Kontrakt sporządzony w środę, wigilię święta Narodzenia Panny Maryi (7 września) 1611 r. w ogólnych słowach zobowiązuje go do czuwania, aby Beker wybijał monetę w sposób, w kontrakcie opisany, to jest aby na łut poznański szło pieniążków 37, a najwięcej 38, aby stop w grzywnie myncarskiej obejmował  czystego srebra 1 ¼ łuta. Tytułem wynagrodzenia pobierać ma Lehman z ratusza miejskiego po halerzu tygodniowo. Widocznie Beker pełnił obowiązki swe z zadowoleniem miasta, z upływem bowiem pierwszego roku zarządu kontrakt pierwotny aktem, spisanym w księgach konsularnych Poznania feria quarta ante festum S. Laurentii (8 sierpnia) 1612 r. na następne lat trzy, to jest do dnia 7 sierpnia 1615 r. prolongowany został. 

Kontrakt zawarty z Bekerem mówi tylko o prawie bicia drobnych pieniążków, - przepisując zaś wagę i stopę tylko pojedynczych denarów, te wyłącznie pod mianem drobnych pieniążków rozumie. Przypuszczam, że ograniczenie to było skutkiem niechęci samego Bekera do bicia denarów potrójnych, w których stosownie do ordynacyi z 1526 r. powinno się zawierać srebro próby trzeciej, a więc przy wiernem przestrzeganiu ordynacyi tem trudniejsze było pokrycie rozchodów i zdobycie zysku. To też Beker w latach 1611, 1612, 1613 i 1614 ternarów nie wybijał wcale, te zaś, które w 1615 r. pojawiają się, nie z pod jego  wychodzą ręki. 

Że Beker nie ubiegał się o prawo wybijania ternarów, domniemywam stąd, że podczas zarządu jego w mennicy, a więc i pierwszeństwa, które służyćby mu powinno, we środę po święcie Panny Maryi Gromnicznej (4 lutego) 1615 r. burmistrz z rajcami oddaje Rudolfowi Lehman, probierzowi przy Bekerze ustanowionemu, prawo bicia ternarów. Jakie były warunki kontraktu tego, oznaczyć nie mogę, nie znalazłem go bowiem w oryginale, a tylko dowiaduję się o nim z innego aktu, spisanego feria quinta pridie festi S. Matliaei Apostoli (20 września) 1618 r., który obejmuje prolongatę pierwotnego kontraktu na Lat trzy i warunki jej. Oświadczają w nim ojcowie miasta, że pragnąc zachować w całości przywilej na bicie drobnej monety, miastu zdawna służący, pozwalają aktem tym Rudolfowi Lelimanowi wybijać  kwartniki, którego to prawa przez niemały czas z pewnych przyczyn zaniechał. Winien on jednak przestrzegać, aby kwartniki te „na taki kształt i wizerunek robił i drukował, jak to dzisiaj na ratuszu pokazywał, - ponieważ zaś poprzednio, skutkiem nieporządnego wyrabiania kwartników tych i zbytecznego puszczania w obieg, wywołał wstręt do przyjmowania ich, przeto ojcowie miasta warują sobie, aby nikt nie był obowiązany przyjmować kwartników tych więcej nad 10% sumy płaconej zwykłą monetą, t. j. przy jednym złotym więcej nad trzy grosze, przy dziesięciu złotych jeden złoty itd. Do Prus jednak i innych  oddalonych województw i krajów może pieniądze te i w ilości większej wedle woli swej wydawać. Co zaś do kwartników poprzednio przezeń w dużej ilości wypuszczonych, to obowiązany jest przyjmować je napowrót do mennicy w zamian za inne pieniądze, potrącając po trzy grosze od złotego. Z mocy kontraktu pierwotnego z dnia 4 lutego 1615 r. Lehman zaczął wybijać ternary w r. 1615, według praktykowanego od 1605 r. typu, z Orłem, Pogonią i Snopem po stronie głównej i kluczami  pod rzymską III po stronie odwrotnej, w roku zaś 1616 z inicyałem królewskim pod koroną, wzorem współczesnych ternarów koronnych, po stronie głównej, oraz orłem i kluczami na oddzielnych, obok postawionych tarczach pod koroną i niżej snopem po stronie odwrotnej. W latach następnych, począwszy od 1617 do 1628 włącznie, pomimo odnowienia kontraktu, przepisania stempla, niezawodnie jednakiego w głównych rysach ze stemplem koronnych, ternary poznańskie nie pojawiają się, a te których zbyteczną obfitość zarzucał magistrat Lelimanowi, mianowicie zaś typ z 1616 r., dzisiaj niemałą są między numizmatykami rzadkością. 

