Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Obszar Kaszub, obejmujący północną część województwa pomorskiego t. j. powiaty: pucki, wejherowski, kościerski i północną część powiatu chojnickiego, posiada, wskutek nieurodzajności gleby, bardzo trudne warunki gospodarczego rozwoju. Jałowość piasków polodowcowych na tym korytarzu, prowadzącym do polskiego morza, ilustruje nam najlepiej statystyka przeciętnego dochodu gruntowego za 1 ha ziemi w r. 1914 i w pierwszych latach wojny. Obliczenia te wykazują, że w porównaniu z nadwiślańskiemi powiatami (np. Kujaw), w których dochód wynosił ponad 30 Mk., w powiecie puckim przynosił 1 ha 5’38 Mk. dochodu, w kościerskim 3’90 Mk., wejherowskim 3’61 Mk., chojnickim 3’39 Mk., kartuskim 3’29 Mk. Wymowę tych cyfr uzupełnia jeszcze porównanie północnych Kaszub z południowemi, w których wiele okolic posiada glebę o wydajności 0’70—0’86 Mk. z hektara. Ziemia tak niewdzięczna nie może dać zupełnego utrzymania ludności. Nic więc dziwnego, że „febra wychodźcza” przerzedza ludność kaszubską do tego stopnia, że, wedle zdania Derdowskiego i statystyki Ramułta, od r. 1863 najmniej 50% ludności stale znajduje się „za wodą”. Mało rozwinięte, nieliczne przedsiębiorstwa przemysłowe nie dają zajęcia próżnującym z konieczności rękom roboczym. Jedyny na Kaszubach przemysł drzewny (wejherowska fabryka krzeseł, parkietów, wywóz budulca, drzewa opałowego i t. p.) przyczynia się w gwałtownem tempie do zupełnego, bliskiego odarcia Kaszub z ich naturalnego bogactwa. Rabunkowa gospodarka lasowa przetrzebiła gęsto znane bory w powiecie puckim do tego stopnia, iż dzisiaj należy zaliczać je do przeszłości. A kiedy spekulanci drzewni skończą misję swoją, pozostanie na Kaszubach tylko niebo, piasek i trochę wody. Osią życia gospodarczego Kaszub był Gdańsk, jako główna placówka przemysłowo-handlowa. Odcięcie jej od macierzy postawiła lud kaszubski w trudnem położeniu gospodarczem.
Powyżej nakreślone warunki ekonomiczne Kaszub wiążą się ściśle z losami kaszubskiego przemysłu domowego. Niewydajność ziemi, wielka odległość wiosek od miasta, brak większego przemysłu, jednem słowem wszystkie niedogodne warunki ekonomiczne stały się dobrem podłożem domowego przemysłu, któremu lud kaszubski oddawał się przeważnie w zimie.
Po ukończeniu jesiennych robót polnych suszono len, wyrabiano na kołowrotkach przędzę lnianą i wełnianą, i tkano z niej na domowych krosnach ludowe materjały na ubranie, bieliznę i t. p. Niedawno temu uważano noszenie sukni „neslowych” i koszul z fabrycznego płótna za oznakę lichej gospodarki pani domu. Córki gospodarskie, wychodzące za mąż, posiadały „wyprawę” z samodziału w kilku skrzyniach. Ów rozkwit domowego przemysłu daje się zauważyć na Kaszubach jeszcze w I. połowie XIX. wieku. Nie próżnował także gospodarz w zimie. Wyrabiał kosze, sita, wiadra, łodzie, drewniane pantofle, sprzęty domowe, meble i t. p. Czasami znalazł się i taki, który ozdobił sprzęt rzeźbą lub malaturą i nadał mu wyraz swoistego piękna. Wytwórcy ci nie mieli nic wspólnego z zawodowymi rzemieślnikami, pracującymi na zamówienie wedle podanego wzoru lub przyjętego szablonu. Zawodowy rzemieślnik zazwyczaj nie ma zamiłowania do swej pracy i rzadko kiedy jest panem swego dzieła. Inaczej ludowy artysta. On tworzy dla siebie, nikt mu nie nadaje kierunku, tworzy podług własnego upodobania — zatem indywidualnie i oryginalnie z konieczności. Próżno szukalibyśmy na Kaszubach bogatych rzeźb, cennych intarsyj, wykwintnych koronek i t. p. Tych rzeczy nigdy tutaj nie było. Lecz nowoczesne poglądy na sztukę ludową dowodzą nam, że wszystko, co wykonał człowiek samodzielnie, czy to do ozdoby mieszkania, stroju, czy też do praktycznego użytku, ma prawo zaliczać się do wytworów ludowej sztuki. Wszak i historja sztuki stwierdza niezbicie, że t. zw. „wielka sztuka” każdego narodu tkwi korzeniami w rzemiośle, z którego wyłoniła się.