Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Studja Boratyniego nad wagą hydrostatyczną Galileusza. - Projekt akademji wojskowej. - Miara powszechna. - Boratyni jako mechanik. - Zakończenie.
»Moje ciągłe zajęcia w sprawach publicznych pozbawiają mnie pociechy pisywania tak często i gorliwie, jakbym chciał, do przyjaciół i ludzi życzliwych, w których rzędzie Pan należy do najbliższych. One zabierają mi także czas, w którym mógłbym oddawać się studjom, tak, że w końcu nie mogę zrobić niczego, co odpowiada moim skłonnościom« - pisze Boratyni w r. 1667 do Ismaela Boulliau, a słowa te są niewątpliwie szczere. Istotnie, od chwili osiedlenia się w Polsce, Boratyni żył stale w warunkach, które mogły tylko przeszkadzać wszelkiej pracy naukowej, jeżeli nie uniemożliwiały jej zupełnie. Pierwsze jego kroki na tem polu, bystrość w obserwacjach, zapał, ścisłość i dokładność w pracy, pozwalały przypuszczać, że z młodego podróżnika wyrośnie wybitny uczony. Zdolności i ochota do pracy były niewątpliwe, brakło tylko czasu i dlatego człowiek ten nie zdołał rozwinąć na większą skalę żadnego ze swych pomysłów, z wyjątkiem jednego, z którym zresztą spóźnił się; pomysł miary powszechnej, poczęty około 1644 r., dopiero w 30 lat później doczekał się ostatecznego wykończenia. Idea sama była wynikiem studjów nad wagą hydrostatyczną Galileusza i wpływu Stanisława Pudłowskiego, a pierwsze stadjum jej rozwoju przyniosło traktat »La bilancia sincera« opisujący poprawioną przez Boratyniego wagę Galileusza. Ramiona jej, u Galileusza okrągłe, aby można je było łatwiej owinąć nitkami z mosiądzu i żelaza, mają u Boratyniego przekrój kwadratowy; długość każdego z nich wynosi 2 stopy kapitolińskie, a podzielona jest na 500, zaś z pomocą nonjusza (lametta) na 4.000 części; wprowadza nadto, jako nowość, cztery koniki, z których jeden podtrzymuje wagę, a trzy inne są opatrzone haczykami, aby można było zawieszać na nich ciężary i ciała badane. Do opisu dodaje bardzo dokładne rysunki. Następnie powtarza cały traktat Galileusza, opatrując go komentarzami, w których poprawia błędy, wreszcie przechodzi do opisu niektórych doświadczeń; znalezienie n. p. stosunku między kulą a sześcianem przedstawia w ten sposób: »Można także przy pomocy tej mojej ważki poznać jaknajdokładniej stosunek, jaki zachodzi między kulą a sześcianem i to stosunek prawdziwszy niż u Archimedesa, przyczem postępować należy w następujący sposób: Naprzód wykonałem z wielką starannością sześcian, którego każdy bok miał długość 1/4 stopy rzymskiej kapitolińskiej, a potem sporządziłem kulę, której średnica miała również ćwierć stopy, czyli była równą bokowi sześcianu; obie figury były z wosku, a do każdej z nich włożyłem kawałek ołowiu, aby mogły się zanurzać... Potem zawiesiłem sześcian na koniku pierwszym ponad 1.000 częścią, a konika drugiego umieściłem po drugiej stronie, również ponad 1.000 częścią, aby zrównoważył pierwszego, do trzeciego zaś był przywiązany ciężar, który równoważył sześcian, a stał na części 1978; w wodzie zrównoważył go, stojąc nad częścią 345«... To samo zrobił następnie z kulą, która w powietrzu ważyła 1274, a w wodzie 397. Różnica ciężarów przy sześcianie wynosi zatem 1978-345=1633, przy kuli zaś 877, stąd stosunek między sześcianem a kulą jest 1633:877, a u Archimedesa 21: 11. Traktat cały jest nieco