Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Wstęp


W niedalekiej przeszłości, bo jeszcze w początkach wieku tego, kolekcyi numizmatycznych polskich, zbieranych według pewnego systemu naukowego, t. j. panowaniami, gatunkami i latami, zaledwo dziesiątek naliczyćby można było, gdy dziś takowych setki istnieją. Zamiłowanie więc wzrosło, a to wskutek prac ludzi światłych na tem polu, którzy nietylko wskazali system badania monet, lecz zarazem przekonali, że moneta jest bardzo ważnym zabytkiem przeszłości, idącym w pomoc historyi.

Nie wchodzą tu w rachubę tak zwane zbiory woreczkowe. Niema prawie rodziny, któraby nie zachowywała pewnej ilości monet dawnych, często nie znając nawet nazwy ich monetarnej, a tylko uważając je jako pamiątkę przeszłości. 

Zbiorki takie przechowywają najczęściej w woreczkach, od czego swą nazwę otrzymały; niemogą one mieć znaczenia naukowego, jednakowoż są użyteczne, bo często w nich odnaleść można monetę dotąd nieznaną lub bardzo rzadką.

Tak jak urna swym kształtem, ornamentyką, oraz przedmiotami, w niej zawartymi, służy do wyjaśnienia kultury przedhistorycznej, tak i moneta z przeróżnymi znakami, figurami i napisami na niej wybitymi, odkrywa nie jednę stronę dziejów narodu danej chwili.

Urna i moneta jeśli nie dziś już, to w niedalekiej przyszłości staną się czynnikiem fundamentalnym, na którym badacz dziejów pierwotnych wywody swe oprzeć zmuszony będzie. 

W takiem pojęciu ważności numizmatyki, zbieracz obecnie nie może poprzestać na gromadzeniu w swym zbiorze monet różniących się li tylko gatunkiem i epoką wybicia, lecz ścisłą zwracać musi uwagę na odmiany w stemplu, rozróżniające monetę jedną od drugiej, chociażby takowe były tegoż samego gatunku i jednego roku wybicia. 

W zbieraniu więc monet wzgląd mieć należy na popiersia lub różne figury, na cyfry monarsze, na herby państwowe, monarchów, podskarbich i zarządców mennic, na znaki myncmistrzów, na przeróżne znaki i litery, nienależące do napisów legendowych. Jeśli zaś moneta jest średniowieczną, to jeszcze nie należy pomijać próby srebra, jej wagi, a często i średnicy. 

Tak przeprowadzone studya nad monetami, jeśli na razie nie doprowadzą do poważniejszych wniosków, to zawsze znakomitymi będą przyczynkami do historyi mennic.

W liczbie gorliwych zbieraczy są i tacy, którzy nie poprzestając na tych odmianach monet, o których wspomnieliśmy, posuwają amatorstwo aż do bezgranic, że się tak wyrażę. Umieszczają bowiem w swych zbiorach ich okazy (zaczynając osobliwie od Zygmunta I), różniące się między sobą skróceniami li tylko końcowych wyrazów legend, a także skróceniami w wyrazach środkowych, a nawet większą lub mniejszą ilością kropek, lub ich zupełnym brakiem pomiędzy wyrazami skróconymi. 

W takim sposobie zbierania monet najpospolitsze, mające zwykle końcowy wyraz legendy mniej lub więcej skrócony POLONIAE po jednej stronie, a LITVANIAE po drugiej, to jest wyrazy ośmioliterowe, mogą nastręczyć kombinacye zwane w algebrze waryacyami aż 8x8=64. Przyłączywszy do tego różne skrócenia wyrazów środkowych w legendach, ilość kropek lub brak takowych między tymi wyrazami, w końcu wszelkie pomyłki napisowe, to ilość tych odmian, a raczej waryacyj może być bez końca. 

Zachodzi teraz pytanie, jaka może być korzyść dla zbieracza, a jaka dla nauki w podobnem gromadzeniu monet? 

Dla zbieracza, zapewne napełnienie szufladek niepotrzebnymi dubletami, przeciążenie pamięci błachostkami, których sam potem odróżnić niemoże, wkońcu zbytne wydatki na okazy bezkorzystne, gdy tymczasem mógłby takowe przeznaczyć na nabycie monet jakich mu brakuje, przez coby zbiór zyskał większą wartość naukową.

Dla nauki zaś podobny system zbierania nietylko że nie przynosi żadnej korzyści, lecz przeciwnie, często prowadzi na manowce. Zamiast żeby badanie podobnych odmian miało być pomocą dla historyi, to tylko posłużyć ono może do wysnucia błędnych wniosków. 

