Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
NIE WSZYSTKO, co namalowane na murze jest „freskiem". Od tego zdania rozpoczynać wypada prawie zawsze wszystkie studja o fresku, pod szlachetne miano, którego podszywają się różne techniki malarstwa ściennego. Różnica między nimi jest taka, jak między złotem a innymi żółto świecącemi metalami. Freskiem nazywa się malowanie, wykonane wprost na świeżo narzuconym tynku (»buon fresco« od włoskiego »fresco« świeży), przyczem dany fragment wykonanym być musi w ciągu jednego dnia. Pracę wykonywa się częściowo, narzucając na mur zaprawę wapienną na takiej przestrzeni, jaką zdoła się namalować od rana do zachodu słońca i zwie się ona »dniówką«. Następnego dnia narzuca się obok drugą »dniówkę«, która powinna przylegać do pierwszej i zazwyczaj można zauważyć granicę dziennej pracy malarza. Odróżnić fresk łatwo po powierzchni zupełnie gładkiej i matowej, zmoczenie której nie wywoła plam na murze, przeciwnie uczyni go połyskliwym i świecącym jak płyta szklana. Przyczyną tego jest reakcja chemiczna, jaka zachodzi przy wysychaniu zaprawy wapiennej, która łącząc się z kwasem węglowym z powietrza, wytwarza z czasem rodzaj »emalji« ścisłej i zwartej na powierzchni muru na podobieństwo marmuru. Na tem polega wiekowa trwałość fresku, odporność na zmianę pogody i temperatury, oraz możność t. zw. „odnalezienia fresku" pod warstwami późniejszych narzucań tynku, z któremi „Buon fresco“ nie łączy się, a które trzymają się fresku, jak n. p. gips porcelany. Poza tem malować można na ścianie (suchej) farbą klejową, temperą, kazeiną, stereochromją it. p. lub też „udawać fresk" olejno na płótnie, jak to czynił ostatnio we Francji Puvis de Chavannes. W Polsce bardziej, niż gdziekolwiek historyczne przyczyny nie sprzyjały rozwojowi fresku. Budownictwo drewniane do XVII wieku wykluczało możliwość jego istnienia, ponieważ malowany być musiał na murze. Skoro jednak powstały murowane klasztory (n. p. Franciszkanówi Dominikanów w Krakowie), a za Zygmunta I. przebudowano Wawel i wzniesiono mury, wnet jak grzyby po deszczu wykwitły tam malowidła freskowe do dziś dnia istniejące, choć mocno podniszczone nie tyle z przyczyn naturalnych, ile przez barbarzyńców ówczesnych, następnie przez różnych „odnawiaczy fresku". Niemniej ważnym powodem słabego rozwoju malarstwa freskowego w Polsce była bliskość Wschodu i jego wpływy. Drewniane ściany, ławy i inne sprzęty pokrywano wprost wzorzystemi makatami, kobiercami i inną drogocenną materją. Ale rozmiłowanie w przepychu miękkich draperji i jaskrawych kolorach ówczesnych szat nie miało równoważnika plastycznego. „Ozdóbki" codziennego życia wytworzyły pewną zniewieściałość typu psychicznego. Tak wymagająca męskich cech umysłu sztuka jak rzeźba, nie rozwinęła się w Polsce wcale. Zagadnienie formy, jako takiej, dla większości ówczesnych Polaków i jej późniejszych potomków nie istniało, co w dużym stopniu przetrwało tradycyjnie do dnia dzisiejszego.
Podobnie jak nie istnieje polska rzeźba, trudno coś powiedzieć ponadto io polskim fresku. Nie istnieje bowiem żadna ciągłość rozwoju i tradycji, związana z własnem, oryginalnem pojęciem formy plastycznej.
Drobne próby i indywidualne usiłowania nie wydały dotąd rezultatu. I być ich nie może. Sztuka ta, związana każdorazowo z jakimś objektem architektonicznym, nie zależy wyłącznie od wysiłków i woli artysty, ale i od ludzi, którzy daną płaszczyzną muru rozporządzają. Nie znalazłszy tam zainteresowania i poparcia najszczęśliwsze pomysły i projekty fresków muszą pozostać jako niezrealizowane marzenia.
Jerzy Winiarz.
Od redakcji: Szersze omówienie fresku umieścił autor w czasopiśmie „Wiedza i Życie"; z którego wyjątki powyżej przytoczyliśmy.