Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Kilka słów o naszej dotychczasowej inwentaryzacji rycin


Z pojawieniem się pierwszych książek drukowanych okazała się potrzeba umieszczania w nich ilustracyj, bądź w celu uzupełnienia tekstu, bądź ze względów estetycznych, w celu ozdobienia ich. Zanim Gutenberg (1440-1450) wynalazł druk, polegający na użyciu czcionek ruchomych, drukowano książki, jak wiadomo, zapomocą klisz rytowanych na drzewie wielkości całej stronicy. Tem samem najstarszą ilustracją książkową stał się drzeworyt. Mniej więcej do 1550 roku ilustrowano książki prawie wyłącznie drzeworytami, od 1550 roku do końca XVIII wieku - drzeworytami i miedziorytami, zaś od początku XIX w., zaniedbując miedzioryt - stalorytami, litogranami i drzeworytami. 

Wprowadzony w ostatnich latach we wszystkich dziedzinach mechaniczny sposób produkcji odsunął i w tym wypadku na plan dalszy artystyczny rodzaj ilustracji, z wyjątkiem dzieł, wydawanych zbytkownie, w małych ilościach, o wysoce artystycznym poziomie. Obecnie mamy w książkach ilustracje robione drogą fotochemigraficzną, ilustracje, których wykonanie nie ma już nic z czystą sztuką wspólnego. Trudno zrozumieć, dlaczego u nas dawniej autorzy i wydawcy dzieł ilustrowanych tak rzadko wymieniali nazwisko ilustratora (rysownika, względnie rytownika) i dlaczego często nie uważali za stosowne umieścić w tekście notatki, ile ilustracyj zostało dołączonych do danego dzieła i kto właściwie jest ich twórcą. W wielu wypadkach nie zdawali sobie sprawy, że przyszłe pokolenia cenić będą daną książkę właśnie dla ilustracji, a nad tekstem przejdą do porządku dziennego. Najlepsza książka staje się nieraz, z biegiem czasu, pod względem treści przestarzała, natomiast dołączone do niej dzieło sztuki, wykonane przez wybitnego artystę, bywa należycie ocenione i podziwiane dopiero przez pokolenia późniejsze.

Ten brak notatek, dotyczących ilustracyj, wpłynął widocznie na niedocenianie ilustracyj przez bibljografów, którzy, przy całem swojem bibljotekoznawstwie i bibljofilstwie nie uświadamiali sobie, jak ważną jest rzeczą przy katalogowaniu książek opisanie zawartych w nich ilustracyj i jaką szkodę nauce i sztuce brak wzmianki takiej uczynić może. Z przykrością musimy tutaj zaznaczyć, że wielki nasz bibljograf, Karol Estreicher, też tę sprawę zbagatelizował i że pod względem jego “Bibljografia” pozostawia bardzo wiele do życzenia. Dopiero syn jego, prof. Stanisław Estreicher, rozumiejąc te braki, uwzględnia zawarte w książkach ilustracje to też “Bibljografja” Estreichera, od 23-go tomu począwszy, pod względem katalogowania rycin, stoi o wiele wyżej od tomów poprzednich. Moglibyśmy wymienić dowolną ilość tytułów książek, które w pierwszych 23 tomach “Bibljografji” Estreichera są pod tym względem źle skatalogowane, przypuszczamy jednak, że trzy tytuły, poniżej umieszczone wystarczą, gdyż są bardzo charakterystyczne, chociaż wybrane bez specjalnego szukania.

Estreicher podaje:
a) Iwanowski Eustachy Antoni (pseud. Helleniusz), Matka Boska na Jasnej Górze, Królowa Korony. Pamiątka z pielgrzymki, odbytej roku Pańskiego 1848, przez Eu…go Helleniusza. Paryż, w Księgarni polskiej, 1852, w 8-ce, z rycinami, 2 tal. Tymczasem w tekście są trzy ilustracje, z których: jeden staloryt podług Lewickiego, jeden staloryt Antoniego Oleszyńskiego i jeden drzeworyt podług rysunku Cypriana Norwida.

b) Biblja święta. W Krakowie. W Druk: Łazarzowey Roku Pańskiego MDXCIX (Tytuł w dużej rycinie miedziorytowej).

