Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Bodaj najważniejszym probierzem wartości ceramiki artystycznej jest jej poziom techniczny: precyzja polew, dzieło ścisłego technologicznego rachunku, znajomości chemji artystycznych zamierzeń i dokładność w wypalaniu jakże często połączona z nieoczekiwanym kaprysem pieca. Wiadomo, że urok szkliw jest nieraz tak przemożny, że w walnym stopniu kształtuje estetyczny sąd widza o przedmiotach, na które składa się wszakże oprócz szkliw i masa ceramiczna i jakość jej obróbki i forma. Odnosi się to szczególnie do szkliw kombinowanych, barwionych, krystalizowanych lub kraklowanych. Dominujące znaczenia zewnętrznej powłoki ceramicznych okazów znajduje uzasadnienie w łatwo sprawdzalnym fakcie, że wady formy łatwiej spostrzegamy przy pomocy fotografji przedmiotów pięknie oszkliwionych, niż drogą bezpośredniej obserwacji ich samych. Wynika z tego, że dobrym ceramikiem, nie może być tylko artysta malarz lub rzeźbiarz, ale technik-artysta. Ze zaś artystyczne uzdolnienia nauczycieli w naszych szkołach ceramicznych niezawsze idą w parze z fachowem przygotowaniem do technicznych zadań, jakich wymaga przemysł współczesny, przeto zrozumiałe są rozbieżności szkoły z życiem.
Co prawda, są i inne, wręcz odmienne obrazy naszej rzeczywistości. Jest doskonały materjał w ludziach, jest na kierowniczem stanowisku pierwszorzędny technik, artysta i nauczyciel w jednej osobie ale nędza warsztatowego urządzenia ogranicza możność spełnienia przez szkołę tych wszystkich zadań, jakie w innych warunkach byłyby powszednim chlebem programu, wyrosłego z potrzeb ekonomicznego życia. Odnosi się to do Szkoły Ceramicznej w Krakowie (Podgórze, Stroma 5), prowadzonej przez prof. Tadeusza Szafrana, bezsprzecznie, jak wykazała to P. W. K., najwięcej twórczej w pomysłowości technicznej, a tem samem najracjonalniej przygotowującej zręby pod rozwój naszego artystycznego przemysłu ceramicznego. Ceramika tej szkoły, udoskonalona z każdym rokiem pod względem formy i techniki, osiągnęła dzięki wysiłkom p. Tadeusza Szafrana poważny poziom. Jako jedna z czołowych pozycji naszego przemysłu artystycznego, znalazła już wstęp do wielu muzeów i domów prywatnych, a każdy „świeży piec“ budzi żywe zainteresowania w coraz szerszych kołach miłośników artystycznej ceramiki.
Najdawniejszą tradycję w szkole posiada majolika z cynową polewą czyli t. zw. włoska. Są to ozdobne flakony, wazy, dzbany, owocarki i t. p. z tłem przeważnie białem, a ornamentem kobaltowym i manganowym, albo tłem niebieskiem, a ornamentem białym. Forma tych przedmiotów, szlachetna w prostocie, może zbyt nieśmiała, nie popada w tradycjonalność, ale ma w sobie coś statecznego, dalekiego od ekscentrycyzmu nowatorstwa za wszelką cenę. Wyrasta jednak zawsze z potencji, tkwiącej w samem tworzywie. Ornament rozplanowany bez zarzutu i zestrojony z formą, zdradza świeżość koncepcji. Nie panuje tu żaden typ, ale bogata różnorodność pomysłów zdobniczych, wśród których znajdują się rzeczy prawdziwie piękne i wytworne w prostocie. Prawda, że majolikę tą rozmieścić można na długiej linji od Chin, perszczyzny, belwederów, aż ku konstruktywistycznym łamańcom, ale wszelkie nasze retrospektywne analogje nie trafiają w sedno jej stylowej istoty, są bowiem obce świadomym założeniom uczniów p. Szafrana. Ludowy pasiak przypomina np. pewna majolikowa waza, mieniąca się żółcienią antymonową, zielenią chromowo-miedziową, różem pinkowym, fioletem manganu i czernią, ale to tylko treść naszego odczuwania, a nie programowe polowanie wykonawcy za ludowością.
Obok majoliki wykonywa się w szkole batiki ceramiczne. Jest to technika, identyczna niemal z pisankowaniem, a polega na dwu lub trzykrotnem ornamentowaniu naczyń ciekłemi farbami ceramicznemi, których każdorazowe barwienie wypala się, celem utrwalenia, a wreszcie oszkliwia. Tego rodzaju batik jest techniką wdzięczną, łatwą i rzadką (na Wystawie Sztuk Dekor. w Paryżu w 1925 r. batiki ceramiczne wystawiła jedynie szkoła krakowska). Dział figuralnej ceramiki prowadzi w szkole znany artysta-rzeźbiarz, Stanisław Popławski.
