Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

KSIĄŻKA STANISŁAWA WYSPIAŃSKIEGO


„Pociecho moja, księgi moje, 
schylony w karty księgi patrzę, 
od kart tych patrzę w wód rozwoje, 
z ksiąg karty rzucam w fale twoje".

(St. Wyspiański: „Wiersze").

Postać St. Wyspiańskiego, poety, artysty malarza, grafika, dekoratora, należąca już dziś do historji polskiej sztuki, urasta w naszych oczach - może właśnie dlatego, że już się staje historyczna, do coraz większych, już pomnikowych rozmiarów. I zdarzyć się łatwo może, że jeszcze Boyowi-Żeleńskiemu, temu generalnemu „odbronzowiaczowi“ naszych literackich monumentów, wypadnie „odbronzowywać“ u schyłku życia zastygłą już w monument postać St. Wyspiańskiego i przypominać znów - już nie po raz pierwszy - anegdotyczną „plotkę o Weselu", wobec już należycie wówczas spreparowanych przez profesorów historji literatury i nauczycieli-polonistów uczniów i magistrów. 

Istotnie, nad zbudowaniem historycznego monumentu St. Wyspiańskiego trudzą się dziś już niemal sami historycy literatury; lecz proces ten „zabronzowania“ go dotyczy przedewszystkiem jego poezji; jest to więc proces literacki. 

O plastyce St. Wyspiańskiego mówiło się zawsze znacznie mniej, niż o jego poezji - nawet za jego życia i najżywszej jego plastycznej twórczości, i nawet w Krakowie; tem mniej mówi się i pisze o tem dziś. 

Czyż można jednak mówić o Wyspiańskim poecie, nie mówiąc równocześnie o Wyspiańskim plastyku? Wszak te obydwie dziedziny sztuki tak się nierozdzielnie z sobą w jego twórczości sprzęgły, że niepodobna ich już od siebie rozdzielić, niepodobna mówiąc o jednej, nie potrącać wciąż o drugą, jeżeli nie ma się którejkolwiek z nich nie okaleczyć. Bez zrozumienia charakteru każdej i związku wzajemnego obydwu - nie można zrozumieć z osobna żadnej, gdyż jedna przenika drugą i jedna jest w stosunku do drugiej niby siostra sjamska. 

W poezji - plastyk, w plastyce - poeta, wyraził St. Wyspiański z niezmiernie rzadko w dziejach sztuki spotykaną silą wzajemny związek tych dwu tak obcych sobie z pozoru artystycznych wyrazów. Dopełniają się one i przenikają wzajemnie zwłaszcza w teatrze Wyspiańskiego, lecz równie wyraźnie występują i przenikają się wzajemnie w jego malarskich kompozycjach, witrażach, freskach, w architekturze wnętrz i jego książkach. Wszystko to, co może powiedzieć o Wyspiańskim tylko plastyk, czy tylko poeta, rozbić się musi o całokształt dzieła jego życia.

Apollo na Olimpie.
Apollo na Olimpie.

Twórczość St. Wyspiańskiego tak poetycką, jak plastyczną, wiąże w jednolity gmach tym obu wyrazom wspólny rytm wewnętrzny, ten sam szeroki oddech, właściwy mu patos i pęd do wydobycia się ponad treść życia, dążenie do przezwyciężenia własnego „ja“ i do spojrzenia z góry tak na współczesną mu rzeczywistość, jak i na przeszłość narodu. Dążenie to zbliża Wyspiańskiego raczej do bezimiennych twórców sztuki gotyckiej, aniżeli do naszych romantyków. W granicach jednej sztuki było mu zawsze zbyt ciasno. Dopiero w nierozdzielnym związku plastyki z poezją znalazł środki do wydobycia z siebie pełnego głosu. Ale i ten związek nie dał mu nigdy pełnego ukojenia. Tęsknił wszakże przez życie całe do możliwości wypowiadania się także w architekturze i w muzyce.

Polecono mi napisać o formalnej czyli graficznej stronie książki Wyspiańskiego, więc o szczególe z jego plastycznej twórczości najmniej efektownym i już dziś, gdy te pierwsze, przez niego samego skomponowane wydania należą do wielkich i przepłacanych przez bibljofilów rzadkości, najbardziej zapomnianym. Zdałoby się, że odbiegłem dotąd zbyt daleko od tego skromnego tematu. Lecz odbiegłem tylko pozornie. Bo każda z książek Wyspiańskiego, której formę on sam jak najszczegółowiej obmyślił i przeprowadził, do której okładkę i ozdoby on sam narysował i której druk pod jego niestrudzonem okiem się dokonał, musi być uważana za równie pełny i typowy wyraz jego artystycznej woli, jak każde z jego dzieł poetyckich lub plastycznych, znanych i uznanych już dziś przez wszystkich. Można też znaleźć w wydaniach tych te zasadnicze cechy, o których wyżej - zresztą zupełnie ogólnikowo - wspomniałem. Przed kilku laty omówiłem już w większej pracy dotyczące zagadnienie; tu więc ograniczę się - ze względu na szczupłość miejsca - do jak najogólniejszej charakterystyki książki Wyspiańskiego. 