rozwlekły, ale odznacza się nadzwyczajną dokładnością zarówno w przedstawieniu rzeczy, jak w rysunkach. Autor cenił swoją pracę wysoko; posłał prawdopodobnie wiadomość o niej Robervalowi, a Des Noyers w r. 1648 pisze o niej, jako o rzeczy dosyć znane. Z tego samego listu dowiadujemy się, że Boratyni sprowadza do niej wszystkie ciężary i miary świata, z czego wynika, że pomysł miary powszechnej już wtedy przybierał realne kształty. Wiele czasu jednak miało upłynąć, zanim szerszy ogół o tem się dowiedział. Główną przeszkodą stało się objęcie przez Boratyniego mennic i kłopoty, które później z tego powstały, chociaż z początku zanosiło się na to, że w związku z nowem zajęciem uzyska Boratyni cenną pomoc w swych pracach naukowych, a to dzięki swemu wspólnikowi, Pawłowi del Buono, który jako członek Akademji del Cimento zajmował się gorliwie naukami matematyczno-fizycznemi, głównie zaś hydrauliką i optyką. Jednakże zły los pozbawił go wkrótce pożądanego współpracownika, bo po roku pobytu w Polsce zmarł Del Buono w r. 1659, nie zdoławszy urzeczywistnić ulubionego projektu założenia akademji naukowej. O projekcie tym nieco szczegółów podaje sekretarz królowej w liście z Warszawy w czerwcu 1659. Według niego Akademja ta miała być umieszczona na wysepce pod Warszawą, a w plan jej nauk miała wchodzić łacina, jako język potoczny, dalej matematyka, artylerja i wszystko, co ma styczność z fortyfikacją. Do współudziału należeli dwaj jego bracia, z których jeden był mincarzem we Florencji, drugi księdzem tamże, a pozostawał w bliższych stosunkach z ks. Leopoldem de Medici, wreszcie pewien magnat ze Sycylji; każdy był gotów poświęcić na to cały swój majątek. W urzeczywistnieniu tego zamiaru napotykali na rozmaite trudności, a i w Polsce nie dobrze im się wiodło, bo, jak twierdzi Des Noyers, »Polacy na to niechętnie patrzą, mówiąc, że ci ludzie będąc niezmiernie biegli w sztuce dobywania i bronienia fortec, obwarowawszy swą wyspę, mogliby się kiedyś porozumiewać z nieprzyjacielem lub z jakim ciemiężycielem wolności«. Plan ten, którym interesował się zarówno Des Noyers, jak i Boratyni, upadł wraz ze śmiercią swego twórcy, ku wielkiemu żalowi astronoma francuskiego, który w liście do W. Ks. Toskany ubolewa, że projekt Pawła del Buono »w tych czasach nie zdołał znaleść miejsca w Europie, gdyż we wszystkich królestwach i republikach naszego świata żadne towarzystwo nie może powstać, któreby nie budziło podejrzliwości panujących.
Kwestję miary powszechnej poruszył Boratyni dopiero w r. 1671 w liście do Heweljusza, w którym donosi, że doprowadził swój traktat »ad ultimam polituram«, a w r. 1675 ukazało się wreszcie zapowiedziane dzieło, z długim tytułem: Misura universale, overo trattato, nel qual’ si mostra, come in tutti li Luoghi del Mondo si puo trovare una Misura et un Peso Universale senza che habbiano relazione eon niun’altra Misura, e niun altra Misura, e niun altro Peso, et ad ogni modo in tutti li luoghi saranno li medesimi, e saranno inalterabili, e perpetui fin tanto che durera il Mondo. - Di Tito Livio Burattini. - La Misura si puo trovare in un hora di tempo e questa ci mostra quanto grave d ev ’essere il Peso. - Dalia Misura si cavano ancora le Misure corporee per misurare le cose aride, e le liquide. - In Vilna. - Nella stamperia de Padri Erancescani. - L’Anno MDCLXXV«.