Estreicher notuje mylnie, że tytuł jest miedziorytem - w rzeczywistości jest to drzeworyt. Jocher i Wierzbowski podają tylko paginację, a o ilustracji wogóle nie wspominają. Na drzeworycie tym po lewej stronie u dołu znajduje się monogram “L.M.F.”, opisany w czwartym tomie Naglera “Monogramisten” pod Nr 1982. Jest to monogram nieznanego drzeworytnika, ucznia prawdopodobnie Krzysztofa Maurera, który pochodził z Zurychu, a pracował w Strassburgu i Norymberdze. Drzeworyt ten nie był znany Bartschowi i Naglerowi, widocznie więc był specjalnie do Biblji Wujka zamówiony.

c) Rastawiecki Edward. Słownik malarzów polskich, tudzież obcych, w Polsce osiadłych, lub czasowo w niej przybywających, przez… Z dołączeniem 16 rycin, wizerunków celniejszych artystów. Tom I-III. Warszawa, Autor, druk S. Orgelbranda, 1850-57, Tom III: str. 530 i 2 portrety. 90 złp.

Faktycznie dzieło to zawiera 15 litografij i 1 akwafortę Piwarskiego. Kołaczkowski, wydając swój “Słownik rytowników polskich” w 1874 roku, pisze we wstępie:

“Wprawdzie czytaliśmy, że autor (Rastawiecki) słownika malarzów polskich miał także wykończyć i słownik sztycharzy polskich, i złożył go w ręce p. Józefa Łepkowskiego, prof. uniwersytetu w Krakowie, jednak dzieło to z krzywdą dla miłośników rycin i dla literatury polskiej, dla braku nakładcy dotąd spoczywa w manuskrypcie. Dzieło to (sic!) Rastawieckiego nie czytaliśmy, jednak obawiamy się, żeby nie było tak traktowane, jak tegoż autora słownik malarzów polskich, gdzie wszyscy żyjący malarze są z tego słownika wykluczeni”.

Dziwnem się wydaje, że Kołaczkowski, wiedząc o istnieniu tak cennego materjału, nie uważał za stosowne poinformować czytelnika, dlaczego, wydając swój słownik, nie skorzystał z rękopisu Rastawieckiego (w 1886 r.), powinni byli przecież rękopis Rastawieckiego porównać z katalogiem Kołaczkowskiego i poprawić lub ewentualnie uzupełnić niedokładne notatki Rastawieckiego. Nie uczynili tego i w 12 lat później wydana znacznie obszerniejsza praca Rastawieckiego w wielu wypadkach gorzej informuje czytelnika. Naprzykład: Rastawiecki pisze: “Rybicka zdaje się być polką, jeżeli nie czeszką.” Kołaczkowski zaś podaje. “Rybiczka rytował z początku XIX w. w Pradze… nie wiemy czy polak czy czech.”. Kołaczkowski wymienia cały szereg nazwisk rytowników i ich prac, nieznanych Rastawieckiemu. Jak widać z powyższego, jedyne dwa istniejące słowniki rytowników polskich są bardzo niekompletne i słabo opracowane, to też brak odpowiednich podręczników w naszej literaturze spowodował błędne i niedokładne katalogowanie zbiorów rycin i zupełny brak w bibljotekach katalogów grafiki, zawartej w książkach. Wydając pracę niniejszą, chcielibyśmy choć w drobnej mierze przyczynić się do uporządkowania tego działu sztuki.

Tablica I. Miedzioryt rylcem.
Tablica I. Miedzioryt rylcem.

Galle Filip (1537-1612). “Wnętrze zakładu graficznego”. Dajemy reprodukcję ciekawego wnętrza, chcąc zapoznać czytelnika z wyglądem zakładu graficznego z końca XVI wieku.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new