Że tak się zdarza, to dowodem może być artykuł “Jan Kazimierz Kaimem”. Artykuł ten pomimo wielu zalet tak pod względem erudycyi, jak i pięknego stylu, malującego w efektownych kolorach smutny stan kraju, to jednak przez rzuconą kalumnią, że król ten był Kainem dla swego narodu, opierając swe wywody na numizmatyce, jest błędnym. 

Powód do tej haniebnej nazwy, a niezgodnej z prawdą historyczną, dała autorowi moneta z roku 1664, zwana szóstakiem koronnym, w której na stronie popiersiowej napis otokowy zamiast IO: CASIM: D: G: REX… jest IO: CAIM: D: G: REX… Opuszczenie litery S w wyrazie skróconym CASIM naprowadziło autora na takie bezdroża. 

Wyraz ów CAIM: jest prostą pomyłką grawerską, zdarzającą się tak samo, jak pomyłka drukarska w książce. Głębiej zaś w rzecz wchodząc, dojść możemy, że kiedy wyraz skrócony CASIM: ma znaczyć CASIMIRVS, to i pomylony CAIM: znaczyłby CAIMIRVS, a nie Kaim. Przypuściwszy wreszcie, że napis CAIM jest wyrazem całkowitym, z rozmysłu jak autor utrzymuje, wybitym z polecenia stronników Lubomirskiego, w jakiejś mennicy po za plecami mync mistrza Andrzeja Tympfa, w celu szykany króla, przemieniając imię jego na bratobójcze, to i w takim razie imię owego biblijnego bratobójcy poleciliby wybić zapewne CAIN a nie CAIM.

Wreszcie nadmienić jeszcze wypada, że sztuki takie same, identyczne pod względem stempla jak i roku są znane i niepomylone, chociaż ich nie podaje ani Bandkie, ani Zagórski. Są one uważane za bite przez Andrzeja Tympfa (bo mają inicyały A. T.) w mennicy królewskiej, a znajdują się w każdym zbiorze numizmatycznym, gdyż są dosyć pospolite. Z czego wynika, że i powyższy szóstak gdzieindziej wybity być nie mógł, jak tam, gdzie były bite szóstaki z właściwą legendą. Że taki szóstak tak często nie pojawia się, jak pomylony, to nic dziwnego, bo stemple do wybijania monet prędko się psują, a drugie stemple na miejsce mylnego zrobione były już bez błędu.

Znów w dziele wielce użytecznem dla numizmatyków, podany jest talar gdański Jana Kazimierza z roku 1649, w którym w napisie otokowym zamiast ...CIVITA... jest CIVITATA.

Talar ten ma naznaczony stopień rzadkości aż R siedem, t. j. taki stopień, jaki się stawia, niektórym talarom koronnym Stefana Batorego, mającym wartość amatorską setek rubli. Tymczasem talar gdański z roku 1649 jest pospolity, ceniony od rs. 3 do 4, bodajby TA nie dwa, ale i więcej razy powtórzone było, w niczem bowiem tu pomyłka nie podwyższa znaczenia naukowego. 

Przytoczyłem te dwa przykłady, niby odmian napisowych, nie w celu krytyki, a w celu wykazania, że zwracanie zbytniej uwagi na podobne waryanty, jeśli nie prowadzi na manowce historyczne, to co najmniej na numizmatyczne. 

Pochop do zbierania monet z uwzględnieniem tym podobnych niby odmian, dały katalogi licytacyjne i handlarskie. W interesie bowiem zbytu wydawcy takich katalogów nie szczędzą stopni rzadkości i ineditują wszelkie monety już to pomylone, już to odmienne w napisach skróconych, już wkońcu dziwacznie wybite, wogóle wszelkie błachostki, niewytrzymujące najmniejszej krytyki naukowej, za które jednak wysoce płacić sobie każą. 

Mając głównie na uwadze, że numizmatyka jest pomocnicą historyi, to podobne odmiany w niczem nie są jej użyteczne. 

Wszystkie odmiany w monetach co do skróceń wyrazów jak i pomyłek napisowych, pochodzą ze sposobu robienia stępli pieniężnych; przeróżne zaś dziwactwa na monecie (zdublowania) z przyczyn zdarzających się przy biciu monet. 

Jako były urzędnik techniczny Mennicy Warszawskiej, któremu nie jest obcą numizmatyka polska, starać się będę choć pobieżnie obeznać amatorów numizmatyków z całą czynnością wybijania monet, a to w imię zamiłowania przedmiotu, jak i szczerej chęci sprowadzenia z błędnej drogi, na jaką niektórzy miłośnicy wstąpili w zbieraniu monet zbytecznych. 

Opis ten dla numizmatyków i z innych względów może być użyteczny, objaśni bowiem wiele kwestyj dziś niezrozumiałych dla niewtajemniczonych w sztukę menniczną. 

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new