Przedstawia w niej autor genezę swego pomysłu, którą już znamy i sam system, a wszystko ze ścisłością i dokładnością, która go nigdy w takich razach nie opuszcza. Uwagę zwraca przytem entuzjazm, z jakim wyraża się o pracach Galileusza, z których na pierwszem miejscu stawia traktat »O ruchu miejscowym« i o wahadłach: »Na podstawie tego to podziwu godnego, nigdy dosyć wysławionego wynalazku, ułożyłem to moje dziełko, w którem jeśli się znajdzie cokolwiek dobrego, wszystko jego genjuszowi przypisać będzie potrzeba, gdyż bez niego nie zdołałbym nic zgoła uczynić; składam mu zatem takie wyrazy wdzięczności, jakie mu jestem winien. Wahadła więc będą podstawą mojej pracy i z nich wyprowadzę naprzód mój Metrkatolicki, czyli miarę powszechną, bo tak zdało mi się nazwać ją w greckim języku, a z niej wyprowadzę Ciężar katolicki, jak to powoli wyjaśnię«. Bardzo ciekawym szczegółem w tym ustępie jest nazwa »metr«, której Boratyni po raz pierwszy użył, a którą w przeszło sto lat później powtórnie wprowadzono i powszechnie przyjęto. System metryczny Boratyniego przedstawia się w szczegółach w sposób następujący: Jednostką długości jest wahadło, które wykonywa jedno wahnienie w sekundzie. Wahadło sporządzone jest według metody, używanej przez Akademję del Cimento we Florencji: jest to kula metalowa, zawieszona w środku nici, której końce uczepione są w pewnej od siebie odległości, tak, że nić tworzy kąt ostry, w którego wierzchołku znajduje się kula; takie urządzenie zapobiega wibracjom. Długość wahadła, a zarazem jednostkę zasadniczą, stanowi linja, której jeden koniec znajduje się w środku kuli, a drugi w środku linji, łączącej punkty zaczepienia nici. Metr dzieli się na 16 części, a z tych każda na dalsze 16, razem 4096 części; podziału tego jednak wynalazca nie chce narzucać. Jednostką objętości jest metr sześcienny; z niego wyprowadza się inne miary sześcienne, których krawędzie mają 1/2, 1/4, 1/8 i 1/16 metra. Najmniejszy sześcian, to jest ten, którego krawędź wynosi 1/16, a objętość 1/4096, napełniony wodą, będzie jednostką ciężaru. Ponieważ jednak ciężar gatunkowy wody nie zawsze jest ten sam, przeto radzi Boratyni używać do oznaczenie ciężaru wody deszczowej, która spadła na wiosnę, w lecie lub z początkiem jesieni, wszakże nie podczas ulewy, ale podczas deszczu, który padał z pół dnia i używać jej w dniu niezbyt gorącym, ani niezbyt zimnym. Do napisania tego dzieła skłoniło go przeświadczenie, że wszystkie dotychczasowe miary są zmienne i znikome, ponieważ nie są oparte o jednostkę, która będzie trwała wiecznie; uzależnienie ich od czasu daje gwarancję wieczystej trwałości i niezmienności. Spodziewa się, że odda w ten sposób przysługę ludzkości. »Skoro do tej pory nie mamy pisma żadnego autora w tej materji, zatem jeśli to moje dziełko będzie przyjęte i uznane przez ogół, będę miał z tego wielką pociechę; jeżeli zaś ku memu zmartwieniu nie będzie przyjęte, pocieszę się przynajmniej tern, że szkoda będzie jedynie po mojej stronie; nikogo bowiem niem nie obrażę, a raczej wykażę, że miałem myśl przysłużenia się wszystkim«. Oprócz rzeczy ściśle do tematu należących znajdują się w dziełku dygresje na temat podróży po Egipcie i innych wspomnień osobistych, wyniki niektórych doświadczeń, jak n. p. podanie ciężaru gatunkowego rtęci=13 71/120 i szkła 2 59/110, wreszcie jedna nadzwyczaj ciekawa zapowiedź, której wykonanie samo jedno zapewniłoby Boratyniemu poczesne miejsce w historji nauki. Powiada mianowicie, że chciał umieścić na końcu dzieła odległość dwóch lub trzech stopni, zdjętą na powierzchni ziemi i mierzoną metrem powszechnym od południa ku północy na wielkich i płaskich równinach Polski; sprawa ta wydaje mu się nader ważną, ponieważ długość stopnia, podana przez Eratostenesa Cyrenejskiego, na nic się nie zda, gdyż nie znamy miar greckich, pomiary zaś, zrobione przez nowożytnych, są niepewne, tak, że właściwie nie wie się, jaki jest obwód i średnica ziemi. »Miałem - powiada - przed wielu laty wszystkie instrumenta przygotowane do wykonania tego przedsięwzięcia, lecz znalazłszy przeszkodę w rozmaitych zajęciach do tej pory nie wykonałem tego mojego zamiaru, który byłby wielką przysługą i dla geografji i dla astronomji«. Miał to przeprowadzić przy pomocy trygonometrycznego pomiaru sieci trójkątów, a więc sposobem, którego dzisiaj się używa do mierzenia szerokości geograficznych i azymutów. Wobec tego, że wszystko, co po Boratynim w Polsce zostało, uległo z bardzo małemi wyjątkami zupełnej zatracie, nie można było dowiedzieć się, czy i z jakim rezultatem zamiar ten do skutku przyprowadzić zdołał.