Już to, co powiedziałem dotąd ogólnie o przenikaniu się wzajemnem plastyki z poezją w sztuce Wyspiańskiego, może niezgorzej wyjaśnić fakt, że Wyspiański zajął się szczegółowo sam graficzną stroną, czyli formą napisanych przez siebie książek. W jego pojęciu i dążeniu do pełni artystycznego wyrazu tylko on sam, twórca danej treści i formy poetyckiej, mógł ją wyrazić najwłaściwiej we formie graficznej. Forma graficzna książki, obmyślona w najdrobniejszych szczegółach przez samego poetę, miała wszakże dopełnić i zarazem spotęgować sugestję idei i poetyckiej formy, płynącą z treści książki.

Agamemnon powstaje na Achillesa.
Agamemnon powstaje na Achillesa.

Podczas swego dłuższego pobytu w Paryżu zetknąć się musiał Wyspiański i zainteresować niewątpliwie owym głośnym wówczas ruchem, propagującym odrodzenie ginącego wskutek mechanizacji pracy rękodzieła. Ideę tę, mającą zrazu tło społeczne, podjęli następnie najwybitniejsi poeci i artyści-plastycy angielscy, wypowiadając równocześnie walkę szablonowej i tandetnej produkcji maszynowej. Założeniem tych marzycieli było, że tylko dzieło ręki ludzkiej, lecz nigdy bezdusznej maszyny, może posiadać wszystkie te czynniki, jakie tworzą rzecz "piękną“, że z zapanowaniem maszyny umarło wszelkie piękno w mieszkaniu, w życiu europejczyka. Idea ta znalazła rychło żywy oddźwięk na kontynencie wśród artystów i poetów Francji, Belgji i Niemiec. Książka artystyczna stała się najbliższym celem i terenem propagandy. 

Niedługo po powrocie do kraju objął Wyspiański na propozycję St. Przybyszewskiego artystyczne kierownictwo tygodnika „Życie", Za szczególnie interesujące i charakterystyczne dla twórczości Wyspiańskiego zjawisko poczytać należy ten fakt, że od pierwszej chwili swej pracy w „Życiu“ nie poszedł on po żadnej z utartych dróg, nie przejął się żadnemi wzorami, ale znalazł odrazu swój własny, oryginalny sposób rozwiązania wcale niełatwej sprawy układu literacko-artystycznego tygodnika. Rozwiązanie tego zagadnienia przez Wyspiańskiego idzie wyraźnie w kierunku malarsko-dekoracyjnym, odległym znacznie od tradycji druków XVI. w., od której nie odstępowali współcześni mu artyści-graficy i drukarze angielscy, francuscy ii. Przyjmując jako zasadniczy i stały dla „Życia“ dwuszpaltowy układ kolumny, rozbija Wyspiański klasyczną zwartość kolumny na szereg kontrastowych, czarnobiałych, oddziaływujących po malarsku elementów. Dla niego wolna od druku, biała część powierzchni stronicy ma równe prawa z częścią zadrukowaną, a wzajemny stosunek tych obydwu części, czyli właściwy drukarski układ, zawiera w sobie wszelkie możliwości dekoracyjne. Ozdoba, winieta - odgrywa w tym układzie rolę podrzędną, dopełniając tylko dyskretnie lub zamykając dolny lub górny brzeg szpalty, ale się nigdy na pierwszy plan nie wysuwając. Niemal każdą kolumnę układu “Życia“ tworzy Wyspiański odrębnie, tak że każda jest oryginalnym obrazem. Łączy je tylko sama ogólna zasada dwuszpaltowego układu i biegnąca nad i pod każdą kolumną pięciokrotnie powtórzona, prosta linja, przerwana pośrodku tytulikiem, au obu końców paginą i numeracją pisma. Tytuliki utworów poetyckich i artykułów, złożone najczęściej wersalikami, ujmuje w 2 grubsze linje, między któremi uzupełnia tytuliki zawsze do końca szpalty lub kolumny kilkakrotnie powtórzoną cienką linją. Wogóle linja prosta lub wężykowata, grubsza lub cieńsza, pojedyncza lub złożona z kilku równoległych odgrywa w układzie Wyspiańskiego rolę bardzo ważną, ważniejszą bodaj od właściwego ornamentu. Każdą stronicę urozmaicają pozostawione wśród szpalt, wolne od druku, białe, różnej wielkości przestrzenie, wśród których raz ugóry, to znówu dołu - pomieszcza artysta ozdoby, owe kwiaty ze swego stylizowanego zielnika. Przy pobieżnym przeglądzie roczników II. i III. „Życia“ (r. 1898 i 1899), doznaje się zrazu wrażenia, że ilość i rozmaitość tych ozdób - kwiatów jest ogromna. Dopiero przy bliższem rozpatrzeniu ich pokazuje się, że jest ich w istocie nie więcej niż trzydzieści kilka. Ale artysta umiał ilość ich pomysłowo powiększyć, powtarzając motyw ten sam w kilku różnych wielkościach i przez ustawianie tejsamej ozdoby w kilku różnych pozycjach albo przez kilkakrotne powtórzenie tego samego motywu w jednym szeregu tworzył jakgdyby nową winjetę. 