Po tej wycieczce śladem Lehmana i oddanych mu do bicia ternarów, wróćmy do Bekera. Jak długo czynnym był w mennicy denarowej, żadnych na to piśmiennych nie znajduję dowodów. Jeszcze w dniu 12 września 1614 r. widzę go w mennicy - tego dnia (feria quinta  post festum nativitatis Mariae) oblatowanym jest w aktach relationum posnaniensium skrypt w języku niemieckim Hansa Bekera, mincarza poznańskiego, którym tenże zobowiązuje się dawać corocznie Chudzyńskiemu, pisarzowi grodzkiemu poznańskiemu, po zł. 100. Następnie w aktach poznańskich ślad o nim, jako myncarzu poznańskim, ginie, natomiast zjawia się jako myncarz i famulus Imci Pana Andrzeja Krotowskiego, wojewody inowrocławskiego, w Łobżenicy. Widocznie  więc z upływem kontraktu swego, t. j. z dniem 7 sierpnia 1615 r. mennicę opuścił. 

Pomimo, iż poza 1618 r. nie spotykam denarów poznańskich, zaś doza 1615 do 1623 r. włącznie nieznane mi są i ternary, w aktach napotykam kilkakrotnie ślady istnienia mennicy tej. I tak feria quinta ante Dominicam Reminiscere (10. października) 1617 r. w aktach radzieckich poznańskich Benedykt Wank, faber monetarius, qui apud famatum Rudolphum Lehman civem et monetarium posnaniensem hoc artificium exercet daje plenipotencyę na Christophora Ludwig „instrumentorum  monetariarum sculptorem, Bidgostiae habitantem". W dniu 20 września 1618 r. spisanym został cytowany wyżej akt prolongaty kontraktu na mennicę ternarową poznańską na przeciąg lat trzech; dalej feria sexta ante Dominicam Jubilate (19 kwietnia) 1619 r. Tomasz Schmidel i Stefan Herauf, obywatele poznańscy, poręczają za Rudolfem Lehmanem, myncarzem, że wykona zobowiązanie co do bicia ternarów w mennicy poznańskiej ; dalej Łukaszewicz w „Historyi miasta Poznania“ podaje wiadomość, że w 1620 r. mennicę zadzierżawił Tomasz  Schmidel, co potwierdza się aktem, zeznanym feria tertia ante festum S. Trium Regum (3 stycznia) 1623 r., którym burmistrz i rajcowie wskazują Henningowi (Henrykowi) Guttmanowi, mieszczaninowi bydgoskiemu i myncarzowi poznańskiemu, aby nie wydawał Tomaszowi Schmidel, mieszczaninowi poznańskiemu, narzędzi, służących do wybijania monety; dalej feria secunda post Dominican Jubilate (8 maja) 1623 r.  zapisaną jest w aktach Relationum Posnaniensium, Vol. I, fol. 940,  sprawa między Tomaszem Schmidel, mieszczaninem poznańskim i Henrykiem Guttmanem, myncarzem w mennicy miejskiej poznańskiej, o zwrot pewnych narzędzi menniczych; wreszcie w dniu 26 czerwca 1623 r. Tomasz Schmidel kwituje Heninga Guttmana na zasadzie kontraktu  z magistratem miasta Poznania zawartego, magistra mennicy poznańskiej, z niewydanych mu narzędzi menniczych. Mimo tylu kolejno w ciągu siedmiu lat spotykanych aktów, wyraźnie o mennicy miejskiej, jakoby egzystującej i czynnej, mówiących, nie spotykam monet, któreby istnienie i czynność jej potwierdzały. Niepodobna przypuścić, aby ani jeden niewątpliwy egzemplarz z lat tych do naszych czasów nie dochował się, przypuszczam raczej, że z powodu wysokiej, ordynacyą przepisanej próby i wagi monet, a może i sporów pomiędzy burmistrzem i ławnikami z jednej, a przysięgłymi obywatelami miasta i mennicy niechętnymi z drugiej strony - czas schodził na pertraktacyach, a mennica w ruch puszczoną nie była. 