Ponad to wykonywują się w szkole białe kruki w naszej ceramice artystycznej, a mianowicie kamionki dymione czyli t. zw. chińskie, z któremi Europa zapoznała się przed 70 laty na wystawie wschodniej ceramiki w Paryżu. Sens techniczny tych szkliw polega na wypalaniu z małym dostępem powietrza czyli w redukcji, dzięki której metale barwiące zmieniają swe zasadnicze barwy na tony niesłychanie efektowne. Oto jeden flakon, przez redukcję tlenku miedzi, otrzymał ciemno-krwisty, głęboki, nasycony w tonie kolor, drugi dymno-wiśniowy od dołu łączy się u góry z gęstym wprost plastycznym, ciężkim zaciekiem zielonkowo-czerwonym i żyłkowanym. Inny flakon, oblany podobną polewą, wyszedł z ognia w bogatej szacie: od dołu sino-czerwonej w zielonkawe plamki, a od góry zielonkawo-niebiesko-dymnej, którą wytworzył zredukowany tlenek żelaza, niklu i kwasu tytanowego. Do najwięcej popisowych wyczynów p. Szafrana w dziedzinie kamionki należą okazy, oblewane specjalną polewą, która w ogniu wytwarza wykrystalizowane postaci krzemianów cynku, dając wprost fantastyczne efekty. Pomysł uzyskiwania pięknych wykwitów krystalicznych, wcielony w masę polewy, jest istnym triumfem chemji, pozwala bowiem wprzęgać autonomiczne siły przyrody w służbę piękna, która rodzi się nie w duszy, lecz mózgu technika, jako uobrażeniowa wypadkowa matematyczno-chemicznych konstrukcyj. Kto zwiedzał Muzeum serbskie lub luksemburskie, zachować musiał w pamięci na zawsze ceramikę, zdobną we wspaniałe kryształy niebieskawe i turkusowe, rozrosłe cudownie w grubej masie szkliwa o barwie słoniowej kości. Tę to technikę „kryształowych" polew udoskonala obecnie p. Szafran. Poziom wyników jego poszukiwań reprezentuje np. duży flakon, skąpany w liljowo-niebieskiem szkliwie, w którem migocą jak gwiazdy na mrocznem niebie, żółtawo-czerwonawe punkciki. To ślady kwasu tytanowego, głównego katalizatora w polewie. A wśród tej ciemnej, błyszczącej masy wykwitają jak bajeczne kwiaty, malachitowe kryształy z pawiem oczkiem w środku. Po uzyskaniu tego pięknego okazu linja wysiłków p. Szafrana zmierzać będzie niezawodnie do wyhodowywania kryształów jak największych, jak najwięcej zbliżonych do kształtów, jakiemi imponują nam mistrzowie duńscy i francuscy.
Te, jak i wszystkie inne wysiłki p. Szafrana, zależą niemal wyłącznie od jego szlachetnego uporu i zaciekłości w borykaniu się z trudnemi warunkami pracy. Ze wszystkie formy naczyń toczy się ręcznie, a wszystkie polewy i farby wykonywa się na miejscu, a nie sprowadza się z zagranicy, tak w szkole być powinno, ale za to brak zmechanizowanych warsztatów, najprymitywniejszego urządzenia technicznego, stanowi podłoże anormalnych warunków, w których marnotrawi się energja, zdolności i czas nauczycieli i uczniów. Przed czterema laty posiadała szkoła zaledwie jeden piec, dostosowany do wypalania jedynie ceramiki na poziomie chłopskiego garncarstwa. Trzeba było dopiero medalowego odznaczenia na Międzyn. Wystawie Sztuk Dekor. w Paryżu, aby władze szkolne zrozumiały, że jednak warto zaopiekować się szkołą, prowadzoną przez doskonałego, bodaj jedynego w Polsce, technika-ceramika i artystę. Wybudowano więc mufle i piec okrągły do wysokich temperatur. Skutki tych urządzeń okazały się rychło widoczne. Szkoła rozwinęła swój program o nowy dział pracy: wyrób artystyczny kamionki tj. ceramiki, której nie wystawiała na P. W. K. żadna szkoła, a z pośród fabryk naszych, jeśli o samą kamionkę chodzi, jedynie fabryka z Bochni zaprezentowała się cienkościennemi kamionkowemi naczyniami kuchennemi, i fabryka z Łowicza ozdobną kamionkową galanterją. Innym możliwościom twórczym stoi w szkole na przeszkodzie fatalny brak potrzebnych maszyn. Z powodu tego zaniechano wyrobu porcelany, bo mełcie masy na tych samych żarnach, na których miele się wszystkie szkliwa, mściło się na kolorze tworzywa.
O nędzy uposażenia szkoły świadczy wymownie fakt, że roczne dotacje rządowe na Szkołę Ceramiczną w Krakowie wynoszą kilkaset złotych. Nie dużo więc brakuje, aby szkoła utrzymująca się dotychczas wyłącznie ze sprzedaży własnych wyrobów, przeobraziła się w instytucję pod względem ekonomicznym samowystarczalną, a nawet dochodową. Postulaty przyszłości są jednak inne: dopóki nie wybuduje się specjalnej szkoły ceramicznej, przystosowanej do potrzeb przemysłu artystycznego i zaopatrzonej w odpowiedni sprzęt maszynowy, dotąd losy i poziom ceramiki obecnej szkoły krakowskiej zależeć będą od zapasów kapitału energji i woli jej kierownika.
Dr. Tadeusz Seweryn.