Mylił się Boratyni, sądząc, że nikt przed nim o miarze powszechnej nie myślał. Historja notuje kilka takich doświadczeń, zanim »Misura« ukazała się w druku. Pierwsza wiadomość o posługiwaniu się wahadłem, jako jednostką długości, ma jako datę r. 1660 i odnosi się do doświadczeń Krzysztofa Wren’a, członka Royal Society w Londynie. Sprawą tą zajmowali się w dalszym ciągu Robert Hooke, Iluygeus Gabrjel, Mouton i inni, dochodząc do rozmaitych rezultatów, tak, że około r. 1673 teorja wyprowadzania miary powszechnej z wahadła znaną była pewnej części uczonych z publikacyj Sprata, Mouton’a i Huygensa. Zatem Boratyni nietylko nie był ze swoim pomysłem odosobniony, ale nawet wyprzedzony przez kilku uczonych, o tyle w każdym razie, że projekt swój za późno ogłosił. O plagiat posądzać go jednak nie można i wierzyć mu należy, gdy zapewnia, że doświadczeń poprzedników nie znał; korzystał jedynie z eksperymentów Chrystjana Huygensa (zapewne Horologium oscillatorium, wydane w r. 1658), do czego się otwarcie przyznaje. Znając genezę tej sprawy, stwierdzamy, że zwrócenie uwagi na problem miary powszechnej jest zasługą Pudłowskiego, Boratyni zaś jest pierwszym, który nietylko projektował, ale praktycznie przeprowadził swój projekt, wyprzedzając w ten sposób twórców systemu metrycznego we Francji, Bougnera i La Condamine, więcej, niż o całe stulecie. Traktat jego praktycznego skutku nie odniósł, miara powszechna nie przyjęła się i poszła w zapomnienie razem z jej twórcą, dzieląc los niejednego jego pomysłu i czynu.
W znanych nam pismach Boratyniego zwraca szczególną uwagę nadzwyczajna dokładność i drobiazgowość, z jaką opisuje różne instrumenty naukowe; widać z tego, że o ileby sam zechciał je sporządzać, robiłby to z jak największą starannością. Jakoż tak rzeczywiście było; stąd też wyroby jego zjednały mu miano pierwszorzędnego mechanika owych czasów, który teorje swoje umiał przedstawiać w realnych kształtach w sposób najdoskonalszy. Jako taki dał się poznać z kilku poprzednich prac, jak zegar W. Ks. Toskany, waga precyzyjna, wreszcie model latawca i sama wielka machina powietrzna. Już w początkach jego pobytu w Polsce mówi się o nim, jako o dobrym mechaniku; z biegiem lat wzrasta sława jego, jako konstruktora, w miarę jak działalność jego zatacza szersze kręgi. Cenny list sekretarza królowej do Mersenne’a z 29 lutego 1648 r. donosi między innemi, że Boratyni pracuje nad szkłami hiperbolicznemi; były to pierwsze jego kroki w zawodzie, w którym po pewnym czasie doszedł do perfekcji. Jeszcze w r. 1651 sprowadza dla Heweljusza szkła do lunet z Wenecji, ale w 10 lat później 11 lipca 1661, pisze Boulliau do Huygensa, że Boratyni sporządził lunety długości 8 stóp i to wcale dobre. Boulliau był w tym roku w Warszawie i tu przebywał w towarzystwie Boratyniego, prawdopodobnie nie po raz pierwszy, gdyż mógł go poznać osobiście w r. 1650, kiedy Boratyni bawił w Paryżu. Po roku 1660 zaczynają wychodzić z szlifierni Boratyniego doskonałe szkła, które u współczesnych uczonych budzą uznanie, a nawet podziw. W ten sposób wyraża się o nich Auzont w r. 1665, podobnie Huygens, a Heweljusz świadczy, że Boratyni jest »ut rerum Mechanicarum omnium sic et harum opticarum peritissimus et exercitatissimus«. Z tego roku dochowało się sporo wiadomości o jego pracach z zakresu optyki, czego trudno było