Wspómniany powyżej Henryk Guttman przetrwał te lata pertraktacyi, - z pod jego to ręki, zacząwszy od r. 1624 do końca czynności mennicy w 1627 r., wychodzą znane z tych dat ternary. Akta miejskie wspominają o nim wielokrotnie w ciągu 1626 i 1627 r. jako o myncarzu poznańskim, wreszcie feria sexta post festum Assumptionis Mariae (17 sierpnia) 1629 r. magistrat poznański kwituje sławetnych Chrystophora i Dorotę, zmarłego Henryka Gutmana, mieszczanina i myncarza poznańskiego, z kontraktu dzierżawy mennicy. 

Po ćwierćwiekowej czynności zamilka mennica poznańska miejska aby nie obudzić się więcej do życia. Oczywiście to jej ani potrzebnem, ani też możebnem już nie było. Stopa mennicza coraz to więcej obniżała się, pieniądz ulegał ciągłej deprecyacyi, denary więc, których 18 szło na grosz, stałyby się znakiem tak drobnej wartości, że ona w życiu praktycznem żadnej nie odpowiadałaby potrzebie. To też w historyi monety naszej już nie ukazują się one więcej. 

Zakończając te kilka dat z dziejów mennicy miejskiej poznańskiej, uważam za stosowne dodać tu in extenso treść czterech kontraktów między magistratem z jednej, a Geelenem, Beckerem i Lehmanem z drugiej strony o prawo bicia monety zawartych. Robiąc poszukiwania do history i mennic Zygmunta IIl, pomimo prawie co parę lat zmieniających się po mennicach zarządcach, myncarzach, probierzach i innych urzędowych osobach, zaledwie kilka znalazłem aktów, stanowisko ich prawne określających. Zazwyczaj akta sporządzane były prywatnie i, co najwyżej w księgach grodzkich lub ziemskich roborowane. Stawiała się jedna ze stron i oświadczała, że zawarty został „kontrakt pewien, a jeszcze dobrze, gdy dodano, w jakiej materyi. Dlatego pomieszczam tu w całości cztery podobne akta do mennicy poznańskiej miejskiej odnoszące się, jako wzór i charakterystykę tego rodzaju umów.

I. Proconsul et Consules civitatis Posnaniensis significamus hisce literis nostris, quorum interest universis et singulis quia nos gratificari cupientes petitioni famati Engelberti Geelen artis monetariae magistri eidem facultatem nostram, quam ex vi diplomatis regalis ab annis ducenti circiter liberam habemus cudendi et fabricandi minutam denarorum monetam confere et concedere duximus, modo et ratione tali: Primo quandoquidem diploma nostrum regale longa intermissione neglectum et dudum non fuerit in usu, ita ut invocationem et consensum sacrae et serenissimae majestatis regiae domini nostri clementissimi ad  obtinendum robur suum pristinum exigat, teneatur praefatus Engelbertus Geelen cura, labore sumptuque proprio suo impetrare aliasque omnes ad cudendam monetam necessarias impensas facere. In recompensam cuius nos illi, liberis et successoribus suis, aut cui ille jus suum postea cedere voluerit liberam facultatem et exercitationem per annos duodecim continue et immediate se sequentes ab eo tempore, quo innovationem libertatis istiusmodi et consensum sacrae et serenissimae majestatis regiae impetraverit computandos, monetam ejusmodi minutam cudendam et fabricandam permissimus, turm sub nostram tutellam, protectionem et  jurisdictionem hoc temporis spacio decurrente eundem uti officinae monetariae nostrae praefectum suscipimus omnibusque pro more et consuetudine receptis immunitatibus et libertatibus gaudere volumus. Singulis etiam annis idem Engelbertus Geelen, liberi aut successoies illius vel cui ille jus suum postea cesserit civitati Posnaniensi ad manus nostras et successorum nostrorum pro tempore futurorum centum florenos pecuniae numeri et monetae polonicae pendere pro festo quolibet S. Martini teneatur et sit adstrictus, exceptis primis quinque annis quibus respectu itinerum et sumptuum innovationis et consensus praedicti impetrandi causa faciendorum eam pensionem ipsi tantis per annis relaxavimus. Porro non deerimus eidem, quantum in nobis situm erit apud suae majestatis regiae curiales in hoc negotio innovationis praedicti  diplomatis nostri et consensus suae majestatis regiae desuper impetrandi litteris interventionis nostrae, prout quidem ut nequid in nobis desideretur id quod verbo promissimus datis jam eidem desuper litteris necessariis actu ipso explevimus. Cujusmodi conditiones quo ad sua interest idem Engelbertus Geelen acceptans, innovationem quidem et  consensum praedictum impetrare,.. curaturum se promissit, ubi vero impetraverit, pensionem praedictam civitati Posnaniensi pensitare stato praedicto tempore se et successores suos inscripsit et obligavit. In cujus rei fidem et evidentius testimonium sigillum nostrum praesentibus subimprimi fecimus. Datum est actum Posnaniae feria quarta ante festum divi Laurentii Martyris proxima. anno Domini 1602. 