Dekoracje kwiatowe, zastosowane przez artystę po raz pierwszy w rocznikach "Życia“, wykorzystuje - następnie niejednokrotnie w swych książkach. Ulubionym jego formatem książki był format normalnej, że tak powiem, „szkolnej" ósemki. W tym formacie wydał wszystkie swoje dramaty. Tylko “Iljada“, zilustrowana przez Wyspiańskiego i podług jego projektu wytłoczona w Drukarni Uniwersyteckiej w Krakowie, jako jeden z pierwszych druków Wyspiańskiego, dostała dostojny format „ in quarto “. Oprócz niej jeszcze pierwsze wydania „Rapsodów “ i „Klątwy" miało format odmienny-szesnastki. Ale już od „Legendy", „Wesela" i pierwszych tragedy} antycznych wszystko, co napisał i wydał za swego życia St. Wyspiański, wydał stale w tym samym formacie ósemki. Tak jak w samych początkach swej poetyckiej działalności, tak iw pełnym jej rozkwicie, Wyspiański najchętniej wydawał swe książki sam. Oszczędzało mu to targów i zatargów z wydawcami, targów nietyle może nawet o honorarjum autorskie i cenę rynkową książek, ile o formę wydania taką, jakiej sam pragnął, jaką sam dla nich skomponował. Więc też nie bacząc na wszystkie z tego powodu trudności, wydawał najchętniej sam. Gwarantowało mu to przynajmniej pełną swobodę w wyborze formatu, papieru, kroju czcionki, układu iw zastosowaniu ozdoby. Wszystko to, nie wyłączając żadnego z wymienionych szczegółów, miało dla niego równie wielką wagę. Nie mając do swej dyspozycji rodzaju i formatu papieru, jakiby on sam za doskonały uważał, ani czcionki swego rysunku, mógł - wydając swe książki własnym nakładem - przynajmniej wybrać papier i czcionkę według własnej woli i smaku, opracować układ i ozdoby i wpływać bezpośrednio na wykonanie druku. To też w drukarniach krakowskich, a w pierwszym rzędzie w Uniwersyteckiej, w których drukował swe książki, bywał Wyspiański gościem częstym, a w pewnych okresach czasu i codziennym. O jego wysokich wymaganiach, którym niełatwo było sprostać, o tych jego - jak je niejeden, zwłaszcza z kierowników drukarń określał - „dziwactwach" krążyły jeszcze długo po śmierci Wyspiańskiego wśród starszych drukarzy krakowskich różne anegdoty, świadczące dosadnie o jego wysokich wymaganiach. W książkach swych przeprowadza Wyspiański układ ściśle osiowy, osoby dramatu uwidoczniając wersalikami na samej osi kolumny pomiędzy wierszami tekstu, objaśnienia sceniczne markując kursywą, ujętą w nawiasy. Wiersz rozpoczyna od małej litery, o ile nie jest po kropce. Ozdób w środku książki, w tekście, nigdy nie pomieszczą; ozdabia - i to niezawsze - zewnętrzną (licową) stronę okładki. Cała piękność i osobliwy urok jego książek tkwi w układzie, w tej indywidualnej myśli i woli jego, która kierowała wyborem formy pisma i doborem poszególnych wielkości pisma w układzie, odmierzała zawsze i wszędzie szerokość wiersza i wysokość kolumny. Charakterystyczną cechą układu Wyspiańskiego jest właśnie ta zawsze widoczna jego myśl, która niczego nie uważała za mniej ważne, niczego nie przepuszczała, lecz - zawsze czujna, zawsze napięta - wszystko przewidywała, wszystko w krąg własnej świadomości i woli wciągała. Wszystko w jego twórczości było nowe i swoje i do pełnej doskonałości zmierzające. 

Współcześni nazywają dziś jego malarstwo i zdobnictwo - secesją. Nie mogę się z tem zgodzić, o ile rzecz idzie o grafikę Wyspiańskiego. W secesji nie ma wcale prostoty, a jest wręcz nieraz aż nieznośny nadmiar kombinacji plam i linji, jest też wyraźnie naturalistyczne podejście do motywu - przy tylko powierzchownej, zewnętrznej jego stylizacji, polegającej nieraz na samem tylko nudnem powtarzaniu motywu. Wyspiańskiego zdobnictwo graficzne jest zawsze pełne umiaru i prostoty, a motyw każdy jest zwykle przestudjowany i opracowany tak, że staje się czystym ornamentem. Secesja jest dziś już dla oczów naszych czemś nie do zniesienia, jest banalna i nudna aż do ckliwości. Umarła też dla nas bez śladu. Wyspiańskiego wpływ w układzie i zdobnictwie drukarskiem wyraźniejszy dziś, niż lat temu 25. 

Przecław Smolik.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new