spodziewać się, ponieważ w tym czasie miał wiele do czynienia ze sprawami mennic i wojska. Niewiadomo dokładnie, jak i gdzie uczył się Boratyni sztuki sporządzania soczewek; jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że w czasie swoich podróży do Włoch zwiedzał zakłady w Murano, podówczas najsłynniejsze w świecie, a mógł także nauczyć się czegoś od Pawła del Buono. Soczewki swoje sporządzał z kryształu górnego i z innych materjałów o różnej twardości i czystości. Próbował także robić soczewki wydrążone, złożone z dwóch połówek, które spajał, a do środka wlewał w zimie spirytus winny, wiecie zaś wodę destylowaną; jednę parę takich soczewek posłał ks. Leopoldowi de Medici, zapewniając, że funkcjonują bardzo dobrze. Z uznaniem wspomnieć należy, że Boratyni te swoje wyroby rozsyłał w darze uczonym, z którymi łączyły go bliższe stosunki. Prócz księcia toskańskiego otrzymał dwa objektywy Ismael Boulliau, który tak o nich pisze do księcia Leopolda w r. 1667: »optima sunt ac obiecta clarissima proque longitudinis mensura amplissima ostendunt. Mirati sunt nostri homines expolitionis vibrorum, nitorem, artificisąue manum et industriam laudaruut«. Najwięcej, jak się zdaje, otrzymał Heweljusz, a w tem soczewki do największej jego lunety, która jednak, ponieważ skutkiem zbytniej długości zginała się, nie oddała spodziewanych usług. Boratyni nie ograniczał się do samej fabrykacji soczewek; sporządzał nadto mikroskopy i teleskopy, a rysunek jednego z nich, bardzo dokładny, dochował się jako dodatek do korespondencji jego z Ismaelem Boulliau.
Umiejąc tak dobrze konstruować nietylko teleskopy, ale i inne przyrządy, służące do obserwacyj astronomicznych, urządził Boratyni własne obserwatorjum w Ujazdowie, gdzie dokonał kilku spostrzeżeń, które w historji astronomji pozostawiły trwałe ślady. O jednem z nich pisze Heweljusz do Huygeusa 13 lipca 1660: »Pareliorum istorum, qui Warsaviae fuerunt observati accurationem et descriptionem et delineationem mihi nuper promisit Dominus Burattinus Italus, Vir alias insignis et eruditus, qui diligentissima omnia et singula ipsemet et notavit et delineavit; multo vero aliter, uti percepi, quam Martinus Bernhardi; istam quam primum obtinuero, quantocius Tibi communicabo«. Jak wielką wartość przedstawiała dla Huygeusa ta wiadomość, o tem przekonujemy się z jego odpowiedzi, wysłanej 4 października tego roku, w której czytamy: »Pareliorum observatione et graphica desci iptiojie mirifica me beasti et si scias quantopere fideli relatione ejusmodi phaenomenon gaudeam, indigeamque ad ea, quae de his coepi, perficienda, ultro pro me ad yirum Clarissimum quern Varsoviense meteoron diligentius annotasse scribis, intereedas, ut suae delineationis copiam mihi faciat. ...Itaque quam primum a Domino Burettino nactus eris, quaeso ut stes promissis, et si qua in re utilem operam meant invicem tibi censebis, ne dubita quin inventurus sis promptissimum«. Pierwszemu Boratyniemu zawdzięcza wiedza ówczesna jednę ważną zdobycz, mianowicie odkrycie plam na Wenerze. Spostrzegł je przez swój teleskop, długości 35 stóp, opatrzony w 5-calową soczewkę oczną, która powiększała 168 razy w średnicy i 22 listopada 1665 r. doniósł o tem Ismaelowi Boulliau, prosząc, aby zawiadomił Auzout’a. Odkrycie to stało się głośnem i dało argument na korzyść zwolenników wielkich lunet.