II. My Andrzej Kosicki, Jan Bolewski, burmistrzowie, Jan Winkler młodszy, Łukasz Pasch, Jan Borek w lekarstwiech doktor, Tomasz Schmiedel, Jeremiasz Rydt, Wojciech Bochwic rajce miasta Poznania wszem wobec i każdemu z osobna, komu wiedzieć należy oznajmujemy, iż my z powinności urzędu naszego, jako nam właśnie przyzwoite, dochodów pospolitych miasta naszego pomnożyć usiłujący, nie zaniedbując tego, co ku ozdobie i dobru pospolitemu od królów panów naszych przywilejami pewnemi temu miastu jest nadano, że własną mincę jego urzędowi mieć i monetę mniejszą, mianowicie pieniążki drobne w tejże mincy bić wolno, poczytaliśmy za słuszną i potrzebną tę mincę, w której używaniu miasto od dwóch set lat przedtem było i zaś się używanie jej za przywilejami i utwierdzeniem króla jegomości teraźniejszego pana naszego miłościwego wprowadziło, wcale zachować, a do większego pożytku i zysku rzeczyspolitej tego miasta służącemu, onę przywieść. Za zdaniem przeto i radą spólną, przy bytności sławnych panów wójta i ławników miasta Poznania na ten pożytek rzeczypospolitej przypadających, przyjęliśmy na mistrza i dozorcę tejże mincy naszej do bicia drobnych pieniążków uczciwego Jana Bekera z Majdebniku, jako w nauce mincarskiej wiernego i biegłego i nam z wielu miar zalecanego, aby on tę mincę w dozorze i władzy swej miał, drobne pieniążki w tejże mennicy naszej bił i pożytek tak, jak się niżej opisało, miastu stąd szedł, a to do jednego tylko całego roku, który się zaczął od siódmego dnia miesiąca sierpnia w roku teraźniejszym, a kończyć się ma do tegoż dnia siódmego miesiąca sierpnia w roku blisko przyszłym 1612. Którą to mincę tenże Jan Beker w dozór swój biorąc tę powinność robienia drobnych pieniążków na osobę swą do czasu wyżej opisanego przyjmując, stanąwszy przed urzędem naszym dobrowolnie, zapisał się i obowiązał nam i sukcessorom naszym i urzędowi wszystkiemu miejskiemu tegoż miasta do podlegania, posłuszeństwa i wierności zupełnej i doskonałej w rzeczach wszystkich powinności jego, do której jest przyjęty należących, odstępując, wyrzekając i wypisując się wszelakich obron, protekcyi i zasłaniania się intercessjami albo listami wyższych urzędów, albo którychkolwiek panów stanu senatorskiego i rycerskiego pod karami, jakie urząd nasz uzna i odjęciem a utraceniem zaraz tej  mincy, jeśli i jak oby się prędko do takowych obron i zasłony ich uciekać i poddawać ważył albo był postrzeżony, owszem obiecał i przyrzekł data stipulata manu, że urzędowi naszemu we wszystkiem poddany, powolny i posłuszny być ma i jeśliby się kiedykolwiek z jakiej miary przeciwko niemu jaka niesłuszność albo podejrzenie w robieniu tych pieniążków pokazało, tedy sądowi i uznaniu samego tylko urzędu naszego podlegać w tem będzie powinien, bez wszelakiej dylacyi, apellacyi i odzywania się do wyższych urzędów, których obowiązkiem swym niniejszym odstępuje i wyrzeka się, jako jurysdykcyi i władzy urzędu naszego doskonale poddany, a prawem naszem przekonany. Za  takim przeto obowiązkiem i poddannością nam obyczajem przerzeczonym oświadczoną temuż Janowi Bekerowi, dozorcy mennicy naszej dozwoliliśmy i dozwalamy te pieniążki bić obyczajem pruskich miast, to jest wyrobionych pieniążków na łut poznański ma iść trzydzieści siedem, a najwięcej trzydzieści osiem, a w grzywnie wyrobionych pieniążków ma być srebra fainsilber łut, jeden i ćwierć łuta, które pieniążki wolno będzie jemu udawać komu i gdzie się będzie podobało, tak swemu mieszczaninowi tego miasta jako i obcemu. Z której mince sobie powierzonej tenże Jan Beker powinien będzie dać i wypłacić, rachując w to wardajna i czynsz z kamienicy jemu do mieszkania i odprawowania roboty naznaczonej przez ten cały rok do rąk panów szafarzów na ratusz poznański złotych dwanaście set polskich, po 30 groszy polskich idących, to jest na każde ćwierć roku wprzód po złotych trzysta polskich, której trzechset złotych raty jeśliby wprzód w każdej ćwierci roku nie dał, tedy ipso facto od tej mince zaraz odpadać i jemu odjętą być ma. Kamienica i minca w niej, naprawna kosztem miasta naszego oddawa mu się ex nunc, w której jako teraz tak zawsze panowie szafarze nasi zbudować co potrzeba i poprawiać kosztem miejskim będą powinni. Obiecujemy przytem i powinni będziemy tegoż Jana Bekera oswobodzić i zastąpić we wszelakich przeszkodach i trudnościach, jeśliby które miał względem bicia tych pieniążków od Jegomości Pana Podskarbiego koronnego lub też innych urzędów i osób wyższego stanu. 

Jeśliby też, czego Boże zachowaj, niebezpieczeństwo od powietrza na miasto pod ten czas przyszło, za czemby w mincy robi nie mógł, tedy my i następcy nasi wzgląd na to powinni będziemy mieć i defalcatiam według wynalazku przyjacielskiego z którejkolwiek raty do skarbu miasta naszego obyczajem wymianowanym przypadającej uczynić. A iż w przywileju tylko jest 36 pieniążków, a w tym kontrakcie pozwolenie nasze na 37, a najwięcej na 38 zaszło, przeto tenże Jan Beker bierze to na się i powinien będzie wszelaką trudność ochronić i onej zabiegać swym kosztem własnym, jeśliby kiedy jaka dla bicia więcej nad 36 pieniążków nam i urzędowi naszemu urosła, - który kontrakt i pozwolenie nasze obiecujemy tak wcale jako i w części temuż Janowi Bekerowi zachować, a onego zupełnie i doskonale jemu dotrzymać do czasu naznaczonego i wyjścia roku zupełnego wyżej mianowanego. A przeciwnym (wzajemnym) też obyczajem tenże Jan Beker nam i następcom urzędu naszego obowiązany będąc pod winą i zakładem sześćset złotych polskich to wszystko, co powinność jego niesie i wyżej opisano jest wykonać i spełnić skutecznie powinien, na którą winę albo zakład assekuracyę i rękojemstwo mieszczanina tutecznego osiadłego stawić ma na początku ujęcia mince, któryby się na dobrach swych zapisał za złotych sześćset winy przerzeczonej, którą tenże Jan Beker przepadnie i do zapłacenia jej on albo warunkarz jego obowiązany zostanie, jeśliby kiedy kondycyom wszystkim wyżej opisanym wcale lub też w części nie dosyć się przezeń stało. Co wszystko dla pewności i wiary do ksiąg urzędowych miasta naszego jest wpisano. Actum in Praetorio Posnaniensi Sabbato post festum Sancti Jacobi Apostoli proximo anno Domini 1611. 

Communitas praesens juratorum in Praetorio circa eundem actum protestata est, quod in restitutionem et revocationem ad exercitium officinae huius monetariae non consentiat. Reprotestatur consulatus sibi proprie competere commoda civitatis augere ubi nulla civium detrimentum aut praejudicium probatur, publici vero aerarii utilitas eminet.

III. Burmistrz i z radą miasta Poznania wiadomo czynimy, komu wiedzieć należy, żeśmy przyjęli za wardajna albo inspectora uczciwego Rudolfa Lemana mieszczanina poznańskiego do bicia pieniążków drobnych w mincy naszej na rok teraźniejszy uczciwemu panu Janowi Bekerowi mincarzowi przez nas poruczonej, który urząd swój tenże Rudolf  przyrzekł nam i obowiązał się wiernie, szczerze i życzliwie odprawować pod tą przysięgą, którą miastu i urzędowi jego na mieszczaństwo swe oddał i powinien będzie każdego czasu doglądać jakoby obyczajem w kontrakcie z przerzeczonym Janem Bekerem opisanym te pieniążki robione były, to jest aby wyrobionych pieniążków na łut poznański szło 37, a najwięcej 38, a w grzywnie robionych pieniążków aby było  srebra feinzilber łut jeden i ćwierć łuta, względem której prace talar jeden na każdy tydzień temuż Rudolfowi z ratusza jest naznaczony. Stało się we środę wigilię Święta Narodzenia Panny Maryi roku Pańskiego 1611.