O innych jeszcze wynalazkach i pracach Boratyniego doszły nas mniej lub więcej dokładne wiadomości. Idąc w porządku chronologicznym, wymienić należy wśród prac, most na Wiśle, wybudowany dla przeprawy wojska, idącego przeciw Lubomirskiemu. Most ten ukończył 21 maja 1666 r. i zaraz wziął w dzierżawę za opłatą 9.000 zł. Gdy już mowa o tego rodzaju budowlach, warto zapoznać się z wiadomością o innym moście, podaną przez Boratyniego w liście do Boulliau z 7 października 1672. Opowiada on mianowicie, że jego znajomy, pułkownik artylerji litewskiej, Fridiani, zbudował pod Wilnem most łukowy drewniany w miejscu, gdzie Wilia ma szerokości 400 stóp, czyniąc tern wielkie dobrodziejstwo miastu, które do tego czasu musiało corocznie budować nowy most, gdyż dawny wezbrana w czasie roztopów wiosennych rzeka prawie zawsze porywała. Boratyniemu wydaje się, że drugiego takiego mostu w całym świecie niema i zamierza opublikować jego rysunek, »aby wszystkie narody cieszyły się tak pięknym i pożytecznym wynalazkiem«. Gdzieindziej wspomina Boratyni, że wybudował w ogrodzie podskarbiego w. kor. machinę hydrauliczną, która zapomocą wiatraka może w ciągu doby zaczerpnąć 4-5000 beczek wody i dodaje, że zrobił jeszcze dwie takie. Wymyślił dalej mikrometr, którego opis i rysunek przesłany do Boulliau dotrwał do naszych czasów, oraz instrument, nazwany przez niego »burattinometro«, o którym nie wiemy, jak wyglądał i do czego służył, bo nic prócz nazwy po nim nie zostało. Wspomnieć wreszcie należy o zbudowanym przez niego wozie o jednem kole i o notatce w rękopisie archiwum Pitti, w której jest mowa o machinie do rachowania, niewiadomo jednak czy przez niego wynalezionej, czy tylko przesłanej księciu Leopoldowi Toskańskiemu. Nie wiele więcej wiemy o jego traktacie o dioptryce, w którym między innemi opisywał sposoby sporządzania kul i doskonałych płaszczyzn, o czem pisze w liście do Boulliau w r. 1672, donosząc zarazem, że król w tych ciężkich dla kraju czasach mianował go komendantem Warszawy, skutkiem czego trudno mu teraz zajmować się pracami naukowemi. Byłoby niewątpliwie rzeczą bardzo interesującą poznać sposoby, jakich używał ów znakomity konstruktor, aby wyrobom swoim nadać taką doskonałość, zwłaszcza że sporządzanie płaszczyzn uważał on za swój oryginalny wynalazek.
Nie wiemy również, czy zdołał wykonać zamiar zmierzenia południka warszawskiego. W końcu stwierdzić należy, że wiadomości nasze o Tytusie Liwjuszu Boratynim opierają się na szczupłym stosunkowo materjale, ponieważ nie znamy jego bezpośredniej spuścizny; zaginęło wszystko, co po nim w Polsce zostało, a więc rękopisy jego prac naukowych, instrumenty, listy, które odbierał i t. p. Tłumaczy się to w pewnej mierze szybkiem wygaśnięciem rodziny Boratynich. Filip zmarł już w r. 1669, o czem dowiadujemy się z listu jego matki Izabelli, pisanym w Wenecji 28 maja tego roku. Tytus Liwjusz, zmarły prawdopodobnie w r. 1682, pozostawił sześcioro dzieci: Kazimierza, Tytusa Liwjusza Zygmunta, Aleksandra i Franciszka, oraz dwie córki: Izabelę Ludwikę i Barbarę. Pierwsza z nich wyszła za Franciszka Łukasza Makowieckiego, starostę trembowelskiego i mogilnickiego, rotmistrza królewskiego, a po jego śmierci za Jana Kazimierza Glińskiego, stolnika sandomierskiego, Barbara zaś zaślubiła w r. 1693 Michała Sieciecha Ossolińskiego, bratanka znanego kanclerza Jerzego, a syna Sieciecha, czy też Samuela. Synowie Tytusa Liwjusza pomarli bezpotomnie, z wyjątkiem Tytusa Liwjusza Zygmunta, który przeżył swego syna Antoniego. Zygmunt zmarł w r. 1732, a syn jego w r. 1726; pogrzebani zostali w kościele parafjalnym w Jazgarzewie, dziś już nie istniejącym. Nieznane jest natomiast miejsce ostatniego spoczynku Tytusa Liwjusza.
»Człowiek ten, świetny typowych genjalnych Włochów, na poły awanturników i uczonych, którzy w ciągu wieku XVII wysoko wznieśli imię ojczyzny w obcych stronach, zasłużył, naszem zdaniem, na wydobycie go z niepamięci, w której do dziś tak niesłusznie zostawał« - temi słowy kończy swe uwagi nad życiem Boratyniego pierwszy jego biograf. Zdaje się, że przedstawienie jego życia i działalności w pełniejszem, lubo nie zupełnie jasnem świetle, nie osłabiło słuszności tych słów, a przytem doprowadziło do dokładniejszego poznania kilku ważnych wydarzeń dziejowych, związanych z tą postacią.