IV. Burmistrz z radą, wójt z ławicą i starsi przysiężni pospólstwa miasta Poznania wiadomo czynimy i zeznawamy, iż stojąc przy kontrakcie z strony bicia quartników mincy naszej miejskiej z sławnym Rudolfem Lehmanem, mieszczaninem naszym za mistrza i dozorcę do  tejże mince przyjętym we środę po święcie Panny Maryi Gromnicznej roku Pańskiego 1615 zawartym i chcąc, żeby ten kontrakt w skutku zostawał, a używanie przywilejów na bicie drobnej mince miastu zdawna służących wcale zachowane było, pozwoliliśmy i pozwalamy jednostajnie niniejszem pismem naszem, aby tenże Rudolf quartników przerzeczonych bicie, od którego z pewnych przyczyn był poprzestał przez niemały czas, w tejże mincy naszej, dzierżąc się kontraktu wyżej wyrażonego i przywilejów odprawował od tychmiast, jednak tego przestrzegając, aby te kwartniki na taki kształt i wizerunek robił i drukował, jako dzisiejszego dnia na ratuszu nam zgromadzonym podał pod winą stu grzywien, którą jeżeliby takiej formy i wizerunku uchybił kiedykolwiek, ma być przez urząd nasz karany, czego panowie starsi z bractwa kupieckiego i złotniczego co ćwierć roku doglądać mają.  A iż tenże Rudolf przedtem po zawarciu kontraktu nietylko nikczemnem i niechędogiem wyrobieniem quartników, ale też zbytniem ich w mieście naszem i w dalszej okoliczności zagęszczeniem wstręt uczynił do brania i udania tychże quartników, to się też niniejszem pismem ostrzega i waruje, aby ta minca quartników a nie była passim i ordinarie w Poznaniu i w dalszych okolicznościach udawana, ale tylko obyczajem i trybem niżej opisanym, to jest żeby nikt nie powinien był brać tych quartników samych albo ich też kto inaczej udawać, jedno przy złotym pieniędzy zwyczajnych, za trzy złote kwartników, przy dziesięciu złotych za jeden złoty, przy stu złotych za dziesięć złotych i tak dalej proporcyą przy większych summach w udawaniu i braniu tych quartników zachowując. Do Prus jednak i inszych województw odległych i krajów obcych tych quartników odbywać wedle upodobania Rudolfowi ma być wolno. Co się zaś tknie starych quartników w tejże mincy przez Rudolfa bitych, których się nie mało między ludźmi zawija, to powinien będzie brać tenże Rudolf nazad, kto je do niego przyniesie, a insze pieniądze albo też nowe quartniki dać za nie, po trzy grosze za każdy złoty sobie wytrąciwszy. Co wszystko żeby wagę swą otrzymało i do skutku przyszło, panowie starsi przysiężni mają w cechach i zgromadzeniu bractw swoich opowiedzieć i surowie imieniem panów rady poznańskiej przykazać, aby nikt tych quartników brakować i niemi gardzić nie ważył się, lecz żeby one każdy sposobem wyżej opisanym brał i dawał pod karaniem urzędowem, k temu publikacya w mieście przez woźne i sługi urzędowe ma być uczyniona tymże obyczajem z strony udawania i brania tych quartników. A gdy się to stanie, a jako robienie tak odbywanie przerzeczonych kwartników w ryzę swą i skutek wnijdzie, tedy tenże wyżej mianowany Rudolf do trzech lat bicie tych quartników wedle kontraktu kontynuować będzie miał wolność i czynsz na każdy rok w tymże kontrakcie wyrażonym miastu płacić winien zostanie sub privatione ejusdem oficinae monetariae et exercitu cudendorum praefatorum ternariorum, jeśliby się którego roku nie uiścił vadioque in contractu expresso. Actum in Praetorio Posnaniensi feria quinta pridie festi S. Mathaei Apostoli et Evangelistae anno Domini 1618.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new